wtorek, 21 stycznia 2014

7 RA postaci w nakryciu głowy.

To jest kolejny post z serii "prozaiczne czynności”. Poprzedni tutaj.

Myślę, że wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, że Richard Armitage staje się graną przez siebie postacią. W czym niewątpliwie pomaga mu kostium. W „dodatkach” na DVD do serialu „Północ Południe” o swoim kostiumie powiedział ( wg tłumaczenia zamieszczonego na DVD, oryginalny wywiad tutaj):

Kostiumy odegrały ważną rolę. Mike stworzył wspaniałe ubrania, a Alison świetną charakteryzację. Pierwsze co robi rano aktor na planie, to wkłada kostium. Jeśli czuje się w nim nienaturalnie, przeszkadza mu to w grze. Istotne są szczegóły. Moje stroje uszyto z ciężkich tkanin, były wzmocnione na kolanach. Kostium, a przez to postać, nabierały wiarygodności. Do tego sztywne, wykrochmalone kołnierze i krawaty. Wydawały się nieodłącznym atrybutem postaci, lecz jedna scena wymagała zdjęcia krawata. Zegarek, który nosiłem w kieszeni był piękny i zabytkowy. Thornton miał go po ojcu, chciał nosić pamiątkę. To ważne, by w kostiumie czuć się jak w ubraniu, nie przebraniu.

Tak więc dziś chciałabym przyjrzeć się małemu szczegółowi kostiumowemu i zaprezentować postacie grane przez Richarda Armitage’a w szeroko rozumianym nakryciu głowy. W związku z tym, że ( na szczęście:-)) sporo RA postaci nosi podobne nakrycia głowy, moją dzisiejszą klasyfikację postanowiłam lekko odwrócić. I dziś punktem wyjściowym będzie, nie RA postać, lecz owo nakrycie głowy. Więc bez zbędnych ceregieli przedstawiam Wam pierwszy punkt mojej klasyfikacji, czyli:
Wełnianą czapkę
A w niej z pozoru mało atrakcyjny, ale o wielkim sercu John Standring.( "Dom na wrzosowisku"/ "Sparkhouse").



Drugim jest waleczny i honorowy John Porter  ("Kontra"/ "Strike Back").


Listę postaci w wełnianej czapce zamyka kapitan Ian Macalwain ("Komandosi"/ "Ultimate Force").







A skoro jesteśmy w wojskowym klimacie, to punktem drugim jest:
Kapelusz polowy 
(Więcej o tym nakryciu głowy przeczytacie tutaj
a w nim, wspomniany wcześniej John Porter,

kapitan Ian Macalwain





Trzecim w tym zestawieniu jest:
Beret ( wojskowy).
I tu znów Ian Macalwain,

oraz Angus (Macbeth (RSC))
Źródło:RichardArmitageOnLine.Com
















Kolejnym nakryciem głowy RA postaci jest:
Kask 
A w nim, w jego dwóch odmianach, pan doktor Alec Track. (Złota Godzina"/"The Golden Hour").






Drugą postacią w kasku jest Ricky Deeming ("Inspector George Gently").


Czy tylko mnie jest tak ciężko skupić uwagę na jego kasku? :-) Hmmm... Ale pozostawmy to seksowne skórzane ubranie i przejdźmy do punktu piątego mojego dzisiejszego zestawienia, czyli do:
Kapelusza
W tym pięknym rekwizycie możemy zobaczyć Williama Chatforda ("Malice Aforethought"),
Źródło


















Jak również Claude'a Moneta ( "Impresjoniści"/ "The Impressionists"). Mam tylko nadzieję, że znawcy historii męskiego stroju wybaczą mi moje mocne uogólnienie w tym temacie.



A jako bonus w tym punkcie dodam jedno zdjęcie pana Armitage'a, ponieważ jestem mocno przekonana, że to co trzyma w ręku mój nasz ulubiony aktor na poniższym zdjęciu jest kapeluszem. ;-)
Richard Armitage, sesja zdjęciowa autorstwa Leslie Hassler.
I tu, nawiasem mówiąc, muszę przyznać, że zastanawiam się czy pani Leslie Hassler zrobiła więcej zdjęć z tym rekwizytem. Och rozmarzyłam się, a tu czas na punkt szósty dzisiejszej klasyfikacji, czyli na pewną odmianę kapelusza, a mianowicie: 
Cylinder 
(możecie poczytać o nim tutaj

I tu, wreszcie mogę pomyśleć o mojej ukochanej RA postaci, to jest o Panu Thorntonie, którego czasem potrzebuję. ("Północ i Południe"/ "North and South.").






Jak również o mniej sympatycznym Percym Courtenay'u ("Miss Marie Lloyd" / "Miss Marie Lloyd: Queen of the Music Hall."). 

Źródło:Armitage-online.ru
Ostatnim, siódmym punktem  w tym zestawieniu, jest: 
czapka z daszkiem
czy jak kto woli kaszkiet.  I tu, ponownie Claude Monet. 


Również w tym punkcie muszę umieścić mały bonus, czyli pana Armitage'a we własnej osobie.
Aby baczniej przyjrzeć się tej czapce zajrzyjcie na blog Joni z Jonia's Cut klikając tutaj

I kolejny, już ostatni dziś bonus, czyli coś co znalazłam na Tumblr, co, jak sądzę lekko wpisuje się w tematykę dzisiejszego posta. I mam nadzieję, że Wam również przypadnie do gustu.

Źródło
Źródło zdjęć w przypadku braku ich podania: RANet.Com, RACentral


I pytanie do Was, w którym z nakryć głowy nasz ulubiony artysta zachwyca Was najbardziej? ( i aż kusi mnie, żeby dopisać i dlaczego to jest pan Thornton ;-)). 

39 komentarzy:

  1. Aniu Kochana witaj Słonko nasze! Starałyśmy się pełnić honory domu jak umiałyśmy najlepiej ale bez Twojej świetlistej osoby to nie to samo.
    Nie wiem czy to wina pogody za oknem czy mojej pogłębiającej się słabości do Johna Standringa ale wybieram czarną wełnianą czapę. Kapelusze, kaski i cylinder przeszkadzają w spontanicznych pocałunkach. Ryś we własnej osobie w kaszkiecie miły dla oka bardzo, ale prawda jest taka, że najbardziej lubię go (realnego i postacie) z gołą głową, gdy nic tej pięknej, kształtnej głowy nie zasłania.
    Jak dobrze, że jesteś Aniu! Zacytuję słowa piosenki: "...Jezu, jak się cieszę...."
    Ps. Jestem ciekawa na jakie bezdroża i manowce zaprowadzi nas kwestia nakrycia głowy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Zosiu! Dziękuję za piękne powitanie :*Nie masz pojęcia jak się cieszę, że znów mogę wziąć laptopa i być tutaj. Mówiłyście o syndromie odstawienia i naprawdę jestem głodna RA i Waszych komentarzy. Bardzo jestem Wam wdzięczna, że byłyście tu cały czas:*

      Przyznam Ci się, że ja też mam słabość do, jak to kiedyś w jednym z postów napisałam, do misia Standringa. I prawdę mówiąc, dość dawno temu szukałam zdjęć do tego posta, a dziś kiedy to wszystko „montowałam” niesamowicie urzekł mnie Ryśkowy Monet i kusiło mnie aby wrzucić tu więcej jego zdjęć w kaszkiecie. Chociaż Ryś w kapeluszach wygląda bardzo atrakcyjnie, nawet jeśli ma skwaszoną minę jako P.Durrant.
      P.S.
      Hmm A bezdroża tutaj są doprawdy fascynujące ;)

      Usuń
    2. Cieszę się ogromnie, że Twoje zdrowie się popRAwia, co widać jasno po kolejnej porcji uzależniających zdjęć, którymi nas uRAczyłaś. :)
      Kate wszystkich nas rozgrzała tak, że teraz zimowa pogoda całkiem nam nie straszna. Mam nadzieję, że i na Twoje przeziębienie podziałało skutecznie. Ogólnie, to nam nie choruj, bo chorowanie jest bardzo niezdrowe.
      A co do nakrycia głowy, to RA w cylindrze, przy swoim wzroście na dodatek, wygląda niezwykle wyniośle i chłodno, ale też przystojnie jak diabli. Jednak tak jak Zosia, też wolę go w czapeczce (uwielbiam Portera), a już w czapeczce i w roli Standringa jest postacią, w której ramiona chętnie bym wpadła aby się przytulić, rozgrzać i schronić przed światem.

      Usuń

    3. Obiecuję, że postaram się poprawić i nie chorować :) Dzięki za troskę Ello:*
      Wiesz, Twój komentarz uświadomił mi, że przy RA w cylindrze wyglądałybyśmy ( i tu myślę o sobie, pomimo mego dość znacznego wzrostu) jak krasnoludy przy Gandalfie :-) Może właśnie dlatego rzadko pan Thornton pokazywany jest w całej okazałości.
      I absolutnie rozumiem Twoją chęć przytulenia się do Johna Standringa. Czasem mam wrażenie, że z nim świat byłby łatwiejszy do zniesienia.

      Usuń
    4. Jeszcze raz witam wszystkich, i Ciebie, Aniu :-) Wysłałam do Ciebie maila.

      Mnie osobiście urzekł, rozczulił, rozmiękczył itd. John Standring. Sama nie wiem czemu, po prostu jest taaaaki... kochany ;) Rysiek - umówmy się - czego by na sobie nie miał, wygląda zniewalająco.

      Usuń

    5. Witaj Kate:)
      Tak, Ryś ma sylwetkę modela i jak mawia moja przyjaciółka „ładnemu we wszystkim ładnie”. A mnie wciąż się marzy, że Leslie Hassler znów zrobi na prezent i opublikuje zdjęcia/a Rysia w kapeluszu:)

      Usuń
    6. Aniu, jak miło Cię znowu słyszeć - czytać znaczy się. Bardzo było smutno bez Ciebie, i nawet pojawiały się pewne wątpliwości, czy możemy sobie tak beztrosko harcować po Twoim dobytku. A działo się, oj działo! Jeszcze sobie dziś raz spojrzałam na Twoją prozę, Kate - po cichutku, chyłkiem, boczkiem, aby nikt mojego uśmieszku nie zauważył. Widzę, że szanowne "zrysiowane" grono już na łączach, jestem spoźniona. Powiem zatem krótko. Również wybieram zdjęcie nr 1 - czapeczka, zarościk, rozchełstana koszula ... i buuuuuch w sianko. Czego więcej potrzeba? :))))

      Usuń
    7. Zgadza się - John S. jest mężczyzną, w którego ramiona chętnie by się "wpadło aby się przytulić, rozgrzać i schronić przed światem", ale ja chciałabym też Johna przytulić, rozgrzać i ochronić przed całym światem. Mam obsesję na punkcie uszczęśliwienia Johna S. A w głowie kilka scenariuszy, w których jakaś naprawdę świetna dziewczyna zakochuje się w Johnie, i to nie tylko dlatego, że to dobry, bezinteresowny, wrażliwy człowiek ale zakochuje się w nim szaleńczo i namiętnie, John jest dla niej tym jednym, jedynym, wymarzonym. Bo John zasługuje na to, żeby być dla kogoś spełnieniem marzeń. I myślę, że John rozkwitł by w takiej miłości i ten na pozór misiowaty mężczyzna okazałby się cudownym, namiętnym facetem. Aha, żeby było na temat: ta świetna dziewczyna sama zakładałaby Johnowi czapkę przed wyjściem do pracy i zdejmowała po powrocie.

      Usuń
    8. Dziękuję Rebecco, mnie też bez Was było ciężko.

      Widzę, że Cię też John Standring przyciąga :) A w sianku pająki, myszy i … ogólnie niewygodnie ;) tak się tylko droczę :)

      Usuń
    9. Tak, masz rację Zosi, John S. zasługuje na dobrą miłość a co więcej on doskonale zdaje sobie z tego sprawę. A miłość, wiadomo uskrzydla ( przynajmniej w pierwszym jej stadium ;)) I już Cię widzę witającą Johna z otwartymi ramionami a on biedny ucieka, bo przeszedł właśnie zapachem owiec. :)

      Usuń
    10. Wakacje u babci na wsi przez całe dzieciństwo:))) nie zliczę, ile razy spałam na sianie. Żadne siankowe stworzenia mi nie straszne...ani wiejskie zajęcia. Dziadkowie mieli gospodarstwo, niestety bez owiec, ale innej fauny było pod dostatkiem. Dlatego też myślę, że szybko doszłabym do porozumienia z Johnem...

      Usuń
    11. I wszystko jasne Rebeco:) I jestem pewna, że John S. z chęcią by z Twej pomocy skorzystał, szczególnie po ciężkiej pracy;) Przyznam się, że tez spędzałam wakacje u dziadków, którzy mieli małe gospodarstwo, jednak mnie nie wolno było spać na sianie :(

      Usuń
    12. Kochana Aniu, mnie właściwie też nie było wolno. Ale od czegóż miało się szalone naście lat, równie szalone kuzynki i okno - z tych starych, podwójnych, na biało malowanych, z odłażącą farbą i watą wpychaną pomiędzy dwie szyby w czasie zimy...

      Usuń
    13. Szczęściara, ja jestem najmłodsza, kuzynostwo z tej gałęzi rodzinnej duuużo starsze, więc jedynie z moim bratem ( o 4 lata starszym) szukaliśmy się w kukurydzy. Boże po dziś dzień pamiętam ten mój strach, kiedy on nie odzywał się a ja w koło i nad sobą widziałam tylko kolby kukurydzy. Ale ogólnie nie było tak źle, a wręcz przeciwnie uwielbiałam przebywać u dziadków. Och, u moich dziadków też były takie okna:) i uwielbiałam patrzeć w zimowe mroźne dni na to jak pięknie mróz je malował.

      Usuń
    14. Mój internet dał ciała. Aniu, John by przede mną nie uciekał w obawie, że odstraszy mnie woń owiec - on by wiedział, że ja uwielbiam brać z nim prysznic.
      Wakacje u babci na wsi wspominam z sentymentem - chociaż biedna młóćka kiedyś się przeze mnie pochorowała - przekarmiłam ją liściami buraczanymi.

      Usuń
    15. Mnie też dziś znów blogger nie lubi, żeby blogerka miała problem z umieszczeniem komentarza na własnym blogu, toż to brzmi jak kiepska komedia. Brrr…

      To niesamowite, że dziś w Dzień Babci tak pięknie wspominamy nasze Babcie ( moje, niestety obie już nie żyją).

      Co do Johna S. hmm rozumiem, że plecy chciałabyś mu umyć ;)

      Usuń
    16. Ja na szczęście jeszcze jedną Babcię mam - razem z siostrami, szwagrami i siostrzeńcami spędziliśmy u Niej niedzielne popołudnie - czas to bezcenny.
      Dlaczego tylko plecy? Całego oczywiście. Jak coś robić to na 100% - żadnych niedoróbek.

      Usuń
    17. Zazdroszczę Babci.

      Wiesz Zosiu, uwielbiam Twoją dokładność :)

      Usuń
    18. Ja do mojej tylko dzwoniłam, niestety za daleko na jednodniowy wypad :((
      Zosiu, czy John już wytarty, czy go jeszcze płuczesz?

      Usuń
  2. Pytanie za 5 punktów, czy też tak macie, że chcąc umieścić komentarz, wciskając przycisk „dodaj komentarz” bloger „odsyła” Was na początek posta? Bo mnie się to dziś przydarza a mocno mnie to irytuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zosiu, jeśli chcesz poczytać o miłości Johna S., to polecam przeczytanie: http://www.wattpad.com/1763487-return-to-sparkhouse
    Z góry przepraszam, jeżeli się powtarzam i ten link gdzieś już tu był. To całkiem możliwe, bo tylko moja skleroza nie pozwala mi teraz stwierdzić w jaki sposób dotarłam do tego fanfika.
    Brakuje autorce lekkości pióra naszej Kate, a zwłaszcza tego mrugania okiem do czytelnika, ale opowieść jest sympatyczna.

    Więszość postaci granych przez Rysia jest dość chłodna i odległa. Jakby nie lubić Lucasa, to jednak widać, że jest groźny i nieprzystępny, podobnie jak Gisborne. Nawet doktor Alec nie sprawia przyjacielskiego wrażenia, a jedynie roztacza aurę wysokiej klasy specjalisty. Jeszcze Porter w niektórych scenach jest opiekuńczy i w miarę miękki, ale w wielu innych scenach jest po prostu niezwykle skuteczną maszyną do zabijania. Powinnam wspomnieć Króla spod Góry, bo wzrostem pasowałby do mnie idealnie. :) Jednak pewnie jest największym twardzielem spośród nich wszystkich - dosłownie i w przenośni.
    Zostaje więc John S. ze swoją rozczulającą nieśmiałością i kręconymi kosmykami wystającymi spod wełnianej czapeczki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och nie wiem Ello, nie wiem czy pan Thornton jest chłodnym gentelmanem. Hmmm sposób w jaki często patrzy na Margaretkę pozwala mi mieć odmienne zdanie w tym temacie. Ale zgadzam się, taką ciepłą i to wprost na pierwszy rzut oka jest John Standring.

      Co do fanfuku, jakiś czas temu zamieściłam tu linki do dwóch moich ulubionych fanfików z tą postacią ( i nie wiem dlaczego nie skończyłam tej serii postów- nieważne). W każdym bądź razie, jeśi ktoś ma ochotę, to poniżej link:

      http://zrysiowana.blogspot.com/2013/02/lubie-fanficki-czesc-1-i-like-fan.html

      Usuń
    2. Aniu a polecisz jakieś fanfiki o sir Guy 'u? Jak widać, prawdziwa z Ciebie kopalnia wiedzy. Może być w ojczystym jezyku naszego bohatera.. Znaczy się Rysia, nie Guy'a - w staroangielskim nie zakumam :))

      Usuń
    3. Z sir Guy’em są bardzo fajne fanfiki, a przynajmniej te, które swego czasu znalazłam i bardzo polubiłam, niektóre z nich bardziej dla dorosłych dziewczynek się nadają ale myślę, że właśnie takie tu zaglądają :). I właśnie to był powód ( najogólniej rzecz ujmując) dla którego zaprzestałam kontynuowania serii o moich ulubionych fanfikach. Ale jeśli chcesz, przejrzę moje nieopublikowane posty zaktualizuję je i w niedługim czasie umieszczę na blogu notę o fankikach.

      Usuń
    4. Niestety, I can speak a little English - a i to na wyrost napisane, więc fanfiki o Johnie S. są dla mnie niedostępne.
      Chłód Thortona jest pozorny - to istny wulkan emocji skrzętnie skrywanych pod maską pragmatycznego człowieka interesu. Myślę, że Margaret na brak namiętności w związku nie mogła narzekać.

      Usuń
    5. Szczęściara z tej Margaretki, czyż nie? ;)

      Co do fanfików i „a little speak English”- Zosiu przecież jest przyjaciel google, którym można się wspomóc i cieszyć się dalszymi losami ukochanej postaci. Ale smutne jest, że nie ma polskich fanfików dla RApostaci. Cała nadzieja w Kasieńce i Kate.

      Usuń
    6. Miła Aniu, jeśli odświeżenie info o fanfikach nie będzie dla Ciebie problemem, będę ogromnie wdzięczna. Nie mogę jakoś pogodzić się z faktem, że przez 3 sezony sir Guy w celibacie... może fanfiki to nadrobią :))

      Usuń
    7. Żaden problem Rebecco, odświeżę, poszukam i umieszczę z przyjemnością. :)

      Usuń
  4. Witajcie drogie siostry!

    Wybaczcie, proszę, że nie podpisałam się jak należy. Na swoje usprawiedliwienie mam mam jedynie to, że komputer, internet i ja nie zawsze bywamy kompatybilni. Poza tym to był mój coming out jako zrysiowanej i debiut internetowy. Czyżby Rysiowa magia zadziałała? Pewnie tak, ale też Wasza serdeczność i atmosfera, jaką tworzycie sprawiła, że ja-skryta i nieśmiała z natury zamieściłam swój komentarz. Pozwólcie zatem, że od dziś będę Eve the Owl. (Aniu, nad awatarkiem popracuję:)

    Nakrycia głowy... I jak ja biedna mam się zdecydować. Moim faworytem pozostanie chyba bonus do pkt. 5, bo to jedno z pierwszych zdjęć Rysia "w cywilu", przez które straciłam oddech. A spojrzenie tych stalowo-błękitnych oczu sprawiło, że spąsowiałam niczym pensjonarka:) Wprawdzie wiek już nie ten, ale liczy się wszak duch a nie metryka.

    Nie będę Was przesadnie zachęcać do merytorycznych dyskusji, choć wiedza to podstawa, bo te manowce...Cóż, miło wiedzieć, że nie tylko moja wyobraźnie jest mocno podRAsowana. Te "leśne ostępy"...sama się do siebie uśmiecham.Często chodzę w góry inie gubię się, bo wiem czym to grozi, ale z Rysiem byłabym skłonna zaryzykować:) Pamiętam też, że w jakimś wywiadzie mówił o jeździe na nartach. Niech no tylko powie gdzie, to ja lecę i choć dawno tego nie zrobiłam, to gotowa jestem przewrócić się z gracją (podkreślam tą grację:)w zasięgu jego wzroku a może nawet ramion. Przecież on taki dobrze wychowany, więc pomógłby niewieście w opałach:)

    Kate, teraz filmowe wejście do Ereboru nigdy nie będzie takie samo. Ale pisz kobieto, pisz jak najwięcej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę rozumiem Cię, kiedy mówisz, że zadziałała magia Rysia, która dodała Ci odwagi na pozostawienie pierwszego komentarza Eve. Będąc również nieśmiałą osobą kiedy pierwszy raz pisałam komentarz na blogu Servetus chyba z 5 mim siedziałam i biłam się z myślami czy wcisnąć przycisk „publikuj”.
      Też bardzo lubię to zdjęcie Leslie Hassler. I mam wrażenie, że Ryś świetnie się bawił podczas całej sesji. A to jego spojrzenie hmm patrzę i zapominam co chciałam powiedzieć.
      Widzę, że masz całkiem ciekawy plan na spędzenie zimowego urlopu w górach. A Ryś mówił nawet, że mógłby być instruktorem narciarskim. :)Może Kate Cię usłyszy i napisze coś o przygodzie Rysia w górach :)

      Usuń
    2. Miła Eve, w Korbielowie byłam na Sylwestra ale Rysia nie uwidziałam. Trochę stoków mamy, proponuję się podzielić i szukać, akurat sezon w pełni. Ale która pierwsza znajdzie, to bez sióstr ani rusz, OK?

      Usuń
    3. Witaj Eve! Gracja przy pozorowanym upadku bardzo istotna, żeby sobie nie daj Boże czegoś nie uszkodzić i być przy Ryśku w pełni sił i znakomitej formie. Istotnie "wejście do Ereboru" nabrało smaczku.

      Usuń
    4. Strasznie się cieszę, że jest nas coraz więcej w naszej kawiarence "Pod Ryśkiem".
      Magia Ryśka działa na całym świecie.
      Dzięki Kate, za Twoje opowiadania, pięknie piszesz. Widać, że robisz to z pasją i ,że sprawia Ci to wielką przyjemność.
      Mnie bardzo podobają się zdjęcia Ra w kaszkiecie Szczególnie Claude Monet pięknie wygląda w tym zawadiackim kaszkiecie, bo przytulic to bym chciała się do "misia" Johna.

      Usuń
    5. Czyli dziś zwycięzcą jest John Standring, sorry panie Thornton ;-) ( też bardzo lubię Rysia w kaszkiecie, a ten jego uśmiech jest bardzo zaraźliwy ;))

      Usuń
  5. Dla mnie najlepiej prezentuje sięp w tym kapeluszu polowym. Ach ta zawadiacka mina :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się to podoba. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.