Zajrzałam już dzisiaj rano i jestem naprawdę oczarowana i rozradowana hojnością fanek. Wiem, że to wszystko na szczytny cel, ale wyzbywać się takich skarbów??? Kolejny dowód, że do RA-fandomu należą naprawdę wspaniałe osoby. Najcudowniejszy facet na świecie przyciąga najcudowniejsze na świecie kobiety, piękne ciałem i duchem (precz z fałszywą skromnością!) Z tego zachwytu aż otworzyłam sobie konto na PayPalu. Może uda mi się wygrać jakiś drobiazg? ;-)
Tak, RA ma wspaniałych fanów pod każdym względem. I przyznam się, że niestety nie mam konta na PayPalu i raczej go nie założę, niestety, a tam są co najmniej dwie rzeczy o których naprawdę marzę…ale bez marzeń ciężko żyć ;-)
Aniu, założenie PayPala to naprawdę łatwizna, nieobciążająca ani czasowo, ani finansowo. No, to drugie to nie do końca prawda - jak coś zakupisz, to niestety, zapłacić musisz, c'est la vie. A skoro spełnienie marzeń jest na wyciągnięcie ręki... Zresztą zawsze pozostaną jeszcze marzenia z gatunku wybitnie nierealnych. A w tych marzeniach z dnia na dzień nabieramy tutaj coraz większej wprawy :-)))
Zapewne masz rację z tym założeniem konta, ale zbyt mocno ostatnio „zaszalałam” powiększając mój „RA regał” więc muszę sobie włączyć czerwone światło. Może jeszcze kiedyś będzie okazja abym mogła zrealizować swoje RA -stuff marzenia.
Jeszcze parę nocy i albo Ania będzie musiała tutaj otworzyć forum literackie, albo umieszczać ostrzeżenie, że "Ten blog zawiera treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Kliknij, jeśli masz powyżej 18 lat". Swoją drogą ciekawe, czy jakikolwiek smarkacz, natknąwszy się na takie ostrzeżenie, kliknął "Nie". ;-)
Aaa, takie buty! No to jesteś, Aniu, w moich oczach usprawiedliwiona, skoro od ust sobie odejmowałaś, by mieć na Ryśkowe wydatki. :-D No tak, a tu jeszcze i mikołajki, i Boże Narodzenie... I premiera "Hobbita", na którą też za darmo nie wpuszczą. No cóż, ja postanowiłam sobie poszaleć, chociaż znając życie, fanki z Zachodu i tak mnie przebiją - przelicznik funta na złote niestety nie daje nam równych szans.
Dolicz do tego nie tylko premierę, ale i jeszcze ze dwa seanse „Hobbita” na które mam w planie pójść…. Czasem naprawdę żałuję, że nie jesteśmy w strefie euro :(
Aniu, ja też miałam sobie włączyć czerwone światło w kwestii wydatków na Ryśka, no ale sama mi wczoraj przypomniałaś maksymę swojego kolegi i oczywiście skoro świt zamówiłam sobie "N&S" - co jest szaleństwem podwójnym, zważywszy, że nie znam angielskiego. Rysiek rzuca mi się na mózg, że się tak wyrażę. Czuję się jakbym znowu miała 17lat. Jest bosko.
Ale przecież nie będą to trzy seanse z rzędu. Na dwa kolejne możesz iść już po wypłacie. A żałować nie masz czego. Większość tzw. "szarych ludzi" pluła sobie w brodę po zmianie waluty, bo ceny zostały przeliczone kursem wyższym, a pensje niższym. I wejście do strefy nie oznacza automatycznie, że wypłaty będą na poziomie zachodnioeuropejskim, o nie.
Och teraz będę miała wyrzuty sumienia, że Cię namówiłam, ale wiem, jak trudno jest dostać „N&S” i jestem pewna, że nie będziesz żałować. A maksymę mojego kolegi zastosowałam 4 razy w tym miesiącu…
Zosiu, po prostu zamówiłaś sobie wspaniały materiał pomocniczy do nauki angielskiego. Jak już zaczniesz się uczyć, to będziesz miała najlepszego na świecie korepetytora, jeśli chodzi o wymowę i akcent. Oczadzenie Ryśkowe naprawdę mobilizuje, motywuje i odsłania w nas niespodziewane talenty. No i odmładza, rzecz jasna. Kiedy mną "zakręciło", poczułam się, jakbym miała lat 13 i pierwszy raz doświadczała radosnego łopotania serca.
Aniu, zamówiłabym tak czy siak. Powinna przyjść w okolicach Mikołaja. Ja tę maksymę to zaczynam ostatnio jak mantrę powtarzać. W kwestii prezentów dla siebie to już mam obskoczone wszystkiego okazje do następnej Gwiazdki (łącznie ze świętami, które mnie nie dotyczą).
Tak też to sobie Kasieńko uargumentowałam. Uczę się ostatnio sumiennie - wreszcie znalazłam odpowiedni dla siebie podręcznik " Angielski dla wiecznie początkujących" - i myślę, że tym razem mam duże szanse.
A największe szanse na porządne opanowanie języka są wtedy, kiedy naprawdę MUSISZ zacząć go używać, bo oto przyszedł mail pisany przez kogoś z "anglostrefy" i nie wypada mu odpisać w stylu "Kali umieć, Kali rozumieć", czy co gorsza pojawi się kilku native speakerów, co po polsku ni me, ni be (to po kiego do Polski przyjeżdżają), no i mus pogadać i nie jąkać się przy tym. A przy oryginalnym "N&S" możesz połączyć przyjemne z pożytecznym. Włączaj sobie dialogi Margaretki z Johnem, posłuchaj, co Margaret mówi, zatrzymaj film, powtórz po niej (starając się jak najlepiej naśladować wymowę), a potem słuchaj z dziką przyjemnością, jak pan Thornton Ci odpowiada.
Czuję Kasieńko, że przy takiej metodzie, to ja ruszę z angielskim z kopyta. Już teraz mam ulubione cytaty: "You don't need Henry to explain" - mam nadzieję, że dobrze to napisałam.
Mina Ryśka jest przy tych słowach bezcenna - jak pomyślę, że zobaczę go wyraźnie w moim dużym telewizorku i usłyszę czysty głos w słuchawkach, to zaczynam nogami przebierać pod biurkiem.
Dzięki bardzo za info odnośnie aukcji :) Ja też byłam bardzo wzruszona ilością i jakością przedmiotów które zostały przekazane na ten cel. Przyznam że nasz RA światek zainspirował mnie by zorganizować coś dla Just Giving, a jak przy okazji ktoś wyhaczy cudeńko które oko cieszy, tym lepiej ;)
Cudeńka cieszą wzrok, słuch, dotyk. Brakuje jeszcze węchu (woda kolońska "Gizzy's Leather") i smaku (czekoladowe popiersie pana Thorntona, do zaliz..., to jest do schrupania).
Tylko ciężkie by to było do wykonania. W sztuce perfumiarskiej nie bardzo się orientuję - a tu jeszcze trzeba by było używać składników najwyższej jakości, innych po prostu nie wypada. Do zrobienia popiersia przydałaby się forma. Trzeba by było znaleźć kogoś z talentem rzeźbiarskim (sama go nie posiadam), żeby zrobił takową - oczywiście identyczną z oryginałem i najlepiej naturalnej wielkości. No i trochę czekolady by na to poszło (gorzka jest najlepsza, ale i najdroższa, niestety).
Hmmm faktycznie, że zrobieniem perfum byłby problem, ale czekoladę już nieraz ( w odległych czasach zeszłego stulecia ;-) ) robiłam, no dobra był to bardziej produkt czekolado-podobny ale można go przecież zmodyfikować ;-) A w ramach prób można by spróbować Thorntonowe pierniki zrobić ;-)
Tylko, żeby oddać wszelkie subtelności ich kształtu, formę należałoby robić na oryginale :) Aniu, zasuwaj do Ryśka z gipsem i formę rób! Dla dobra ludzkości i fanowskiej radości :) Oczywiście dłonie musiałbyby być z czegoś trwalszego niż czekolada. Świetne odstresowywacze po kiepskim dniu - można by je było właśnie potrzymać lub położyć sobie na głowie w geście pocieszenia. O innych zastosowaniach nie napiszę - nie chce mi się dziś świntuszyć.
Tak się właśnie zastanawiam z tymi piernikami, Zosiu ;-) Można by podejrzeć od Agzy profil pana Thorntona i spróbować:-) Skoro kiedyś zrobiliśmy konikowe pierniki dla mojego bratanka, to może i JT by wyszedł ;-) Chociaż myślę, że może być problem z jego rzęsami.
Mógłby, niestety, nie wyjść tak, jak by się chciało. Podczas pieczenia ciasto rośnie, rozłazi się we wszystkie strony i szlachetny profil pana Thorntona mógłby po wyjęciu z pieca okazać się... na przykład Boucherem. :) Foremki z konikami nie są tak szczegółowe, więc pierniki pi razy drzwi przypominają te miłe zwierzątka przed i po pieczeniu, ale pan Thornton... Nie wiem :-(
Ja mam niezłą wprawę w dekorowaniu pierników na choinkę ale obawiam się, iż istotnie rzęsy Johna przekraczają moje możliwości. Ale wiem jakiej foremki można użyć - anioła - idealnie się nadaje.
To nie były koniki z foremki Kasieńko, były to pierniki ręcznie uformowane, upieczone i pomalowane czekoladą, aż żal było je jeść ;-) Ale masz rację zrobić pana Thorntona może być trudno…
Mam pomysł!!! Upiec najzwyklejsze na świecie pierniczki-serduszka, a na nie, lukrem, cukrem-pudrem lub czekoladą nanieść profil pana Thorntona, korzystając np. z szablonu Agzy (jeśli zgodzi się na takie wykorzystanie swojego dzieła). Oczywiście szablon trzeba będzie trzymać na pierniczkach, dopóki lukier lub czekolada nie wystygną, by szlachetne rysy nie spłynęły.
Ja sobie po prostu wydrukowaną "buźkę" Rysia przykleję lukrem do piernika w kształcie aniołka - mam dużą foremkę. Mogę sobie wyciąć różne Ryśka podobizny i będę miała pięknie udekorowaną choinkę.
Fakt, Zosiu, czasem bywamy bardzo jednomyślne. A takich ozdób choinkowych jeszcze świat nie widział... RA-choinka - czego to ludzie nie wymyślą, panie! Owszem, pierniczki nie do macania przez profanów, ale po jakimś czasie chyba je zjesz? Takie pyszności, słodkie jak Thorntonowe pocałunki, nie mogą się zmarnować.
Razem z papierkiem? Może lepiej zakupię specjalną, przepiękną puszkę i je zachowam do oglądania i wąchania - będzie mi się Rysiek tak pięknie miodowo-korzennie kojarzył. I będę przy tym nucić piosenkę Abby: Honey, honey.
To już może raczej piernikowy Thorin? Rozwiany włos z cieniutkich, piernikowych wałeczków, szata zdobiona mielonymi migdałami zamiast futrem, Orkist z marcepana......i na choinkę :-)))
O, świetny pomysł, Lynx. Ja bym jeszcze te wałeczki oblała dla dodatkowego efektu niteczkami polewy z gorzkiej czekolady z pasemkami białej, by już nikt nie miał wątpliwości, że to Jego Królewska Mość właśnie na święta zawitał. :)
można też wykorzystać nowoczesne technologie i wydrukować całą serię Ryśkowych postaci na opłatku lub papierze cukrowym, przykleić do piernikowego podkładu, udekorować ot chociażby serduszkami jak u Ani na blogu dawniej (tęsknię do tych serduszek :) ..... tylko co potem zrobić z taką galerią? może aukcję?
No właśnie cała dyskusja od aukcji się zaczęła. :) Trzeba by zrobić pierniki z gatunku "tych twardych", które miękną po roku. Przez ten rok cieszyć się nimi, a później, gdy już skruszeją, wystawić na aukcji charytatywnej. Chętne na zakup na pewno by się znalazły.
http://www.tebe.sklepy24h.pl/index.php?page=produkt_info&produkt_id=30858&limit=1&promocja=&nowosc=&produkt_szukaj=&szukaj=&radio_szukaj=w_nazwa na przykład taki, tylko mniej anielski a bardziej krasnoludzki
Piękny <3 ( i cena też niezła ;-) ) Hmmm jeśli by cieniutko rozwałkować ciasto to może by się udało, chociaż wydaje się, że musiałby to być specjalne ciasto o którym wspomniała Kasieńka albo masa solna ;-)
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Zajrzałam już dzisiaj rano i jestem naprawdę oczarowana i rozradowana hojnością fanek. Wiem, że to wszystko na szczytny cel, ale wyzbywać się takich skarbów??? Kolejny dowód, że do RA-fandomu należą naprawdę wspaniałe osoby. Najcudowniejszy facet na świecie przyciąga najcudowniejsze na świecie kobiety, piękne ciałem i duchem (precz z fałszywą skromnością!)
OdpowiedzUsuńZ tego zachwytu aż otworzyłam sobie konto na PayPalu. Może uda mi się wygrać jakiś drobiazg? ;-)
Tak, RA ma wspaniałych fanów pod każdym względem. I przyznam się, że niestety nie mam konta na PayPalu i raczej go nie założę, niestety, a tam są co najmniej dwie rzeczy o których naprawdę marzę…ale bez marzeń ciężko żyć ;-)
UsuńAniu, założenie PayPala to naprawdę łatwizna, nieobciążająca ani czasowo, ani finansowo. No, to drugie to nie do końca prawda - jak coś zakupisz, to niestety, zapłacić musisz, c'est la vie.
UsuńA skoro spełnienie marzeń jest na wyciągnięcie ręki...
Zresztą zawsze pozostaną jeszcze marzenia z gatunku wybitnie nierealnych. A w tych marzeniach z dnia na dzień nabieramy tutaj coraz większej wprawy :-)))
Tak, jeszcze parę nocy i dojdziemy do perfekcji.
UsuńZapewne masz rację z tym założeniem konta, ale zbyt mocno ostatnio „zaszalałam” powiększając mój „RA regał” więc muszę sobie włączyć czerwone światło. Może jeszcze kiedyś będzie okazja abym mogła zrealizować swoje RA -stuff marzenia.
UsuńJeszcze parę nocy i albo Ania będzie musiała tutaj otworzyć forum literackie, albo umieszczać ostrzeżenie, że "Ten blog zawiera treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Kliknij, jeśli masz powyżej 18 lat".
UsuńSwoją drogą ciekawe, czy jakikolwiek smarkacz, natknąwszy się na takie ostrzeżenie, kliknął "Nie". ;-)
:D taaak, takie ostrzeżenie byłoby tylko zachętą i to nie tylko dla „młodszej młodzieży” ;-)
UsuńSzczerze wątpię - to ma odwrotne działanie- raczej zachęca.
UsuńAaa, takie buty! No to jesteś, Aniu, w moich oczach usprawiedliwiona, skoro od ust sobie odejmowałaś, by mieć na Ryśkowe wydatki. :-D
UsuńNo tak, a tu jeszcze i mikołajki, i Boże Narodzenie... I premiera "Hobbita", na którą też za darmo nie wpuszczą.
No cóż, ja postanowiłam sobie poszaleć, chociaż znając życie, fanki z Zachodu i tak mnie przebiją - przelicznik funta na złote niestety nie daje nam równych szans.
Dolicz do tego nie tylko premierę, ale i jeszcze ze dwa seanse „Hobbita” na które mam w planie pójść….
UsuńCzasem naprawdę żałuję, że nie jesteśmy w strefie euro :(
Aniu, ja też miałam sobie włączyć czerwone światło w kwestii wydatków na Ryśka, no ale sama mi wczoraj przypomniałaś maksymę swojego kolegi i oczywiście skoro świt zamówiłam sobie "N&S" - co jest szaleństwem podwójnym, zważywszy, że nie znam angielskiego. Rysiek rzuca mi się na mózg, że się tak wyrażę. Czuję się jakbym znowu miała 17lat. Jest bosko.
UsuńAle przecież nie będą to trzy seanse z rzędu. Na dwa kolejne możesz iść już po wypłacie.
UsuńA żałować nie masz czego. Większość tzw. "szarych ludzi" pluła sobie w brodę po zmianie waluty, bo ceny zostały przeliczone kursem wyższym, a pensje niższym. I wejście do strefy nie oznacza automatycznie, że wypłaty będą na poziomie zachodnioeuropejskim, o nie.
Och teraz będę miała wyrzuty sumienia, że Cię namówiłam, ale wiem, jak trudno jest dostać „N&S” i jestem pewna, że nie będziesz żałować. A maksymę mojego kolegi zastosowałam 4 razy w tym miesiącu…
UsuńWiem, Kasieńko i może to nie jest zbyt „postępowe” z mojej strony, ale nie spieszy mi się do euro, dlatego też napisałam, że „czasem” żałuję.
UsuńZosiu, po prostu zamówiłaś sobie wspaniały materiał pomocniczy do nauki angielskiego. Jak już zaczniesz się uczyć, to będziesz miała najlepszego na świecie korepetytora, jeśli chodzi o wymowę i akcent.
UsuńOczadzenie Ryśkowe naprawdę mobilizuje, motywuje i odsłania w nas niespodziewane talenty. No i odmładza, rzecz jasna. Kiedy mną "zakręciło", poczułam się, jakbym miała lat 13 i pierwszy raz doświadczała radosnego łopotania serca.
Aniu, zamówiłabym tak czy siak. Powinna przyjść w okolicach Mikołaja. Ja tę maksymę to zaczynam ostatnio jak mantrę powtarzać. W kwestii prezentów dla siebie to już mam obskoczone wszystkiego okazje do następnej Gwiazdki (łącznie ze świętami, które mnie nie dotyczą).
UsuńTak też to sobie Kasieńko uargumentowałam. Uczę się ostatnio sumiennie - wreszcie znalazłam odpowiedni dla siebie podręcznik " Angielski dla wiecznie początkujących" - i myślę, że tym razem mam duże szanse.
UsuńI tak trzymać Zosiu, po co dostawać niechciane prezenty. :-)
UsuńA największe szanse na porządne opanowanie języka są wtedy, kiedy naprawdę MUSISZ zacząć go używać, bo oto przyszedł mail pisany przez kogoś z "anglostrefy" i nie wypada mu odpisać w stylu "Kali umieć, Kali rozumieć", czy co gorsza pojawi się kilku native speakerów, co po polsku ni me, ni be (to po kiego do Polski przyjeżdżają), no i mus pogadać i nie jąkać się przy tym.
UsuńA przy oryginalnym "N&S" możesz połączyć przyjemne z pożytecznym. Włączaj sobie dialogi Margaretki z Johnem, posłuchaj, co Margaret mówi, zatrzymaj film, powtórz po niej (starając się jak najlepiej naśladować wymowę), a potem słuchaj z dziką przyjemnością, jak pan Thornton Ci odpowiada.
Czuję Kasieńko, że przy takiej metodzie, to ja ruszę z angielskim z kopyta. Już teraz mam ulubione cytaty: "You don't need Henry to explain" - mam nadzieję, że dobrze to napisałam.
UsuńNo widzisz, już masz piątkę z dyktanda :) A to dopiero początek.
UsuńMina Ryśka jest przy tych słowach bezcenna - jak pomyślę, że zobaczę go wyraźnie w moim dużym telewizorku i usłyszę czysty głos w słuchawkach, to zaczynam nogami przebierać pod biurkiem.
UsuńOj coś czuję, że będziesz miała niezły maraton z panem Thorntonem ;-)
UsuńDzięki bardzo za info odnośnie aukcji :)
OdpowiedzUsuńJa też byłam bardzo wzruszona ilością i jakością przedmiotów które zostały przekazane na ten cel. Przyznam że nasz RA światek zainspirował mnie by zorganizować coś dla Just Giving, a jak przy okazji ktoś wyhaczy cudeńko które oko cieszy, tym lepiej ;)
Cała przyjemność po mojej stronie Agzy, i cieszę się, że chociaż tak mogłam wesprzeć tą aukcję. Gratuluję pomysłu i podziwiam Twój twórczy umysł.
UsuńCudeńka cieszą wzrok, słuch, dotyk.
UsuńBrakuje jeszcze węchu (woda kolońska "Gizzy's Leather") i smaku (czekoladowe popiersie pana Thorntona, do zaliz..., to jest do schrupania).
UsuńMyślę, że zarówno woda jak i czekoladki ( takie z bardzo gorzkiej czekolady, żeby dłużej w ustach pozostały ;-)) zrobiłyby furorę Kasieńko ;-)
Tylko ciężkie by to było do wykonania.
UsuńW sztuce perfumiarskiej nie bardzo się orientuję - a tu jeszcze trzeba by było używać składników najwyższej jakości, innych po prostu nie wypada.
Do zrobienia popiersia przydałaby się forma. Trzeba by było znaleźć kogoś z talentem rzeźbiarskim (sama go nie posiadam), żeby zrobił takową - oczywiście identyczną z oryginałem i najlepiej naturalnej wielkości. No i trochę czekolady by na to poszło (gorzka jest najlepsza, ale i najdroższa, niestety).
Aniu, Ty byś mogła zrobić formę dłoni. Ryśkowe dłonie też by się przydały- może niekoniecznie do polizania ale do potrzymania na przykład.
UsuńHmmm faktycznie, że zrobieniem perfum byłby problem, ale czekoladę już nieraz ( w odległych czasach zeszłego stulecia ;-) ) robiłam, no dobra był to bardziej produkt czekolado-podobny ale można go przecież zmodyfikować ;-) A w ramach prób można by spróbować Thorntonowe pierniki zrobić ;-)
Wiesz Zosiu, żebym mogła taką formę zrobić to musiałabym dotknąć tych rąk, bo wiesz, zdjęcia ( nawet w takiej ilości jaką mam ) to za mało ;-)
UsuńTylko, żeby oddać wszelkie subtelności ich kształtu, formę należałoby robić na oryginale :) Aniu, zasuwaj do Ryśka z gipsem i formę rób! Dla dobra ludzkości i fanowskiej radości :)
UsuńOczywiście dłonie musiałbyby być z czegoś trwalszego niż czekolada. Świetne odstresowywacze po kiepskim dniu - można by je było właśnie potrzymać lub położyć sobie na głowie w geście pocieszenia. O innych zastosowaniach nie napiszę - nie chce mi się dziś świntuszyć.
Ręce,które leczą. Aniu, czy masz jakiś pomysł na Thontonowe pierniki?
UsuńTaak z całej tej pracy tworzenie/dopasowywanie farmy byłoby najprzyjemniejszym zadaniem ;-)
UsuńTak się właśnie zastanawiam z tymi piernikami, Zosiu ;-) Można by podejrzeć od Agzy profil pana Thorntona i spróbować:-) Skoro kiedyś zrobiliśmy konikowe pierniki dla mojego bratanka, to może i JT by wyszedł ;-) Chociaż myślę, że może być problem z jego rzęsami.
UsuńRozumiem, że wcale by Ci się przy tej pracy nie spieszyło ;-)
UsuńDokładność i staranność - rzecz najważniejsza.
Lubię precyzyjną robotę ;-)
UsuńMógłby, niestety, nie wyjść tak, jak by się chciało.
UsuńPodczas pieczenia ciasto rośnie, rozłazi się we wszystkie strony i szlachetny profil pana Thorntona mógłby po wyjęciu z pieca okazać się... na przykład Boucherem. :)
Foremki z konikami nie są tak szczegółowe, więc pierniki pi razy drzwi przypominają te miłe zwierzątka przed i po pieczeniu, ale pan Thornton... Nie wiem :-(
Ja mam niezłą wprawę w dekorowaniu pierników na choinkę ale obawiam się, iż istotnie rzęsy Johna przekraczają moje możliwości. Ale wiem jakiej foremki można użyć - anioła - idealnie się nadaje.
UsuńTo nie były koniki z foremki Kasieńko, były to pierniki ręcznie uformowane, upieczone i pomalowane czekoladą, aż żal było je jeść ;-) Ale masz rację zrobić pana Thorntona może być trudno…
UsuńZosiu, myślę, że można by taki profil JT wydrukować, wyciąć z ciasta i modlić się, żeby zanadto nie przytył podczas pieczenia ;-)
UsuńMam pomysł!!!
UsuńUpiec najzwyklejsze na świecie pierniczki-serduszka, a na nie, lukrem, cukrem-pudrem lub czekoladą nanieść profil pana Thorntona, korzystając np. z szablonu Agzy (jeśli zgodzi się na takie wykorzystanie swojego dzieła). Oczywiście szablon trzeba będzie trzymać na pierniczkach, dopóki lukier lub czekolada nie wystygną, by szlachetne rysy nie spłynęły.
Ja sobie po prostu wydrukowaną "buźkę" Rysia przykleję lukrem do piernika w kształcie aniołka - mam dużą foremkę. Mogę sobie wyciąć różne Ryśka podobizny i będę miała pięknie udekorowaną choinkę.
UsuńKasieńko, nasze myśli idą jednym torem jak widać.
UsuńCzuję, że w tym roku będziemy miały jeszcze bardziej wyjątkowe pierniki ;-) I ręce precz od nich :D
UsuńZ tą różnicą, że ja już totalnie na skróty po najmniejszej linii oporu.
UsuńOj tam, oj tam, liczy się efekt końcowy :-)
UsuńFakt, Zosiu, czasem bywamy bardzo jednomyślne. A takich ozdób choinkowych jeszcze świat nie widział... RA-choinka - czego to ludzie nie wymyślą, panie!
UsuńOwszem, pierniczki nie do macania przez profanów, ale po jakimś czasie chyba je zjesz? Takie pyszności, słodkie jak Thorntonowe pocałunki, nie mogą się zmarnować.
I rozbieranie choinki przy takich ozdobach nie czekałoby zbyt długo ( jak co roku u nas ;-) )
UsuńRazem z papierkiem? Może lepiej zakupię specjalną, przepiękną puszkę i je zachowam do oglądania i wąchania - będzie mi się Rysiek tak pięknie miodowo-korzennie kojarzył. I będę przy tym nucić piosenkę Abby: Honey, honey.
UsuńTo już może raczej piernikowy Thorin? Rozwiany włos z cieniutkich, piernikowych wałeczków, szata zdobiona mielonymi migdałami zamiast futrem, Orkist z marcepana......i na choinkę :-)))
OdpowiedzUsuńHmmm ale smakowity pomysł Lynx <3
UsuńO, świetny pomysł, Lynx. Ja bym jeszcze te wałeczki oblała dla dodatkowego efektu niteczkami polewy z gorzkiej czekolady z pasemkami białej, by już nikt nie miał wątpliwości, że to Jego Królewska Mość właśnie na święta zawitał. :)
Usuńmożna też wykorzystać nowoczesne technologie i wydrukować całą serię Ryśkowych postaci na opłatku lub papierze cukrowym, przykleić do piernikowego podkładu, udekorować ot chociażby serduszkami jak u Ani na blogu dawniej (tęsknię do tych serduszek :) ..... tylko co potem zrobić z taką galerią? może aukcję?
UsuńNo właśnie cała dyskusja od aukcji się zaczęła. :)
UsuńTrzeba by zrobić pierniki z gatunku "tych twardych", które miękną po roku. Przez ten rok cieszyć się nimi, a później, gdy już skruszeją, wystawić na aukcji charytatywnej. Chętne na zakup na pewno by się znalazły.
Całkiem niezły pomysł z aukcją Lynx;-)
Usuńhttp://www.tebe.sklepy24h.pl/index.php?page=produkt_info&produkt_id=30858&limit=1&promocja=&nowosc=&produkt_szukaj=&szukaj=&radio_szukaj=w_nazwa
OdpowiedzUsuńna przykład taki, tylko mniej anielski a bardziej krasnoludzki
Piękny <3 ( i cena też niezła ;-) ) Hmmm jeśli by cieniutko rozwałkować ciasto to może by się udało, chociaż wydaje się, że musiałby to być specjalne ciasto o którym wspomniała Kasieńka albo masa solna ;-)
Usuń