wtorek, 13 stycznia 2015

Nowa rola pana Armitage’a.

Ma zagrać Francisa Dolarhyde’a w trzecim sezonie „Hannibala”. Więcej tutaj

Chyba ciężko będzie polubić nam tą postać, czyż nie? 

61 komentarzy:

  1. RA grający seryjnego mordercę o dość dziwacznych ... upodobaniach? I na dodatek w doborowym towarzystwie? To będzie ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawie zapewne tak, ale dość groźnie też. I znów będę musiała zacząć oglądać telewizornię. ;-) I prawdę mówiąc zaskoczyła mnie ta wiadomość, bardziej byłam nastawiona na „Pielgrzymów” w tu taka niespodzianka.

      Usuń
    2. Bo to łatwe nie będzie.:) "Czerwonego smoka", gdzie pojawia się Ryśkowy bohater pamiętam jak przez mgłę. Najbardziej to, że po "Milczeniu owiec" film mnie rozczarował. Z serialem nie ma to niewiele wspólnego, ale postać z jej, nazwijmy to, "nawykami" zostaje.
      Czy "Pielgrzymi" to już oficjalny tytuł?

      Usuń
    3. Mam wciąż problem z tym jego nowym projektem. Bo owszem zaangażowanie do takiego serialu to jest sukces, ale zaczęłam się zastanawiać czy pójście w tego typu postać (postacie) pozwoli mu na granie innych ( tak, gdzieś tam wciąż marzy mi się jego udział w jakieś komedii).
      Co do „Pielgrzymów” to nie wydaje mi się żeby był to oficjalny tytuł.

      Usuń
    4. To pomyślałyśmy o tym samym. Z wizją tej roli będę musiała się oswoić. Ale pomyślmy o tym w inny sposób: poprzednie sezony serialu były w polskiej telewizji, a przed chwilą gdzieś mi mignęło, że trzeci sezon ma być już w pierwszej połowie (cokolwiek to oznacza:) tego roku.
      Komedia tez mi się marzy.:) I dzięki za informacje.:)
      DobRAnoc! Niech Ci się koszmary z nowa rolą nie przyśnią!:)

      Usuń
    5. I to jest całkiem duży plus, że nie będzie trzeba szukać po kanałach tv aby go zobaczyć ;-)
      DobRAnoc Eve:-)

      Usuń
    6. Tak sobie myślę, że Ryś znowu nas zaskoczył - on naprawdę lubi robić nam niespodzianki:) Każdy jego nowy projekt, rola - są inne. Rozwija się nam Rysiu, szlifuje talenty, wzbogaca warsztat aktorski i pokazuje swoją wszechstronność, umiejętność kreowania postaci. Pamiętacie czas posuchy w informacje o Rysiu w okresie około - Hobbitowym? Bodajże na przełomie 2013-2014? A teraz? Co rusz coś nowego. Nabrał wiatru w żagle, ale na szczęście, w dalszym ciągu to on jest kapitanem i pilnuje kierunku, w którym płynie. Przyznam, że jakoś trudno mi sobie go wyobrazić w roli psychopaty i mordercy. Chyba będziemy miały niejaki dylemat moralny, bo Ryś na pewno będzie bardzo przekonywujący w swej roli i chyba trudno będzie nam znaleźć jakąś linię obrony. Zobaczymy, jak daleko jest posunięty nasz "obiektywizm":) Rysiek nas testuje, po prostu:)

      Usuń
    7. Masz rację Zosiu, Ryś ma teraz znacznie więcej możliwości i świetnie, że z nich korzysta. Wciąż oswajam się z myślą, że będzie grał psychopatę, po pierwsze przez to że zawsze staje się postacią którą gra, a dwa zawsze szuka jasnej strony w ciemnych postaciach. Ale zobaczymy.

      Usuń
    8. Otóż to - zobaczymy. Nie ma co gdybać. Ryś pewnie już główkuje, szuka klucza do swojego bohatera, czyta różne rzeczy o takich chorych osobowościach i myśli, jakby to - odruchowo chciałam napisać "ugryźć", ale tak mnie jakoś wzdrygnęło, więc może lepiej napiszę - jak się za to zabrać. Nie lubię takich filmów zbytnio i raczej nie oglądam - "Milczenie Owiec" oglądałam raz i więcej bym tego doświadczenia nie powtórzyła. No nic, jakoś to będzie. Skoro przeżyłam tornado, to i z tym jakoś sobie poradzę:)

      Usuń
    9. No właśnie nie mamy wyjścia. ;-) Trzeba będzie jakoś przez to przebrnąć ;-)

      Usuń
  2. Ale super! Zazdroszczę mu, też chcę zagrać seryjnego zabójcę albo jakąś psychopatkę ;-). To są najlepsze role, jakie można dostać ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A nie mówiłam, że RA świetnie nadaje się do roli psychopaty! Nie wiem, czy nie dałabym się takiemu pogryźć - jego bohater ma takie hobby (czy o tej porze można wypisywać takie rzeczy?).
    No i ma tatuaże, więc RA będzie musiał je prezentować. Ale smaczki!
    Miłego dnia wszystkim Zrysiowanym!
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To doprawdy wielki skok w amerykański showbiznes, i fajnie że ma taką możliwość. A czy tatuaże będzie równie pięknie prezentował co Lucas, hmm… zobaczymy ;-)
      Również pozdrawiam Doroto :-)

      Usuń
  4. Rysiek pewnie, aż swe śliczne rączki zacierał z radości, gdy dostał taką propozycję. Będzie mógł się aktorsko powyżywać. Aż jestem ciekawa, jak nam się będzie Ryśka w tak mrocznej roli oglądało.
    Doroto, słuszne spostrzeżenie - będzie musiał tatuaże prezentować - jest szansa na pooglądanie Ryśka bez koszuli:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I właśnie mojej reakcji na tą mroczną rolę boję się najbardziej. Ale nie zmienia to faktu, że cieszę się z tego jego sukcesu.

      Usuń
  5. Dobrze,że RA zaczęli wreszcie zauważać. Granie w dobrym serialu to szansa,że w końcu będzie doceniany jak na to zasługuje. Marzy mi się, żeby zagrał w Sherlocku z Martinem i Cumberbatchem. To byłaby doborowa obsada !
    AzB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak! Ale sądzę, że rola w jakimś dobrym i popularnym serialu amerykańskim dobrze by mu zrobiła, popularność przyniosłaby kolejne role filmowe.
      Jeannette

      Usuń
    2. Marzy mi się, żeby zagrał w jakimś współczesnym dramacie obyczajowym - bez strzelanek i tornada - rzecz jasna:) I marzy mi się, żeby w tym dramacie go nie uśmiercili i mógł ukazać paletę swych aktorskich możliwości w roli człowieka szczęśliwego - przez sporą część filmu, a nie tylko kilka chwil. Ciągle słyszymy, że czarny charakter jest o wiele ciekawszy do zagrania, bardziej wymagający, więc może należałoby się postarać i wykreować pozytywną postać tak, żeby nie była nudna. Rysiek - jak zwykle przewrotny - zagrałby zdawałoby się, na wskroś porządnego faceta tak, że podejrzewałybyśmy, że jego bohater ma jakąś mroczną tajemnicę:) Rysiek, za porządnym dramatem, nie pozbawionym humoru - może być czarny - się rozglądaj.

      Usuń
    3. Ale po co mu szczęśliwe zakończenie? Umieranie jest fajniejsze, to dobra zabawa - umierać, zawsze lubiłam to robić ;D
      Tak, mógłby też zagrać jakąś pozytywną postać, chociaż w gruncie rzeczy sporo jego bohaterów było pozytywnych.
      Jeannette

      Usuń
    4. Pozytywnych, ale zazwyczaj skomplikowanych i niezbyt szczęśliwych. Ryśkowi może szczęśliwe zakończenie nie jest potrzebne i lubi, gdy jego bohaterów uśmiercają, ale mnie jest potrzebne:) Choć od czasu, do czasu:) Wprawdzie i tak sobie w głowie, bądź na papierze, stworzę alternatywną wersję, ale jednak chciałabym częściej widzieć Ryśkowy uśmiech. Co poradzę? Lubię szczęśliwe zakończenia:)

      Usuń
    5. Każdy ma jakąś swoją wymarzoną wizję jego roli - trzeba to zebrać i mu wysłać, takie nasze postulaty ;D
      No tak, jego postaci nie są zbyt szczęśliwe. Ale dla mnie to jakoś tak bez znaczenia.
      Jeannette

      Usuń
    6. Lista Pobożnych Życzeń, czyli role, które Rysiek powinien zagrać. Trzeba by mu na Twitterze sugestie podrzucać:) Jako to bez znaczenia, Jeannette? Nie wolałabyś, żeby np. Portera nie uśmiercili tak głupio, tylko wymknął się wszystkim i żył sobie wreszcie spokojnie? Na ile mu demony w głowie pozwolą - oczywiście:) Podobnież w przypadku Lucasa? Że o Guy'u lepiej nie wspominać?

      Usuń
    7. Porter musiał zginąć, poświęcił się dla Thorina ;D. A tak na serio, to jakoś w jego przypadku jest mi obojętne, czy przeżył czy nie. Lucasa było mi szkoda, bo z myślami samobójczymi, totalnie zniszczony, mógłby być jeszcze ciekawszą postacią. No było mi go żal, chociaż nawet, gdyby żył, to nie sądzę, aby kiedykolwiek odnalazł spokój - a w śmierci ten spokój znalazł.
      Śmierć Guy'a zawsze mnie porusza, to że ginie zdradzony, przykryty gruzami. Ale właśnie dlatego za nic nie chciałabym innego zakończenia - bo nic by mnie tak nie poruszyło. Zresztą gdyby żył i tak byłby sam, musiałby uciec gdzieś, gdzie nikt go nie zna. A tak został na swojej ziemi.
      Jeannette

      Usuń
    8. Mnie zdecydowanie nie jest obojętny los Portera. Drugi sezon "SB" dla mnie nie istnieje - usunęłam nawet z dysku, żeby mnie nie drażnił:) Porter to moja wielka miłość i nie dam go tknąć - jak dla mnie, to umknął wszystkim i żyje sobie gdzieś daleko (np. w Nowej Zelandii:)), a świat zapomniał o jego istnieniu. Na całkowity spokój to Lucas nie miał szans - za dużo przeżył - ale na wyciszenie się i w miarę normalne życie, i owszem. Tak mi się przynajmniej wydaje.
      Guy, wprawdzie zdradzony, ale pogodzony ze sobą - fakt, że przy losach serialowych, śmierć wydaje się najlepszym wyjściem, chociaż przy całej durnocie serialu, to nawet szczęśliwe zakończenie nie byłoby zbyt wielkim zaskoczeniem. Scena jego śmierci jest rzeczywiście poruszająca. Ale jednak szkoda, że jego losy nie potoczyły się inaczej. A mogły! Jest tyle możliwości.

      Usuń
    9. No wiem, że Tobie Porter nie jest obojętny ;). Ja scenę jego śmierci widziałam tylko raz, więc może dlatego jakoś mnie to nie obeszło ;)
      Nie wiem, czy Lucas potrafiłby normalnie żyć - może, ale równie dobrze mógłby walczyć sam ze sobą do końca życia.
      Tak, dla Guy'a, mojej ukochanej postaci, była nadzieja. Ale skończyło się, jak się skończyło - i tyle ;). On chyba też już był tym wszystkim zmęczony.
      Jeannette

      Usuń
    10. Ja scenę śmierci Portera też widziałam tylko raz - i było to, o jeden raz za dużo:) Nigdy więcej!
      Psychika ludzka to bardzo dziwne urządzenie i może Lucas jakoś potrafiłby sobie ze swoją przeszłością poradzić.
      Guy'a skreślili, gdy kazali mu zabić Marian - scenarzyści od siedmiu boleści:)
      Jakie zakończenie by Cię satysfakcjonowało? Guy z Marian, czy zdecydowanie inna kobieta, czy też - samotny wilk Gisborne? Chociaż takiego mężczyzny szkoda na życie w pojedynkę:) A poza tym należy mu się szczęście i miłość.

      Usuń
    11. Z Marian? W życiu! Ona go nigdy nie kochała, nigdy przenigdy. Chciałabym, żeby mógł być z Meg. Ale ona też umarła, więc... Samotny wilk, hm, jemu mogłoby to pasować. Ja jednak najbardziej chciałabym go widzieć z Meg ;)
      Jeannette

      Usuń
    12. A tak w ogóle to dobrze, że zabił Marian, trzeba było to zrobić już wcześniej ;). I tak nigdy by z nią nie był.
      Jeannette

      Usuń
    13. Do Meg, to ja przekonania nie mam - to podlotek, a Guy pełnokrwistej kobiety potrzebował. Marian mogłaby zmądrzeć i wreszcie dotarłoby do niej, że może mieć diament, a nie podróbkę - Robinka-Drobinka, i wtedy by się musiała bardzo postarać wszystkie krzywdy Guy'owi zrekompensować:) Snuję takie wizje dlatego, że Guy tylko jej chciał i wierzył, że tylko z nią może być szczęśliwy.
      Ale trudno, to już wszystko za nami - czas na nowe role i wyzwania. Rysiek w roli psychopatycznego mordercy może dostarczyć nam wiele emocji.

      Usuń
    14. On jej chciał, ale nie kochał, bo nie znał prawdziwej miłości, nie umiał kochać Marian. Moim zdaniem ona nigdy by go nie pokochała i nigdy nie byliby razem szczęśliwi. Z Meg może by się nie udało, ale tylko ona wyzwoliła w nim uczucie. Dla Marian się starał, bo jej pragnął. Meg nie pragnął, a mimo to rozmowa z nią do czegoś doprowadziła. Dlatego nawet jeśli nie udałoby im się stworzyć związku, to i tak one mogłaby go czegoś nauczyć i zmienić. Marian go nie zmieniła, choć miała większe wpływy.
      Ale, tak jak mówisz, mamy szanse na nowe emocje :)
      Jeannette

      Usuń
    15. Podoba mi się Twój pomysł AzB:-) Chociaż zapewne też grałby tam jakiegoś złoczyńcę….

      Usuń
  6. Pewnie. Niezłych seriali ostatnio nie brakuje, więc RA miałby pole do popisu, byle Go tylko angażowali.
    Materiałów na dobrą fabułę też można uzbierać. RA byłby świetny jako Ged, gdyby tylko ktoś zdecydował się nakręcić Czarnoksiężnika z Archipelagu Ursuli le Guin ( już kiedyś o tym pisałam). Z rolą tylko dla Niego byłby tez np. film o Jakubie de Molay, ostatnim mistrzu templariuszy, tragicznej i niejednoznacznej postaci. Albo serial o dziejach templariuszy, gdzie mógłby grać np. Geralda z Ridefort - też skomplikowaną i ciekawą osobę.
    AzB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetne pomysły, zwłaszcza ci templariusze mi się podobają ;). Ja zawsze tak sobie myślałam o RA w roli Wolanda z "Mistrza i Małgorzaty", byłby świetnym diabłem ;)
      Pozostaje nam obserwować, jak się to dalej potoczy ;)
      Jeannette

      Usuń
  7. Tak, tak, tak ! Tyle niesamowitych rzeczy zostało do sfilmowania !
    Jeannette, RA powinien codziennie na Zrysiowaną zaglądać. Tu miałby niewyczerpane pole inwencji co do wyboru ról i ewentualnych scenariuszy.
    :)
    AzB

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że nasz cukiereczek zagra role o podwójnej osobowości, on takie lubi.
    Martwi mnie tylko charakteryzacja oszpecająca piękną Ryśkową buźkę (duże ostre zęby rozszczepiona warga i podniebienie). Chociaż wyrównuje mi postać kulturysty i smok na jego plecach.
    To chyba początek amerykańskiej kariery, zagrać w dobrym serialu to jest coś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się cieszę Jolu, że dostał rolę w tak świetnym, jak mniemam, serialu. I mocno jestem ciekawa czy faktycznie będzie prezentował te tatuaże ;-)

      Usuń
  9. A ja go widzę jeszcze w rolach Cary Granta, np. "Północ północny-zachód" albo "Arszenik i stare koronki". No i, oczywiście, w roli samego CG, gdyby ktoś chciał nakręcić film o nim. Chociaż postawiłabym na "Arszenik..." i to w teatrze.
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doroto, podpisuję się dwoma rękoma - jestem zdecydowanie za:) Ryś ma ten specyficzny urok i klasę w starym stylu. W teatrze właściwie cokolwiek - jaka by to sztuka nie była. Gdy się raz Ryśka widziało na scenie, to bardzo się chce to doświadczenie powtórzyć.

      Usuń
  10. Ależ zazdroszczę Ryśkowi. Weźmie sobie autograf od Mikkelsena.
    Robin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak i z czcią powiesi go na ścianie….

      Usuń
    2. Mads i Ryś w jednym serialu?!Dwaj moi ulubieńcy?!Nie wierzę w to co tu słyszę!!!
      Vera

      Usuń
    3. Tak, sporo informacji o tym pojawiło się w necie, więc teraz musimy poczekać na efekt końcowy :-)

      Usuń
  11. Fajnie, że Ryś ma szansę aktorsko się wykazać w tak popularnym i dobrze ocenianym serialu, jednak trochę żałuję, że nie nie zobaczymy go w jakimś kostiumowcu albo melodramatycznej roli. Tyle już czekam na nową dżentelmeńską rolę Rysia i jakoś doczekać się nie mogę... :( A szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie Rysiowi nie po drodze z kostiumowymi czy melodramatycznymi rolami. Ale ważne, że jego kariera dzięki temu jeszcze bardziej przyspieszy.

      Usuń
    2. Kochane, nie martwcie się. Jak dotąd, to Ryś spełnił już wiele naszych marzeń, a niektóre wydawały nam się zupełnie nierealne - występy teatralne chociażby - więc na pewno uszczęśliwi nas widokiem swej osoby w surducie, cylindrze, bądź ze szpadą u boku:) Może nie za tydzień, może i nie za pół roku, ale jestem pewna, że ten dzień nastąpi. Mantrować trzeba intensywnie, to się spełni:) Lady Lukrecjo - raz w tygodniu chociaż świecę zapal i imaginuj sobie Ryśka w pięknym kostiumie:)

      Usuń
    3. Oby Twoje mantrowanie Zosiu przyniosło oczekiwany rezultat. Ale wiesz, jak wspomniałam wyżej, obawiam się, że zagranie takiej roli może utrudnić mu zagranie lżejszych postaci. Ale Ryś, jak sam mówi nigdy się nie myli, więc wierzę że dokonuje słusznych wyborów. :-)

      Usuń
    4. Masz Aniu, na myśli to, że Ryś będzie już raczej otrzymywał tego typu propozycje? Mam nadzieję, że on sam będzie, tak jakby dla odreagowania szukał czegoś lżejszego. Wiadomo, że szukać to sobie można, ale jakoś wierzę - może naiwnie, ale w temacie Ryśka wszystko wydaje mi się możliwe:) - że pojawią się ciekawe propozycje i w lżejszym repertuarze.

      Usuń
    5. Właśnie tego się obawiam Zosiu ( chociaż po cichu marzę, aby tak się nie stało). Ale już sam Ryś się „zaszufladkował” twierdząc, że nie nadaje się do grania „miłych facetów”

      Usuń
    6. Ryś, niby się "szufladkuje" tym dziwnym mniemaniem o swoim nadawaniu się tylko do mrocznych postaci, a jednocześnie wyczynia z tymi postaciami takie cuda, że kochamy je wszystkie i potrafimy wytłumaczyć i zaakceptować ich, nieraz niezbyt dobre postępki. Mam nadzieję, że reżyserzy i producenci widzą w Rysiu nie tylko mroczność, ale i amanta w starym, dobrym stylu. Ryśku, jesteś jedynym facetem, który w cylindrze wygląda naprawdę dobrze, więc bardzo prosimy - pokaż się nam w nim jeszcze z raz:)

      Usuń
    7. Dokładnie Zosiu, nawet te mroczne postacie, przez to że on stara się dostrzec jasne strony tych postaci, potrafimy zrozumieć, polubić czy nawet pokochać. I właśnie tu tkwi przyczyna dla której obawiam się ( o siebie) tej jego roli.
      Amant w starym stylu … hmmm … cudna myśl, tylko pytanie czy on też chciałby taką rolę zagrać.

      Usuń
    8. Przyznam, że też pewien niepokój odczuwam i sama nie wiem, co jest gorsze - czy to, że postać wykreowana przez Rysia będzie wzbudzać we mnie obrzydzenie, czy to, że zacznę sama przed sobą tłumaczyć mordercę.
      Dla mnie, amant w starym stylu, to nie tylko Cary Grant i jemu podobni, ale przede wszystkim boski Humprey Bogart - jedyny w swoim rodzaju. Wyobrażasz sobie Ryśka np. w "Sokole Maltańskim"?

      Usuń
    9. Czyli widzę, że mamy podobne odczucia w sprawie tej nowej jego roli. W dodatku będę musiała zobaczyć poprzednie sezony tego serialu, chyba że to nie jest konieczne ;-)
      Chciałabym móc zobaczyć Rysia w takim filmie, tylko czy jeszcze takie filmy kręcą ;-)

      Usuń
    10. Myślę, że skoro oglądanie "Spooks" zaczęłyśmy od szóstego sezonu, to "Hannibala" możemy zainaugurować sezonem trzecim:) Przecież nie o serial chodzi. Swoją drogą, to jest straszne, że kręci się seriale i filmy o tego typu tematyce, brrrr.... Ale skoro Ryś tego chce... - tylko westchnąć mogę i nastawić się na oglądanie Ryśka w tak mrocznej odsłonie. Niestety - jakoś gatunek czarnego kryminału wymarł śmiercią naturalną - jak dla mnie doskonałym wskrzeszeniem gatunku był film "Tajemnice Los Angeles", ale od tej pory posucha. Rysiek wskrzesiłby ten gatunek bez wysiłku:)

      Usuń
    11. Przyznam się, że kiedyś przeskakując po kanałach natrafiłam na ten serial, i mimo że lubię Hugh Dancy’ego ( pierwszy raz, choć dawno temu widziałam go mimiserialu „Daniel Deronda” ) to jednak nie mogłam obejrzeć jednego odcinka do końca. A teraz trzeba będzie ;-)
      Och tak! "Tajemnice Los Angeles” to fajny film, ale tak jak mówisz, niestety takich filmów się już nie kręci.

      Usuń
  12. O naprawdę Aniu sprawiłaś mi wielka frajdę tą informacją !:)))Vera

    OdpowiedzUsuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.