Dzisiejszy post został zainspirowany rozmową jaka miała miejsce tutaj, i aby baczniej przyjrzeć się tatuażom jakie miał Lucas North grany przez Richarda Armitage'a w "Tajniakach" ("Spooks"), a nie po to, aby bezkarnie gapić się na jego nagi tors. ;-) Ale może uda się
pogodzić jedno i drugie. :-) Więc, pytanie brzmi, dlaczego Lucas North miał tatuaże?
Hmm, no cóż odpowiedź na to pytanie podał nam sam Lucas w pierwszym odcinku siódmej serii serialu, mówiąc do Harry’ego Pearce’a:
czyli:"Tattooing is part of the culture in there. You don’t do it, you don’t belong. You don’t belong, you’re dead.”
"Tatuaże są częścią kultury tam. Nie masz ich, ty nie należysz ( do tej kultury). Nie należysz, nie żyjesz".
Richard Armitage jako Lucas North w "Tajniakach" ( "Spooks") S7E1. Mój screen + edycja. |
Poza tym, jak powiedział sam Armitage w tym wywiadzie:
czyli:Actually, I wouldn’t want a tattoo at all. They’re difficult to cover up. But I know how important the body art is to Lucas North. His history has been etched on to his skin.
Właściwie nie chciałbym tatuażu w ogóle. Są trudne do ukrycia. Ale wiem jak ważną jest body art dla Lucasa Northa. Jego historia została wyryta na jego skórze.
A zatem przyjrzyjmy się tej historii.
"Dum Spiro Spero" umieszczone na karku Lucasa oznacza z łacińskiego "póki oddycham, mam nadzieję". Myślę, że w tak ciężkim więzieniu w jakim był Lucas te słowa nabierają mocniejszego wyrazu.
Patrząc niżej możemy dostrzec wytatuowane kopuły cerkiewne. Jest ich osiem, czyli dokładnie tyle ile lat Lucas przesiedział w więzieniu.
Niżej, tuż nad spodniami widnieje napis w języku rosyjskim „МИР” czyli POKÓJ.
A teraz spójrzmy na tors Lucasa Northa.
To bardzo imponujący tatuaż. Jak dowiedziałam się z przytoczonego wyżej wywiadu, tatuaż ten jest odzwierciedleniem obrazu Williama Blake’a „Urizen”
Źródło: wikipedia. Więcej o tym obrazie tutaj. |
i [(...)and it is a reminder to Lucas he cannot construct his own destiny] jest przypomnieniem dla Lucasa, że nie może zbudować swojego własnego losu.
I znów, sięgając wzrokiem nieco niżej ( nie aż tak nisko ;-)) możemy zobaczyć wytatuowany napis: "GNOTHI SEAUTON"- ( z greki) "poznaj samego siebie".
Pozostało nam jeszcze przyjrzeć się przedramionom i ramionom
Lucasa, tam też kilka ciekawych, żeby nie powiedzieć magicznych z racji ich
przemieszczania się, tatuaży.
Na lewym przedramieniu od wewnętrznej strony widnieje napis: „ Niczego nie widzieć*,
niczego nie słyszeć, nic nikomu nie mówić”, który jest w języku rosyjskim.
To zdjęcie edytowane przeze mnie. |
A na ramieniu jest gwiazda, charakterystyczne jest to, że jest ona ośmioramienna.
Lucas z siódmego sezonu "Tajniaków". Mój screen. |
Lucas z ósmego sezonu "Tajniaków". Mój screen. |
Na tej samej ręce w okolicy nadgarstka Lucas ma wytatuowane
pięć kropek.
Lucas North z ósmego sezonu "Tajniaków". Mój screen. |
Natomiast na prawej ręce, na przedramieniu możemy zobaczyć
piękny okręt a niżej w okolicy nadgarstka i przedramienia ( przemieszczający
się) drut kolczasty oraz łańcuch, którego wygląd w kolejnych sezonach „Tajniaków”
również ulegał zmianie.
To zdjęcie edytowane przeze mnie. |
Przedramię Lucasa z siódmego sezonu "Tajniaków". |
Lucas z ósmego sezonu "Tajniaków". |
Przedramię Lucasa w sezonie 7 "Tajniaków". |
Lucas w sezonie 8 "Tajniaków". |
Aha i jeszcze jeden tatuaż na prawym przedramieniu, który
tak naprawdę trudny jest do rozszyfrowania. Jedno co jest pewne to to, że są to
rosyjskie litery. Być może „MEX” lub „ВЯХ”.
Mam
nadzieję, że zamieściłam wszystkie tatuaże jakie miał Lucas.
* dzięki Ello za korektę.
* dzięki Ello za korektę.
Hihi nigdy nie zauważyłam jak się przemieszcza ten na nadgarstku/przedramieniu. Moja teoria jest taka: Lucas jest tak napakowany w serii 9 że skóra mu się rozciągnęła na pokażnych mięśniach. Gdyby występował w serii 10 i wciąz chadzał na siłownię tatuaż wylądowałby gdzieś pod pachą ;)
OdpowiedzUsuńHa ha …całkiem ciekawa teoria :D W myśl tej teorii, okręt na ramieniu prezentowałby się jeszcze bardziej okazale :-)
UsuńAniu, podziękowania stokrotne za analizę cielesnych malowideł Rysiowych. Do mnie najbardziej (ze względu na sens i atrakcyjne umiejscowienie) przemawiają: "poznaj samego siebie" i "pokój". Drut kolczasty z łańcuchem przemieszczał się być może zależnie od nastroju Lucasa - jego poczucia zniewolenia bądź wolności. Pożegnałam się w nocy z Ros i było to bolesne doświadczenie - świetnie się oglądało rozwijającą się więź i przyjaźń Ros i Lucasa. Nie musieli nic mówić - wzrokiem okazywali sobie sympatię, szacunek i podziw. Poczucie humoru Ros i nabijanie się z Lucasa dawało filmowi trochę lekkości i oddechu. Jak oglądać bez niej "Spooks"? Jak jeszcze uśmiercą Lucasa to kto tam zostanie na 10-ty sezon?
UsuńTo była prawdziwa przyjemność robić screeny do tego posta:-) Hmm myślę, że nie jest łatwo poznać samego sobie i tak naprawdę tylko określone sytuacje weryfikują nasze sądy o sobie samym. Jeśli chodzi o przemieszczający się tatuaż z drutem, to zastanawia mnie czy Ryś zwrócił uwagę charakteryzatorom o tej różnicy, bo jakoś trudno mi uwierzyć, że tego nie zauważył.
UsuńCo do Ros, to myślę, że uśmiercanie w tym serialu fajnych postaci jest jego swoistym znakiem towarowy. Pewnie, że żal ulubionych postaci, ale z drugiej strony serial w jakimś tam sensie zyskał na atrakcyjności, stał się mniej przewidywalny, a to dla mnie jeden z nielicznych powodów dla którego jestem w stanie oglądać jakiś serial. I prawdę mówiąc byłam tan zniesmaczona po 9 sezonie, że 10-ki już nie oglądałam.
Aniu, bardzo ładnie połączyłaś przyjemne z pożytecznym. Byłoby co prawda jeszcze przyjemniej, gdybyś dała inne zdjęcie przy tatuażu ze słowem "mir" ;-P ale mogą tu wchodzić dzieci, więc może nie... Przesuwający się w górę i w dół tatuaż z drutem to jedno, ciekawe, jak wytłumaczyć wirującą gwiazdę (ci Rosjanie to jednak zdolny naród, skoro mobilne tatuaże potrafią robić - i to jeszcze w więziennych warunkach).
UsuńNie dałabym sobie głowy uciąć, czy tatuaż na nadgarstku to na pewno cyrylica. Może to być właściwie każdy, mocno stylizowany alfabet. Nie znalazłam, niestety, nigdzie ani jego opisu, ani znaczenia.
Tak, bez tatuaży Lucas miałby w więzieniu przekichane. Co prawda i tak miał przekichane, ale gdyby nie stał się jednym ze "swoich" miałby bez wątpienia przekichane bardziej i wyszedłby z więzienia nogami do przodu, a jeśli udałoby mu się jakoś wyjść żywym, to raczej bez chirurga plastycznego i protetyka nie dane by nam było cieszyć się pięknym Lucasowym obliczem.
Oglądać "dziesiątkę"? A po kiego? I dla kogo? Ktokolwiek dołączyłby do obsady, nie mógłby się równać z Lucasem. Tak, z Lucasem, a nie żadnym Johnem - i tego będę bronić do śmierci. Jeśli John, to tylko Standring, Thornton, Mulligan i Porter - nikogo innego do tego ścisłego grona nie przyjmuję!
Przypuszczam o jakie zdjęcie z „mirem” Tobie chodzi Kasieńko, ale niestety screen nawet mocno edytowany ;-) nie uwidaczniał wyraźnie napisu ;-) I dzięki za Twoją spostrzegawczość, przyznam się, że wirująca gwiazda umknęła mej uwadze. Kiedyś na początku mojej fascynacji Lucasem czytałam o symbolice jego tatuaży ( że pięć punktów, ma symbolizować cztery wieże strażnicze i więźnia, ale niestety nie zapisałam źródła a teraz nie mogłam tego znaleźć, więc wolałam nic nie pisać).
UsuńI masz rację, że będąc w więzieniu Lucas musiał się przystosować. Jak również w pełni zgadzam się z Tobą co do 10-tego sezonu „Spooksów”.
No popatrz, popatrz, a ja właśnie z tego screenu odczytywałam napis i dla mnie jakoś wyraźny był :-) A może po prostu wzrok mam dobry. Co by nie mówić, była to, jak możesz się domyślić, pasjonująca lektura :-D
UsuńCo do symboliki pięciu kropek źródłem może być chociażby skarbnica wiedzy wszelakiej, czyli wszechwiedząca Wikipedia:
http://en.wikipedia.org/wiki/Five_dots_tattoo
Zdaje się, że "9" jest mocno kontrowersyjna - jak na razie jest dostępna tylko w wersji oryginalnej więc poczekam i się nastroję. Równie dobrze, żeby się nie zniesmaczyć można wcale nie oglądać. Przy "Strike Back" po obejrzeniu kolejnych sezonów zakonotowałam sobie, że istnieje tylko jeden sezon - i John P. ucieka wszystkim, znika i żyje sobie gdzieś spokojnie - wprawdzie zgrzyta mi w tej mojej wersji wizja jego osieroconej córki, no ale. Tatuaży nawsadzali Lucasowi trochę bez ładu i składu a że nie mieli kasy na fachowców od pilnowania szczególików to tatuaże stały się interaktywne. Przy kręceniu serialu liczy się tempo, Rysiek koncentrował się na psyche i emo - więc mógł tatuaży nie dopilnować.
UsuńCzy ja mogę to "inne" zdjęcie przy tatuażu ze słowem "mir" dostać mejlikiem?
UsuńNastępnym razem mocniej przyłożę się z tymi screenami ;-) Dzięki za linka do Wikipedii Kasieńko, cenna wiedza, ale to jeszcze nie ten artykuł, który kiedyś czytałam ;-)
UsuńZosiu, w "dziewiątce" jest kilka odcinków i Lucas tak szybko tożsamości nie zmienia, więc można sobie przynajmniej początek serii oglądać z przyjemnością.
UsuńA zdjęcie dostaniesz :)
Może tak było Zosiu, że Ryś nie przywiązywał uwagi do tych przemieszczających się tatuaży, a może nie chciano go słuchać. No cóż jakby na to nie patrzeć po BBC spodziewałabym się większej dbałości o szczegóły.
UsuńI przyznam Ci się, że mnie nawet podobała się druga część „Strike Back” ( szczególnie muzyka) przy założeniu, że nie pamiętam pierwszej części ;-)
Piosenka tytułowa jest naprawdę świetna. W 2 sezonie do 3-go odcinka łudziłam się, że zrobią jakiś szacher-macher i John wróci. No, ale potem się okazało, że czeka go inna wyprawa, więc się z tym pogodziłam.
UsuńI jak zwykle Ryś się nie pomylił, bo druga seria SB w niczym nie przypominała pierwszej, a Hobbit zrobił z niego jeszcze większą gwiazdę to raz a dwa przyniósł mu sporo satysfakcji, jak sądzę.
UsuńTen rosyjski napis wyraźnie zaczyna się od słów: ja niczewo nie wiżu, niczewo nie znaju i niczewo... (nic nie widzę, nic nie wiem i nic...)
UsuńTyle da się odczytać ze zdjęcia, więc nie jestem pewna co jest na końcu, myślę, że "nic nie powiem".
Spełnienia co bardziej fantastycznych marzeń w Nowym Roku. (Sorry, że dopiero teraz, ale ostatnio mam ogólne opóźnienia.)
Dzięki Ello, teraz to ma większy sens- za chwilę poprawię posta ( od razu przypomniała mi się figurka, którą kiedyś widziałam a przedstawiała trzy małpki, która jedna zasłaniała oczy, druga uszy a trzecie usta).
UsuńI dziękuję za życzenia :-) Tobie również życzę aby ten Nowy Rok spełnił Twoje oczekiwania:-)
Witam moje koleżanki. Dziękuję Aniu za screeny Lukasa. Ja ze swej strony wyszukałam tłumaczenie naszej Justynki do wywiadu z RA przed premierą 9 -tej serii.
OdpowiedzUsuńZe świetną pracą rąk Ryśka.
http://www.youtube.com/watch?v=73FH5C8eHq4
UsuńDzięki za linka Jolu :-) zawsze jest dobrze dać się zahipnotyzować przez jego dłonie;-)
UsuńUwielbiam ten wywiad, podobnie jak każdy, w którym Rysiek może się wypowiadać do woli, tak jak lubi i potrafi. Takich wywiadów mogę słuchać w nieskończoność, (oglądać oczywiście też, zwłaszcza że Ryśkowi w ten Spooksowej kolorystyce było naprawdę do twarzy).
Usuń10 seria była do kitu. Oglądałam i nie byłam zachwycona, nawet sam szef okazał się szpiegiem.
OdpowiedzUsuńNie wiedzieli co jeszcze mogą wymyślić. Każdy film bez Ryśka jest mdły.
Zosiu 9 seria będzie również miała tłumaczenia, jak tylko Justynka nabierze sił.
OdpowiedzUsuńWywiadów z RA ja słucham tylko w słuchawkach jego głos jest cudowny.
Masz rację Jolu jego głos jest cudny i bardzo kojący ( jak dla mnie), jak ktoś kiedyś określił, RA to facet o czekoladowym głosie.
UsuńMarzyłam kiedyś zobaczyć tatuaże Lukasa z bliska i poznać ich znaczenie. Dziękuję Aniu.
OdpowiedzUsuńJednak marzenia się spełniają jak w tej francuskiej piosence.
http://www.youtube.com/watch?v=kT0Bzju-Owo&list=FLyQXVvESXwS9J9NGcKd1gYw
tłumaczenie piosenki
http://www.tekstowo.pl/piosenka,le_roi_soleil,tant_qu_on_r_ve_encore.html
Może jak będziemy marzyć o zobaczeniu z bliska RA powąchaniu bo z pewnością pięknie pachnie i zamienieniu z nim paru zdań, może też nasze marzenia się spełnią.
Jolu, to drugie marzenie jest wbrew pozorom całkiem realne, tylko trzeba trochę się napracować nad jego spełnieniem, bo samo siedzenie i wzdychanie, choćby nie wiadomo jak intensywne, raczej sprawy nie załatwi. Gdyby tak było, to wydaje mi się, że przy intensywności naszych marzeń już dawno byśmy znały Ryśkowy zapach, nie mówiąc o innych, równie ciekawych szczegółach jego osob(-y/-owości).
UsuńCieszę się, że podoba Ci się post Jolu.
UsuńOch, marzenia… ale faktycznie wiedzieć jak Ryś pachnie to bardzo bym chciała :-)
No to odkładamy do świnki-skarbonki pieniądze na bilet do najbliższego miejsca, które podczas premiery "Hobbita" Rysiek zaszczyci swoją obecnością. Bladym świtem zaklepujemy sobie miejscówkę najbliżej barierek i czekamy. Przy odrobinie szczęścia będzie można liczyć na zrobienie sobie jakiejś sweet foci z Ryśkiem. A że do wspólnej sweet foci trzeba przysunąć się jak najbliżej, to wyostrzamy na te parę sekund powonienie. A jak już będzie "po wszystkiem", to oprócz zwyczajowego "Thank you" będzie można jeszcze, przytrzymując Ryśka za rękaw, zagadnąć go: "Ale pięknie pachniesz. Co to za perfumy, bo chciałabym kupić takie mężowi/chłopakowi?". Fakt posiadania lub nieposiadania męskiej połówki nie ma tu nic do rzeczy - chodzi o wiarygodne usprawiedliwienie swojego wścibstwa.
UsuńA propos' marzeń: trafiłam kiedyś na fajny dialog pod pięknymi zdjęciami Rysia w pięknej czerwonej ramce:
UsuńMe: All I want for Christmas is a unicorn.
Sante: Be realistic.
Me: OK. How about Richard Armitage?
Sante: What colour would you like your unicorn?
I to jest plan Kasieńko! :)))))
UsuńPiękne :-D Chociaż na szczęście wcale nie tak prawdziwe, jak by się zdawało.
UsuńBądź co bądź, Rysiek istnieje realnie i namacalnie (zwłaszcza o tym ostatnim niektórym szczęściarom udało się przekonać).
Ha ha! Bardzo zabawne Zosiu:D
UsuńKasieńko, pomysł doskonały - właśnie wczoraj założyłam sobie subkonto na odkładanie "stóweczki" co miesiąc - to dobry początek. Premiera prawie za rok - może i mój angielski wyjdzie z "pieluch" do tego czasu. Oprócz wody interesowałby mnie jeszcze żel pod prysznic - lubię męskie żele pod prysznic - to byłaby namiastka pachnięcia Ryśkiem.
UsuńA gdybyś później na blogu wypaplała całemu światu, że Rysiek używa takiej to a takiej wody kolońskiej, to jej producent chyba by Ciebie ozłocił, bo sprzedaż skoczyłaby na niespotykany poziom :)
UsuńIstotnie, "namacanie " Ryśka jest może dość mało prawdopodobne ale jednak realne - z jednorożcem to już gorzej. I to jest pocieszające: relatywnie - spotkanie Ryśka jest prawdopodobne- nie jest totalną abstrakcją.
UsuńOczywiście, że nie jest abstrakcją. Przecież tyle osób miało to szczęście. Dlaczego więc nas miałaby ta przyjemność ominąć? Chyba zasłużyłyśmy sobie, hę?
UsuńPewnie, że tak! Kasieńko! A może premiera kolejnej części Hobbita będzie u nas w stolicy? ;-)
UsuńI tu rzeczywiście pojawia się problem: ale przecież nie mogłabym się nie podzielić taką informacją. Prawda? Znowu przypomina mi się wpis pod zdjęciem Rysia:
UsuńI've come to think of him as "our boyfriend". (Don't worry. I'm good at sharing).
Nie wiem czy to standardowy sposób uczenia się języka obcego ale takie wpisy przyswajam bez problemu.
Ooo, piękne marzenie, ale bliższe raczej temu jednorożcowemu. :-) Ale gdyby tak było... Ech, fruwałabym chyba nad ziemią. I wyniuchała, w którym hotelu się zatrzymał. I czatowała przed hotelem, czekając na chwilę, w której wystawiłby swój nos na miasto. I oczywiście "przypadkiem" poszłabym za nim na spacerek - a nuż zechciałby o drogę spytać.
UsuńZdecydowanie sobie zasłużyłyśmy. Gdy na studiach moja przyjaciółka panikowała przed egzaminem: nie zdamy, nie zdamy - to ja zawsze mówiłam: jak nie my? To kto? Ta przyjemność powinna na nas wleźć - a nie nas omijać.
UsuńTa przyjemność... to znaczy Rysiek, tak? :-DDD
UsuńW takim razie popieram w 100%, powinna na nas wleźć. :-D
:DDDD och Kasieńko :-)
UsuńNo co? Ja się tylko upewniam... To Zosia powiedziała, pse pani!
UsuńA czy ja coś mówię ;-) się tylko zastanawiam dlaczego się tak gorąco zrobiło ;-)
UsuńTaa, takie "włażenie" byłoby jak gwiazdka z nieba!
UsuńOdczuwam nieprzepartą chęć poczytania sobie jakiegoś "gorącego" fanfika, ale na razie żadnego z moich ulubionych a niedokończonych nie chcą uaktualnić.
UsuńMyślę, Zosiu, że jednorożec dla Mikołaja jest o tyle łatwiejszy do znalezienia, że jednorożców, jeśli już się je stworzy, może być całe mnóstwo, natomiast Rysiek jest jeden jedyny, a pragnących go dostać pod choinkę dam całkiem spora ilość.
Hm, jak sobie pomyślę o tych dziewczynach/kobietach, które kiedyś miały szczęście dostać tą "gwiazdkę z nieba"... Chce się wrzasnąć jak Geraldine: "It should have been me!!!"
Wystarczy półnagi Ryś i trochę wyobraźni i mamy "globalne blogowe ocieplenie". Zawsze można coś z siebie zdjąć: "Cold Feet" mi się przypomina -rozbierankowe party.
UsuńI ciekawe czy one tą „gwiazdkę z nieba” dobrze wspominają..
UsuńO tej godzinie, Zosiu, to ja zawsze przed komputerem siedzę w stroju już mocno zdekompletowanym, więc na "ocieplenie" niewiele mogę już poradzić.
UsuńRozbierankowe party cudne było - szkoda że na takie towarzystwo nie możemy liczyć. Z drugiej strony - może to i lepiej. Przy idealnym Ryśkowym ciele tym bardziej wstydziłabym się swoich różnych większych lub mniejszych niedoskonałości.
Jak patrzę Aniu na Ryśka dłonie i usta, i pomyślę o jego koncentrowaniu się na drugiej osobie i jego zaangażowaniu we wszystko co robi, to myślę że "dobrze" jest niedopowiedzeniem wszechczasów.
Usuń:DDDD
Usuńjak na razie nikt ( żadna) nie "wypłakuje" się w tabloidach z tego powodu ;-)
Nie mogą jeszcze dojść do siebie :DDD
UsuńZresztą nieważne, co by mówiły. I tak wolałabym się sama przekonać, jakie byłyby moje wspomnienia tej "gwiazdki z nieba". Ale myślę, że gdyby miało dojść co do czego, to byłabym tak nakręcona, że odleciałabym już przy spojrzeniu w oczy :-D
Oj tam, oj tam: niedoskonałości. Niestety, prawdą jest, że w "pewnym" wieku na "pewne" części ciała prawo grawitacji działa silniej niż kiedyś ale za to dusza i umysł wznoszą się na wyższy poziom.
UsuńW dodatku Ryś też jest w „pewnym wieku” ;-)
UsuńNa szczęście nie tylko na kobiece ciała działa to prawo grawitacji :-)
UsuńSzkoda tylko, że przy rozbierankach dusza i umysł schodzą raczej na plan dalszy. Tak, naprawdę wznosimy się na wyżyny, zwłaszcza w kilku ostatnich komentarzach :-D
Fakt. Ale jego umięśnione ciało wygląda na lat 25.
UsuńJest w pewnym wieku, ale gdyby mu się spodobało to, co ujrzałby przy rozbierankach, to w jego przypadku prawo grawitacji przegrałoby haniebnie z męską fizjologią... Nieeeee, ja już naprawdę powinnam iść spać! DobRAnoc :-)
UsuńSzczęściarz z niego…
UsuńNie jestem pewna czy powinnaś Kasieńko :-) ale oki gorących RAsnów:*
UsuńJego umięśnionego ciała nie widziałyśmy w pełnej krasie od czasów "Strike Back", więc nigdy nic nie wiadomo.
UsuńNo, ależ Kasieńko - wznoszenie na wyżyny - niezależnie w czym - jest jak najbardziej wskazane. Niech Ci się Ryś w szczytowej formie przyśni. He, he
UsuńA jego ostatnie „obcisłe” zdjęcia? Hmm…
UsuńRzeczywiście, nie widziałyśmy - tęsknota się we mnie budzi. Ale, przy wiązaniu krawata płaski brzuch i ramiona rozsadzające koszulę były wyraziste. Przecież Ryś sam mówił, że dla roli wolałby ogolić głowę niż przytyć.
UsuńO tym, że jest „próżny” też się chwalił ;-) Myślę, że musimy poczekać do „ Into the Storm” , tam zapewne będzie więcej Ryśka w pełnej krasie
UsuńMyślisz Aniu, że Ryś przemoknie i będzie się przebierał?
UsuńTrochę jestem niespokojna bo od kręcenia "Hobbita" tyle czasu minęło a nie ma żadnych konkretów co do ponownego zobaczenia Rysia w jakimś filmie przed 3-cią częścią "Hobbita".
Oczywiście, że jestem pewna, że przemoknie ( i tej wersji będę się trzymać ;-)) zwłaszcza kiedy przypomnę sobie te zdjęcia, które zamieściłam tutaj:
Usuńhttp://zrysiowana.blogspot.com/2013/01/czekajac-na-black-sky-waiting-for-movie.html
Mnie się wydaje, że dlatego nie ma konkretów, jak powiadasz, bo Ryś wciąż zaangażowany jest w promocję drugiej części Hobbita, to raz, dwa jeśli wrócił już do Nowego Yorku, to tam jest teraz okropnie ( piękna ;-)) zima, więc ona jest teraz tematem przewodnim w mediach.
Mój laptop jakieś fanaberie wyczynia, więc się żegnam. Pogawędki tutaj to jak zastrzyk energii, witalności i wewnętrznego chichotu. Dzięki Aniu za blog.
UsuńNiegrzecznych, bardzo niegrzecznych snów totalnie zRysiowanych Ci życzę.
A ja myślałam, że to u mnie tak powoli się dziś blog odświeża…
UsuńDzięki za pogaduchy :*Tobie również Ryśniętych gorrrrących snów, Zosiu życzę!
Gorących snów nie było, za to przypomniałam sobie, że poprzedniej nocy śnił mi się wywiad nówka-sztuka i w tym wywiadzie Rysiek na serdecznym palcu nosił błyszczącą blaskiem świeżego złota obrączkę :-)
UsuńA co do różnych "obcisłych" sesji zdjęciowych: nawet mi się zdarza w dopasowanych ciuszkach wyglądać jak seksbomba o nienagannych kształtach, a specjaliści od modowych przebieranek, wiedzą w co i jak ubrać swojego modela, by podkreślić wszelkie walory i ukryć ewentualne niedoskonałości. Tylko "naga" prawda jest prawdą jedyną.
A z "nagą prawdą" oglądaną w filmie też różnie bywa - np. Julia Roberts miała dublerkę od pupy (ciekawie to brzmi) więc tak właściwie nie wiadomo czyje ciało oglądamy. A przy dzisiejszym poziomie techniki, to może w ogóle oglądamy produkty matrixu.
UsuńKasieńko, zapuszczasz się w jakieś dzikie krainy w swoich snach: albo męczysz Lucasa, albo obrączka na palcu Ryśka. Może meliskę zacznij pić przed snem.
Na szczęście Rysiek w wywiadach przyznaje, że dublerami raczej rzadko się wysługuje.
UsuńTak, w filmie dublerzy i efekty specjalne, na zdjęciach Photoshop i inne "fałszywki", internet każde łgarstwo przyjmie - jeszcze, nie daj Boże, okaże się, że (mówiąc Matrixem) "Rysiek nie istnieje". Może producenci filmowi stworzyli takie wirtualne cudo - faceta idealnego, który jest jednym wielkim efektem specjalnym i grafiką komputerową, a te wszystkie relacje z premier... No cóż, wiadomo nie od dziś, że media kłamią. ;-)
A co do snu, to meliska niepotrzebna. Przecież ten sen był miły i spokojny. Ot, siedziałam sobie przed monitorem, wywiad oglądałam, a Rysiek w tym wywiadzie szczęśliwy, zrelaksowany, ustatkowany (kto wie, czy jego szczęśliwa wybranka już mu małego Rysiątka nie szykowała). Lubię sny z Ryśkiem. Są takie... różnorodne.
Ryś niestety śni mi się rzadko, i raczej są to migawki i obrazy bliżej nieokreślone ale klimat tych snów zawsze jest taki ...słoneczny, ciepły i spokojny. Moim ulubionym,(który bezskutecznie próbuję uruchomić w głowie ponownie z nadzieją na ciąg dalszy) jest sen,w którym Rysiek siedzi w mojej kuchni na blacie kuchennym ( nie wiem jakim cudem, bo nad blatem są szafki i siedzieć się tam nie da), a ja stoję przed nim, i tak objęci i wtuleni w siebie sobie pogadujemy. Wstałam z promiennym uśmiechem tego dnia.
UsuńTak, różnorodność to Rysia znak firmowy.
Jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło, by śnić ciąg dalszy jakiegoś snu. Mimo to życzę Ci, Zosiu, żebyś ten ciąg dalszy wyśniła, a jeśli nie, to niech przynajmniej przyśni Ci się coś w podobnym klimacie.
UsuńSzafki to żadna przeszkoda. Zdjęłaś je przecież przed wizytą Ryśka, żeby mógł spokojnie sobie na blacie kuchennym posiedzieć. Miło się tak pozytywnie nastroić od samego rana, choć z drugiej strony wtedy aż się nie chce wstawać, byle tylko śnić dalej, a potem żal ogarnia, że to tylko sen był.
Też kiedyś śniła mi się taka przytulana rozmowa, tylko że działo się to na jakimś popremierowym bankiecie (co dziwne, Rysiek był w swetrze od Hugo Bossa, a nie w garniturze). Zaszyliśmy się wtedy w jakimś kącie, byle dalej od imprezowego zgiełku, z kieliszkami szampana w dłoniach i wtuleni w siebie prowadziliśmy czułe pogawędki.
Rysiek po prostu jest aktorem wybitnym, tak we śnie, jak i na jawie, i w każdej roli, przy każdej partnerce sprawdza się znakomicie.
Twoja przemożna chęć ulżenia Ryśkowi i podrapania go po plecach sprawiła, że przyśnił Ci się w sweterku od Hugo Bosa, który go merchał podczas wywiadu. Widzę, że naturę (przynajmniej w kwestii (pragnień) RA) mamy podobną: szklanka z pół pełnej może w sekundzie stać się pół pusta. Wyżowo-niżowo.
UsuńWybierałam zdjęcia Ryśka do kalendarza i przy okazji wydrukowałam sobie kilka. Przypięłam do ściany nad łóżkiem, na wysokości głowy i będę teraz przy nim zasypiać i się budzić. Jeśli za jakiś czas przestanę pojawiać się na blogu, to będzie znaczyło, że jestem na oddziale zamkniętym.
W kwestii snów: mam sen, który pojawia mi się co kilka lat - właściwie w niezmienionej formie. Więc psychiatra nie zaszkodzi. I daje to nadzieję, że słodkie migdalenie w kuchni się powtórzy.
Tak, wypisz-wymaluj psychoza maniakalno-depresyjna :) Ale leczyć się z tego stanu nie zamierzam. Przecierpię nawet największego doła spowodowanego niemożliwością ziszczenia się Ryśkowych snów i pragnień, bo wiem, że za jakiś czas znów czeka mnie szał uniesień.
UsuńPo pleckach go w czasie tego snu nie drapałam, ale sweterek bardzo szybko się poluzował i trzymał się już Ryśkowego ciała właściwie tylko rękawami.
Będziesz mieć wspaniałe towarzystwo w sypialni. Myślę, że niedługo Twój bratanek doda dwa do dwóch i zorientuje się, dlaczego laptop ciotki jest taki wyśliniony.
A co do snu kuchennego - życzę powtórki z rozrywki (z modyfikacjami i wariacjami).
Ja też się leczyć nie zamierzam - poczekam i zobaczę dokąd to szaleństwo mnie zaprowadzi. Modyfikacje i wariacje są możliwe - w kuchni zamiast stołu mam bardzo duży blat ( i wytrzymały).
UsuńJak to: dokąd? Na czerwony dywan, na premierę, na spotkanie z Ryśkiem twarzą w twarz, oko w oko! Taki przecież był wczorajszy plan. A szaleństwo tylko dodaje siły napędowej do realizacji planów i marzeń.
UsuńSprawdzanie wytrzymałości blatu razem z Ryśkiem... hm, pomysł na całkiem niezły sen. Wymiar blatu taki bardziej pod RA, czy pod Ciebie? ;-)
Może być i pod Ryśka- blat jest słusznych rozmiarów. Rysiek za dużo nie waży, ja też wielka nie jestem. Zresztą, nawet gdyby blat nie wytrzymał - nie ubolewałabym nad tym zbytnio.
UsuńWizualizacja w mojej głowie się uruchomiła i z uporem maniaka wpisywałam literki nie z tego obrazka co trzeba. Ale mi po prostu pasowały: maximum i special -czyż nie adekwatne?
UsuńZ Ryśka złota rączka jest, więc nawet gdyby blat okazał się niewytrzymały, RA mógłby Ci zamontować nowy. Oczywiście trzeba by było później też sprawdzić wytrzymałość, bo takie buble teraz produkują, że ojej!
UsuńA słówka do zatwierdzania postu bardzo często okazują się całkiem adekwatne :-)))
"Ryś złota rączka" brzmi doskonale - i budzi wielkie nadzieje - gwiazdka z nieba to mało powiedziane.
UsuńZosiu, teraz mi się wizualizacje uruchomiły :-D
UsuńA żeby kontynuować ten zacny temat, odbijam piłeczkę:
Rysiek lubi i umie się wypowiadać, ładnie i wyczerpująco. Nie popełnię więc błędu, nazywając go "Rysiem złotoustym", prawda?
Chryste Panie! Blat na pewno nie wytrzyma. Boję się pomyśleć, co jeszcze Ryś ma złote. Mógłby mnie ozłocić od stóp po czubek głowy. Ania wlepi nam żółte kartki.
UsuńOd razu mi się przypomniał Smaug w złotej kąpieli :) Ale domyślam się, że nie o takie ozłocenie Ci chodzi.
UsuńChyba nie ma już żadnych wyrażeń ze słowem "złote", które by pasowały do Ryśka naszego. A, przepraszam, złote serce ma facet, ale o tym to już wiemy od dawna.
Po prostu, Ryś to skarb - dobro narodowe Wielkiej Brytanii. Wszystkie skarby Ereboru to przy nim tanie świecidełka.
UsuńI Wielka Brytania pozwoliła, by ten skarb do Nowego Jorku się przeniósł. Ech, nie docenili go, nie docenili...
UsuńA Rysiek to prawdziwy Arcyklejnot.
Pozwól, że skojarzeń z tym związanych z tym ostatnim stwierdzeniem nie będę tu rozwijać, bo wyląduję z czerwoną kartką od Ani poza blogiem :-)
DobRAnoc
Idę napatrzeć się na blat, potem w Ryśkowe oczy na ścianie i mam nadzieję na złote sny.
UsuńDobRAnoc
"Arcyklejnot"? O tak! Dołożę to określenie (istotnie: "klejnoty" to za słabe określenie) do Ryśka na blacie. Dzięki.
UsuńFiu fiu ależ miałyście wczoraj gorrrrącą rozmowę :-) RA -Arcyklejnot …. Zaiste!
UsuńPozdrawiam:*
No wiesz, Aniu, zostałyśmy tu we dwie (plus oczywiście Rysiek na monitorze), więc mogłyśmy popuścić wodze fantazji, skoro nie było nikogo, kto by nas przystopował :-)
UsuńMam nadzieję, że miło Ci się czytało nasze wynurzenia i że nie wlepisz nam żółtych kartek (ani tym bardziej czerwonych).
Taaaak, to była bardzo pouczająca ;-) lektura. I absolutnie nie mam zamiaru wlepiać Wam kartek.
UsuńPodsumowując: Kasieńki i mnie nie można zostawiać sam na sam z Rysiem nawet wirtualnie. Ale to jest wina Ryśka - wysyła te swoje magnetyczne fale i żadna siła się temu nie oprze. Tak po prawdzie, to nie opierałyśmy się wcale - a nawet wręcz przeciwnie. Nie mogę obiecać, że się poprawimy, bo to mało prawdopodobne.
UsuńI całe szczęście, że nie macie zamiaru się poprawić Zosiu :-) Ta Wasza rozmowa była naprawdę budująca zwłaszcza po tym co się „przetoczyło” przez net ( czytaj tumblr) w ten weekend.
UsuńAniu, niektórzy w necie mają wyobraźnię tak brudną, że w porównaniu z tym wszystkie ewentualne sprośności, które tutaj możemy wypisywać, to jak gaworzenie słodkiego niemowlaka. Z każdego, najbardziej niewinnego zdjęcia, słowa, gestu potrafią rozdmuchać aferę i udowadniać nimi swoje pokręcone teorie. Ja się w takie rzeczy nie bawię i w nie nie wchodzę. Dla mnie wiarygodne mogą być tylko bezpośrednie wyznania zainteresowanych stron lub ewentualnie zdjęcie/film tak jednoznaczne, że bardziej się już nie da. Reszta to tylko gdybanie i fantazjowanie ludków o zfiksowanej wyobraźni.
UsuńW sumie to masz rację, nie pierwszy raz już takie teorie w necie wysnuwano. Mocno mnie to wkurza, prawdę mówiąc. Nie ewentualne potwierdzenie takich teorii, ale sam fakt „bawienia się” nimi. Bo najgorsze w tym wszystkim jest to, że gdzieś z tyłu głowy, pomimo mojego podejścia do sprawy w sensie – „to nie moja sprawa”, gdzieś słyszę „a co jeśli?” „jaka będzie twoja reakcja?”.
UsuńNo to dobrze, że tam nie zaglądałam - po co się zniesmaczać. Ryś mi się kojarzy tylko pozytywnie i nie będę żadnymi paskudztwami tego bezcześcić. Niektórzy lubią nadinterpretację daleko posuniętą.
UsuńDobrze wiem, jaka będzie moja reakcja, jeśli... I bardzo bym nie chciała, by kiedyś doszło do takiej sytuacji, że ta reakcja nastąpi.
UsuńUważam jednak, że wszystkie takie teorie, jeśli nie mają BARDZO solidnego potwierdzenia, można potłuc o kant wiadomej części ciała. Niektórzy po prostu lubią się bawić w wysnuwanie takich idei i udowadnianie ich za wszelką cenę, wszystkim, co biedna ofiara ich fantazji zrobiła, powiedziała, a nawet tym, czego nie zrobiła i nie powiedziała (bo to 100% dowód, że ma coś do ukrycia). Naprawdę staram się tym nie przejmować - większość atrakcyjnych i nieżonatych aktorów staje się obiektami tych spekulacji, więc nic nowego pod słońcem.
Och żebym ja miała tyle rozsądku co Ty Zosiu, zawsze mnie licho podkusi aby zajrzeć tu i tam:(
UsuńMożecie mnie tak pokrótce wprowadzić w temat? Czy też nie nadaje się to kompletnie do powtórzenia?
UsuńTak pokrótce Zosiu, to pojawiły się 3 zdjęcia RA i LP spędzającego razem czas w NZ. A co za tym idzie teorie „wyjaśniające” te wspólne zdjęcia
UsuńMasz rację Kasienko, powinnam iść za Twoim przykładem i nie przejmować się tym, ale nic na to nie poradzę, że gdzieś to do mnie wraca. Po prostu musi upłynąć troszkę czasu …
UsuńTaaak, nie jestem zamężna ani w związku, mam bliższe i dalsze koleżanki, z którymi spędzam razem czas. Według "specjalistów" z Tumblra świadczyć to może tylko o jednym.
UsuńA to, że oczy mi się świecą na widok przystojnych męskich twarzy, to tylko maska, za którą ukrywam swoją właściwą orientację.
Wariactwo! I sprowadzanie bogatego wahlarza relacji międzyludzkich wyłącznie do podtekstu seksualnego. Niektórzy naprawdę powinni się leczyć.
A z kim miał Rysiek spędzać ten czas, skoro większość obsady na planie stanowili mężczyźni? Część z nich była zbyt smarkata, część trochę za stara, część wolała czas wolny poświęcić rodzinie. To już zakolegować się z nikim nie można, na litość?
Usuń
UsuńTak, zbyt mocno „TA” sfera niektórych interesuje. I masz rację, że RA „musiał” z kimś spędzać wolny czas. Ciekawe jakie byłby teorie, kiedy pojawiłby się zdjęcia z niedzielnych wycieczek nad jezioro jakie ekipa sobie fundowała i o których wspominał RA.
Iiii tam, durnota i tyle. Oczywiście, niektórzy nie mogą pojąć, jak taki przystojny, fantastyczny facet może nie mieć kobiety. Ale to proste: nie spotkał tej jedynej więc jest sam. Ryś jest romantykiem - myślę, że marzy o wielkiej, prawdziwej miłości i nie szuka przygód. Nie twierdzę, że żyje w celibacie, bo to jest facet z temperamentem ale tak troszkę go znając to myślę, że gdyby był orientacji odmiennej to by tego nie ukrywał.
UsuńJestem sama, bo nie zwykłam się zadawalać namiastkami: jeśli nie mogę mieć tego, którego chcę to nie chcę żadnego i orientacji też przy tym nie zmieniam.
Zdjęcia z niedzielnych wycieczek poddano by analizie: kto na kogo patrzy i w jaki sposób i wysnuto by wniosek, że w NZ odbywały się dzikie orgie a krasnoludy są biseksualne.
UsuńMam nadzieję, że tak jest Zosiu. I że Ryś znajdzie, jeśli już nie znalazł, swoją bratnią duszę.
UsuńHa ha no to całe szczęście, że ich nie upubliczniono:)
UsuńOtóż to. Może ma dziewczynę ale nie ma ochoty, żeby w necie było pełno jej zdjęć i poddano ją gruntownej analizie.
UsuńHe, he - te zdjęcia to byłby dowód na jedną wielką orgię. Wszyscy ze wszystkimi!
UsuńA Rysiek mówił, że nie zakochuje się łatwo (na pewno nie od pierwszego wejrzenia). W dodatku przy jego trybie życia trudno jest budować solidny związek. W Ryśka-mnicha nie wierzę na pewno. Gdyby to moje przekonanie było zgodne z prawdą, to absolutnie nie miałabym mu tego za złe - a niech ma coś z życia! Co mu będziemy żałować! Dla mnie bardziej przekonujące są zdjęcia z Ryśkowej młodości, kiedy to nasz ulubieniec wręcz pożera wzrokiem niektóre niewiasty, a i teraz podczas wywiadów zdarza mu się tak patrzeć na nieszczęsne dziennikarki, że monitor aż się nagrzewa (do Evangeline też słodkie oczy robił i to bardzo jawnie).
Zosiu, masz iście krasnoludzkie podejście: "...nie wszystkie ich kobiety wychodzą za mąż; niektóre nie życzą sobie w ogóle męża, niektóre pragną nie tego, którego mieć mogą, innego zaś nie chcą." Rozumiem, że gdybyś była krasnoludką, to tym "upragnionym" na pewno byłby Thorin :)
Oj ma Ryś wzrok przeszywający na wskroś, oj ma i wie jak z tego spojrzenia robić użytek. :)
UsuńCzy Wam też tak „ciężko” odświeża się strona?
Dzięki Bogu, że mi broda nie wyrosła. Oczywiście, że Thorin - gdyby mnie nie chciał, to niby kim miałabym go zastąpić?
UsuńDokładnie tak - odnośnie pożerania - jego mina gdy mówi, że kręcenie sceny peronowej w "N&S" było przyjemnym sposobem na spędzenie popołudnia, zaakcentowanie słowa "przyjemnym" - po prostu bezcenna. A w dekolt Margaret wpatrywał się z prawdziwą lubością. Wiem, że jest świetnym aktorem ale mimo wszystko zdaje mi się, że zagrane to nie było, tylko całkowicie autentyczne.
"magia Rysia" Zosiu :-)
UsuńU mnie strona odświeża się normalnie, tzn. szybko. Wydaje mi się, że to raczej kwestia połączenia internetowego niż samej strony.
UsuńW tym samym wywiadzie mówił też o chemii między nim a Danielą, o tym, że na wspomnienie sceny peronowej wciąż ciarki go przechodzą... Gdyby tego nie czuł, to po co miałby kłamać? Mógłby po prostu o tym nie mówić, nie koloryzować i nikt przecież nie miałby mu tego za złe.
No właśnie. A Danieli też się podobało. Pracę z Rysiem określiła mianem "rozkosznej".
UsuńOch, naprawdę dziś blogger mnie nie lubi:(
UsuńNo nie dziwię się Danieli, skoro peronową scenę powtarzali cały dzień ;)
No dziwne by było, gdyby się nie podobało!!! Gdyby jej się nie spodobały "dokrętki" do sceny peronowej, to na pewno dublerki pragnące zdjąć z jej barków ten ciężar ustawiałyby się w kolejce. Aż jej się oczy świeciły, kiedy wspominała o tym, jak filmowcy zadzwonili z informacją, że scenę całowania trzeba powtórzyć (pewnie kamery się przegrzały i stopiły). Szczęściara!
UsuńA 2 tygodnie później kręcili jeszcze raz.
UsuńI to całuśną scenę, no to był powrót!
UsuńEch, czy na pewno wybrałam właściwy zawód?
UsuńChociaż sam fakt bycia aktorką nie oznacza z automatu możliwości całowania Ryśka :( Można by jako ekranowego partnera dostać jakiegoś Quasimodo z próchnicą i ropniem migdałków - i udawaj wtedy namiętność przez pół dnia! :-D
Zaliczanie pierwszego pocałunku again i again i again - podziwiam Daniel, że się na Ryśka nie rzuciła na tej ławce.
UsuńMożliwość zagrania z Ryśkiem taaakiej sceny, nawet dla Danieli, mimo, że to ona pierwsza została zaangażowana do tego serialu ( co mocno podkreślała) była jak wygrana w totka ;-) Wiesz Kasieńko, każdy zawód ma swoje plusy i minusy ;-)
UsuńNie mogę pojąć, gdzie ci reżyserzy i producenci mają oczy: aktora, który idealnie nadaje się do ról romantycznych, namiętnych kochanków angażować do ról żołnierzy, szpiegów itp., gdzie się jego namiętny potencjał marnuje ( ze stratą dla nas). A obsadzają jakichś niewydarzonych.
UsuńA może się i rzucała na Ryśka - i właśnie dlatego tyle dokrętek trzeba było robić, bo XIX-wiecznej panience z dobrego domu taka namiętność nie przystoi.
UsuńJuż to widzę w wyobraźni: Rysiek delikatnie muska jej usta swoimi, a ona go wtedy jedną dłonią za włosy, drugą pod rozpięty kołnierzyk i na całość! Reżyser musiałby kilka razy "STOP!" wrzeszczeć. Przy drugim ujęciu Rysiek spojrzał tylko na nią ze swoim szelmowskim błyskiem w oku, po czym zaczął znów delikatnie, a potem tak bardziej po XXI-wiecznemu :-) I znów reżyser drze się "STOP!" i fuka na naszych rozanielonych aktorów, że tak się nie gra scen z epoki wiktoriańskiej. I tak trwała zabawa, a gdy wreszcie reżyser doprowadzony prawie do zawału zagroził im konsekwencjami, odegrali tę scenę po raz ostatni i po bożemu.
Ciekawa, bardzo ciekawa teoria Kasieńko:) A co jeśli było wręcz odwrotnie, to Ryś jako pan Thornton wbijał się w usta Margaretki zamiast tak po bożemu, jak to nazwałaś ;-)
UsuńOch Zosiu, też chciałabym aby Ryś w jakiejś romantycznej roli wystąpił, ale co jeśli to nie wina producentów, tylko Ryśka i jego agenta, którzy nie szukają takich właśnie ról dla niego, a wybierają takie scenariusze w których Ryś może udoskonalić swoje waleczne możliwości.
UsuńOj, wyobrażam to sobie! Koszula Ryśka w strzępach, fryzura Danieli w rozsypce, ławka trzeszczy, ekipa wiwatuje - po prostu: szał ciał i uprzęży. To Ryśka muskanie ma siłę sprawczą wodospadu - jak to sama kiedyś określiłaś: nie motyle w brzuchu tylko pterodaktyle.
UsuńW mojej teorii najpierw Daniela zaszalała, a później Rysiek. A potem to już tak na zmianę puszczali wodze emocjom i wyobraźni.
UsuńHm, producenci powinni wypuścić długi, bardzo długi materiał nt. kręcenia N&S, zawierający wszystkie "nieudane" sceny peronowe. Mogliby też pokazać, jak aktorzy ćwiczyli do sceny peronowej, bo pewnie ćwiczyli czas jakiś, a nie szli tak zupełnie na żywioł. Zarobili by na tym na pewno.
Fiu, fiu i rozeszłoby się to DVD jak ciepłe bułeczki :-)
UsuńChyba Aniu jednak nie. Zdaje mi się, że Ryś kiedyś mówił, że już chory jest od szukania czegoś innego, ale chyba dopóki będzie mógł wsiąść na konia i utrzymać broń to będzie dostawał takie role waleczne. My widzimy w nim słońce a oni mrok.
UsuńA potem on dostaje taką rolę i przewraca ją do góry nogami, jak to zrobił z Sir Guy’em, wszyscy powinni go nienawidzić a nienawidzą go tylko mali chłopcy ( i to pewnie nie wszyscy ;-))
UsuńTo DVD musiało by mieć ogromny nakład. "Nieudane" sceny peronowe byłyby najlepszym afrodyzjakiem.
UsuńRysiek jest taka "Zosia Samosia" - musi wszystko sam i po swojemu.
UsuńRysiek lubi różnorodność, tylko ta różnorodność jakoś jego nie lubi. Może po prostu te romatyczne role są tak bezdennie głupie i jednostronne, że Rysiek woli już po raz n-ty zagrać bohatera spod znaku testosteronu niż psuć sobie CV.
UsuńSir Guya nienawidzą też małe dziewczynki, które jeszcze nie wiedzą, co w życiu dobre.
Pewnie masz Kasieńko rację - tym bardziej, że potem Rysiek i tak odwróci kota ogonem i zrobi z postacią co zechce. Niby gra tak jak w scenariuszu (jednowymiarowo) a wystarczy, że tymi swoimi "patrzałkami" błyśnie i mdleją niewiasty.
UsuńSęk w tym właśnie, że Rysiek jednowymiarowo nie gra. Postać może być płaska i kartonowa, ale nasz ulubieniec nadaje jej taką głębię i tyle warstw, że nie da się jej oceniać jako typowego, komiksowego wręcz czarnego charakteru, szpiega, komandosa czy kogokolwiek innego. A "patrzałki" to taka wartość dodana. Wisienka na torcie.
UsuńRysiek do każdej postaci dopisuje własny scenariusz. Moje pierwsze spotkanie z RA to była "Kontra" a nie jest to mój ulubiony rodzaj filmów, ale nie mogłam się od niego oderwać. John Porter wszedł do mojej głowy i już sobie w niej pozostał.
UsuńByć może macie rację, że w dzisiejszym kinie nie ma zapotrzebowania na romantyczne role. Ale mam nadzieję, że Ryś taką dla siebie i dla nas wypatrzy i zagra tak że przebije tym pana Thorntona ( chociaż nie jestem pewna czy to jest możliwe, nie ze względu na jego grę tylko ze wzgl.na brak takiego scenariusza).
UsuńOki, trzeci raz piszę ten komentarz ( brrr blogger brrr), więc chyba się poddam i się z Wami pożegnam. Spokojnej nocy życzę.
Spokojnej nocy, Aniu, i RAzkosznych snów.
UsuńPatrz, ile komentarzy nabiłyśmy! Prawie rekord!
Mam nadzieję, że nerwy wywołane Tumblrem trochę Ci już odpuściły.
Tak, Kasieńko! Dziękuję Wam za uwolnienie od tych weekendowych myśli:* Miłego tygodnia Wam życzę
UsuńZapotrzebowanie społeczne na romantycznych kochanków jest olbrzymie - ale muszą być to postacie z krwi i kości a nie jakieś wydmuszki (po prostu faceci z j...).
UsuńJa też się żegnam - I kwartał roku w mojej pracy to jest jazda bez trzymanki.
Aha, wczorajsze złocenie nie zadziałało, blat niestety w stanie nienaruszonym. Trzeba obrać jakąś inną taktykę - może podświadomość ma dość Ryśka przez cały dzień i w nocy go blokuje.
Nocy z Ryśkiem życzę!
Tak, tak, faceci z j...asnymi oczami to jest to, czego nam trzeba.
UsuńZnam ból pierwszego kwartału Zosiu. Mnie też czeka ta "jazda" w tym tygodniu (i nie tylko), więc już się "cieszę". :-<
Tak, im intensywniej chce się coś wyśnić, tym gorsze efekty to przynosi. Mimo wszystko wspaniałych RA-snów!
Wytrącili mnie w pracy z równowagi z rosą z rana, więc dla uspokojenia zaglądnęłam na blog i sprostowanie swojej wypowiedzi muszę napisać. Nie chodziło mi o to, że Ryś gra jednowymiarowo ale, że postać w scenariuszu taka miała być: prosta i nieskomplikowana a jak Rysiek weźmie to na warsztat to wychodzi postać rodem z Szekspira. Rysiek po prostu zawyża poziom. Od razu mi lepiej - wracam do papierów.
Usuń
UsuńRozumiem Zosiu:-) I mam nadzieję, że reszta pracowitego dnia upłynęła Ci w dobrym nastroju :-)
Kasieńko to jest świetny plan. Ciekawe gdzie będzie teraz premiera. Zrobimy wielki niebieski baner
OdpowiedzUsuń(pod kolor jego oczu) z napisem "ZRYSIOWANE" z Polski - Te które kochają Rysia Armitage.
Bardzo dobry pomysł :) Rysiek swoje fanki (wiem, nie cierpi tego słowa) bardzo lubi i szanuje, więc pewnie nawet gdyby się spieszył, to przystanąłby na małą pogawędkę i mini-sesję fotograficzną.
UsuńI zapewne jeszcze tan banner by podpisał ;-)
UsuńBanner by później służył za "puchar przechodni" i relikwię, krążącą po naszych domach, tak by żadna nie czuła się pominięta.
UsuńKasieńko, a piszesz już list do Ryśka, ja wysłałam pewnie za pół rok będę mogła spodziewać się autografu i zdjęcia. Które powiększę i oprawię i będę trzymała ponad głowami, może zauważy i do nas podejdzie.
OdpowiedzUsuńJolu, Twoja szybkość wręcz powala!
UsuńJolu, podziwiam i padam do nóg! Nie, listu jeszcze nie piszę, bo naprawdę chwilowo nie mam pomysłu na żadne błyskotliwe wynurzenia. Ale napiszę na 100% - musi mnie tylko natchnienie dopaść.
UsuńJa jak coś robię to albo szybko, albo wcale. Taka już jestem.
OdpowiedzUsuńKasieńko radziłabym Ci przez cały dzień oglądać filmy z Ryśkiem, może wstąpi w ciebie Ryśkowe natchnienie (nie mówię o filmach z gorącym Ryśka seksem)).
Gorących RA snów. Kasieńko niech ta noc a szczególnie sen przyniesie ci nieoczekiwane natchnienie i przez 2 wolne dni coś spłodzisz.
UsuńWszystkim mówię dobrej nocy do następnego spotkania na pogaduchach o naszym cudownym Angliku.
Dobranoc Jolu:-)
UsuńJolu, filmy (czy gorące, czy zimne) pomysłów nie podsuną. Powinnam raczej wziąć się za oglądanie najświeższych wywiadów, bo w nich Rysiek jest po prostu Ryśkiem, sobą samym, a przecież to do niego chcę pisać, nie do Guya, Thorina, Portera tudzież innych przystojniaków o trudnych charakterach. Zresztą może jego ostatnie wypowiedzi i przemyślenia podsuną mi jakiś pomysł.
Usuń