Jeśli średnie stężenie RA w Australii jest takie wysokie, może czas pomyśleć o przeprowadzce do kraju kangurów... hihihihihi:-) Eh... byłoby cudownie gdyby ekipa HOBBITA odwiedziła kiedyś również nasz kraj.
Tak, na tym zdjęciu widać, że Rysiek świetnie czuł się w Australii. Wręcz promienieje<3 ( nawet jeśli ten „fan” to kolekcjoner zdjęć ze sławami )
Ostatnio ptaszki ćwierkały, że RA jest już w Londynie i to bez brody ( jeśli dobrze zrozumiałam ;) ) Więc lepiej pomyślmy o przeprowadzce do Wielkiej Brytanii ;) I podoba mi się Twoje marzenie,aby krasnoludy zawitały do naszego kraju…hmmm…
Tak, GB jest o wiele bliżej:-) Zgolił brodę mówisz? Eh... szkoda, lubię go z większym zarostem, w sumie z takim go poznałam. Chociaż dzięki Johnowi Porterowi nawracam się na (jak to kiedyś określiłaś) zarost ala pieprz i sól.
Ja ją właśnie mam - fazę na Portera:-) tak samo bylo z Harrym. Nie oglądałam dalej kolejnych odcinków drugiego sezonu KONTRY, bo zniechęciłam się po tym jak Porter zginął. Są z nim jeszcze później jakiej retrospekcje?
A odpowiadając na Twoje pytanie. Z tego co pamiętam, to nie ma retrospekcji, no może tylko małe słowne wspomnienie Portera lub gdzieś jego zdjęcie. To zupełnie inny film, inne emocje, więcej w nim walk, seksu itp., chociaż muza ( ta z czołówki) jest świetna ;)
No to widzę, że odbieramy II sezon podobnie... między innymi też dlatego się zniechęciłam. Muzyka też mi się podoba:) Szczerze mówiąc od razu zwróciła moją uwagę:)
/wieczór z Johnem Porterem rozpoczęty - kinomaniak wita:P:)/
Tak, też się nieraz nad tym zastanawiam. Nie wygląda na zmanierowanego gwiazdora. Ciekawe co go śmieszy? Czy są jakieś rzeczy, które doprowadzają go do śmiechu do łez? Ciekawe czy gdybyśmy go poznały jako znajomego znajomych, albo kolegę z pracy też by zwrócił naszą uwagę:)
No właśnie, nie wygląda i a co ważniejsze nie zachowuje się jak topowi celebryci i jak sądzę właśnie to ( chociaż nie tylko to!) w nim kochamy. I myślę, że z pewnością zwróciłybyśmy na niego uwagę, chociażby ze względu na głos ;) a poza tym on ma coś w sobie, co przyciąga…
Tak, RA ma wyjątkowy głos<3 a po Thorinie jakby jeszcze głębszy. I przyznam, że takiego jak RA to nie spotkałam, ale mam kolegę w pracy, który jak chce czytaj jak się postara to ma taaaki radiowy głos :)
No bez przesady, daleko mu do Rysia.;) Tak, masz rację RA mocno ćwiczył, żeby obniżyć głos, a efekt był powalający. Zwłaszcza w kinie, kiedy słyszałam „cut the rope” za każdym razem miałam ciarki
No dobrze:) to taka namiastkowa namiastka namiastki RA:)
Ja lubię jak mówi:
"Gandalf. I thought you said this place would be easy to find. I lost my way twice."
i
"So, this is the hobbit"
Ale kwestia, która ty zacytowałaś też jest poruszająca, masz całkowitą rację. Też ja lubię, bo tam wychodzi z Thorina taki prawdziwy wojownik i przywódca. Przynajmniej ja tak to widzę.
Och aż puściłam sobie fragment ucieczki przed goblinami. I tutaj jeszcze jedna uwaga - popis szermierki orcristem jakie daje Richard to dla mnie mistrzostwo.
Pamiętam jak w radiu leciały spoty reklamowe do Hobbita i za każdym razem, nawet podczas największego biurowego hałasu słyszałam "So, this is the hobbit" – więc też lubię ten fragment ;)
Och tak, ten krzyk i jego swoisty taniec z mieczem oglądałam jak zahipnotyzowana. Widać, że świetnie opanował władanie orcristem i że miał całkiem niezłą frajdę.
Trochę mu zazdroszczę właśnie tego szkolenia z fechtunku, no i że miał okazję walczyć takim wspaniałym mieczem (ciekawe czy bardzo mu ciążył, bo przecież taki kawałek żelaza mało nie waży). Zresztą cały ten obóz dla krasnoludów musiał byś czymś wspaniałym i niezwykłym. Zagranie w takim filmie to wg mnie nie tylko satysfakcja, ale i możliwość zdobycia różnych fajnych umiejętności i nauczenia się czegoś, czego w normalnym życiu byś się nie nauczyła:)
Myślę, że RA gdzieś wspomniał, że ten miecz był dość ciężki. A ten obóz zdecydowanie był czymś niezwykłym, co zresztą podkreślali wszyscy. Nie tylko zdobywali nowe umiejętności, a w przypadku RA je „tylko” pogłębiali, ale i świetnie się ze sobą zgrali-jednak sporo czasu razem spędzili.
Tak, zagranie w takim filmie musiało dać dużo satysfakcji, zwłaszcza, że RA był fanem Tolkiena od najmłodszych swoich lat. I fajnie jest móc przenieść się, chociaż na chwilkę, do tak bajkowego świata, bezkarnie pokrzyczeć na kogoś czy pościnać parę głów;) Chociaż jak tak patrzę na te zakulisowe zdjęcia, gdzie sporo zdjęć kręcono na zielonym ekranie, to stwierdzam, że wyobraźnia miała tu największe znaczenie.
I właśnie ten zielony ekran sprawił, że mój szacunek do Richarda jako aktora jeszcze się wzmocnił. Żadna sztuka grać w kompletnych dekoracjach. Ale jak masz po nogami tylko dekorację w postaci sztucznej skały, czy nawet tego czasem nie ma, a reszta to zielone tło i musisz sobie wyobrazić na przykład, że prowadzisz oddział krasnoludów na smoka, albo biegniesz przez goblinie lochy to jest sztuka, żeby to wszystko sobie wyobrazić i zagrać. Czasem myślę, że trzeba być w pewien sposób "schizofrenikiem" (bardzo duży cudzysłów), bo trzeba się nauczyć na czas kręcenia takiego filmu żyć w dwóch światach, jako dwie inne osoby i będąc tą fikcyjną trzeba się zachowywać jakby to ona była tą prawdziwą właściwą tożsamością, żeby postać była dla widza autentyczna.
Może właśnie dlatego RA tak długo „pozostaje” z postacią. To musi być trudne, w sensie męczące i stresujące ( dla najbliższych też) zajęcie. I myślę, że nie każdy byłby w stanie wyobrazić sobie to wszystko i zagrać tak, jakby to było najbardziej naturalna rzecz do wykonania. Z tym darem ( talentem) to zdecydowanie trzeba się urodzić.
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Cześć:-) Richard jak zwykle zachwycający:-)
OdpowiedzUsuńJeśli średnie stężenie RA w Australii jest takie wysokie, może czas pomyśleć o przeprowadzce do kraju kangurów... hihihihihi:-) Eh... byłoby cudownie gdyby ekipa HOBBITA odwiedziła kiedyś również nasz kraj.
Witaj Derweno :-)
UsuńTak, na tym zdjęciu widać, że Rysiek świetnie czuł się w Australii. Wręcz promienieje<3 ( nawet jeśli ten „fan” to kolekcjoner zdjęć ze sławami )
Ostatnio ptaszki ćwierkały, że RA jest już w Londynie i to bez brody ( jeśli dobrze zrozumiałam ;) ) Więc lepiej pomyślmy o przeprowadzce do Wielkiej Brytanii ;)
I podoba mi się Twoje marzenie,aby krasnoludy zawitały do naszego kraju…hmmm…
Tak, GB jest o wiele bliżej:-)
UsuńZgolił brodę mówisz? Eh... szkoda, lubię go z większym zarostem, w sumie z takim go poznałam. Chociaż dzięki Johnowi Porterowi nawracam się na (jak to kiedyś określiłaś) zarost ala pieprz i sól.
Zobacz ten post:
Usuńhttp://richardarmitageforever.tumblr.com/post/58204967355
Och Porter wygląda tak męsko….mam nadzieję, że uda mi się dziś w nocy go obejrzeć w HD ;)
Masz rację, piszą że zgolił brodę.
UsuńJa dziś też zamierzam oglądać Johna Portera:-)
Przeraża mnie ten środek nocy…ale postaram się, a jak mi się nie uda to gdzieś mam nagrany ten serial… więc pewnie będę miała „fazę” na Portera ;)
UsuńJa ją właśnie mam - fazę na Portera:-) tak samo bylo z Harrym.
UsuńNie oglądałam dalej kolejnych odcinków drugiego sezonu KONTRY, bo zniechęciłam się po tym jak Porter zginął. Są z nim jeszcze później jakiej retrospekcje?
Może uda mi się wyrwać z fazy na Lucasa ;)
UsuńA odpowiadając na Twoje pytanie. Z tego co pamiętam, to nie ma retrospekcji, no może tylko małe słowne wspomnienie Portera lub gdzieś jego zdjęcie. To zupełnie inny film, inne emocje, więcej w nim walk, seksu itp., chociaż muza ( ta z czołówki) jest świetna ;)
No to widzę, że odbieramy II sezon podobnie... między innymi też dlatego się zniechęciłam.
OdpowiedzUsuńMuzyka też mi się podoba:) Szczerze mówiąc od razu zwróciła moją uwagę:)
/wieczór z Johnem Porterem rozpoczęty - kinomaniak wita:P:)/
Tylko spójrz:)
OdpowiedzUsuńhttp://armitage-online.ru/_ph/169/12078597.jpg
To chyba z Nowego Yorku, czyż nie:) Uwielbiam jego minki<3 i ten lekki zarost….dosłownie zapiera dech- dzięki :*
UsuńTak minki robi świetne:) Pogodny, sympatyczny facet:)
UsuńBardzo sympatyczny:) I bardzo mnie intryguje jaki jest na co dzień …
UsuńTak, też się nieraz nad tym zastanawiam. Nie wygląda na zmanierowanego gwiazdora.
UsuńCiekawe co go śmieszy? Czy są jakieś rzeczy, które doprowadzają go do śmiechu do łez?
Ciekawe czy gdybyśmy go poznały jako znajomego znajomych, albo kolegę z pracy też by zwrócił naszą uwagę:)
No właśnie, nie wygląda i a co ważniejsze nie zachowuje się jak topowi celebryci i jak sądzę właśnie to ( chociaż nie tylko to!) w nim kochamy. I myślę, że z pewnością zwróciłybyśmy na niego uwagę, chociażby ze względu na głos ;) a poza tym on ma coś w sobie, co przyciąga…
UsuńO tak ten głos zwraca uwagę:) Nie "znam" innego faceta, który by miał głos o takiej barwie. Albo chociaż podobny.
UsuńTak, RA ma wyjątkowy głos<3 a po Thorinie jakby jeszcze głębszy. I przyznam, że takiego jak RA to nie spotkałam, ale mam kolegę w pracy, który jak chce czytaj jak się postara to ma taaaki radiowy głos :)
UsuńNo to masz chociaż namiastkę Richarda:)
UsuńSłyszałam, że jako Thorin Richard mówił jeszcze niższym głosem niż normalnie.
No bez przesady, daleko mu do Rysia.;)
UsuńTak, masz rację RA mocno ćwiczył, żeby obniżyć głos, a efekt był powalający. Zwłaszcza w kinie, kiedy słyszałam „cut the rope” za każdym razem miałam ciarki
No dobrze:) to taka namiastkowa namiastka namiastki RA:)
UsuńJa lubię jak mówi:
"Gandalf. I thought you said this place would be easy to find. I lost my way twice."
i
"So, this is the hobbit"
Ale kwestia, która ty zacytowałaś też jest poruszająca, masz całkowitą rację. Też ja lubię, bo tam wychodzi z Thorina taki prawdziwy wojownik i przywódca. Przynajmniej ja tak to widzę.
Och aż puściłam sobie fragment ucieczki przed goblinami. I tutaj jeszcze jedna uwaga - popis szermierki orcristem jakie daje Richard to dla mnie mistrzostwo.
UsuńO tak, dokładnie tyle w nim RA ;)
UsuńPamiętam jak w radiu leciały spoty reklamowe do Hobbita i za każdym razem, nawet podczas największego biurowego hałasu słyszałam "So, this is the hobbit" – więc też lubię ten fragment ;)
Och tak, ten krzyk i jego swoisty taniec z mieczem oglądałam jak zahipnotyzowana. Widać, że świetnie opanował władanie orcristem i że miał całkiem niezłą frajdę.
Trochę mu zazdroszczę właśnie tego szkolenia z fechtunku, no i że miał okazję walczyć takim wspaniałym mieczem (ciekawe czy bardzo mu ciążył, bo przecież taki kawałek żelaza mało nie waży).
UsuńZresztą cały ten obóz dla krasnoludów musiał byś czymś wspaniałym i niezwykłym.
Zagranie w takim filmie to wg mnie nie tylko satysfakcja, ale i możliwość zdobycia różnych fajnych umiejętności i nauczenia się czegoś, czego w normalnym życiu byś się nie nauczyła:)
Myślę, że RA gdzieś wspomniał, że ten miecz był dość ciężki. A ten obóz zdecydowanie był czymś niezwykłym, co zresztą podkreślali wszyscy. Nie tylko zdobywali nowe umiejętności, a w przypadku RA je „tylko” pogłębiali, ale i świetnie się ze sobą zgrali-jednak sporo czasu razem spędzili.
UsuńTak, zagranie w takim filmie musiało dać dużo satysfakcji, zwłaszcza, że RA był fanem Tolkiena od najmłodszych swoich lat. I fajnie jest móc przenieść się, chociaż na chwilkę, do tak bajkowego świata, bezkarnie pokrzyczeć na kogoś czy pościnać parę głów;)
Chociaż jak tak patrzę na te zakulisowe zdjęcia, gdzie sporo zdjęć kręcono na zielonym ekranie, to stwierdzam, że wyobraźnia miała tu największe znaczenie.
I właśnie ten zielony ekran sprawił, że mój szacunek do Richarda jako aktora jeszcze się wzmocnił. Żadna sztuka grać w kompletnych dekoracjach. Ale jak masz po nogami tylko dekorację w postaci sztucznej skały, czy nawet tego czasem nie ma, a reszta to zielone tło i musisz sobie wyobrazić na przykład, że prowadzisz oddział krasnoludów na smoka, albo biegniesz przez goblinie lochy to jest sztuka, żeby to wszystko sobie wyobrazić i zagrać.
UsuńCzasem myślę, że trzeba być w pewien sposób "schizofrenikiem" (bardzo duży cudzysłów), bo trzeba się nauczyć na czas kręcenia takiego filmu żyć w dwóch światach, jako dwie inne osoby i będąc tą fikcyjną trzeba się zachowywać jakby to ona była tą prawdziwą właściwą tożsamością, żeby postać była dla widza autentyczna.
Może właśnie dlatego RA tak długo „pozostaje” z postacią. To musi być trudne, w sensie męczące i stresujące ( dla najbliższych też) zajęcie. I myślę, że nie każdy byłby w stanie wyobrazić sobie to wszystko i zagrać tak, jakby to było najbardziej naturalna rzecz do wykonania. Z tym darem ( talentem) to zdecydowanie trzeba się urodzić.
UsuńMasz rację. I nasz Ryś ma ten dar niewątpliwie.
UsuńBędę się już zbierać. Dziękuję za bardzo fajną pogawędkę:) Ty pewnie czekasz jeszcze na Johna:) A więc przyjemnego seansu i dobRAnoc:)
Dziękuję za miły wieczór, Derweno:* Miłych RAsnów:-)
UsuńP.S.
Mam nadzieję, że uda mi się go obejrzeć;)