piątek, 17 stycznia 2014

Richard Armitage podczas " Pinter Proust".

Zapewne wiecie, że wczoraj Richard Armitage uczestniczył wydarzeniu o nazwie "Pinter/PROUST", które miało miejsce w Nowym Jorku. 
Źródło: RACentral FB




















Niestety zalecenia lekarskie co do mojego przeziębienia nie pozwalają mi poszukać relacji fanów z tego spotkania. Niemniej jednak wzruszyłam się czytając relację, w której fanka opisuje, że Richard Armitage powiedział do ochroniarzy, że nie wyjdzie dopóki nie zobaczy każdego. Inna równie ciekawa relacja tutajTutaj natomiast możecie zobaczyć króciutki filmik z tego występu.


No dobra, teraz wracam pod kołderkę. Pozdrawiam Wszystkich. 


113 komentarzy:

  1. Wracaj szybko do zdrowia !!! A Rysiek pewnie to ulatwi, jak Go duzo w newsach netowych bedzie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za życzenia :) Och to prawdziwa męka nie móc zaglądać do RAświata

      Usuń
  2. Wyszedł do fanek, każdej dał autograf, z każdą zamienił dwa słowa, do fotki zapozował (przytulanej lub nie). A przecież wcale nie musiał - inni aktorzy jakoś na spotkanie z publicznością nie spieszyli się szczególnie. No ale to nie dla tych innych zapełniła się sala teatru. No i jak tu Ryśka nie kochać? Skoro swoje wiebicielki tak docenia i szanuje, by odpłacać im swoim wolnym czasem za poświęcony jemu czas, to i nam nie wypada go nie doceniać, nie szanować, nie wielbić, ubóstwiać, pragnąć, pożądać...
    Pięknie wygląda na tych zdjęciach (szczerze mówiąc, na których pięknie nie wygląda?), tylko zastanawiam się trochę, czy sobie zmarszczki wyprasował, czy po prostu ma jeszcze na twarzy resztki scenicznego makijażu, bo twarz ma gładką jak... wiadomo co.
    Aniu, zdrowiej szybciutko! Przesyłam Ci gorące uściski, a sama też się porozgrzewaj zewnętrznie (maścią z kamforą), wewnętrznie (gorącą herbatą z sokiem malinowym) i duchowo (gorącymi RA-myślami).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kasieńko za uściski i za cenne wskazówki hmmm… to duchowe rozgrzewanie hmm najbardziej pożądane:)

      Tak czułam, że również zwrócisz uwagę na jego promienną twarz. Ciekawe czy to zasługa jego genów, jego szczupłości a może zadowolenia z życia, a może wszystkiego razem. Chociaż prawdę mówiąc jego skóra twarzy ( i nie tylko, rąk na ten przykład też ;)) wydaje się być bardzo delikatna.

      Usuń
    2. Umyślnie nie wspomniałaś o możliwości zastosowania innych "wspomagaczy urody" - nieco bardziej inwazyjnych i kontrowersyjnych. Chociaż może masz rację - lepiej tej możliwości nie brać pod uwagę.

      Usuń
    3. Znasz mnie, Kasieńko :-) Mimo, że Ryś wspomniał, że jest próżny to jednak nie sądzę, aby poprawiał sobie urodę skalpelem ( chociaż skalpel, jak sądzę, nie jest mu obcy- od dłuższego czasu brakuje mi jednego jego pieprzyka ;))

      Usuń
  3. Witam "zrysiowane". chcecie obejrzeć naszego cukiereczka na scenie o której tak marzył.
    http://www.youtube.com/watch?v=g11Dj-fsijQ
    http://www.youtube.com/watch?v=khT_xM1zm3g
    http://www.youtube.com/watch?v=B8s6WQ0CM9E


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rysiek jak Rysiek - gra pięknie i genialnie, o czym oczywiście dobrze wiemy.
      Ale jego sceniczna partnerka... Jakież ona musi mieć umiejętności aktorskie, by trupem nie paść w drugim filmiku! Przecież tej kobiecie spełniły się właśnie nasze marzenia najskrytsze. :-) Może tak ją zastąpię podczas prób - niech się kobiecina nie przepracowuje zanadto.
      A poważnie - w tych filmikach widać wyraźnie, jaki z Ryśka jest kawał chłopa. W porównaniu z innymi aktorami jego wzrost naprawdę robi wrażenie. Ponadto tak to jakoś jest, że scena każdemu dodaje parę centymetrów, więc Rysiek na olbrzyma tu wyrasta.

      Usuń
    2. Kasieńko, znasz angielski warto przeczytać, wrażenia z przedstawienia i piękny opis stosunku Ryśka do fanek. Ja czytałam przetłumaczony przez wujka google.
      http://armitageagonistes.wordpress.com/2014/01/17/i-saw-something-fine-from-the-second-row-and-more-more-more-pinterproust-part-i/

      Usuń
    3. Aj, jaj! Cudny nasz Rysiulek jest! Gdy mówi przy akompaniamencie fortepianu, to ciary po człowieku chodzą. Nie, żeby innym aktorom ujmować talentu, ale Rysiek góruje nie tylko wzrostem ale i talentem i stosunkiem do publiczności. Podziwiam sceniczną partnerkę, że była w stanie odwrócić twarz przed pocałunkiem. Co za siła kontroli.

      Usuń
    4. Jejuuuuuu! Ten drugi filmik mnie rozbroił... ufff, aż gorąco się robi. Jolanto, dzięki za piękny prezent na piątkowy wieczór. Pozdrawiam wszystkie "zrysiowane".

      Usuń
    5. Dzięki Jolu, Wielkie dzięki za linki do tych filmików.:*
      Ryś to prawdziwe sceniczne zwierzę, nie widać ani krztyny tremy ( zważywszy na dość długą przerwę w graniu na teatralnych deskach), OMG! on jest niesamowity. Widzieć go tak na scenie, och to musi być niesamowite przeżycie. I ten jego głos ( nawet przy moim przytępionym słuchu) wręcz rzuca na kolana.

      Usuń
  4. Kochana Aniu, coś nie możesz wyjść z tego przeziębienia. Może byś jakieś skuteczne leki zastosowała.
    Mnie pomaga gripex w saszetkach. Pozdrawiam, chyba trzeba porządnie się wypocić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tam gripex! Kasieńko depeszuj do Ryśka, że Ania chora i niezbędne jest lecznicze działanie jego dłoni, uśmiechu i oczu zastosowane bezpośrednio.

      Usuń
    2. O, myślę, że Ania z miejsca by wyzdrowiała, gdyby takie lekarstwo stanęło u stóp jej łóżka!
      A pamiętasz, Zosiu, jak dyskutowałyśmy o przeziębionym Ryśku i zalecałyśmy mu dość nietypowe kuracje? Anię postawiłaby taka kuracja na nogi w trymiga, pod warunkiem, że Rysiek by ją zaaplikował: okłady z piersi (w tym przypadku z włochatego torsu) i zamiast baniek - malinki na szyi i pleckach.

      Usuń
    3. Tak, Ania wtedy sugerowała zastosowanie baniek ale teraz chyba zgodziłaby się z nami, że okłady z młodych piersi jednak są najskuteczniejsze. A że klata owłosiona, to lepiej - dodatkowe źródło ciepła. Rysiek jest dokładny i precyzyjny - malinka obok malinki zdziałałaby cuda. Będąc na jej miejscu, nawet po ozdrowieniu dalej symulowałabym chorobę.

      Usuń
    4. A tak serio - na przeziębienia pomaga mi zwykle czosnek w dużych ilościach i w najrozmaitszych mieszankach: czy to na chlebie, czy z miodem i cytryną, czy jedzony bez dodatków (brr!). Ponadto ciepłe mleko z miodem i masłem. Herbatka z kwiatów bzu czarnego słodzona sokiem malinowym (napotne i dodatkowo wpływające na odporność). I doskonały syrop z pędów sosny (własnej roboty, z tajemniczymi dodatkami zwiększającymi skuteczność). Aptecznych specyfików staram się unikać - jakoś nie leży mi ta chemia.

      Usuń
    5. Prawie wszystkie wymienione przez Ciebie produkty zdecydowanie tak - oprócz ciepłego mleka - ohyda- zmora dzieciństwa i szpitali. Czosnek kochają moje kubki smakowe (szczególnie, że kocham szpinak) ale mój żołądek niestety nie za bardzo. Podobnież jak "aptecznych specyfików" - wredne 3-tygodniowe choróbsko ze stycznia w ubiegłym roku i 3 antybiotyki mój biedny nadwrażliwy żołądek pamięta do dziś. Syrop z pędów sosny uwielbiam - nawet ten "kupczy" . Co jakiś czas aplikuję sobie kurację cytrynową Tombaka - bardzo odświeżająca.

      Usuń
    6. Ciepłemu mleku z kożuchem też daję zdecydowany odpór. Ale takie posłodzone wielką ilością miodu i oczywiście z odrobiną czosneczku (tak by nazajutrz tłum w autobusie za bardzo na mnie nie napierał) nie jest złe. Zwłaszcza gdy miód nie jest taki "sklepowy", a od pszczelarza.
      Syrop sosnowy tylko własny, kupiony jest trochę za czysty, a we własnym po zapachu rozpoznam, skąd pędy zrywałam.

      Usuń
    7. Kożuchy z mleka - to jest interesujące zagadnienie - na mleku w kubku=trauma ale ciastka z kożuszków są pyszne. Czy receptura na syrop sosnowy to wielka tajemnica rodzinna pilnie strzeżona i przekazywana z pokolenia na pokolenie czy też można mieć nadzieję na pozyskanie takowej? Wprawdzie koło domu mam jodły i świerki ale wycieczki do lasu uwielbiam ( w lesie nawet jak się zgubię, to drogę znajdę - w dużym mieście zero orientacji). Ciekawe, czy Ryś - chłopak miastowy ma orientację w lesie?

      Usuń
    8. Receptura na syrop nie jest tajemnicą - zrywasz pędy, kiedy już schodzą z nich brązowe łuseczki, ale jeszcze przed zdrewnieniem. Kroisz na drobne kawałki i układacz w słoiku warstwami "sosna-cukier", mocno ubijając, bo to nie owoc i sok puszcza trudno. By ułatwić rozpuszczanie się cukru, można dolać trochę wody (ile, to zależy od roku - czasem pędy są bardziej soczyste, czasem mniej). Gaza na wierzch, słoik na słoneczny parapet. Po tygodniu syropek zlewamy, mocno przeciskając pędy przez sitko i gazę, by wycisnąć jak najwięcej cennego syropku - do butelek, zapasteryzować lekko i to wszystko :)
      Orientację w lesie albo się ma, albo nie ma. Mieszczuch jestem wielkomiejski, a po lesie ganiać lubię i raczej nie mam problemów ze znalezieniem drogi. Z kolei znam osoby na wsi i przy lesie wychowane, które na grzyby tylko do najbliższych zagajników się wypuszczają, bo boją się zgubić.
      Rysiek pewnie ma orientację w terenie - co sobie pobiegał we wdzianku Guya po węgierskich lasach, to jego.

      Usuń
    9. Zosiu, a niechby i nie miał... zgubić się z nim w leśnych ostępach to sama radość!

      Usuń
    10. Ja sie dołączam, miła Aniu, do życzeń szybkiego powrotu do zdrowia :)) Od tego powinnam zacząć, ale oczywiście - zobaczyłam Ryśka, i zgłupiałam. Nic nowego.

      Usuń
    11. Zgubić się z Ryśkiem w lesie, mówisz, Rebecco... Rzeczywiście, sama radość, zwłaszcza jeśli jako osoby o lepszej orientacji w dziczy postarałybyśmy się, żeby tak szybko drogi powrotnej nie znalazł. Można by go za to prowadzić (udając, że się drogi szuka) po najbardziej odludnych uroczyskach, obowiązkowo z wielkimi poduchami mchu, aż proszącymi się, by na nich spocząć na chwilę.

      Usuń
    12. A skoro już nas mrok w lesie zastanie, a do domu daleko, to lepiej w jakimś pasterskim szałasiku zostać i do rana przeczekać, czyż nie? :)))

      Usuń
    13. W lesie to chyba trochę o pasterskie szałasy trudno. Za to zamiast nich można skorzystać z przytulnych:
      a) zaimprowizowanych namiotów ze zwisających gałęzi świerkowych (pod średnim świerkiem znajdzie się miejsce i na dwie osoby, pod warunkiem, że się mocno ścisną, a o to nam przecież chodzi);
      b) karmników dla zwierzyny - rozkładamy zeszłoroczne siano na szczebelkach, by miękko było i układamy się tam do snu. Ścianki karmników są ukośne, więc i tak lądujemy na samym dnie karmnika, leżąc praktycznie na sobie (kto na górze, kto na dole - do ustalenia);
      c) ambon myśliwskich - niewielkie to budowle, podłoga metr na metr. Znów trzeba się ścieśnić, a to pech ;-)
      A gdyby Rysiek wzdragał się przed takim bezpośrednim kontaktem, to można poudawać, że się bardzo boimy wilków, dzików, niedźwiedzi itd., a RA przecież taki duży jest, dzielny i silny. :-D Niech doda słabej niewieście otuchy.

      Usuń
    14. O matko i córko, to już bardzo konkretny plan. Precyzyjny i technicznie dopieszczony. Mysz się nie prześliźnie, a co dopiero Ryś :))

      Usuń
    15. Słowo: "dopieszczony" narzuca myśl, że powinno się zastosować wszystkie 3 warianty - według mnie w kolejności następującej: ambona - najwygodniej jest tam w pozycji stojącej, namiot świerkowy - jak się trochę postało, to miło by było na chwilę dłuższą usiąść, karmnik - dla odpoczynku i nabrania sił. I myślę, że Ryś by się nie wzbraniał przed bezpośrednim kontaktem i nie próbował prześliznąć. "Ścisną" i "ścieśnić" - jak pięknie to brzmi.

      Usuń
    16. Miłe Panie, zasnęłam bez ostrzeżenia w takich marzeniach, że nawet się nie pożegnałam. A dziś do porannej kawki - jeszcze raz Ryś na scenie. Jak to idzie w weselnych kilmatach "i jeszcze jeden i jeszcze raz...". Ogromny chłop z niego, to fakt. Ta aktoreczka wprost ginie w jego ramionach (i wydaje się przez to jeszcze bardziej drobniutką "aktoreczką" niż aktorką).
      Drugi filmik bardzo mi przypomina słynną scenę pocałunku z RH, gdy Marian napierw unikała pocałunku Guy'a, potem- oczywiście jedynie z powodu tak szlachetnego jak chęć chronienia Robina - sama go ucapiła i zakosztowała tych jego ramion i ust .. .że też sie mogła po tym tak łatwo pozbierać i po prostu wyjść z zamku, to aż cud. Może w średniowieczu babki bywały odporniejsze. Miłej soboty, kochane "zrysiowane"!

      Usuń
    17. Kochana Jolu bardzo dziękuję Ci za troskę. :* Prawdę mówiąc dostałam od mojego doktora mocny antybiotyk ( bo na wspomnienie o zastrzykach dość głośno westchnęłam) i nakaz leżenia w łóżku- co grzecznie czynię ;)

      Fiu fiu Dziewczyny, aż strach się bać Waszych ( przy użycia Ryśka ) metod leczniczych. Chociaż działanie jego dłoni…hmmm… to z wysokiej temperatury o tych dłoniach pomyślałam ;-) I wiedziałam, że moje niezbyt udane, żeby nie powiedzieć głupie pomysły, prędzej czy później się na mnie zemszczą, więc serdecznie podziękuję za bańki. Brrr… I tu skłaniałbym się ku tej klacie o której wspomina Zosia ;) ale wolałbym się nie pokazywać w takim stanie nawet najlepszemu kumplowi ;)

      Dzięki Kasieńko leśny survival, od teraz „łaskawiej” będę zapatrywać się na ewentualne wypady do lasu

      Dziękuję Wam za ciepłe myśli i Wszystkie gorąco pozdrawiam.

      Usuń
    18. Myślę Aniu, że sama myśl o Rysiu jako osobistym pielęgniarzu (poprawiającym poduszkę, sprawdzającym ustami na Twym czole czy masz gorączkę, a przy dreszczach otulającym Cię sobą) bardzo wspomogła działanie antybiotyku. Zdrowiej nam szybciutko.

      Usuń
    19. Aniu, kochającym oczom niestraszny jest ani zaczerwieniony, zakatarzony nos, ani potargane włosy, ani szklisto-mętne spojrzenie. A skoro w naszych marzeniach Rysiek za nami szaleje do nieprzytomności, to w takim stanie rzeczywiście najlepszemu kumplowi lepiej się nie pokazywać, ale RA - jak najbardziej można.
      Zosiu, do listy zabiegów pielęgniarskich dorzuć jeszcze własnoręczne aplikowanie maści rozgrzewającej na plecy i piersi (nie wiadomo tylko, co rozgrzałoby bardziej - maść czy te dłonie).

      Usuń
    20. Mogłoby się obejść bez maści, sama myśl o Ryśka dłoniach na mych ... plecach działa jak przytulenie się do pieca kaflowego po powrocie z lodowiska w dzieciństwie.

      Usuń
    21. Wolę nie myśleć o Ryśku jako osobistym pielęgniarzu czy o jego pielęgniarskich dłoniach, bo doprawdy robi mi się uff baaardzo gorąco.

      Usuń
  5. P.S.
    Ukazał się czwarty film autorstwa Chrissy Lampard, link poniżej

    https://www.youtube.com/watch?v=F3ZIRIizmr4

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, teraz Twoje marzenie ziściło się tej drugiej aktorce. Nie miałabyś ochoty tak bezkarnie podotykać Ryśkowej dłoni? Choćby tylko podczas próby teatralnej?

      Usuń
    2. Oj Kasieńko, miałabym ochotę i to wielką dotknąć chociaż przez chwilę jego dłoni. I zazdroszczę tej aktorce, że mogła to tak bezkarnie robić.

      Usuń
  6. I jeszcze jeden krótki filmik:
    http://www.youtube.com/watch?v=nIlsJFT3Qos&feature=share

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rysiek jest wielki! Wielkim aktorem jest i basta! Nawet się na tym filmiku nie odezwał, ale twarzą i ciałem wyraził więcej niż setkami pozbawionych głębszego znaczenia słów.

      Usuń
    2. "...i basta!" po trzykroć co najmniej. Czytam obecnie "Króla Ryszarda III" (Ryś poszerza moje moje horyzonty nie tylko kulinarne) i bardzo bym chciała usłyszeć jak Ryś mówi o sobie: "... Z grubsza ciosany, pozbawiony wdzięków,...I nie posiadam ponętnej budowy. Natura moje oszukała ciało, Jestem niekształtny, brzydki i pokraczny.... Koślawy,wstrętny, że aż psy szczekają..." i jestem pewna, że nawet patrząc na jego urodziwe oblicze i całą urodziwą resztę uwierzyłabym mu. Ileż miałby satysfakcji ze zbudowania tak podstępnej, fałszywej, żądnej władzy postaci - jednocześnie szukając w niej czegoś na jej obronę. Rysiek jest stworzony do takich ról. Trzeba chyba zacząć na mszę dawać z intencją: " w sprawie Bogu wiadomej", żeby Ryś zaczął otrzymywać role na miarę swojego talentu.

      Usuń
    3. Kiedyś zastanawiałam się jak wiele dokonało się zmian w życiu każdej osoby podziwiającej nie tylko kunszt aktorski Ryśka, jego zamiłowania do Tolkiena, jego wygląd, sposób wysławiania się. Dzięki niemu powstała nasza kawiarenka "Pod Ryśkiem" , zawiązało się bardzo dużo internetowych znajomości i przyjaźni.
      Dzięki niemu ludzie są dla siebie bardziej życzliwi.
      Jakby było więcej takich osobowości, świat byłby lepszy.
      Niestety, czytając nominacje do Oskarów, nie ma Ryśka, za to są sami swoi.
      Nigdy prestiżowej nagrody nie otrzymują ci co powinni.
      Mnie zaczarował Rysiek swoją grą twarzą w N&S. Chciałabym,żeby nakręcili , kontynuację, nawet taką sagę rodziny Thortonów z 500 odcinków. Mogło być ciekawie.
      Witam "zrysiowaną" Rebeccę

      Usuń
    4. Tak Kasieńko Rysiek jest wielkim aktorem i wspaniałym człowiekiem o cudownej duszy
      i pięknej twarzy.

      Usuń
    5. Ja również witam Cię Jolu i wszystkie '"zrysiowane" dziewczęta. Mam dziś głowę pełną Thorina (wczoraj do baaaaardzo późnej nocy oglądałam znowu pierwszą część na DVD) i jestem coraz bliżej planu aby w jakiś niewytłumaczalny sposób urwać się z pracy na seans w zupełnie nieprzyzwoitej godzinie południowej i obejrzeć po raz drugi "Pustkowie", Tym razem sama jedna, bez dzieci, znajomych ich znajomych, litrów coli, popcornu i całego tego zamieszania. Tylko ekran, Thorin i ja....

      Usuń
    6. Miła Rebecco ja na Thorina zawsze chodzę sama i to 2 razy. Za drugim razem można się skupić na filmie a nie tylko na Ryśku. Do pierwszej części często powracam, szczególnie
      w wersji rozszerzonej. Teraz czekam na wersję rozszerzoną drugiej części.
      Prawdopodobnie zaliczę go po raz trzeci. Lubię każdy film z Ryśkiem oglądać kilka razy. Za każdym razem coś innego dostrzegam co mi wcześniej umknęło.

      Usuń
    7. Mam podobnie... wciąż wracam po raz kolejny do obejrzanych już filmów, Ryśka nigdy nie jest za dużo! A w "Ulubionych" mam armię linków do filmików z YT i wycinków najfajnieszych scen, żeby w każdej chwili mieć możliwość choć okiem rzucić ,.. na taką scenę peronową choćby :)))
      hmm, może przykładem Twoim, Zosiu, też wezmę sie za Szekspira?.... Przeczytać Ryszarda III to w końcu ta.k jakby być bliżej Ryśka, (oczywiście walory literackie dzieła też się liczą, a jakże)

      Usuń
    8. Droga Rebecco proponuję Ci do ulubionych dorzucić wywiady Ryśka z YT do których polskie napisy zrobiła Justynka.
      Dobry pomysł, żeby przeczytać Szekspira Ryszarda III.

      Usuń
    9. Właśnie wywiady też musze zlinkować:))). A skoro o Szekspirze mowa, to marzy mi się, by Ryś zagrał w Opoweści Zimowej. Nie dlatego tylko, że to piękna tragedia (i na granie zazdrosnego męża - tyrana dobry z Ryśka materiał), ale dlatego, że treść tej sztuki zainspirowana jest, jak gadają szekspirolodzy, wydarzeniami na dworze naszego rodzimego księcia Siemowita, ktory w zamku w Rawie Mazowieckiej żonę uwięził. I wyobrażmy sobie - JEJU, ale by było! - że Ryś aby się "natchnąć " i należycie przygotować do roli przyjeżdża do Polski incoginto, łazi po ruinach zamku w Rawie (daleko macie do Rawy?) , a my tuż tuż za nim....

      Usuń
    10. Rebecco, wprawdzie do Rawy mam dość daleko ale odruchowo zgooglowałam już "hotele-Rawa Mazowiecka" - przecież dojechać można wszędzie. Nie znam "Opowieści Zimowej" - Rysiek- zazdrośnik -tyran - byłoby co oglądać.
      Jolu, wprawdzie darzę Johna T. szczególnym uczuciem, ale nie chciałabym 500 odcinków sagi rodziny Thortonów - wystarczyłoby mi jeszcze kilka scen: szczęśliwy John z Margaret (noc poślubna), przyszłe: teściowa i synowa:oko w oko, spotkanie Johna i Nicholasa - uruchomienie fabryki. Po prostu: taka kropka nad "i". Ta potrzeba wynika głównie z zapotrzebowania na RA - bo serial jest akuratny, zamknięty, nic dodać, nic ująć.

      Usuń

    11. Dzięki Jolu za linka:* Hmm 500 odcinków z kochanym panem Thorntonem hmm nie oglądam tv ale tu zrobiłabym wyjątek. :-)

      Rebacco, jeśli masz możliwość obejrzenia w kinie Thorina ( w moim mieście już nie wyświetlają DoS’a :( ) to idź na randkę z tym królem. Thorin na dużym ekranie do tego na wyciągnięcie ręki ( w 3D oczywiście) hmmm to niesamowite przeżycie.

      Usuń
  7. Ten filmik trochę dłuższy całe 13 minut i 17 sekund. Milej niedzieli z Ryśkiem w tl.e

    OdpowiedzUsuń
  8. zapomniałam o linku oto on:
    https://www.youtube.com/watch?v=Fl8wsdkaEaw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmik właśnie „się zgrywa” wprost do Ryśkowego pliku, dzięki Jolu:*

      Usuń
  9. A to dla naszej kochanej Anusi, żeby szybko wyzdrowiała, tak szybko jak szybko powstaje ten rysunek.
    https://www.youtube.com/watch?v=omTAY03MtZU

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Cudny ten filmik Jolu! Dziękuję :* I jak słusznie Zosia zauważyła z cudną muzą! Ależ Ryś ma utalentowanych fanów.

      Usuń
  10. Jolu, to fantastyczne. Idealnie dobrana muzyka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Niesamowite ... jakie talenty mozna znalezc w internecie.
    Aniu, mam nadzieje,ze lepiej sie czujesz. a nie probowalas Sinulanu ? pomaga odblokowac poszkodowane zatoki i odpornosc wzmacnia. wyprobowalam na sobie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miła Aniu polecam wymoczenie stóp w gorącej (ale tak naprawdę gorącej) wodzie. Wiem, brzmi " babciowato", ale mi zawsze pomaga :)))

      Usuń
    2. Czasami babcine rady i nauki są bardzo skuteczne, Aniu ja też polecam choćby nasmarować maścią rozgrzewającą stopy.

      Usuń

    3. Jeszcze raz dziękuję za Wasze rady ( babcine sposoby są najlepsze a do tego nie mają "skutków ubocznych" ) i za troskę. Naprawdę jestem wzruszona. Dziękuję :*

      Usuń
  12. Na mnie już czas, jutro zaczyna się ciężki tydzień (łącznie z sobotą) w pracy.
    RA snów "zrysiowane"

    OdpowiedzUsuń
  13. Great picture! I hadn't seen that one yet! I shared your link in a comment on my blog post reblogging Judiang's experiences. I'm trying to tidily keep the links in one handy place. Ha!

    And in Polish via Google Translate:

    Świetne zdjęcie! Nie widziałem jeszcze tego! Podzieliłem się z linku w komentarzu na moim blogu reblogging doświadczenia Judiang za. Staram się schludnie zachować linki w jednym poręcznym miejscu. Ha!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I'm glad you like the picture. Actually a little jealous of those who had the opportunity to do such images like this one. Thank you for the link to me.

      Usuń
  14. Witam wszystkich :-)
    Odwiedzam tę stronę od niedawna, i bardzo chciałam coś napisać, bo ujęła mnie więź między Wami, i to, że jest tu... tak normalnie i fajnie.

    Jestem anonimową Rysioholiczką. Nie chcę się leczyć. Moja historia sięga 2001 roku, kiedy na ekrany kin wszedł film "Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia". Z miejsca zakochałam się (jako 11-letni podlotek) w królu Aragornie i byłam mu względnie wierną przez dobre 11 lat. Mimo że miał tę swoją Arwenę, która mnie wysoce irytuje. Kiedy natomiast Peter Jackson (uwielbiam go tak bardzo że zbuduję mu kiedyś kapliczkę za to wszystko, co dla mnie zrobił) nakręcił "Hobbita", to... sorry Aragorn, bye bye. Wtedy zobaczyłam, że prawdziwym królem i prawdziwym mężczyzną moich marzeń jest Thorin Dębowa Tarcza. Tak jak pewnie wiele z Was, nigdy nie sądziłam, że mogłabym się zakochać w krasnoludzie. A jednak :-) Miałam ogromną "fazę" na Thorina, no i Ryszard mnie również ogromnie zaintrygował, jednak jakoś to przycichło poźniej z różnych względów. Powiedzmy że miałam sporo innych zmartwień, by celebrować Thorina/Ryśka tak, jak na to zasługuje. Oczywiście co jakiś czas przypominałam sobie o moim mężczyźnie i z niecierpliwością oczekiwałam grudnia 2013 by pójść do kina i znów ujrzeć go w blasku chwały i MAJESTATU, który powalił mnie na kolana. No i zaczęło się... Teraz wiem, że Rysiek już mnie nie opuści ani na chwilę, w każdym razie ja sobie na to nie pozwolę. Dopiero teraz (nie mogę sobie tego wybaczyć) odkrywam Rysia, chociaż zauroczenie zaczęło się rok temu, ale ten początkowy okres jest w sumie bardzo fajny :-) Na gwałt potrzebuję teraz wszystkiego z jego udziałem - zaliczyłam dopiero "North & South" i jestem w trakcie "Robin Hooda", plus godziny spędzone na youtube w poszukiwaniu innych różnorakich rzeczy. Wczoraj kilka minut przed północą wpisałam w google hasło "majestic thorin", w rezutacie czego poszłam spać dopiero o 2 w nocy, przez 2 godziny usiłując nie zbudzić rodziny i sąsiada głośnymi wybuchami śmiechu czy też rozczulenia i zachwytu.
    Pewnie macie to samo - Richard jest jak narkotyk. W każdym razie ja mam wrażenie, że mam silnie skrzywioną osobowość narkomana jeśli chodzi o RA. Poniekąd jestem z siebie dumna, bo zaraziłam miłością do "Hobbita" moje dwie bratanice (w wieku 12 i 8 lat - z czego druga jest moją chrześniaczką i absolutnie kopiuje wszystko, co ja robię) i kuzynkę w wieku 11 lat. Cóż, zostawiły mi łaskawie wolną rękę jeśli chodzi o Thorina, ponieważ troszkę bardziej wolą nieco mniej majestatycznego Kiliego (choć kuzynka gotowa była się ze mną kłócić).

    Właściwie nie wiem, po co to wszystko piszę, chyba chciałam się wygadać przed kimś, kto mnie (tak sądzę) zrozumie. Niestety z dziećmi nie o wszystkim porozmawiam, a poza nimi nie mam nikogo, kto byłby choć w połowie tak stuknięty jak ja.
    Kiedyś pisywałam opowiadania. Naprawdę to lubiłam. Ale musiałam mieć jakiś powód, natchnienie. A odkąd zobaczyłam Sir Guya to natchnień (i westchnień) nie brakuje. Rysio przywraca mi wszystko to, co kiedyś miałam. Przede wszystkim dał mi znowu radość z życia i inspirację. No i jak nikt dotąd zmotywował mnie do polepszania swoich umiejętności z języka angielskiego :-)

    Dziękuję za przeczytanie tych banalnych wypocin, przepraszam za nie i pozdrawiam wszystkie Rysioholiczki!
    I tak na zakończenie:

    http://media-cache-ak0.pinimg.com/736x/c8/77/25/c8772579b54c7f25a3efbdf3e6b7212c.jpg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kate. Możesz być pewna, że Twoje Ryśkowe zwichrowanie znajdzie tu 100% zrozumienie i akceptację. Wszystkie mamy to samo. Chęć podzielenia się z kimś swoją fascynacją to normalny objaw i główny powód, dla którego się tu spotykamy. Pierwsze spotkania z postaciami wykreowanymi przez Rysia mają wyjątkowy klimat, a potem za każdym następnym oglądaniem jest jeszcze lepiej i lepiej i lepiej (przy Ryśku to normalne).
      Dobrze, że kształtujesz młode umysły - na razie wolą Kiliego - do Thorina trzeba dojrzeć.
      Mam nadzieję, że pochwalisz się kiedyś swoimi opowiadaniami. O tak, sir Guy zdecydowanie przyspiesza rytm serca.
      Zdjęcie jest świetne - szeryf to druga po Guy'u świetna postać.
      Fajnie, że się odezwałaś. Ja nigdy się nie uaktywniałam na żadnych blogach i forach ale te anielsko-demoniczne niebieskie oczy sprawiają, że człowiek przestaje się kontrolować i robi rzeczy, których nigdy przedtem nie robił. I bardzo dobrze!

      Usuń
    2. Zosieńko wejdź na swoją pocztę. To w ramach mojego wytłumaczenia się.

      Usuń
    3. Kiedyś pewna mądra Dziewczyna powiedziała tutaj, że wszystko przychodzi do nas w odpowiednim momencie, i cieszę się, że właśnie teraz jest Twój czas Kate na odkrywanie Rysia. Jeszcze raz serdecznie witam tutaj! Zdjęcie zaiste wspaniałe! :D

      Usuń
  15. Witaj, Kate, wśród podobnie jak Ty uzależnionych! :-)
    Za "wypociny" nie przepraszaj, przecież to właśnie jest najwłaściwsze miejsce, by wyrazić, co Ci w duszy i sercu gra, podzielić się tymi myślami, których nawet najbliższej rodzinie się nie ujawnia. Wszystkie to rozumiemy, popieramy i znamy z doświadczenia.
    Bratanice pewnie jeszcze na Ryśka są za młode - on do nieco dojrzalszych serc pasuje. Żal mi ich trochę, że gdy już dorosną na tyle, by móc go docenić, nasz ulubieniec będzie już w wieku bardziej zaawansowanym, gdy tymczasem my uwielbiamy go w pełni rozkwitu jego męskiego wdzięku.
    Mam nadzieję, że natchnienie wyda owoce, którymi się z nami podzielisz (dobry Guyowi fanfik zawsze jest na wagę złota).
    Fotka boska - widać już początki Thorinowego majestatu w Guyu. Ileż w nim dumy, ile pychy... "Pyszny" Guy - aż schrupać się go chce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Kate w naszej kawiarence "Pod Ryśkiem". Jest to miejsce dla takich osób jak Ty.Tutaj znajdziesz zrozumienie i akceptację.
      Witamy Cię w naszym gronie. Ten blog stworzyła Ania. Wspaniała osoba. Kochamy ją
      i dziękujemy za niego. Tutaj możesz wpadać o każdej porze. Zawsze któraś z dziewczyn będzie dotrzymywała Ci towarzystwa.
      Najwięcej filmów z Ryśkiem jest wiadomo gdzie. Proponuję Ci "Spooksów" z polskimi napisami.

      Usuń
  16. Droga Kate, witamy Cię chlebem i solą. Rzuć gdzieś w kąt płaszcz, ściągaj buty, przysuń zmarznięte stopy do kominka, (jeśli wola ku temu, coś sobie nalej - może być z procentem, tym lepiej), i czuj się jak w domu. Też całkiem niedawno - bo ledwo jakieś 2 tygodnie temu - stałam sie bywalczynią kawiarenki "Pod Ryśkiem," i już nie wyobrażam sobie dnia bez zajrzenia tutaj choć na chwilę. Gospodyni Ania jest urocza, a całe grono totalnie zbzikowane na punkcie Ryśka, więc naprawdę jest tu wyjątkowo. Szczególnie jak sobie polejemy z procentem :))) Zresztą, co ja gadam - sam Rysiek jest jak procent. Zawsze któraś z nas będzie gotowa "pić" go z Tobą. :)))) Do upadłego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie, że po Ryśku nie ma syndromu dnia następnego. Ryśka po prostu nie da się przedawkować - zawsze można więcej i nigdy nie ma się dość.

      Usuń
    2. No właśnie, uzależnia, skubaniec jeden, jak najsilniejszy narkotyk. Kaca po nim na pewno się nie ma, ale spróbujcie, dziewczyny, wyjechać gdzieś na choćby na kilka dni bez dostępu do internetu... Taki się wtedy pojawia głód Ryśkowy i syndrom odstawienia, że kręćka można dostać.
      A po powrocie od razu rzuca się człowiek na blogi, zdjęcia, filmy, wywiady jak pustynny wędrowiec na źródełko w oazie. I tonie w szarym błękicie Ryśkowych ślepi...

      Usuń
    3. Powinnam oddać fachowcowi laptop do przeglądu ale nie jestem w stanie tego zrobić, gdy czasem mój internet strzela focha, to moje zachowanie odbiega zdecydowanie od pojęcia "kultura osobista", w pracy muszę się bardzo pilnować, bo kompletnie tracę poczucie czasu przy dowolnej stronie Ryśkowej.
      Oj, tonie się, tonie - nawet teraz patrzy na mnie ze ściany tak, że mało nie spadnę z łóżka.

      Usuń
    4. Ja sie topię w Thorinie... tak się wtulić w to futro na jego barach, uuuuch...
      Walnełam go na tapetę, niech zginę!
      A w pracy ktoś mi zagląda przez ramię i zdziwiony pyta "a to kto? Attyla, wódz Hunów?", Takie to mamy historyczne talenty :)))

      Usuń
    5. Bałabym się, Zosiu, oddać laptop w niepowołane ręce. Przecież wszystkie bajty na dysku masz pewnie zarysiowane z kretesem - jeszcze jakiś profan Ci go sformatuje. Nie mówiąc o tym, że przeglądając jego zawartość, zdziwiłby się zapewne mnogością plików o nazwach zawierających "RA", "Richard", "Rysiek", "Ryś". Jeszcze wziąłby je za jakiegoś wirusa (co nie jest dalekie od prawdy).
      Nie spadaj z łóżka, tylko przysuń się bliżej ściany, oprzyj się o nią ramieniem czy czymkolwiek innym. Rysiek przecież swoim spojrzeniem powinien Cię przyciągać, a nie odpychać.
      Jeśli to nie tajemnica - zdradzisz, które zdjęcie Ryśka masz na ścianie?

      Usuń
    6. Kasieńko, bliżej przysunąć się już nie dam rady - Rysiek ma oczy pełne obietnic rozkoszy wszelakich. Tajemnica to żadna, wyślę Ci na pocztę, bo tu umieścić nie umiem. Nie jest to ostateczna wersja "gazetki", bo czekam jeszcze na zdjęcia z biura projektowego.

      Usuń
    7. Z tego biura projektowego, o którym pisałaś?
      W takim razie coś długo trwa realizacja Twojego zamówienia. Czyżbyś złożyła zapotrzebowanie na tapetę z tysięcy zdjęć Ryśkowych, taką wielką, by całe mieszkanie nią przyozdobić, łącznie z sufitami? Trochę bym się niepokoiła i zrobiła zazdrosna, że tyle czasu w tym biurze Ryśka (nomen omen) dopieszczają.

      Usuń
    8. Podejrzewam, że koleżanki p.D zobaczyły zdjęcia i kalendarze i w ferworze walki o nie poniszczyły. Zamówienie istotnie słuszne złożyłam - telefon jutro wykonam. Pan D. powiedział, że musi nad tym popracować -zobaczymy co z tego wyniknie. Jak mi się wynik jego działań nie spodoba, to ja popracuję nad nim.

      Usuń
    9. Myślałam o ścianie nad łóżkiem i przed orbitrekiem (w ramach dopingu), ale myśl o suficie jest naprawdę kusząca - przyimek "pod" bardzo dobrze mi się z Ryśkiem komponuje.

      Usuń
    10. Biedny pan D. Nawet nie wie, biedaczek, co mu grozi, jeśli Ryśka nie potraktuje z należytym szacunkiem i czcią.
      Wyobrażam już sobie, jak powoli i niespiesznie wycinasz mu na skórze pleców portret Ryśkowy, po czym wieszasz tę skórę nad łóżkiem jako trofeum. ;-D

      Usuń
    11. Tylko żeby uzyskać na suficie odpowiedni efekt, należałoby skądś zdobyć zdjęcie o wybitnie wielkiej rozdzielczości, inaczej oczy wypatrzysz, a Ryśka nie zobaczysz. A najlepiej by było, gdyby było to zdjęcie całej sylwetki, z sięgające głową nad Twój zagłówek, a nogami w nogi łóżka - realizm pierwsza klasa.

      Usuń
    12. A może by tak łóżko piętrowe? Obawiam się, że przy takim stopniu realizmu mogłabym w ogóle przestać sypiać. A dzisiaj to mi się chyba "Milczenie Owiec" przyśni - teraz jak spotkam się z p. D.,to będę myśleć o wycinaniu portretu Ryśka na jego plecach.

      Usuń
    13. Pewnie, leżeć tuż pod sufitem, nos w nos, oko w oko, usta w usta z Ryśkiem. Dziwne by było, gdybyś zasnęła :-) Tylko pamiętaj, żeby ta tapetka wodoodporna była, tak by sufitowy Rysiek przeżył w całości namiętne obcałowywanie.
      Biedny pan D. będzie sobie myślał: "Czemu ona patrzy na mnie tak drapieżnie? Chyba jej się podobam, kurka wodna!"

      Usuń
  17. Witajcie!
    Wpis Kate dodał mi odwagi :).
    Zaglądam na tę stronę od jakiegoś czasu. To takie miłe i ciepłe miejsce, gdzie chce się wracać, a zrysiowanie jest stanem absolutnie normalnym. Dla mnie ten stan trwa już od jakiegoś czasu i za nic nie chce odpuścić. Ale nie czarujmy się, nie robię niczego by to zmienić. Wręcz przeciwnie:), a Wasze wpisy są istną kopalnią wiedzy :). Dzięki!
    Pozdrawiam wszystkie zrysiowane siostry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, Rysiek jakieś takie fluidy wysyła, że Zrysiowanie zatacza coraz szersze kręgi. Witaj Anonimowa. W kawiarence "Pod Ryśkiem" pożywki dla pogłębienia swego "stanu absolutnie normalnego" znajdziesz mnóstwo.

      Usuń
    2. Witaj :) Zrysiowanie jest tu nawet nie tyle normalne, co konieczne i jak najbardziej pożądane. Wzajemnie się w nim utwierdzamy, dopieszczamy je, hołubimy i pogłębiamy. Żaden inny stan nie powoduje takiego regularnego zasilania organizmu w adrenalinę i endorfiny, nie motywuje do tak wielu rzeczy, nie poszerza horyzontów.
      Dziękujemy za miłe słowa dotyczące naszych wpisów, choć muszę przyznać, że bardzo często z komentarzy merytorycznych i na temat skręcają na najbardziej zdziczałe manowce i hulają tam bez opamiętania i do upojenia.

      Usuń
    3. Oooooooj, Kasieńko miła, chyba Ci to hulanie zbytnio nie przeszkadza, hmm?
      Wszak genialny plan zatrzymania Ryśka w leśnych ostępach za pomocą ambon, paśników dla zwierzat i zaimprowizowanych namiotów ze zwisających gałęzi wyszedł właśnie spod Twego lekkiego pióra (klawiatury znaczy się)... jego inżynierska wręcz precyzja i mogłaby służyć za wzór tym, co budują autostrady w naszym pięknym kraju. Pozdrawiam nową koleżankę Anonimową :))

      Usuń
    4. Nie, nie przeszkadza ani trochę, zwłaszcza jeśli hula się w równie pozytywnie zakręconym towarzystwie. Rozwija to wyobraźnię, daje pożywkę i tematykę do namiętnych marzeń przed zaśnięciem, no i ubaw mam przy tym też niezły. Chodzi mi o to, że dość często tematyka naszych pohulanek odbiega od bieżącego wpisu na blogu, chociaż, co przyznać trzeba, niezmiennie koncentruje się na sednie, tj. na Ryśku, a więc zupełny offtop to nie jest.
      Cóż, budowniczowie autostrad raczej nie są zaRAżeni :) Szkoda, może Rysiek by ich natchnął jakoś pozytywnie i wszelkie inwestycje nabrałyby polotu, rozmachu i tempa. A wystarczyłoby sobie wyobrazić, że oto RA chce przyjechać do naszego pięknego kraju, szybciutko i wygodnie przemieszczać się ze spotkania z fankami w mieście A na spotkanie w mieście B, a migiem pojawiłyby się autostrady zaopatrzone od razu w rozwijany czerwony dywan. Inna opcja groziłaby zniechęceniem Ryśka, wytrząsającego wdzięki na wojewódzkich kocich łbach, dla niepoznaki tylko zwanych drogami ekspresowymi, i znerwicowaniem fanek, które "we łzach i trwodze" czekałyby na przyjazd swojego ulubieńca, który akurat utknął gdzieś w szczerym polu, bo oto przeciwny pas zamknięty i ruch odbywa się wahadłowo.

      Usuń
    5. My po prostu dość szeroko i z rozmachem krążymy wokół głównego tematu. Wprawdzie ktoś może być zaskoczony, że przy "Pinter Proust" pojawił się temat medycyny ludowej i jej cudownych właściwości, wycieczek do lasu w celu kontemplacji natury, stanu polskich autostrad, nałogów wszelakich ale jestem pewna, że potrafiłybyśmy to doskonale uargumentować.

      Usuń
    6. A ze szczerego pola już tylko krok w bok do lasu, gdzie wspomniany leśny scenariusz rozwija się niczym z pączka kwiat. Rysiek się gubi, my za nim, a polskie lasy ogromne są i nieprzebyte...i przez dłuższy czas jedynym zwisającym elementem tegoż urokliwego krajobrazu są zwisajace gałęzie :)
      i w takim właśnie rozanielonym nastroju idę spać. Dobranoc Kasieńko i zrysiowane bratnie dusze!

      Usuń
    7. "Kontemplacja natury"... Hm, bardzo oględnie nazwałaś ten cel wycieczki, Zosiu. Ale biorąc pod uwagę, że Rysiek jest arcydziełem matki-natury, to jego namiętna i dogłębna kontemplacja jak najbardziej mieści się w tej kategorii.
      Podobnie jak medycyna ludowa (miłość do RA najlepszym lekarstwem).

      Usuń
    8. Rebecco, kocham Cię za te gałęzie. :-* Właśnie leżę i kwiczę!

      Usuń
    9. Laptop mi prawie spadł. Doprawdy, rozmach to my tu mamy, że ho!

      Usuń
    10. Ojej Kasieńko, Ty masz chyba jakieś nieodpowiednie skojarzenia. Chodzilo mi po prostu o to, że z gałęzi w naszych polskich lasach nie zwisaja stworzenia zwane leniwcami. To nie ta strefa klimatyczna. Przecież kontemplujemy piękno polskich lasów jak mówi Zosia.

      Usuń
    11. Jeszcze raz witam Cię Anonimowa. Pewnie, że zrysiowanie jest stanem jak najbardziej normalnym a ten kto tego nie dostrzega, no cóż będę takiemu współczuć. A Ryś co chwila dostarcza nam powodów do pogłębiania naszego zachwytu, a jeśli tego akurat nie robi to i tak znajdziemy sobie odpowiedni powód ;)

      Usuń
  18. Bardzo Wam dziewczyny dziękuję za tak miłe przyjęcie, nie spodziewałam się takiego odzewu, serio :)
    "anielsko-demoniczne niebieskie oczy" - sama bym tego lepiej nie ujęła, cały czas patrzę w jego oczy i zastanawiam się jak by je określić :)
    W kwestii Guyowego fanfiku: jeśli podsuniecie mi coś, jakiś pomysł, to z radością coś dla Was stworzę. Wydaje mi się że jakiś tam talent mam, kilka lat temu dość sporo osób mi to mówiło, wiadomo - Mickiewiczem ani Tolkienem to ja nie jestem, ale staram się, bo lubię pisać. Takie tam tanie romansidła z domieszką erotyki. Tylko muszę mieć jakieś natchnienie, pomysł, choć zalążek tego co czytelnik chce przeczytać (nawiasem mówiąc ostatnie moje opowiadanie miało ok. 255 stron - obawiam się że to rekord, ale pisałam je z własnej próżności tylko dla siebie, bo zwykle pisywałam dla kogoś na "zamówienie"). A wyobraźnię mam bujną, czasem mnie aż przeraża i bywa że zawstydza. Tak szczerze to myśląc dziś wieczorem o Ryśku napisałam 2,5 strony czegoś, co można nazwać małą fantazją, wizją, nie wiem... Patrząc na jego zdjęcia słowa same przelewają się na klawiaturę :) Jeśli macie ochotę na próbkę mego wątpliwego talentu, mogę to "cudeńko" tu wkleić, o ile się zmieści. Celowo pisząc nie nadałam bohaterce imienia (mimo że o wiele trudniej jest wtedy pisać, uwierzcie, najłatwiej jest mi pisać z moim imieniem, wtedy mogę się bardziej wczuć), aby każda mogła się poczuć jakby była tam z Rysiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie proszę o cudeńko i uśmiecham się całą paszczą :-D

      Usuń
    2. O rany Julek, nie, nie idę spać, jak tu jakaś fantazja o Ryśku ma być!

      Usuń
    3. Dawaj, dawaj! Nogami z radości przebieram!
      Żeby już nam Ania wreszcie ozdrowiała - dziwnie jakoś tak bez gospodyni się gościć rarytasami różnymi i nowymi gośćmi cieszyć.

      Usuń
    4. Też żałuję, że gospodyni nie ma, z niecierpliwością czekam na jej pojawienie się i pozdrawiam - a na ozdrowienie dedykuję moją małą fantazję z Rysiem:

      Weszła do domu cicho, niezauważona. Powinna być o tej porze w pracy, lecz w południe padła cała sieć komputerowa i nijak nie można było tego naprawić od ręki. Cieszyła się, bo bardzo tęskniła za mężczyzną, który jakiś czas temu cudownie odmienił jej życie i ubarwił je po latach nudnej egzystencji i czekania na niemożliwe. A jednak, niemożliwe stało się możliwe i teraz dzieliła swój świat z Nim. Gdy przekroczyła próg domu, czuła jego obecność. Czuła jego zapach, trudny do opisania, ale tak bardzo działający na jej zmysły, sprawiający że przestawała myśleć racjonalnie. A przecież w pracy, poza domem była twardo stąpającą po ziemi kobietą, realistką… Kiedy jednak był obok niej, ulegała magii jego hipnotyzującego spojrzenia i marzyła tylko o tym, by wcielił się w jedną ze swoich ekranowych ról i zrobił z nią, czego tylko zapragnie…
      Stała teraz w drzwiach pokoju, w których zwykł przygotowywać się do pracy. Bycie aktorem nie jest łatwe, ale bycie Z aktorem bywa jeszcze trudniejsze. Ciągła nieobecność, przejmująca tęsknota w momentach, kiedy był daleko od niej na planie filmowym, i ta nieznośna myśl o otaczających go pięknych kobietach, które nie raz musiał zgodnie ze scenariuszem dotykać, całować, wyznawać miłość… Starała się o tym nie myśleć, poza tym wiedziała że tak naprawdę pragnie i kocha tylko ją. Wiedziała też to w tym momencie, kiedy patrzyła jak w skupieniu czyta pokaźny plik kartek, mrucząc coś pod nosem. Dobre kilka minut spędziła wpatrując się w tył jego głowy, patrząc na jego lśniące włosy i marząc o tym, by zanurzyć w nich swoje palce i wdychać ich zapach. Ten mężczyzna był spełnieniem jej największych marzeń, a teraz był na wyciągnięcie ręki… Na palcach podeszła do niego bezszelestnie i ucałowała go w czubek głowy. Mężczyzna drgnął, trochę przestraszony – nie spodziewał się nikogo w tym momencie.
      - Witaj, kochanie – szepnęła, uśmiechając się lekko – Przeszkadzam?
      - Ty? Nigdy – odparł, chwytając jej dłoń i składając na niej pocałunek – Długo jesteś?
      - Jakieś 7 minut.
      - Znowu to robisz…
      -Co?
      - Patrzysz na mnie, kiedy nie widzę!
      - Richard, nie potrafię inaczej – roześmiała się – Patrzę na ciebie, kiedy czytasz, budzę się przed tobą i patrzę, jak śpisz, patrzę jak jesz, patrzę przez okno jak wychodzisz do sklepu po bułki i nie odchodzę od okna póki nie znikniesz mi z horyzontu, patrzę jak rozmawiasz przez telefon, patrzę jak jesteś seksowny w każdej prozaicznej czynności. Nie patrzyłam na ciebie jeszcze tylko w toalecie.
      - Może tak jest lepiej – mężczyzna przekonująco udał gniew – Nie mam przez ciebie ani odrobiny prywatności!
      - Masz rację… Uwielbiam podziwiać też twoje ciało przez drzwi od prysznica…
      - Jesteś gorsza niż wszystkie plagi egipskie! Co mogę zrobić, żebyś się ode mnie oderwała i spojrzała choć raz na kogoś innego!?
      - Hmmm… Może załatw mi randkę z jednym z twoich siostrzeńców, Królu spod Góry?
      - Czekaj, miałem gdzieś numer do Bombura, na początek powinien ci wystarczyć.
      - Wolę już chyba Robin Hooda.
      - To Sir Guy ci nie wystarcza? – Richard zmienił ton i jego twarz ściągnął grymas powagi, by po chwili pojawił się na niej charakterystyczny ironiczny uśmieszek i błysk w oku.

      Usuń
    5. - Cóż… Dziś wolę Thorina i jego Arcyklejnot – wyszeptała, ledwie łapiąc oddech pod presją jego nieziemsko seksownego spojrzenia.
      - Arcyklejnot jest bardzo, bardzo głęboko schowany… - mężczyzna pociągnął swą ukochaną by usiadła tuż obok niego – Co powiesz na… Wędrówkę do Samotnej Góry?
      Nie czekając na jej odpowiedź, chwycił jej stopy i postawił tuż obok siebie. Powolnym ruchem przesuwał swe dłonie wzdłuż jej nóg, patrząc jej głęboko w oczy. To było trudne doświadczenie, bo bardzo chciała zachować powagę i spokój, jednak jego spojrzenie było przeszywające jak strzała, czasami bywało zimne jak stal miecza ale też i gorące jak ogień. Ten człowiek był wielką zagadką, ale tak bardzo uwielbiała jego setki twarzy, jego wszystkie role w które wcielał się całym sobą, i które potrafił również odgrywać w domu, tylko przy niej i tylko dla niej… Teraz był tuż obok i patrzył na nią wzrokiem pełnym dumy, jego twarz była pełna majestatu i dostojności. Tak, zdecydowania podniecał ją Thorin Dębowa Tarcza, i mimo braku długich, falujących włosów oczyma wyobraźni widziała go takim właśnie. Jej osobisty król… Król jej serca. Richard patrzył uparcie w jej oczy, po czym zjechał wzrokiem niżej, jednocześnie kierując swe piękne dłonie w górę jej nóg.
      - Erebor – mruknął niskim głosem, patrząc na jej podbrzusze. Dostrzegł, że pod cienkim materiałem sukienki kobieta cała się trzęsie – Mój dom…
      Prawie odpłynęła, słysząc te słowa wypowiedziane w tak zmysłowy sposób. Zawrót głowy skutecznie odwrócił jej uwagę od jego dłoni, które już dotarły pod sukienkę. Jego długie, szczupłe palce już miały kontynuować wędrówkę, kiedy kobieta na moment odzyskała świadomość i odepchnęła ręce ukochanego, który spojrzał na nią z nieskrywanym zdziwieniem.

      Usuń
    6. - Co jest? – zapytał groźnie.
      - You have no right to enter that mountain – wyrecytowała z pamięci kwestię Barda, usiłując złapać oddech i brzmieć poważnie. Na nic się to nie zdało, bo jej głos drżał pod wpływem jego dotyku. Richard uśmiechnął się pod nosem, po czym spoważniał, spojrzał na nią spod brwi i twardo odparł:
      - I have the only right…
      (przepraszam, ale te 2 kwestie Barda i Thorina najlepiej brzmią w oryginale i nie mają takiej mocy kiedy są przetłumaczone)
      Dostrzegł, że jego słowa działają na nią niesamowicie, toteż mówił dalej, rozpoczynając od nowa wędrówkę dłoni do celu:
      - Muszę dotrzeć do Góry, by zniszczyć smoka… Odnaleźć Arcyklejnot, odzyskać tron, odzyskać królestwo, które odebrano mojemu dziadkowi i ojcu… Jestem prawowitym Królem pod Górą, władcą Ereboru, potomkiem Durina…
      - Boże, co ty ze mną robisz – usłyszał nagle. Uśmiechnął się szeroko.
      - Odbieram to, co mi się słusznie należy – odparł – Na brodę Durina, dziadek nie mówił mi że władza tak działa na kobiety…
      - To TY działasz, Rysiu, i jeśli zaraz nie zdobędziesz Ereboru, to na wszystkie świętości, na koronę Thranduila, na laskę Gandalfa, na gniazdo pająków, na głowę Azoga przysięgam ci, że dokona tego twój własny siostrzeniec!
      - Który? – Richard przekrzywił głowę z rozbawieniem – Kili to dzieciak, a Fili… No cóż, myślałem że nie lubisz blondynów.
      - Mam słabość do wszystkich potomków Durina – odparła przekornie.
      - No proszę… Myślałem, że pragniesz MOJEGO Arcyklejnotu…
      - Tylko ciebie pragnę królu – zawołała w końcu rozpaczliwie – Ciebie, twojego Arcyklejnotu, twojego Orkrista, twojego spojrzenia i głosu… Rób ze mną, co zechcesz, tylko mów do mnie cały czas…
      Mężczyzna ponownie uśmiechnął się. Zdecydowanie podobała mu się władza, jaką miał nad tą piękną kobietą. Dla niej mógł być wszystkim i każdym, mógł wcielać się w każdą rolę, robić to, czego ona pragnie, czego potrzebuje. Uwielbiał doprowadzać ją do szaleństwa i naprawdę polubił to domowe wcielanie się w swoje ekranowe postacie. Choć tak naprawdę wiedział, że przede wszystkim kocha jego samego – nie Thorina, nie Guya czy inne fikcyjne postacie – tylko jego, Richarda. To jego uśmiech zawładnął jej sercem i wiedział, po prostu czuł, że ta kobieta zrobi dla niego wszystko.

      Usuń
    7. Na szczęście jest to takie miejsce, w którym rarytasów nie ubywa, a wręcz przeciwnie - przybywa, więc nic Ani nie umknie. Ale rzeczywiście, bez Ani mam wrażenie, jakbyśmy szarogęsiły się w cudzym domu, bezczelnie polegując sobie w butach na kanapie i wypijając całe wino z barku.

      Usuń
    8. Kate, to jest cudowne! Odpłynęłam, a moje hormony zapomniały, jak się nazywają.

      Serio, rzadko w sieci można się natknąć na tak dobrze napisane erotyki. Pisz, kochana, jak najwięcej i dziel się z nami :-) Jesteś wielka! :-*

      Usuń
    9. O jasny piorun, jak dobrze, że nie poszłam spać!
      Kate, skąd Ty się wytrzasnęłaś z takim obłędnym piórem?
      I masz tego WIĘCEJ?
      Cud sie stanie, jeśli nie wyjdę z siebie i nie stanę obok. To po prostu świetne jest!

      Usuń
    10. Popieram! Pisz, kochana, pisz! I dowcipne, i pikantne. Super, że do nas dołączyłaś.

      Usuń
    11. Jak dobrze że nie poszłyśmy spać - teraz wszystkie możemy mówić, że zarywamy nocki przez Richarda :) Trochę tego typu rzeczy mam sprzed paru lat (choć wielu się wstydzę mimo że nadal je przechowuję), niestety o Ryśku mam tylko to, bo dopiero dziś mi się przypomniało że ja przecież potrafię pisać :D

      Boże jak się cieszę, że do Was dołączyłam, widzę że znowu mam dla kogo bazgrać :) Tylko błagam, nie wysyłajcie tego Ryśkowi, bo chłop padnie na zawał i zadzwoni na policję, że jakieś Polki planują gwałt zbiorowy...

      Usuń
    12. Mamy tu dziś, miłe panie, jazdę bez trzymanki - najpierw ta Ryśkowa tapeta sufitowa, pod którą można leżeć na piętrowym łożku (jakoś wyjątkowo zadziałała na moją wyobraźnię, co i raz spoglądam na mój sufit) ...a teraz TO. Chyba meliski muszę się napić na uspokojenie, bo wcale ne zasnę!

      Usuń
    13. Meliskę najlepiej podwójną. Najlepiej by było mieć kilka wariantów tapety sufitowej: Ryśka mniej lub bardziej rozebranego- zależnie od nastroju. Nie, ja już lepiej pójdę spać. Pocałuję jeszcze Rysia na wszystkich zdjęciach na ścianie i pomyślę o Arcyklejnocie i o "I have the only right". DobRAnoc

      Usuń
    14. Albo tapetę interaktywną - sama ją rozbierasz w zależności od nastroju hihi hi...
      Taaaa, ja też chyba już pójde spać i może się ogarnę do rana z tego Ryśkowego omotania.
      I niech mi będzie wolno zasnąć z błogą myślą, że a nuż widelec Kate pisała coś o sir Guy'u i zechce się podzielić ....

      Usuń
    15. Och Kate! Dziękuję za to piękne opowiadanie. Ależ mam wielki uśmiech na twarzy a motylki w brzuchu szaleją:D Cudnie piszesz!
      Mam propozycję, jeśli zechciałabyś abym umieściła Twoje opowiadanie jako temat posta to daj proszę znać ( adres na pasku bocznym).

      Usuń
  19. Oj, widzę, że wiele wczoraj (dzisiaj) przegapiłam , bo postanowiłam położyć się (wyjątkowo:)) tego samego dnia, co wstałam. Obiecuję poprawę :))

    OdpowiedzUsuń
  20. Witam Was bardzo gorąco po tak długim mym milczeniu. W zasadzie mam problem od czego zacząć, czy jak kto woli w którym miejscu umieścić komentarz i jak za Wami „nadążyć”, więc wybaczcie jeśli nie skomentuję każdego Waszego cudownego wpisu.

    Ale zacznę od najważniejszego, czyli przywitania nowych Komentujących. Bardzo się cieszę Kate, że odezwałaś się i dołączyłaś do naszego grona. Również mocno gorąco witam Anonimową, mam nadzieję, że będziesz się tu świetnie z nami bawić, bo przecież głównie o to tu chodzi. A po cichu powiem, że również mam nadzieję, że zechcesz podpisywać się chociażby jakąś literką czy znakiem, abyśmy mogły rozróżnić która z naszych Anonimowych do nas pisze, a może i nawet zechcesz przywdziać jakieś ubranko ( awatarek).

    Chcę również bardzo mocno podziękować Wam Dziewczyny, że tak pięknie przyjęłyście nasze nowe zrysiowane. Zawsze podkreślam, że to Wy tworzycie klimat na tym blogu, czego niezbity dowód jest w Waszych komentarzach nie tylko do tego posta. Wielkie dzięki!:*

    I bardzo, bardzo dziękuję za Waszą troskę o moje zdrowie. Nie chcąc Was zanudzać powiem, że już jest lepiej, wczoraj zgodnie z zaleceniem doktora byłam u niego, dostałam kolejną dawkę antybiotyków i nowy syrop i zalecenie, że mam się pokazać w czwartek. Ale naprawdę czuję się o wiele lepiej, więc jestem dobrej myśli.

    A teraz jeszcze raz poczytam Wasze komentarze.

    OdpowiedzUsuń
  21. Myślę, że Gratiana zrobiła świetną robotę umieszczając wszystkie linki razem, więc jeśli chcecie poczytać relacje fanów z tego wydarzenia, to zajrzyjcie na jej blog. Link poniżej.

    http://gratianads90.wordpress.com/2014/01/19/fun-day-sunday-judiang-was-in-the-building-and-so-was-richard-armitage-her-impressions-of-ras-pinterproust-play-january-19-2014-gratiana-lovelace-post-503/

    OdpowiedzUsuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.