Tak, Lucas jest bardzo intrygującą postacią, ma w sobie taki ogromny magnes, który przyciąga z wielką siłą. A takie właśnie niby drobne, ale jednak zauważalne smaczki, jak mimika, gra oczami, dłońmi czy półcienie na twarzy jeszcze bardziej podkreślają tajemniczą aurę otaczającą Lucasa. Na Twoich screenach jest taki... niesamowicie pociągający, ale zarazem niepokojący. I to jest w nim właśnie najlepsze - nie jest jednoznaczny.
Tak, Lucas jest piekielnie tajemniczy, że aż chciałby się spojrzeć w te niebieskie oczy i podjąć próbę zrozumienia jego i jego demonów. I przyznam się, że mój ulubiony z tego zestawu, to ten ostatni.
Rychu jest tak fotogeniczny, że aż boli. A im więcej Spooks oglądam, tym bardziej ciekawi mnie postać pana Northa. Facet ma jakieś takie mroczne coś w sobie, jak to Kate ujęła - jakiś taki magnes. Jak tak dalej pójdzie, to kolejną nockę zarwę i jeszcze bardziej popieprzone sny będę mieć ;-) Tobie również miłego tygodnia, Aniu.
No dobra, odwołuję "pierdołę". Nie moja wina, że na początku taki był :P Aha, chwilę temu usłyszałam od mamy "miłych snów, niech ci się Thorin przyśni..", jakie to było miłe ;-))) Thorin, Lucas, whatever, może być i Harry. Pan Thornton.. Wszyscy mile widziani.
Była już mowa o kolejce fanek do Ryśka (do pogaduszek z naszym ulubieńcem nad talerzem pierogów), to mógłby się kiedyś przyśnić taki piękny sen, w którym to śnie właśnie Rysiek we własnej osobie oraz wszystkie grane przez niego postacie stały by w kolejce do rozanielonej fanki. Taka rozmaitość Ryśków w różnych wcieleniach byłaby naprawdę mile widziana.
"jezu nie", zeszłabym na zawał we własnym śnie, trochę słabo.
Swoją drogą, to by było ciekawe.. Rozmaite Ryśki w jednym pomieszczeniu. Ciekawe, jak szybko zaczęliby lać się po gębach, zwłaszcza, gdyby był tam Thorin ;)
Generalnie mało kto by się nie lał. Ryśkowi bohaterowie jakoś dziwnie skorzy do bitki. No, Harry pewnie rachowałaby polamane gnaty i rozbite nosy. A Monet by je malował.
A gdy już sympatyczni panowie będą leżeć pokotem, brocząc krwią z licznych ran ciętych, kłutych i szarpanych, to będzie można im te rany powoli i spokojnie poopatrywać (w miłym towarzystwie doktora Aleca). Oczywiście, żeby dokładnie opatrzyć ranę, nalezy delikwenta rozebrać i nadotykać się go przy tym do upojenia. A później oczywiście pocieszyć biednych jęczących. Z drugiej strony - mieć później na głowie kilkunastu chorych facetów... Załamania nerwowego będzie można dostać i nawet piękne Ryśkowe rysy mogą tego nie wynagrodzić.
I znów światło, w połączeniu z wyrazistą twarzą Ryśkową, tworzy arcydzieła, które potrafią opowiedzieć całą historię poprzez ustawienie głowy, zmrużenie oczu, skrzywienie ust... Na pierwszym zdjęciu Rysiek wygląda tak demonicznie, że naprawdę można mu uwierzyć, kiedy mówi o sobie, że ma "groźną" twarz. Tu naprawdę jest groźny. Połowa twarzy prawie całkowicie skryła się w ciemności, z której przebłyskuje tylko kość policzkowa i ognik w oku. Ognik nie figlarny, nie zalotny, do jakich nas przyzwyczaił, lecz przerażający, psychopatyczny. Diaboliczny Lucas przyszedł po nasze dusze. Drugie zdjęcie. Lucas odchodzi... gdzieś, w nieznane, w skrytą w ciemności przyszłość. Nie chce tego, waha się jeszcze, chce choćby połową odwróconej twarzy zostać w świetle, w tym, co znajome, dobre, kochane. Nie chce porzucać bez pożegnania tej osoby, na którą patrzy po raz ostatni. Ale obowiązek ponad wszystko - za chwilę Lucas zamknie usta, opuści wzrok i odejdzie. Trzecie zdjęcie. Twarz cała w świetle, ale tył głowy skryty w ciemności i w głowie tej kłębią się koszmary, bolesne wspomnienia, których widok przesłania oczy Lucasa mgiełką łez. Oczy otwarte szeroko, skierowane są wprost, w stronę światła, ale patrzą wstecz, w głąb, w tę ciemność duszy. A czwarte zdjęcie jest dla mnie wielką niewiadomą. Trudno mi je zinterpretować. Czy Lucas po prostu jest zmęczony, czy właśnie uświadamia sobie jakąś wielką i straszną porażkę? Nie widzę jego oczu, dlatego tak mi trudno. Skrywają się pod zmarszczonym lekko czołem. Słyszę za to, jak Lucas szybko oddycha przez półotwarte usta. Czy przysiadł na chwilę po szaleńczym biegu, czy próbuje się uspokoić, nie dopuścić do siebie strasznych myśli? I dlatego cicho liczy do dziesięciu i bierze głębokie wdechy. Wyjdź z tej pochłaniającej Cię ciemności, Lucasie, i powiedz nam, co się stało, co Cię dręczy? Może i nie zabijemy Twoich wewnętrznych demonów, nie przepędzimy koszmarów, ale będziemy mogły Cię wesprzeć w Twojej nierównej z nimi walce.
Kasieńka Ty tak piórem władasz, że otworzyć usta po Tobie aż strach - znaczy się w klawiaturę stuknąć. Świetne zdjęcia, idealnie oddające "aurę" tajemniczości otaczajacą Lucasa. Mroczna, niejasna i bolesna przeszłość, długo skrywane sekrety, wewnętrzne rozterki i demony...Lucas na tych zdjeciach przypomina mi jedną z moich ukochanych przez młode lata postaci literackich, hrabiego Monte -Christo.
Ależ to pięknie opisałaś Kasieńko. Istotnie - gdy widać oczy - wiemy wszystko - albo tak nam się wydaje, ale przynajmniej jakieś hipotezy możemy wysnuć, gdy nie widać oczu - Lucas jest nie do odgadnięcia. Jak dla mnie, to na ostatnim zdjęciu Lucas wygląda jakby uświadomił sobie coś, co właściwie wiedział już od dawna, ale nie chciał tego przyjąć do wiadomości i mimo tego, że ma na to niezbite dowody to wciąż ma nadzieję, że tak nie jest. Ale oczywiście, równie dobrze, może właśnie się przyczaił za rogiem z bronią gotową do strzału i czeka, aż cel się pojawi. Aniu, boskie te zdjęcia wybrałaś - mrok i światło - dwa oblicza Lucasa - metafora jego natury. Lucas, Lucas - czemuż na Twoim niebie nie zaświeciło słońce, które rozproszyłoby mrok i ogrzało Twoje biedne, cierpiące serce.
Kasieńko, zgadzam się z Dziewczynami, czytać Twój opis to prawdziwa rozkosz. Dziękuję :-) Co do ostatniego screena, to masz rację, Lucas uświadomił sobie porażkę jaką była zdrada Sarah.
A dziękuję, dziękuję - ale to w 100% Ryśkowa zasługa. To on tyle przekazuje każdym drgnieniem twarzy, że interpretacje tworzą się same. Zosiu, masz rację - możemy tworzyć sobie opisy nie wiadomo jakich wewnętrznych rozterek, a równie dobrze może się okazać, że jest to najzwyklejsza i zupełnie przyziemna scenka, w której Lucas po prostu czai się na kogoś z gnatem w łapie. Dlaczego tyle Ryśkowych postaci tak idealnie nadaje się do pocieszania? Pan Thornton - aż chce się go utulić, kiedy patrząc oczami spaniela wyznaje, że "nikt go nie kocha"; Guy - miotające się biedaczysko; Lucas - chyba najlepszy obiekt do tulenia w długie bezsenne noce; John Standring, Porter (na pozór twardziel, ale wrażliwy i skrzywdzony), nawet podły Mulligan w ostatniej scenie tak smutnieje, że serce pęka... Nie mówiąc już o Thorinie.
O tak, przytuliłoby się z całej siły i długo, długo nie wypuszczało z objęć. Tylko najpierw musiałybyśmy wyrazić wzruszenie i nadmiar emocji gromkim "Bueeeeee!".
Kasieńko, zawodowo te screeny przeanalizowałaś, aż się człek głupi poczuł, że pierwsze, co mu do łba przyszło to zwyczajne "jaki piękny Ryszard" :))))
A Harry... tak, to jest przytulanka. Zwłaszcza w tych swoich sweterkach i okularkach. Że o dresie z odcinka ze Stingiem nie wspomnę. I mam głupie przeczucie, że robiłabym "bueee!" za każdym razem, kiedy bym go widziała..
Eve, księgowość to bardzo seksowny zawód. Kiedyś już to z Zosią udowadniałyśmy. Ilość randek to jedno, ale wyjaśnienie, jaki to dług Geraldine narósł (i to szelmowskie uniesienie przy tym brwi znad okularów), a później natychmiastowa jego windykacja... Mmm, słodki Harry to jednak bardzo niegrzeczny chłopiec.
Co racja, to racja. Niegrzeczny aż miło. A niby taka sobie cicha woda, takie księgowe chłopiątko, a tu te lubieżne uśmieszki, te alkowiane spojrzenia, te aluzje i sam pomysł, pomysł! z tym długiem jak zgrabnie wykoncypowal. Tupet ma nasz Harry, ma, że aż - Aniu, pożyczam! jajniki prawie eksplodują
Powtórzę się pewnie, ale aż głośno wzdycham: Ach, ten NOS wspaniały Rysiowy! Uwielbiam, jest doskonały:) W moich oczach to kropka nad i, jeśli chodzi o rysy twarzy RA. Takie małe moje wariactwo :)
No ale że nos? Zupełnie abstrahując od dwuznaczności nosa (chyba wszystkie znamy tę teorię...) to jak tak można? Sama siebie nie rozumiem. No bo że oczy, usta, włosy - prędzej tam mamy swoje typy. A tu proszę, przyziemny, pospolity NOS. No ale w końcu to kawałek Rysia, koniuszek ;)
A wiecie, teraz mi wpadło do głowy, że tu Lucas na wampira mi wygląda. No bo i mrok jest, i rysy twarzy wyraziste, szczupłość, siła, brew zmarszczona... To twarz doświadczona, nienaiwna. Rozumiem, że dzieła zmierzchopodobne nie kojarzą się ze Sztuką przez duże S (no, RH też nie, ale to pieśń przeszłości pod wieloma względami). Mimo to, gdyby któryś Wielki Reżyser brał się za coś ambitnego o tej tematyce, chciałabym zobaczyć w jednej z głównych ról Rysia. Myślę, że pasowałby. To zresztą truizm. Chciałabym go zobaczyć w każdej głównej roli w każdym filmie :) I wszędzie byłby świetny!
Blogger przytaknął: beau. Tak tak, to właśnie oczywiste :)
Nie gustuję w wampirzych filmach, chociaż Czystą Krew do pewnego momentu oglądałam. Ale jeśli RA zdecydowałby się na zagranie wampira, to zapewne oglądałabym z zapartym tchem ;-)
Ryszard byłby cudownym wąpierzem. Motyla noga, on wszystkim by był cudownym. Ale gdyby zmieszać szmatki z epoki, tę jego chłodną urodę i pociąg do krwi? Brzmi świetnie. Zaprośmy go na te pierogi i przedstawmy taki plan.
W tym sęk. On się zawsze mocno wczuwa w rolę, wspominał o tym w wywiadach. Ja tam wolę nie mieć anemii, więc rekomenduję zapchanie go najpierw pierogami. Jak będzie zapchany, poćiwczy po prostu wampirze operowanie ustami, jezykiem i zębami. O, blogger sie zgadza, mówiąc "musical". Taniec wampirów chyba, nie?
Co chwilę wracam, i wgapiam sie raz jeszcze. I raz jeszcze... Hm... za każdym razem widzę coś nowego, coś innego. Na pierwszym zdjęciu - tym diabolicznym, jak słusznie zauważyła Kasieńka, wpatruje się w nas jednym okiem - wypisz wymaluj! Profesor czarnej magii Woland. Swoja drogą - idealna rola dla Ryśka jeśli ktoś pamięta 'Mistrza i Małgorzatę". Totalnie niejednoznaczna i pogmatwana.
Rysiek mówił w którymś wywiadzie, że uwielbia "Mistrza i Małgorzatę" i chętnie zobaczyłby ekranizację tej powieści. Myślę, że gdyby ktoś mu zaproponował rolę Wolanda, to zgodziłby się na nią bez wahania i w podskokach. Różni kamikadze się brali za MiM i wychodziło im to nawet nie najgorzej, tylko nikomu chyba nie udało się w realistyczny sposób przenieść na ekran Behemota. No ale swoją drogą, kto widział realistycznego kota chodzącego na tylnych łapach, gadającego i grającego w szachy?
Rany Julek naprawdę tak mówił? Wow. Też uwielbiam tę powieść. Rysiek jako Woland to moje głęboko skrywane marzenie. Jaki to był wywiad, pamiętasz może, Kasieńko?
Naprawdę tak mówił :) W tym wywiadzie: http://www.gq-magazine.co.uk/entertainment/articles/2012-12/13/richard-armitage-the-hobbit-film-interview Dla nieanglojęzycznych tłumaczę odpowiedni fragment:
Poza Tolkienem, jaką książkę każdy powinien mieć na półce? "Mistrza i Małgorzatę" Michaiła Bułhakowa. Chcę zekranizować tę książkę - może mi to zająć całe życie, być może nigdy mi się nie uda, ale to niesamowita książka.
Kasieńko i Zosieńko bardzo dziękuję za wspaniałą interpretację zdjęć naszej ukochanej Ani. Dziewczyny jesteście wspaniałe. Każda postać stworzona przez Ryśka, aż woła przytulcie mnie i pocieszcie. Och każda z nas chciała by to zrobić. Lukas jest tak tajemniczą postacią a zarazem bardzo tragiczną. Naszego Ryśka poznałam przez przypadek parę lat temu w serialu N&S. On nie musiał nic mówić w ostatniej dworcowej scenie, jego spojrzenie i wyraz jego twarzy mówiły same za siebie.Potem był Lukas (choć jeszcze w tamtym czasie nie znałam Justynki) i nie wiedziałam co mówi, to z jego wspaniała gra twarzą , spojrzeniem oraz głosem zostałam zauroczona.
Tak, Lucas to dość skomplikowana postać, i już abstrahuję od spójności scenariusza, ale to co mnie uderza w tej postaci, to to, że mimo wszystko w jakimś sensie szuka miłości. A uwodzenie spojrzeniem i mimiką twarzy czy gestem to swoisty znak towarowy Rysia.
Często jak obejrzę jeden odcinek Spooksa od razu muszę zobaczyć jeden odcinek RH. Wtedy porównuję te dwie skomplikowane wewnętrznie postacie nie tylko ich spojrzenia i mimikę twarzy, obie rozdarte wewnętrznie przez brak miłości i walkę o akceptację otoczenia. Ale obie piękne i zapadające głęboko w pamięć młodemu i nieco starszemu widzowi.
Witajcie! Lucas North, to tragiczna postać. Wprawdzie scenarzyści nieco popłynęli, ale RA wybronił go przekonującą autentycznością. Czytałam kiedyś, że stosuje metodę Stanisławskiego. Może dlatego nigdy nie ma się wrażenia, że chałturzy. Nawet w takim knocie jak "Robin Hood", w którym niemal tylko on zasługiwał na uwagę. Przy tym gra dosyć oszczędnie, a jednak paradoksalnie ekspresyjnie. Peter Jackson ma rację, że RA gra nawet ciszą. W I cz. Hobbita wyraźnie widać fascynację ekipy osobą RA. Właściwie "ukradł" ten film Martinowi Frimanowi. Dopiero w II cz. udało się zachować proporcje. Mam nadzieję, że kariera RA potoczy się podobnie jak kariera (mojego ulubionego) Collina Firtha - po seriii filmów takich sobie, przyjdzie czas na rolę oscarową. Czego RA i sobie życzę. :-)
O, tak! Anonimowa - trafiasz w sedno - nawet jak wszystko inne w filmie/serialu pozostawia wiele do życzenia - to postać stworzona przez Ryśka jest prawdziwa i wiarygodna. Kreacje RA są dowodem, że mniej znaczy więcej i siłą filmu nie są efekty specjalne tylko człowiek/aktor i jego charyzma. Siłą RA są te emocje tuż pod skórą - to się czuje, mało formy a dużo treści.
Witaj Anonimowa! Właśnie za to cenimy RA, za jego podejście do każdej nawet najmniejszej roli, że uwiarygadnia każdą postać. I również życzę mu, aby wreszcie jego talent i niesamowity warsztat aktorski zasłużył na godną propozycję filmową, która uhonoruje go Oscarem.
( i mimo, że mój tzw. obiektywizm jeśli chodzi o RA, jest powszechnie znany;-) to nie sądzę, że RA „ukradł” Martinowi Freemanowi pierwszą część Hobbita. MF był tam genialny).
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Tak, Lucas jest bardzo intrygującą postacią, ma w sobie taki ogromny magnes, który przyciąga z wielką siłą. A takie właśnie niby drobne, ale jednak zauważalne smaczki, jak mimika, gra oczami, dłońmi czy półcienie na twarzy jeszcze bardziej podkreślają tajemniczą aurę otaczającą Lucasa. Na Twoich screenach jest taki... niesamowicie pociągający, ale zarazem niepokojący. I to jest w nim właśnie najlepsze - nie jest jednoznaczny.
OdpowiedzUsuńTak, Lucas jest piekielnie tajemniczy, że aż chciałby się spojrzeć w te niebieskie oczy i podjąć próbę zrozumienia jego i jego demonów. I przyznam się, że mój ulubiony z tego zestawu, to ten ostatni.
Usuń1
OdpowiedzUsuńa mogłabyś troszkę jaśniej?
UsuńRychu jest tak fotogeniczny, że aż boli. A im więcej Spooks oglądam, tym bardziej ciekawi mnie postać pana Northa. Facet ma jakieś takie mroczne coś w sobie, jak to Kate ujęła - jakiś taki magnes. Jak tak dalej pójdzie, to kolejną nockę zarwę i jeszcze bardziej popieprzone sny będę mieć ;-)
OdpowiedzUsuńTobie również miłego tygodnia, Aniu.
Dziękuję Saszo!:-)
UsuńHmm sny z Lucasem, hmm nawet pokręcone muszą być fajne ;-)
I co Sasza? Odwołujesz "pierdołę"? Właź Kochana pod biurko i odszczekuj.
UsuńPo łacinie, po łacinie!
UsuńLepszy francuski.
UsuńNo dobra, odwołuję "pierdołę". Nie moja wina, że na początku taki był :P Aha, chwilę temu usłyszałam od mamy "miłych snów, niech ci się Thorin przyśni..", jakie to było miłe ;-))) Thorin, Lucas, whatever, może być i Harry. Pan Thornton.. Wszyscy mile widziani.
Wszyscy razem, Saszo??? Że znów zacytuję Rysia: "Ooooooh, let's not go there” :D::D
UsuńByła już mowa o kolejce fanek do Ryśka (do pogaduszek z naszym ulubieńcem nad talerzem pierogów), to mógłby się kiedyś przyśnić taki piękny sen, w którym to śnie właśnie Rysiek we własnej osobie oraz wszystkie grane przez niego postacie stały by w kolejce do rozanielonej fanki. Taka rozmaitość Ryśków w różnych wcieleniach byłaby naprawdę mile widziana.
Usuń"jezu nie", zeszłabym na zawał we własnym śnie, trochę słabo.
UsuńSwoją drogą, to by było ciekawe.. Rozmaite Ryśki w jednym pomieszczeniu. Ciekawe, jak szybko zaczęliby lać się po gębach, zwłaszcza, gdyby był tam Thorin ;)
Thorin, Porter, Lucas... laliby sie aż miło. Dr Alec na szczęście reanimowałby tych, co padną.
UsuńDorzuć jeszcze do tego Guya - ten też by nie pozostał dłużny reszcie dżentelmenów. Byłaby jatka na broń białą i palną.
UsuńGeneralnie mało kto by się nie lał. Ryśkowi bohaterowie jakoś dziwnie skorzy do bitki.
UsuńNo, Harry pewnie rachowałaby polamane gnaty i rozbite nosy.
A Monet by je malował.
Johnowie S i T też maja cieżką pięść. I jeden i drugi mieli momenty dokładania - jeden dokładał rywalowi, drugi podwłademu
UsuńA gdy już sympatyczni panowie będą leżeć pokotem, brocząc krwią z licznych ran ciętych, kłutych i szarpanych, to będzie można im te rany powoli i spokojnie poopatrywać (w miłym towarzystwie doktora Aleca). Oczywiście, żeby dokładnie opatrzyć ranę, nalezy delikwenta rozebrać i nadotykać się go przy tym do upojenia. A później oczywiście pocieszyć biednych jęczących.
UsuńZ drugiej strony - mieć później na głowie kilkunastu chorych facetów... Załamania nerwowego będzie można dostać i nawet piękne Ryśkowe rysy mogą tego nie wynagrodzić.
A już nie daj Boże jak któryś dostanie 37.3 i będzie przekonany, że umiera!
Usuńoj tak.. "chory" facet jest gorszy niż zaraza morowa.
Usuń"(...) nadotykać się go przy tym do upojenia." - pięknie ujęte. a im więcej ryśków, tym więcej macania.......dżizas, idę spać :D
I znów światło, w połączeniu z wyrazistą twarzą Ryśkową, tworzy arcydzieła, które potrafią opowiedzieć całą historię poprzez ustawienie głowy, zmrużenie oczu, skrzywienie ust...
OdpowiedzUsuńNa pierwszym zdjęciu Rysiek wygląda tak demonicznie, że naprawdę można mu uwierzyć, kiedy mówi o sobie, że ma "groźną" twarz. Tu naprawdę jest groźny. Połowa twarzy prawie całkowicie skryła się w ciemności, z której przebłyskuje tylko kość policzkowa i ognik w oku. Ognik nie figlarny, nie zalotny, do jakich nas przyzwyczaił, lecz przerażający, psychopatyczny. Diaboliczny Lucas przyszedł po nasze dusze.
Drugie zdjęcie. Lucas odchodzi... gdzieś, w nieznane, w skrytą w ciemności przyszłość. Nie chce tego, waha się jeszcze, chce choćby połową odwróconej twarzy zostać w świetle, w tym, co znajome, dobre, kochane. Nie chce porzucać bez pożegnania tej osoby, na którą patrzy po raz ostatni. Ale obowiązek ponad wszystko - za chwilę Lucas zamknie usta, opuści wzrok i odejdzie.
Trzecie zdjęcie. Twarz cała w świetle, ale tył głowy skryty w ciemności i w głowie tej kłębią się koszmary, bolesne wspomnienia, których widok przesłania oczy Lucasa mgiełką łez. Oczy otwarte szeroko, skierowane są wprost, w stronę światła, ale patrzą wstecz, w głąb, w tę ciemność duszy.
A czwarte zdjęcie jest dla mnie wielką niewiadomą. Trudno mi je zinterpretować. Czy Lucas po prostu jest zmęczony, czy właśnie uświadamia sobie jakąś wielką i straszną porażkę? Nie widzę jego oczu, dlatego tak mi trudno. Skrywają się pod zmarszczonym lekko czołem. Słyszę za to, jak Lucas szybko oddycha przez półotwarte usta. Czy przysiadł na chwilę po szaleńczym biegu, czy próbuje się uspokoić, nie dopuścić do siebie strasznych myśli? I dlatego cicho liczy do dziesięciu i bierze głębokie wdechy. Wyjdź z tej pochłaniającej Cię ciemności, Lucasie, i powiedz nam, co się stało, co Cię dręczy? Może i nie zabijemy Twoich wewnętrznych demonów, nie przepędzimy koszmarów, ale będziemy mogły Cię wesprzeć w Twojej nierównej z nimi walce.
Kasieńka Ty tak piórem władasz, że otworzyć usta po Tobie aż strach - znaczy się w klawiaturę stuknąć.
UsuńŚwietne zdjęcia, idealnie oddające "aurę" tajemniczości otaczajacą Lucasa. Mroczna, niejasna i bolesna przeszłość, długo skrywane sekrety, wewnętrzne rozterki i demony...Lucas na tych zdjeciach przypomina mi jedną z moich ukochanych przez młode lata postaci literackich, hrabiego Monte -Christo.
Ależ to pięknie opisałaś Kasieńko. Istotnie - gdy widać oczy - wiemy wszystko - albo tak nam się wydaje, ale przynajmniej jakieś hipotezy możemy wysnuć, gdy nie widać oczu - Lucas jest nie do odgadnięcia. Jak dla mnie, to na ostatnim zdjęciu Lucas wygląda jakby uświadomił sobie coś, co właściwie wiedział już od dawna, ale nie chciał tego przyjąć do wiadomości i mimo tego, że ma na to niezbite dowody to wciąż ma nadzieję, że tak nie jest. Ale oczywiście, równie dobrze, może właśnie się przyczaił za rogiem z bronią gotową do strzału i czeka, aż cel się pojawi.
UsuńAniu, boskie te zdjęcia wybrałaś - mrok i światło - dwa oblicza Lucasa - metafora jego natury.
Lucas, Lucas - czemuż na Twoim niebie nie zaświeciło słońce, które rozproszyłoby mrok i ogrzało Twoje biedne, cierpiące serce.
Rebecco, sprawdź pocztę - prezencik na Ciebie czeka.
UsuńAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńKasieńko, zgadzam się z Dziewczynami, czytać Twój opis to prawdziwa rozkosz. Dziękuję :-)
UsuńCo do ostatniego screena, to masz rację, Lucas uświadomił sobie porażkę jaką była zdrada Sarah.
Lubimy tą „aurę”, czyż nie Rebecco? ;-)
UsuńZosiu, obie z Kasieńką idealnie zinterpretowałyście jego spojrzenie.
A dziękuję, dziękuję - ale to w 100% Ryśkowa zasługa. To on tyle przekazuje każdym drgnieniem twarzy, że interpretacje tworzą się same.
UsuńZosiu, masz rację - możemy tworzyć sobie opisy nie wiadomo jakich wewnętrznych rozterek, a równie dobrze może się okazać, że jest to najzwyklejsza i zupełnie przyziemna scenka, w której Lucas po prostu czai się na kogoś z gnatem w łapie.
Dlaczego tyle Ryśkowych postaci tak idealnie nadaje się do pocieszania? Pan Thornton - aż chce się go utulić, kiedy patrząc oczami spaniela wyznaje, że "nikt go nie kocha"; Guy - miotające się biedaczysko; Lucas - chyba najlepszy obiekt do tulenia w długie bezsenne noce; John Standring, Porter (na pozór twardziel, ale wrażliwy i skrzywdzony), nawet podły Mulligan w ostatniej scenie tak smutnieje, że serce pęka... Nie mówiąc już o Thorinie.
A słodkiego Harrego przytuliłoby się za jego „…I must follow my heart…”, czyż nie? :-)
UsuńHarry jest słodki, w sam raz do przytulania, ale jest w nim coś nieuczesanego :)
UsuńO tak, przytuliłoby się z całej siły i długo, długo nie wypuszczało z objęć.
UsuńTylko najpierw musiałybyśmy wyrazić wzruszenie i nadmiar emocji gromkim "Bueeeeee!".
Chyba to jego nieuczesane spojrzenie, Eve :-)
UsuńMyślę, że dałbym radę z tym „bueee!”Kasieńko ;-)
Spojrzenie Harry'ego do grzecznych nie należy, zwłaszcza gdy (Zosiu, wybacz) z dokładnością księgowego wylicza ilość randek :)
UsuńKasieńko, zawodowo te screeny przeanalizowałaś, aż się człek głupi poczuł, że pierwsze, co mu do łba przyszło to zwyczajne "jaki piękny Ryszard" :))))
UsuńA Harry... tak, to jest przytulanka. Zwłaszcza w tych swoich sweterkach i okularkach. Że o dresie z odcinka ze Stingiem nie wspomnę. I mam głupie przeczucie, że robiłabym "bueee!" za każdym razem, kiedy bym go widziała..
Eve, księgowość to bardzo seksowny zawód. Kiedyś już to z Zosią udowadniałyśmy. Ilość randek to jedno, ale wyjaśnienie, jaki to dług Geraldine narósł (i to szelmowskie uniesienie przy tym brwi znad okularów), a później natychmiastowa jego windykacja... Mmm, słodki Harry to jednak bardzo niegrzeczny chłopiec.
UsuńCo racja, to racja. Niegrzeczny aż miło.
UsuńA niby taka sobie cicha woda, takie księgowe chłopiątko, a tu te lubieżne uśmieszki, te alkowiane spojrzenia, te aluzje i sam pomysł, pomysł! z tym długiem jak zgrabnie wykoncypowal. Tupet ma nasz Harry, ma, że aż - Aniu, pożyczam! jajniki prawie eksplodują
Niegrzeczny ale bardzo dokładny ;-)
UsuńPożyczaj, używaj do woli Rebecco :)
Pani Aniu znalazłam zdj. z planu Into the Storm z Richardem . mogę podac link do nich jakby co .J
OdpowiedzUsuńMiła Anonimowa, zapraszamy, zapraszamy, nie krępuj się, my też chętnie obejrzymy zdjęcia :)))
UsuńJeśli są to zdjęcia, których jeszcze tu nie było, to bardzo proszę J. :-)
Usuń( tu link do otagowanych postów „Into the Storm” lub pierwotnego tytułu „Black Sky” http://zrysiowana.blogspot.com/search/label/Into%20the%20Storm )
Powtórzę się pewnie, ale aż głośno wzdycham: Ach, ten NOS wspaniały Rysiowy! Uwielbiam, jest doskonały:) W moich oczach to kropka nad i, jeśli chodzi o rysy twarzy RA. Takie małe moje wariactwo :)
OdpowiedzUsuńNie tylko Twoje, Karuello. Nie tylko Twoje, niestety.
UsuńTak, jest nas więcej z tym szaleństwem. :)
UsuńI jakie cudne to szaleństwo! :D
UsuńNo ale że nos? Zupełnie abstrahując od dwuznaczności nosa (chyba wszystkie znamy tę teorię...) to jak tak można? Sama siebie nie rozumiem. No bo że oczy, usta, włosy - prędzej tam mamy swoje typy. A tu proszę, przyziemny, pospolity NOS. No ale w końcu to kawałek Rysia, koniuszek ;)
UsuńChłop to chłop, ma mieć wyrazisty nos! :) A ryśkowy wyjątkowo współgra z resztą ryśkowatości, dosłownie jest to ta kropka nad "i".
UsuńZaiste jego nos jest perfekcyjny, i to bez względu na to co sam Ryś o nim myśli/myślał.
UsuńA wiecie, teraz mi wpadło do głowy, że tu Lucas na wampira mi wygląda. No bo i mrok jest, i rysy twarzy wyraziste, szczupłość, siła, brew zmarszczona... To twarz doświadczona, nienaiwna. Rozumiem, że dzieła zmierzchopodobne nie kojarzą się ze Sztuką przez duże S (no, RH też nie, ale to pieśń przeszłości pod wieloma względami). Mimo to, gdyby któryś Wielki Reżyser brał się za coś ambitnego o tej tematyce, chciałabym zobaczyć w jednej z głównych ról Rysia. Myślę, że pasowałby.
OdpowiedzUsuńTo zresztą truizm. Chciałabym go zobaczyć w każdej głównej roli w każdym filmie :) I wszędzie byłby świetny!
Blogger przytaknął: beau. Tak tak, to właśnie oczywiste :)
Nie gustuję w wampirzych filmach, chociaż Czystą Krew do pewnego momentu oglądałam. Ale jeśli RA zdecydowałby się na zagranie wampira, to zapewne oglądałabym z zapartym tchem ;-)
UsuńDoskonali byli w tym gatunku Brad Pitt i Tom Cruise, pamiętacie? Poprzeczka postawiona wysoko!
Usuń.
Tak, stworzyli świetny duet.
UsuńEkhem, a Gary Oldman? ;)
UsuńRyszard byłby cudownym wąpierzem. Motyla noga, on wszystkim by był cudownym. Ale gdyby zmieszać szmatki z epoki, tę jego chłodną urodę i pociąg do krwi? Brzmi świetnie. Zaprośmy go na te pierogi i przedstawmy taki plan.
Mozemy nawet mu szyje ponadstawiać, aby poćwiczył, jak się już pierogami zapcha.
UsuńMówisz, Rebecco, że gdyby nie zapchał się pierogami, to mógłby za bardzo wczuć się w rolę i z głodu nas trochę... powysysać?
UsuńW tym sęk. On się zawsze mocno wczuwa w rolę, wspominał o tym w wywiadach. Ja tam wolę nie mieć anemii, więc rekomenduję zapchanie go najpierw pierogami. Jak będzie zapchany, poćiwczy po prostu wampirze operowanie ustami, jezykiem i zębami.
UsuńO, blogger sie zgadza, mówiąc "musical". Taniec wampirów chyba, nie?
Co chwilę wracam, i wgapiam sie raz jeszcze. I raz jeszcze...
OdpowiedzUsuńHm... za każdym razem widzę coś nowego, coś innego.
Na pierwszym zdjęciu - tym diabolicznym, jak słusznie zauważyła Kasieńka, wpatruje się w nas jednym okiem - wypisz wymaluj! Profesor czarnej magii Woland. Swoja drogą - idealna rola dla Ryśka jeśli ktoś pamięta 'Mistrza i Małgorzatę". Totalnie niejednoznaczna i pogmatwana.
Prawdziwa magia Rysia, czyż nie?
Usuń...i jakoś dziwnie do głowy przyszedł mi Martin Freeman jako Behemot ;-))
Usuńha ha! no jasne, że tylko on!
UsuńTylko jaki kamikadze wziałby się za dzieło z tak porąbaną akcją?
Tarantino.
UsuńOczywiście o reżysera mi chodziło. Reżyserskiego kamikadze.
UsuńSasza masz rację!
UsuńOjej, ojej, żeby sie wziął, żeby sie wział!
Już słyszę "rękopisy nie płoną" Ryśkowym głosem :)))))
Aż chce się maila do Quentina pisać ;))))
UsuńRysiek mówił w którymś wywiadzie, że uwielbia "Mistrza i Małgorzatę" i chętnie zobaczyłby ekranizację tej powieści. Myślę, że gdyby ktoś mu zaproponował rolę Wolanda, to zgodziłby się na nią bez wahania i w podskokach.
UsuńRóżni kamikadze się brali za MiM i wychodziło im to nawet nie najgorzej, tylko nikomu chyba nie udało się w realistyczny sposób przenieść na ekran Behemota. No ale swoją drogą, kto widział realistycznego kota chodzącego na tylnych łapach, gadającego i grającego w szachy?
Rany Julek naprawdę tak mówił? Wow. Też uwielbiam tę powieść. Rysiek jako Woland to moje głęboko skrywane marzenie. Jaki to był wywiad, pamiętasz może, Kasieńko?
UsuńNaprawdę tak mówił :) W tym wywiadzie:
Usuńhttp://www.gq-magazine.co.uk/entertainment/articles/2012-12/13/richard-armitage-the-hobbit-film-interview
Dla nieanglojęzycznych tłumaczę odpowiedni fragment:
Poza Tolkienem, jaką książkę każdy powinien mieć na półce?
"Mistrza i Małgorzatę" Michaiła Bułhakowa. Chcę zekranizować tę książkę - może mi to zająć całe życie, być może nigdy mi się nie uda, ale to niesamowita książka.
Rany, nie dość, że piękny i zdolny, to jeszcze czyta. Brak słów. Ideał.
UsuńKasieńko, dzięki za linka!
UsuńRównież dziękuję za linka, Kasieńko. :*
UsuńZaiste ideał, Karuello :-)
Kasieńko i Zosieńko bardzo dziękuję za wspaniałą interpretację zdjęć naszej ukochanej Ani.
OdpowiedzUsuńDziewczyny jesteście wspaniałe. Każda postać stworzona przez Ryśka, aż woła przytulcie mnie i pocieszcie. Och każda z nas chciała by to zrobić.
Lukas jest tak tajemniczą postacią a zarazem bardzo tragiczną.
Naszego Ryśka poznałam przez przypadek parę lat temu w serialu N&S. On nie musiał nic mówić w ostatniej dworcowej scenie, jego spojrzenie i wyraz jego twarzy mówiły same za siebie.Potem był Lukas (choć jeszcze w tamtym czasie nie znałam Justynki) i nie wiedziałam
co mówi, to z jego wspaniała gra twarzą , spojrzeniem oraz głosem zostałam zauroczona.
Tak, Lucas to dość skomplikowana postać, i już abstrahuję od spójności scenariusza, ale to co mnie uderza w tej postaci, to to, że mimo wszystko w jakimś sensie szuka miłości. A uwodzenie spojrzeniem i mimiką twarzy czy gestem to swoisty znak towarowy Rysia.
UsuńCzęsto jak obejrzę jeden odcinek Spooksa od razu muszę zobaczyć jeden odcinek RH.
OdpowiedzUsuńWtedy porównuję te dwie skomplikowane wewnętrznie postacie nie tylko ich spojrzenia i mimikę twarzy, obie rozdarte wewnętrznie przez brak miłości i walkę o akceptację otoczenia.
Ale obie piękne i zapadające głęboko w pamięć młodemu i nieco starszemu widzowi.
Oj tak, Jolu. Oczywiście my te jak najbardziej młode:)))
UsuńWitajcie! Lucas North, to tragiczna postać. Wprawdzie scenarzyści nieco popłynęli, ale RA wybronił go przekonującą autentycznością. Czytałam kiedyś, że stosuje metodę Stanisławskiego. Może dlatego nigdy nie ma się wrażenia, że chałturzy. Nawet w takim knocie jak "Robin Hood", w którym niemal tylko on zasługiwał na uwagę. Przy tym gra dosyć oszczędnie, a jednak paradoksalnie ekspresyjnie. Peter Jackson ma rację, że RA gra nawet ciszą. W I cz. Hobbita wyraźnie widać fascynację ekipy osobą RA. Właściwie "ukradł" ten film Martinowi Frimanowi. Dopiero w II cz. udało się zachować proporcje. Mam nadzieję, że kariera RA potoczy się podobnie jak kariera (mojego ulubionego) Collina Firtha - po seriii filmów takich sobie, przyjdzie czas na rolę oscarową. Czego RA i sobie życzę. :-)
OdpowiedzUsuńAmen to that ;-)
UsuńO, tak! Anonimowa - trafiasz w sedno - nawet jak wszystko inne w filmie/serialu pozostawia wiele do życzenia - to postać stworzona przez Ryśka jest prawdziwa i wiarygodna. Kreacje RA są dowodem, że mniej znaczy więcej i siłą filmu nie są efekty specjalne tylko człowiek/aktor i jego charyzma. Siłą RA są te emocje tuż pod skórą - to się czuje, mało formy a dużo treści.
UsuńWitaj Anonimowa!
UsuńWłaśnie za to cenimy RA, za jego podejście do każdej nawet najmniejszej roli, że uwiarygadnia każdą postać. I również życzę mu, aby wreszcie jego talent i niesamowity warsztat aktorski zasłużył na godną propozycję filmową, która uhonoruje go Oscarem.
( i mimo, że mój tzw. obiektywizm jeśli chodzi o RA, jest powszechnie znany;-) to nie sądzę, że RA „ukradł” Martinowi Freemanowi pierwszą część Hobbita. MF był tam genialny).