wtorek, 6 stycznia 2015

Widziałam film „Hobbit: Bitwa Pięciu Armii”.

Prawdę mówiąc film ten widziałam jeszcze w zeszłym roku (ależ to brzmi;-)), ale potrzebowałam troszkę czasu, aby uspokoić moje emocje. A kiedy opublikuje się ten post, ja będę na drugim moim seansie, tym razem w 3D. Ale idąc do kina 28 grudnia wiedziałam na co idę. Wiedziałam, że idę zobaczyć widowisko zrobione z wielkim rozmachem, bo przecież to jest swoisty znak firmowy sir Petera Jacksona. A znając fabułę książki J.R.R. Tolkiena „Hobbit, czyli tam i z powrotem” i przeczytawszy kilka spoilerów oraz wywiadów z panem Armitage’em (szczególnie o jego ostatnim dniu zdjęciowym) wiedziałam czego mogę się spodziewać po ostatniej części Jasksonowego Hobbita.


Post zawiera spoilery.

Film zaczął się od przerażającego ataku Smauga na Esgaroth, czyli Miasta na Jeziorze i celnego strzału Barda. Ale nie, nie będę opisywać akcji filmu. To trzeba zobaczyć samemu.

Dla mnie „Hobbit: Bitwa Pięciu Armii” to przede wszystkim walka Thorina. Nie z atakującym złem (wojska Azoga),  ale walka z jego wewnętrznym demonem, z jego postępującą smoczą chorobą. Tym szaleństwem, które pozwoliło rzucić podejrzenia, że któryś z jego kompanów ukradł mu Arcyklejnot, pożądany przez niego symbol władzy. Chorobą, która pochłania go tak bardzo, że gdy Dwalin próbuje do niego dotrzeć, starając się uzmysłowić mu, że nie jest już tym przywódcą jakim był, Thorin krzyczy do Dwalina, aby odszedł zanim ten go zabije. Obrazu obłędu dopełnia rozmowa Bilba z Balinem, który uświadamia hobbitowi, że posiadanie Arcyklejnotu przez Thorina tylko pogłębi jego chorobę. 
I gdy już wydaje się, że smocza choroba pochłonęła Thorina na tyle, że bez wahania jest gotów zrzucić Bilba z barykady, on w końcu znajduje w sobie siłę, aby ją pokonać. Kiedy słyszymy jego słowa „ nie jestem moim dziadkiem”, kiedy zrzuca koronę, widzimy prawdziwego przywódcę, tego który odzyskał Erebor i który teraz stanie do walki z nadciągającym złem w postaci jego odwiecznego wroga Azoga. Ale wygrana nad Azogiem okupiona jest wielką ceną. 


A scena pożegnania Thorina z Bilbem, jest jedną z bardziej wzruszających scen w tym filmie. Słowa Thorina skierowane do swojego przyjaciela długo zapadną mi w pamięci „Żegnaj panie Włamywaczu. Wróć do swoich książek, swojego kominka. Posadź swoje drzewa i patrz jak rosną”. 

Muszę przyznać, że pan Armitage wykonał świetną robotę. Ze wzruszeniem oglądałam jak jego Thorin przechodził metamorfozę. Od szaleńca pochłoniętego żądzą posiadania Arcyklejnotu do przywódcy za którym pójdą wszystkie krasnoludy. I to wszystko za pomocą środka wyrazu jakim jest jego niesamowity thorinowy głos, oraz jego oczy, w których jest wszystko, szaleństwo, gniew, choroba, przyjaźń i wybaczenie. 

Gdybym miała podsumować jednym zdaniem ten film, to powiedziałabym,  że zdecydowanie jest to film Thorina Dębowej Tarczy, Richarda Armitage’a i Bilba Bagginsa Martina Freemana. Film o przyjaźni, o trudnej przyjaźni, o honorze, o zrozumieniu i wybaczeniu.  

Jeszcze słów kilka o innych postaciach.

Bilbo Baggins (Martin Freeman). Podtrzymuję to co powiedziałam widząc pierwszą i drugą część Hobbita, Martin Freeman jako Bilbo jest fenomenalny. Cudownie pokazał rozterki swojego bohatera, który czuł, że zdradził przyjaciela oddając ludziom Arcyklejnot, ale z drugiej strony wiedział, że to jedyny sposób aby nie tylko zjednoczyć wszystkich w walce ze złem, ale żeby pomóc Thorinowi w jego wewnętrznej walce.

Żałuję, że śmierć Fili’ego ( Dean O’Gorman) była taka szybka.

Wątek miłosny Kili’ego (Aidan Turner) i Tauriel (Evangeline Lilly) nie był tak denerwujący jak się tego obawiałam.

Legolas (Orlando Bloom). Wzrusza jego postawa, jego opowiedzenie się po stronie dobra. Walczy zwinnie, szybko,  ale zaskakujące w jego walkach jest to, że jakimś dziwnym trafem nie obowiązują go prawa fizyki.

Thranduil (Lee Pace) wciąż jestem pod wrażeniem jego głosu. Postać nie budzi zbyt wiele sympatii w czym zasługa jest Lee Pace’a, że potrafił wykreować tak dość lodowatą postać, która momentami ( patrząc tej dziwny trójkąt Legolas, Tauriel, Kili) jakby przypominała sobie chwile zanim stał się tak obojętnym na los innych. I przyznam, że chciałabym dowiedzieć się więcej o nim, jak chociażby o jego zmarłej żonie. Szczególnie słysząc słowa Legolasa , że „ojciec nigdy o niej nie mówił”.

Zastanawiającym dla mnie było umieszczenie postaci Alfrida (Ryan Gage) w tej części Hobbita, ale wydaje się, że idealnie kontrastuje z postawą Barda Łucznika (Luke'a Evansa) przez co Bard staje się bardziej  wyrazisty w swojej godnej naśladowania postawie.

135 komentarzy:

  1. Kochana Aniu, dziękuję Ci za ten post, bo mogę się pod nim tylko podpisać obiema rękoma. Za godzinę jadę po raz drugi do kina, żeby ponownie spojrzeć w piękne, przerażające momentami oczy Thorina.

    Mój komentarz również zawiera spoilery:

    Jak wspomniałam, zgadzam się ze wszystkim, dodam tylko że wielkim zaskoczeniem był Dwalin, którego 2 lata temu poznałam jako gburowatego, dość prymitywnego i brutalnego faceta - teraz wiem, że PJ dawkował informacje i emocje powoli, dziś widzę, że Dwalin to wrażliwy krasnolud, prawdziwy przyjaciel (choć co do tego nie miałam wątpliwości). I jestem przekonana, jakkolwiek Bilbo miał ogromną rolę w "nawróceniu" Thorina, to jednak decydująca dla króla była rozmowa z Dwalinem.
    Dodam tylko, że Thranduil i wątek jego żony... Miałam go nie lubić - ale żal mi go, naprawdę, bo nie dość że stracił ukochaną, to i jeszcze syna - ale tu sam sobie jest winien.
    Muszę jeszcze słowo - Kili mówiący o ludziach z Esgaroth pokazał, że tak naprawdę jako jeden z nielicznych (może to przez przywilej bycia najbliższą rodziną króla ogarniętego niebezpiecznym obłędem) ma odwagę, żeby powiedzieć Thorinowi, co myśli. A późniejsza scena, gdy krzyczy na swego wujka wyłaniającego się z tej złotej poświaty - nic dodać, nic ująć. Piękne i genialne w swojej prostocie. Fili natomiast stanowczo odsuwając się od Thorina, nakazującego mu zabić Bilba - świetny. Cała trójka potomków Durina zdobyła moje serce już dawno, teraz potwierdzili tylko, że (podobnie jak Ryś:) nigdy się nie mylę, że miałam rację, przeczuwając, że dzięki nim (choć chłopcy mogli mieć o wiele więcej scen, zasługiwali na to) ten film będzie tak świetny, jak był, i zakończenie będzie iście królewskie, jak na wojowników z królewskiego rodu Durina przystało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że miałaś równie udany seans jak ja. :-)
      I zgadzam się z Twoim spojrzeniem na Dwalina i siostrzeńców Thorina. Ale muszę również dodać, że Balin jego zatroskane łzy też były pięknie pokazane.

      Usuń
  2. Nie tylko Ty, Aniu, musiałaś dojść do siebie po tym filmie ;)). Ja też byłam 28.12, ale w 3D IMAX ;-). I zamierzam wybrać się jeszcze raz, jeśli znajdę trochę czasu.
    Poniżej zamieszczam moje odczucia odnośnie filmu (zawierające spojlery):
    Zacznę od tego, co mi się nie podobało, aby zakończyć pozytywnie.
    Po pierwsze scenariusz filmu wypada słabiutko - fabuła filmu ledwo trzyma się kupy, bohaterowie zachowują się nielogicznie, a całość sprawia wrażenie, jakby scenariusz napisano na kolanie, a film zmontowano na ostatnią chwilę.
    Bitwa rozpoczyna się nagle i w ten sam sposób się kończy, pozostawiając spory niedosyt. Przedstawiona jest bardzo chaotycznie, pocięta i niespójna, pozbawiona większych scen batalistycznych. Brakuje w niej momentów przełomowych oraz zwrotów akcji.
    Moją konsternację wywołał sposób uśmiercenia trzech potomków Durina. Śmierć Filiego wydała mi się zwyczajnie nijaka, żałuję, że został on pozbawiony możliwości zginięcia w pełnej glorii, bo właśnie na to zasłużył. Za to stuprocentowo hollywoodzka śmierć spotkała Kiliego. Śmierć krasnoludzkiego króla i jego siostrzeńców została potraktowana trochę po macoszemu. Filiego Blady Ork zrzucił w przepaść, przebijając uprzednio mieczem i puf! – tyle go widzieliśmy. Po Kilim przynajmniej elfka zapłakała, gdyż jego pobratymcy jakoś się nie kwapili. Nad Thorinem co prawda kilka krasnoludów przyklękło, ciężko się jednak pozbyć wrażenia, iż najbardziej jego odejście przeżył hobbit Bilbo. Pogrzebu następcy tronu Ereboru się nie doczekali.
    Największym jednak minusem filmu jest niedokończenie przedstawionej w nim historii.
    To, co mnie zabolało to to, że nic mnie nie zabolało. To znaczy znając zamiłowanie Petera do patosu spodziewałam się potężnej dawki emocji, a dostałam co najwyżej danie letnie. Uroniłam 2 łzy – kiedy Bilbo płacze nad ciałem Thorina i gdy ma łzy w oczach podczas rozmowy pożegnalnej z Balinem. Dwie łzy to jednak niewiele jak na pożegnanie z ukochanymi bohaterami i Śródziemiem.
    Przejdźmy jednak do tego, co w filmie warte uwagi, co stanowiło jego plusy i co mi się podobało.
    Po pierwsze jest to muzyka – nie tak genialna jak kiedyś, jednak trzymająca poziom, dlatego zaliczam na plus. Szczególnie spodobał mi się motyw na samym początku, w momencie pojawienia się napisu „Hobbit”.
    Po drugie gra aktorska, która, poza nielicznymi wyjątkami, stała na bardzo wysokim poziomie. Właściwie można rzec, że dobra gra ratuje ten film. Przede wszystkim ratuje go genialny Martin Freeman w roli Bilba, którego kocham jeszcze bardziej niż przed adaptacją (o ile to w ogóle możliwe). Świetnie spisał się Richard Armitage w roli Thorina, sceny obłędu były… cóż, obłędne :).
    Za mocny punkt filmu uznałam scenę ataku Smauga na Laketwon i następujące później wydarzenia związane z ogólnym poruszeniem wśród ocalałych mieszkańców. Sądzę także, że na plus należy zaliczyć wątek Dol Guldur. Przede wszystkim ze względu na czary Galadrieli, które w jakiś tam logiczny sposób tłumaczą widzowi, dlaczego Sauron nie miał cielesnej postaci i występował jako Oko.
    Bardzo podoba mi się postać Barda – nie tylko pod względem fizycznym. Jest ona charakterna, charyzmatyczna, a przy tym odpowiednio wyważona. Po prostu dobra robota.
    Podobały mi się sceny narad w namiocie Thranduila, paktów pod Ereborem, szaleństwa Thorina, pożegnania krasnoludzkiego króla z Bilbem oraz krótka scena ukazująca Gandalfa jadącego na koniu przez równiny.
    Chyba najlepszą sceną w całym filmie jest rozmowa Bilba z Thorinem o żołędziu – prosta, piękna, świetnie zagrana, bez zbędnych udziwnień – aż chce się wykrzyknąć „więcej takich scen!”. Tym bardziej, że mamy tu nawiązanie do WP. Nawiązań takich zresztą nie brakuje, co jest ogromną zaletą filmu.
    Po przeliczeniu wyszło mi mniej więcej po równo plusów i minusów, jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że coś w tym filmie nie gra, czegoś zabrakło. Z pewnością jednak stanowi on dobrą rozrywkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Dzięki za Twoją opinię Jeannete, chociaż nie mogę zgodzić się z Tobą, że film wypada słabo. Ale szanuję prawo do Twojego zdania na ten temat.
      I dzięki za zwrócenie uwagi na muzykę, która mnie nie przeszkadzała w odbiorze filmu, a to już jest dużo.

      Usuń
    2. No tak, tylko z faktami się nie dyskutuje. A fakty są takie, że w filmie pozostała cała masa niewyjaśnionych wątków. To jest fakt, a nie moja opinia czy odczucia.
      A zatem czy możemy uznać za dobry film, który jest ostatnią częścią trylogii, a nie zamyka rozpoczętych w niej wątków? Kurcze, przecież oni przez 2 części wędrują po złoto, na koniec się o nie tłuką, a nawet nie dowiadujemy się, co się z tym złotem ostatecznie stało. Jeśli chodzi o inne aspekty, to można mieć różne opinie, ale to jedno pozostaje faktem: film nie został dokończony.

      Wspomniałaś, że chciałabyś dowiedzieć się czegoś więcej o Thranduilu czy też jego żonie - otóż kiedyś natrafiłam na informację, jakoby ten naszyjnik, którym ciska Thorin, należał kiedyś do żony Thranduila i dlatego tak mu zależało na odzyskaniu go. Jednakże nie potrafię powiedzieć, na ile ta hipoteza jest słuszna, a filmowcy niestety nie pokusili się o rozwinięcie rozpoczętego przez nich samych wątku. Może z EE dowiemy się czegoś na ten temat.

      Usuń
    3. Dzięki za info Jeannette:-) Też mam nadzieję, że temat żony Thranduila chociaż w paru kadrach zostanie poruszony.

      Usuń
  3. W sobotę miałam swój prywatny "dzień krasnoluda", czyli drugie spotkanie z "Hobbitem":) To naprawdę dobry pomysł, bo mimo, że emocje są równie silne, to jednak odbiór filmu, jako całości jest nieco inny. Albo to "wina" tego, że można skupić się na tym, co najważniejsze, a nie fruwającym Legolasie, Beornie ćwiczącym swobodne spadanie, Dainie ... Nie! Na Dainie skupiałam się, bo to świetna postać i za swój cięty język zasługuje na najwyższe uznanie.:)
    Myślę, że dopiero teraz widać ogólny zamysł reżysera - nakręcenie 6 filmów o Śródziemiu, które razem będą stanowiły pewną całość. Jeannette pisała już o Galadrieli i Sauronie. Dodałabym do tego smoka z fajerwerków Gandalfa, Sarumana, który sam chciała zająć się nieprzyjacielem i wreszcie sposób w jaki Thorin mówi o skarbie (do złudzenia przypominający "my preciousss" Golluma).
    Jednak najważniejszy jest w tym wszystkim Thorin, jego relacja z Bilbem, z siostrzeńcami, z Balinem i co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło - z Dwalinem. Nasz drogi RA zapewnił nam taką ilość spojrzeń pełnych obłędu, zrozumienia, rozpaczy, nadziei, poczucia spełnionego obowiązku, radości, strachu, zmęczenia a do tego uśmiechów ciepłych, przerażających, krzepiących, pogardliwych, że właściwie momentami mógłby nic nie mówić - i tak doskonale wiemy, co dzieje się w królewskiej głowie i duszy. A Bilbo jest w 100% Bilbem. :)
    Zapomniałabym jeszcze o jednym: nadal nie lubię Thranduila :) co nie znaczy, ze nie doceniam zasług Lee Pace w tej materii. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dodałabym jeszcze wiele: żołądź Bilba, mithril, mapa na końcu, Legolas szukający Obieżyświata (pamiętasz, kto w drużynie przedstawił go radzie jako Aragorna? ;)) - tylko mi się komentarz nie mieścił i musiałam skracać ;-)
      Thranduila dalej kocham, choć został tak beznadziejnie napisany przez scenarzystów, że słów brak. Lee zagrał super :))
      Jeannette

      Usuń
    2. Pustkowie Smauga odchorowałam i do dzisiaj żywię niechęć do tej części, więc na III część poszłam z zupełnie innym nastawieniem i wyszłam z filmu zadowolona. Serce nie krwawi, dusza się nie burzy, umysł przymyka oko.
      Nie będę wymieniać, co mi się nie podobało, bo po co? Poza tym, jako że poszłam "na Ryśka" to mogę powiedzieć, że jestem w pełni usatysfakcjonowana - chociaż, może nie tak do końca, bo jak dla mnie Ryśka było za mało, ale myślę, że niezależnie od tego, ile by go było, to i tak byłoby za mało:)
      Rysiek - świetny, Freeman - świetny, a w duecie po prostu majstersztyk. Siłą tego filmu są krasnoludy - szczególnie, że dołączył do kompletu Dain - cud, miód i orzeszki (oschła, leśna nimfa - wreszcie ktoś właściwe miano dla Thranduila znalazł:)) Bardzo na plus zaskoczył mnie Evans - jego Bard jest naprawdę przekonywujący. Podobnież Kili i Tauriel - spisali się i nie drażnili jak w poprzedniej części. No dobrze, przyznam się, że się nieźle popłakałam, gdy Kili umierał:) Thranduila nie lubię wręcz organicznie - jego postać wzbudza we mnie śmiech i niechęć. Legolas - nazwany w pewnym wywiadzie "Tańczącym ze strzałami" to bohater komiksowy, a jego wyczyny to czysty Matrix. Niestety, często sceny, które zapewne miały być dramatyczne bądź ekscytujące mnie śmieszyły, ale to może wina mojego poczucia humoru:) Reasumując: plusy i minusy - jak dla mnie na plus.
      I czekam z niecierpliwością na rozszerzone wydanie DVD.

      Usuń
    3. Jasne, że można stworzyć całą listę łączącą "Hobbita" z "Władcą pierścieni" zaczynając od ... pierścienia. :) I jasne, że pamiętam scenę narady w Rivendell.:)
      Thranduila nadal nie lubię , choć muszę przyznać, że jakiś przebłysk człowieczeństwa w nim dostrzegam i naprawdę zrobiło mi się go żal, gdy żegnał się z Legolasem.

      Usuń
    4. Mnie też spodobał się mocny język Daina, Eve:-) A jego pojawienie, chociaż w dość trudnym momencie wywołało mój uśmiech. :-)Thranduila również nie darzę wielką sympatią, ale z chęcią posłuchałabym jego głosu;-)

      Zosia zwróciła uwagę na Barda i dziś po obejrzeniu 2 raz muszę przyznać, że Evans był świetny!

      Usuń
    5. Dain za "leśną nimfę" powinien otrzymać specjalną nagrodę.To taka esencja nieokrzesanego krasnoluda z całkiem sporym ego.:) I zaczynam skłaniać się do Twojego zdania, że w głosie Thranduila jest coś szczególnego. Niestety nic mu nie pomoże - w kwestii "sympatii" do niego stoję murem za moim królem!:)

      Usuń
    6. Moje serce też należy do jednego Króla i zdecydowanie nie jest to ten blondas vel „leśna nimfa”;-)

      Usuń
  4. Pierwsze zdanie jaki mi się nasunęło po seansie to... "jaki żałosny koniec zgotował Peter naszemu królowi...nawet mu porządnie umrzeć nie pozwolił". Dobrze, że w ogóle już koniec tej całej szopki. Ale nie... kurczę, przecież wydałam ponad 3 dychy na bilet... muszę znaleźć jakieś plusy. Hmm Bilbo, Thorin, broda Daina....;D Nie, nie będę teraz o tym myślała, pomyślę o tym jutro;)
    Robin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja też bardzo żałuję, że w taki sposób potraktowano Thorina, jakby był idiotą... Zresztą Filiemu zgotował nie lepszy los.

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że mimo wszystko nie żałujesz tych wydanych „3 dych”, Robin ;-)

      Usuń
    3. A mam inne wyjście?;D Jutro napiszę też o plusach;)
      Robin

      Usuń
  5. Ja starałam sie przed filmem nie czytać zbyt dużo aby nie popsuło mi to przyjemności oglądania, ale niestety słyszałam opinie ze Peter Jackson powinien już opuścić Środziemie.
    Po seansie długo nie mogłam dojść do siebie.Muszę jeszcze raz obejrzeć film. Ale zgadzam się z wami Freeman świetny. Bardzo mi się podobał Tranduril jego duma, zawziętość, lodowate spojrzenia naprawdę byłam pod wrażeniem Lee Pace. Natomiast Evans Bard mnie rozczarowaładnie sama nie wiem czemu, może po prostu brakowało mi w nim trochę takiej łobuzerskości. Szkoda mi Filiego tak szybko odszedł, podobnie Killi .Zawiódł mnie natomiast Legolas, to nie ten sam co we władcy pierścieni elf, oddajcie mi Legolasa.
    No i na koniec Thorin-zdecydowanie to był jego film był rewelacyjny, groźny, szalony te wspaniałe oczy i to szaleństwo. Scena śmierci - ryczałam jak bóbr.
    I jak tu nie wielbić naszego Rysia. Robin nie żałuj tych pieniędzy, Ryś to mój przepraszam nasz największy plus.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, myślę, że Bard miał być tutaj odpowiedzialnym przywódcą, a nie łobuzikiem ;-). Ale jak podrzucał Arcyklejnot przed Thorinem, to minkę miał taką troszkę łobuzerską ;).
      Legolas to ogromny, ogromny babol, postać absolutnie skopana. Scenarzyści, którzy powinni znać tę postać od podszewki, jakby kompletnie zapomnieli, kim ona jest i jaka jest. We „Władcy Pierścieni” widzimy dość wrażliwego, spokojnego elfa, od którego bije łagodność. W „Hobbicie” jest on po prostu killing machine. Te dwa wizerunki elfa są ze sobą kompletnie niespójne i na dokładkę nie otrzymujemy żadnej informacji, dlaczego tak jest, to znaczy co mogło spowodować ewentualną zmianę jego charakteru. Ta postać jest po prostu niespójna. Dopatrzyłam się 2 scen względnie przypominających o charakterze tego elfa w WP - jedna, kiedy rozmawia z Bardem (rano, po ataku Smauga, a przed wyruszeniem do Gendabadu) i druga, kiedy w Gundabadzie mówi, że nietoperze szykują się na wojnę. Uwielbiałam wypowiedzi Legolasa w stylu "chyba że mój wzrok omamił jakiś czar" albo jego zachowanie, jak myśleli, że wśród spalonych orków jest Pippin i Merry - wtedy był taki łagodny, miał w sobie coś, co odróżniało go od ludzi. W Hobbicie to już inna postać, inny elf. I to jest z mojej strony duży zarzut w stronę scenarzystów - niespójne i nielogiczne poprowadzenie tej postaci. Miło, że nie tylko ja zauważyłam ten szczegół ;))

      Usuń
    2. Droga Jeanette na pewno masz rację co do Barda, ale jak napisa łam coś mi w nie podoba się i sama nie wiem co, może gdy obejrzę jeszcze raz to cieplej o nim pomyślę .Natomiast Legolas podpisuję się obiema rękami i nogami, miałam wrażenie ze jego twarz jest zbotoksowana , nieruchoma, nie ma żadnych uczuć. Natomiast we władcy to był elf z uczuciami i wielkim poczuciem humoru.

      Usuń
    3. Twarz mu przerabiali, bo chcieli ukryć upływ czasu, z opłakanym zresztą skutkiem. Co nie zmienia faktu, że gdyby dostał inne dialogi, bardziej lotrowskie, że tak to ujmę, to też byłoby inaczej.
      Pozdrawiam,
      Jeannette

      Usuń
    4. Muszę się z Wami zgodzić, że lepiej by było gdyby nie robiono zbyt dużo zbliżeń Legolasa. ;-)

      Usuń
    5. Gdy po raz pierwszy zobaczyłam Legolasa w III części, to pomyślałam, że musieli mu coś zrobić w części II, i musiało być to coś strasznego, a ja tego nie pamiętam - bo przecież sam z siebie by tak nie wyglądał:) O Legolasa mam żal, bo we "Władcy..." był naprawdę świetny - według mnie oczywiście - i bardzo mi się podobał.

      Usuń
    6. Bo tu ( w 3-ciej części) w romans go wplątali, a to wojownik jak mniemam ;-)

      Usuń
  6. Drogie Dziewczyny!Nie jestem krytykiem ani znawcą kina,ale jeśli można to niech mi będzie wolno wyrazić kilk





    a słów o filmie,choćby z racji tego, że się identyfikuję psychicznie i duchowo całkowiciez Wami! Wywołany temat 3 części Hobbita inaszych wrażeń po obejrzeniu seansu oraz Wasze opinie,pod którymi podpisuję się 1,5 rękoma;),powodują,że choć obiecałam sobie nie myśleć inie wspominać, to jedna nie mogę.Otóż film generalnie wg.mnie niezły,ale tylko
    niezły.Podobnie jak Zofia chyba poszłam jedynie dla Ryśka,bo to przez niego nie mogę się ogarnąć od dwóch lat.I oczywiście Ryś znów zburzył względny spokój mej duszy (że wymienię jego głos, oczy itd.)poprostu Armitage effect:)Przyznam,że naoglądałam się trailerów,które tylko wzmagały we mnie chęć obejrzenia filmu,a efekt końcowy bardzo mnie rozczarował.
    Uważam,że bardziej pasowałby tu tytuł "The last good-bye",gdyż nie doczekałam się bitwy pięciu armii, naliczyłam jedynie 4 wojska i to nie na taką skalę,jak sugerowałyby zapowiedzi.Za to śmierci mieliśmy pod dostatkiem.Drąży mnie taka myśl,że Thorin rozstał się z życiem w sposób zbyt banalny i błachy, podobnie jak jego siostrzeńcy.A przecież z gors ych opresji wychodził bez szwanku w poprzednich częściach,a tu tak naprawdę dał się zabić,mając zwycięstwo w kieszeni.Przyznam się Wam,że jestem ciągle na niego "zła o to,że tak łatwo dał się pokonać".Jackson rozbudował jego wątek w dwóch pierwszych częściach i uczynił postacią niemal bardziej znaczącą ,niż tytułowy bohater, a tu w ciągu niespełna kilkunastu minut uśmierca jakby nigdy nic aż 3 faj ych chłopaków.Byłam na filmie z dorastającymi synami,dla których Thorin to wzór wojownika(dla mnie rzecz jasna to przede wszystkim Rysio:))i wiem,że ciężko było im zaakceptować taki jego koniec.Zresztą na sali słyszałam wzdychania"o nie,tylko nie Thorin"(pewnie jakieś anonimowe zrysiowane fanki).Czyli generalnie można było Rysia ocalić,albo inaczej"zlikwidować",reżyser może sobie pozwolić na pewną swobodę w tym względzie,szczególnie,że na seanse chodzą dzieci.
    Zgadzam się,że dużym atutem była genialna muzyka Howarda Shore'a,która nienachalnie pomagała mi w przeżywaniu widowiska.Bard również pozytywnie mnie zaskoczył i fizycznie i aktorsko.Byłam na seansie 3D,ale chyba po raz ostatni,bo poza bolącymi oczami, efektów jakoś mało,więcej ich doświadczyłam w 1 części.Thranduil wypadł ciekawie,ale to pewnie dzięki Lee.Myślę też,że druga część powinna się była zakończyć sceną pokonania Smauga,to dopełniłoby ładnie całości.Tak nawiasem mówiąc mnie bardzo podobała się 2 część,dużo Rysia,czego sobie więcej życzyć?Dlaczego spotykam się z negatywnymi o niej komentarzami,napiszcie proszę o swoich odczuciach:)
    Reasumując,uważam,że Jackson powinien być wdzięczny dozgonnie osobom odpowiedzialnym za casting za dobór obsady do filmu,bo podczas gdy w dwóch pierwszych częściach aktorzy podnieśli walory filmu,tak w 3 części uratowali go przed krytyką totalną.Ja osobiście mam wielki niedosyt,tak jakby brakło mi jeszcze z pół godziny filmu i niestety potwierdzają to wszyscy moi znajomi,którzy go oglądnęli.Wybaczcie,jeśli kogoś dotknęły moje spostrzeżenia,ale tylko tutaj czuję,że mogę napisać to,co myślę i znajdę pełne zrozumienie:-))Gorąco pozdrawiam wszystkie "dotknięte efektem Armitage'a Rysia".Iwona a ze mną Gabi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się co do wielu kwestii. Po pierwsze nie Wy jedne nie mogłyście doliczyć się armii, co jest kpiną ze strony ekipy, żeby w filmie o podtytule "Bitwa Pięciu Armii" nie było 5 armii.
      Również uważam, że śmierć Thorina była banalna, głupia i żenująco śmieszna. Jak Thorin rzucał Azogowi tą piękną bryłę, to myślałam sobie "co ty, durniu, wyrabiasz, dźgnij go mieczem, a nie się bawisz". Zmarnowano potencjał tej sceny, bo to mogła być naprawdę epicka i poruszająca śmierć. Ale, do licha, dlaczego chciałabyś/chciałybyście, aby reżyser oszczędził Thorina?? Już pomijam kwestie adaptacji i tego, że po Hobbicie następuje WP - chciałybyście wycięcia takiej sceny, jak pożegnanie z Bilbem? To jedna z nielicznych dobrych scen w tym filmie, a Wy chcecie, żeby nie zaistniała? No drogie Panie :)
      Ja również uważam, że Smaug powinien zostać uśmiercony na końcu części drugiej, te sceny powinny zastąpić ganiankę po Ereborze.
      Hm, dlaczego co do 2 części są negatywne opinie? Oczywiście przez rozbieżności z książką, ale to oczywiste. Ale myślę, że również przez CGI, przez które spływ beczkowy wygląda jak gra komputerowa; przez Tauriel i jej wątek z krasnoludem, który jest kompletnie zbędny. To chyba te największe zarzuty, bo oczywiście wymieniać zarzutów (nie tylko moich) po adresem tego filmu można przez dobre pół godziny ;)
      Kolejne, z czym się zgadzam, to obsada - zawsze powtarzam, że Jackson generalnie ma farta do aktorów, szkoda tylko, że później marnuje ich talent marnym scenariuszem albo chrzani ich pracę durnymi efektami (patrz: scena obłędu Thorina na złotej posadzce - po co te efekty, nie można było dać tego Ryśkowi do zagrania? I zostawić tylko Ryśka?).
      Ja także mam niedosyt i zgadzam się, że filmowi brakuje zakończenia, którą to opinię potwierdza każdy, z kim o tym filmie rozmawiałam :)
      Pozdrawiam Was, Iwono i Gabi :)

      Usuń
    2. Pozwolę sobie nie zgodzić się, bo doliczyłam się pięciu armii. :) I myślę, że wyjaśnienie tego, czego Wam brakło znajdzie się w wersji reżyserskiej. Na pytanie dlaczego dopiero tam, od razu odpowiadam, że to słodka tajemnica PJ. :)

      Usuń
    3. Znaczy ja też wiem, że było 5, ale sporo osób miało problem ze stwierdzeniem, która armia była tą piątą ;). A tak z ciekawości - jakich pięciu się doliczyłaś? ;)
      Ja wiem, że wszystko będzie w ee, tylko to chyba nie o to chodzi, żeby puszczać w kinie pół filmu, a drugie pół dawać po roku na dvd. I akurat wszyscy wiedzą, dlaczego tak jest - kasa :). "Peter, why? For money" ;P
      Jeannette

      Usuń
    4. To proste: Thorin z Dainem i krasnoludy, Bard i ludzie, Thranduil i elfy, Azog i paskudy, w końcu Radagast z Beornem i orłami. Ci ostatni, to podobno sprawa dyskusyjna, więc zamiast nich możemy policzyć drugą armię paskud dowodzoną przez Bolga. Tak czy tak - pięć wychodzi jak nic! :)
      Na wersję reżyserską poczekam sobie spokojnie. Nie przeszkadza mi film w takim kształcie, jak jest wyświetlany, zatem czekanie będzie całkiem przyjemne. :)

      Usuń
    5. A właściwie- ludzie, elfy, krasnoludy, gobliny, wargowie. Ale to nie w tej bajce;)
      Robin

      Usuń
    6. Tak tak, to w tej drugiej bajce.:) Ale my cały czas, przy tej filmowej. :)

      Usuń
    7. No i właśnie o tą kwestię dyskusyjną mi chodziło, ale widzę, że jesteś przygotowana ;)
      Ja skłaniam się ku tej drugiej opcji, bo w książce orły nie były liczone jako armia, więc w filmie chyba też nie ;)
      Ja tam jestem cierpliwy człowiek, więc poczekam, tylko mimo wszystko uważam, że film w takim kształcie jest cokolwiek brakiem szacunku dla widza.
      Jeannette

      Usuń
    8. Robin - tyle to i ja wiem ;P
      Jeannette

      Usuń
    9. Jeannette, pytanie o filmową matematykę, to już nie do mnie. Pisz do PJ. :)

      Usuń
    10. Hah, jasne ;))
      Ale tak sobie myślę, że jakby liczyć orły i rozdzielić orków, to już wyjdzie nam 6. Niektórzy liczyli orków jako 1, ale dokładali gobliny, a nie orły. To jakby do naszej szóstki dodać gobliny, to wychodzi 7 :). A są i tacy, którzy uważają, że Legolasa należy liczyć jako osobną armię :D. Czyli w sumie 8 :D. Ale mam zabawę :))
      Jeannette

      Usuń
    11. To jak dojdziesz do szczegółów typu: 1 ork na 1 wargu to w sumie 2, przemnożysz to przez wszystkie kreatury (te paskudne, paskudne inaczej i piękne:) na polu bitwy i w końcu osiągniesz wynik, to daj znać. Chyba "zobaczymy" się za ładnych parę tygodni. :)

      Usuń
    12. Ty się nie śmiej, bo są wariaci, którzy robili stopklatki trailerów i liczyli liczebność poszczególnych armii :D. A po co? No a po to, żeby to później z książką porównać - maniacy ;))
      Hm, na te wyliczenia to jakiś program albo algorytm czy coś w tym stylu by się przydało ;D
      Jeannette

      Usuń
    13. Porównywanie filmu z książką to kardynalny błąd. :) Jak się można matematycznie zapętlić! A do tego bolące oczy, nadgarstki i palce od nieustającego klikania nie mówiąc o innych częściach ciała - tych przeznaczonych do siedzenia. Ale maniactwo ma swoją cenę.:) W kwestii algorytmu nie pomogę - to nie moja bajka.:) Zwykle rozdzielam go na dwa bliższe mi sowa: alga i rytm.:)

      Usuń
    14. Haha, dobry sposób na trudne słowa ;)
      Cóż, porównywanie może być fajne i niezwykle ciekawe, uwielbiałam dyskusje, gdzie ludzie cytowali książkę i jednocześnie opisywali scenę filmową, to bardzo pouczające i odkrywcze. A przynajmniej dla mnie ;). A te armie to oni tak z ciekawości zliczali, dla frajdy :)

      Usuń
    15. To tu się różnimy. Oddzieliłam już dawno książkę od filmu i mam dwie, odmienne przyjemności.:)

      Usuń
    16. A ja nauczyłam się ją oddzielać i łączyć, w zależności od potrzeb ;). I dotyczy to każdej ekranizacji czy adaptacji. Uważam, że skrajności nigdy nie są dobre, więc nie jestem ani przesadnie konserwatywna, ani liberalna :)
      Jeannette

      Usuń
    17. Dzięki Iwono i Gabi za Waszą opinię. :-) Ale podobnie jak Jeannette nie chciałabym aby oszczędzono Thorina. Poza tym, myślę że skoro film skierowany jest dla dzieci, to nie mogło być zbyt dużo finezji w śmierci zarówno Thorina jak i jego siostrzeńców.

      Usuń
    18. Z tymi dziećmi to już największa przesada w tym wszystkim. Dlatego wyszło takie "niewiadomoco" bo filmowcy chcieli zjeść ciasteczko i mieć ciasteczko :D
      Robin

      Usuń
    19. Dokładnie, Robin - zgubiła ich zachłanność, chcieli, żeby ten film był dla wszystkich, a wiadomo, że "banki od wszystkiego są do niczego".

      Usuń
    20. Oj, dziewczyny jakież Wy czepialskie jesteście - piszę to z przekąsem - żeby nie było wątpliwości:) PJ - dobry człowiek - chciał zrobić film dla wszystkich - od przedszkolaczka do seniora - wychodząc z założenia, że tym sposobem każdy znajdzie coś dla siebie. Porządnej, krwawej bitwy nie było, ale zbliżeń wrednych orków aż nadmiar, tak samo jak pająków w II części. Zatrudnił tak dobrych aktorów, że połowę sztuczek mógł sobie darować - są w filmie istne perełki - sceny, gdy aktorzy mogą pokazać na co ich stać. Należało "schody do nieba" Legolasowi skrócić, a pokazać więcej Thorina z Bilbem, czy też z Dwalinem, Balinem - był z nimi najmocniej związany emocjonalnie. Tyle, że to moje zdanie, a ktoś inny może się Legolasem zachwycać. Myślę, że pewnie po części to zachłanność, ale w dużej mierze, to po prostu PJ ma taki styl i jemu takie filmy się podobają. Trochę żal, bo mając taką dobrą opowieść, przy takich aktorach i takich pieniądzach można było zrobić film doskonały, a może nawet wybitny. Ale cóż. Niezależnie od wszystkiego, co mnie w filmie drażni, to obejrzę go jeszcze pewnie nie raz, i niezależnie jakie zarzuty można wysunąć pod adresem do Jacksona, to aktorów wybrał doskonale - i nie tylko Ryśka mam na myśli. A za to, że Ryśka wybrał do roli Thorina, to gotowa bym była Jacksonowi nawet chleb domowego wypieku podsyłać raz w miesiącu:) Oczywiście wysyłka na jego koszt:)

      Usuń
    21. "wychodząc z założenia, że tym sposobem" zarobi najwięcej hajsu ;P
      Ten film to ja bym lepiej zrobiła, a nie jestem laureatką Oscara :D
      Jeannette

      Usuń
    22. Jeannette, zrobiłabyś lepiej, bo już wiesz, czego absolutnie nie powinno być w filmie, a czego zdecydowanie brakuje:) Wierzę, a przynajmniej chcę wierzyć, że Jacksonowi nie tylko o kasę chodzi. Może trudno w to uwierzyć, ale myślę, że on kocha twórczość Tolkiena, tylko że, trochę za bardzo go ponosi w interpretacji:) Mniejsza o PJ - on tu jest najmniej ważny. Ważny jest Ryśkowy Thorin - bo niezależnie od fascynacji (mniejszej bądź większej) Tolkienem - to dla wielu osób Ryś jest głównym, a czasem i jedynym powodem, dla którego oglądnęli film. O właśnie! Trzeba myśleć pozytywnie - ktoś mógł w ogóle nie interesować się Tolkienem, nie czytać żadnej jego książki, nie oglądać "Władcy...", ale kocha Ryśka, oglądnął film i Tolkien "wskoczył" na pierwsze miejsce autorów do poznania. O!

      Usuń
    23. Ty się lepiej przyznaj od razu, że nie o wierność książce i dobro światowej kinematografii Ci chodzi, tylko o możliwość pracy z, jakby to ująć ... zdolnymi ludźmi. :))

      Usuń
    24. Taak, ma facet skłonności do nadinterpretacji - wystarczy przypomnieć sobie filmowego Froda ;))
      Jeannette

      Usuń
    25. Otóż to, Zosiu! Nie o PJ tu chodzi i jego widzenie Śródziemia.
      A jeśli już o koniecznie o nim musimy mówić, to zastanówmy się, czy naprawdę chciałybyśmy tego marudnego, zrzędliwego i czepialskiego Thorina z książki? Bo to, że jest inny - to też zasługa PJ.

      Usuń
    26. Peter musiał zrobić takiego Thorina, bo potrzebował hollywoodzkiego bohatera, w którym zakochują się kobiety - ten książkowy zatem nie pasował ;)
      Jeannette

      Usuń
    27. Jeannette, obiecałaś lepszego "Hobbita", mimo, że nie masz Oscara ( to akurat nie jest jakiś wiążący wyznacznik:). Czekam, zatem z niecierpliwością. :))

      Usuń
    28. Spoko - życzysz sobie w 2D, 3D, HFR czy jeszcze jakiejś innej cholerze? ;D
      Dobra, dla spokoju zrobię wszystkie ;))
      Hmm, gdzie ta moja kamera się podziała... i gdzie posiałam numer do producenta? ;P
      Jeannette

      Usuń
    29. Jeannette - przelej ze szklanki do połowy pustej do szklanki do połowy pełnej:) Mimo, że film nie rzuca na kolana, to chyba lepiej, że w ogóle powstał i mogłyśmy TAKIEGO Thorina pooglądać. I Bilba. I Dwalina, i właściwie wszystkie krasnoludy, i Beorna - nie uważasz? Pomyśl, że gdyby nie PJ, to nie zobaczyłybyśmy jak doskonały jest Andy S. w roli Golluma. Szukaj pozytywów - ja wiem, że jest zima i do wiosny - zieleni i ciepełka jeszcze sporo czasu - i nastrój się ma średni, ale to tym bardziej szukaj dobrych stron:) Wypchnij PJ ze swojej głowy i skup się na pięknych scenach. Thorin. Thorin i Bilbo. Zamknij oczy i wspominaj:)

      Usuń
    30. Ależ Zosiu, ja naprawdę dostrzegam mnóstwo pozytywów :). A Peterka to się tak z miłości czepiam ;))
      Jeannette

      Usuń
    31. Jeannette, producent to nic! Ty numeru Ryśka nie zgub! Nie chcę innego Thorina!:)))

      Usuń
    32. Tego numeru nigdy nie gubię i nie zgubię, zapewniam ;-)
      Jeannette

      Usuń
  7. Kłaniam się pięknie z Nowym Rokiem!
    Obejrzałam Hobbita cz. 3. dwukrotnie. Film raczej średni, co nie przeszkadza, że ogląda się go bardzo dobrze. A że kino, to przecież rozrywka i to masowa, więc jest OK.
    Peter Jackson w swoich kolejnych filmach wprowadza technikę filmową na nowe, nowoczesne, wręcz innowacyjne tory. Jednak w sposobie narracji jest dosyć ... staroświecki albo - delikatniej mówiąc - klasyczny. I to widać. Można to akceptować lub nie. I tyle.
    Podstawowe minusy? Mnie zabrakło widowiskowej jatki, której spodziewałam się w finale, zwłaszcza po zmianie tytułu. No i oczywiście, powinien być pogrzeb Króla.
    Plusy? RA! Zawsze i we wszystkim. A serio, to RA i Martin Freeman. MF przekonał mnie, że jego bohater przeszedł metamorfozę i dojrzał podczas wyprawy z krasnoludami. Znakomita gra ciałem i mimiką twarzy.
    W tej części Hobbita RA miał wreszcie trochę do zagrania. I wypadł bardzo dobrze. W kostiumie i charakteryzacji zasłaniającej/zmieniającej niemal całą jego postać, miał do dyspozycji tylko (?!) oczy i głos. A że są to jego najwspanialsze narzędzia aktorskie, to doskonale wiemy. Naprawdę, świetna rola, taka szekspirowska. Może RA przymierzyłby się do Makbeta?
    Dodam, że bardzo podobał mi się pojedynek Thorina z Azogiem. Znakomity, niemal taneczny układ walki. Na marginesie - Azog wpadł mi w oko od początku. Nie jest tępym, ciężkim potworem, ale potworem wojownikiem. A zauważyłyście jak się rusza, jaką ma postawę? Fajna bestia.
    Podsumowując - i tak obejrzę Bitwę pięciu armii jeszcze nie raz. Tak jak poprzednie części Hobbita i Władcę pierścieni.
    Pozdrawiam
    Dorota



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Doroto za Twoją opinię. I naprawdę liczyłaś na widowiskową jatkę, jak to nazwałaś? ;-) Przecież to film dla dzieci. :-) I masz rację, Azog jest potworny, przebiegły i faktycznie dość zwinny- idealny żeby go nie lubić.

      Usuń
    2. Może Azogowi pomogły nabyte wcześniej umiejętności gladiatora? W inny filmie, oczywiście.:)

      Usuń
    3. Nie wykluczam takiej możliwości:-)

      Usuń
    4. Doroto, uświadomiłaś mi, że rzeczywiście - zabrakło mi rzezi - jakkolwiek to brzmi:) Byłam przekonana, że będzie istna masakra, a tu cieniutko - jakaś ta bitwa mało krwawa była. No, ale skoro - tak jak dziewczyny pisały - trudno się tych pięciu armii doliczyć - to co się dziwić?:)

      Usuń
  8. Obejrzałam BoFA już dwa razy. I macie rację Dziewczyny, że zabrakło rzezi, a powinna być zwłaszcza w momencie kiedy Thorin z Towarzyszami rusza do walki, kiedy zostaje otoczony i ginie, a przy Nim Kili i Fili. Kiedy Beorn znosi go z pola bitwy.
    Nie jakiś samotny pojedynek na lodzie, ale w ferworze bitwy. Tego mi zabrakło. Tak jak później pogrzebu Króla i siostrzeńców. Zabrakło mi tego jak Pól Kormallen i porządków w Shire we Władcy Pierścieni wg PJ.
    Ale ogólnie film mi się podoba i żałuję tylko,że to już koniec filmowej opowieści o Śródziemiu ...
    AzB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze prawisz, polać Ci :D
      Masz absolutną rację i zgadzam się w 10000% - Thorin powinien walczyć z Azogiem wśród zgiełku bitewnego, siostrzeńcy powinni zginąć broniąc rannego króla, a moment pojawienia się Beorna i orłów powinien być bardziej uwydatniony, powinien stanowić przełom w bitwie. I to nawet nie dlatego, że tak jest w książce. Po prostu to byłoby bardziej epickie, nie mogę wyjść ze zdumienia, że twórcy zmarnowali taki potencjał.

      Usuń
    2. Oh yes, poza tym- taka scena- wszyscy się cofają, bo już nie wiedzą co robić, wyjścia nie ma, tylu orków, aż tu nagle wyskakuje 13 krasnoludów i.. co? Wszyscy znowu rzucają się do bitwy, jakby ich było przynajmniej 1300 ;)

      Usuń
    3. No co poradzisz - this is Hollywood, baby :D
      Jeannette

      Usuń
    4. Dzięki za Twoją opinię AzB.:-)

      Usuń
    5. Aniu, nie wytrzymałabym gdybym nie mogła się nią podzielić :))
      Czekam na rozszerzoną wersję Bitwy na dvd. Może wtedy bardziej zrozumiem wizję P.J. Na razie mam do Niego trochę pretensji za Hobbita, mniej niż te do Władcy, ale mam :)
      Na przeogromny plus jest na pewno obsada filmu. Zwłaszcza RA i Martin Freeman. Dla mnie to są role oskarowe.
      AzB

      Usuń
    6. Dla mnie też obaj panowie byli fenomenalni, i zasługują na największe nagrody. I również mocno jestem ciekawa co będzie w rozszerzonej wersji.

      Usuń
  9. Mimo, że byłam na "Hobbicie" rok temu, to nadal czuję jakiś taki...smutek? Może żal? Ciężko mi to określić. Bardzo się przywiązałam do Fillego, Killego, Bilba ale zwłaszcza Thorina. Piękna gra aktorska, panie Armitage, zamieszczę to na pewno w swojej pracy... Tak oddać postać, pokazać jej dobre a przede wszystkim złe cechy jest naprawdę mistrzostwem. I tu wielki ukłon.
    Mimo, że czytałam książkę i trochę mi brakowało tego epickiego wlotu orłów( w filmie to trochę sknocili), tych siostrzeńców, którzy umarli w obronie swojego wujka, króla Ereboru...Jednak nie jestem zła. Myślę, PJ świetnie sobie poradził z tym zadaniem, co jak wiadomo do najprostszych nie należało. I tu pełny szacunek.
    Może to dobrze,że reżyser postawił na swoim? Może właśnie dlatego film tak bardzo nas poruszył? (Przynajmniej mnie :D)
    Nie zapomnę spojrzeń ludzi,którzy patrzyli na mnie dziwnie, gdy wychodząc z kina, miałam 2 paczki zużytych chusteczek. Ale końcówka filmu, śmierć moich kochanych ulubieńców, koniec przygody z Śródziemiem...To mnie po prostu dobiło.
    Na koniec jednak chciałam tylko dodać, że hobbit ma już 32 nagrody, 4 są nierozstrzygnione a jak wiadomo, "Bitwa Pięciu Armii" dopiero wyszła. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Dragon fan za Twoje wrażenia:-) To miłe zobaczyć, że i Ciebie równie mocno ten film poruszył.

      Usuń
    2. Mocno, to mało powiedziane :) ale cieszę się, że gdzieś mogłam "wylać" swoje żale bez zbędnych konsekwencji.

      Usuń
    3. A mnie było miło te Twoje żale przeczytać, zresztą nie tylko Twoje.

      I tu ogólna uwaga, i tylko tyle mogę zrobić, bo na większość „zarzutów” powinien odpowiedzieć Peter Jackson.

      Usuń
    4. Oj, coś czuję, że PJ nie wyszedłby cało, gdybyśmy się wszystkie zebrały przeciwko niemu. Interesujące starcie, nieprawdaż? :D

      Usuń
    5. Bardzo interesujące, zwłaszcza gdyby zechciał odnieść się do wszystkich zarzutów, i tak się zastanawiam czy udałoby mu się na tyle nas przekonać abyśmy porzuciły co niektóre zarzuty.

      Usuń
    6. Nas? Przekonać? Ha! Chciałbym to zobaczyć. Nie sądzę, zRYSIOwane tak łatwo zdania nie zmienią :) potrzebowałby solidnych argumentów

      Usuń
    7. A co jeśli PJ je ma? ;-)

      Usuń
    8. Hmm... To wtedy... Zastanowilabym się. Na pewno bym to przemyślała. :D ale czy zmienilabym zdanie? Trudna odpowiedź.

      Usuń
    9. Dzięki Aniu, teraz będę się zastanawiała przez całą noc a w szkole, to chyba padne ze zmęczenia :D

      Usuń
    10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    11. Zatem spokojnych RAsnów:-) Bo i ja w pracy przez niewyspanie będę na wszystkich warczeć ;-)

      Usuń
    12. Dziękuję i również dobRAnoc :)

      Usuń
  10. Przede wszystkim, oceniam ten film nie jako ortodoksyjna tolkienistka, ale jako widz, który chciał zobaczyć po prostu jak wyszła ta III część Hobbita i ponownie spróbować wzruszyć się Środziemiem. Oczywiście musiałam w punktach. Nie zniechęcajcie się czytając minusy-
    plusów jest bowiem sporo, jak na mnie;)


    Plusy lub niby-plusy:

    1.Choć to forum Rysiowe, muszę zacząć od Bilba Bagginsa- przedstawionego tak, że każda scena z jego udziałem była jak miodowy plaster na rany
    zadane mi przez inne sceny:) Wspaniały! A najpiękniejsze chwile z jego udziałem to: w namiocie Thranduila, gdy przyniósł Arcyklejnot; gdy sprzeciwił się Thorinowi na murach; gdy rozmawiał z rannym Thorinem i płakał po jego śmierci; gdy przy pożegnaniu z krasnoludami nie był w stanie wydusić słowa "przyjaciel"; jego rozterki, co zrobić z Arcyklejnotem- cudowna gra aktorska, itd.:) Gdyby tak wydali DVD ze wszystkimi scenami z Bilbem to kupuję od razu:)
    2.Co do RA- to samo co wyżej. Naprawdę bardzo, bardzo przekonująco zagrał szaleństwo króla
    i chwile jego powrotu do normalności(choć brody nadal mu poskąpili;)) Kupiłam to absolutnie!:) Jego napady wściekłości- serio, aż mi się nieswojo robiło;) Scena odejścia- świetna. Przypominał trochę konającego Leona Zawodowca, ale to rzecz jasna komplement:)
    3.Dwalin- zawsze wiedziałam, że wrażliwość u mężczyzny to rzecz bezcenna:) A nigdy nie wiadomo, co kryje się pod górą mięśni (ci co kojarzą Buda White'a z "Tajemnic Los Angeles"- wiedzą o co chodzi;)) Uroczy. Lojalny i oddany przyjaciel.
    4.Balin- jedyny, który był w stanie wycisnąć łzę z moich oczu na tym filmie. Aż się zdziwiłam swoją reakcją, ale rozpacz tego staruszka była bardzo poruszająca.
    5.Bardzo dobra postać Barda. Taki jak powinien być wódz, nic dodać nic ująć.
    6.Przeszły mnie ciarki gdy Smaug wykonał desant z powietrza na miasto.
    7.Niezły Thranduil, ale niestety wypaczyli tę postać i nie dali jej zbytniego pola do popisu. Szkoda.
    8.Kili i Tauriel- wszystko byłoby ok, gdyby ten ich "romansik" miał jakieś uzasadnienie. Aktorzy bardzo przekonująco ukazali emocje tej dwójki, ale całość jakaś taka "niewiadomopoco". I oczywiście pocałunek na koniec. Nie mogłam się nie uśmiechnąć:)
    9.Dain- wiking o niewyparzonym języku, ale generalnie tak właśnie powinien wyglądać i zachowywać się prawdziwy krasnolud.
    10.Wizualnie film jak zwykle na wysokim poziomie, szkoda tylko że znowu tak dużo było tego tzw. "efekciarstwa".
    11.Przepiękne konie, łuki i cała broń, która "zagrała" w filmie;)
    12.No i usłyszałam AŻ;D dwa cytaty podobne do tych co w książce- gdy Bard przemawia do Thorina pod górą i oczywiście ostatnie słowa Thorina zanim umarł;)


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie się zgadzam. Myślę, że wątek Kiliego i Tauriel mógłby zostać lepiej poprowadzony, mniej przewidywalnie. Bo że on zginie broniąc jej, to ja od zeszłego roku wiedziałam. Mogli się np. później spotkać na polu bitwy, ale walczyliby i nie mieli czasu na rozmowę, on zginąłby przy Thorinie, a ona mogła zginąć wcześniej czy później albo nie ginąć i go opłakać, cokolwiek, improwizuję teraz, ale chodzi o to, że coś by się działo. Poza tym zawsze uważałam, że Tauriel powinna pełnić mniej ważną rolę. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że w świecie Tolkiena u króla Leśnych Elfów był jakiś dowódca straży i mogła to być elfka. Ok. Ale taki dowódca powinien podczas bitwy robić to, co wszyscy - walczyć. Po prostu uważam, że była za ważna jak na zwykłego elfa.
      Gdzieś czytałam, że ona podobno od małego była na dworze Thranduila i on ją taj jakby przygarnął i traktował trochę jak córkę, ale nie mam pojęcia, czy tak było.

      Usuń
    2. Tak, wyobrażałam sobie to podobnie. Co do tej dwójki-chciałam jeszcze dodać, że po Kilim widać było wyraźnie jak jest zauroczony, natomiast Tauriel wyglądała raczej na osobę bardzo zaskoczoną całą tą sprawą:) Dopiero pod koniec coś do niej dociera. Może to był zamierzony chwyt aktorski Evangeline;) Natomiast pośmiertny pocałunek mnie mocno "dźgnął";) Już chciałam sobie poprzeklinać cichutko pod nosem, ale w porę opamiętałam się, że przecież siedzę w kinie jako widz a nie zagorzały fanatyk Tolkiena;D więc tylko się uśmiechnęłam;)
      Co do roli jaką pełniła Tauriel w leśnym królestwie- szczerze- nie zastanawiałam się nad tym.
      Co do ostatniego zdania- gdzieś to znowu wyczytała?? Scenarzyści nakombinowali, czy jakiś fanfik się kłania?;))

      Usuń
    3. Nie, nie fanfik, nigdy w życiu! A żebym ja to wiedziała, gdzie :)). Gdzieś tam, kiedyś, na jakimś theoneringu albo czymś w tym stylu, może ktoś na jakimś forum o tym wspominał, nie pamiętam, tyle się tego czytało ;P
      Tak, Tauriel wychodzi na typową kobietę - raz chce, za chwilę się wycofuje, tu się na niego czule patrzy, za chwilę leci za Legolasem, no komedia :)). Już pomijam, że elfy raczej nie preferowały figur geometrycznych, albo kogoś kochały albo nie, bez rozterek miłosnych. No właśnie, a propo, to zapomniała dodać, że Legolas powinien być dla niej tylko przyjacielem, pobratymcem, skoro już wprowadzili wątek romansu elfki z krasnoludem. Po co jeszcze było pakować trójkąt?

      Usuń
    4. To tak jak z tym wspominaniem, że Thorin nosił krótką brodę jako żałobę.

      Szłam do kina wyczytawszy, że będzie trójkąt, ale w sumie Legolas wspomniał tylko coś tam, że tatuś nie może rozkazywać jego sercu, co Tauriel jakoś mało obeszło i polecieli obserwować orków;) Dlatego w ogóle nie odczułam tego trójkąta.

      Usuń
    5. Tak, dobrze, że przynajmniej nie był nachalny. Chociaż w DoS Legi wyglądał na trochę zazdrosnego ;). Ale ostatecznie można to zinterpretować jako troskę o młodszą koleżankę, która zadaje się z szemranym towarzystwem ;P
      Tak, to coś jak z tą brodą ;)

      Usuń
    6. W DoS Legolas był po prostu zdegustowany, jak Tauriel mogła zachwycać się takim małym goblinem jak Kili;)) I stąd jego reakcja. Na miejscu Tauriel jednak wybrałabym podobnie:) Lepszy krasnoludzki "goblin" niż zbotoksowany elf;)
      Robin

      Usuń
    7. A ja tam lubię Orlisia - ponoć dał po pysku Bieberowi :D
      Jeannette

      Usuń
  11. MINUSY lub niby-minusy:
    1.Najgorsze, że nie czuło się dramatyzmu. Podczas tej tzw. "bitwy" parę razy parsknęłam ze śmiechu i tenże nastrój jakoś mnie nie ogarnął. Zwłaszcza gdy zobaczyłam Daina na tym czymś przypominającym spasioną świnkę wietnamską, albo tegoż oto szanownego Thorinowego kuzyna nokautującego z niczym nie okrytej "główki" kolejnych orków w pełnej zbroi. Czyży bajki o zakutych łbach krasnoludów okazywały się prawdziwe??
    Takich absurdów jest więcej. Czy naprawdę aż tak trudno było ukatrupić Bolga (w uniformie grubo odsłaniającym ciało), przez 2 elfów rozprawiających się bez trudu z całymi zastępami orków i trolli?? Czy nie wystarczyło wbić mu sztyletu między żebra?? Oj, Legolas
    chyba ostatnimi laty ćwiczył głównie cyrkowe sztuczki- kolejny cukiereczek to jego akrobatyczne popisy, których tak naprawdę żaden szanujący się elf nie dałby rady wykonać bez wspomagania komputerowego:P Poza tym Orlando wyglądał jakby się urwał na chwilę
    z planu "Drakuli" i zapomnieli go przecharakteryzować.
    2.Przedłużający się pojedynek Thorina z Azogiem- niestety nie wbił mnie w fotel, w międzyczasie 2 razy zerknęłam na zegarek i zdziwiłam się przy okazji, że to ledwo 2 h upłynęły (dotychczas wycieczki po Śródziemiu bywały o wiele dłuższe).
    3.Zero dramatyzmu miały dla mnie również sceny z Galadrielą, Sauronem, Elrondem i Gandziem. Ot- zwykła formalność wstawienia tych scen w "prologu"- widzo-maniak wszystko kupi. Wystarczy, że Elrond będzie miał wejście jak z Vogue'a, Galadriela trochę pogrzmi, Gandalf się popłacze, Sauron zapali i cacy- wszyscy będą syci. Kompletna kpina z widza.
    4.Kolejne "kapitalne" animalsy z serii "Zwierzęce Archiwum X Śródziemia"-
    łoś- nie- łoś Thranduila i króliki Pana Zielarza. Obeszło się tym razem bez jeża Sebastiana czy kurki Zosi:P Ewentualnie można strawić muflony.
    5.Akcja z synem Barda i zestrzeleniem smoka wydała mi się zrobiona "na siłę" i mało przekonująca.
    6.Dlaczego nikt nie płakał nad Filim??? I w ogóle czy krasnoludy były w jakimś szoku czy co, że tak oszczędnie rozpaczały nad Thorinem? Jak by ich ta jego śmierć nie obeszła. To samo Gandalf. O rany, Thorin nieżywy, Fili, Kili zarąbani na śmierć, wszędzie zgliszcza,
    w ogóle nie wiadomo czy ta bitewka dobiegła końca czy nie, a ten sobie najspokojniej w świecie fajeczkę nabija. O rety... Pogrzebu też nie było:P Sceny, na którą miałam nadzieję: położenie Serca Góry, tak ważnego Arcyklejnotu, o którym mówiło się od I części, na piersi zabitego króla- nie było! Ani Orcrista. Zakończenie niedokończone. Arcyklejnot przepadł??? Gdzie do cholery? Marnie. Kicha.
    7.Orły czyli antidotum na wszelkie trucizny w Śródziemiu. Co to miała być za żałosna scena ze zrzuceniem Beorna??? Wskoczył sobie niedźwiadek w sam środek bitwy i co.. to wszystko??? Beorna, który odgrywa tak kluczową rolę na końcu powieści ewidentnie zabrakło. Przygotowana byłam na to, że to on wyniesie Thorina z pobojowiska. No ale skoro wskrzeszono i wprowadzono do scenariusza Azoga, to mogłam się domyślić, że PJ zakończy sprawę po swojemu, czyli pojedynkiem Azog- Thorin. I nie będzie króla "przeszytego włóczniami".
    8.W ostatniej scenie Hobbici przedstawieni jako pazerne harpie:(
    9.Największy absurd- wspomnienie o Obieżyświecie- w momencie Bitwy 5 Armii miał 10 lat! Nawet mało wymagający fan książek Tolkiena zdrowo mógłby się uśmiać przy tej scenie:D Chociaż tutaj Jackson mógł się opanować.
    10. Thranduli i wzmianka o jego żonie. A na co to niby??
    12. Alfrid- też nie wiadomo po co. Trochę za dużo scen z nim, choć momentami zabawne.

    Podsumowując: gdy wszystkie negatywne emocje opadły, cieszę się, że ten film zobaczyłam, ale.... pozostał spory niedosyt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że przedstawilaś swoje zdanie Robin. Czuję, że będzie się miło dyskutowało :)
      Co do wad to zgadzam się przede wszystkim z orlami. Masz rację, w książce odegrały kluczową rolę, to samo Beorn, szczerze mówiąc tez byłam trochę zawiedziona jego osobą na filmie. Mógł nagle nadejść i rozwalić połowę tych orków i goblinów, tymczasem zrzucili go jak komandosa ze spadochronem :D
      Kolejną rzeczą z którą się zgodzę to wątek Galadiery w tym wszystkim. Faktycznie, mogli zrobić coś z tą sceną, lepiej pokazać jej moc? Np. Tak, atmosfery nie dało się odczuć, ot kolejna scena.
      Ja też trochę jestem zawiedziona, bo myślałam płacząc w kinie, że zobaczę na koniec wzruszający pogrzeb.

      Ale i tak podziwiam PJ ze podjął się ekranizacji, jak dotąd żaden inny reżyser nie nakręcił dzieł Tolkiena.

      A co do wątku Aragorna, to szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia :) siedzę narazie w silmarillionie :)

      Usuń
    2. Dzięki Robin, to miło zobaczyć, że próbowałaś dać ponieść się temu co pokazał Peter Jackson. :-)

      Usuń
    3. Robin czy zauważyłaś jaka piękna równowago Ci wyszła - tyle samo "za" co "przeciw".:)
      Z Legolasem pewnie masz rację - wampiryczny look tłumaczyłby umiejętność latania.:) A na poważnie - to jest chyba najbardziej niespójna z postaci. Nie wiadomo, co spowodowało, że tak zmienił się i w LOTR był innym elfem. Może spotkanie z 10-letnim Aragornem tak na niego wpłynęło?:)

      Usuń
    4. Robin:
      1. Zgadzam się, mnie także zabrakło dramatyzmu i wszelkich innych emocji. Spodziewałam się naprawdę emocjonalnej bomby, a tu nic...
      2. A tu się nie zgodzę - pojedynek Thorina z Azogiem był moim zdaniem dobry (rzecz jasna do momentu, kiedy Thorin zapomniał, co znaczy być wojownikiem i do czego służy miecz), tylko zmieniłabym scenerię - umieściłabym go w samej bitwie. A jeśli już koniecznie chcieli odseparować tę dwójkę, to resztę mogli zebrać razem, żeby Legi z Bolgiem też nie walczył osobno, tylko w zgiełku bitewnym. Bo w ten sposób wyszło za dużo pojedynków, a za mało samej bitwy, ciągle oglądaliśmy 2 walczące postaci wśród skałek i przez to gdzieś się zgubił klimat.
      3. Jak przy Sauronie pojawiły się te duchy Nazguli, to pomyślałam, że zaraz będę sobie mogła wybrać jednego i rozpocząć grę :D
      4. Ale wszyscy mają problem z tym łosiem :P. Mnie łoś nie przeszkadza, choć konie byłyby lepsze ;)
      5. Tutaj ktoś chyba się nie douczył, jak działają łuki i kusze, bo cięciwa zdecydowanie jest sztywna ;). Ale tego typu sceny zawsze w filmach się pojawiają i niestety chyba nie da rady takich kwiatków z filmów wyciąć. Do tej sceny akurat się nie przyczepiam, najbardziej nie podobał mi się Legolas na kamieniach, ale to chyba oczywiste, i Thorin na złotej podłodze - dla mnie puste efekciarstwo i nic więcej.
      6. No generalnie wyszło na to, że krasnoludy mają gdzieś całą tą trójkę. Pogrzeb mógł być jedną z lepszych scen - Arcyklejnot, Orcrist, pokłon dla poległego króla - to mogło być coś pięknego. I będzie, tylko za dodatkowe 140 zł. To znaczy może będzie, bo w sumie nie wiadomo, jak to nakręcili ;)
      7. Kolejna spaprana scena. A to mogłoby być takie epickie! Co oni mieli w głowach, jak to kręcili i montowali? No i znowu wracamy do śmierci Thorina - mam w głowie taką piękną wizję jak Orły nadlatują, jak siostrzeńcy padają, jak Beorn wynosi rannego króla... kurczę, miało być tak pięknie :(
      8. Oj nie przesadzaj, wiem, że to Twoje kochane Hobbitki z Shire, ale aż tak źle nie wyszło - to były po prostu bardzo praktyczne istoty, skoro Bilba uznano za zmarłego, to nie można było pozwolić, aby jego dobytek stał i niszczał, nie? ;)
      9. Hm, mnie chyba aż tak bardzo to nie przeszkadza. Tym bardziej, że w drużynie Legolas przedstawia radzie Obieżyświata jako Aragorna.
      10. Nie wiem :). Żeby jeszcze zrobili z tego jakąś historię, ale oni tylko wspomnieli, że zginęła w Gundabadzie i że kochała Legolasa :). Super, tylko co to wnosi do filmu? Moim zdaniem chcieli zmiękczyć Thrandiego, wiesz, że taki nieszczęśliwy i w ogóle. Ale w ogóle moim zdaniem Thranduil jest kolejną źle napisaną postacią, a szkoda, bo można by wiele z niej wyciągnąć. Chcieli pokazać jakąś wewnętrzną przemianę, rozterki czy coś, ale kompletnie nie wyszło.
      11. (a właściwie to 12, bo 11 gdzieś posiałaś ;)) Alfrida było za dużo i za głupio. Nie wiem, czy w zamierzeniu ta postać miała być karykaturą czy tak im wyszło, ale nawet jeśli taki był zamiar, to nie wiem, po co im w tym filmie taki bohater.

      Dragon fan - ale czytałaś Hobbita i/lub WP czy tak od razu na głęboką wodę skaczesz z tym silmarillionem? ;)

      Usuń
    5. Czytałam Hobbita a z WP to utknęłam w połowie drugiej części. Muszę przeczytać jeszcze raz tą trylogię... :D proza Tolkiena dla 12-latki może być ciężka ale minęło 5 lat, także myślę, że tym razem dam radę :)

      Usuń
    6. Z pewnością dasz :). Silmarillion to świetna książka, tylko trzeba być uważnym ;). A jak już przeczytasz WP, to tak łatwo od Tolkiena się nie uwolnisz - ja w każdym razie długo nie mogłam opuścić Śródziemia po tej lekturze ;)
      Jeannette

      Usuń
    7. Tak, świat Tolkiena jest wciągajacy :) moja przygoda zaczęła się z nim już dawno, tata czytał mi go na dobranoc jak byłam mała :D
      ~Dragon fan

      Usuń
    8. A mnie Tolkien jakoś tak sam dopadł, mój ojciec też uwielbia Tolka i fantasy, ale akurat nie od niego się zaraziłam. Może trochę od brata, który najpierw czytał. Ale głównie samo mnie naszło ;)
      W Twoim avku jest Queen Under the Mountain czy mój wzrok omamił jakiś czar? ;))
      Jeannette

      Usuń
    9. Nic cię nie omamiło moja droga :)
      ~Dragon fan

      Usuń
    10. No tak myślałam ;)
      Jeannette

      Usuń
    11. Twój awatar tez jest fajny :)
      ~Dragon fan

      Usuń
    12. A dziękuję :)
      Jeannette

      Usuń
  12. Aha! Jeszcze jak usłyszałam co powiedział Kili do Tauriel, chyba coś takiego "Jestem pewien swoich uczuć"? to o mało z fotela nie spadłam- Kate, czy ty maczałaś w tym palce? Może PJ czytał Twój fanfik?;))
    Robin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam Robin, że byłam ciekawa Twojej recenzji i przyznam też, że to porządna, solidna recenzja - i bynajmniej nie kpię, tylko piszę to zupełnie poważnie. Nie dziwię, że jako osoba nie mająca 100% hopla na punkcie Ryśka wymieniłaś Bilba na pierwszym miejscu - Freeman jest doskonały. Leon Zawodowiec i Bud White to jedne z najbliższych memu sercu postaci filmowych. Kili I Tauriel irytowali mnie do bólu w II części (scena uzdrowienia to prostu żenada) i wielkim zaskoczeniem było dla mnie, że jakoś już mnie nie bolą, a słowa Kiliego i pocałunek pasowały do całości. W kwestii minusów to właściwie zgadzam się - dasz wiarę?:) - we wszystkich punktach. No, może oprócz Daina, bo "kupuję" go w całym pakiecie - nawet ze świnią - za "oschłą, leśną nimfę" - Thranduila nie cierpię.
      Niedosyt jest, ale po II części bałam się, że będzie gorzej.
      A tak na marginesie - historyjki Eve i Kate sfilmowane przez zdolnego reżysera to byłoby coś:)

      Usuń
    2. Robin - absolutnie nie maczałam w tym palców, klnę się na świnię Daina że PJ-owi nie udostępniałam fanfika, a gdyby sobie tłumaczył przez google translator - sorry, ale nie przebrnąłby przez pierwszy rozdział :)
      Zosiu, ja tam temu konkretnemu zdolnemu reżyserowi ufam jak własnemu ojcu, dałabym mu do sfilmowania wszystkie moje nawet mniej lub bardziej odważne wizje. Bylem miała udział w doborze obsady :)

      Usuń
    3. Dziękuję wam wszystkim za pozytywne rozpatrzenie mojej recenzji;)
      Zwłaszcza Jeannette, że ci się chciało w punktach odpowiedzieć na minusy;)
      To jeszcze odpowiem i ja:
      2. No właśnie mnie olśniło, że oni tak wszystkich odseparowali od siebie, żeby widz zapomniał o bitwie. Nie zauważyłaś, że ta wielka, straszliwa bitwa nagle, gdy zginęli główni bohaterowie rozpłynęła się jak mgiełka?
      4. Nurtuje mnie kto tego łosio-jelenio-daniela w ogóle wymyślił? Może jakiś dzieciak Jacksona;) On ma dzieci w ogóle?
      5. Tak, zgadzam się, posadzkowy zgrzyt-zapomniałam dodać.
      6. Uważasz, że wyjdzie to na DVD? Oj to by było z jednej strony dobrze, a z drugiej nie fair wobec widza. Taki ważny moment zignorować na dużym ekranie....
      8. Praktyczni są, ale hmm... no jakoś mi się to nie spodobało.
      9. Taa- zresztą, Peter już tyle pozmieniał, że dodanie 20 lat Aragornowi to kropelka w oceanie;))
      10. Słusznie- Thranduil brutal, ale trzeba go zrozumieć, bo przecież przeżył osobistą tragedię. Znany chwyt filmowy;)
      Eve- zauważyłam, że o dziwo jakoś mogło mi to wyjść;) Co do Legolasa- no przecież Gimlego poznał;D I przeżył wstrząs.
      Zosia (nie kurka;)) miło, że się zgadzamy;) Popieram również scenę uzdrawiania w całej rozciągłości- gdy to oglądałam- serio- zrobiłam się czerwona jak burak z zażenowania. Jako fanki Buda zapytam-czyż duet Bud-Exley nie był wspaniały?;)
      Kate- skąd wiesz, może ktoś mu przetłumaczył? Np. Gandalf ;)
      Ania- "ponieść" to zapewne zbyt wielkie słowo w moim przypadku, ale rzeczywiście, kilka scen mnie autentycznie wzruszyło.
      Dragon- ja uważam, że dobrze zacząć od Silmarillionu;) Ale trzeba mieć bardzo silną wolę;)

      Usuń
    4. Robin, dla mnie to frajda, uwielbiam analizy :))
      2. Owszem, jakby się nad tym porządnie zastanowić, to można mieć wątpliwość, kto tą bitwę wygrał ;P
      4. Ma, córkę i chyba 2 synów. Córka grała w WP - w drużynie była tym najsłodszym hobiciątkiem, które siedzi z przodu, jak Bilbo na urodzinach opowiada swoje przygody. W wieżach była gdzieś w helmowym jarze, a w powrocie jak gondorczycy wyjeżdżali z Minas Tirith. I w pustkowiu ta karczmarka, która obsługuje Gandalfa to też ona ;). Zresztą podobno Ed Sheeran to był jej pomysł ;)
      6. Podobno ma być, kręcili te sceny. Tak, to wyjątkowo nie fair. Jak wycięcie Sarumana z powrotu (chociaż, tak nawiasem mówiąc, nie bardzo podoba mi się ta scena ;))
      9. Bo generalnie to z filmu wynika, że Frodo rusza w podróż zaraz po wizycie Gandalfa, a w książce mija chyba pare lat. Zostawmy tą chronologię ;)
      10. Ano właśnie :). Oni chyba nie mogli się zdecydować, co chcą z tą postacią zrobić. Książkowy to on nie jest zdecydowanie. Pomysł z Thingolem może i ciekawy, ale Thingol miał trochę inną sytuację i przez to o ile jego motywy były zrozumiałe, o tyle u Thranduila już nie są i nie bardzo wiadomo, o co mu chodzi.
      Wzruszył Cię Balin i Bilbo - a coś jeszcze? Ciekawa jestem :)

      Usuń
    5. Myślisz, że porównanie Gimlego z obrazka z okazem naturalnym tak na niego podziałało i botoks w cudowny sposób wyparował? :))
      Naprawdę podziwiam Twoją równowagę i dokładność - nie było w tym złośliwości. I też myślę, że zaczynanie od Silmarillionu wymaga dużo samozaparcia.:)

      Usuń
    6. No wiem Jeannette;)
      4. O, to nie wiedziałam! Fajsko mają w takim razie te dzieci:) Z pewnością podrzuciły też tatusiowi kilka pomysłów;)
      10. Otóż to- nie mogli się zdecydować. Tu coś go gniewa, tu coś go trawi, tu znowu do kogoś ma pretensje, tam gdzieś w głębi cierpi etc. Thranduil to naprawdę mogła być interesująca postać, a tak można sobie tylko dopowiedzieć jego historię na swoją własną modłę.
      Co mnie wzruszyło? No to raczej kto:) Bilbo, Balin- oczywiście. Thorin- rzecz jasna- w scenie śmierci, naturalna gra Richarda, bez żadnych tanich, patetycznych chwytów;) Dwalinek- zawsze wiedziałam, że wart jest zachodu;)
      A odbiegając od III części jest scena, która w całym Hobbicie wzrusza mnie najbardziej- możesz się zdziwić, ale jest ona dla mnie tak sugestywna, że niemalże czuję powiew ducha książki;) Tak krótka i niewielka, a tak bardzo symboliczna, bo oto Bilbo już nigdy nie będzie tym samym Panem Bagginsem z Shire.
      Oto gif do tej scenki:
      http://38.media.tumblr.com/01cbd4fb24d3c060dcc8198736384616/tumblr_mj7y9uAEKc1qir88ko1_400.gif
      Eve- no ba!;D I dziękuję.
      Robin

      Usuń
    7. Aż mi żal Orlando B. - co on się biedny o sobie naczyta:) Za to Ryś chyba samych dobrych rzeczy - nie spotkałam się nieprzychylną opinią o jego Thorinie.
      Thranduil miał chyba być tym złym, ale nie do końca - i się pogubili przy ustawianiu akcentów. Balina i Dwalina, tak jak i Ryśka było dla mnie za mało - mam nadzieję, że DVD nieco ten niedosyt zaspokoi.
      Rozmowa z Gollumem to był chyba najtrudniejszy egzamin życiowy dla Bilba i zdał go na szóstkę - tylko piękne guziki stracił na szczęście.
      Bud-Exley to duet wszechczasów:)

      Usuń
    8. Masz rację, Robin, co do tej sceny. Kurczę, nigdy nie patrzyłam na nią w ten sposób, a to przecież święta racja, dopiero Ty mi to uświadomiłaś - dzięki :)
      Zosiu - jak dla mnie postać została skopana już na samym początku, tzn. przez scenarzystów, Orlando aż tak nie winię ;)
      A propo opinii o Ryśku - tak, są bardzo przychylne, ale jest jeszcze coś - na filmwebie po Hobbicie Rysiek awansował na 24. pozycję w rankingu aktorów, a wcześniej był ok. 200. Nie, żeby to było jakoś strasznie ważne, ale uważam, że to fajnie, że tak mu ocena podskoczyła ;). Zresztą Hobbit w ogóle wywrócił ten ranking do góry nogami, pierwszy jest Ian, Martin trzeci, Andy szósty, Benedict dwunasty, za nim Viggo, no i Rysiek dwudziesty czwarty - tak się przedstawiają aktorzy z Hobbita :). No i Cate jest czwarta wśród pań :)
      Jeannette

      Usuń
    9. Ja niestety spotkałam się z paroma mało przychylnymi opiniami o grze RA. Ale każdy ma prawo do swojego zdania.

      Usuń
    10. Naprawdę, Aniu? No patrz, a ja na milion przeczytanych i usłyszanych opinii spotkałam się tylko z jedną nieprzychylną o RA - dotyczyła tego, że obłęd króla został przerysowany. Ale oprócz tej jednej wszystkie, jakie znam, są bardzo pozytywne, niektórzy twierdzą nawet, że powinien dostać nominację do Oscara. Także trafiłaś na jakiś wyjątkowo nieprzychylnych ludzi, Aniu ;-)
      Jeannette

      Usuń
    11. Proszę bardzo Jeannette:)
      Robin

      Usuń
    12. Tak Jeannette, ale na szczęście byłby to polskojęzyczne opinie

      Usuń
  13. Długo biję się z myślami, czy przekuć me wrażenia na słowo pisane. I muszę, bo inaczej się uduszę...
    Uwielbiam Śródziemie wykreowane przez Jacksona, ale Hobbit Bitwa Pięciu Armii mnie rozczarował. Już nie sama fabuła, która tak odbiega od oryginału, że szkoda się denerwować, lecz nadmiar efektów, które odebrały filmowi to wszystko, co posiadał LOTR, a czego Hobbitowi zabrakło - zagubił się klimat.
    I w tym wszystkim największym rozczarowaniem był Thorin, wybaczcie, przy całym moim uwielbieniu dla kunsztu aktorskiego i osobowości RA, nie przekonał mnie swoją grą w ostatniej części Hobbita. Może duża to wina kiepskiego scenariusza, w którym postawiono na kopanki-przewalanki, rozbudowę nieistotnych sytuacji i postaci, ale Thorin w rozterce, ani mnie nie wzruszył, ani nie przekonał, że takowe rozterki posiadał. Cała scena była w moich oczach nijaka i wzbudziła raczej moje zażenowanie niż współczucie. Zabrakło aktorstwa, rozumiem, że w tak silnej charakteryzacji ciężko się gra, szczególnie kiedy scenarzyści mocno nawalili. O scenach zagłady rodu Durina nie wspomnę, bo to była masakra. Żenada, śmierć Thorina wzbudziła we mnie radość - ufff, wreszcie się nie męczy i nie musi grać w tym gniocie.
    Teraz pewnie mnie zamordujecie, ale takie były moje odczucia - ogromny niesmak i radość, że to wreszcie koniec i Jackson nie nakręci kolejnego pastiszu ze Śródziemia, bo niestety każdy kolejny film był coraz gorszy.
    Szkoda, że dobre sceny w Bitwie Pięciu Armii można było policzyć na palcach prawie jednej ręki i tylko jedna należała do RA, który i tak zblakł w blasku Martina Freemana. Szkoda.
    Cóż pozostaje tylko szybko zapomnieć i mieć nadzieję, że kolejne produkcje z jego udziałem będą lepsze, zresztą takie są.


    Jak to nie zachwyca b., jeśli tysiąc razy tłumaczyłem b., że go zachwyca. .... no a mnie nie zachwyca :(

    Teraz możecie mnie udusić i ukamienować.

    pozdrawiam
    b.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz świętą rację. Może tylko nie zgodzę się co do Thorina, oprócz wspominanej już sceny na złotej podłodze, jego obłęd mnie przekonał. Natomiast nie wzruszyła mnie jego śmierć, dopiero płacz Bilba mnie poruszył.
      Co do reszty się zgadzam.
      Jeannette

      Usuń
    2. He, b. a niby to za co cię dusić?;) Ja tam ciebie już bardzo lubię;) Za ten post i za szczerość. I za tego "gniota", hehe.
      Nie tylko ciebie ten film rozczarował:) A klimat to już się dawno zgubił gdzieś tam pogrzebany w Helmowym Jarze ;D
      Tak tak- śmierć Durinowców to była żenada! Zgadzam się. Ale pomijając te "fantastyczno-genialne" wymysły scenarzystów, to uważam, że gra aktorska była naprawdę dobra. Nie należę do zatwardziałych fanek Richarda i nie powala mnie on na kolana swoją osobą, więc nie zaćmił mojego umysłu w kwestii gry i naprawdę mi się podobał. Niestety okrojony scenariusz tak do końca zabłysnąć mu nie pozwolił, ale i tak bardzo naturalnie wyszła mu ta końcowa kwestia. No kurczę- jeśli takiego marudę i wybrzydzacza jak mnie przekonał, to znaczy, że nie mogło być aż tak źle;)) Wprawdzie łez ze mnie nie wycisnął;) ale zadowolił, a wierz mi, że szłam do kina niczego specjalnego nie oczekując. Pewniakiem był jedynie Freeman.
      Pozdrawiam!
      Robin

      Usuń
    3. Dzięki B. za Twoją opinię. :-)
      Nie będę Cię przekonywać do mojego zdania, bo nie taki był cel tego posta a tym bardziej dusić czy kamienować. Ale powiem tylko, że ja widziałam szaleństwo Thorina, jego rozterki i to bardzo mocno.

      Usuń
    4. Mam bardzo podobne wrażenia jak Robin, Jeanette i b. Film został totalnie skopany. Klimat i epickość poległy w starciu z egzaltowanym scenariuszem napisanym dla 9-latek i to z Azji. Ale chyba o to chodziło, bo po chińskiej premierze zyski z filmu zbliżają się już do 900 mln $. Jak już ktoś napisał - filmu broni dobra gra aktorów - moim zdaniem Freeman był najlepszy, chociaż i Evans wypadł bardzo przekonywująco, ale miał wdzięcznie rozpisaną rolę. Plusy za scenografię, kostiumy, CGI jest nie najgorsze (ale w scenie ataku kompanii Thorina pod Ereborem, Thorin raz ma, a raz nie ma tarczy, hehehe, chłopcy z Weta nie zdążyli wszystkiego narysować). Alfrid - to był wentyl bezpieczeństwa. Postać w sumie niepotrzebna, bo powinien zniknąć w odmętach jeziora jak jego pan, ale grał tu rolę pożytecznego idioty, rozładowującego prymitywnymi scenkami ciężką atmosferę, no i wnosił trochę gender, bo przecież nie każdy facet ma odwagę włożyć gorset!
      Jeśli chcecie wiedzieć, to scenariusz był do samego końca zmieniany na planie, aktorzy dostawali nowe kwestie, a to co się wykluło potem, robili albo tak zwane dokrętki, albo pakowali w CGI, tak jak Daina pod Ereborem - wszystko jest cyfrowe. Nie wiem, kto sprokurował takiego gniota, ale to chyba wspólna robota Filipy Boyens, Fran Walsh - partnerki Jacksona i gierojów ze studia WB (może i córuś PJ też maczała w tym paluszki).
      Zawsze mi się wydawało, że kino to także sztuka i jako taka ma podnosić publiczne gusta na wyższy poziom, a nie schlebiać tym najbardziej przyziemnym. Ale tylko mi się wydawało. Zapewne wersja rozszerzona na płytach za kolejną stówę 50 będzie bardziej spójna i strawna, bo w kinowej wiele wątków jest niewiadomopoco. Najlepszy jest pierwszy kwadrans filmu z genialną rozmową Barda i Thorina przez dziury w barykadzie. Potem wszystko jest robione na łapu capu z nielicznymi fajerwerkami w wykonaniu Bilba, który do fabuły wnosi niewymuszony patos. I jeśli ktoś-coś mnie wzrusza w tym filmie, to jego dobre uczucia do krasnoludów, jego poświęcenie, jego łzy.
      Co do sceny pogrzebu, to z pewnością została ona nakręcona. W wersji kinowej widzimy tylko mieszkańców Dale i Barda, grają trąby, ludzie zdejmują czapki z głów - to jest zapewne ostatni hołd dla Thorina i jego siostrzeńców niesionych przez dolinę do Ereboru. W albumie BFA Chronicles Art and Design (ukazał się 17 grudnia, ale u nas nie ma i nie będzie, trzeba sprowadzić sobie z zagranicy) są szkice koncepcyjne grobowców synów Durina i jedna, ciemna fotka z planu (wujek G pomoże znaleźć wpiszcie Thorin's tomb) - grobowce (proste sarkofagi) będą w podziemiach góry w czymś na kształt amfiteatru-świątyni.
      A na koniec jedno pytanie do pana Jacksona: gdzie, do diaska, jest Arcykamień???
      O który, gdyby nie napaść wojsk Saurona, krasnoludy pewnie długo tłukłyby się z elfami i ludźmi. Gdzie on jest???
      pozdro
      Mellon

      Usuń
  14. A teraz liczę, że może nikt mego komentarza nie przeczyta.

    Aniu, podziwiam Twoją ogromną pracę włożoną w prowadzenie tego bloga. Jesteś WIELKA!!!!

    b.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja nadzieja właśnie umarła - ja przeczytałam ;))
      Jeannette

      Usuń
    2. Nie wiem czy nadzieja może umrzeć podwójnie ale chyba właśnie to zrobiła :)
      Masz własne zdanie i nie boisz się go wyrazić-to dobrze. W końcu po to jest ten post, prawda? My i nasze odczucia po Bitwie Pięciu Armii.
      ~Dragon fan

      Usuń
    3. wszystkie komentarze są tu czytane B. :-) I dziękuję za miłe słowa:-) Ale wielką nie jestem ( jeśli nie liczyć tego co widzę w lustrze ;-)) to Ryś jest wielki.

      Usuń
  15. I wiecie do czego doprowadziłyście ? ...
    ....Obejrzałam powtórnie sceny z rozterkami Króla... ok, może nie było tak źle, jakie było moje pierwsze wrażenie, ale niestety to pierwsze wrażenie się liczy.
    Gdybym miała tyle samozaparcia, żeby obejrzeć ten film jeszcze raz, może nawet zmieniłabym zdanie, ale nie zrobię sobie tego.
    Może za kilka lat, kiedy mój syn dorośnie do wizji Jacksona... hmmm LOTRA w mojej wersji autorskiej widział już w wieku 5lat ( notabene uwielbia Smeagola vel Goluma ), więc może wcześniej, dla Freemana i widoków N.Zelandii ;) Tylko strasznie dużo byłoby cięcia, żeby osiągnąć satysfakcjonujący efekt. ( Wrr, nie mogli tego zrobić za mnie ;)

    A z innej beczki, kto nie widział Outlandera, niech koniecznie obejrzy, Graham Mc Tavish jest świetny, nie tylko wielki wzrostem. Przez niego ponownie pokochałam facetów w spódnicach ;)

    pozdrawiam
    b.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Graham Mc Tavish jest świetny"- jest, obejrzałam tę ściemę tylko dla niego.
      Robin

      Usuń
    2. Masz rację pierwsze wrażenie jest najważniejsze, ale z filmami RA już tak jest, że trzeba je zobaczyć kilka razy aby dostrzec wszystkie smaczki.
      Zasadniczo nie oglądam telewizornii, ale ”Outlander” bardzo mnie wciągnął i również mogę polecić ten serial. Próbowałam kupić książki, ale mi się nie udało zdobyć…
      Również pozdrawiam.

      Usuń
    3. cieszę się, że nie jestem sama ;)
      nie mów Robin, że nie dla Martina, tylko dla Grahama? bo ja przede wszystkim na Martina, nie liczyłam na to, że Dwalin wypowie chociaż jedno zdanie :)
      I jestem zawiedziona, że Dean O'Gorman nie otwiera ust, nie mogę się oprzeć nowozelandzkiemu akcentowi...
      A przypomniałam sobie co mnie jeszcze drażniło - miotające się po ekranie Nesbittówny, ale niech im będzie, u Jacksona na planie pętają się całe rodziny :)
      b.

      Usuń
    4. :) Ja też nie liczyłam, że coś powie. Dobrze, że tak się stało. Taki mężczyzna jak Dwalin- to prawdziwy sssskarb;)

      http://img4.demotywatoryfb.pl//uploads/201301/1357634667_kdlo6r_600.jpg

      Robin

      Usuń
  16. Ania, musisz koniecznie przeczytać książki. Moim zdaniem realia epoki są oddane rewelacyjnie, Gabaldon za swe dzieło literackiego Nobla nie dostanie, ale czyta się dobrze, szczególnie jak ktoś lubi rozbudowane opisy. Jeżeli Orzeszkowa nie usypiała Cię w pięć minut to uda Ci się przebrnąć przez osiem tomów ;)
    b.

    OdpowiedzUsuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.