... bo wciąż myślę o Thorinie....
... I still think about Thorin ....
Źródło oryginalnych zdjęć: tutaj, RANet, oraz moje kadry filmowe.
Source of original images: here, RANet, and my screencaps,
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Długo tu nie komentowałam, więc pozdrawiam Cię Zrysiowana i życzę miłej niedzieli.
OdpowiedzUsuńDzięki za zajrzenie tutaj :)
UsuńRównież pozdrawiam i życzę wspaniałego tygodnia!
A u mnie od piątku w Hobbitowym kalendarzu marcowy Thorin - Ryś. Spogląda na mnie ze ściany w kuchni tym swoim przenikliwym, przeszywającym i przyciągającym magnetycznie spojrzeniem.
OdpowiedzUsuńDzisiaj spaliłam garnek z zupą... Jeśli dalej tak będzie, to do końca marca zostanę bez ani jednego całego garnka czy patelni:). Boję się też, czy będę miała wszystkie dziesięć palców całych, bo krojenie czegokolwiek nożem stało się teraz ekstremalnie niebezpieczne:))
A nieświadomy niczego Ryś - Thorin kusi, żeby ciągle na niego spoglądać za każdym razem, kiedy przechodzę obok kalendarza....
Czyli, jak widzę to ewidentny błąd wydawcy tego kalendarza, że nie umieścił ostrzeżenia o możliwych skutkach ubocznych;) Mam tylko nadzieję, że nie ucierpi na tym Twoje zdrowie. Ale nie dziwię Ci się, od Thorina ( od majestycznego Thorina) naprawdę trudno oderwać oczy. I nie wiem, dlaczego ale gdy teraz na niego patrzę to czuję cały ciężar jaki dźwiga w tej wyprawie. Ech…
UsuńPozdrawiam:* i przepraszam, bo z jakiegoś nieznanego mi powodu Twój komentarz wpadł do spamu:(
Tak, Aniu! Te ostrzeżenia powinny być chyba na wszystkich wydawnictwach w których pojawia się Ryś - a zwłaszcza audiobookach, które czyta RA. Jak już kiedyś pisałam słuchanie Rysiowego głosu kiedy prowadzi się samochód to też spore ryzyko ( oj! trudno się skupić, bardzo trudno! )
UsuńRacja Asiu!
UsuńA ja dzisiaj, dziewczyny, pragnąc wykorzystać piękną pogodę, udałam się na długi spacer i zabrałam ze sobą audiobooka z Richardowym głosem. Wracając napotkałam sąsiada, który zapytał co dobrego się stało, bo idę chodnikiem i uśmiecham się się sama do siebie :)
Odpowiedziałam, że witam wiosnę, mając na myśli wiosnę i R u boku... (w uchu ;))
Och tak AsiuJJ, zdecydowanie Ryśkowy głos jest wyjątkowy. Tobie utrudnia skupienie się a mnie zawsze wycisza ( rozśmiesza też, zwłaszcza kiedy czyta kobiece partie). Może to kwestia momentu słuchania, gdyż ja zawsze sięgam po jego audiobooki kiedy chcę się uspokoić. A może powinnam zacząć słuchać w drodze do pracy…
UsuńHmmm Marto, to musiał być wspaniały spacer z RA u boku:) I tak sobie myślę, że gdybyś powiedziała sąsiadowi dlaczego tak Ci wesoło w sercu zapewne by nie uwierzył, czyż nie?;)
UsuńWstydziłabym się powiedzieć :) - To bardzo poważny sąsiad.;)
OdpowiedzUsuńCo by sobie pomyślał gdybym mu powiedziała, że spaceruję z R...?
Nie uwierzyłby - to pewnie.
Swoją drogą jak niewiele (choć zarazem tak wiele:) może człowieka uszczęśliwić, prawda?
Może sąsiad pomyślałby, że szlifujesz swój angielski;) Bo w to, że pomyślałby,iż masz świetny gust raczej nie wierzę.:)
UsuńOch tak, bycie fanem RA wydaje się tak mało istotną sprawą, ale czasem myśl o tym rozświetla nawet najgorsze dni. Jednak chyba wszystko zależy od tego w jaki sposób zdefiniujemy pojęcie szczęście. Ja nauczyłam się cieszyć z maleńkich rzeczy, bo tych dużych nie ma zbyt wiele.