Sytuacja wydawała się być
tragiczna. Do krasnoludów zmierzała właśnie banda goblinów, a oni niewiele
mogli zrobić. Próbowali się bronić, ale broń została im szybko odebrana i
brutalnie popychani musieli iść tam, gdzie zmierzały gobliny. W całym tym
zamieszaniu Bagginsowi niepostrzeżenie udało się umknąć i pozostał
niezauważony. Jednak krasnoludy nie miały tyle szczęścia; im dalej szły, tym bardziej
nieznośny fałsz okropnej pieśni ranił ich uszy. Wreszcie zostały doprowadzone
przed oblicze ogromnej, obrzydliwej kreatury, od której pochodziły dźwięki. Tak,
król goblinów witał ich niemiłosiernie zawodzącym głosem w swej własnej
kompozycji.
- To nie pieśń, to abominacja! –
wrzasnął Balin, zniesmaczony całą sytuacją, podobnie jak reszta jego kompanów.
- Abominacja, mutacja, dewiacja…
Wszystko tu znajdziecie! – z radością odparł wielki goblin – To nasza
specjalność! A poza tym… Kto ośmielił się zakłócić nasz spokój?
- Ja się tym zajmę – spokojnie
oznajmił Oin, poklepując Thorina po ramieniu – Głośniej proszę, twoi chłopcy
zgnietli mi trąbkę!
- Zaraz zgniotę ci coś jeszcze! –
wściekł się król goblinów.
- Ja powiem! – wyrwał się Bofur –
Szliśmy do naszych krewniaków w Dunlandzie, i wtedy…
- Zamknąć się!!! Jeśli nie chcą
mówić prawdy, to ją wykrzyczą! Przynieście łamacz kości, zaczniemy od…
najmłodszego – goblin wskazał na Oriego. Thorin nie mógł pozwolić, by ktoś
skrzywdził jego pobratymców, więc wystąpił przed szereg, odsuwając od siebie
innych. Goblin popatrzył na niego ze zdziwieniem – No proszę… Wasza dostojność!
Thorin, syn Thraina, syna Throra, Król pod Górą! Och! Zapomniałbym! Ty nie masz
już Góry! I nie jesteś królem! Więc jesteś… tak naprawdę NIKIM.
Przywódca krasnoludów patrzył na
wroga z nienawiścią, ale dumnie. Kątem oka zobaczył, że paskudne stwory
prowadzą przed oblicze swego pana łamacz kości. Ale nie to przykuło jego uwagę…
Tuż za okrutną machiną gobliny prowadziły związaną i zakneblowaną postać.
Thorin przyglądał się jej z uwagą.
- Aby nie uwłaczać majestatowi
waszej królewskiej mości – kontynuował wielki goblin – Ani nie narażać
bezpośrednio królewskich towarzyszy, dam waszej wysokości ostatnią szansę.
Popatrzcie, jak działa nasza zabawka na tej niewinnej, ślicznej istocie…
Będziecie mieli trochę czasu na przemyślenia, czy powiedzieć mi, co was
sprowadza do mego miasta…
Thorin bacznie obserwował
tajemniczą postać. Była już coraz bliżej i widział, że w jej oczach widnieje
paniczny strach. Nie wiedział, kto to jest; była zdecydowanie za niska jak na
elfa i chyba też człowieka, bezapelacyjnie nie była też krasnoludem ani żadnym
plugawym orkiem czy goblinem… Hobbit? Nie, widział w swoim życiu paru hobbitów
i ich stopy nie pozostawiały wątpliwości co do ich rasy. Kim więc była istota,
którą gobliny zamierzały torturować? Nie wiedział, ale nie mógł na to pozwolić.
- Czekaj! – krzyknął donośnym
głosem, a wokoło zaległa cisza – Nie wiem, co knujesz, ale nie skrzywdzisz jej.
Chcesz mnie? Będziesz mnie miał! Kili, Orkrist!
Siostrzeniec w mig pojął, co
robić. Odepchnął dwóch goblinów pilnujących ich broni i wydarł im miecz swego
wuja, po czym rzuciwszy go do niego, wraz z Dorim rozdali resztę, w czasie
kiedy Nori, Dwalin i Gloin odpychali nadbiegające zewsząd paskudne stworzenia.
Thorin szybkim ruchem wyjął z pochwy swój miecz, a gdy gobliny to ujrzały,
cofnęły się w przerażeniem.
- To Pogromca Goblinów! Siekacz!
– rozległy się wrzaski przerażonych kreatur – Zabić go!
Krasnoludy rzuciły się do walki.
Wprawdzie zdawały sobie sprawę z liczebnej przewagi wroga, ale wrodzona
krasnoludzka duma nie pozwalała im stać i dawać sobą pomiatać. Na wszystkie
strony upadały odcięte członki goblinich trupów, a Thorin podbiegł do łamacza
kości i rozciął więzy krępujące więźnia. W mig pojął, że to młoda, i niezwykle
piękna kobieta. Chwycił ją mocno w pasie i wyciągnął ze straszliwej maszyny.
- Bombur, trzymaj! – krzyknął,
pchając ją w kierunku grubego krasnoluda – Ja się zajmę tą przebrzydłą kupą
tłuszczu.
W te słowa uderzył na króla
goblinów. Siekł, walił, ciął na oślep, czując ogromną nienawiść do tych podłych
stworów. Co chwila oglądał się za siebie, by sprawdzić, czy Bombur należycie
chroni uratowanego więźnia, i by upewnić się, że żadnemu z jego ludzi nie
dzieje się nic złego. W pewnym momencie powalił wielkiego goblina na ziemię i
wskoczywszy na niego, stanął na jego ogromnym brzuchu i z przeraźliwym
wrzaskiem wbił ostrze Orkrista prosto w jego serce.
- Jestem nikim? – powiedział twardo
– To TY jesteś NIKIM!!!
Zeskoczył z trupa i podbiegł do
dziewczyny. Odebrał ją od Bombura i odciągnął na bok.
- Jak ci na imię? – zapytał.
- Luthien – odparła drżąc –
Panie…
- Więc uważaj, Luthien. Trzymaj
się mnie mocno. I poznaj moich siostrzeńców. Kili, Fili, odwrót! Idziecie
pierwsi, przez most, ja za wami, reszta za mną!
W tym momencie rozbłysło rażące,
wszechogarniające cały mrok światło. Krasnoludy poczuły ulgę, wiedziały co to
oznacza. A kiedy ich oczom ukazał się Gandalf, nie posiadały się z radości.
- Róbcie, co mówi król! –
krzyknął czarodziej – Gobliny są chwilowo oślepione, ale mamy mało czasu!
Rzucili się do ucieczki przez
most. Kili co chwilę odwracał się i strzelał z łuku do podnoszących się po
ataku Gandalfa z ziemi goblinów. Wszystko wskazywało na to, że po raz kolejny
udało im się uciec z opresji. Czarodziej doskonale wiedział, gdzie jest
wyjście, i po jakimś czasie mogli zaczerpnąć wreszcie świeżego powietrza.
Schronili się w pobliskim lesie. Gandalf od razu zaczął liczyć towarzyszy, i
zauważył brak Bilba,
jednak w tym samym momencie hobbit znienacka pojawił się, utrzymując, iż nie mógł nadążyć za krasnoludami i pozostał w tyle. Nikt nawet nie wiedział, że nie był z nimi na mało przyjemnym spotkaniu z goblinami, a sam Baggins nie chciał przyznawać się, że przypadkiem znalazł w otchłaniach magiczny pierścień, który powodował że stawał się niewidzialny. Teraz jednak uwaga kompanii nie skupiała się wyjątkowo na hobbicie, a na tajemniczej istocie, którą uwolnił Thorin z łap goblinów…
jednak w tym samym momencie hobbit znienacka pojawił się, utrzymując, iż nie mógł nadążyć za krasnoludami i pozostał w tyle. Nikt nawet nie wiedział, że nie był z nimi na mało przyjemnym spotkaniu z goblinami, a sam Baggins nie chciał przyznawać się, że przypadkiem znalazł w otchłaniach magiczny pierścień, który powodował że stawał się niewidzialny. Teraz jednak uwaga kompanii nie skupiała się wyjątkowo na hobbicie, a na tajemniczej istocie, którą uwolnił Thorin z łap goblinów…
- Widzę, że nasza kompania się
powiększyła – mruknął Gandalf – Kim jesteś? Jak masz na imię?
- Jestem Luthien, panie.
- Luthien… Znana jest w
Śródziemiu legenda o elfce Luthien, która była najpiękniejszą istotą na świecie
– zaczął opowieść czarodziej – Pewnego dnia spotkał ją Beren, syn Barahira.
Zakochali się w sobie… Beren poprosił Thingola, ojca Luthien, o rękę córki, a
ten kazał mu przynieść Silmaril z korony Morgotha. Luthien z ukochanym ruszyli
w podróż, w końcu Beren zdobył Silmaril, ale on sam zginął. Wtedy Luthien
wybłagała u Valarów powrót ukochanego w zamian za utratę swej nieśmiertelności.
Jej związek z Berenem zapoczątkował ród półelfów i mawiano, że potomstwo Luthien
nigdy nie wyginie…
- Jesteś… Jesteś z rodu półelfów?
– Thorin podejrzliwie patrzył na dziewczynę – Jesteś z rodu TEJ Luthien?
- Nie, panie.
- To kim właściwie jesteś!? Bo
chyba nie goblinem! Jesteś naszego wzrostu, więc elfem też nie możesz być!
- Jestem córką człowieka, panie.
Nie hobbitem czy krasnoludem, jak zapewne pomyśleliście patrząc na mój wzrost.
Moja rodzina była po prostu niska, więc i ja taka jestem.
- A skąd to imię? Elfickie imię u
ludzi? – zdziwił się Balin.
- Moi rodzice bardzo lubili tę
legendę. Mama lubiła romantyczne historie, pamiętam że kiedy miałam kilka lat,
opowiadała mi ją często. Podobno tata powiedział tuż po moim narodzeniu, że
wyrosnę na tak piękną kobietę, że każde inne imię nie będzie mnie godne –
uśmiechnęła się blado.
- I miał rację – westchnął Bilbo.
Dopiero teraz, w pełnym blasku słońca wszyscy mogli dostrzec jej olśniewającą
urodę: jasną, alabastrową cerę jak śnieg w zimie, długie, falowane włosy o
barwie jesiennych liści, duże, zielone oczy niczym wiosenna trawa, a nade
wszystko – cała jej uroda promieniała niczym jasne słońce latem. Filigranowa,
szczupła, zdawałoby się że jej talię można objąć dłońmi. Nawet wśród niezbyt
wysokich krasnoludów zdawała się być niczym drobna okruszyna. Wszyscy byli pod
wrażeniem, jednak najszybciej z niego otrząsnął się Thorin.
- Dlaczego mówisz o swoich
rodzicach w czasie przeszłym – zapytał.
- Nie żyją – odparła smutno –
Ojca zabili wargowie, kiedy był w podróży. Miałam wtedy piętnaście lat. Matka
oszalała z rozpaczy i zabiła się. Tak bardzo go kochała… Nie miałam rodzeństwa,
wychowywał mnie wujek.
- Nas też – uśmiechnął się Fili,
podchodząc do niej i obejmując ramieniem – Przykro nam z powodu twoich rodziców…
- To jeszcze nie tłumaczy, skąd
wzięła się w mieście goblinów – Thorin przerwał siostrzeńcowi – Może w końcu
wyjaśnisz, co się stało?
- Wujek prowadził mnie do dalszej
rodziny, do Rohanu. Mieliśmy tam zamieszkać, przynajmniej przez jakiś czas.
Niestety… Wybrał drogę przez góry. Gobliny zabiły go, a mnie… - zawiesiła głos
i otarła łzę z policzka – Resztę znacie.
- Ja nie znam – łagodnie
powiedział Gandalf, współczując młodej kobiecie z całego serca, a jednocześnie
nic nie rozumiejąc z całej sytuacji – Thorinie?
- Jak wiesz, wpadliśmy w łapska
goblinów. Chcieli nas torturować, żebyśmy zaczęli mówić, ale jako przykład
chcieli dać ją – krasnolud skinął głową w kierunku Luthien – Te ścierwa
przestraszyły się Orkrista. A potem daliśmy im nauczkę. W międzyczasie wyciągnąłem
tę panienkę z łamacza kości, zabiłem króla goblinów, a wtedy pojawiłeś się ty.
- Rozumiem – Gandalf pokiwał
głową i uśmiechnął się do Luthien – Co teraz? Nadal chcesz iść do Rohanu?
- Nie, panie. Nie znam tam
nikogo. Wujek mówił, że mieszka tam jego rodzina, ale ja jej nie znam, zresztą
wujek nie był pewien że ich tam zastanie. Prawdę mówiąc… Nie wiem, gdzie się
podzieję…
- Cóż…
- Mój panie – Luthien padła przez
Thorinem na kolana – Dziękuję za uratowanie życia. Jeśli mogłabym się jakoś
odwdzięczyć, przysłużyć…
- Nie trzeba – odparł krasnolud,
jednak ona patrzyła na niego z ogromną wdzięcznością i podziwem.
- Jestem twoją dłużniczką. Nie
znałeś mnie, nie musiałeś mnie ratować…
- Przestań! Dla każdego zrobiłbym
to samo!
- Lepiej byłoby dla mnie, gdyby
mnie zabili. Nie mam nikogo…
- Na Durina, zamknij się! –
Thorin chwycił ją mocno za ramiona, podniósł i potrząsnął nią – Nigdy więcej
tak nie mów!
- Spokojnie, chłopcze – Balin
starał się opanować sytuację – Puść ją, jest w szoku…
- Porozmawiajmy spokojnie –
zaproponował Gandalf – Gloin, Oin, rozpalcie ognisko. Bombur, przygotuj coś do
jedzenia. Macie coś, czym można okryć tę biedną dziewczynę?
Kili pospieszył, by dać Luthien
swą pelerynę. Spojrzała na niego z wdzięcznością i popatrzyła po krasnoludzkich
twarzach. Oin i Gloin wydawali jej się być nieco nerwowymi osobnikami, Dori,
Nori i Ori byli bardzo zabawni, podobnie jak Bofur. Wygląd Bombura mówił sam za
siebie, Bifur był zagadką z ostrzem topora wbitym w czaszkę, jednak w jego
oczach była łagodność i sympatia, choć nie mógł tego wyrazić słowami
zrozumiałymi dla wszystkich. Dwalin z kolei zdawał się być nieco nieufny, Balin
to chyba najbardziej otwarty z krasnoludów oprócz młodych Kiliego i Filiego –
niezwykle przystojnych jak na tę rasę okazów. Jednak jej uwagę przykuł nie kto
inny, a Thorin Dębowa Tarcza, ten który uratował ją z łap goblinów. W jego
postaci było coś niesamowitego – mimo niewielkiego wzrostu był, paradoksalnie,
wielki. Jego postawa, duma bijąca z oczu, dostojność, zdawało jej się jakby
widziała króla w pełnym majestacie, i wrażenia tego nie zatarło nawet
nienajlepsze odzienie. Gdzieś w tyle głowy szumiały jej słowa króla goblinów:
„Thorin, syn Thraina, syna Throra, Król pod Górą! Och! Zapomniałbym! Ty nie
masz już Góry! I nie jesteś królem! Więc jesteś… tak naprawdę NIKIM”… Spojrzała
na niego, oczarowana jego pięknem, a także urzeczona jego całą postawą i tym,
kim właśnie okazywał się być.
- Ty jesteś… Mój panie, czy to ty
jesteś legendarnym Thorinem Dębową Tarczą…? Spadkobiercą dziedzictwa Durina,
władcą Ereboru…
Czekając na odpowiedź, zerknęła
na Balina, który przytaknął skinieniem głowy. Luthien zamarła z wrażenia, a
Thorin odszedł kilka kroków dalej.
- Wszystkie proroctwa mówią, że
król powróci… Opowiadano o tobie legendy, o twoich wojennych dokonaniach,
słuchałam wszystkich i wierzyłam w nie, ale żadna z opowieści nie oddaje twej
wspaniałości tak, jak na to zasługujesz, mój panie…
- Brednie – mruknął Thorin –
Ludzie przestali w to wierzyć. NIKT nie chciał pomóc mi w odzyskaniu Ereboru,
NIKT! Kim jestem, idąc niczym żebrak przez całe Śródziemie z garstką
krasnoludów, hobbitem i czarodziejem?
- Jesteś legendarnym wojownikiem,
jesteś królem, mój panie… To zaszczyt móc patrzeć na ciebie i być obok.
- Nie mam królestwa, nie jestem
królem…
- Ale odzyskasz swe królestwo.
Odzyskasz, prawda? Po to właśnie wędrujecie przez góry, żeby dojść do celu,
zabić smoka i odzyskać Erebor!
- Skąd wiesz? – Thorin odwrócił
się i momentalnie znalazł się przy Luthien. Dziewczyna wstrzymała oddech, kiedy
widziała jego twarz zaledwie kilka centymetrów od swojej.
- Sam przed chwilą powiedziałeś o
odzyskaniu Ereboru – szepnęła – Mój panie, jestem ci wdzięczna za uratowanie
życia. Poświęciłeś się…
- Niczego nie poświęciłem, to nie
było dla mnie żadne zagrożenie – fuknął ze złością, ona jednak niczym
niezrażona kontynuowała:
- Mimo wszystko chcę zaofiarować
ci siebie… Nie zrozum mnie źle, chcę z wami iść. Chcę wam towarzyszyć, chcę
pomóc wam odzyskać ojczyznę… Choć na pewno na nic się nie przydam, tylu
wspaniałych wojowników i czarodziej, i gdzie w tym wszystkim miejsce dla mnie… Jednak
proszę, pozwól mi iść z wami, i tak nic dobrego mnie na tym świecie nie czeka.
Jeśli mam zginąć, wolę zginąć u twego boku niż samotnie. Proszę, mój panie,
pozwól…
- Thorinie, chodźże na słówko –
odciągnął krasnoluda Gandalf. Poszli kawałek dalej, na skraj lasu, i stanęli
tam sami.
- Przyjacielu, hobbita też nie
chciałeś zabierać, a okazał się nadzwyczaj przydatny, a przekonasz się, że w
dalszej części podróży wręcz niezbędny.
- Gandalfie, ja jej nie znam! –
oburzył się Thorin – Baggins to co innego, ręczysz za niego, poza tym
zaakceptowałem już jego irytującą obecność. A ta cała Luthien? Cudem
uratowaliśmy ją z łap goblinów, ale nie mamy pewności czy nie jest ich
szpiegiem!
- Nie mówisz poważnie…
- Jak najbardziej!
- Myślałem że jesteś bardziej
rozsądny. Uratowałeś ją, jest ci niezmiernie wdzięczna, popatrz tylko jak na
ciebie patrzy! Widziałeś kiedyś w innych oczach tyle oddania, co u niej?
Thorinie, jeśli nie wierzysz jej, to zaufaj mnie. Po raz drugi proszę cię, żebyś
wziął na wyprawę kogoś, kto w tej chwili wydaje ci się balastem.
- Prosisz o zbyt wiele…
- Posłuchaj, mądry krasnoludzie,
jeśli ty jej nie zabierzesz, to zrobię to ja! – czarodziej zdenerwował się już
nie na żarty – Sam fakt, że będzie nas szesnastu a nie piętnastu, to już coś… A
coś mi mówi, że ta młoda dama może odegrać ważną rolę w naszej wyprawie… W
twoim życiu.
- Gadasz od rzeczy, chyba za dużo
spaliłeś zioła. W moim życiu nie ma miejsca na żadną Luthien! Chcę odzyskać
ojczyznę dla moich poddanych, chcę stworzyć im tam na nowo dom i odzyskać to,
co moje!
- Tak, a linia Durina niech
wygaśnie, pewnie, czym się przejmować…
- Co tam mruczysz pod nosem!?
- Przeklinam twój upór! Twój
ojciec nie byłby zadowolony!
- Nie mieszaj w to mojego ojca –
warknął Thorin – Czego ty chcesz?
- Powtarzam: zabrać Luthien na
wyprawę. Tak długo, jak będzie chciała iść. Czy ty nie masz serca? Czy złoto
zupełnie przesłoniło ci wszystko? Jeśli chcesz teraz zostawić ją na pastwę
losu, trzeba było zostawić ją w lochach goblinów! Jak możesz teraz w ogóle
myśleć, żeby zostawić ją samą!? Zginie jutro, najpóźniej pojutrze. Nadal
odzyskany tron będzie cię cieszył tak samo?
- Daj mi święty spokój!!!
Krzyk Thorina rozległ się
donośnie, i wszyscy w obozowisku słyszeli, że ich przywódca jest zdenerwowany.
Po chwili zjawił się wśród nich sam, bez czarodzieja. Miotał się przez moment
między drzewami, zerkając spode łba jak Fili zabawia nową towarzyszkę, po czym
podszedł do niej i spojrzał na nią tak, że natychmiast wstała i stanęła na baczność.
- Co potrafisz robić? – zapytał
groźnie.
- Panie, ja… Niewiele, w
zasadzie…
- Umiesz walczyć?
- Trochę… Wujek uczył mnie, jak
radzić sobie w dzikich krajach…
- Umiesz opatrywać rany?
- Chyba… Chyba tak… - dziewczyna
zaczerwieniła się pod wpływem jego surowego spojrzenia.
- Pamiętaj, nie ma taryfy
ulgowej. Nawet hobbit musi dawać radę dotrzymywać nam kroku.
Z tymi słowami odszedł od niej i
oddalił się nieco od kompanii, nadal jednak był w polu widzenia. W tym momencie
nadszedł Gandalf i z uśmiechem spojrzał na speszoną Luthien.
- Hej, o co chodzi? – spytał
zmieszany całą sytuacją Bilbo – Coś mi się wydaje, że nasza nowa koleżanka jest
traktowana jak ja!
- A mnie się wydaje, że właśnie
została uprzejmie zaproszona na wyprawę przez Thorina Dębową Tarczę – czarodziej
roześmiał się głośno – Drogie dziecko, mam nadzieję, że jesteś wytrwała. Nie
tyle chodzi tu o fizyczne warunki, co o trudny charakter naszego monarchy.
- Luthien idzie z nami? –
ucieszył się Fili – Chłopaki, Luthien idzie z nami!
- Wujek się zgodził? Super! –
zawtórował Kili – Hej, Bofur, Bombur, Luthien idzie z nami! Panie Dwalinie!
- Myślę, że ta dziewczyna zmieni
bieg naszej wyprawy – szepnął Gandalf Balinowi, odciągając go z centrum wrzawy.
- Co masz na myśli?
- Widziałeś, jak patrzy na Thorina?
- Ahaaa… A on?
- On jeszcze sobie nie zdaje
sprawy – czarodziej puścił oczko przyjacielowi – Ale zapewniam cię, że sobie
zda. Prędzej czy później.
Obaj popatrzyli z ulgą, jak cała
kompania cieszy się z powodu nowej towarzyszki. Zawsze to milej wędrować, mając
choć jedną kobietę u boku. Bifur w swoim indywidualnym stylu okazywał radość,
jednak rozumiał go niestety tylko Gandalf. Tylko Thorin był poważny i zamyślony.
Nie wiadomo, o czym myślał i co planował, jednak nagle zerwał się z miejsca i
podszedł do rozweselonej gromadki.
- To nie jest zbyt bezpieczne
miejsce – orzekł – Posilcie się i ruszamy dalej. Do zmierzchu nie będzie ani
jednego postoju.
Spojrzał na Luthien i mimo, że
chciał być surowy, to na jego twarzy ukazała się całkowita bezradność.
Dziewczyna uśmiechnęła się do niego promiennie, a wtedy i na jego ustach
wykwitł ledwie zauważalny uśmiech.
- Mój panie, nie zawiodę cię –
szepnęła, stając tuż obok niego i nieśmiało dotykając jego dłoni. Oczy Thorina
zrobiły się wielkie i przez chwilę nie bardzo wiedział, jak się zachować.
- Oby tak było – wydusił z
siebie, ginąc w jej jaskrawozielonych oczach – Panowie, zbieramy się. Gdzie
włamywacz?
- Jestem, wasza wysokość – odparł
ironicznie hobbit – Cieszę się, że wasza wysokość polubiła panienkę Luthien,
irytuje mnie tylko fakt, że wasza wysokość nie zdążyła polubić jeszcze MNIE!
- Inteligentne z ciebie
stworzenie, panie Baggins, że się powtórzę – odparł Thorin – Przyjacielu,
wierzę że pomożesz mi odzyskać ojczyznę. Ufam ci… Jesteś jednym z nas.
Hobbit nie wierzył własnym uszom,
ale kiedy król krasnoludów położył mu dłonie na ramionach, i spojrzał w oczy z
ufnością, poczuł że w końcu stał się częścią drużyny, i był gotów oddać życie
za pomyślność ich misji.
---------
Notka: Autorem opowiadania jest Kate. Opowieść oparta jest na postaciach z filmu „Hobbit: Niezwykła podróż” i nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Do zilustrowania opowiadania użyto screenów Kate z w/w filmu.
---------
---------
Notka: Autorem opowiadania jest Kate. Opowieść oparta jest na postaciach z filmu „Hobbit: Niezwykła podróż” i nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Do zilustrowania opowiadania użyto screenów Kate z w/w filmu.
---------
Wypisz, wymaluj my odnośnie Rysia: "oczarowane jego pięknem, urzeczone całą jego postawą, patrzące z ogromnym podziwem stałybyśmy na baczność i uśmiechały się promiennie" - mógłby nawet nami potrząsnąć. Zresztą, on już nami nieźle potrząsnął samym pojawieniem się w naszym życiu i ciągle nam wstrząsów pozytywnych dostarcza.
OdpowiedzUsuńOch, historia romansowa się rozkręca i podąża w dobrym kierunku - mam nadzieję, że Luthien pokaże charakterek i nieźle Thorinem wstrząśnie. Poczucie humoru Bilba - the best.
Zdecydowanie, Zosiu! Luthien- jakby się zalogowała do naszej kawiarenki, byłaby nie do odróżnienia od rasowych wielbicielek Ryśka :)) Fajnie, zastanawiałam się, czy będzie dziś fanfik Kate - i proszę bardzo, zgodnie z obietnicą! Podoba mi się ogromnie domyślność Gandalfa - już widzę, jak poczciwy czarodziej tak noclegiem manewruje, by w pobliżu jakiegoś dużego gąszczu obozować. :)))
OdpowiedzUsuńZosiu, jak zawsze trafiłaś w sedno. "Oczarowanie i urzeczenie" jest stanem nieprzemijającym. :) Coś mi się wydaje, że Thorin tylko czasowo otrząsnął się z wrażenia jakie wywarła na nim Luthien. A Gandalf, to czarodziej jaki czy co, że przypuszcza, co będzie dalej...:)
OdpowiedzUsuńRebecco, przejrzałaś mnie na wylot - właśnie tworzę sobie w głowie sytuację, gdzie Gandalf BARDZO manewruje wszystkim, czym się da, w wiadomej kwestii. Taka nasza swatka poczciwa :) Cieszę się, że do tej pory Wam się podoba. Luthien pokaże charakterek, to mogę obiecać, a i Thorinowi tylko się wydaje, że się otrząsnął z wrażenia - więcej nie powiem, przeczytacie za tydzień :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, dziewczyny, mam pytanie i bardzo proszę o szczere odpowiedzi - czy przeszkadzałoby Wam, gdyby Thorin okazał się być pod tą pokrywą siły i majestatu po prostu słabym samcem, który potrzebuje samicy? Przepraszam za to, jak to zabrzmiało, ale widzę w Thorinie po prostu faceta, a jak wiadomo - faceci głupieją jak mają na wyciągnięcie ręki kawałek kobiecego ciała. Pytam Was dlatego, że nie chciałabym nikogo ewentualnie urazić moimi opisami - bo moja wyobraźnia jest nieograniczona jeśli o Thorina chodzi, tylko chciałabym żeby wszystkim się przyjemnie czytało :)
Kate, ależ to właśnie przyszło mi do głowy. Taka niby krucha kobietka, a potrafi odpędzić demony i smoczą chorobę dzięki swoim... nazwijmy to możliwościom. :)) Zresztą, jakkolwiek pokierujesz ich losami, będzie to miłe dla oka (przy czytaniu) i wyobraźni (nieco później) :)
UsuńBlogger znów się wcina i pyta: promise?
Ależ Kate, Thorin po prostu JEST samcem, tyle że wersja obu panów - i Tolkiena, i Jacksona jakoś pomiją ten aspekt jego osoby...To troche tak jakby Napoleona pokazać jedynie przez króciutki kadr w trakcie jego marszu na Moskwę i wyrokować, że baby go wcale a wcale nie obchodziły. A wiadomo, jakim był samcem!
UsuńA niech ma, niech ma nasz król to ciało na wyciągnięcie ręki w gaszczu wyczarowanym przez Gandalfa! Będę ze zniecierpliwieniem wyglądać jego zgłupienia za tydzień.
Możliwości to panna Luthien akurat ma, zauważył to nie tylko Thorin, ale i jego siotrzeńcy (i ten fakt wysoce irytuje naszego bohatera). Ale bez obaw, nie będzie kłótni rodzinnych :) Kili i Fili przeżyją, nie ośmielą się ukraść dziewki wujkowi.
UsuńZgłupienie za tydzień się zacznie, będzie dopiero że tak powiem pączkowało ("Oddech Thorina przyspieszył, krew burzyła mu się w żyłach, gdy patrzył w jej oczy i zdawał sobie sprawę, że stoi przed nim pozbawiona odzienia" - taki mały spoiler :)), ale zgłupienie totalne nastąpi za 2 tygodnie. Dopiero nad nim myślę, musi być bardzo sugestywne, ale w granicach dobrego smaku. Chociaż trochę wariacji chyba nie zaszkodzi...
Oj, Kate, podgrzewasz atmosferę...:) aż "krew się burzy" :))
UsuńTo "pozbawienie odzienia" to też sprawka Gandalfa? Stuknął swoim kosturem i myk, odzienia nie ma! Chcial mieć czarodziej pewność, że na skutek wzburzonej krwi linia Durina nie wygaśnie. Dobra, już jestem cicho :))) będę po cichu kombinować, skąd ten brak odzienia..
UsuńGdzież tam podgrzewam, po prostu... zapowiadam następny odcinek tasiemca :)
UsuńA Gandalfa do wszystkiego nie mieszajmy, to byłby szczyt wszystkiego i absolutne zaprzeczenie męskości Thorina, gdyby mu Gandalf musiał dziewkę rozbierać... Nie no, czarodziej w takiej scenie to już byłoby nieco niesmaczne :)))
Wybacz Kate, blogger wrzucił moją "niezwykle błyskotliwą" :) odpowiedź nieco niżej. Dziś mnie nie lubi.
UsuńTo nic, wiadomo że blogger lubi być złośliwy :) Ale masz rację - skoro goblinom dał radę, to i Luthien nie będzie stawiała oporu. Problemem jest tylko ciągła obecność 12 krasnoludów i hobbita, ale jak wspomniała Rebecca - tu wkracza Gandalf i tak manewruje, żeby linia Durina przetrwała, a przy tym żeby żaden z kompanów nie mógł podziwiać przywodcy w akcji :D
UsuńOczywiście, ze Thorin sam ją rozbierze, tak sie tylko droczę, żeby od autorki coś jeszcze wyciągnąć. :)) przed kolejną środą
UsuńTo widzę, że nie tylko ja przebieram nogami co będzie dalej :D
UsuńTo powiem tyle - za tydzień sama się rozbierze. Za 2 tygodnie - ubranie zerwie z niej (dosłownie zerwie, ta wizja chodzi za mną od 2 tygodni) Thorin. Błagam, ja jestem taką straszną gadułą i nie potrafię trzymać języka za zębami, nie wyciągajcie nic ode mnie :)
UsuńTymczasem uciekam, bo jutro wstaję o nieludzkiej porze - czyli za 5 godzin, i czeka mnie 4-godzinna podróż do Poznania na kontrolę oczu po zabiegu. Więc dobRAnoc, śnijcie o Thorinie zrywającym Wasze odzienia w sercu dzikiej puszczy i o tym jak mu krew się burzy i... dobra, bo sama nie zasnę jak przesadzę :)))
Kate, śpij spokojnie i miłych RAsnów, a może Thorinsnów.:) Obyś jutro usłyszała dobre wieści.
UsuńKate, oby pan doktor miał magnetyczne oczy Thorina, i po usadzeniu Cię do jakichś przyrządów w celu dokonania pomiarów, powiedział na koniec "a teraz spójrz mi głęboko w oczy, pani pacjentko"...DobRAnoc!
UsuńDzięki Kate za kolejną część:) I jak tu nie lubić Gandalfa, bardzo podobało mi się jego stwierdzenie „widziałeś kiedyś w innych oczach tyle oddania” och, Thorin nie jest moją ulubioną postacią, ale Gandalf chyba spojrzał moje oczy. :-)
UsuńPowodzenia podczas kontroli lekarskiej!
Kate, ja od początku miałam nadzieję, że obedrzesz Thorina z królewskiego majestatu przy pomocy pięknej kobiety - przecież biedak ma już prawie dwie stówki na karku i być może nie miał żadnej kobiety - wprawdzie trudno w to uwierzyć, ale niby kiedy miał mieć. Wizja Thorina zrywającego ubranie z Luthien już mnie opuści. Gandalfa laska nie będzie potrzebna, myślę, że Thorin sobie poradzi - wszak jest prawowitym właścicielem Arcyklejnotu.
UsuńPan doktor Ci powie, że widać, że dawałaś oczom odpocząć - nie musisz mu uświadamiać, że tym wypoczynkiem była czyjaś piękna twarz i cała piękna reszta.
Rebecco, trudno się Napoleonowi dziwić, wziąwszy pod uwagę jakie wtedy panie nosiły dekolty - z uwagi na swój wzrost Napoleon miał cały czas po nosem kobiece atrybuty, ponadto jakoś te wojny musiał odreagowywać. W Thorinie obudzą się uśpione apetyty i jak zacznie odreagowywać i nadrabiać stracone lata to ród Durina na pewno nie wygaśnie.
UsuńCo do doktora to śmieszna sprawa - przy pierwszym spotkaniu wydawał mi się przystojny, ale jak mi zoperował oczy to przestał mi się podobać :D Wiadomo - Ryśkiem to on nie jest i nie będzie, więc mój organizm odgórnie odrzuca takie okazy, będąc zaprogramowanym na Rysia.
UsuńAniu, właśnie z tym oddaniem w oczach to myślę, że gdybyśmy miały teraz okazję wszystkie razem stanąć przed Ryśkiem to chłopak by w tym oddaniu utonął i nie wiedziałby, co z tym począć i jak to wykorzystać :)
Zosiu, a ja mam taki pogląd na sprawę, że młody Thorin zaliczył już kiedyś przelotny romans z młodocianą krasnoludzicą, jeszcze za czasów panowania Throra, kiedy nie miał żadnych zmartwień i problemów. Nie oszukujmy się, krew nie woda, a i bohater urodziwy (to nawet mało powiedziane), więc ciągnął się za nim sznur adoratorek. Potem rzeczywiście nie miał jak i kiedy, wszak na jego piękną głowę spadło tyle naraz, włącznie z opieką nad siostrzeńcami... Ale teraz sobie ulży w tym celibacie. Oj ulży sobie, i to tak, że biedna Luthien nie nadąży z rodzeniem małych potomków Durina :)))
Kate, cieszę się, że z Twoimi oczami w porządku. Pamiętaj, że Ryś jest balsamem na i na oczy i na zbolałą duszę i na wszystko inne.
UsuńOszczędzaj, proszę Luthien, żeby król mógł dłuugo i w spokoju cieszyć się swoją nagrodą za wszelkie trudy życia. :). Ja dziś mam powtórkę z Hobbita, oj będzie się działo...:)
Pewnie masz rację Kate, przecież Thorin zawsze taki dostojny nie był, i dopiero ciężkie życie dodało mu goryczy. Na pewno, chętnych na młodego, pięknego księcia było mnóstwo, tylko, że przelotne miłostki tak mi jakoś do Thorina nie pasują.
UsuńTak się sThorinowałam Twoim fanfikiem i spoilerami, że od rana w pracy zerkam co tylko mogę na piękne kolaże, które Ania umieściła na blogu 2.03.13r - Tak dla zabawy "... bo wciąż myślę o Thorinie...." - czyste piękno. Nie zdziwię się, jak zacznę mieć zwidy, że krasnoludki biegają po parapecie.
Eve, jestem zdania że jak Luthien pozna, co to jest bliskość z Thorinem, to sama nie będzie chciała się oszczędzać :) A ja chyba też skuszę się na seans Hobbitowy, szczególnie że są u mnie bratanice i męczą mnie żeby znowu wałkować ten temat... Cóż, moja chrześniaczka znowu będzie wzdychać do Kiliego na ekranie, a ja w tajemnicy będę układać sobie w głowie sceny z Thorinem i Luthien, a całkiem oficjalnie będę również do Króla głośno wzdychać - dzieci są przyzwyczajone że mają nienormalną ciotkę :) Pierwsze pytanie, jakie padło od mojej chrześniaczki jak zadzwoniłam do niej po operacji, było "ciociu, a czy w trakcie operacji miałaś Ryśka lub Thorina przed oczami?" :)))
UsuńA Zosiu, ja już widzę wszędzie krasnoludki. I nie powiem, żeby mi to szczególnie przeszkadzało :) To całkiem przyjemne krasnoludki, nie obraziłabym się gdyby zamieszkały w moim domu. W moim łóżku nawet mogą spać, a niech tam.
Kate, ja za dużo Długosza czytałam i mimowolnie miałam zupełnie historyczne skojarzenia. :))
UsuńMoje dzieci, gdy usłyszały, że będę oglądać Hobbita (mimo genetycznego uwarunkowania książki-fantasy-Tolkien) jęknęły; "Mamo, znowu..." A znowu i aż do skutku, dopóki król w całym majestacie mi się nie zmaterializuje. :))
Ojeju, jeju, ja też mam dziś dzień Thorinowy, wszędzie gdzie nie spojrzę, widzę Thorina - w plaszczu, bez płaszcza, w kubraku, bez kubraka, z mieczem, bez miecza .... i jak tu pracować, jak tu obiad gotować, chałupę ogarniać?
UsuńBezczelny blogger kpi sobie w żywe oczy już i ze mnie! "sex" i "carefully" każe mi wpisywać na moje Thorinowe rozmarzenie!
UsuńOj, PJ coś pokręcił, właśnie przynieśli łamacz kości, ale nie widać Luthien. :)))
UsuńBlogger faktyczne przesadza. Wzięło go na umoralnianie: commited sin... cóż on mógł mieć na myśli.:)
Eve, wybierz interpretację, która Ci najbardziej odpowiada - mnie się zdaje, że "zobowiązana do grzechu" jest optymalna - może to lekka nadinterpretacja, ale cóż, kreatywnym trzeba być.
UsuńZosiu, Twoja interpretacja baaardzo mi odpowiada. :)
UsuńMyślę Kate, że z taką wesołą gromadką w łóżku byś nie nudziła i natchnienie byś miała takie, że my nie byłybyśmy w stanie dożyć od środy do środy. Ja się umówiłam na oglądanie Hobbita z siostrzeńcem na sobotę - obawiam się, że w głowie trochę inna wersja będzie mi się przewijać.
UsuńRebecco, ale jak to Thorin BEZ MIECZA !? A poza tym jeśli "sex" do Thorina, to zamiast "carefully" lepiej pasowałoby "hardcore". Taka moja własna fantazja :) "Commited sin" też bardzo obiecujące... Myślę, że blogger wyciąga średnią z naszych rozmów i na tej podstawie podsuwa te hasełka.
UsuńA krasnoludki w łóżku to super opcja, ale maksymalnie 3 sztuki - Bombura już bym nie zdzierżyła, mimo ogromnej sympatii. Natchnienie miałabym od samego patrzenia :) I powiem szczerze że mimo najszczerszych chęci chyba już zawsze każda z nas będzie miała w głowie inną wersję - z tym że ja nawet wolę tę moją nieco wzbogaconą wersję.
Zosiu a może to by była całkiem niezła opcja, gdyby karasnoludy zaczęły Ci biegać po parapecie, bo może by i Thorin przybiegł do Ciebie. ;-)
UsuńI dzięki za odświeżanie moich starych postów, za każdym razem zdumiewa mnie, że ktoś to robi.
Nie wiem dlaczego Cię zdumiewa odświeżanie postów - ja bardzo często buszuję po blogu - kiedyś przeczytałam całość chronologicznie a teraz sobie przeskakuję. To kopalnia wiedzy o Rysiu, poprawiacz nastroju i dowód, że jest w Polsce dużo świetnych dziewczyn.
UsuńA jednak mnie to zdumiewa:-) Ale masz rację Ryś ma sporo fantastycznych fanów ( i mnie to słowo naprawdę nie przeszkadza) w naszym kraju.
UsuńAniu, niech Cię nie zdumiewa, ja też często czytam stare posty, z czasów, gdy nie znałam jeszcze wcale RA - i w głowę zachodzę, jak wtedy funkcjonowałam?
UsuńKate, Thorin nie zawsze dzierży swój groźny miecz - rozczula mnie szczególnie, gdy coś je, pochyla sie nad miską strawy, przebiera łyżką w zupie...a ja mam dziś pyszne pierożki i ugosciłabym go, że hej
Ależ siostry, to zupełnie normalne, że odświeżamy i gruntujemy wiedzę. :) Lubię zaglądać do starszych postów i zawsze znajduję coś, co dodaje nowe smaczki. A jaka pożywka dla wyobraźni...
UsuńJa upiekłam ciasto, może zapach ściągnie naszego solenizanta...:))
Blogger twierdzi, że "answer morning", czyli co? Zapach działa? :)))
Więc nie będę się już ( oficjalnie ;)) dziwić Rebecco, tylko podziękuję, że klikasz tu i tam na mym blogu. :)
UsuńOczywiście, że zapach działa Eve. Tylko czy ciasto wytrzyma do rana ;)
dzieci poszły spać, więc jest duża szansa:)
UsuńDobry wieczór wszystkim :) Śledzę Was od kilku tygodni. Opowiadanie Kate jest słodką wisienką na blogowym torcie, przezwyciężam zatem ewentualną nieśmiałość i piszę: ogromne dzięki za wszystkie posty, a Kate - za prawdziwie RAdosną twórczość :)
OdpowiedzUsuńHej hej, nowa siostro zrysiowana Karuello! Zapomnij o nieśmiałości w naszej kawiarence - mamy tu doskonałe antidotum na wszelką powściągliwość, i nie jest to bynajmniej mocny trunek, a zniewalający urok naszego spersonalizowanego ...szyldu :)) "Pod Ryśkiem"!
UsuńWitaj Karuello! Nieśmiałość opuści Cię tutaj szybciej niż myślisz.:) Zresztą, jeśli nas podczytujesz, to już znasz atmosferę kawiarenki "Pod Ryśkiem" :)
UsuńWitaj Karuello! Tak jak powiedziały dziewczyny, tu nie ma nieśmiałości, tu jest tylko Rysiek w czystej postaci :)
UsuńI miło mi, że opowiadanie się podoba :)
Witaj Karuellao! Cieszę się, że się do nas odezwałaś :-)
UsuńZnam znam i myślę właśnie, że jakoś mi z Wami "po drodze" :)
OdpowiedzUsuńA można spytać, jakie wcielenie Ryśka Cię zrysiowało? Thorin właśnie?
UsuńThorin :) Tolkiena cenię od dawna, a Thorin na ekranie zahipnotyzował mnie spojrzeniem, głosem i nosem :)
UsuńZ przykrością zmykam już na dziś ale cieszę się, że jesteście :)
Otóż to. Nasz dzielny król sam poradził sobie z goblinami, to i z Luthien... dobra już nie skończę. :) Zapędziłam się nieco. :)
UsuńFajnie jest wiedzieć Karuellao, że to Thorin był Twoją pierwszą RApostacią. :)
UsuńJa też się witam Karuello, z opóźnieniem wprawdzie, ale z entuzjazmem. Ryś wybiera różne drogi, żeby do nas dotrzeć - to, że zauroczenie dopadło niektóre z nas w postaci Thorina jest niesamowite, zważywszy, że niby tak do Ryśka samego w sobie niepodobny. I to jest dowód, że nie chodzi tylko o piękną powierzchowność, tylko o to COŚ, co w nim jest i nawet protezy, brody, peruki tego nie zakryją. Na mnie Thorin nie zrobił większego wrażenia, więc mi Rysiek podesłał Portera - i załatwił mnie na cacy. Rysiek ma szósty zmysł a może i więcej.
UsuńTo jest rzeczywiście fenomen. RA cudnym mężczyzną jest i basta, ale przecież jako Thorin nie może kusić wzrostem. O ile pamiętam, miał tam jakieś protezy dłoni (albo się mylę) a mimo to jakoś to cale maskowanie nie było w stanie ukryć tego jego magnetyzmu. Ja bardzo cenię u mężczyzn wzrok, głos, nos, wzrost i dłonie, więc gdy po Hobbicie obejrzałam RA całego (no, ile się da w każdym razie :) ) byłam - i jestem wciąż -zachwycona :) A teraz miłej pracy życzę wszystkim :)
UsuńW pewnym sensie Ci zazdroszczę Karuello, bo odkrywanie RApostaci to pasjonujące zajęcie.
Usuń( tylko dodam, że Ryś jako Thorin miał protezy dłoni, niestety …ech…)
Tym bardziej, że właściwie przy każdym kolejnym oglądaniu dostrzega się coś nowego, innego. Ciągle filtrujemy to przez swoje przeżycia, doświadczenia więc i zmienia się nasz postrzeganie. Inaczej na nas działa gdy jesteśmy w parszywym nastroju a inaczej, gdy mamy za sobą fajny, dobry dzień.
UsuńDla Rysia "dłoniomówiącego" protezy były początkowo poważnym problemem.
UsuńI to też jest swoistą wartością dodaną, że za każdym kolejnym obejrzeniem dostrzegamy jakiś inny ciekawy szczegół, co niewątpliwie jest zasługą RA. Ale pierwszych zachwytów nie da się powtórzyć.
To prawie jak pierwsze zauroczenie :)
UsuńObejrzałam chyba 2 sezony Robin Hooda - Guy tak różny od Thorina, a buźka sama cieszy się na jego widok. I wspaniała gra aktorska! Myślę, że RA samym wzrokiem umie zagrać wszystko. W każdym razie z przyjemnością postaram się obejrzeć wszystko, w czym gra :)
A ja z przyjemnością usłyszę jak postrzegasz jego pozostałe role. :)
UsuńKaruello, to zobacz jeszcze 3 sezon. Guy z długimi włosami jest również wart grzechu ...podobnie jak Porter obcięty "militarnie" i dziewiętnastowiecznie wystylizowany Thornton. :)) Rysiek ma taką twarz, że trudno byłoby znaleźć fryz, w którym byłoby mu nieładnie.
UsuńNawet loki wystające spod czarnej wełnianej czapy Johna Standringa są urocze i zachęcają do przeczesania ich palcami.
UsuńMoże jedynie panowie: Philip Durrant i Percy Courtenay mają mało twarzowe, ulizane fryzurki, niezbyt zachęcające do burzenia.
UsuńTo fantastyczne, jaką frajdę może sprawiać sama rozmowa o RA :) Chętnie podzielę się wrażeniami z ekranowych spotkań. Póki co muszę przyznać, że Marion działa na nerwy. Jej mało rozgarnięta twarz świetnie pasuje do Robina, ale nie do Guya, który zdecydowanie wygląda na mężczyznę rasowego. Miałabym ochotę wymienić prawie całą obsadę, bo przy RA pozostali wydają się niemrawi i drewniani. No a wątek miłosny... Owszem, RA gra cudnie, ale gdy widzę Marion, trudno mi uwierzyć, że to jego wybranka. Swoją drogą może to zwykła podświadoma zazdrość ;) ale chyba nie - po prostu RA "ukradł" cały serial - takie odnoszę wrażenie :) Muszę obejrzeć pozostałe odcinki :) tzn. nie "muszę" - tylko chcę. Guy z długimi włosami? aaa! Chcę baaardzo! :)
UsuńI miłego dnia wszystkim życzę :)
Oj, przeczytałam się i jakoś bardzo krytycznie zabrzmiał ten post - a nie taki był mój zamiar :) No nic, lepiej wezmę się za pracę :)
UsuńKaruello, Twój krytycyzm jest w pełni uzasadniony i w zupełności podzielamy Twoje odczucia co do serialu, który sam w sobie jest koszmarny - większość z nas ogląda Robin Hooda metodą przewijania: od Guya do Guya. Reszta jest trudna do przełknięcia - jedynie szeryf jest jeszcze ok.
UsuńKaruello, Twoja irytacja jest zupełnie zrozumiała. Te berety komandosów, japonki szeryfa i żołnierze, wyglądający jak ludziki lego...koszmar. Do tego jeszcze blondasek Robin i Marian! O, jak ja potrząsnęłabym tą babą!
UsuńJednak to wszystko jest nieważne, bo jedyny powód, dla którego oglądamy ten serial jest wysoki, ma potargane ciemne włosy, zniewalający głos i obezwładniające spojrzenie niebieskich oczu.
Trzeci sezon jest łatwiejszy do łyknięcia, nawet bez metody Zosi. A Sir Guy mroczny i intrygujący...;)
Tak, metodę przewijania już odkryłam ;) Wydawało mi się z początku, że to profanacja, ale widać nie ja pierwsza i nie ostatnia!
UsuńGuy podobał mi się zawsze w każdym Robin Hoodzie, więc wcale nie zdziwila mnie tu obecność RA. Taki tRAf szczęśliwy :)
Karuello, Masz absolutną rację, RA jako sir Guy ukradł całą serię. A obejrzenie trzeciej serii tylko Cię w tym utwierdzi i to bez względu jaką metodą będziesz oglądać ten serial.
UsuńAaa i zapomniałam dodać, że szeryf jest zachwycający w swoim szaleństwie ;) A Keith Allen tylko zyskał w moich oczach po tym jak obejrzałam go w tej roli.
UsuńAniu, szeryf z obłędem w oczach jest niesamowity. A Keith Allen jako jedyny dotrzymuje Rysiowi pola. Choć jak pamiętasz Alan Rickman w roli szeryfa też był świetny.
UsuńTak Rickman też był niezły, chociaż jak już kiedyś mówiłam, z tej wersji Robin Hooda najbardziej lubię muzykę i piosenkę Bryana Adamsa.
UsuńKate - świetnie się czyta :) Ogląda się świetnie oczywiscie również wszystko. Nie mam doświadczenia z blogami. To moje pierwsze komentarze więc tymbardziej dziękuję za życzliwe przyjęcie :) Teraz kilka starszych, zaległych postów i mam o czym śnić, czego i Wam życzę :)
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie się czyta:) Twórczyni tych opowiadań ma niezwykłą wyobraźnie.Bardzo fajnie,że kolejne część będą ukazywane , już wiem co będę robiła wieczorem w każdą środę:)
OdpowiedzUsuńMasz rację Eleno, Kate to bardzo zdolna autorka.
UsuńBardzo mi miło, polecam się w każdą środę - dopóki wystarczy mi pomysłów i dopóki gospodyni mnie stąd nie wyrzuci :)))
UsuńChyba nie pozwolimy Naszej kochanej gospodyni tego zrobić :)
UsuńOch Eleno, nie mam zamiaru pozbawiać Was, ale również i siebie przyjemności czytania fanfika Kate. Więc tak jak uzgodniłyśmy środy tutaj należą do Kate:-)
UsuńDziewczyny popatrzyłam dziś na kalendarz, a tam imieniny Ryszarda. czy nasz Cud dziś świętuje ? ciekawe ... w każdym razie życzę Mu zdrowia i filmowych produkcji na miarę Jego talentu a i oczywiście, żeby do Polski zawitał i przekonał się jaką jest tu darzony estymą.
OdpowiedzUsuńAzB
Może jakieś życzeniaaaaa wyślemy?! I może zlituje się i odpisze? Jestem w stanie sobie to wyobrazić :) Rozmarzyłam się...
UsuńOch AzB, widzę, że Ty też odnotowałaś fakt, że Ryśki mają dziś imieniny. Niestety spieszyłam się do fryzjerki i nie zdążyłam zajrzeć do komentarzy, może gdybym to zrobiła, nie byłby dzisiejszego postu. Ale za chwilę zaktualizuję mój dzisiejszy post o Twój wpis.
UsuńZapewne Ryś nie odchodzi imienin, ale to nie zmienia faktu, że życzę mu wszystkiego o czym zamarzy<3
Tak naprawdę to najbardziej 'hot' z tego całego towarzystwa wydaje się być Gandalf- Mąciwoda :D sam chętnie popracowałby nad podtrzymaniem linii Durina.
OdpowiedzUsuńProponuję, żeby inteligentny pan Baggins namieszał w tej historii, to jego ród nie powinien w żadnym razie wyginąć! ;) Na Froda niestety nie ma co liczyć....
A jeśli Fili i Kili mieliby przeżyć- to szczerze- napłodziliby tyle dzieciaków, że spadkobiercy Durina żyliby do dzisiaj :D
Aha- wczoraj znalazłam na deviantarcie ;) jak ulał pasuje mi do tej historyjki :D tylko zmienić jej kolor włosów :) Thorin też mi się podoba. Przynajmniej wygląda jak krasnolud :P
OdpowiedzUsuńhttp://fc03.deviantart.net/fs71/i/2013/112/a/1/the_warm_and_forbidding_by_kallielef-d62nl8r.jpg
Świetne :) mała przeróbka i może być za ilustrację do teog cudnego fanficka :) czekam na nast część :)
UsuńI jeszcze jedno:
OdpowiedzUsuńRA vs T ;)
http://media-cache-ak0.pinimg.com/736x/b8/9d/1d/b89d1d83d498a67bc75eb166b29cb87b.jpg
Piękne fan arty Robin:) Dzięki za linki:)
Usuń