Patrzę na to zdjęcie Ryśka w tej roli, czytając jego wypowiedź przetłumaczoną przez Justynkę już teraz czuję ciarki na plecach ,a co będzie w sierpniu. Nie jestem pewna czy po tym wszystkim wrócę do rzeczywistości w szybkim czasie.
Te promocyjne zdjęcia są niesamowite, twarz Proctora jest tak surowa, z takim szaleńczym błyskiem - zdążyłam się uzależnić od tego widoku, bo nie mogłam się powstrzymać i ustawiłam sobie pierwsze z tych zdjęć na tapecie. Jest hipnotyzujące (plus pojawiła się moja ukochana broda:-)). A tu - z profilu, pięknie ukazana idealna twarz RA - nic dodać, nic ująć, po prostu niczym dzieło sztuki. Jolu, macie ogromne szczęście że będziecie oglądały Rysia w tej sztuce. Naprawdę Wam zazdroszczę. Powrót do rzeczywistości na pewno nie będzie łatwy, zresztą na pewno nie będziecie chciały tak szybko do niej wrócić po TAKIM widoku.
A wiesz Kate, że w mojej komórce na tapecie również jest pierwsze zdjęcie Proctora. :-) Mimo, że ma dość mroczne spojrzenie, chociaż to nie jest dobre określenie. Czasem patrząc na nie mam wrażenie, jakby krzyczał cały swój ból, niesprawiedliwość…ech… Bardzo jestem ciekawa ile jeszcze takich zdjęć promocyjnych się ukaże. ( i zapewne się powtórzę, ale mocno mnie ciekawi czy i ile tych plakatów jest i będzie w Londynie).
Popatrz, ja nawet nie myślałam o tym że przecież te plakaty będą rozwieszone po Londynie! To się dziewczyny tak napatrzą, że ciężko będzie je oderwać od słupów ogłoszeniowych :-) Swoją drogą ja też trafię w sam środek Proctorowego szaleństwa, bo lecę 19 lipca. To chyba mnie nie będą mogli odkleić od plakatów :-)))
Niby nie namawiasz a jednak pomysł (i to nienajgorszy) podsunęłaś. Wezmę to pod uwagę :-) Ale jak mi przypadkiem Proctor we własnej osobie wyjdzie nagle z teatru... to koniec! Muszę się uzbroić w termosy z melisą, tak dla bezpieczeństwa (dla JEGO bezpieczeństwa, o siebie się nie boję:-))
Hmm piękne marzenie, będziesz musiała mieć oczy szeroko otwarte bo kto wie ;-) I tak się zastanawiam czy w teatrze nie będzie można gratisowo dostać jakiegoś gadżetu z tego spektaklu.
A być może - dziewczyny muszą się porozglądać, ale są tak przedsiębiorcze i zorganizowane, że nie zdziwiłabym się, gdyby zwinęły wprost ze sceny główny "gadżet" :-)
Kate, nie myśl, że pomysł zwinięcia głównego "gadżetu" nie chodził nam po glowie ;) Miałby gadżecik u nas dobrze i wygodnie. Szkoda, że o tym nie wie, bo sam by się zwinął, nie czekając na namowy i perswazje z naszej strony. Oba zdjęcia w swej surowości to prawdziwe arcydzieła i też jestem zdania, że w spojrzeniu Proctora jest przede wszystkim ból, ból maskowany gniewem i żalem. Gdziekolwiek na mieście zobaczę plakat, tam zrobię sobie sesję zdjęciową. Może plakacik będzie też można nabyć drogą kupna w kasie... Ooo, wtedy moje londyńskie zakupy będą się prezentować bardzo monotonnie (choć jakże przystojnie).
Życzę Ci Kasieńko, abyś miała sporo takich sesji zdjęciowych i oczywiście udanych zakupów. :-) Też jestem zdania, że te zdjęcia Jay’a Brooksa, które już ujrzały światło dzienne są genialne, i mam nadzieję, że na tych dwóch promocja „The Crucible”się nie zakończy.
Chyba znalazłam odpowiedź na nurtujące niektóre panie pytania a propo sprzedaży posterów ;) https://twitter.com/oldvictheatre/status/476677223601410048
I jeszcze poster: http://richardarmitagecentral.co.uk/racwordpress/wp-content/uploads/2014/06/BpxnPdzIgAAB4p-.jpg-large.jpg
Dzięki Ci, Jeannette, za rozwianie wątpliwości. Całkiem niedrogie te plakaty. A piękne, aż dech zapiera. Muszę szykować miejsce na ścianie na tę "londyńską pamiątkę".
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Patrzę na to zdjęcie Ryśka w tej roli, czytając jego wypowiedź przetłumaczoną przez Justynkę
OdpowiedzUsuńjuż teraz czuję ciarki na plecach ,a co będzie w sierpniu. Nie jestem pewna czy po tym wszystkim wrócę do rzeczywistości w szybkim czasie.
Mam nadzieję, że uda Ci się powrót do rzeczywistości Jolu, bo to dość trudna/ ciężka postać, niosąca dość ciężki ładunek emocjonalny.
UsuńTe promocyjne zdjęcia są niesamowite, twarz Proctora jest tak surowa, z takim szaleńczym błyskiem - zdążyłam się uzależnić od tego widoku, bo nie mogłam się powstrzymać i ustawiłam sobie pierwsze z tych zdjęć na tapecie. Jest hipnotyzujące (plus pojawiła się moja ukochana broda:-)). A tu - z profilu, pięknie ukazana idealna twarz RA - nic dodać, nic ująć, po prostu niczym dzieło sztuki.
UsuńJolu, macie ogromne szczęście że będziecie oglądały Rysia w tej sztuce. Naprawdę Wam zazdroszczę. Powrót do rzeczywistości na pewno nie będzie łatwy, zresztą na pewno nie będziecie chciały tak szybko do niej wrócić po TAKIM widoku.
A wiesz Kate, że w mojej komórce na tapecie również jest pierwsze zdjęcie Proctora. :-) Mimo, że ma dość mroczne spojrzenie, chociaż to nie jest dobre określenie. Czasem patrząc na nie mam wrażenie, jakby krzyczał cały swój ból, niesprawiedliwość…ech… Bardzo jestem ciekawa ile jeszcze takich zdjęć promocyjnych się ukaże. ( i zapewne się powtórzę, ale mocno mnie ciekawi czy i ile tych plakatów jest i będzie w Londynie).
UsuńPopatrz, ja nawet nie myślałam o tym że przecież te plakaty będą rozwieszone po Londynie! To się dziewczyny tak napatrzą, że ciężko będzie je oderwać od słupów ogłoszeniowych :-)
UsuńSwoją drogą ja też trafię w sam środek Proctorowego szaleństwa, bo lecę 19 lipca. To chyba mnie nie będą mogli odkleić od plakatów :-)))
Nie namawiam do ich zrywania, ale jakieś zdjęcie byłoby mile widziane :-) Hmm kto wie kogo spotkasz za rogiem w tym czasie ;-)
UsuńNiby nie namawiasz a jednak pomysł (i to nienajgorszy) podsunęłaś. Wezmę to pod uwagę :-) Ale jak mi przypadkiem Proctor we własnej osobie wyjdzie nagle z teatru... to koniec! Muszę się uzbroić w termosy z melisą, tak dla bezpieczeństwa (dla JEGO bezpieczeństwa, o siebie się nie boję:-))
UsuńHmm piękne marzenie, będziesz musiała mieć oczy szeroko otwarte bo kto wie ;-) I tak się zastanawiam czy w teatrze nie będzie można gratisowo dostać jakiegoś gadżetu z tego spektaklu.
UsuńA być może - dziewczyny muszą się porozglądać, ale są tak przedsiębiorcze i zorganizowane, że nie zdziwiłabym się, gdyby zwinęły wprost ze sceny główny "gadżet" :-)
UsuńKate, nie myśl, że pomysł zwinięcia głównego "gadżetu" nie chodził nam po glowie ;) Miałby gadżecik u nas dobrze i wygodnie. Szkoda, że o tym nie wie, bo sam by się zwinął, nie czekając na namowy i perswazje z naszej strony.
UsuńOba zdjęcia w swej surowości to prawdziwe arcydzieła i też jestem zdania, że w spojrzeniu Proctora jest przede wszystkim ból, ból maskowany gniewem i żalem. Gdziekolwiek na mieście zobaczę plakat, tam zrobię sobie sesję zdjęciową.
Może plakacik będzie też można nabyć drogą kupna w kasie... Ooo, wtedy moje londyńskie zakupy będą się prezentować bardzo monotonnie (choć jakże przystojnie).
Widzę Kate, że Ty również nie namawiasz ;-)
UsuńŻyczę Ci Kasieńko, abyś miała sporo takich sesji zdjęciowych i oczywiście udanych zakupów. :-)
UsuńTeż jestem zdania, że te zdjęcia Jay’a Brooksa, które już ujrzały światło dzienne są genialne, i mam nadzieję, że na tych dwóch promocja „The Crucible”się nie zakończy.
Chyba znalazłam odpowiedź na nurtujące niektóre panie pytania a propo sprzedaży posterów ;)
OdpowiedzUsuńhttps://twitter.com/oldvictheatre/status/476677223601410048
I jeszcze poster:
http://richardarmitagecentral.co.uk/racwordpress/wp-content/uploads/2014/06/BpxnPdzIgAAB4p-.jpg-large.jpg
Jeannette
Dzięki Ci, Jeannette, za rozwianie wątpliwości. Całkiem niedrogie te plakaty. A piękne, aż dech zapiera. Muszę szykować miejsce na ścianie na tę "londyńską pamiątkę".
UsuńDziękuję Jeannette, czyli jest szansa, że Londyn nie zostanie odarty z Ryśkowych plakatów ;-)
Usuń