Dziś mam dla Was niespodziankę.
Otóż jest mi niezmiernie miło, że mogę zaprezentować Wam fanfik autorstwa Kate. Dziś
część pierwsza "Serca Góry". Miłej lektury.
„Serce Góry, Arcyklejnot, należy do ciebie,
Thorinie, synu Thraina. Jesteś jedynym i prawowitym Królem pod Górą. Oddajcie
hołd władcy Ereboru” Na te słowa zebrani przyklękają.
Na kolana padają ludzie, krasnoludy, dumni elfowie, zapada cisza, a nagle
wszystkie komnaty wypełnia ogień. Czerwony, palący ogień który trawi wszystko i
niszczy Serce Góry – serce Thorina…
- Nieee!
- Wujku, obudź się! Wujku!
Otworzył oczy. Czuł zimny pot na
całym ciele. Nie był jednak w Górze. Nie było tu oddających mu hołd elfów, nie
było ognia, nie było… Arcyklejnotu. Rozejrzał się uważnie – wokół las, ciemność
i tylko światło księżyca oświetlało jego towarzyszy. A więc to tylko zły sen,
po raz kolejny ten sam zły sen…
- Wujku – usłyszał ponownie. Obok
siedział Fili i obejmował go ramieniem – Co się stało?
- Fili… Jak dobrze, że jesteś…
- Thorinie, co się dzieje na
Durina! To nie pierwszy raz, kiedy budzisz się w nocy z krzykiem! – w blasku
księżyca pojawił się nagle Balin i usiadł tuż obok – Martwię się o ciebie,
chłopcze.
- To koszmary… Cień naszego
dawnego życia. Dręczy mnie od lat. Widzę wszystkich, siebie na tronie,
Arcyklejnot mego dziadka… i ogień. Niszczy wszystko, odbiera mi mój największy
skarb…
- Wujku, śpij – Fili okrył
Thorina i chwycił go za rękę – Musisz być wypoczęty. Będę pełnił straż.
- Gdzie Kili? – przywódca
krasnoludów poderwał się nagle na równe nogi – Gdzie on jest?
- Jest na zwiadach z Dwalinem –
odezwał się Bilbo – Twojemu siostrzeńcowi nic się nie stało.
- Nie wybaczyłbym sobie… Ja…
Muszę was chronić – Thorin spojrzał na Filiego z czułością.
- Wujku, jesteśmy wojownikami,
nie dziećmi. Jesteśmy tu z tobą, by odzyskać nasze królestwo. Kochamy cię,
inaczej by nas tu nie było. Kochamy cię i jesteśmy gotowi zginąć za ciebie,
podobnie jak dziesiątka naszych towarzyszy. Jeśli zginiemy, to w słusznej
sprawie. Ale na to się nie zanosi.
- Obiecałem waszej matce…
- A my przysięgaliśmy na naszych
przodków, że odbierzemy naszą własność – przerwał przywódcy Fili, patrząc na
niego twardo – Nie musisz nas już chronić. Jesteśmy tu jako wojownicy, a ty
jesteś naszym przywódcą, nie niańką.
- Fili, pozwól że porozmawiam z
Thorinem. Bądź tak uprzejmy i znajdź twojego i mojego brata, niech wracają do
obozu – Balin z wrodzoną dyplomacją odprawił młodzieńca, po czym popatrzył
liderowi drużyny w oczy – Martwię się o ciebie, mój drogi. Smocza choroba…
- Nie dotyczy mnie – warknął
Thorin.
- Jeszcze nie, jednak wciąż mówisz o skarbie, o bogactwie, o Arcyklejnocie. Mówisz, że to Serce Góry, więc i twoje serce, twój największy skarb… Spróbuj poszukać skarbu gdzie indziej.
- O czym mówisz?
- W głębi serca to oni są dla
ciebie najważniejsi. Fili i Kili. To jest twój największy skarb, chociaż nie
przyznasz się do tego nigdy nawet sam przed sobą. A przecież każdy z nas widzi,
jak się o nich martwisz.
- Są członkami mojej kompanii,
tak jak ty czy Bifur – odparł Thorin – Dla każdego zrobiłbym to samo. Nawet
dla… włamywacza – dodał z nieukrywaną kpiną – Skoro już się tu za nami
przywlókł, muszę go chronić na tyle, na ile się da.
- Nie przywlókł, tylko Gandalf
wybrał go na uczestnika wyprawy. A to różnica. Gandalf wie, co robi.
- Może powiesz mi że to, iż
został w Rivendell podczas gdy my wyruszyliśmy w drogę, też jest oznaką tego,
że wie co robi? Jasne, woli siedzieć u przeklętych elfów, zajadać się ich
zieleniną i kontemplować przyrodę! Po prostu rzucił nam na kark zbędny balast w
postaci niziołka, który dotąd na nic się nie przydał, oprócz tego że trzeba na
niego uważać, żeby się nie zgubił!
- Bilbo uratował nas, nie pamiętasz?
Byłbyś świetną przystawką dla trójki przebrzydłych trolli, gdyby nie pan
Baggins i jego inteligentna zagrywka z tasiemcami!
- Dalibyśmy radę…
- Związani w śmierdzących
workach!? – krzyknął wyprowadzony z równowagi Balin – Thorinie, na pamięć
twojego dziadka i ojca, opamiętaj się! Może nie jestem odpowiednią osobą, żeby
cię upominać i zwracać uwagę, w końcu to ty jesteś naszym dowódcą i królem,
ale… Zawsze żyliśmy w przyjaźni. Pamiętasz? Uratowałeś mnie przed ogniem, kiedy
Smaug niszczył nasz dom. Szanuję cię i cenię, jesteś tym, za którym poszedłem w
nieznane i poszedłbym jeszcze dalej, ale dlatego właśnie czuję się w obowiązku
powiedzieć ci co czuję, zanim zejdziesz na złą drogę, zanim… zacznie toczyć cię
smocza choroba. Chcę wierzyć i wierzę, że robisz to wszystko dla nas, a nie
tylko dla siebie i swoich skarbów, swojego klejnotu, swojej dumy!
Thorin oniemiał, słysząc słowa
Balina. Krasnolud miał wiele racji, jednak rzeczywiście przywódca kompanii był
zbyt dumny, aby się do tego przyznać. Ale w głębi serca chwilami bardziej czuł
się wujkiem dwóch rozbrykanych chłopców niż królem, który musi odzyskać
królestwo. Nawet nie zauważył, że jego mali chłopcy wyrośli i tak naprawdę
również są następcami tronu Durina. Uśmiechnął się mimowolnie, kiedy wyobraził
sobie siebie w Ereborze, a po prawej stronie swych siostrzeńców. Kochał ich jak
ojciec, choć Balin miał rację – sam przed sobą nie chciał się do tego
przyznawać.
- Dziękuję ci, przyjacielu –
Thorin położył rękę na ramieniu siwobrodego krasnoluda – I przepraszam. Wiesz,
że szanuję twoje zdanie i jest ono dla mnie ważne. Po prostu to wszystko jest
dla mnie tak trudne…
- Od tego masz przyjaciół. Mnie,
mego brata, twoich siostrzeńców, pozostałych. Pana Bagginsa. I czarodzieja. Nie
jesteś sam, jest nas piętnastu. Może to niewiele, ale zawsze coś, prawda?
Spojrzeli na siebie
porozumiewawczo, po czym przenieśli wzrok na resztę. Spali jak zabici. Thorin
chciał zaczekać, aż wrócą Kili, Fili i Dwalin, ale w tym momencie usłyszał
głosy dochodzące zza krzaka. Podszedł tam i przykucnął, słuchając. Kątem oka
zobaczył, że brat Balina jest już na miejscu wśród reszty krasnoludów, wiedział
więc, że głosy należą do jego siostrzeńców.
- Martwię się o niego –
powiedział Fili – Znowu ma te koszmary…
- A my nie możemy mu pomóc –
zmartwił się jego brat – Mam nadzieję, że nie zachoruje jak nasz dziadek
Thrain…
- Przestań! Dopóki my jesteśmy z
nim, nic mu się nie stanie. Dlatego nie waż się umierać, nie waż się pakować w
żadne kłopoty, zrozumiano? Jeśli zginiemy, to po nim. Będzie się obwiniał…
- „Obiecałem mojej siostrze, bla
bla bla…”. Skąd my to znamy. „Wasza matka by mi nie wybaczyła”…
- Kili, nie bądź głupi. To nie
jest śmieszne, on się o nas martwi. Dlatego my nie możemy dać mu powodu do
zmartwienia, rozumiesz? Pokażmy mu, że jesteśmy silnymi wojownikami i że może
na nas liczyć.
- Zachowujesz się jakbyś był moim
ojcem…
- A ty jak półgłówek! Pomyślałby
kto, dziedzic rodu Durina zapatrzony na przyjęciu w Rivendell w elfkę… która
okazała się być elfem – Fili wybuchnął śmiechem – Ale „nie podobają mi się te
elfickie kobiety, nie mają zarostu, bla bla bla…”
- Spadaj! To był żart,
sprawdzałem was i waszą czujność!
- Wystarczy, panowie – nagle
usłyszeli głos swego wujka, a po chwili ujrzeli go obok siebie – Dość już usłyszałem.
Nie planuję skończyć jak mój ojciec. Nie teraz, kiedy jestem odpowiedzialny za
bandę nieokrzesanych krasnoludów, wśród których mam dwóch nierozgarniętych
smarkaczy.
- Wujku, ty… Ty się uśmiechasz –
rozpromienił się Kili, a Thorin westchnął głośno.
- Tak, bo uświadomiłem sobie jak
wspaniałych wojowników mam przy sobie. I jak bardzo mi na was zależy. Jak… Jak
bardzo was kocham. Jesteście dla mnie jak synowie. Wiecie o tym, prawda?
- Wiemy wujku. Jesteś dla nas
wzorem od zawsze, gdyby nie ty skończylibyśmy pewnie jako zwykli rzemieślnicy…
No, Kili znalazłby pracę w wędrownym cyrku – Fili szturchnął brata w bok.
- Tak? A ty byłbyś czyścibutem u
elfów! – odgryzł się młodszy.
- Dzieciaki… - Thorin roześmiał
się radośnie po raz pierwszy od dawna – Pamiętacie, jak kiedyś była burza, a wy
baliście się spać sami? Przyszliście do mnie, a ja odesłałem was do siebie…
- Powiedziałeś, że prawdziwi
wojownicy nie boją się niczego – szepnął Kili.
- A rano zobaczyłem moich małych wojowników
przy sobie.
- Wujku, naprawdę staraliśmy się
być wtedy wojownikami…
- Wiem, Fili. Ale tej nocy, kiedy
byliście przy mnie, nie miałem koszmarów. To piękne wspomnienie, jedyna
spokojna noc w moim życiu. Teraz wszyscy jesteśmy dużymi wojownikami i musimy
mierzyć się z własnym strachem. Moim jest ogień i smok, którego nienawidzę z
całego serca. Zniszczę go. Pomożecie mi? Na pamięć naszych przodków…
- Jak możesz o to pytać, Królu
spod Góry – odparł najmłodszy – Jak to było, bracie? Kili…
- I Fili – dodał drugi – Do
usług!
- Moi mali wojownicy – Thorin
przytulił siostrzeńców do serca – Pamiętajcie, tron Ereboru będzie kiedyś
również wasz. Zniszczymy smoka i przywrócimy naszemu domowi świetność z lat
mego dziadka, a waszego pradziadka!
Thorin po raz pierwszy od dawna
poczuł prawdziwą radość. Czuł też dumę, że ma przy sobie tak wspaniałą
kompanię, a w szczególności swoich siostrzeńców. Wrócili do reszty, która nadal
smacznie spała. Straż pełnił Dwalin z Balinem, toteż Fili i Kili mogli
spokojnie się położyć. Wybrali miejsce obok Bilba, by w razie czego mieć go na
oku i pod ochroną. Thorin położył się pod ogromnym dębem, i gdy tylko zamknął
oczy, odpłynął w świat snu. Tej nocy jednak nie nawiedził go już żaden koszmar…
Następnego dnia o świcie
wyruszyli dalej. Droga była bardzo męcząca, poza tym Bilbo się rozchorował, a
Bombur narzekał na niestrawność, co powodowało, że co kilka godzin musieli
robić dłuższy odpoczynek.
- Cud że nas nie potrułeś,
grubasie! – krzyknął zirytowany Gloin – Wrzucasz do tych garnków nie wiadomo
co, a potem widać po tobie efekty! Może lepiej ja będę gotował!
- Ty? Ty nie nadajesz się nawet
do odróżnienia marchewki od pietruszki! – zakpił z przyjaciela Dori.
- Jakiej puszki? – Oin wsadził
sobie trąbkę do ucha i uważnie nasłuchiwał.
- Twój brat jest kuchennym
antytalentem! – wyjaśnił życzliwie Bofur – Tak jak ty zresztą.
- Słyszałem! Nie myśl, że jestem
głuchy!
- Na brodę mego ojca, Thorinie,
ruszajmy zanim rozniosę te marudy na strzępy! – Dwalin nie krył irytacji, na co
zareagował jego brat:
- Spokojnie, daj im się wygadać.
Kiedy będziemy w górach, trzeba będzie zachować ciszę.
- Jak to, dlaczego? – zaciekawili
się najmłodsi uczestnicy wyprawy. Balin uśmiechnął się ponuro:
- Krążą legendy, że nocą w górach
dochodzi do walk olbrzymów skalnych. Jeden niewłaściwy ruch i można je obudzić.
A wtedy po nas.
- Brednie – odezwały się głosy
oburzenia wśród reszty krasnoludów, aż wreszcie odezwał się Thorin:
- Cisza! Nie wolno nam lekceważyć
niczego, zrozumiano? W grę wchodzi za duża stawka. Musimy być ostrożni i
dokładnie przemyśleć każdy krok. Nie chcę, żeby którykolwiek z was zginął przez
czyjąś nieroztropność.
- Nieroztropnością było ruszanie
się z domu – zza krzaka wypełzł Bilbo z czerwonym nosem – Czy ktoś ma może mimo
wszystko chusteczki?
- Mógł pan pozostać w swoim domu,
panie włamywaczu! – huknął ze złością Thorin – Z tobą czy bez, dojdziemy do
celu! Jak na razie niczym…
- Pan Baggins jest porządnym
hobbitem – przerwał kłótnię Balin – Nierozsądnie byłoby mu cokolwiek zarzucać.
Poszedł z nami, bo chce pomóc. Już raz wyratował nas z tarapatów.
- A teraz proszę tylko o
chusteczki, mam okropny katar!
- Wokół masz pełno liści – rzucił
Thorin z irytacją – Kili, Fili, zbierajcie wszystko. Przygotować się do marszu.
Za chwilę ruszamy. Bomburze, lepiej się czujesz?
- Dlaczego mnie nikt nie zapyta!?
– Bilbo zaczął krzyczeć jak opętany – Wzięliście mnie na niebezpieczną wyprawę,
nie zabezpieczyliście przy tym mojego zdrowia, na każdym kroku macie mnie dość
i gdybym tylko nie był sprytniejszy niż wy, już dawno „całkowicie przypadkowo”
byście mnie zgubili!
- Inteligentne z ciebie
stworzenie, panie Baggins. Przenikasz moje myśli na wskroś. Nie jest mi z tobą
po drodze, ale cóż, muszę ufać w to, co mówił czarodziej, choć i on nas opuścił.
Gotowi? Do drogi!
Szybkim krokiem Thorin ruszył
przed siebie, tak że reszta kompanii musiała się nieźle natrudzić, by za nim
nadążyć. Idący na ostatku Bombur mruczał cały czas pod nosem niezadowolony:
- Dobrze się czuję, świetnie się
czuję szefie!
Nikt jednak nie zwracał na niego
uwagi. Spieszyli się, zupełnie jakby mieli złe przeczucia. Robiło się coraz ciemniej,
coraz zimniej, zerwał się lodowaty wiatr, na domiar złego rozpętała się
straszliwa ulewa. Thorin jednak nie pozwalał na jakikolwiek postój, chciał jak
najszybciej odnaleźć choć niewielką jaskinię. Bilbo był przerażony. Wprawdzie
czytywał kiedyś legendy o wyprawach, niebezpieczeństwach, ale to, w czym
uczestniczył, przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Nie było nic gorszego dla
szanującego się hobbita, niż znaleźć się w takiej sytuacji. Z lękiem w oczach
spoglądał to na Bofura, to na Balina, ale żaden z nich nie dodał mu w żaden
sposób otuchy. Nagle po czarnym jak smoła niebie przemknęła błyskawica, a po
chwili usłyszeli potężny grzmot. Potem drugi, trzeci, i kolejne… Wtem Dwalin
zauważył coś, co nawet w jego żyłach zmroziło krew. On, jeden z
najodważniejszych i najbardziej walecznych krasnoludów w Śródziemiu, zbladł.
- Uwaga! – krzyknął ile sił w
płucach, i w tym momencie wszyscy ujrzeli przelatujący tuż nad ich głowami
ogromny odłam skały.
- Musimy się schronić! –
zarządził przywódca – Trzymajcie się mocno!
- To nie jest zwykła burza –
mruknął z niezadowoleniem Balin – To walka olbrzymów!
Z przerażeniem w oczach zaczęli
walkę o przetrwanie. Oto przed nimi góry rozstępowały się i wychodziły z nich
ogromne olbrzymy, które toczyły ze sobą bitwę. Rzucały w siebie skałami, które
kruszyły się łatwo niczym dziecięce zabawki. W pewnym momencie jeden z kamieni
trafił w ścianę, przy której stały krasnoludy. Półka skalna rozstąpiła się i
rozdzieliła towarzyszy. Kili z trwogą patrzył, jak jego brat oddala się od
niego. Teraz nie mogli zrobić nic, byli zdani na los i na okrutną naturę. Bali
się, jeszcze nigdy w życiu nie zaznali takiego strachu, oprócz nalotu Smauga na
Erebor. Wtedy też nic nie mogli zrobić, a dla krasnoluda niemoc i bezczynność
to najgorsze, co może być. Thorin wewnątrz szalał z wściekłości, że nie może
uratować swoich współplemieńców. Nagle półka, na której stali Bilbo, Fili,
Kili, Bofur, Bombur, Ori i Dwalin runęła przed siebie na ścianę góry. Walka
olbrzymów ucichła.
- Nieeee! – krzyknął z rozpaczą
Thorin – Kili!
Ile sił popędził przed siebie i
ujrzał swych towarzyszy całych, nieco tylko poobijanych.
- Jesteście, jesteście cali…
Żyjecie, Ori, Bombur…
- Wujku! Myśleliśmy, że po nas –
jęknął Fili, lecz wszystkich zagłuszył wrzask Bofura:
- Gdzie jest Bilbo? Gdzie nasz
hobbit!?
Spojrzeli w dół. Bilbo zwisał z
półki skalnej ledwie trzymając się jej osłabionymi już palcami. Ori i Bofur
rzucili się natychmiast do pomocy, jednak niespodziewanie sam Thorin skoczył,
aby uratować Bagginsa. Pomógł mu wejść na półkę, pchnął go pod ścianę i wszyscy
odetchnęli.
- Myślałem, że straciliśmy
naszego włamywacza – powiedział Dwalin z nieukrywaną ulgą.
- Jest stracony, odkąd opuścił
dom – ponuro stwierdził Thorin – Nie powinno go tu być. Nie ma tu dla niego
miejsca. Dwalin, tutaj!
Krasnolud wskazał wejście do
jaskini. Weszli, by sprawdzić czy jest pusta. Zdawało się być bezpiecznie,
toteż postanowili tam odpocząć po trudach podróży. Balin niepokoił się brakiem
Gandalfa, lecz Thorin zignorował to. Poszli spać, nie rozpalając nawet ognia.
Po wszystkim, co przeszli, chcieli po prostu mieć pewność, że dożyją następnego
dnia. Bofur pełnił straż, lecz nie mógł przewidzieć tego, co się stanie. W
pewnym momencie uruchomiły się sekretne zapadnie i cała kompania spadła w dół.
Poobijani, posiniaczeni i obolali zauważyli, że są w dziwnym, nieznośnie
głośnym i śmierdzącym miejscu.
- Co na Durina… - szepnął Thorin,
kiedy to odzyskał jasność umysłu i zdał sobie sprawę z tragicznego położenia –
Siedlisko goblinów… Gandalfie, pomóż…
Byli uwięzieni. Już nadciągała do
nich chmara obrzydliwych stworów. Thorin załamał się, ale nie stracił zupełnie
nadziei. Skoro udało się z trollami, orkami i wargami, może i goblinom uda się
uciec… Wstał i pełen dumy w całej swej postawie czekał na rozwój wydarzeń. Był
gotów na wszystko. Nie wiedział jednak, jak bardzo wizyta w mieście goblinów
zmieni jego życie… Co go tu spotka, a może raczej – kogo tu spotka…
---------
Notka: Autorem opowiadania jest Kate. Opowieść oparta jest na postaciach z filmu „Hobbit: Niezwykła podróż” i nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Do zilustrowania opowiadania użyto screenów Kate z w/w filmu.
---------
Kolejna część za tydzień. I w ten sposób stworzył nam się cykl „fanfikowa środa”. Mam nadzieję, że spodoba Wam się ten pomysł.
Aktualizacja 05/02/2014, część druga tutaj.
Fanfik przeczytam w wolnym czasie, ale natknęłam się na fimwebie na dość kontrowersyjny temat.http://www.filmweb.pl/person/Richard+Armitage-281769/discussion/Na+prawd%C4%99+dobry+aktor!-2371301 co o tym myślicie drogie Zrysiowane?
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu, po tym jak zawrzało na tumblr po ukazaniu się zdjęć RA z Lee Pacem, troszkę rozmawiałyśmy o tym. I powiem Ci, że obiecałam sobie, że nie będę przejmować się takimi doniesieniami dopóty sam RA ewentualnie takiego oświadczenia nie złoży. To są wszystko domniemania, zresztą nie pierwszy raz RA jest posądzany o spoglądanie w innym kierunku, że tak to ujmę. Ale z drugiej strony w jednym z wywiadów mówił, że chciałbym kiedyś mieć żonę (!) i dzieci. I tej wersji będę się trzymać.
UsuńLady Lukrecjo, każdy atrakcyjny (lub nie) nieżonaty aktor staje się obiektem plotek tego typu. Anonimowość internetu sprzyja rozwojowi takich dyskusji. Wystarczy, że gdzieś pojawi się zdjęcie aktora z osobą tej samej płci - w najbardziej nawet niewinnym kontekście - a już traktowane jest to jako niezaprzeczalny dowód jego odmiennej orientacji. Również patrzę na to z wielkim dystansem. Niektórzy internauci mają wyobraźnię równie rozbujaną, jak my, tylko że w przeciwną stronę. Dla mnie, podobnie jak dla Ani, decydujące byłoby wyznanie samego Ryśka, ewentualnie takie zdjęcie jego z innym mężczyzną, które nie pozostawiałoby żadnych wątpliwości co do łączących ich relacji.
UsuńNiedługo normalna męska przyjaźń będzie musiała zejść do podziemia - przecież to normalne, że faceci lubią pobyć z facetami, tak jak my lubimy czasem babskie spotkania. I nie ma to nic wspólnego z seksem - oprócz oczywiście gadania o nim i o płci przeciwnej. Na mecz, na piwo (męskie rozmowy) facet potrzebuje pójść z facetem, a nie z dziewczyną/żoną. Ludzie, świat się wynaturza - jak tak dalej pójdzie, to faceci przestaną sobie ręce podawać na powitanie, a poklepanie po ramieniu, czy normalny przyjacielski uścisk już w ogóle nie wchodzi w grę. Jestem tego samego zdania co Ania i Kasieńka - tylko wypowiedź Ryśka lub inny 100% dowód by mnie przekonał. Jak dla mnie Rysiek jest 100% hetero. A ludzie muszą o czymś plotkować.
UsuńWiecie, jak plotkowaliby o każdej z nas w pracy / na uczelni czy gdzie tam sie pojawiamy gdyby nas zdemaskowali na tym blogu? O, la la!
UsuńJuż to sobie wyobrażam, Rebecco! Trzeba by było bardzo się starać, stawać na rzęsach i klaskać uszami, by znów uznano nas za osoby dojrzałe i zdrowe na umyśle.
UsuńObawiam się, że gdyby ktoś znajomy (np. koleżanka z pracy) wszedł na tego bloga, to zdemaskowałby mnie bez większych trudności :)
Nie myślcie, że ja snuje jakiekolwiek podejrzenia. Tylko natknęłam się na ten temat na filmwebie i byłam ciekawa tego, co o tym sądzicie. ;) Dla mnie Rysiek chyba jest ostatnią osobą która mogłabym posądzić o bycie homoseksualistą. ;)
UsuńZastanawiałam się nad tym co napisała Rebecca, wprawdzie zawsze powtarzam, że w internecie nikt nie jest anonimowy, ale nie wiem czy chciałabym, aby ktoś z mojego bliskiego otoczenia dowiedział się, że to mój blog. Z drugiej strony nie uważam też, abym robiła coś złego. Ale podobnie jak w przypadku Kasieńki, gdyby moje otoczenie, chociażby koleżeństwo z pracy, zajrzało tu też wiedziałoby że to ja ( bo przecież od nich dostałam jedną serię Spooksów, to oni wiedzieli o moim kilkurazowym pójściu do kina, tylko po to, aby obejrzeć Thorina)
UsuńLady Lukrecjo, doskonale rozumiem, że gdy zobaczy się takie przypuszczenia, można dostać lekkiego drżenia serca, ale lepiej trzymać się faktów. Jeśli Ryś to potwierdzi, to będziemy się zastanawiać nad tym jak sobie z tym poradzić a dopóty tego nie zrobi/zrobił dla mnie jest obiektem moich westchnień.
UsuńMoi znajomi zapewne popukali by się palcem w czoło, a co bardziej złośliwi rzucili by tekst w stylu, że powinnam sobie w realu faceta poszukać a nie głupotami się zajmować, ale przecież wiadomo, że opinie co poniektórych to można o kant odwłoka potłuc. Moja przyjaciółka, której opowiadam trochę o naszym blogu uważa, że to całkiem normalne (chociaż sama nigdy czegoś takiego nie przeżywała), nie ocenia mnie i słucha mojego gadania o Ryśku bez dezaprobaty w oczach. Ale to po prostu bardzo mądra kobieta jest.
UsuńI to jest prawdziwa przyjaciółka Zosiu. Moja robi tak samo, chociaż staram się nie zamęczać ją opowiadaniami o Rysiu. Kiedyś, gdy zapytałam ją, czy myśli, że ze mną jest coś nie tak, odpowiedziała mi, że widzi ile i to daje radości ( więcej jej argumentów nie przytoczę) i to jest najważniejsze.
UsuńDwójka moich najlepszych przyjaciół wie o blogu i nawet czasami podczytuje go zaśmiewając się niekiedy do rozpuku. Ale to ludzie, którym całkowicie ufam i nawet jeśli rzucą kąśliwą uwagę na temat mojego zwaRiowAnia, to nie jest to złośliwość a przyjacielska pobłażliwość dla "odmiennego stanu świadomości".
UsuńBo nasi przyjaciele to takie „wentyle bezpieczeństwa” :-)
UsuńTen Blog Aniu to fantastyczne miejsce i chwała Ci za to że go założyłaś!Każda z nas ma swoje życie w realu,jakąś rodzinę,znajomych,faceta,ale wiadomo,że w tym 'normalnym' życiu na co dzień jesteśmy odpowiedzialnymi,poważnymi,bla bla bla,kobietami,jeśli uciekamy w jakieś marzenia,czy fantazje,to robimy to samotnie-a dzięki temu miejscu,ja przynajmniej,trafiłam na bardzo inteligentne i sympatyczne kobiety których fantazje i zainteresowania łączy jeden punkt-RYŚ i tu-bezkarnie,bez obaw o komentarz na temat stanu swojej psychiki można się tymi zakrętami swojej wyobraźni podzielić!Nie robisz Aniu nic złego,moim skromnym zdaniem,wręcz przeciwnie!A tym,którzy Zosi,doradzali by "w realu faceta poszukać a nie głupotami się zajmować"współczuję,bo rzeczywistość zdominowała ich do tego stopnia że na nic innego miejsca już nie ma!Ubodzy duchem ludzie-nie ubliżając nikomu.Badyl.
UsuńDziękuję Badyl, że tak postrzegasz to miejsce. To prawdziwa radość móc z Wami cieszyć się Rysiem.
UsuńAniu, bardzo dobry pomysł! Mam już zaplanowane środowe wieczory :)
OdpowiedzUsuńKate, "szcun", jak mawiają młodzi nie tylko duchem. Świetna robota kobieto :) już nie mogę doczekać się co będzie dalej. I uśmiechnięty Thorin....w filmie tego brakowało. Trzymam kciuki, żeby muz Cię nawiedzał :)
Cieszę się, że podoba Ci się pomysł, Eve:) Ale bez Kate fanfikowych śród by nie było, a przynajmniej w polskiej wersji, więc to jej należą się największe podziękowania. :)
UsuńJestem za, jestem za! Co środę randka z Thorinem. Jak Kate skończy, to należałoby podesłać Ryśkowi do poczytania taki alternatywny scenariusz losu jego bohatera.
Usuń"Fanfikowe środy" - cudowny pomysł. Dziękuję Wam obu, dziewczyny :-)
OdpowiedzUsuńPięknie się ta opowieść zaczyna. Bardzo podoba mi się rozwinięcie rodzinnych relacji Thorina z siostrzeńcami i wzajemne przekomarzanie się braci. Również antypatię Thorina w stosunku do Bilba ukazałaś tutaj, Kate, z jeszcze większą siłą niż w filmie. Żal mi się robi biednego hobbita, że Thorin aż tak nim pogardza.
No i bardzo jestem ciekawa tej osoby spotkanej w lochach goblinów. Czy będzie taka, jak zapowiadałaś, czy "w tak zwanym międzyczasie" zmieniła się w Twojej głowie? Ha, czekam na następną środę, na następną część i duuuużo weny życzę :)
Fajnie jest móc przeczytać polskojęzyczny dobrze zaczynający się fanfik:) I bardzo się cieszę, Kasieńko, że podoba Ci się ten pomysł. :)
UsuńA gdyby Ciebie Muz natchnął i chciałabyś w jakąś środę umieścić tu swoje opowiadanie, to będzie mi bardzo miło.
Kasieńko, ja Tobie dużo weny życzę - niechby tak muz porządnie nad Tobą polatał, bo lubię Twoje opowiadanie ogromnie - Twoje poczucie humoru trafia w moje gusta, że hej!
UsuńAle, Badyl nam zniknęła - a pomysł na alternatywną wersję "Hobbit" miała interesująco-obiecujący. Może pisze.
Fanfikowe środy, świetnie! Super niespodzianka na ten ekstermalnie zimowy wieczór (u Was też?) - mojej okolicy aura niczym podczas słynnego kuligu w "Potopie" . W sam raz, aby zatulić się w pled obramowany futrem i marzyć o Królu... Bardzo mi się podoba opowieść. Thorin jako wujek od zawsze wywoływał u mnie jakiś rodzaj rozczulenia, a Kili i Fili łobuzerskiej sympatii.
UsuńAj, przepraszam, tak się jakoś zamotałam, że nie na temat najważniejszy - czyli fanfika - się nie wypowiedziałam. Kate, zdaje się, biedna dzisiaj miała wizytę u okulisty.
UsuńFanfik świetny: rozwinięcie tematu trio: Thorin i młodziki bardzo mi się podoba, koszmary/demony Thorina idealnie pasują do kreacji Ryśkowej, wszystko w klimacie, świetny pomysł ze wstawieniem zdjęć. Zapisałam w folderze RYŚ/Fanfiki/Kate. Boże, mam nadzieję, że mój internet za tydzień nie strzeli focha, bo już się cieszę na ciąg dalszy.
Zamotałam się istotnie, miało być oczywiście: "że na temat najważniejszy". Sorry
UsuńPojawiam się na chwilę - nie powinno mnie tu być, jestem po drobnej operacji oczu i mam nakazane "spore ograniczenie pracy na komputerze" - tylko że ja tu nie pracuję, a przyjemnie spędzam czas :) Ale musiałam tu wejść, by Wam odpowiedzieć choć krótko.
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie, że się Wam podoba. No więc tak: moim zamiarem właśnie poprzez rozwinięcie relacji rodzinnych Thorina i dodaniu jego postaci odrobiny uśmiechu było tak zwane zdjęcie odrobiny majestatu z jego ramion (podoba mi się to określenie). Potem - przekonacie się - majestat sam zeskoczy z jego ramion, nawet się chłop nie obejrzy a majestat ustąpi miejsca namiętności. A wyobraźcie sobie Thorina ogarniętego namiętnością... No, same wiecie :) Co do antypatii do Bilba to lekko to podkoloryzowałam, i zrobiłam też z Bilba trochę taką zrzędę w dalszej części - więc między chłopakami trochę iskrzy, ale to dobrze, przynajmniej nie jest nudno. Osoba z lochów goblinów w gruncie rzeczy pozostała taka sama, tak jak ją sobie wyobraziłam - tego dowiecie się zresztą z 2 części. I jest po prostu wyjątkowo niską kobietką :)
A co do pomysłu Zosi o przesłaniu tekstu Ryśkowi... No cóż, sądzę że gustuje nieco w innej literaturze, bałabym się że mnie wyśmieje. I miałabym u niego przechlapane :(
Aha, no i Kasieńko ja również czekam na Twój ruch jeśli chodzi o fanfikowe środy :)
Teraz uciekam bo moje oczy domagają się już odpoczynku - ale jutro sobie oczywiście nie odmówię :)
Kate, o swe piękne oczka dbaj - ja pół roku miałam CRS, niby zaleczone ale zmiany w siatkówce zostały. Rysiek gust ma dobry i poczucie humoru też, więc fanfik na pewno by mu się podobał. Jako bonus mogłabyś dodać ten poprzedni. :-))
UsuńW sumie racja, myślę że perspektywa zmiany losu Thorina z tragicznego na romantyczny mogłaby mu się spodobać. Ale tego poprzedniego to naprawdę bałabym mu się pokazać - pomyślałby, że robi się tu z niego obiekt seksualny :) A przecież tak nie jest, pRAwda? :)))
UsuńJeśli do losów Thorina dorzuciłabyś parę przebłysków z jego przeszłości - młodości w Ereborze, relacji rodzinnych - to myślę, że Rysiek, który lubi kreślić swoim bohaterom całe tło, by wiedzieć, dlaczego stali się tym, kim są obecnie, byłby całkiem zadowolony z lektury.
UsuńRA obiektem seksualnym??? Nie no, skądże znowu :))) Boże broń :))) Ani trochę, ani ciut-ciut :-D
Przecież powszechnie wiadomym jest że wszystkie wielbimy Go wyłącznie za talent,pracowitość i wrodzoną skromność,a że któraś tam przypadkiem ,czasem dostrzeże...te niesamowite oczy,albo zasłucha się w niezwykłej barwy głos-no cóż-aktor też człowiek-mówić musi,a nawet patrzeć..Badyl.
UsuńObiekt seksualny... w życiu nie pomyślałabym o tym. :)))) Jesteśmy zgromadzeniem kontemplacyjnym, więc z nabożną czcią wielbimy przymioty ducha i umysłu oraz niewątpliwy talent aktorski naszego patRonA. :) A że czasem trzeba na niego spojrzeć.. cóż.. to tylko w celu przypomnienia sobie rzeczonych przymiotów i po to by nie rozpraszać się podczas kontemplacji. :)
UsuńRysiek jako obiekt seksualny?! Nigdy w życiu! My po prostu kreatywnie i asertywnie reagujemy na jego kreacje aktorskie - bo, przecież o to chodzi, prawda? Nasze myśli są czyste, koncentrujemy się na doznaniach artystycznych. Rysiek i seks? Skądże znowu.
UsuńJestem,jestem!Witam:Rysianki,Rysiaczki i jak tam jeszcze jesteśmy określane,podczytuję jak zwykle z dużą przyjemnością szanowne Zgromadzenie,ale w godzinach tak nieprzyzwoitych,że odezwać się nijak.Po kolei-Kasieńkowy fanfik z Muzem uskrzydlonym powalił mnie-kawałek,no kawałeczek fantastycznej,z polotem i humorem prozy,zazdroszczę pióra!Fanfik Kate też świetny i z możliwościami,pomysł na fanfikowe środy bardzo fajny,tylko nie wiem czy po próbkach twórczości takich Poprzedniczek odważę się cokolwiek napisać z tego co tam sobie wymyśliłam.Badyl
OdpowiedzUsuńCześć :) Rysiaczki :) fanfick poczytam kiedy indziej- czeka mnie kolejny egzamin :) ale ale w ramach rekompensaty posyłam wam ciekawostkę :) THORIN I NIE TYLKO W WERSJI ŻEŃSKIEJ :D
OdpowiedzUsuńhttp://www.escapistmagazine.com/gallery/view/26/131797/2053.10
Co sądzicie? :) brak im brody ale powiedziałabym że jest nawet nawet :D
Dzięki Myrcello za linka, wprawdzie widziałam to już na tumblr, ale przyznać trzeba, że ta wersja jest po prostu piękna :-)
UsuńSwietny fanfick :) trzyma klimat ale jednocześnie masz swój styl pisania :)
OdpowiedzUsuń