Myślę, że wiecie jak bardzo lubię głos pana Armitage'a, o czym pisałam, wieki temu w jednym z pierwszych moich postów (tutaj). Tak więc dziś fragment mojego ulubionego audiobooka czytanego przez Richarda Armitage'a, czyli "The Convenient Marriage" w troszkę innej odsłonie. Mam nadzieję, że się Wam spodoba. :-)
środa, 22 stycznia 2014
41 komentarzy:
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Aniu, to jest boskie! Ryś naśladujący głos kobiety - dostałam ataku głupkowatego chichotu. Nie mam niestety żadnego audiobooka Rysia - ale teraz to już sobie kupię. Ryś grając w filmie używa wszystkich narzędzi aktorskich: głos, ciało, oczy- więc rozkłada siłę swego talentu pomiędzy wszystkie te elementy a przy nagrywaniu audiobooka wszystko koncentruje się w jednym cudownym instrumencie - jego głosie. Ryś mógłby swoim głosem sterować umysłami. Gdyby zaśpiewał którąś z piosenek Franka Sinatry, Nat King Cola - byłybyśmy w niebie.
OdpowiedzUsuńScenę peronową chyba większość z nas ma ustawioną wysoko na świeczniku - więc dobrze scenie i nam zrobi nutka humoru.
Jaki wspaniały pomysł, żeby Ryś zaśpiewał coś z repertuaru Sinatry, bardzo bym chciała usłyszeć jego wykonanie „My way”. Ryś cudownie modeluje swój głos, a jego kobiece role są genialne, nawet jeśli zignoruje się to co mówi ( czy jak kto woli, nie do końca rozumie się tekst;)) to słysząc jak Ryś czyta daną rolę dosłownie widzi się tą postać.
UsuńCuuuuuuudne!
OdpowiedzUsuńTeż kupuję audiobook i będę się upijać / upajać głosem Rysia.
Pozdrawiam wszyskie pracujące i tajniaczące się z czytaniem (podobnie jak ja) zrysiowane.
Słuchanie jego głosu to najlepszy trunek, Rebecco :) Mnie, niestety nie udało się zdobyć wszystkich jego audiobooków, ale za to mam o czym marzyć;)
UsuńPoszłam za Twoim przykładem Rebecco i "tajniaczyłam" się dziś w pracy, przez co w domu czeka mnie upojny wieczór:)
OdpowiedzUsuńAniu, załatwiłaś mnie:) Audiobook będzie konieczny. Ryś naśladujący kobietę...Sama się do siebie śmieję. Ale nieważne co powie, czy jako kobieta, Thorin, Lucas i on sam ZAWSZE zwala mnie z nóg.
Cieszę się, że podoba Ci się ta mieszanka Eve. :) Ryś cudownie pracuje głosem, jego kobiece postacie naprawdę są wręcz powalające a jak przypomni się jego głęboki Thorinowy głos, mój podziw dla jego pracy jest jeszcze większy.
UsuńCo za kłamczuszek z tego Rysia - nic dziwnego, że nos mu tak urósł. Kto w "60 seconds" łgał, że nie potrafi naśladować głosów? No i proszę - mamy kolejny dowód rzeczowy (oprócz słodziutkich dobranocek) na Rysiowe rozmijanie się z prawdą. I jeszcze jak cudnie w tej scence Rysiek się jąka :-)))
OdpowiedzUsuńOczywiście to nie jedyne kłamstewko, bo a to bredzi nasz ulubieniec, że jego twarz nie pasuje do ról romantycznych, a to dziwi się niezmiernie "JA mam być symbolem seksu???" (Jak nie Ty, to kto, Richardzie nasz słodki?!). On się po prostu chyba lubi z nami droczyć.
A filmik idealnie podłożony pod tekst audiobooka. Podziwiam autorkę :-)
Pewnie, że łgał a potem tak pięknie naśladował Gandalfa ;) Wbrew temu co twierdzi uważam, że Ryś ma niesamowitą znajomość swojego warsztatu, mało tego, świetnie potrafi ten warsztat dopracować do perfekcji.
UsuńA jeszcze w ramach zabawy głosem Ryśkowym i jego rolami taki filmik, w którym zgodnie z opisem pan Thornton widzi dziwne stworzenia, a Thorin ma problemy ze związkami:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=GKItmm2V3sY
Scenka z Gandalfem - nie mogę przestać się śmiać. I początek: rewelka.
UsuńSpędziłam kawałek popołudnia z siostrzeńcem, który na koszulce miał taki o to napis:
UsuńJestem silny, mocny, prężny, szybki, krzepki i potężny, robię skłony, fikam, skaczę. Jestem mędrcem i siłaczem. Mózg mam sprawny i ogromny. A do tego jestem skromny!
Pomyślałam od razu: cały Ryś! Wyobraźcie sobie, że mówi to tym swoim mruczącym, głębokim głosem i patrzy w "ten" sposób.
Cudo! Tego mi dzisiaj było potrzeba! Po kontakcie ze służbą zdrowia TRZEBA odreagować:)
UsuńDziękuję Kasieńko za linka do tego crack videa, kapitalna zabawa:)
UsuńZosiu, aż mi serce mocniej zabiło na samą myśl o usłyszeniu tych słów przez Rysia:-)
Eve, mam nadzieję, że miło wszystko pomogła Ci ta służba zdrowia.
Służba zdrowia to dla nieco już odrośniętych latorośli, ale wszystko w porządku. Dziękuję :)
UsuńJa jestem pod ogromnym wrażeniem Ryśkowego głosu w każdym wydaniu. Przede wszystkim lubię jego sposób wypowiadania słów - powoli, wyraźnie, dobitnie. Cudownie.
OdpowiedzUsuńKasieńko o tym samym pomyślałam w związku z "60 seconds" :-) Ale te kłamstewka nie poszły na marne - pokuszę się o stwierdzenie, że z mniejszym nosem Ryś nie byłby TYM Rysiem, to on nadaje charakter tej pięknej twarzy. Więc niech nas okłamuje dalej ;-)
A co do filmiku o problemach Thorina i Thorntona do którego link wkleiłaś - płakałam, oglądając to :-) Do pewnego momentu myślałam, że najlepsza scena to "I wish to marry you because I love you" powiedziane do Bilba, ale kiedy usłyszałam z ust Thorntona "DRAGOOOOON!!!" to odpadłam :D
Kate, a ja tak sobie myślę, że on nas trochę kokietuje tymi kłamstewkami. Łatwiej nam uwierzyć w postać na ekranie, gdy nie wiemy jak dalece przypomina rzeczywistą osobę. Może Ryś nami manipuluje :) Ale niech robi to nadal z tym samym wdziękiem.
Usuń"DRAGOOOON!!" jest the best:-)
On strasznie kokietuje, aż mnie czasami to irytuje. Boże mógłby być chociaż mniej przystojny, życie byłoby łatwiejsze... A tak? W momencie, kiedy jest perfekcyjny, nie ma mowy żeby się od niego uwolnić...
UsuńSwoją drogą, obiecałam sobie że dziś poświęcę się literaturze... Ale popełniłam grzech, weszłam "na chwilę" na youtube. Zobaczyłam to:
http://www.youtube.com/watch?v=SeB3NYpSmKY
I jestem teraz chora. Nie mogę, po prostu wszystko mi fruwa w brzuchu...
Kate, litości, ja mam zaległości w pracy... Miałam to dziś nadrobić :) A tu ten moment na 0.59... też mi wszystko w brzuchu lata.
UsuńDzięki Kata za fanvida:) Zachwyca za każdym razem gdy się go ogląda:)
UsuńPopłakałam się ze śmiechu :)) jak John poznając Margaret mówi .."Hobbit" z tym swoim arcypoważnym wyrazem twarzy angielskiego gentlemana. Miodzio!
OdpowiedzUsuńA jak tak lubię Margaretkę a on ją od Hobbita, ech… :D
UsuńNie znam angielskiego-pewnie przestanę ubolewać,a zacznę się uczyć-więc straciłam przynajmniej połowę efektu,ale to co zobaczyłam i tak skłoniło mnie do rżenia niepohamowanego,zaraz poczęstuję tym mojego prywatnego krasnoluda,niech nie rżę,sama!Badyl.
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobry pomysł Badyl aby śmiechem zarażać innych :)
Usuńzwłaszcza jak się ma tak dobry pretekst.Badyl
UsuńTak trzeba się dzielić RAdością :)
UsuńA może macie ochotę nacieszyć oczy? Link poniżej
OdpowiedzUsuńhttps://twitter.com/RCNY13/status/426352090563092481/photo/1
Aniu, oczy bardzo się cieszą :) Dzięki!
UsuńMoje serce też:)
UsuńO mój Boże... Nie wiem, jak można to inaczej skomentować.
UsuńOczy szaleją z radości, cieszą to za mało :)
Super! Czyli RAdość się rozprzestrzenia :)
UsuńMyślę, że taka nasza misja - nieść sobie nawzajem RAdość ;)
UsuńTo, co lubimy najbardziej: uśmiech promienny, błysk w oku, koszulka rozpięta - no, cudo po prostu. Ryś ma świetną marynarkę.
UsuńWłaśnie oglądnęłam 2 odcinki "N&S" - i chyba nie muszę Wam pisać, co mi się pojawiło w głowie, gdy Mr Hale przedstawiał swoją córkę P. Thortonowi. Już, już słyszałam w tle - hobbit!
I ta bijąca od niego siła i spokój, to też w nim bardzo lubię :)
UsuńI znów będę współczuć Margaretce. :)
Ale pomyśl Aniu, jaka ją spotka nagroda. A poza tym, Margaret należało się lekkie utarcie noska (moim zdaniem) - jej przekonanie w niektórych sprawach, że wie wszystko i wie najlepiej czasem mnie irytuje. Przyznam się, że fuczę czasem na nią podczas filmu.
UsuńTak została wychowana ( i przyznam, że ta książkowa bardziej mnie irytowała), ale ona ma też otwarty umysł, nie upiera się przy swoich poglądach, daje się przekonać panu Thorntonowi. I zawsze będę ją lubić za jej słowa: „Try as we might, happy as we were, we can’t go back”( jak bardzo byśmy się starali, jak bardzo szczęśliwi byliśmy, to nie wróci). I masz rację, nagroda jaką otrzymała MH jest godna pozazdroszczenia.
UsuńChyba po raz pierwszy mi się zdarzyło, że film podobał mi się bardziej od książki. Oczywiście głównie dzięki RA. Film mimo, że historyczny ( w jakimś sensie) i kostiumowy, to jest uwspółcześnioną, bardziej dla nas zrozumiałą wersją. A pewne wątki oczywiste dla ówczesnych czytelników nas dziwią. Aczkolwiek klimat książki dotyczący rzeczy najważniejszej - miłości Margaret i Johna - jest zachowany, mimo zmian.
UsuńMnie też, zważywszy, że tak długo trzeba było czekać na książkę ( i tak moim ukochanym tłumaczeniem jest to”forumowe”- jak zapewne wiesz). W filmie zarówno pan Thornton ( np. bijąc swojego pracownika) jak i Margaretka (np. nie chcąc podać Johnowi ręki) są mocno przerysowani, abyśmy lepiej zrozumieli różnicę między Północą a Południem, ale tak wątek miłosny jest wspaniały, zarówno w książce jak i w filmie.
UsuńU nas są teraz ferie, więc mój siostrzeniec pojawi się u mnie jutro ponownie z "Hobbitem" pod pachą z samego rana. A, zapomniałam - gra jest świetna - w trakcie dyskutujemy o książce, filmie - i kłócimy się oczywiście. Muszę być w formie, więc się żegnam Aniu Kochana - dobRAnoc.
UsuńSłodkich RAsnów Zosiu:) Baw się dobrze jutro!
UsuńTCM is my favorite of RA's Heyer book narrations. But I love them all and have them. I'm currently listening to Sylvester for the 2nd time.
OdpowiedzUsuńRichard Armitage wonderfully uses his voice in all of the audiobooks. I hope that someday I will have all of them. Thanks so much for your comment, Grati.
Usuń