Witam dziewczyny ciekawi mnie gdzie się znajduje to miejsce na ziemi bez internetu czy to jeszcze irlandia czy inne miejsce na ziemi. Krajobraz piękny jak i zdolności autora do robienia cudnych zdjęć. Można się zadumać w takim miejscu. pozdrawiam Paula
Witaj Paulo :-) Myślę, że to wciąż Irlandia. Chociaż stwierdzenie, że to miejsce bez internetu to lekko naciągana teoria, wszak jakoś wysłał zdjęcie na Weibo, czyż nie? ;-) Ale masz rację w takim miejscu, gdzie droga nie jest zatłoczona, widoki z okna zapierają dech można naładować swoje akumulatorki. Również pozdrawiam. :-)
A może Jeannette, to był taki jego skrót myślowy, był w miejscu w którym internet a może bardziej jego brak i cała codzienna gonitwa nabierają zupełnie innego znaczenia, w miejscu gdzie jak śpiewał Rybiński „odmierza się czas liśćmi kolorami”….
A już nawiasem dodam, że doskonale zdaję sobie sprawę, że wysłał wiadomość wówczas kiedy złapał zasięg ;-)
Haha, a ja myślałam, że nie masz pojęcia, jak działa przesyłanie ;P Mi internet bardziej skojarzył się z cywilizacją, zabudową i tym wszystkim, czym zaśmiecamy planetę. Brak internetu, czyli w domyśle brak cywilizacji, oznacza piękne miejsce nieskażone przez ludzi. Ale to tylko moja interpretacja ;-)
Nie, no może i jestem dinozaurem ale coś tam o internecie wiem ;-)
Wiesz, brak internetu wcale nie oznacza braku cywilizacji. Kiedyś ludzie całkiem nieźle funkcjonowali bez internetu a i potrafili się komunikować i rozwijać.
Aniu miła, nasz ulubieniec jest ARTYSTĄ i jego wyczulone oko na piękno uchwyci wszystko co sprawi jemu i nam przyjemność. Poza tym wszystkiego czego się dotknie ma jakąś magię. Jego rysunki i grane role maja w sobie tzw "pazur", przygotowania do granej roli, rys postaci wprawiają w zachwyt nie tylko reżyserów.
Masz rację Jolu, to zdecydowanie magia, magia Rysia widoczna we wszystkim czym w danym momencie się zajmuje. Swoją drogą nie bez znaczenia jest to, że miejsce w którym się znajduje wydaje się niezwykle urokliwe. I mocno jestem ciekawa czym ( jakim projektem) nas jeszcze zaskoczy.
Czytając wywiad z Bryanem Fullerem i przygotowania naszego ulubionego aktora do roli w Hannibalu zastanawiam się czy każdy aktor tak się przygotowuje do granych ról. Rysiek żyje każdą postacią do tego stopnia, że nawet potrafi osoby za kamery wciągnąć w akcję filmu, i to jest niesamowite (tak mi przetłumaczył wujek Google).
Nie wiem czy każdy aktor tak się przygotowuje, ale z tego co wiemy Ryś na pewno. Jego etos pracy jest doprawdy imponujący. Ja wciąż żałuję, że on ostatnio stroni od bardziej „lżejszych” postaci. Ale i tak za każdy jego projekt będę trzymać kciuki.
Jolu, ależ oczywiście, że się przygotowują, w takim stopniu, jak tego wymaga rola i jaką mają potrzebę. Różne rzeczy wyprawiają: chodzą z mieczem po mieście albo latają po lasach w dziwnych strojach i malowaniach na ciele, uczestniczą w spotkaniach AA, odwiedzają więzienia... Ale tak po prawdzie, to jakie to ma znaczenie? Czy gdyby RA wyszedł na scenę i zagrał Proctora tak, jak to zrobił, bez wcześniejszego przygotowania, to czy to umniejszałoby jakoś jego występ? Moim zdaniem wręcz przeciwnie. Jak to się mówi wśród aktorów - nie sztuką jest zagrać znając tekst, sztuką jest zagrać nie znając go. Al Pacino słynne tango improwizował, bo nie mógł nauczyć się kroków. I kogo to obchodzi, skoro dziś wszyscy tancerze na świecie się jego tańcem zachwycają. Jeśli aktor potrafi improwizacją wprowadzić widzów w zachwyt, to świadczy tylko o jego wielkości. Ale to prawda, że RA świetnie potrafi reklamować swoje filmy i nawet największy badziew tak ładnie opakuje, że wydaje się, jakby dany film faktycznie miał jakieś znaczenie ;))
Masz rację, że liczy się efekt końcowy, czyli zachwyt widza nad sztuką, jak również „zmuszenie” patrzących do myślenia. Tylko, że my czytając bądź słuchając wywiady RA wiemy jak on pracuje, ile wkłada wysiłku aby zrozumieć postać. I nie wiem czy bez jego pobytu na farmie, jego „walki” z siekierą stałby się takim Proctorem jakim można go było zobaczyć w teatrze. Sam mówił, że to doświadczenie bardzo pomogło mu zrozumieć tą postać a co za tym idzie odpowiednio ją widzom pokazać. Zatem tak, sposób w jaki się aktor przygotowuje ma znaczenie, w każdym razie w tym konkretnym przypadku.
Co do reklamowania danego filmu, to myślę że aktorzy mają to w kontraktach. Ale z drugiej strony Ryś nie reklamuje filmu on opowiada o swojej pracy nad danym projektem, a że jest świetnym gawędziarzem to już zupełnie inna sprawa. :-)
Och, oczywiście, że promocję filmu mają w kontraktach, jak również pewne zakazy. Uważam, że przygotowanie ma znaczenie, jeśli wpływa na efekt końcowy. Ale jeśli aktor jest w stanie zagrać równie dobrze bez przygotowania, to nie mam nic przeciwko. Inna sprawa, że takich aktorów to chyba nie ma ;). Zgadzam się, że bez przygotowanie RA nie zagrałby w ten sposób.
Dlatego napisałam, że takich raczej nie ma. Choć nie znam każdego aktora na tym świecie, więc wolałam dodać "chyba" ;). Komedianci mają takie zdolności do improwizacji. W Łodzi jest taka sztuka "szalone nożyczki" i w połowie publiczność jest włączana w sztukę, a ze strony aktorów zaczyna się wielka improwizacja. Pozostać postacią w sytuacji, kiedy ciągle dzieje się coś nieoczekiwanego, to nie lada wyzwanie. Jeannette
Ja uważam, że u podstaw takiego improwizowania musi leżeć wiedza jak np. użyć takiego czy innego środka artystycznego a to nazywam przygotowaniem. Sam talent to czasem za mało.
Odnośnie waszej rozmowy dziewczyny moim skromnym zdaniem Richard posiada umiejętności by szybko dostosować się do danej sytuacji np na planie podczas jakiejś sceny, "zaimprowizować coś" pomimo braku przygotowania, wspominał o tym przy produkcji spooks on sam jak i reżyser tej produkcji. A odnośnie innych aktorów to Sean Bean również improwizował przy produkcji Władcy Pierścieni. W jednej ze scen nie mógł zapamiętać tekstu i cała sekwencja to była improwizacja, chodziło o scenę rozmowy z Aragornem w królestwie Galadrieli pozdrawiam Paula
A odnośnie wywiadu jaki dał Bryan Fuller odnośnie produkcji Hanibala zaskoczyło mnie to że Richard napisał sobie prawie historie własnej postaci i podzielił się sugestiami z reżyserem co było dla Fullera miłym zaskoczeniem, Jestem bardzo ciekawa jaki będzie efekt końcowy tej współpracy jestem fanką tego serialu.Pod względem psychologicznym jestem również ciekawa jakie jasne strony znalazł Richard w swojej postaci. Będzie to interesująca obserwacja postaci. Paula
Dzięki, Paulo, za podzielenie się ciekawymi informacjami :) Ja również lubię ten serial, nawet bardziej niż filmy ;). Ale nie wiem, czy chcę znać jasne strony Dolarhyde'a. Próby usprawiedliwienia czy tłumaczenia psychopaty są trochę dziwne. Tzn. rozumiem, że RA tego potrzebuje i niech sobie szuka pozytywów tej postaci. Wiadomo, że każdy ma w sobie odrobinę chociaż dobra, ale bez przesady. Najlepszy psychopata pozostaje jednak psychopatą ;). No ale Fuller już nam udowodnił, że jego postacie nie mają wiele wspólnego z pierwowzorami, więc zobaczymy, co wymyślą ;) Jeannette
Czyli wracamy do punktu wyjścia Paulo, bo skoro mówisz, że RA ma umiejętności aby szybko dostosować się do sytuacji na palnie filmowym to znaczy, że ma odpowiednie przygotowanie. Przez odpowiednie przygotowanie nie mam na myśli znajomości tekstu, czy kontekstu danej postaci, ale odpowiednie środki wyrazu jakimi dysponuje wykształcony aktor, że o użyciu Metody Stanisławskiego nie wspomnę.
Tak, wcielając się w postać Francisa Ryś zachwycił ekipę realizującą ten serial. Mnie trudno przekonać się do tego serialu, ale z pewnością zobaczę to co Ryś zrobił z tą postacią.
Aniu, ja z kolei miałam cały czas na myśli przygotowanie do danej roli, a nie ogólne przygotowanie aktorskie. I tylko czysto hipotetycznie ;) Jeannette
Ale to również było czysto teoretyczne. Poza tym tam było "jeśli". Jeśli jest w stanie, to ja nie mam nic do tego. Jak już cytujesz, to proszę w całości, bo zmieniasz sens wypowiedzi. Ale to wszystko czysta teoria. Rozważania hipotetyczne skończyły się, kiedy wspomniałam o łódzkiej sztuce. Jeannette
Oczywiście ,że trzymamy kciuki za niego i jego projekty, ale martwi mnie to, że kilka skończonych jakiś czas temu filmów oczekuje na datę premiery, a tak bym chciała chociaż zwiastuny obejrzeć.
Myślę, że twórcy tych produkcji albo jeszcze dopracowują szczegóły, albo czekają na odpowiedni moment aby pokazać światu swoje dzieło. Musimy uzbroić się w cierpliwość. Wiesz, skoro na „Epicentrum”, które początkowo miało nazwę „Black Sky” musieliśmy czekać przeszło 2 lata to myślę, że i na obejrzenie pozostałych projektów też trzeba będzie poczekać.
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
W zupełności się z Tobą zgadzam 😊 Drugie jest bardzo ładne 😉
OdpowiedzUsuńZatem witaj w klubie myślących podobnie. :-) Pierwsze też jest fajne zważywszy na to, że zrobione zza szyby samochodu. :-)
UsuńWitam dziewczyny ciekawi mnie gdzie się znajduje to miejsce na ziemi bez internetu czy to jeszcze irlandia czy inne miejsce na ziemi. Krajobraz piękny jak i zdolności autora do robienia cudnych zdjęć. Można się zadumać w takim miejscu. pozdrawiam Paula
UsuńWitaj Paulo :-)
UsuńMyślę, że to wciąż Irlandia. Chociaż stwierdzenie, że to miejsce bez internetu to lekko naciągana teoria, wszak jakoś wysłał zdjęcie na Weibo, czyż nie? ;-) Ale masz rację w takim miejscu, gdzie droga nie jest zatłoczona, widoki z okna zapierają dech można naładować swoje akumulatorki.
Również pozdrawiam. :-)
Aniu, to może w tym miejscu, gdzie robił zdjęcie, internetu nie było, a wysłał je później z miejsca, gdzie już miał sieć ;))
UsuńA może Jeannette, to był taki jego skrót myślowy, był w miejscu w którym internet a może bardziej jego brak i cała codzienna gonitwa nabierają zupełnie innego znaczenia, w miejscu gdzie jak śpiewał Rybiński „odmierza się czas liśćmi kolorami”….
UsuńA już nawiasem dodam, że doskonale zdaję sobie sprawę, że wysłał wiadomość wówczas kiedy złapał zasięg ;-)
Haha, a ja myślałam, że nie masz pojęcia, jak działa przesyłanie ;P
UsuńMi internet bardziej skojarzył się z cywilizacją, zabudową i tym wszystkim, czym zaśmiecamy planetę. Brak internetu, czyli w domyśle brak cywilizacji, oznacza piękne miejsce nieskażone przez ludzi. Ale to tylko moja interpretacja ;-)
Nie, no może i jestem dinozaurem ale coś tam o internecie wiem ;-)
UsuńWiesz, brak internetu wcale nie oznacza braku cywilizacji. Kiedyś ludzie całkiem nieźle funkcjonowali bez internetu a i potrafili się komunikować i rozwijać.
No tak, wiem, to było tylko takie pierwsze skojarzenie. Gdybym ja napisała o miejscu bez internetu, to właśnie to miałabym na myśli ;)
UsuńJeannette
oki, rozumiem ;-)
UsuńAniu miła, nasz ulubieniec jest ARTYSTĄ i jego wyczulone oko na piękno uchwyci wszystko co sprawi jemu i nam przyjemność. Poza tym wszystkiego czego się dotknie ma jakąś magię.
OdpowiedzUsuńJego rysunki i grane role maja w sobie tzw "pazur", przygotowania do granej roli, rys postaci wprawiają w zachwyt nie tylko reżyserów.
Masz rację Jolu, to zdecydowanie magia, magia Rysia widoczna we wszystkim czym w danym momencie się zajmuje. Swoją drogą nie bez znaczenia jest to, że miejsce w którym się znajduje wydaje się niezwykle urokliwe.
UsuńI mocno jestem ciekawa czym ( jakim projektem) nas jeszcze zaskoczy.
Czytając wywiad z Bryanem Fullerem i przygotowania naszego ulubionego aktora do roli
OdpowiedzUsuńw Hannibalu zastanawiam się czy każdy aktor tak się przygotowuje do granych ról.
Rysiek żyje każdą postacią do tego stopnia, że nawet potrafi osoby za kamery wciągnąć w akcję filmu, i to jest niesamowite (tak mi przetłumaczył wujek Google).
Nie wiem czy każdy aktor tak się przygotowuje, ale z tego co wiemy Ryś na pewno. Jego etos pracy jest doprawdy imponujący. Ja wciąż żałuję, że on ostatnio stroni od bardziej „lżejszych” postaci. Ale i tak za każdy jego projekt będę trzymać kciuki.
UsuńJolu, ależ oczywiście, że się przygotowują, w takim stopniu, jak tego wymaga rola i jaką mają potrzebę. Różne rzeczy wyprawiają: chodzą z mieczem po mieście albo latają po lasach w dziwnych strojach i malowaniach na ciele, uczestniczą w spotkaniach AA, odwiedzają więzienia...
UsuńAle tak po prawdzie, to jakie to ma znaczenie? Czy gdyby RA wyszedł na scenę i zagrał Proctora tak, jak to zrobił, bez wcześniejszego przygotowania, to czy to umniejszałoby jakoś jego występ? Moim zdaniem wręcz przeciwnie. Jak to się mówi wśród aktorów - nie sztuką jest zagrać znając tekst, sztuką jest zagrać nie znając go. Al Pacino słynne tango improwizował, bo nie mógł nauczyć się kroków. I kogo to obchodzi, skoro dziś wszyscy tancerze na świecie się jego tańcem zachwycają. Jeśli aktor potrafi improwizacją wprowadzić widzów w zachwyt, to świadczy tylko o jego wielkości.
Ale to prawda, że RA świetnie potrafi reklamować swoje filmy i nawet największy badziew tak ładnie opakuje, że wydaje się, jakby dany film faktycznie miał jakieś znaczenie ;))
Masz rację, że liczy się efekt końcowy, czyli zachwyt widza nad sztuką, jak również „zmuszenie” patrzących do myślenia. Tylko, że my czytając bądź słuchając wywiady RA wiemy jak on pracuje, ile wkłada wysiłku aby zrozumieć postać. I nie wiem czy bez jego pobytu na farmie, jego „walki” z siekierą stałby się takim Proctorem jakim można go było zobaczyć w teatrze. Sam mówił, że to doświadczenie bardzo pomogło mu zrozumieć tą postać a co za tym idzie odpowiednio ją widzom pokazać. Zatem tak, sposób w jaki się aktor przygotowuje ma znaczenie, w każdym razie w tym konkretnym przypadku.
UsuńCo do reklamowania danego filmu, to myślę że aktorzy mają to w kontraktach. Ale z drugiej strony Ryś nie reklamuje filmu on opowiada o swojej pracy nad danym projektem, a że jest świetnym gawędziarzem to już zupełnie inna sprawa. :-)
Och, oczywiście, że promocję filmu mają w kontraktach, jak również pewne zakazy.
UsuńUważam, że przygotowanie ma znaczenie, jeśli wpływa na efekt końcowy. Ale jeśli aktor jest w stanie zagrać równie dobrze bez przygotowania, to nie mam nic przeciwko. Inna sprawa, że takich aktorów to chyba nie ma ;). Zgadzam się, że bez przygotowanie RA nie zagrałby w ten sposób.
Jaki aktor, prawdziwy aktor gra bez przygotowania? Nawet najlepszy talent trzeba wesprzeć wiedzą/pracą
UsuńDlatego napisałam, że takich raczej nie ma. Choć nie znam każdego aktora na tym świecie, więc wolałam dodać "chyba" ;). Komedianci mają takie zdolności do improwizacji. W Łodzi jest taka sztuka "szalone nożyczki" i w połowie publiczność jest włączana w sztukę, a ze strony aktorów zaczyna się wielka improwizacja. Pozostać postacią w sytuacji, kiedy ciągle dzieje się coś nieoczekiwanego, to nie lada wyzwanie.
UsuńJeannette
Ja uważam, że u podstaw takiego improwizowania musi leżeć wiedza jak np. użyć takiego czy innego środka artystycznego a to nazywam przygotowaniem. Sam talent to czasem za mało.
UsuńOdnośnie waszej rozmowy dziewczyny moim skromnym zdaniem Richard posiada umiejętności by szybko dostosować się do danej sytuacji np na planie podczas jakiejś sceny, "zaimprowizować coś" pomimo braku przygotowania, wspominał o tym przy produkcji spooks on sam jak i reżyser tej produkcji.
UsuńA odnośnie innych aktorów to Sean Bean również improwizował przy produkcji Władcy Pierścieni. W jednej ze scen nie mógł zapamiętać tekstu i cała sekwencja to była improwizacja, chodziło o scenę rozmowy z Aragornem w królestwie Galadrieli pozdrawiam Paula
A odnośnie wywiadu jaki dał Bryan Fuller odnośnie produkcji Hanibala zaskoczyło mnie to że Richard napisał sobie prawie historie własnej postaci i podzielił się sugestiami z reżyserem co było dla Fullera miłym zaskoczeniem, Jestem bardzo ciekawa jaki będzie efekt końcowy tej współpracy jestem fanką tego serialu.Pod względem psychologicznym jestem również ciekawa jakie jasne strony znalazł Richard w swojej postaci. Będzie to interesująca obserwacja postaci. Paula
UsuńDzięki, Paulo, za podzielenie się ciekawymi informacjami :)
UsuńJa również lubię ten serial, nawet bardziej niż filmy ;). Ale nie wiem, czy chcę znać jasne strony Dolarhyde'a. Próby usprawiedliwienia czy tłumaczenia psychopaty są trochę dziwne. Tzn. rozumiem, że RA tego potrzebuje i niech sobie szuka pozytywów tej postaci. Wiadomo, że każdy ma w sobie odrobinę chociaż dobra, ale bez przesady. Najlepszy psychopata pozostaje jednak psychopatą ;). No ale Fuller już nam udowodnił, że jego postacie nie mają wiele wspólnego z pierwowzorami, więc zobaczymy, co wymyślą ;)
Jeannette
Czyli wracamy do punktu wyjścia Paulo, bo skoro mówisz, że RA ma umiejętności aby szybko dostosować się do sytuacji na palnie filmowym to znaczy, że ma odpowiednie przygotowanie. Przez odpowiednie przygotowanie nie mam na myśli znajomości tekstu, czy kontekstu danej postaci, ale odpowiednie środki wyrazu jakimi dysponuje wykształcony aktor, że o użyciu Metody Stanisławskiego nie wspomnę.
UsuńTak, wcielając się w postać Francisa Ryś zachwycił ekipę realizującą ten serial. Mnie trudno przekonać się do tego serialu, ale z pewnością zobaczę to co Ryś zrobił z tą postacią.
Aniu, ja z kolei miałam cały czas na myśli przygotowanie do danej roli, a nie ogólne przygotowanie aktorskie. I tylko czysto hipotetycznie ;)
UsuńJeannette
Jeśli tak, to nie zgadzam się z wcześniejszym Twoim stwierdzeniem, że „aktor jest w stanie zagrać równie dobrze bez przygotowania”
UsuńAle to również było czysto teoretyczne. Poza tym tam było "jeśli". Jeśli jest w stanie, to ja nie mam nic do tego. Jak już cytujesz, to proszę w całości, bo zmieniasz sens wypowiedzi. Ale to wszystko czysta teoria. Rozważania hipotetyczne skończyły się, kiedy wspomniałam o łódzkiej sztuce.
UsuńJeannette
Oki, przepraszam za błędny cytat, zbyt dużo było tego „jeśli”. Może trzeba było pozostać przy miejscu w którym brak internetu.
UsuńNic się nie stało ;-). Och, bo ja mam taki pokręcony sposób myślenia, że ciężko się w tym połapać, nawet mnie ;P
UsuńJeannette
Zauważyłam ;-)
UsuńHeh, no tak, ciężko nie zauważyć ;-)
UsuńJeannette
:-)
UsuńOczywiście ,że trzymamy kciuki za niego i jego projekty, ale martwi mnie to, że kilka skończonych jakiś czas temu filmów oczekuje na datę premiery, a tak bym chciała chociaż zwiastuny obejrzeć.
OdpowiedzUsuńMyślę, że twórcy tych produkcji albo jeszcze dopracowują szczegóły, albo czekają na odpowiedni moment aby pokazać światu swoje dzieło. Musimy uzbroić się w cierpliwość. Wiesz, skoro na „Epicentrum”, które początkowo miało nazwę „Black Sky” musieliśmy czekać przeszło 2 lata to myślę, że i na obejrzenie pozostałych projektów też trzeba będzie poczekać.
UsuńTo pierwsze zdjęcie to nic szczególnego, ale to drugie jest świetne :). Kojarzy mi się z Loch Ness ;P
OdpowiedzUsuńNiewykluczone, że tak jakoś potwór pływa ;-)
Usuń