wtorek, 2 grudnia 2014

Kilka zdjęć pana Armitage’a ze światowej premiery „Hobbit: Bitwa Pięciu Armii”.


12 komentarzy:

  1. A my musimy jeszcze tyle czekać ...
    Chociaż jest w tym coś miłego :)
    AzB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, musimy czekać i uciekać przed spoilerami. :-) Chociaż prawdę mówiąc mnie aż tak nie robią one różnicy.

      Usuń
    2. No właśnie mnie spoilery kompletnie nie ruszają. To, co się wydarzyło w książce jest jasne, a co wydarzy się np. z Tauriel nie jest dla mnie aż tak ważne.
      Ps. Blogger mówi "revenge" - "Revenge? I'll show you revenge!" :)). Przepraszam, musiałam ;-)
      Jeannette

      Usuń
    3. Czyżby blogger już widział Bitwę … hmmm… a to bestia jedna. ;-)
      No wiesz, to że mnie aż tak spoilery nie ruszają to też nie znaczy, że mogę obejrzeć film w kawałkach, że tak powiem, a potem iść do kina. Bo mimo wszystko chcę zobaczyć jak to zostanie pokazane właśnie w kinie. A całej pikanterii dodaje fakt że PJ lekko mija się z książką ( i proszę nie odczytywać tych słów jako prowokację, bo nie mam zamiaru dyskutować tu jak bardzo się PJ mima z prozą Tolkiena).

      Usuń
    4. Spoko, nie zamierzam z Tobą dyskutować o wizjach PJ ;))
      Ja generalnie nie chcę wiedzieć, jak coś wygląda, ale jeśli gdzieś przypadkiem przeczytam, że Tauriel zginęła tudzież nie zginęła, no to wielkiej różnicy mi to nie zrobi.
      Jeannette

      Usuń
    5. Czyli mamy podobnie ;-)

      Usuń
    6. Najwyraźniej :-)
      Jeannette

      Usuń
  2. No nareszcie Rysio w mojej ulubionej wersji, czyli z zarostem, ale bez brody. :) Doczekałam się. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jest nas dwie Lady Lukrecjo! :-) Też uwielbiam gdy on jest z kilkudniowym zrostem :-)

      Usuń
    2. Jest nas trzy :))
      Jeannette

      Usuń
  3. Wyczyszczony, wyprasowany, Rysio aż lśni;) Nie to, co ten ubabrany Thorin;D
    Robin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, aż trudno uwierzyć, że to ten sam facet.

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.