Cześć Siostry Ależ On jest uwodzicielski i pociągający, no i ten uśmiech... chętnie bym się zanurzyła w tych objęciach i nie tylko ....pięknego weekendu. Pozdrawiam wszystkie MARtusia
Aniu, po rękach Cię całuję za to cudo na początek dnia - widzieć Rysia takim roześmianym, wyluzowanym - sama przyjemność. Wygląda świetnie, pobyt w USA mu służy. I ta biała koszula... Po prostu radość dla oczu i uszu.
Cieszę się, że miło rozpoczęłaś dzień z Rysiem ( tylko ani słowa mojemu bossowi, co robiłam w godzinach pracy, no może nie w godzinach to trwało chwilę ;-)) Czyżbyś miała słabość do Rysia w białej koszuli Zosiu? Czy kojarzy Ci się z pewną sesją? ;-)
Chyba rzeczywiście ta biała koszula tak jakoś na mnie działa - po tych wszystkich czarnych, grafitowych - mam 3 zdjęcia (na razie) z tej sesji na ścianach i tak mi jakoś pasuje do Ryśka ta biel.
Jestem rozwalona na łopatki. On jest niesamowity!!! I ten uśmiech na końcu... Coś czuję, że i ja nie przestanę się dziś uśmiechać :))) Dzięki Aniu kochana za ten piękny promyk!
Kochana Ty grasz na duszy mojej strunach:)) Boski filmik, Boski Rysiek. Coś cudownego:) Przyznam szczerze, że sama bym z miłą chęcią rzuciła się na niego, albo byśmy się spotkali w połowie drogi;D. Poprawa humoru murowana:) Dzięki:)))
Filmik znakomity,Ryś wygląda,jakby świetnie się bawił,nie jest już taki rzeczowy,poważny,skromny jak w pierwszych wywiadach po T.H.a uśmiech-jak zwykle bezcenny.Badyl
Teraz już wiemy, co należy zrobić, żeby zagwarantować sobie całus od Ryśka. Wystarczy tylko prawidłowo wypowiedzieć jego nazwisko. Pamiętacie ten zachwyt w jego oczach, kiedy przerwał amerykańskiej dziennikarce, mówiąc: "You said my name right!". Patrzył na nią wtedy jak na jakiś skarb największy. Dziwię się tej kobiecie z filmiku, że była w stanie się w ogóle od Ryśka oderwać, kiedy tak sam, z własnej woli, uścisnął ją i ucałował. Ja bym chyba tak do niego przylgnęła, że miałby kłopoty z oswobodzeniem się. :-) W razie czego wyszeptałabym mu do ucha gorącym szeptem: "Oh, Mr. Armitage" (z odpowiednią wymową) i Rysiek nie miałby wyjścia - musiałby mnie przygarnąć i pocałować po raz drugi. Jednak przy takich wywiadach zawsze zastanawiam się, na ile ta wesołość jest prawdziwa, a na ile jest to amerykański, trochę sztuczny "luzik", najzwyczajniej grany przez Ryśka. Trochę rzeczowości też by się przydało, zwłaszcza że z tych poprzednich, "smętnych" wywiadów można się było tyle o nim dowiedzieć.
Podoba mi się Twój plan zdobycia przytulasa od Rysia, Kasieńko :-) Chyba będziemy musiały poczekać na ukazanie się całego wywiadu, aby stwierdzić czy ten Ryśkowy luz to w ramach przystosowania się do amerykańskiej publiczności czy jak najbardziej jego naturalne wyluzowanie.
Ja też często zastanawiam się jaki Rysiek jest tak naprawdę, jak już zgasną reflektory, wyłącza się kamera, a makijaż jest zmyty :) Powiem Wam, że ostatnio w pracy był u nas pewien raper, którego piosenek raczej nie powinno słuchać się przy dzieciach,a i jego wypowiedzi są często gęsto "pikane" z powodów oczywistych.. i co? okazało się, że poza kamerami, w sklepie zachowuje się bardzo kulturalnie, przepraszam, proszę, jeden z sympatyczniejszych klientów, z którymi miałam styczność :) i tym bardziej zachodzę w głowę, jaki Ryś może być prywatnie :) oczywiście, że na pewno dla nas jest ideałem chodzącym i zapewne jakaś wada, którą ewentualnie mógłby mieć to byłaby pewnie zaleta :) choć coś kojarzę, że w jednym z wywiadów mówił, że ma wspólne cechy z Thorinem, bo jest złośnikiem i miewa humory.. hmm.. ciekawe jak to z nim jest ..
Och, to jest wręcz odwieczne pytanie Nati. Wszystkie nas tu, a na pewno mnie, intryguje jaki on jest prywatnie ( a nie na planie gdy zgasną światła, bo tu wiemy, że jest wspaniałym kolegą). A w tym wspomnianym przez Ciebie wywiadzie, mam wrażenie, że lekko swoją osobę podkoloryzował. Nikt z nas nie jest idealny i każdy ma lepsze lub gorsze dni, więc myślę, że tak samo jest z RA.
A może rzeczywiście jest tak, jak mówi, i w prywatnym, codziennym życiu bywa naprawdę nie do zniesienia. W wywiadach zachowuje się grzecznie, bo jest dobrze wychowany, wobec współpracowników z planu też jest w porządku, bo po co ma sobie robić wrogów w artystycznym środowisku? Nie ma przecież statusu supergwiazdy, która może sobie stroić fochy, a i tak wszyscy będą pięknie prosić, by u nich zagrała. A w domowych kapciach, gdy przyjdą gorsze dni, wychodzi z niego humorzasty złośliwiec. Znam takiego jednego człowieka - na zewnątrz, w sytuacjach oficjalnych wcielenie wdzięku, uroku, dobrego wychowania, oczytania i uprzejmości. Wobec osób, które zna bliżej, potrafi już pokazywać rogi. A jego żonie współczuję całym sercem, bo dopiero ona ma z nim przejścia (nie, nie wyżywa się na niej fizycznie, ale czasem bywa naprawdę wredny). Może więc Rysiek (co Boże nie daj) też ma podobny charakter. I przyznał to w przypływie samokrytycyzmu. To by mogło być niezłym wyjaśnieniem jego samotności - kto by z takim wytrzymał?
Wiesz, mimo wszystko jakoś trudno mi uwierzyć, że Ryś to wyrachowany człowiek, który kontroluje każde swoje zachowanie. Łatwiej będzie mi funkcjonować pozostając w przekonaniu, że RA jest całkiem fajnym facetem.
To nie wyrachowanie, Aniu, to po prostu dobre wychowanie i ogłada towarzyska, przykrywająca pewne niezbyt sympatyczne, choć jak najbardziej istniejące cechy. To, co napisałam, to oczywiście tylko teoria. Jedno z wielu gdybań na temat Ryśka. Bo i cóż poza gdybaniem nam zostaje, jeśli RA tak skąpi informacji o sobie?
Racja, Ryś chroni swoją prywatność i za to również uwielbiamy, więc, tak jak mówisz pozostaje nam gdybanie, chociaż fajniej byłoby gdybać w bardziej pozytywnym klimacie, wykorzystując do tego nasz/mój RAobiektywizm. :-)
No wiesz, pozytywnie już było :-) I obiektywnie :-) Lubię sobie od czasu do czasu powyszukiwać jakieś wady, żeby Rysiek nie stał się dla mnie świętym z obrazka, tylko człowiekiem z krwi i kości. A skoro sam już się do jakichś wad przyznał, to i rzuciłam się na to jego wyznanie jak sęp i podorabiałam trochę teorii. Czy to moje gdybanie jest prawdziwe, czy nieprawdziwe, nie zmniejsza to mojego uwielbienia.
Ależ ja Cię doskonale rozumiem Kasieńko, mnie też czasem ( ostatnio zbyt często) nachodzą różnego rodzaju wątpliwości, które traktuję jak swego rodzaju wentyle bezpieczeństwa.
To może, Aniu, napisałabyś kiedyś taki post "wentylowy" - z ostrzeżeniem, by nie czytały go osoby, których uwielbienie nie jest bardzo solidnie ugruntowane - tak żebyśmy mogły powyszukiwać sobie wady w ideale, po długiej i zażartej dyskusji uznać, że to przecież wcale nie są wady, a jeśli już to w pełni akceptowalne (przecież obiektywne jesteśmy, więc tylko do takich wniosków byśmy doszły) i tym mocniej go potem pokochać.
Aniu, niech Cię wątpliwości nie nachodzą - Rysiek jest po prostu normalnym, wolnym, niezależnym facetem - atrakcyjnym facetem po 40-stce ( nawet gdyby nie był aktorem, to przyciągałby spojrzenia kobiet) - jest bałaganiarzem, może trochę nadwrażliwcem, lubi wszystko robić po swojemu, mieszka z dala od rodziny - żyje tak jak mu wygodnie, nie musi się do nikogo dopasowywać, o rachunki się nie martwi. Jestem singielką i gdy porównam swój "ciężar gatunkowy" a koleżanek zamężnych, dzieciatych - to o czym tu mowa? To nie znaczy, że I'm very happy, totalny luz, żadnych obowiązków, ale mam po prostu inny rodzaj problemów.
Och Zosiu, wątpliwości nachodzą czy tego chcę czy też nie. I jak na razie udaje mi się je rozwiewać. Zgadzam się, że Ryś żyje tak jak mu wygodnie, gdyby było inaczej zapewne by to zmienił ( i być może dla tej zmiany przeprowadził się za Wielką Wodę). I powiem Ci, że jako singielka doskonale Cię rozumiem. Czasem mam wrażenie patrząc na kobiety w związkach, że są bardziej samotne niż ja. O obowiązkach nie wspomnę…
Aniu, Zosiu, przypadkiem Wasze słowa to dziś dla mnie chińskie ciasteczko z wróżbą, dziękuję:) Ja również zastanawiałam się nad Rysiowym chaRAkterem. Czy on nie jest przypadkiem lwem? Oczywiscie zodiak to nie wyrocznia, ale ciekawostka. Może mieć nasz Rysiek całkiem przykre wady, ale póki się nie przekonam, chyba nie uwierzę :)
Przypadkiem, nie przypadkiem, ale jest tym zodiakalnym lwem - a więc dla mnie tym większym ideałem. Uwielbiam charakter lwów - nawet ich wady (owszem, czasem naprawdę solidne) są dla mnie do strawienia i do zaakceptowania, potrafię na nie przymknąć oko. A w Ryśku widzę wiele cech z tego właśnie znaku zodiaku. Pasowalibyśmy do siebie ;-)
Jasne, że zodiak to nie wyrocznia, Jakież byłoby to nudne gdybyśmy mieli 12 typów osobowości i nic więcej. Choć nie mogę się oprzeć wrażeniu, że czasami jednak coś w tym jest. :) Niestety z lwami mam bardzo złe doświadczenia, więc staram się wypierać ze świadomości, że to Rysiowy znak i myśleć, że skoro urodził się w końcówce panowania lwa, to ma więcej z panny. ))
Tak jak nie wierzę w horoskopy, które przeważnie są dla mnie wyssanymi z palca bzdurami, tak widzę, że osoby urodzone w poszczególnych okresach roku mają pewne cechy wspólne (chociaż nie identyczne, rzecz jasna). A czy tym cechom przyporządkować znaki zodiaku, czy inne symbole - to rzecz całkowicie umowna. Widzisz, Eve, Ty masz złe doświadczenia z Lwami, a ja wprost przeciwnie. Nie dogaduję się za to z Pannami (oczywiście chodzi mi tutaj o osoby, które przejawiają specyficzne dla tego znaku cechy, a nie wszystkie jak leci osoby urodzone pod tym znakiem, niezależnie od ich charakteru). Wg horoskopów partnerskich tworzylibyśmy z Ryśkiem jeden z bardziej udanych zodiakalnych związków :-) Aż iskry by leciały! Muszę mu o tym napisać ;-)
Zainspirowałyście mnie, sprawdziłam i nie jest źle -ale za dobrze też nie jest. Lew i Waga są komplementarne: "osobowość i potrzeby Wag świetnie uzupełniają Lwy. Energia Lwa koresponduje z towarzyskością i zamiłowaniem do dobrej zabawy Wag. Wagi to urodzeni dyplomaci i wiedzą jak postępować z wyczulonym "ego" Lwa. Lwy to twórcy, pełni pomysłów, a to idealnie harmonizuje z artystycznymi zapędami Wag". Problem polega na ty, że cechy charakteru jakoś mi nie leżą - twórczy Rysiek jest, ale czy ma wyczulone "ego"? Największy problem z "artystycznymi zapędami" - nie posiadam żadnych talentów. A, i jeszcze dyplomacja - to już w ogóle kulą w płot. A poza tym ten opis bardziej pasuje do dwojga bardzo dobrych przyjaciół a nie kochanków - gdzie namiętność? Gdzie fajerwerki? Panna zdecydowanie nie: "Panna jest za mało elastyczna i zbyt poważna jak na potrzeby Wagi". Wychodzi na to, że jestem niepoważna, zabawowa i mam pstro w głowie. Myliłam się: jest źle.
Zosiu, najwyraźniej sprawdzałaś na niewłaściwej stronie. Sprawdziłam Twój znak na stronie horoskopów partnerskich i oto, co wyszło:
"Nieco niezdecydowana i ulegająca wahaniom nastroju Waga znajdzie oparcie i stałość w Lwie. Lwa zachwyci jej czar i kobiecość, taka reprezentacyjna niewiasta przy jego boku to powód do dumy." I co Ty na to, reprezentacyjna niewiasto, ozdobo Ryśkowego boku na czerwonym dywanie? "Natomiast jego optymizm, ciepło wewnętrzne i spokój ducha ujmą ją bez reszty". I chyba nie tylko to, ale już nie będę wymieniać co, bo wszystkie to wiemy. "Powinno między Wami od razu zaiskrzyć." No ba! "Plusem Lwa jest stałość uczuć i zdecydowanie, dzięki czemu może być on podporą dla tej uroczej kobiety, która zachwyca swoją obecnością. Oboje uwielbiacie luksusy i musicie uważać, aby nie popaść w przesadę oddawania się samym przyjemnościom." Z Ryśkiem trudno by było nie oddawać się samym przyjemnościom. "Co prawda stanowicie doskonały duet, ale bardziej po drodze Wam do tańca niż do walki z przeciwnościami losu – oboje możecie mieć tendencję do lenistwa i ucieczki od problemów." Na przykład do Nowego Jorku czy na Nową Zelandię. "Wszelkie partnerstwo biznesowe i przyjaźnie powinny układać się bardzo harmonijnie. Natomiast parę kochanków charakteryzować będzie wielka namiętność i duże dopasowanie pod względem seksualnym." Ha! Nic już więcej nie dodam.
Ciekawa sprawa z tymi horoskopami, niby się w nie nie wierzy, ba nawet nie powinno, a zawsze coś się w nich ciekawego znajdzie ( i przez Waszą tu rozmowę musiałam sprawdzić ;-)), jak to, że Bykowi ( czyli mnie ;-)) i Lwu „może się ułożyć” . :D :D
Ale mnie dużo ominęło :) Zainspirowałyście mnie i z duszą na ramieniu sprawdziłam, jak wyglądałaby relacja dwóch Lwów, na domiar złego urodzonych tego samego dnia (choć w sumie z tego się cieszę ;)). Ale nie jest tak źle, choć podobno dwa Lwy w jednym miejscu to o jedną gwiazdę za dużo, ale ja jeśli chodzi o Rysia jestem niezwykle uległa i ugodowa, więc poradziłabym sobie z przyćmieniem mojej wewnętrznej "gwiazdy" (o ile takowa istnieje). Może byłoby trudno dojść do porozumienia przy dwóch lwich charakterkach, ale ja uwielbiam iskrzenie więc takie burze z piorunami co jakiś czas to nawet wskazane :) Oczywiście zaznaczę, że nie wierzę w horoskopy, aczkolwiek lubię sobie poczytać dla odprężenia.
Kasieńko, po cudnych rączkach Cię całuję, każdą po 3 razy za takie piękne wizje. Chyba to wydrukuję, oprawię w ramki i powieszę obok zdjęć Ryśkowych. Aniu, niektórzy do wróżki chodzą i wierzą w jej bajanie, jeszcze grubo za to płacą. Jak słyszę "wróżbita Maciej..." to mnie śmiech ogarnia, ale są ludzie którzy wierzą, że przez telefon ktoś im powie jak żyć i na wszystko receptę znajdzie. Kate, pomyśl jaką byś miała wenę pisarską w tak burzliwym, ekscytującym związku.
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Aniu, cudne!
OdpowiedzUsuńOglądnęłam już wcześniej na linku, który podałaś i wpisałam komentarz pod poprzednim postem :)
Ostatnia mina...bezcenna! :))
Taka pozytywna energia z niego emanuje, że aż mi serce się uśmiecha :)
UsuńCześć Siostry
OdpowiedzUsuńAleż On jest uwodzicielski i pociągający, no i ten uśmiech... chętnie bym się zanurzyła w tych objęciach i nie tylko ....pięknego weekendu.
Pozdrawiam wszystkie
MARtusia
Uwielbiam ten jego luz tu tak widoczny :)
UsuńPozdrawiam i Tobie również wspaniałego weekendu życzę MARtusiu :)
Aniu, po rękach Cię całuję za to cudo na początek dnia - widzieć Rysia takim roześmianym, wyluzowanym - sama przyjemność. Wygląda świetnie, pobyt w USA mu służy. I ta biała koszula... Po prostu radość dla oczu i uszu.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że miło rozpoczęłaś dzień z Rysiem ( tylko ani słowa mojemu bossowi, co robiłam w godzinach pracy, no może nie w godzinach to trwało chwilę ;-))
UsuńCzyżbyś miała słabość do Rysia w białej koszuli Zosiu? Czy kojarzy Ci się z pewną sesją? ;-)
Chyba rzeczywiście ta biała koszula tak jakoś na mnie działa - po tych wszystkich czarnych, grafitowych - mam 3 zdjęcia (na razie) z tej sesji na ścianach i tak mi jakoś pasuje do Ryśka ta biel.
UsuńTak, w tych jasnych kolorach Ryś bardzo młodzieńczo wygląda :)
UsuńJestem rozwalona na łopatki. On jest niesamowity!!!
OdpowiedzUsuńI ten uśmiech na końcu... Coś czuję, że i ja nie przestanę się dziś uśmiechać :)))
Dzięki Aniu kochana za ten piękny promyk!
Bardzo proszę Kate :) Po obejrzeniu tego filmiku stwierdzam, że fajnie byłoby być jego kumplem/ kumpelą. ;-)
UsuńKochana Ty grasz na duszy mojej strunach:)) Boski filmik, Boski Rysiek. Coś cudownego:) Przyznam szczerze, że sama bym z miłą chęcią rzuciła się na niego, albo byśmy się spotkali w połowie drogi;D.
OdpowiedzUsuńPoprawa humoru murowana:) Dzięki:)))
Mam wrażenie, że każda z nas by to zrobiła Kiril :D
Usuń:D Dokładnie!:D
UsuńI to nie jeden raz;D
UsuńFilmik znakomity,Ryś wygląda,jakby świetnie się bawił,nie jest już taki rzeczowy,poważny,skromny jak w pierwszych wywiadach po T.H.a uśmiech-jak zwykle bezcenny.Badyl
OdpowiedzUsuńBo tu, jak słusznie zauważono wolny jest od swoich postaci, wydaje się, że jest sobą. Cudnie jest móc oglądać go tak rozbawionego <3
UsuńTeraz już wiemy, co należy zrobić, żeby zagwarantować sobie całus od Ryśka. Wystarczy tylko prawidłowo wypowiedzieć jego nazwisko. Pamiętacie ten zachwyt w jego oczach, kiedy przerwał amerykańskiej dziennikarce, mówiąc: "You said my name right!". Patrzył na nią wtedy jak na jakiś skarb największy. Dziwię się tej kobiecie z filmiku, że była w stanie się w ogóle od Ryśka oderwać, kiedy tak sam, z własnej woli, uścisnął ją i ucałował. Ja bym chyba tak do niego przylgnęła, że miałby kłopoty z oswobodzeniem się. :-) W razie czego wyszeptałabym mu do ucha gorącym szeptem: "Oh, Mr. Armitage" (z odpowiednią wymową) i Rysiek nie miałby wyjścia - musiałby mnie przygarnąć i pocałować po raz drugi.
OdpowiedzUsuńJednak przy takich wywiadach zawsze zastanawiam się, na ile ta wesołość jest prawdziwa, a na ile jest to amerykański, trochę sztuczny "luzik", najzwyczajniej grany przez Ryśka. Trochę rzeczowości też by się przydało, zwłaszcza że z tych poprzednich, "smętnych" wywiadów można się było tyle o nim dowiedzieć.
Podoba mi się Twój plan zdobycia przytulasa od Rysia, Kasieńko :-) Chyba będziemy musiały poczekać na ukazanie się całego wywiadu, aby stwierdzić czy ten Ryśkowy luz to w ramach przystosowania się do amerykańskiej publiczności czy jak najbardziej jego naturalne wyluzowanie.
UsuńJa też często zastanawiam się jaki Rysiek jest tak naprawdę, jak już zgasną reflektory, wyłącza się kamera, a makijaż jest zmyty :) Powiem Wam, że ostatnio w pracy był u nas pewien raper, którego piosenek raczej nie powinno słuchać się przy dzieciach,a i jego wypowiedzi są często gęsto "pikane" z powodów oczywistych.. i co? okazało się, że poza kamerami, w sklepie zachowuje się bardzo kulturalnie, przepraszam, proszę, jeden z sympatyczniejszych klientów, z którymi miałam styczność :)
Usuńi tym bardziej zachodzę w głowę, jaki Ryś może być prywatnie :) oczywiście, że na pewno dla nas jest ideałem chodzącym i zapewne jakaś wada, którą ewentualnie mógłby mieć to byłaby pewnie zaleta :) choć coś kojarzę, że w jednym z wywiadów mówił, że ma wspólne cechy z Thorinem, bo jest złośnikiem i miewa humory.. hmm.. ciekawe jak to z nim jest ..
Och, to jest wręcz odwieczne pytanie Nati. Wszystkie nas tu, a na pewno mnie, intryguje jaki on jest prywatnie ( a nie na planie gdy zgasną światła, bo tu wiemy, że jest wspaniałym kolegą). A w tym wspomnianym przez Ciebie wywiadzie, mam wrażenie, że lekko swoją osobę podkoloryzował. Nikt z nas nie jest idealny i każdy ma lepsze lub gorsze dni, więc myślę, że tak samo jest z RA.
UsuńA może rzeczywiście jest tak, jak mówi, i w prywatnym, codziennym życiu bywa naprawdę nie do zniesienia. W wywiadach zachowuje się grzecznie, bo jest dobrze wychowany, wobec współpracowników z planu też jest w porządku, bo po co ma sobie robić wrogów w artystycznym środowisku? Nie ma przecież statusu supergwiazdy, która może sobie stroić fochy, a i tak wszyscy będą pięknie prosić, by u nich zagrała. A w domowych kapciach, gdy przyjdą gorsze dni, wychodzi z niego humorzasty złośliwiec.
UsuńZnam takiego jednego człowieka - na zewnątrz, w sytuacjach oficjalnych wcielenie wdzięku, uroku, dobrego wychowania, oczytania i uprzejmości. Wobec osób, które zna bliżej, potrafi już pokazywać rogi. A jego żonie współczuję całym sercem, bo dopiero ona ma z nim przejścia (nie, nie wyżywa się na niej fizycznie, ale czasem bywa naprawdę wredny).
Może więc Rysiek (co Boże nie daj) też ma podobny charakter. I przyznał to w przypływie samokrytycyzmu. To by mogło być niezłym wyjaśnieniem jego samotności - kto by z takim wytrzymał?
UsuńWiesz, mimo wszystko jakoś trudno mi uwierzyć, że Ryś to wyrachowany człowiek, który kontroluje każde swoje zachowanie. Łatwiej będzie mi funkcjonować pozostając w przekonaniu, że RA jest całkiem fajnym facetem.
To nie wyrachowanie, Aniu, to po prostu dobre wychowanie i ogłada towarzyska, przykrywająca pewne niezbyt sympatyczne, choć jak najbardziej istniejące cechy.
UsuńTo, co napisałam, to oczywiście tylko teoria. Jedno z wielu gdybań na temat Ryśka. Bo i cóż poza gdybaniem nam zostaje, jeśli RA tak skąpi informacji o sobie?
UsuńRacja, Ryś chroni swoją prywatność i za to również uwielbiamy, więc, tak jak mówisz pozostaje nam gdybanie, chociaż fajniej byłoby gdybać w bardziej pozytywnym klimacie, wykorzystując do tego nasz/mój RAobiektywizm. :-)
No wiesz, pozytywnie już było :-) I obiektywnie :-)
UsuńLubię sobie od czasu do czasu powyszukiwać jakieś wady, żeby Rysiek nie stał się dla mnie świętym z obrazka, tylko człowiekiem z krwi i kości. A skoro sam już się do jakichś wad przyznał, to i rzuciłam się na to jego wyznanie jak sęp i podorabiałam trochę teorii. Czy to moje gdybanie jest prawdziwe, czy nieprawdziwe, nie zmniejsza to mojego uwielbienia.
Ależ ja Cię doskonale rozumiem Kasieńko, mnie też czasem ( ostatnio zbyt często) nachodzą różnego rodzaju wątpliwości, które traktuję jak swego rodzaju wentyle bezpieczeństwa.
UsuńTo może, Aniu, napisałabyś kiedyś taki post "wentylowy" - z ostrzeżeniem, by nie czytały go osoby, których uwielbienie nie jest bardzo solidnie ugruntowane - tak żebyśmy mogły powyszukiwać sobie wady w ideale, po długiej i zażartej dyskusji uznać, że to przecież wcale nie są wady, a jeśli już to w pełni akceptowalne (przecież obiektywne jesteśmy, więc tylko do takich wniosków byśmy doszły) i tym mocniej go potem pokochać.
UsuńHmmm ciekawa propozycja, ale co jeśli sama siebie bym przekonała, wówczas byłby to ostatni post na blogu.
UsuńAniu, niech Cię wątpliwości nie nachodzą - Rysiek jest po prostu normalnym, wolnym, niezależnym facetem - atrakcyjnym facetem po 40-stce ( nawet gdyby nie był aktorem, to przyciągałby spojrzenia kobiet) - jest bałaganiarzem, może trochę nadwrażliwcem, lubi wszystko robić po swojemu, mieszka z dala od rodziny - żyje tak jak mu wygodnie, nie musi się do nikogo dopasowywać, o rachunki się nie martwi. Jestem singielką i gdy porównam swój "ciężar gatunkowy" a koleżanek zamężnych, dzieciatych - to o czym tu mowa? To nie znaczy, że I'm very happy, totalny luz, żadnych obowiązków, ale mam po prostu inny rodzaj problemów.
UsuńOch Zosiu, wątpliwości nachodzą czy tego chcę czy też nie. I jak na razie udaje mi się je rozwiewać.
UsuńZgadzam się, że Ryś żyje tak jak mu wygodnie, gdyby było inaczej zapewne by to zmienił ( i być może dla tej zmiany przeprowadził się za Wielką Wodę). I powiem Ci, że jako singielka doskonale Cię rozumiem. Czasem mam wrażenie patrząc na kobiety w związkach, że są bardziej samotne niż ja. O obowiązkach nie wspomnę…
Aniu, Zosiu, przypadkiem Wasze słowa to dziś dla mnie chińskie ciasteczko z wróżbą, dziękuję:)
UsuńJa również zastanawiałam się nad Rysiowym chaRAkterem. Czy on nie jest przypadkiem lwem? Oczywiscie zodiak to nie wyrocznia, ale ciekawostka. Może mieć nasz Rysiek całkiem przykre wady, ale póki się nie przekonam, chyba nie uwierzę :)
Przypadkiem, nie przypadkiem, ale jest tym zodiakalnym lwem - a więc dla mnie tym większym ideałem. Uwielbiam charakter lwów - nawet ich wady (owszem, czasem naprawdę solidne) są dla mnie do strawienia i do zaakceptowania, potrafię na nie przymknąć oko. A w Ryśku widzę wiele cech z tego właśnie znaku zodiaku.
UsuńPasowalibyśmy do siebie ;-)
Jasne, że zodiak to nie wyrocznia, Jakież byłoby to nudne gdybyśmy mieli 12 typów osobowości i nic więcej. Choć nie mogę się oprzeć wrażeniu, że czasami jednak coś w tym jest. :)
UsuńNiestety z lwami mam bardzo złe doświadczenia, więc staram się wypierać ze świadomości, że to Rysiowy znak i myśleć, że skoro urodził się w końcówce panowania lwa, to ma więcej z panny. ))
Tak jak nie wierzę w horoskopy, które przeważnie są dla mnie wyssanymi z palca bzdurami, tak widzę, że osoby urodzone w poszczególnych okresach roku mają pewne cechy wspólne (chociaż nie identyczne, rzecz jasna). A czy tym cechom przyporządkować znaki zodiaku, czy inne symbole - to rzecz całkowicie umowna.
UsuńWidzisz, Eve, Ty masz złe doświadczenia z Lwami, a ja wprost przeciwnie. Nie dogaduję się za to z Pannami (oczywiście chodzi mi tutaj o osoby, które przejawiają specyficzne dla tego znaku cechy, a nie wszystkie jak leci osoby urodzone pod tym znakiem, niezależnie od ich charakteru).
Wg horoskopów partnerskich tworzylibyśmy z Ryśkiem jeden z bardziej udanych zodiakalnych związków :-) Aż iskry by leciały! Muszę mu o tym napisać ;-)
Zainspirowałyście mnie, sprawdziłam i nie jest źle -ale za dobrze też nie jest. Lew i Waga są komplementarne: "osobowość i potrzeby Wag świetnie uzupełniają Lwy. Energia Lwa koresponduje z towarzyskością i zamiłowaniem do dobrej zabawy Wag. Wagi to urodzeni dyplomaci i wiedzą jak postępować z wyczulonym "ego" Lwa. Lwy to twórcy, pełni pomysłów, a to idealnie harmonizuje z artystycznymi zapędami Wag". Problem polega na ty, że cechy charakteru jakoś mi nie leżą - twórczy Rysiek jest, ale czy ma wyczulone "ego"? Największy problem z "artystycznymi zapędami" - nie posiadam żadnych talentów. A, i jeszcze dyplomacja - to już w ogóle kulą w płot. A poza tym ten opis bardziej pasuje do dwojga bardzo dobrych przyjaciół a nie kochanków - gdzie namiętność? Gdzie fajerwerki?
UsuńPanna zdecydowanie nie: "Panna jest za mało elastyczna i zbyt poważna jak na potrzeby Wagi". Wychodzi na to, że jestem niepoważna, zabawowa i mam pstro w głowie. Myliłam się: jest źle.
Zosiu, najwyraźniej sprawdzałaś na niewłaściwej stronie. Sprawdziłam Twój znak na stronie horoskopów partnerskich i oto, co wyszło:
Usuń"Nieco niezdecydowana i ulegająca wahaniom nastroju Waga znajdzie oparcie i stałość w Lwie. Lwa zachwyci jej czar i kobiecość, taka reprezentacyjna niewiasta przy jego boku to powód do dumy."
I co Ty na to, reprezentacyjna niewiasto, ozdobo Ryśkowego boku na czerwonym dywanie?
"Natomiast jego optymizm, ciepło wewnętrzne i spokój ducha ujmą ją bez reszty".
I chyba nie tylko to, ale już nie będę wymieniać co, bo wszystkie to wiemy.
"Powinno między Wami od razu zaiskrzyć."
No ba!
"Plusem Lwa jest stałość uczuć i zdecydowanie, dzięki czemu może być on podporą dla tej uroczej kobiety, która zachwyca swoją obecnością. Oboje uwielbiacie luksusy i musicie uważać, aby nie popaść w przesadę oddawania się samym przyjemnościom."
Z Ryśkiem trudno by było nie oddawać się samym przyjemnościom.
"Co prawda stanowicie doskonały duet, ale bardziej po drodze Wam do tańca niż do walki z przeciwnościami losu – oboje możecie mieć tendencję do lenistwa i ucieczki od problemów."
Na przykład do Nowego Jorku czy na Nową Zelandię.
"Wszelkie partnerstwo biznesowe i przyjaźnie powinny układać się bardzo harmonijnie. Natomiast parę kochanków charakteryzować będzie wielka namiętność i duże dopasowanie pod względem seksualnym."
Ha! Nic już więcej nie dodam.
Wniosek: wcale nie jest źle, Zosiu, wcale nie!
Niestety, do skorpiona lew nie pasuje WCALE, ale podejrzewam Rysia o cechy "panieńskie" :)
UsuńCiekawa sprawa z tymi horoskopami, niby się w nie nie wierzy, ba nawet nie powinno, a zawsze coś się w nich ciekawego znajdzie ( i przez Waszą tu rozmowę musiałam sprawdzić ;-)), jak to, że Bykowi ( czyli mnie ;-)) i Lwu „może się ułożyć” . :D :D
UsuńAle mnie dużo ominęło :)
UsuńZainspirowałyście mnie i z duszą na ramieniu sprawdziłam, jak wyglądałaby relacja dwóch Lwów, na domiar złego urodzonych tego samego dnia (choć w sumie z tego się cieszę ;)). Ale nie jest tak źle, choć podobno dwa Lwy w jednym miejscu to o jedną gwiazdę za dużo, ale ja jeśli chodzi o Rysia jestem niezwykle uległa i ugodowa, więc poradziłabym sobie z przyćmieniem mojej wewnętrznej "gwiazdy" (o ile takowa istnieje). Może byłoby trudno dojść do porozumienia przy dwóch lwich charakterkach, ale ja uwielbiam iskrzenie więc takie burze z piorunami co jakiś czas to nawet wskazane :) Oczywiście zaznaczę, że nie wierzę w horoskopy, aczkolwiek lubię sobie poczytać dla odprężenia.
Kasieńko, po cudnych rączkach Cię całuję, każdą po 3 razy za takie piękne wizje.
UsuńChyba to wydrukuję, oprawię w ramki i powieszę obok zdjęć Ryśkowych.
Aniu, niektórzy do wróżki chodzą i wierzą w jej bajanie, jeszcze grubo za to płacą. Jak słyszę "wróżbita Maciej..." to mnie śmiech ogarnia, ale są ludzie którzy wierzą, że przez telefon ktoś im powie jak żyć i na wszystko receptę znajdzie.
Kate, pomyśl jaką byś miała wenę pisarską w tak burzliwym, ekscytującym związku.