Prawdę mówiąc ten tweet widziałam rano (internet w komórce to całkiem przydatna rzecz ;-)) i przyznam się, że pierwszą moją myślą było, czy przypadkiem mój ulubiony aktor nie cierpi na bezsenność. ;-) Ale potem dotarło do mnie, że robi „postsynchrony” do ostatniej części Hobbita (jak podaje Ali z RANet) w Nowym Jorku. Oczywiście nie sposób nie zauważyć jego brody na tym zdjęciu, która miałam nadzieję, że wraz z pożegnaniem z Proctorem również zniknie z twarzy pana Armitage’a. Jednak ten bujny zarost zastał. Zastanawiam się tylko na jak długo. A nawiasem dodam, że uwielbiam to jego spojrzenie.
Też miałam nadzieję, że broda zniknie, choć jestem miłośniczką Rysia z brodą, to jednak chciałabym już ujrzeć go bez niej. Ale jest uroczy jak zwykle, spojrzenie ma cudowne jak zwykle - cały Rysio :)
OdpowiedzUsuńMam też nadzieję, że ten Nowy Jork to tylko na chwilę. Bo ja tu czekam niecierpliwie! I nie zgadzam się na tę Amerykę, po prostu nie... Ileż można Rysiowi tłumaczyć?
Ile tłumaczyć? Hmm …zapewne tyle i tak długo aż wreszcie do niego dotrze, że Europa już za nim tęskni. Mnie zastanawia dlaczego ta broda została, czy dla wygody Rysia, czy z obawy że pod zarostem będzie inny kolor skóry ( wszak przez całe lato chodził z zarostem), czy wreszcie ta broda „przyda” mu się do nowej roli…hmmm…
UsuńTeż miałam nadzieję na "pożegnanie z brodą":) ale TO spojrzenie rekompensuje wszystko. :)
UsuńOj tak Eve! Spojrzenie łagodne a zarazem szalenie zalotne ;-) Chyba Ryś tam (w NY) świetnie się czuje.
UsuńEch, no jeśli się tam dobrze czuje... Najważniejsze, by był szczęśliwy, gdyby nie był szczęśliwy, to nie patrzyłby na nas w TEN sposób :)
UsuńSwoją drogą, Rysiek chyba bardzo polubił robienie sobie "selfies", co mnie nieco niepokoi... Ale powtórzę: jeśli dzięki temu możemy oglądać TO spojrzenie, to trudno, przeżyję i nawet nie będę narzekać :)
Nabrał wprawy w robieniu „selfie” to i teraz wykorzystuje tą umiejętność (ale mógłby zainwestować w komórkę z lepszym aparatem fotograficznym ;-) bo jakość zdjęcia taka sobie ;-)) Wiesz, mam wrażenie, że on jest niezłym marketingowcem. Bo gdyby napisał, że właśnie skończył ADR do Hobbita to chyba nie wywołałoby to takiego entuzjazmu jak dołączone do tej informacji jego zdjęcie.
UsuńNo tak, jak widzę Ryśkowe zdjęcia na Twitterze, to mam ochotę zapytać "Chłopie, ty te fotki mikrofalówką robiłeś?" :-) I masz rację, on doskonale wie że więcej emocji wzbudzi samo jego zdjęcie niż konkretna informacja, co robi. Oj próżny troszkę ten nasz ideał, męska próżność wyłazi z niego, wie że się podoba i najwidoczniej wcale mu to nie przeszkadza. Ale to dobrze, że jest pewny siebie i świadom swojego uroku.
UsuńWiesz, patrząc na rozstaw rąk na tym zdjęciu to faktycznie może być mikrofalówka ;-) Och ta jego męska próżność… najzabawniejsze jest to, że sam się do niej przyznaje ( jeśli dobrze pamiętam, to w ’60 sek.’ z Martinem Freemanem stwierdził, że jest ‘ incredibly vain’ czy jakoś tak ;-)).
UsuńWitam siostry, oj ten nasz cukiereczek. W rozmowie z Martinem powiedział, że jest próżny bo zatrudnia stylistę. Myślę dziewczyny, że to przez nas, bo wie jak na nas działa i te spojrzenia, które podobno nauczył go Colina Firtha. Nam ta jego próżność nie przeszkadza. Swoją drogą po to założył konto na twitterze, żeby przesyłać swoje "selfies".
OdpowiedzUsuńMoże dlatego nie zgolił brody, bo myślał że będą jakieś dokrętki, albo nowe role wymagają brody.
Dla mnie Rysiek może mieć brodę, może jej nie mieć, ja chcę żeby więcej go było na ekranie i żeby w wakacje grał w teatrze w Londynie.
Też, jak wielokrotnie tu powtarzałam, nauczyłam lubić tą jego brodę. Ale sądziłam, że się jej pozbędzie. I nie jestem pewna czy właśnie po to założył twitterowe konto aby umieszczać tam swoje selfie. Owszem umieszcza je tam, ale zawsze zwraca przy tym na coś uwagę. A to że nowa sesja do promocji Hobbita, a to podziękowania dla swojego ochroniarza… itd. Każde jego zdjęcie przekazuje informację nie tylko jego cudny wizerunek.
UsuńTak Aniu, dzięki temu wiemy o nim coraz więcej. Wiemy gdzie jest i co robi.
UsuńA myślałam,że jest na nartach i odpoczywa po przedstawieniach w Londynie.
On to ma kondycję, co za facet.
Jolu, mówisz że te spojrzenia to zapożyczone od Colina? Nie słyszałam o tym, ale muszę przyznać, że na tym świecie jest dwóch mężczyzn, przy których miękną mi kolana - jest to w rzeczy samej Rysiek i właśnie Colin Firth, więc gdybym w razie długo się na blogu nie odzywała, to znak, że spotkałam ich obu naraz i patrzyli na mnie TYM wzrokiem, skutkiem czego pewnie leżę sztywna na cmentarzu :-)
UsuńKate, dokończ napierw fanfik pliiiiis!
UsuńPoczekaj, bo może jak ich zobaczę i uda mi się przeżyć, to natchnie mnie tak, że napiszę jakieś epickie dzieło! Biedna dziewczyna rozdarta między spojrzenie Colina a uśmiech Richarda decyduje się grać w podwójne życie, skutkiem czego kończy się trójkątem - panowie dzielnie rywalizują o ukochaną, Richard metodami Johna Mulligana (uśmiech, kieliszek, widelec), a Colin sprawdzoną metodą Marka Darcy'ego z "Bridget Jones" (bycie oddanym ideałem mężczyzny). Kto wygra i przerwie niebezpieczną, geometryczną zabawę, zdobywając serce rozdartej dziewczyny? :)
UsuńKate, to przecież proste! :) Kto jest w stanie odrzucić Richarda i to jeszcze stosującego sztuczki John'a M. No, kto? :)
UsuńNo tak... na pewno nie Ty :))) To może skomplikuję moją powieść i uznajmy, że wybór będzie tym trudniejszy, że Rysiek okaże się w rzeczywistości draniem gorszym niż Guy, Mulligan i Heinz Kruger razem wzięci, a Colin wzorem cnót wszelakich. Ja wiem, że wybór i tak jest oczywisty, ale dramatyzm trzeba jakoś podkręcić! Ale widzisz, znowu wyszłoby nam to, co zwykle - nawracanie złych facetów. Czy to się już leczy?
UsuńA po co leczyć? To fajna i bardzo twórcza "choroba":)
UsuńA mój wujek ma 70-tkę i też jeździ na nartach :)
UsuńRobin
No tak, tkwi w nim jeszcze ciągle ten trzylatek ;)
OdpowiedzUsuńRobin
I być może właśnie dlatego tak go lubimy, że nie zatracił tego dziecka w sobie :-)
UsuńWitam siostry, ja znalazłam nową stronę ze zdjęciami (duże) i nie tylko z podkładem muzycznym.
OdpowiedzUsuńhttp://www.lookbackatme.com/
Pozdrowienia z Łodzi.
Jesteś w Łodzi? No to w takim razie dołączam się do pozdrowień z Łodzi :))
UsuńDzięki za link :*
Jeannette
Dzięki Jolu:-)
UsuńCieszę się Jeannette, że mieszkamy w tym samym mieście.
OdpowiedzUsuńBędziemy mogły razem płakać na ostatniej części "Hobbita" i dyskutować o filmach Ryśka przy kieliszku dobrego wina. Jak jeszcze mi powiesz, że mieszkasz na Bałutach to będzie pełnia szczęścia. Wyobraź sobie, że pracowałam z chłopakiem w jednym pokoju, a przez 20 lat mieszkaliśmy w jednym bloku. Dopiero poznaliśmy się w pracy.
Mieszkam na Teofilowie :)). To zaraz się okaże, że już się znamy, tylko jeszcze o tym nie wiemy ;-). Możliwe, że się minęłyśmy na ulicy. Ten świat to mały jest.
UsuńJeannette
Dzięki Jeannette za linki. :-) Wprawdzie widziałam te fotki wcześniej, a że nie znam niemieckiego uznałam, że nie warto ich tu umieszczać. Ale widzę, że się myliłam.
OdpowiedzUsuńNigdy nie wiem, kto co widział, a kto nie, więc na wszelki wypadek wstawiam ;)
OdpowiedzUsuńJeannette
Jeannette, naszego Ryśka nigdy za wiele, filmy z jego udziałem i zdjęcia mogę oglądać po tysiąc razy, zaręczam Ci ,że nigdy jeszcze nie miałam dość. Patrzę na niego i zachwycam się już 5 lat.
OdpowiedzUsuńBard jest niezły.
OdpowiedzUsuńRobin