I bardzo dobrze, że nie mogłaś się oprzeć, Aniu!:) Enya (słuchana od czasów serialu o prawdziwym Robin Hoodzie:)i N&S (czytane i oglądane od czasów zrysiowania:) to świetne połączenie.
Prawdę mówiąc dawno nie oglądałam N&S i naprawdę fajnie było móc sobie przypomnieć pewne sceny. Mnie zaskoczyło, że to fanvideo jest dość wiekowe, jak i sam utwór Enya’i i serial, a tak fajnie się na to połączenie patrzy.
Ja też dość dawno temu oglądałam serial. Natomiast książkę "przerzuciłam" całkiem niedawno. Fajnie wrócić na chybił trafił do niektórych scen.:) Liczyłam na to, że długi weekend spędzę w towarzystwie Margaretki i pana Thorntona, ale wczoraj (nie wie czy nie za sprawą Enyi:) Jego Krasnoludzka Wysokość wprowadził się. Cóż począć ... władcy się nie odmawia.:)
Niestety Król Spod Góry potrafi być dość despotyczny jeśli chodzi o władaniem czasem i myślami, ale mam nadzieję, że pan Thornton tak łatwo się nie podda. ;-)
Jego Krasnoludzka Wysokość wprowadził się do mnie w grudniu 2012 i cały czas mieszka i króluje niepodzielnie,czasem tylko,kiedy -tak myślę,absorbuje Go jakiś problem związany z misją,udaje mi się gościć inne Rysiowe kreacje,Pan Thornton jest cierpliwy-czekał chyba około rok czasu,zanim się poznaliśmy,ale niewidzialna nić sympatii nabrała cech liny okrętowej więc pewnie jutro Mu się przypomnę,tak jak planowałam,dodam tylko,że równie,albo nawet bardziej cierpliwy jest Claude Monet,którego poznałam dopiero na początku tego roku...Czego by nie powiedzieć o Jego Królewskiej Mości-despotą jest na pewno!:}
To jednak miły rodzaj despotyzmu - oczywiście związany z osoba samego despoty.:) U mnie generalnie mieszka niejaki John M. Zatem widelce lśnią, wino znika w "dziwacznych":) okolicznościach, na plecach czuję lekko kpiący uśmiech i słyszę mruczane z politowaniem "stupid woman". Jednak podobnie, jak w Twoim przypadku Badyl, jest z Jego Krasnoludzką Wysokością i jego znikaniem, to sądzę że u mnie, John musi, od czasu do czasu, załatwiać swoje interesy i moje towarzystwo jest mu wówczas całkowicie zbędne. Stąd wizyty Thorina, Lucasa albo Paula. Czasami wpada też dr Alec.:) A Moneta miałam okazję poznać jakiś czas temu i bardzo mile wspominam tamto spotkanie.:)
U mnie ostatnio często bywał John S., ale jakoś nie odzywa się od kilku dni i zaczynam się martwić, bo ileż można się nagrywać na automatyczną sekretarkę??? Mam wrażenie, że on w ogóle nie odsłuchuje moich wiadomości... :(
Ostatnio w przelocie widziałam też Lucasa, ale spieszył się gdzieś tak bardzo, że tylko na chwilę mignął mi przed oczyma. Miał koszulę w kolorze ice blue, (chyba dobrał ją pod kolor oczu), gładko ogoloną twarz, a pachniał, Dziewczyny, jak milion złotych polskich świeżo wypuszczonych z mennicy państwowej... :))
Czyli farbą drukarską.:P Wybacz, nie mogłam się powstrzymać.:) Z opisu Lucasa wnioskuję, że wyszedł już na (jako taką) prostą po swoich więziennych przeżyciach. A w takiej koszuli, to potrafi mocno zawrócić w głowie.:)
Zniosłabym nawet zapach farby, gdyby to było konieczne :DD
Ooo, po przeżyciach więziennych nie ma ani śladu; pewny siebie krok, wysoko uniesiona głowa, śmiało patrzące przed siebie, błyszczące oczy... Jakby się urwał z pierwszych stron gazet :DD
Jakby któraś z Was widziała Johna S., to każcie mu oddzwonić, bo się martwię XD
To zdecydowanie odmieniony Lucas. Gdyby jeszcze uśmiechnął się ... to nawet tej farby nie poczułabym.:) O Johna S. Nie martw się. Może strzyże owce i zwyczajnie nie ma kiedy oddzwonić.:)
A którą, jeśli wolno spytać? "Livin' On A Prayer"? :) Niestety Lucas nijak nie pasuje mi do tego programu. Widać moja wyobraźnia tak daleko nie sięga.:) Natomiast w kwestii nowych RA postaci ... skoro nie ma ich na ekranie, to czemu nie stworzyć jakiejś we własnej głowie?
Do Lucasa może rzeczywiście bardziej pasuje.:) O ile mnie pamięć nie myli, to RA wspominał, że "Livin' On A Prayer" stanowiło element głosowej rozgrzewki. Stąd to skojarzenie.:) Robota nie zając ... choć bardziej na miejscu może byłoby "nie owca":) - nie ucieknie. A pobujać w obłokach zawsze miło.:)
No widzisz! Niepotrzebnie martwiłaś się.:) A bujać można całkiem bezpiecznie. Porter jakiś tam spadochron wynajdzie w razie potrzeby, kapitan Macalwain również, a dr Alec to ma nawet helikopter!:) Że o orłach "wspomagających" nie wspomnę.:)
O tak Eve,nasi ,,prywatni"despoci mają chwilę nieuwagi,kiedy to daje się poznać kogoś innego,po chyba 3 ,,delikatnym" upomnieniu przez Zosię którą nękałam Johnem M pytając czy On w ogóle ma jakieś cechy pozytywne?przypisała tą trudną fascynację do Ciebie-teraz już nie mylę!i przedstawiła mi sierżanta,czyli swoją trudną-jak chyba wszystkie Rysiowe postaci-brakuje mi Zosi...pozdrawiam jeśli tu jeszcze zaglądasz..Zosiu...Dzięki tym chwilom nieuwagi Despoty udało mi się zaznajomić również z Johnem S.pozdrawiam Animkę:)Guy'a też poznałam-rekomendacje Ani i sposoby RESZTY-oglądać tylko fragmenty z Rysiem,resztę przewijając...dr.Aleca mam jeszcze przed sobą,Lucasa również-na usprawiedliwienie dodam tylko,że Spooks jest jednym z ulubionych seriali mojego Rycerza,który bardzo ceni Rysia
Cieszę się Badyl, że pomimo despotyzmu Króla udało Ci się zapoznać z Monetem jak również z nieśmiałym Johnem. :) I ciekawa jestem czy Lucas Cię zaskoczy. :-)
Mam nadzieję Aminko, że John S w końcu powrócił do Ciebie;-)
Teraz jak wspomniałaś Eve o Livin' On A Prayer w Ryskowym wykonaniu, to mocno zastanawiam się jak to mogło brzmieć. :DDDD i czy tak samo jak Jon Bon Jovi Ryś potrząsał grzywą :-)
Nie chcę pokręcić czegoś, Aniu, ale RA wspominał o Livin' On A Prayer" chyba przy nagrywaniu "Love Poems". Zatem z potrząsania grzywą nici, bo fryzura dostosowała się wówczas do niejakiego Francisa D. a nie Jona Bon Jovi.:))) Swoją droga nie umiem sobie wyobrazić pana A. z taką szopa na głowie.:)))) Mimo to bardzo chętnie zobaczyłabym i posłuchała jego wykonania.:)))
Badyl, John M. ma cechy pozytywne, jedynie skrzętnie skrywa je przed światem i przed samym sobą. Ale jest na swój sposób uczciwy i honorowy, co nawet widać w serialu. Jest też doskonałym obserwatorem i nie da się zaprzeczyć, że to inteligentny i rozsądny (też na swój sposób) facet. Sądzę też, że nade wszystko pragnie stabilizacji i gdyby tylko dać mu szansę, to kto wie, jakim człowiekiem okazałby się w ostatecznym rozrachunku. Może całkiem interesującym nie tylko ze względu na urok niegrzecznego chłopca.:) I też mam jeszcze kilka RApostaci przed sobą.:) Jak choćby Proctora. Ale jeśli tylko John M. Cię nie odstrasza ( i Jego Krasnoludzka Wysokość nie będzie miał nic przeciwko:), to spróbuj poznać Percy'ego Courtenay'ego. To taki John przeniesiony w czasy fin de siecle.:) A poza tym film przyjemnie się ogląda.:)
Racja Eve, ale wiesz jakoś tak bardzo utkwiło mi w pamięci to zdjęcie, że na wspomnienie o tym że RA mógł śpiewać tak żywiołową piosenkę automatycznie włącza mi się obrazek z tym zdjęciem ;-)
Zdjęcie boskie!:) Ze śpiewaniem nie mam problemu, ale ta fryzura pt. piorun strzelił w szczypiorek (mam nadzieję, że Jon Bon Jovi mi wybacz:) jakoś wymyka się mojej wyobraźni.:)
Mnie też przychodzi to z trudem, ale sam gest potrząsania głową w wykonaniu RA już nie. To akurat jestem w stanie sobie wyobrazić. :D:D ( i niech mi RA wybaczy ten śmiech :-)))).
Też bardzo lubię ( może bardziej lubiłam bo dawno jej nie słuchałam) słuchać Enya’ę. N&S dawno nie widziałam ( chyba czas na powtrókę ;-)), ale do książki wróciłam w tym miesiącu, co było dla mnie niezwykłym doświadczeniem.
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
I bardzo dobrze, że nie mogłaś się oprzeć, Aniu!:) Enya (słuchana od czasów serialu o prawdziwym Robin Hoodzie:)i N&S (czytane i oglądane od czasów zrysiowania:) to świetne połączenie.
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc dawno nie oglądałam N&S i naprawdę fajnie było móc sobie przypomnieć pewne sceny. Mnie zaskoczyło, że to fanvideo jest dość wiekowe, jak i sam utwór Enya’i i serial, a tak fajnie się na to połączenie patrzy.
UsuńJa też dość dawno temu oglądałam serial. Natomiast książkę "przerzuciłam" całkiem niedawno. Fajnie wrócić na chybił trafił do niektórych scen.:)
UsuńLiczyłam na to, że długi weekend spędzę w towarzystwie Margaretki i pana Thorntona, ale wczoraj (nie wie czy nie za sprawą Enyi:) Jego Krasnoludzka Wysokość wprowadził się. Cóż począć ... władcy się nie odmawia.:)
Niestety Król Spod Góry potrafi być dość despotyczny jeśli chodzi o władaniem czasem i myślami, ale mam nadzieję, że pan Thornton tak łatwo się nie podda. ;-)
UsuńLiczę na wielkoduszność i cierpliwość pana Thorntona, bo na razie ponosi sromotna klęskę.:)
UsuńPan Thornton znany jest ze swojej cierpliwości więc sądzę, że spokojnie poczeka na swoją kolej. ;-)
UsuńJego Krasnoludzka Wysokość wprowadził się do mnie w grudniu 2012 i cały czas mieszka i króluje niepodzielnie,czasem tylko,kiedy -tak myślę,absorbuje Go jakiś problem związany z misją,udaje mi się gościć inne Rysiowe kreacje,Pan Thornton jest cierpliwy-czekał chyba około rok czasu,zanim się poznaliśmy,ale niewidzialna nić sympatii nabrała cech liny okrętowej więc pewnie jutro Mu się przypomnę,tak jak planowałam,dodam tylko,że równie,albo nawet bardziej cierpliwy jest Claude Monet,którego poznałam dopiero na początku tego roku...Czego by nie powiedzieć o Jego Królewskiej Mości-despotą jest na pewno!:}
UsuńTo jednak miły rodzaj despotyzmu - oczywiście związany z osoba samego despoty.:)
UsuńU mnie generalnie mieszka niejaki John M. Zatem widelce lśnią, wino znika w "dziwacznych":) okolicznościach, na plecach czuję lekko kpiący uśmiech i słyszę mruczane z politowaniem "stupid woman". Jednak podobnie, jak w Twoim przypadku Badyl, jest z Jego Krasnoludzką Wysokością i jego znikaniem, to sądzę że u mnie, John musi, od czasu do czasu, załatwiać swoje interesy i moje towarzystwo jest mu wówczas całkowicie zbędne. Stąd wizyty Thorina, Lucasa albo Paula. Czasami wpada też dr Alec.:) A Moneta miałam okazję poznać jakiś czas temu i bardzo mile wspominam tamto spotkanie.:)
U mnie ostatnio często bywał John S., ale jakoś nie odzywa się od kilku dni i zaczynam się martwić, bo ileż można się nagrywać na automatyczną sekretarkę??? Mam wrażenie, że on w ogóle nie odsłuchuje moich wiadomości... :(
UsuńOstatnio w przelocie widziałam też Lucasa, ale spieszył się gdzieś tak bardzo, że tylko na chwilę mignął mi przed oczyma. Miał koszulę w kolorze ice blue, (chyba dobrał ją pod kolor oczu), gładko ogoloną twarz, a pachniał, Dziewczyny, jak milion złotych polskich świeżo wypuszczonych z mennicy państwowej... :))
Animka
Czyli farbą drukarską.:P Wybacz, nie mogłam się powstrzymać.:)
UsuńZ opisu Lucasa wnioskuję, że wyszedł już na (jako taką) prostą po swoich więziennych przeżyciach. A w takiej koszuli, to potrafi mocno zawrócić w głowie.:)
Zniosłabym nawet zapach farby, gdyby to było konieczne :DD
UsuńOoo, po przeżyciach więziennych nie ma ani śladu; pewny siebie krok, wysoko uniesiona głowa, śmiało patrzące przed siebie, błyszczące oczy... Jakby się urwał z pierwszych stron gazet :DD
Jakby któraś z Was widziała Johna S., to każcie mu oddzwonić, bo się martwię XD
Animka
To zdecydowanie odmieniony Lucas. Gdyby jeszcze uśmiechnął się ... to nawet tej farby nie poczułabym.:)
UsuńO Johna S. Nie martw się. Może strzyże owce i zwyczajnie nie ma kiedy oddzwonić.:)
Eve, słyszałam nawet jak sobie nuci pod nosem piosenkę Bon Jovi :DD Możliwe, że szedł na casting do X-factora :D
UsuńMówiłam Johnowi: "Nie kupuj tej dodatkowej setki owiec" - to nie, on wie lepiej. To teraz ma 150 owiec i 50 baranów :DD
Chce się nowych postaci Ryśkowych :D Bardzo!
Animka
A którą, jeśli wolno spytać? "Livin' On A Prayer"? :)
UsuńNiestety Lucas nijak nie pasuje mi do tego programu. Widać moja wyobraźnia tak daleko nie sięga.:) Natomiast w kwestii nowych RA postaci ... skoro nie ma ich na ekranie, to czemu nie stworzyć jakiejś we własnej głowie?
Raczej "It's my life" ;DD
UsuńJa sobie coś tam czasami wymyślam :) Ale ostatnio jestem tak zawalona robotą, że wolę jednak "gotowce" :D
Animka
Do Lucasa może rzeczywiście bardziej pasuje.:)
UsuńO ile mnie pamięć nie myli, to RA wspominał, że "Livin' On A Prayer" stanowiło element głosowej rozgrzewki. Stąd to skojarzenie.:)
Robota nie zając ... choć bardziej na miejscu może byłoby "nie owca":) - nie ucieknie. A pobujać w obłokach zawsze miło.:)
John S. dzwonił wczoraj :-) Tak się kajal, że musiałam mu wybaczyć :-D
UsuńMoże niedługo coś z Ryskiem wypłynie na światło dzienne. Oby!
Wolę za bardzo nie bujać w obłokach, bo jak z nich zlecę, to rozbije sobie nos.
Animka
No widzisz! Niepotrzebnie martwiłaś się.:)
UsuńA bujać można całkiem bezpiecznie. Porter jakiś tam spadochron wynajdzie w razie potrzeby, kapitan Macalwain również, a dr Alec to ma nawet helikopter!:) Że o orłach "wspomagających" nie wspomnę.:)
O tak Eve,nasi ,,prywatni"despoci mają chwilę nieuwagi,kiedy to daje się poznać kogoś innego,po chyba 3 ,,delikatnym" upomnieniu przez Zosię którą nękałam Johnem M pytając czy On w ogóle ma jakieś cechy pozytywne?przypisała tą trudną fascynację do Ciebie-teraz już nie mylę!i przedstawiła mi sierżanta,czyli swoją trudną-jak chyba wszystkie Rysiowe postaci-brakuje mi Zosi...pozdrawiam jeśli tu jeszcze zaglądasz..Zosiu...Dzięki tym chwilom nieuwagi Despoty udało mi się zaznajomić również z Johnem S.pozdrawiam Animkę:)Guy'a też poznałam-rekomendacje Ani i sposoby RESZTY-oglądać tylko fragmenty z Rysiem,resztę przewijając...dr.Aleca mam jeszcze przed sobą,Lucasa również-na usprawiedliwienie dodam tylko,że Spooks jest jednym z ulubionych seriali mojego Rycerza,który bardzo ceni Rysia
UsuńCieszę się Badyl, że pomimo despotyzmu Króla udało Ci się zapoznać z Monetem jak również z nieśmiałym Johnem. :) I ciekawa jestem czy Lucas Cię zaskoczy. :-)
UsuńMam nadzieję Aminko, że John S w końcu powrócił do Ciebie;-)
Teraz jak wspomniałaś Eve o Livin' On A Prayer w Ryskowym wykonaniu, to mocno zastanawiam się jak to mogło brzmieć. :DDDD i czy tak samo jak Jon Bon Jovi Ryś potrząsał grzywą :-)
Nie chcę pokręcić czegoś, Aniu, ale RA wspominał o Livin' On A Prayer" chyba przy nagrywaniu "Love Poems". Zatem z potrząsania grzywą nici, bo fryzura dostosowała się wówczas do niejakiego Francisa D. a nie Jona Bon Jovi.:))) Swoją droga nie umiem sobie wyobrazić pana A. z taką szopa na głowie.:)))) Mimo to bardzo chętnie zobaczyłabym i posłuchała jego wykonania.:)))
UsuńBadyl, John M. ma cechy pozytywne, jedynie skrzętnie skrywa je przed światem i przed samym sobą. Ale jest na swój sposób uczciwy i honorowy, co nawet widać w serialu. Jest też doskonałym obserwatorem i nie da się zaprzeczyć, że to inteligentny i rozsądny (też na swój sposób) facet. Sądzę też, że nade wszystko pragnie stabilizacji i gdyby tylko dać mu szansę, to kto wie, jakim człowiekiem okazałby się w ostatecznym rozrachunku. Może całkiem interesującym nie tylko ze względu na urok niegrzecznego chłopca.:)
I też mam jeszcze kilka RApostaci przed sobą.:) Jak choćby Proctora. Ale jeśli tylko John M. Cię nie odstrasza ( i Jego Krasnoludzka Wysokość nie będzie miał nic przeciwko:), to spróbuj poznać Percy'ego Courtenay'ego. To taki John przeniesiony w czasy fin de siecle.:) A poza tym film przyjemnie się ogląda.:)
Racja Eve, ale wiesz jakoś tak bardzo utkwiło mi w pamięci to zdjęcie, że na wspomnienie o tym że RA mógł śpiewać tak żywiołową piosenkę automatycznie włącza mi się obrazek z tym zdjęciem ;-)
UsuńZdjęcie boskie!:) Ze śpiewaniem nie mam problemu, ale ta fryzura pt. piorun strzelił w szczypiorek (mam nadzieję, że Jon Bon Jovi mi wybacz:) jakoś wymyka się mojej wyobraźni.:)
UsuńMnie też przychodzi to z trudem, ale sam gest potrząsania głową w wykonaniu RA już nie. To akurat jestem w stanie sobie wyobrazić. :D:D ( i niech mi RA wybaczy ten śmiech :-)))).
UsuńNie pamiętam od kiedy słucham Enyi,za to N&S oglądałam ostatnio w Boże Narodzenie i czytałam-prezent podchoinkowy inspirowany Rysiem,czas na powtórkę
OdpowiedzUsuńTeż bardzo lubię ( może bardziej lubiłam bo dawno jej nie słuchałam) słuchać Enya’ę. N&S dawno nie widziałam ( chyba czas na powtrókę ;-)), ale do książki wróciłam w tym miesiącu, co było dla mnie niezwykłym doświadczeniem.
Usuń