Jak mówi stare przysłowie „w każdej plotce tkwi ziarenko prawdy”… tak więc to co do tej pory było plotką, teraz zostało oficjalnie potwierdzone. Otóż jak podało The Old Vic Theatre ( więcej o tym teatrze tutaj) pan Armitage zagra Johna Proctora w sztuce Arthura Millera "The Crucible" ( czyli "Czarownice z Salem"). Więcej informacji tutaj.
wtorek, 15 kwietnia 2014
21 komentarzy:
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jakże się cieszę, że plotka się potwierdziła i Rysiek zagra na deskach teatru za którym bardzo tęsknił. Rysiek ja mówił w jednym z wywiadów kocha teatr i bezpośrednie spotkania z publicznością.
OdpowiedzUsuńTeż się bardzo cieszę, że spełni się jego marzenie, a może po prostu Ryś jest niesamowicie konsekwentny w swoim działaniu. Masz rację kiedyś powiedział, że zacytuję z pamięci, że gra na żywo jest pewnego rodzaju sportem, mimo, że nie wspina się po linie i nie zjeżdża na snowboardzie to sądzi, że bycie na scenie może mieć ten rodzaj przypływu adrenaliny.
UsuńTo prawda, adrenalina jest świetna. Przynajmniej dla mnie każdy występ przed publiką był bardzo ekscytujący. Trochę grałam przed publicznością i występowałam też z chórem na różnych konkursach i festiwalach. Zawsze przed, w trakcie i po występie byłam niesamowicie podekscytowana i zawsze było mi smutno, że to już koniec, bo chciałam wystąpić jeszcze raz i jeszcze raz :)
UsuńJeannette
Ha! Kolejny John do kolekcji! I widzę, że nawet Abigail się załapała. Wycieczka do Londynu zdaje się być już tylko kwestią czasu (trzeba ostro trenować, bo wyścigi ręcznikowe coraz bliżej).
OdpowiedzUsuńNo i proszę - nasza Chłopczyna realizuje swoje plany i marzenia tak jak mu pasuje. Ryśku, cieszę się ogromnie, że będziesz robił to co kochasz.
Ja też się bardzo cieszę Zosiu, że Ryś skrupulatnie realizuje swój plan. Doprawdy podziwiam go za tą jego konsekwencję.
UsuńJohn Proctor, to bardzo Ryśkowy bohater - a to, że John i że ginie na końcu. A serio, to bardzo emocjonalna rola, zwłaszcza w finale. Ach, zobaczyć RA na żywo... Bilety nie takie drogie, ale nie da się dojechać na kartę miejską ;-) Pozdrawiam! P. S. Cieszę się Aniu, że wróciłaś. Dorota
OdpowiedzUsuńI właśnie w takich emocjonalnych rolach Ryśka uwielbiamy najbardziej.
UsuńRównież gorąco pozdrawiam Doroto :-)
Może pojawi się cała sztuka na YT, jak skończy się na deskach teatru. Och może któraś Londyńska fanka nagra spektakl i wrzuci ???????
OdpowiedzUsuńNie liczyłabym na to Jolu.
UsuńNie wierzę, że on znowu zagra Johna :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że wróci do tego, co kocha. Boże, ile ja bym dała, żeby zobaczyć go na żywo w teatrze... Serce chyba by mi się z tej RAdości zatrzymało ;)
Jeannette
Mam mieszane uczucia, bo z jednej strony chciałabym widzieć go na scenie a z drugiej strony wiem jakie towarzyszyłyby mi emocje, i nie wiem czy zdołałabym je opanować
UsuńTeż się zastanawiam, czy takie emocjonalne przeżycie nie skończyłoby się zawałem, co najmniej :)
UsuńI pewnie niekoniecznie dotarłoby do mnie, o czym jest sztuka ;)
I zapewne jeszcze tydzień później cała bym się trzęsła.
Ale mimo to bardzo chciałabym to zobaczyć, tylko mnie nie stać na podróż do Londynu... :(
Jeannette
"Klątwa Johna", powiedziałabym - ale wcale nie przeszkadza mi to imię, bardzo je lubię, a jeśli temu Rysiek gra same fantastyczne postacie to niech nawet wszystkie mają na imię John. Cieszę się szczęściem Rysia - bo nie da się ukryć, że na pewno jest szczęśliwy z powrotu na deski teatru.
OdpowiedzUsuńTak, "klątwa John'a" działa. :) I ten John też bardzo Ryśkowy :)
UsuńTeż mam wrażenie, że jest z tego bardzo dumny. I mnie również nie przeszkadza, że to kolejny John :-)
UsuńJolu, jakby jakaś londyńska fanka chciała nagrać spektakl, to wyleciałaby za drzwi z wielkim hukiem.
OdpowiedzUsuńMoże po prostu, korzystając z faktu, że Anglia nie tak znowu daleko, bilety na spektakl są (jeszcze!) dostępne i można zamawiać przez internet, a terminy przedstawień wypadają w letnie miesiące, zechciałaby któraś wybrać się do The Old Vic i pogapić się wspólnie na Ryśka przez czas bardzo długi i z bliska? Co Wy na to, miłe moje? Razem raźniej.
Myślę, że masz rację Kasieńko, nagrywanie spektaklu byłoby haniebne.
UsuńTak jak napisałam wyżej, bardzo chciałabym go zobaczyć na żywo a jeszcze grającego na scenie, mój Boże…ale obawiam się, że moje emocje nie pozwoliłyby mi należycie odbierać to co widziałyby oczy.
Kasieńko, chyba się domyślasz mojej odpowiedzi - na wszystko co Ryśka dotyczy mam jedną odpowiedź - TAK, OCZYWIŚCIE, BARDZO CHĘTNIE! Grzechem by było nie wykorzystać takiej szansy. To wręcz chrześcijański i obywatelski obowiązek:)
UsuńKasieńko kochana ja cała jestem za taką wspaniałą wycieczką.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak bym się zachowała widząc naszego cukiereczka na żywo.
A jeszcze jak by wyszedł po spektaklu do swoich fanek, to pewnie zachowała bym się tak jak Margaretka do Thortona broniąc go przed tłumem.Nawet ochrona by mi tym nie przeszkodziła.
Nigdy nie byłam w Londynie.Dziewczyny może nasze marzenie się spełni. Rysiek gra 2 razy dziennie (po południu i wieczorem), teraz bilety lotnicze są dużo tańsze niż w okresie letnim.
Ceny na spektakl też są różne. Przy okazji byśmy się lepiej poznały. Zróbmy to !!!!!!!!
Będę prawdopodobnie na spektaklu 12 sierpnia, bo całkiem przypadkiem jestem tego lata przez parę dni w Londynie. Chyba kupimy bilety na 19.30.
UsuńBędę trzymać kciuki Ello. Mam nadzieję, że podzielisz się wrażeniami z tego spektaklu.
Usuń