Uwielbiam ten (szczególny) uśmiech pana Armitage'a. ;-) | I love this (specific) smile of Mr. Armitage. ;-) |
Oryginalny podpis pod zdjęciem: "Richard don’t need no bloody cats!" Źródło / Source: clickonlineblog.tumblr |
Nie mogłam powstrzymać się przed umieszczeniem tego zdjęcia tutaj. :-) | I could not resist, I had to put this picture here. :-) |
Aż mnie ciarki przechodzą jak patrzę na Richarda na tym zdjęciu:P
OdpowiedzUsuńMnie też! Takie diabelskie uśmieszek, czyż nie? ;-) Długo zastanawiałam się czy to nie jest przypadkiem fotomontaż, ale skoro ClickOnLine to opublikował z dopiskiem, że „It was an extra photo I forgot to post!”
UsuńNie chciałam tego pisać, ale właśnie ten uśmieszek mnie niepokoi... przyzwyczaiłam się do łagodnych Richard'owych uśmiechów, a tu taki widzę:)
UsuńBo w nim jest jeszcze sporo do odkrycia, a mam wrażenie, że wiemy o nim tylko to ile on chce abyśmy wiedzieli… Ale fajnie, że takie zdjęcie się pojawiło, bo widać, że świetnie się tym bawił :)
UsuńZapomnieli opublikować? Chyba specjalnie się wstrzymali, żeby najpierw rozczulić nas łobuzerskim uśmieszkiem przy "woof", rozbawić skrzywioną miną przy "meow?", a gdy już ochłonęłyśmy i nakomentowałyśmy się do woli, wypuścili w świat taką bombę.
UsuńU RA podobają mi się właśnie takie diabelskie uśmiechy pt. "niegrzeczny chłopiec". Nic dziwnego, że przekonująco gra tych "złych". Przy takiej mimice!
Dopisek „(…) I forgot to post” dodali po opublikowaniu posta na tumblr, jako odpowiedź na pytanie- tak dla jasności. A swoją drogą potrafią podkręcać nasze emocje.
UsuńHmm wciąż zastanawiam się na ile w tym uśmieszku jest prawdziwego RA ;-)
Tzn. ile w sobie Rysiek ma z zimnego drania i demonicznego księcia ciemności? Być może niewiele, albo nawet nic. Myślę, że takie zdjęcia są jednym z powodów, dla których twierdzi, że ma "groźną" twarz. Biedny Rysiek, cały rozbawiony, stara się uśmiechnąć radośnie do aparatu, a tu na fotce wychodzi seryjny morderca i bezwzględny pożeracz dziewic ;)
Usuń„Demoniczny książe ciemności” hmmm może nie aż tak dobitnie chciałam to ująć….po prostu, czasem, tak jak dziś zastanawiam się, czy zawsze jest takim poprawnym…-a może lepiej zamilknę….
Usuń…ale i tak niezmiennie go uwielbiam <3
UsuńAniu, jest już po 23:00 - cenzura może nie obowiązywać ;D
UsuńA czy zawsze jest takim poprawnym...? Na pewno tak został wychowany - na grzecznego angielskiego chłopca, a co mu w duszy drzemie i co czasem przez te oczyska wyłazi, to tylko możemy się domyślać. Tylko że te domysły mogą doprowadzić w różne niezbadane i niebezpieczne rejony (choć jakże kuszące) ;P
A czy jest tu ktoś, kto go nie uwielbia???
I właśnie czasami, zwłaszcza podczas wywiadów z Martinem Freemanem, mam wrażenie, że to wychowanie mu przeszkadza. (I bardzo go wówczas rozumiem).
UsuńTylko pytanie, czy uwielbiamy jego, czy nasze wyobrażenia o nim…
Żadna z nas nie miała okazji poznać RA na tyle, by móc dowiedzieć się, jakim naprawdę jest człowiekiem, i za to go uwielbiać lub znienawidzić.
UsuńCzego o nim nie wiemy, to sobie dopowiadamy, ale daleka jestem od tworzenia w swoim umyśle obrazu RA złożonego częściowo ze znanych faktów, a częściowo z własnej fantazji i obdarzania tego wyobrażenia uwielbieniem.
Cenię go tylko za to, co o nim wiem na pewno: co sam mówi o sobie i co mówią osoby, które poznały go bliżej (jeśli żadna z osób nie skłamała, to RA okazuje się być naprawdę fantastycznym człowiekiem). Za jego zachowanie względem fanów. Za jego wyrazistą grę aktorską. No i rzecz jasna za cechy czysto fizyczne.
W tej układance, jaką jest RA, brakuje nam jeszcze bardzo wielu elementów, by stworzyć całościowy obraz, ale te fragmenty, które widzę, są na tyle piękne, że warto je doceniać.
Dokładnie z tych samych powodów, które wymieniłaś i ja go uwielbiam. Dlatego tak łaknę fajnych wywiadów z nim ( czytaj bez pytania się o cyrk). Mówiąc o „naszych wyobrażeniach” ( czyli moich) tak naprawdę nie miałam na myśli fantazji o nim, staram się realnie spoglądać na niego. Chodzi mi o to, że „Richard Armitage” jest w pewnym sensie produktem showbiznesu ( dlatego RA korzysta z porad stylistów i trenerów) i zastanawiam się czy to jak go postrzegamy nie jest zaplanowaną operacją.
UsuńAle jak mówiłam wcześniej, chyba dziś nie jest mój dzień na RAobsesję- przepraszam.
Ze stylistami współpracuje dopiero od niedawna, wcześniej w jego stylu panowała rozkoszna wolna amerykanka. Tymczasem fascynacja wielu z nas sięga jeszcze czasów, kiedy Rysiek był aktorem niezbyt rozpoznawalnym i na pewno nie stał się jeszcze "produktem". Teraz pewnie ma wielu doradców, którzy mówią mu, jak ma się zachowywać, co mówić, a czego nie, ale przypomnij sobie wywiady sprzed paru lat, w których RA prosto z mostu i szczerze (miejmy nadzieję) wypowiadał się na temat bardzo osobistych spraw - nie sądzę, by było to jakieś umyślne działanie z czyjejkolwiek strony, by biednym dziewczynom zawrócić w głowie.
UsuńO tak, ta jego „wolna amerykanka” zaiste była przeurocza :-) I tak, masz rację jego sława rośnie a on wydaje się być tym samym skromnym i ciekawym innych facetem. Dla mnie jest równie fascynujący teraz jak w dniu kiedy się nim zauroczyłam, z tą różnicą, że wydaje mi się, że wiem o nim więcej. I nie sądzę, aby on działał z wyrachowaniem. ( I tak, powinnam rozróżnić jego działania od działań showbisnesu).
UsuńOki, powoli przegrywam walkę z moim zmęczeniem. Więc pożegnam się z Wami. Dziękuję za dzisiejsze rozmowy :*
OdpowiedzUsuńSpokojnych RAsnów życzę :-)
It's an irresistible picture! :)
OdpowiedzUsuńIndeed it is! And his "new" glance is a little scary and exciting at the same time. ;-)
UsuńYes!
OdpowiedzUsuń:-)
Usuń