To, na co zwróciłam uwagę w powyższym wywiadzie to to, że Richard Armitage zapytany czy był ranny na planie, powiedział, że ma małą ranę pomiędzy oczami, która jest znacznie mniejsza teraz. A zrobił ją sobie Orcristem pomimo tego, że miał silikonową protezę czoła oraz, że lekarz chciał wziąć go do szpitala, aby zszyć ranę. I wiecie co? Mnie bardzo podoba się ta bitewna blizna na twarzy pana Armitage'a.
Mozna powiedziec, ze zostal naznaczony :)))
OdpowiedzUsuńJesli P.J. rzeczywiscie zamierza nadal filmowac cos z Tolkiena to bez RA juz sie nie obejdzie.
Faktycznie został :-) Masz rację RA stworzył wspaniałą postać, jego interpretacja tej postaci będzie wzorem na lata. Podoba mi się jak na temat RA wypowiedziała się Philippa Boyens,
Usuńhttp://microlina.tumblr.com/post/72572047489/the-hobbit-the-desolation-of-smaug-philippa-boyens
Wyobraź sobie, ja w pierwszej chwili przeczytałam nagłówek "jaka piękna bielizna" i myślałam, że będzie artykuł o bieliźnie krasnoludów. Ale nie mam na co liczyć, kostiumolodzy z filmu zapewne nie uchylą rąbka tajemnicy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie wszystkich.
Jak mawiają „głodnemu chleb na myśli”, czyż nie? ;-) :D No cóż jedynie na co możemy liczyć to zdjęcia krasnoludów z „protezowni” ;-)
UsuńPozdrawiam :-)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMasz rację, Ryś znów udowodnił, że staje się postacią którą gra i „zapomina”, że to co gra może być niebezpieczne. Ale z drugiej strony przecież efekt takiego jego poświęcenia, czyli to co widzimy na ekranie, najbardziej kochamy.
UsuńOch Jolu żałuję, że wrzuciłaś tu linka do tej strony na FB, bo naprawdę nie chciałam być powiązaną w jakikolwiek sposób z tą stroną.
Och ,jaki nasz Ryś jest nieostrożny. Przecież jeszcze ze 2 milimetry a stracił by swoje piękne oczko.
OdpowiedzUsuńTo nie był pierwszy wypadek w Hobbicie o którym wiemy. W jednym z wywiadów wspomniał o przecięciu dolnej wargi. A pamiętacie jak szedł na zdjęcia próbne do Hobbita to nabawił się urazu kręgosłupa w Spooksie. Bo on jak gra to na całego i z sercem beż dublerów, taki odważny i samodzielny jest nasz Ryś.
Dziękuję Jolu za modyfikację komentarza :)
UsuńRysiek na szczęście oczy ma głęboko osadzone. Na szczęście dla nas i dla niego. Dla nas, bo może nam życie uprzyjemniać swoimi słynnymi spojrzeniami "spode łba" (żaden wyłupiastooki osobnik takiego efektu nie osiągnie, choćby się skichał). I dla niego - bo nawet gdyby zaciął się mocniej i bez protez na twarzy, chronione głębokim oczodołem oko i tak mogłoby ocaleć.
UsuńMyślę, że te wypadki na planie wcale Rysia nie odstraszą od osobistego grania w niebezpiecznych scenach. Zarówno przecięcie dolnej wargi, jak i ten najświeższy wypadek wspomina z uśmiechem i nawet pewną ekscytacją, jak małe dziecko chwalące się strupami na poobijanych kolanach. Bawią go chyba te "wypadki przy pracy".
A może to i lepiej, że nawet takie zdarzenia nie zniechęcają RA od pełnego zaangażowania się w rolę. Sam mówił, że wówczas lepiej czuje swojego bohatera to raz a dwa wygląda na to, że Ryś lubi poznawać granice swoich możliwości a nawet je przekraczać.
UsuńPrzepraszam ,nie wiedziałam, już usunęłam co niepotrzebne.Wybacz Aniu.
OdpowiedzUsuńWszystko w porządku Jolu :-)
UsuńPrzepięknie powiedziała o Rysiu Philipa. Wujek google mi przetłumaczył ale sens wypowiedzi zrozumiałam.
OdpowiedzUsuńNawet z ą maleńką blizną nasz cukiereczek jest czarujący.
Dokładnie. To wspaniale, że ona jak i Peter Jackson dostrzegli w nim niesamowity potencjał.
UsuńCoś mi się wydaje, że Rysiek będzie głównym aktorem w ich nowych filmach.
OdpowiedzUsuńPodziwiam RA, bo wszystko co osiągnął to sam, bez koligacji rodzinnych i powiązań.
Co jest bardzo częste w tym świecie.
Mam nadzieję Jolu, że teraz RA może przebierać w propozycjach i że znajdzie coś co będzie go satysfakcjonować aktorsko. I masz rację, Ryś ciężko pracował na swój sukces.
UsuńMiła Aniu dziękuję za pogaduchy ,ale miałam ciężki dzień w pracy a muszę jeszcze parę rzeczy zrobić. Miłych RA snów.
UsuńDzięki za zajrzenie tutaj Jolu :-) Spokojnych RAsnów!
UsuńBlizny bitewne walecznym mężczyznom (takim jak Ryś) pasują jak najbardziej i ich urody nie umniejszają. Myślę, że cała Armitage's Army była chętna do pocałowania rany by szybciej się goiła. Phillipa użyła przymiotników, których my wobec naszego Ryśka używamy nagminnie - cieszy nas każda pochwała i potwierdzenie, że nie jesteśmy nieobiektywne i zaślepione, bo ludzie, którzy mieli to szczęście, że mogli Rysia poznać są tego samego (bardzo dobrego) zdania o nim i wyrażają się w superlatywach.
UsuńAniu, ten paseczek z jego oczami i blizną idealnie się nadaje na zakładkę do książki - chociaż to zaczepne spojrzenie może przy czytaniu rozpraszać.
DobRAnoc
Jak pisał Sapkowski: "Rycerz bez blizny to k***s, nie rycerz" i tu się z nim zgadzam. Zresztą, co to za blizna! My na nią zwróciłyśmy na nią uwagę, ale przecież zwracamy uwagę na każdy milimetr kwadratowy Ryśkowej osoby, więc raczej by nam ta nowa "ozdóbka" nie umknęła.
UsuńWypowiedź Philippy dobra jest dla przekonania tych osób, które Ryśka nie znają - by poznały i doceniły. Natomiast dla nas - nic nowego, wiedziałyśmy to przecież od dawna ;-D Chociaż masz rację, Zosiu, że miło jest czytać potwierdzenia własnych przemyśleń od osoby bliżej Ryśka znającej (szczęściara!).
Owszem, nie powiedziała niczego, czego byśmy już nie wiedziały ale słuchać (i mówić) o tym jak niewiarygodny, nieprawdopodobny, waleczny itp., itd jest Rysiek można w nieskończoność. I nigdy się nie znudzi.
UsuńU Sapkowskiego można znaleźć wiele równie celnych spostrzeżeń - na rycerzach i wojnach to on się zna. Chociaż, trochę się wzbraniam przed przeczytaniem "Sezonu Burz" bo jakoś dalszych losów Geralta z Rivii się nie spodziewałam.
Rysiek traktuje rany i blizny jako element autentyczności i pomoc we wchodzeniu w rolę, więc "muśnięciem" miecza się specjalnie nie przejął - ot, zwykła sprawa w bitwie.
Można mówić, można słuchać, można czytać, chociaż czasem chciałoby się posłuchać i poczytać coś więcej niż to, co już o nim się wie - byle pozytywnego i utwierdzającego w RA-uwielbieniu, ewentualnie po prostu ciekawego i poszerzającego naszą wiedzę z ryśkologii. Zresztą nawet Ryśkowe wady traktujemy albo jako zalety, albo uznajemy je za w pełni akceptowalne, więc chętnie dla odświeżenia atmosfery poczytałabym wypowiedzi kogoś, kto za nim nie przepada. :-)
UsuńJuż widzę Ryśka w wieku mocno emerytalnym, snującego opowieści: "Ta blizna, drogie dziateczki, to po Hobbicie, a to pikanie w kręgosłupie to po Spooksie". Będzie na swoim ciele całą filmografię wypisywał :-)
To będzie rzeczywiście specyficzna ikonografia.
UsuńChciałoby się czegoś nowego dowiedzieć o Ryśku, oj chciało. Np. jakiej muzyki słucha? I tak znając język jesteś do przodu, że ho, ho. A natknęłaś się gdziekolwiek/kiedykolwiek na jakąś nieprzychylną opinię?
No właśnie nie. Albo Rysiek tak wszystkich potrafi zauroczyć, albo ci, co go nie lubią, są wyjątkowo dobrze wychowani i po prostu trzymają buzie na kłódkę, nie chcąc publicznie robić mu koło pióra.
UsuńNiepojęte. Albo to ta sławetna "RAmagia" albo Rysiek jest wampirem i wszystkich zauroczył rzeczywiście. Przecież trudno przyjąć, że ktoś wyjątkowo dobrze wychowany mógłby nie lubić Ryśka. Żarty żartami, ale to rzeczywiście niepojęte. Rysiek-cud.
UsuńZosiu coś mi się wydaje, że gdyby cała AA przystąpiłaby do całowania Ryśkowych ran to zapewne nawet zmarszczki by mu się wygładziły ;-) I podoba mi się Twój pomysł „druknięcia” paseczka z jego oczami bo będę miała nową zakładkę :-)
UsuńKasieńko, właśnie zobaczyłam oczami wyobraźni tą dziatwę, która siedzi na podłodze i z otartymi buźkami i wieeelkimi oczami słucha jak starszy pana snuje opowieści:D:D:D
Co do ewentualnej złej opinii o RA, to również nigdzie się z taką nie spotkałam. I myślę, że Ryś ma wyjątkową osobowość, która urzeka nie tylko nas ale i ludzi z nim pracujących.
A tak w ogóle to przepraszam, że dopiero teraz odpisuję. Wczoraj pomimo bardzo ciężkiego dnia w pracy, z moją koleżanką zdecydowałyśmy się pójść na wieczorny seans DoS. I całe szczęście(!), bo zapomniałam, że to był ostatni seans w 3D bez dubbingu w moim mieście. I prawdę mówiąc chciałam dziś umieścić post na ten temat, ale musiałam jechać z moją Mamą do „dużego miasta” na komisję lekarską ( co zajęło nam kilka godzin) i jestem wykończona. Może jutro uda mi się umieścić post.
Życzę Wszystkim słodkich RAsnów. :*
Aniu, nie przepraszaj. Twój (nasz) blog to jak ulubiona kawiarenka, do której można zajrzeć w dowolnej chwili i zawsze spotkasz przyjaciół, zobaczysz/usłyszysz coś co cię ucieszy, podkręci i uruchomi wyobraźnię. Mnie, niestety nie udało się do tej pory ponownie zobaczyć DoS, ale nie tracę nadziei. Mogliby wydać już DVD. Chociaż, bardziej niż Thorina potrzebuję teraz Harry'ego (czy ja to dobrze napisałam?), gdyby to on siedział przy biurku naprzeciwko, to wszystko w pracy byłoby prostsze (chociaż, z drugiej strony: nie wiem co by się na tych biurkach działo - nie wierzcie w stereotyp "nudnego księgowego" - wiem po sobie, że kilka godzin ślęczenia w liczbach wymaga skrajnie różnego odreagowania). Bardzo bym chciała, żeby Harry chciał uregulować ze mną rachunek, żeby nie narosła mi zaległość ( przecież dług to grzech).
UsuńKocham wszystkie zmarszczki Rysia razem i z osobna - więc może i dobrze, że nie miałyśmy szans ich wycałować. Ale, że naprawdę kocham tego faceta, to mam nadzieję, że jest/będzie ktoś, kto wygładza/dzi ten kaloryferek na czole.
DobRAnoc Aniu.
Dzięki Zosiu, że tak postrzegasz to miejsce :-) Mam nadzieję, że uporasz się z nawałem pracy. Och słodki Harry czasem, któż by nie chciał uregulować z nim rachunków ;-)
UsuńHarry to jedyna postać RA absolutnie szczęśliwa i radosna, więc niezależnie od niezłożoności tej postaci - zresztą idealnie wkomponowującej się w specyfikę serialu- aplikuję go sobie dość regularnie by móc po prostu porechotać od serca. Nawał pracy jest właściwie zawsze, ale to tylko praca.
UsuńTak, masz rację Harry idealnie odstresowuje i to bez względy na przyczynę stresu. Lubię kiedy mówi, że „musi podążać za głosem swojego serca”.
UsuńOj nasz Harry Potter ;)
OdpowiedzUsuńHarry Potter, Harry Potter ...yyy… nie kojarzę gościa;-)
UsuńWitajcie :)
OdpowiedzUsuńPierwsza myśl jaka przyszła mi na myśl po bardzo dokładnym przeanalizowaniu blizny Richarda:
"Jak on się "dziabnął" tym Orctistem?" :P To wyczyn prawie tak karkołomny jak zastrzelić się z łuku, ale Richard tego dokonał :)
Nie zdążył "wyhamować", kiedy kręcił młyńca. Albo broń mu się wymsknęła i odbiła od twarzy przy jakiejś bitewnej akrobatyce. Albo stracił równowagę i poleciał twarzą w dół, trzymając wciąż miecz w ręce przed sobą.
UsuńJakkolwiek to zrobił, zdolny chłopak z tego Ryśka. Nie ma dla niego rzeczy zbyt trudnych. Choćby i teraz - zastanawiamy się nad tym, jak to możliwe, a on dokonał tego ot, tak, od niechcenia. ;-)
Zdolna Bestia z naszego Ryśka. Myślę, że najbardziej prawdopodobna jest wersja z "niewyhamowaniem" przy żonglerce Orkristem, bo gdyby poleciał na twarz z mieczem w dłoni, to by się na takiej małej bliźnie nie skończyło.
UsuńMasz rację Derweno, to doprawy karkołomny wyczyn aby takim wielkim mieczem zrobić sobie taką małą rankę ;-)
UsuńI tak się zastanawiam nad Waszą teorią o „niewyhamowaniu” , bo jakby nie patrzeć na Orcrista, to przecież jest rekwizyt, więc nie powinien być aż tak ostry, aby przeciąć silikonową protezę i skórę. Chyba Ryś naprawdę mocno „dziabnął” się tym mieczem ;-)
Rysiek, jak się do czegoś przyłoży to ho! Zresztą, pokazał w wywiadzie, jak ćwiczył prawą rękę - ku rozbawieniu publiczności zresztą.
UsuńTaaak, chyba już się kiedyś nad tym zastanawiałyście ;-), ale powtórzę i tutaj, ciekawe czy do wszystkiego się tak przykłada ;-)
UsuńMyślę, że jest perfekcjonistą w każdej dziedzinie a zaangażowanie to jego drugie imię.
UsuńAle mam nadzieję, że czasem sobie ( i nie tylko sobie) odpuszcza ;-)
UsuńMyślę, zresztą sam o tym mówi w wywiadach, że praca przy Hobbicie nauczyła go dystansu: do siebie jako aktora, do mediów i całego tego szaleństwa "okołohobbitowego" , rozkwitu popularności, rozpoznawalności.
UsuńI mam nadzieję, że te pobrane nauki skutecznie wcieli w życie. Ale z drugiej strony to jego nieodpuszczanie i ambicja doprowadziły go do takiego punktu kariery.
UsuńRekwizyt czy nie, robiony był z kutej stali, a nie z gumy czy z drewna (spece z WETA chcą wszystko jak najbardziej realistycznie przedstawiać). Musiał wyglądać na ostry, więc w tym celu chociaż odrobinę trzeba go było naostrzyć. A że Okrist wielki jest i ciężki (przed użyciem ćwiczenie ramion obowiązkowe), mogło się zdarzyć, że Rysiek w pewnym momencie nie utrzymał broni - i "pamiątka" po Hobbicie gotowa. Silikonowe protezy (te ostateczne) podobno dość cienkie były.
UsuńNo tak, to wyjaśniałby powstanie tej blizny, jeszcze dodamy ewentualne przemęczenie RA i wypadek przy pracy gotowy.