Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Thorin Dębowa Tarcza. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Thorin Dębowa Tarcza. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 4 kwietnia 2017

Kwiecień z Richardem Armitage’em w polskiej tv.

Z lekkim opóźnieniem, ale chciałabym zwrócić uwagę na to gdzie i w których filmach, emitowanych w polskiej tv, będzie można zobaczyć pana Armitage’a.
Źródło:Teleman.pl

Pierwsza połowa miesiąca zapowiada się dość ciekawie, gdyż na ekrany znów powraca Thorin Dębowa Tarcza. 


wtorek, 1 listopada 2016

Listopad z panem Armitage’em w polskiej tv.

Źródło: Teleman.pl

Jak widać pierwsza połowa tego miesiąca będzie należeć do Thorina Dębowej Tarczy, 
Richard Armitage jako Thorin Dębowa Tarcza w “Hobbit: Bitwa Pięciu Armii”. Mój screen. 

I Johna Portera. 
Richard Armitage jako John Porter w serialu „Kontra” ( „Strike Back”). Mój screen.  

Post będzie aktualizowany w drugiej połowie listopada.

Aktualizacja 15-11-2016.


Naprawdę miło jest zobaczyć, że tak dużo postaci Richarda Armitage’a będzie w naszej tv. Plus wreszcie będziemy mogli poznać Daniela Millera. 
Źródło zdjęcia: Rress.epixhd.com


poniedziałek, 17 października 2016

Na dobry początek tygodnia (#79)…

… Thorin Dębowa Tarcza grany przez Richarda Armitage’a w trylogii Petera Jacksona „Hobbit”. Dlatego, że w polskiej tv druga połowa miesiąca będzie należała do Thorina.
Richard Armitage jako Thorin Dębowa Tarcza w „Hobbit: Niezwykła podróż”.  
Źródło zdjęcia: RACentral.


środa, 20 lipca 2016

Pięć lat z wizerunkiem Thorina Dębowej Tarczy.

Parę dni temu TheOneRing.net przypomniało, że pięć lat  (p i ę ć  l a t !!!) temu zaprezentowano pierwsze spojrzenie na Thornina Dębową Tarczę granego przez Richarda Armitage’a w trylogii „Hobbit” w reżyserii Petera Jacksona.  

















I muszę przyznać, że im dłużej patrzę na to pierwsze oblicze Thorina tym bardziej dochodzę do wniosku, że nie do końca takiego Thorina widziałam w kinie będąc na każdej z trzech części tego filmu, a może to kwestia mojego polubienia tej postaci.

wtorek, 2 lutego 2016

Jedna piękna grafika.

Dawno na blogu nie było Króla Spod Góry, zatem dziś Thorin Dąbowa Tarcza w grafice, którą znalazłam tutaj.





Aby zobaczyć w oryginalnym rozmiarze, a wówczas dzieło naprawdę imponuje, kliknijcie tutaj.

Jak rozumiem grafika ta została zrobiona przy użyciu programu Zbrush. Zaglądając tutaj możecie zobaczyć poszczególne etapy tworzenia tej grafiki.

środa, 21 października 2015

Zza kulisowe ujęcia filmu „Hobbit: Bitwa Pięciu Armii”.

Mały przedsmak tego na co musimy czekać aż do 17 listopada, kiedy to w naszym kraju będzie miała miejsce premiera rozszerzonej wersji filmu „Hobbit: Bitwa Pięciu Armii”. 


niedziela, 13 września 2015

Post informacyjny lub na dobry początek tygodnia ( #68)...

Chciałam poinformować, że od poniedziałku będę w delegacji z brakiem dostępu do internetu ( tego w komórce nie liczę;-) ). Na Wasze komentarze i maile odpowiem po powrocie. Ale już dziś życzę Wam miłego tygodnia i zostawiam Was z Thorinem na jednym z ocalałych* moich screenów z „Hobbit: Pustkowie Smauga”.

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Na dobry początek tygodnia (#47)…

… Thorin Dębowa Tarcza grany przez Richarda Armitage’a w „Hobbit. Pustkowie Smauga”.
Richard Armitage jako Thorin Dębowa Tarcza w "Hobbit. Pustkowie Smauga". Mój screen.


Lubię to ujęcie, nie tylko dlatego że gdy oglądałam w kinie w 3D to Thorin był na wyciągnięcie ręki (a może bardziej jego miecz ;-)), ale również dlatego, że podoba mi się ta kompozycja tutaj. Thorin w centrum w dodatku podświetlony światłem z kominka, co powoduje że w tej mrocznej karczmie bardziej widać jego wielkość, nie bez znaczenia jest również to, że zajmuje prawie cały stół… tak można zapomnieć, że to krasnolud.

Miłego świętowania Wszystkim!


wtorek, 6 stycznia 2015

Thorin i Luthien - historia alternatywna, czyli jak Kili został kadrowym. Opowiadanie autorstwa Kate.

Ręka do góry kto lubi opowiadania Kate. Dla tych Wszystkich, którzy razem ze mną trzymają ręce w górze Kate przygotowała małą niespodziankę, którą z przyjemnością pragnę Wam zaprezentować. Kate wielkie dzięki za zgodę na publikację Twojego opowiadania na blogu. 

***
Notka od Kate: 

Drodzy Czytelnicy!
Mniej lub bardziej pogrążeni w żałobie po obejrzeniu „Bitwy Pięciu Armii”.
Otóż kilka dni temu, czytając piękną historię o zaginionych butach, wszyscy dowiedzieli się, że PJ się TROCHĘ pomylił i puścili w kinach nie to zakończenie, które powinni. Mam nadzieję, że zreflektuje się i zrekompensuje nam to w wersji rozszerzonej filmu, a wtedy ujrzymy, jak Thorin powstaje z tego zimnego lodu, wraca po koronę i panuje długo i szczęśliwie, i jakimś cudem na kompletnie nieogrzewanych korytarzach Ereboru natknie się na niepozorną Eulalię… Tak, zdecydowanie TO chcę zobaczyć na DVD w wersji reżyserskiej.
Ale do rzeczy: dziś chciałabym zaprezentować mojego tzw. „pocieszacza”, i od razu chcę podziękować Ani – za chęć publikacji, i ogólnie za wszystko, oraz Eve, która mnie bardzo wspierała i była moją… inspiracją – to chyba dobre słowo :) Chciałabym prosić, by nie porównywać naszych obu pocieszaczy, ponieważ to dwie różne historie, dwa różne style, a wszelkie ewentualne podobieństwa… no cóż, to jakaś niesamowita metafizyka między nami, no i oczywiście główna postać – Jego Wysokość, a w jego przypadku wiele zmieniać nie można. Zapewniam jednak, że powstawały całkowicie niezależnie!
Moja wersja jest o tyle inna, że to już… było. Kto pamięta moje „Serce Góry”, będzie miał okazję przypomnieć sobie, a kto nie czytał, z treści dowie się, co mniej więcej się działo. Początek to generalnie przypomnienie akcji, która działa się w „Sercu…”, i te fragmenty wyszczególniłam kursywą, natomiast aktualny, NOWY bieg wydarzeń, napisany jest prostą, pogrubioną czcionką. Tyle w sprawach formalnych :)
Uprzejmym i odpowiednim z mojej strony będzie uprzedzić, iż nie jest to dzieło na poziomie Tolkiena, i malkontentów, podobnie jak moja szanowna poprzedniczka, odsyłam do oryginału, bo mój Thorin nie ma NIC wspólnego z Tolkienowskim. A jeśli komuś się nie spodoba… Cóż, zawsze można napisać pismo do kadrowego – może wreszcie mnie zwolni z posady nadwornego bazgroły Jego Wysokości :)
Modląc się o zdrowie psychiczne czytelników, zapraszam mimo wszystko do rzucenia okiem na historię alternatywną miłości Thorina i Luthien, czyli inaczej łatwy przepis, jak zostać kadrowym w służbie Jego Królewskiej Mości :)

***
Sytuacja wydawała się być tragiczna. Do krasnoludów zmierzała właśnie banda goblinów, a oni niewiele mogli zrobić. Próbowali się bronić, ale broń została im szybko odebrana i brutalnie popychani musieli iść tam, gdzie zmierzały gobliny. W całym tym zamieszaniu Bagginsowi niepostrzeżenie udało się umknąć i pozostał niezauważony. Jednak krasnoludy nie miały tyle szczęścia; im dalej szły, tym bardziej nieznośny fałsz okropnej pieśni ranił ich uszy. Wreszcie zostały doprowadzone przed oblicze ogromnej, obrzydliwej kreatury, od której pochodziły dźwięki. Tak, król goblinów witał ich niemiłosiernie zawodzącym głosem w swej własnej kompozycji.
- To nie pieśń, to abominacja! – wrzasnął Balin, zniesmaczony całą sytuacją, podobnie jak reszta jego kompanów.
- Abominacja, mutacja, dewiacja… Wszystko tu znajdziecie! – z radością odparł wielki goblin – To nasza specjalność! A poza tym… Kto ośmielił się zakłócić nasz spokój?
- Ja się tym zajmę – spokojnie oznajmił Oin, poklepując Thorina po ramieniu – Głośniej proszę, twoi chłopcy zgnietli mi trąbkę!
- Zaraz zgniotę ci coś jeszcze! – wściekł się król goblinów.
- Ja powiem! – wyrwał się Bofur – Szliśmy do naszych krewniaków w Dunlandzie, i wtedy…
- Zamknąć się!!! Jeśli nie chcą mówić prawdy, to ją wykrzyczą! Przynieście łamacz kości, zaczniemy od… najmłodszego – goblin wskazał na Oriego. Thorin nie mógł pozwolić, by ktoś skrzywdził jego pobratymców, więc wystąpił przed szereg, odsuwając od siebie innych. Goblin popatrzył na niego ze zdziwieniem – No proszę… Wasza dostojność! Thorin, syn Thraina, syna Throra, Król pod Górą! Och! Zapomniałbym! Ty nie masz już Góry! I nie jesteś królem! Więc jesteś… tak naprawdę NIKIM.
Przywódca krasnoludów patrzył na wroga z nienawiścią, ale dumnie. Kątem oka zobaczył, że paskudne stwory prowadzą przed oblicze swego pana łamacz kości. Ale nie to przykuło jego uwagę… Tuż za okrutną machiną gobliny prowadziły związaną i zakneblowaną postać. Thorin przyglądał się jej z uwagą.
- Aby nie uwłaczać majestatowi waszej królewskiej mości – kontynuował wielki goblin – Ani nie narażać bezpośrednio królewskich towarzyszy, dam waszej wysokości ostatnią szansę. Popatrzcie, jak działa nasza zabawka na tej niewinnej, ślicznej istocie… Będziecie mieli trochę czasu na przemyślenia, czy powiedzieć mi, co was sprowadza do mego miasta…
Thorin bacznie obserwował tajemniczą postać. Była już coraz bliżej i widział, że w jej oczach widnieje paniczny strach. Nie wiedział, kto to jest; była zdecydowanie za niska jak na elfa i chyba też człowieka, bezapelacyjnie nie była też krasnoludem ani żadnym plugawym orkiem czy goblinem… Hobbit? Nie, widział w swoim życiu paru hobbitów i ich stopy nie pozostawiały wątpliwości co do ich rasy. Kim więc była istota, którą gobliny zamierzały torturować? Nie wiedział, ale nie mógł na to pozwolić.
- Czekaj! – krzyknął donośnym głosem, a wokoło zaległa cisza – Nie wiem, co knujesz, ale nie skrzywdzisz jej. Chcesz mnie? Będziesz mnie miał! Kili, Orkrist!
Siostrzeniec w mig pojął, co robić. Odepchnął dwóch goblinów pilnujących ich broni i wydarł im miecz swego wuja, po czym rzuciwszy go do niego, wraz z Dorim rozdali resztę, w czasie kiedy Nori, Dwalin i Gloin odpychali nadbiegające zewsząd paskudne stworzenia. Thorin szybkim ruchem wyjął z pochwy swój miecz, a gdy gobliny to ujrzały, cofnęły się w przerażeniem.
- To Pogromca Goblinów! Siekacz! – rozległy się wrzaski przerażonych kreatur – Zabić go!
Krasnoludy rzuciły się do walki. Wprawdzie zdawały sobie sprawę z liczebnej przewagi wroga, ale wrodzona krasnoludzka duma nie pozwalała im stać i dawać sobą pomiatać. Na wszystkie strony upadały odcięte członki goblinich trupów, a Thorin podbiegł do łamacza kości i rozciął więzy krępujące więźnia. W mig pojął, że to młoda, i niezwykle piękna kobieta. Chwycił ją mocno w pasie i wyciągnął ze straszliwej maszyny.
- Bombur, trzymaj! – krzyknął, pchając ją w kierunku grubego krasnoluda – Ja się zajmę tą przebrzydłą kupą tłuszczu.
W te słowa uderzył na króla goblinów. Siekł, walił, ciął na oślep, czując ogromną nienawiść do tych podłych stworów. Co chwila oglądał się za siebie, by sprawdzić, czy Bombur należycie chroni uratowanego więźnia, i by upewnić się, że żadnemu z jego ludzi nie dzieje się nic złego. W pewnym momencie powalił wielkiego goblina na ziemię i wskoczywszy na niego, stanął na jego ogromnym brzuchu i z przeraźliwym wrzaskiem wbił ostrze Orkrista prosto w jego serce.
- Jestem nikim? – powiedział twardo – To TY jesteś NIKIM!!!
Zeskoczył z trupa i podbiegł do dziewczyny. Odebrał ją od Bombura i odciągnął na bok.
- Jak ci na imię? – zapytał.
- Luthien – odparła drżąc – Panie…
- Więc uważaj, Luthien. Trzymaj się mnie mocno. I poznaj moich siostrzeńców. Kili, Fili, odwrót! Idziecie pierwsi, przez most, ja za wami, reszta za mną!
W tym momencie rozbłysło rażące, wszechogarniające cały mrok światło. Krasnoludy poczuły ulgę, wiedziały co to oznacza. A kiedy ich oczom ukazał się Gandalf, nie posiadały się z radości.
- Róbcie, co mówi król! – krzyknął czarodziej – Gobliny są chwilowo oślepione, ale mamy mało czasu!
Rzucili się do ucieczki przez most. Kili co chwilę odwracał się i strzelał z łuku do podnoszących się po ataku Gandalfa z ziemi goblinów. Wszystko wskazywało na to, że po raz kolejny udało im się uciec z opresji. Czarodziej doskonale wiedział, gdzie jest wyjście, i po jakimś czasie mogli zaczerpnąć wreszcie świeżego powietrza. Schronili się w pobliskim lesie. Gandalf od razu zaczął liczyć towarzyszy, i zauważył brak Bilba, jednak w tym samym momencie hobbit znienacka pojawił się, utrzymując, iż nie mógł nadążyć za krasnoludami i pozostał w tyle. Nikt nawet nie wiedział, że nie był z nimi na mało przyjemnym spotkaniu z goblinami, a sam Baggins nie chciał przyznawać się, że przypadkiem znalazł w otchłaniach magiczny pierścień, który powodował że stawał się niewidzialny. Teraz jednak uwaga kompanii nie skupiała się wyjątkowo na hobbicie, a na tajemniczej istocie, którą uwolnił Thorin z łap goblinów…
- Widzę, że nasza kompania się powiększyła – mruknął Gandalf – Kim jesteś? Jak masz na imię?
- Jestem Luthien, panie.
- Luthien… Znana jest w Śródziemiu legenda o elfce Luthien, która była najpiękniejszą istotą na świecie – zaczął opowieść czarodziej – Pewnego dnia spotkał ją Beren, syn Barahira. Zakochali się w sobie… Beren poprosił Thingola, ojca Luthien, o rękę córki, a ten kazał mu przynieść Silmaril z korony Morgotha. Luthien z ukochanym ruszyli w podróż, w końcu Beren zdobył Silmaril, ale on sam zginął. Wtedy Luthien wybłagała u Valarów powrót ukochanego w zamian za utratę swej nieśmiertelności. Jej związek z Berenem zapoczątkował ród półelfów i mawiano, że potomstwo Luthien nigdy nie wyginie…
- Jesteś… Jesteś z rodu półelfów? – Thorin podejrzliwie patrzył na dziewczynę – Jesteś z rodu TEJ Luthien?
- Nie, panie.
- To kim właściwie jesteś!? Bo chyba nie goblinem! Jesteś naszego wzrostu, więc elfem też nie możesz być!
- Jestem córką człowieka, panie. Nie hobbitem czy krasnoludem, jak zapewne pomyśleliście patrząc na mój wzrost. Moja rodzina była po prostu niska, więc i ja taka jestem.
- A skąd to imię? Elfickie imię u ludzi? – zdziwił się Balin.
- Moi rodzice bardzo lubili tę legendę. Mama lubiła romantyczne historie, pamiętam że kiedy miałam kilka lat, opowiadała mi ją często. Podobno tata powiedział tuż po moim narodzeniu, że wyrosnę na tak piękną kobietę, że każde inne imię nie będzie mnie godne – uśmiechnęła się blado.
- I miał rację – westchnął Bilbo. Dopiero teraz, w pełnym blasku słońca wszyscy mogli dostrzec jej olśniewającą urodę: jasną, alabastrową cerę jak śnieg w zimie, długie, falowane włosy o barwie jesiennych liści, duże, zielone oczy niczym wiosenna trawa, a nade wszystko – cała jej uroda promieniała niczym jasne słońce latem. Filigranowa, szczupła, zdawałoby się że jej talię można objąć dłońmi. Nawet wśród niezbyt wysokich krasnoludów zdawała się być niczym drobna okruszyna. Wszyscy byli pod wrażeniem, jednak najszybciej z niego otrząsnął się Thorin.
- Dlaczego mówisz o swoich rodzicach w czasie przeszłym – zapytał.
- Nie żyją – odparła smutno – Ojca zabili wargowie, kiedy był w podróży. Miałam wtedy piętnaście lat. Matka oszalała z rozpaczy i zabiła się. Tak bardzo go kochała… Nie miałam rodzeństwa, wychowywał mnie wujek.
- Nas też – uśmiechnął się Fili, podchodząc do niej i obejmując ramieniem – Przykro nam z powodu twoich rodziców…
- To jeszcze nie tłumaczy, skąd wzięła się w mieście goblinów – Thorin przerwał siostrzeńcowi – Może w końcu wyjaśnisz, co się stało?
- Wujek prowadził mnie do dalszej rodziny, do Rohanu. Mieliśmy tam zamieszkać, przynajmniej przez jakiś czas. Niestety… Wybrał drogę przez góry. Gobliny zabiły go, a mnie… - zawiesiła głos i otarła łzę z policzka – Resztę znacie.
- Ja nie znam – łagodnie powiedział Gandalf, współczując młodej kobiecie z całego serca, a jednocześnie nic nie rozumiejąc z całej sytuacji – Thorinie?
- Jak wiesz, wpadliśmy w łapska goblinów. Chcieli nas torturować, żebyśmy zaczęli mówić, ale jako przykład chcieli dać ją – krasnolud skinął głową w kierunku Luthien – Te ścierwa przestraszyły się Orkrista. A potem daliśmy im nauczkę. W międzyczasie wyciągnąłem tę panienkę z łamacza kości, zabiłem króla goblinów, a wtedy pojawiłeś się ty.
- Rozumiem – Gandalf pokiwał głową i uśmiechnął się do Luthien – Co teraz? Nadal chcesz iść do Rohanu?
- Nie, panie. Nie znam tam nikogo. Wujek mówił, że mieszka tam jego rodzina, ale ja jej nie znam, zresztą wujek nie był pewien że ich tam zastanie. Prawdę mówiąc… Nie wiem, gdzie się podzieję…
- Cóż…
- Mój panie – Luthien padła przez Thorinem na kolana – Dziękuję za uratowanie życia. Jeśli mogłabym się jakoś odwdzięczyć, przysłużyć…
(w tym momencie zaczyna się historia prawdziwa tej niezwykłej miłości :-) )
- Co zrobić? – zwrócił się do Gandalfa przywódca krasnoludów – Nie miałem kłopotu, uratowałem kobietę. Nie zabiorę jej ze sobą!
- Wykluczone – warknął Dwalin – ZERO bab na naszej męskiej wyprawie!
- Ja tam bym nie miał nic przeciwko – mruknął Kili.
- ZAMKNIJ SIĘ! – wrzasnęła chórem cała drużyna.
- Gdzie ją odesłać? I, przede wszystkim, jak? – zadumał się Balin.
- Może ja ją odprowadzę – zaproponował nieśmiało Kili, ale znowu odpowiedziało mu gromkie:
- ZAMKNIJ SIĘ!
- Usiądźmy – powiedział Gandalf – I pomyślmy.
Luthien z rosnącym zdziwieniem obserwowała, jak trzynastu krasnoludów, czarodziej i hobbit siadają na trawie i popadają jeden po drugim w zadumę. O co im chodzi? Czy była aż takim problemem, żeby robić burzę mózgów i wojenne narady? Skoro tak, spokojnie mogła sobie pójść!
- Przepraszam, że przeszkadzam – powiedziała – Może ja pójdę, oszczędzę panom kłopotu…
- ZAMK… - zaczął krzyczeć Dwalin, ale uciszył go kuksaniec od brata – Proszę nie mówić, kiedy krasnolud się zastanawia, młoda panno.
- Mam pomysł! – pisnął Kili, zgłaszając się jak uczeń na lekcji. Thorin przewrócił oczami, ale pozwolił siostrzeńcowi mówić – Gandalf zrobi czary mary, i przeniesie Luthien do Rivendell! A tam już się nią pan Elrond zajmie. Pamiętacie, jakie imprezy tam robią? Jedzenie, muzyka, Luthien się tam spodoba!
- Kili, bracie, naprawdę przestań myśleć – poklepał go po plecach Fili – I mówić.
- Ciężka to sprawa – westchnął Gandalf – Nie możemy puścić jej samej, ale…
- Bandyci! Mordercy! – rozległ się przerażający krzyk – Mordują!!!

Widziałam film „Hobbit: Bitwa Pięciu Armii”.

Prawdę mówiąc film ten widziałam jeszcze w zeszłym roku (ależ to brzmi;-)), ale potrzebowałam troszkę czasu, aby uspokoić moje emocje. A kiedy opublikuje się ten post, ja będę na drugim moim seansie, tym razem w 3D. Ale idąc do kina 28 grudnia wiedziałam na co idę. Wiedziałam, że idę zobaczyć widowisko zrobione z wielkim rozmachem, bo przecież to jest swoisty znak firmowy sir Petera Jacksona. A znając fabułę książki J.R.R. Tolkiena „Hobbit, czyli tam i z powrotem” i przeczytawszy kilka spoilerów oraz wywiadów z panem Armitage’em (szczególnie o jego ostatnim dniu zdjęciowym) wiedziałam czego mogę się spodziewać po ostatniej części Jasksonowego Hobbita.


Post zawiera spoilery.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Zaginione buty Thorina. Opowiadanie autorstwa Eve.

Dziś mam wielką przyjemność zaprezentować Wam opowiadanie, którego autorką jest Eve, komentatorka tego bloga. Bardzo dziękuję Eve za przesłanie tego opowiadania i za zgodę na opublikowanie go na blogu. 

***

Notka od Autorki opowiadania: Poniższy tekst NIE jest przeznaczony dla tolkienistów - mniej lub bardziej ortodoksyjnych, gdyż może wywołać szczękościsk, toczenie piany z ust, atak szału, niekontrolowane ciskanie przedmiotami codziennego użytku a w końcu palącą potrzebę obrzucenia inwektywami autorki.


Stare porzekadło mówi, że „mądrzy ludzie, żyją w brudzie”. Thorin przez wiele lat stosował się do owej „złotej” i zapewne mocno zalatującej zasady, ale pewnego dnia zażył kąpieli, co okazało się wydarzeniem brzemiennym w skutki. 

Richard Armitage jako Thorin Dębowa Tarcza. Zdjęcie promocyne do filmu "Hobbit: Niezwykła podróż". Źródło:RichardArmitageNet.com
ZAGINIONE BUTY THORINA

Zjednoczone Siły Śródziemia odniosły spektakularne zwycięstwo w Bitwie Pięciu Armii. Orkowie zostali wybici lub zepchnięci do cuchnących nor, w których przyszli na świat. Nie można było usunąć tego plugastwa z ziemi w całości, gdyż profesor Tolkien, podczas narady wojennej, postawił stanowcze veto, planując kolejną książkę o dziejach Śródziemia i paskudy były mu jeszcze potrzebne. Nasi bohaterowie nie mieli więc wyjścia – część wrogów musiała ocaleć.  Na dodatek w wyniku bitwy Śródziemie czekały poważne zmiany. Thranduil powrócił do swojego ponurego lasu bez spodziewanych łupów, a co gorsza bez Tauriel, w której podkochiwał się jego zbotoksowany synalek. Dain Żelazna Stopa, który miał chrapkę na przywództwo nad krasnoludami też musiał obejść się smakiem. Nie zdobył arcyklejnotu, jego włochaty świniak zaopatrzony w noktowizor padł na polu bitwy, a młoteczek okazał się maleńki w porównaniu z królewskim mieczem Thorina. Twardziel mógł być tylko jeden, tak, jak jedyny, prawowity król Ereboru.

- Zimno jak jasna cholera! – Thorin w pełni ubrany, ale bez butów szedł przez jeden z niezliczonych korytarzy Samotnej Góry. Kołysał się śmiesznie na boki, bo posadzka faktycznie była zimna. Bose stopy mlaskały przy każdym kroku.

- Wyglądam jak idiota! Strój tronowy, ta głupia korona i jestem boso! Niech no dorwę tego, kto za to odpowiada! Brakuje tylko, by ten dureń Thranduil znów pomylił godziny audiencji i zjawił się jak zwykle za wcześnie, bo „łoś mu się spłoszył” – dodał naśladując ton i sposób mówienia króla elfów – jasny szlag!
Władca mruczał pod nosem kolejne przekleństwa, przerywając stek wyzwisk, od czasu do czasu jękami, spowodowanymi przenikliwym chłodem.
- Czemu tu nie ma podłogowego ogrzewania?! Dziadek to jednak stara kutwa była! Nie powinien majstrować przy przetargu, pieniądze z Unii Śródziemia i tak by przepadły! Trzeba było zatwierdzić i teraz firma Convector robiłaby dobrze moim stopom! Szlag! Ale zimno!
Nagle zderzył się z jakąś niepozorną postacią.

sobota, 13 grudnia 2014

niedziela, 23 listopada 2014

Moja Thorinowa sobota.

Wczoraj postanowiłam zrobić coś tylko dla siebie i obejrzałam „Hobbit: Pustkowie Smauga” w wersji rozszerzonej. Całkiem fanie się oglądało, i już pomijam fakt, że troszkę szczegółów nie pamiętałam. ;-) A i niektóre mocno mnie zaskoczyły. 
Richard Armiatge jako Thorin Dębowa Tarcza w filmie „Hobbit: Pustkowie Smauga” wersja rozszerzona.  Scena z Mrocznej Puszczy. Mój screen. 
Ale przyznać też muszę, że potrzebowałam sobie zrobić przerwę i to znacznie wcześniej aniżeli przy zmianie płyty CD. ;-)

A kiedy wróciłam do rzeczywistości to spotkała mnie niespodzianka, bo mój ulubiony aktor udostępnił kolejne zdjęcie autorstwa Sarah Dunn, a które jest jego zwycięzcą w konkursie  #‎beardbegone. 



Pierwszą moją myślą było, że stylizacja jest zupełnie inna od tej proponowanej przez RA ;-) A drugą, że na tym zdjęciu RA ma spojrzenie w stylu George’a Michaela z czasów albumu „Older” ;-) ( ale to mój pokręcony umysł). A szukając pozytywów na tym zdjęciu, to jest kolejne zdjęcie pięknej dłoni Richarda Armitage’a. ;-)