Margaretka w pewnym momencie polubiła łamać konwenanse (w rozsądnych granicach), stąd chyba decyzja o "nieprzyzwoitej " podróży z Henrym. Zatem konsekwencje takiego czynu mogły być tylko ... "nieprzyzwoite". I całe szczęście, że nie z powodu Henry'ego.:)
No tak, Margaretka to indywidualistka, nawet na tym „swoim nudnym Południu” też się wyróżniała. I całe szczęście, że to tak konsekwentna osóbka była. :-)
Jaka ogromna skromność jest w tych słowach, i jaka pokora! Na ostatnim screenie John ma taki ból w oczach, aż serce się ściska, a jak jeszcze pomyślę, ile w życiu przeszedł, i dodam to niskie mniemanie o sobie w kontekście Margaret, to myślę sobie, że to strasznie niesprawiedliwe. Troszczył się całe życie o rodzinę, prowadził fabrykę, był szanowanym wśród społeczeństwa człowiekiem, a kiedy pojawiła się kobieta, wyniósł ją na piedestał i umniejszył swoją wartość. Niesamowita postać :)
Bo Margaretka Kate, to również niezwykła postać. Myśląca, zadająca pytania, próbująca zrozumieć a co najważniejsze potrafiąca zmienić zdanie pod wpływem argumentów Thorntona. Nie dziwię się, że tak zafascynowała tego Johna, co nie zmienia faktu że i on był wyjątkowy i miał wiele do zaoferowania, więc i powinien mieć więcej wiary w siebie.
Absolutnie się z Tobą zgadzam. John i Margaret, choć pozornie tak różni, byli idealnie dobrani. Wprawdzie strasznie długo i burzliwie się docierali, ale nie o to chodzi, żeby było łatwo.
Może właśnie dlatego, przez te trudności, tak dobrze się poznali. I oboje się od siebie nawzajem sporo nauczyli. Chociaż myślę, że Margaretka przeszła dłuższą drogę.
Ten tydzień z Johnem Thortonem z pewnością będzie wspaniały. Aniu piękne screany, dawno nie gościłyśmy naszego JT. Ból na jego pięknej twarzy na ostatnim screanie jest bardzo wyraźny i jak Kate mówi ściska za serce. To wspaniale zagrana postać naszego Ryśka.
Tak, widać niezwykłe zrozumienie tej postaci przez RA. A pan Thornton może być inspiracją na wiele sposobów. I cieszę się Jolu, że podobnie jak ja tęskniłaś za tym Johnem.
Aniu, dziękuję za miły początek tygodnia. Ostatnio, jak wiesz, odświeżyłam sobie N&S. Jedyne, co mogę napisać, to to, że mogłabym ten serial oglądać ciągle i nie mam przesytu. Pozdrawiam, Ania
Bardzo proszę Aniu. :-) ja też wczoraj, robiąc screeny, zatrzymałam się na dłużej przy panu Thorntonie. Och, doprawdy nie można się nim znudzić. Również pozdrawiam :-)
Nie lubię facetów z kompleksami:P I wątpiącymi we własną wartość. Pod tym względem Thornton mnie bardzo wkurzał. Niby wszystko ma super i tylko ten jeden zgrzyt:( Dlatego nie "zakochałam się" w nim oglądając film. "Zakochałam się" w Margaret. Ona ZNA siebie i kocha siebie taką jaka jest;) Robin
Również bardzo lubię Margaretkę, ale jak dla mnie Thornton nie miał kompleksów, po prostu w dziedzinie uczuć i radzenia sobie z nimi nie był zbyt obeznany, bo nie miał tego luksusu aby zajmować się swoimi uczuciami, więc gdy to wszystko nagle na niego spadło mógł i zwątpił.
Tak, masz rację Anushko. Pomimo tego, że pani Thornton jest bardzo silną, mocno stąpającą po ziemi kobietą, to również jest bardzo kochającą matką, która wyjątkowo dobrze zna swojego syna.
A najważniejsze, że pomimo braku sympatii dla Margaret jest gotowa pogodzić się z jego wyborem i zaakceptować ją jako jego żonę. Jak oglądałam to bałam się, że urządzi mu "przedstawienie" i zmusi do zmiany zdania. Na szczęście pani Thornton okazała się inna i za to jeszcze bardziej ją polubiłam.
A ja się nie bałam, że urządzi scenę, bo Hannah owszem, była charakterna, ale również mądra i sprawiedliwa. I sądzę, że ta sprawiedliwość w ocenie, a także racjonalność i trzeźwość myślenia sprawiły, że Hannah i Margaret się dogadały jako teściowa i synowa ;). Ja lubię panią Thornton najbardziej ze wszystkich postaci ;)
Ja miałam lekką obawę, bo już nie jeden taki film widziałam, gdzie rodzic szantażem zmusza swoje dziecko do zmiany zdania w sprawie małżeństwa, a oglądając N&S byłam przed lekturą książki.
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Aniu! Jak miło będzie odpocząć wieczorem z p. Thorntonem. To jedna z moich ulubionych scen w filmie. Pięknie dziękuję za taki początek tygodnia!:)
OdpowiedzUsuńTak Eve, wieczór z panem Thorntonem to prawdziwe ukojenie. Też lubię tą scenę, niewiara w siebie pana Thorntona jest wręcz bolesna.
UsuńZdecydowanie. To jedna z tych scen, gdzie nie ma p. Thorntona w sztywnym kołnierzyku, jest tylko John i jego uczucia.
UsuńTak, a kolejna scena bez sztywnego kołnierzyka była znacznie przyjemniejsza zarówno dla Thorntona jak i dla RA. ;-)
UsuńA jaka "nieprzyzwoita" jak na ówczesne czasy!:)
UsuńOj tak! Bardzo nieprzyzwoita ;-) ( zresztą podróż Margaretki bez przyzwoitki z Henrym też można by do takich zaliczyć, czyż nie? ;-))
UsuńMargaretka w pewnym momencie polubiła łamać konwenanse (w rozsądnych granicach), stąd chyba decyzja o "nieprzyzwoitej " podróży z Henrym. Zatem konsekwencje takiego czynu mogły być tylko ... "nieprzyzwoite". I całe szczęście, że nie z powodu Henry'ego.:)
UsuńNo tak, Margaretka to indywidualistka, nawet na tym „swoim nudnym Południu” też się wyróżniała. I całe szczęście, że to tak konsekwentna osóbka była. :-)
UsuńJaka ogromna skromność jest w tych słowach, i jaka pokora! Na ostatnim screenie John ma taki ból w oczach, aż serce się ściska, a jak jeszcze pomyślę, ile w życiu przeszedł, i dodam to niskie mniemanie o sobie w kontekście Margaret, to myślę sobie, że to strasznie niesprawiedliwe. Troszczył się całe życie o rodzinę, prowadził fabrykę, był szanowanym wśród społeczeństwa człowiekiem, a kiedy pojawiła się kobieta, wyniósł ją na piedestał i umniejszył swoją wartość. Niesamowita postać :)
OdpowiedzUsuńBo Margaretka Kate, to również niezwykła postać. Myśląca, zadająca pytania, próbująca zrozumieć a co najważniejsze potrafiąca zmienić zdanie pod wpływem argumentów Thorntona. Nie dziwię się, że tak zafascynowała tego Johna, co nie zmienia faktu że i on był wyjątkowy i miał wiele do zaoferowania, więc i powinien mieć więcej wiary w siebie.
UsuńAbsolutnie się z Tobą zgadzam. John i Margaret, choć pozornie tak różni, byli idealnie dobrani. Wprawdzie strasznie długo i burzliwie się docierali, ale nie o to chodzi, żeby było łatwo.
UsuńMoże właśnie dlatego, przez te trudności, tak dobrze się poznali. I oboje się od siebie nawzajem sporo nauczyli. Chociaż myślę, że Margaretka przeszła dłuższą drogę.
UsuńTen tydzień z Johnem Thortonem z pewnością będzie wspaniały. Aniu piękne screany, dawno nie gościłyśmy naszego JT. Ból na jego pięknej twarzy na ostatnim screanie jest bardzo wyraźny i jak Kate mówi ściska za serce. To wspaniale zagrana postać naszego Ryśka.
OdpowiedzUsuńTak, widać niezwykłe zrozumienie tej postaci przez RA. A pan Thornton może być inspiracją na wiele sposobów. I cieszę się Jolu, że podobnie jak ja tęskniłaś za tym Johnem.
UsuńAniu, dziękuję za miły początek tygodnia. Ostatnio, jak wiesz, odświeżyłam sobie N&S. Jedyne, co mogę napisać, to to, że mogłabym ten serial oglądać ciągle i nie mam przesytu. Pozdrawiam, Ania
UsuńBardzo proszę Aniu. :-) ja też wczoraj, robiąc screeny, zatrzymałam się na dłużej przy panu Thorntonie. Och, doprawdy nie można się nim znudzić.
UsuńRównież pozdrawiam :-)
Uwielbiam sceny Johna i Hannah, są takie prawdziwe. I uwielbiam Hannah ;)
OdpowiedzUsuńTak, nie można jej odmówić wielkiej miłości do syna.
UsuńJa najbardziej lubię jej racjonalność ;)
Usuńto też jest do przyjęcia ;)
UsuńNie lubię facetów z kompleksami:P I wątpiącymi we własną wartość. Pod tym względem Thornton mnie bardzo wkurzał. Niby wszystko ma super i tylko ten jeden zgrzyt:( Dlatego nie "zakochałam się" w nim oglądając film. "Zakochałam się" w Margaret. Ona ZNA siebie i kocha siebie taką jaka jest;)
OdpowiedzUsuńRobin
Również bardzo lubię Margaretkę, ale jak dla mnie Thornton nie miał kompleksów, po prostu w dziedzinie uczuć i radzenia sobie z nimi nie był zbyt obeznany, bo nie miał tego luksusu aby zajmować się swoimi uczuciami, więc gdy to wszystko nagle na niego spadło mógł i zwątpił.
UsuńEeee tam, on dla was zawsze będzie idealny;))
UsuńRobin
Bo wiesz, każdy ma swojego „ideała”;-)
UsuńJedna z najbardziej wzruszających i moich ulubionych scen. Aż można pozazdrościć tej rodzinnej więzi. :)
OdpowiedzUsuńTak, masz rację Anushko. Pomimo tego, że pani Thornton jest bardzo silną, mocno stąpającą po ziemi kobietą, to również jest bardzo kochającą matką, która wyjątkowo dobrze zna swojego syna.
UsuńA najważniejsze, że pomimo braku sympatii dla Margaret jest gotowa pogodzić się z jego wyborem i zaakceptować ją jako jego żonę. Jak oglądałam to bałam się, że urządzi mu "przedstawienie" i zmusi do zmiany zdania. Na szczęście pani Thornton okazała się inna i za to jeszcze bardziej ją polubiłam.
OdpowiedzUsuńA ja się nie bałam, że urządzi scenę, bo Hannah owszem, była charakterna, ale również mądra i sprawiedliwa. I sądzę, że ta sprawiedliwość w ocenie, a także racjonalność i trzeźwość myślenia sprawiły, że Hannah i Margaret się dogadały jako teściowa i synowa ;). Ja lubię panią Thornton najbardziej ze wszystkich postaci ;)
UsuńJa miałam lekką obawę, bo już nie jeden taki film widziałam, gdzie rodzic szantażem zmusza swoje dziecko do zmiany zdania w sprawie małżeństwa, a oglądając N&S byłam przed lekturą książki.
UsuńTo, że zaakceptowała Margaretkę świadczy jak bardzo pani Thornton kochała swojego syna, jak bardzo zależało jej na jego szczęściu.
UsuńDokładnie. Na szczęście nie była to egoistyczna miłość matki. :)
UsuńWłaśnie, piękna miłość :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń