środa, 19 lutego 2014

"Serce Góry", fanfik autorstwa Kate, część 4.

Część trzecia tutaj.

Thorin chwycił Orkrista w dłoń i rozglądał się dookoła, czekając, aż Luthien się ubierze. Nadal był roztrzęsiony po ich pocałunku, ale teraz chodziło już o ich życie. O życie jego i jego kompanów. O nią, o tę młodą, piękną kobietę, która tak nagle wkroczyła do jego życia i naprawdę nie chciał, żeby z niego znikała. Kiedy spojrzał na nią, poczuł dziwny ścisk w gardle. Jej szczupłe dłonie szybko zakładały buty na małe stopy. Thorin zmierzył jej pochyloną sylwetkę z dołu do góry i zauważył, że jest naprawdę drobna, gdzieniegdzie wyraźnie widział kosteczki wyzierające spod delikatnej, jasnej skóry, i mimo, że kobiety z jego plemienia były słusznych rozmiarów, i do takowych był od dziecka przyzwyczajony, to jednak widząc stworzenie tak różne od jego dotychczasowych doświadczeń poczuł ogromną chęć, by przytulić ją do siebie. Sam nie wiedział, czy czuje po prostu coś na kształt ojcowskiego rozczulenia, czy to coś więcej… Czy najzwyczajniej w świecie pragnął jej, jej ciała, każdej jego części, każdej wystającej kosteczki, każdego centymetra tej jedwabistej skóry… Nie, to nie był dobry moment na takie rozważania. Jego przyjaciele byli w niebezpieczeństwie, a on był sam na sam z nagim, pięknym zjawiskiem, przy którym zapominał o bożym świecie. Otrząsnął się szybko i twardo spojrzał na Luthien.
- Nie mamy czasu – powiedział, a widząc w jej oczach strach, podszedł do niej i chwycił jej wątłe ramiona – Nie pozwolę, żeby coś ci się stało. Zaufaj mi.
- Ufam ci bezgranicznie – odparła – Jeśli mam zginąć, to przy tobie. Nie boję się.
- Boisz się, nie zaprzeczaj. Ja też się boję.
- Boję się tylko jednego… Że stracę ciebie.
Spojrzała w jego oczy z taką miłością, że Thorinowi zrobiło się słabo. Ścisnął mocno jej rękę i pociągnął ją przed siebie. Biegli do obozowiska, a po drodze krasnolud dał Luthien sporych rozmiarów nóż, by miała się czym bronić w razie potrzeby. Kiedy wpadli na leśną polanę, cała drużyna właśnie zbierała się do ucieczki, jednak nie bardzo mieli gdzie uciec… Gandalf wskazał wysokie drzewa na skraju urwiska, i choć dumne krasnoludy niechętnie uciekały przed wrogiem, to jednak teraz nie miały wyjścia. Grupę zbliżających się orków z daleka wypatrzył Fili, jednak mieli oni ogromną przewagę liczebną i samobójstwem byłaby próba walki z nimi. Mieli sporo szczęścia, bo w momencie, kiedy ostatni krasnolud wspiął się na drzewo, pojawili się orkowie. Jak zwykle na szarym końcu był Bilbo, o którym wszyscy zapomnieli, jednak i on zdołał wdrapać się na gałąź tuż nad Thorinem, który tulił do siebie Luthien. Hobbit, mimo przerażenia zaistniałą sytuacją, bacznie obserwował tych dwoje i wyczuł, że coś jest na rzeczy. Patrzyli na siebie w specyficzny sposób, i nie mogło to umknąć uwadze ani bystrego hobbita, ani też czarodzieja. Baggins pytająco spojrzał na Gandalfa, a ten uśmiechnął się nieznacznie, jednak już po chwili uśmiech znikł mu z twarzy, kiedy spojrzał w dół. Ogromne, krwiożercze bestie napierały na drzewa, ryk wściekłych wargów roznosił się po wzgórzach i dolinach. Sytuacja była już naprawdę tragiczna, i nic nie wskazywało na to, by ktokolwiek miał przeżyć tę konfrontację. Gandalf bezradnie rozglądał się wokół, szukając rozwiązania, a oczy wszystkich zwróciły się ku niemu, pragnąc ujrzeć choć odrobinę pokrzepienia w jego oczach. Na próżno… Bilbo wspominał swoją norkę, swoje ukochane, ciche Bag End, i już miał w myślach przeklinać pojawienie się krasnoludów w swoim życiu, kiedy pojął, że przecież obiecał im pomóc. Że tak naprawdę jest tu, bo stali się jego przyjaciółmi, którzy nie mają domu. On go ma, oni nie mają, a to niesprawiedliwe. Nie może być tak, że jego przyjaciele stracili coś ważnego, a on odwraca się od nich. Poczuł jeszcze silniejszą więź z nimi i w obliczu śmierci nagle przestał żałować, że opuścił Shire, a był z tego wręcz dumny. Był gotów umrzeć na polu bitwy. Tak, przynajmniej będą o nim pisać pieśni i opowiadać legendy małym hobbiciątkom. Uśmiechnął się sam do siebie, by dodać sobie odwagi i przekonać się, że to, co robi, jest dobre i godne pochwały. W tym momencie Balin położył mu dłoń na ramieniu.
- Bilbo, drogi druhu… Wątpiliśmy w ciebie wszyscy, ale teraz muszę ci powiedzieć, że nigdy nie utracisz dozgonnej wdzięczności krasnoludów. Nawet jeśli my nie przeżyjemy, nasi bracia będą o tobie pamiętać. Nie dadzą zginąć legendzie o bohaterskim hobbicie – powiedział.
- Ja bohaterski? Dajże spokój – Baggins próbował zachować resztki dobrego humoru – Zresztą damy sobie radę. Nie z takich opałów już wychodziliśmy, prawda? Prawda, Balinie?
Krasnolud spojrzał na przyjaciela smutno i odwrócił wzrok w kierunku innych drzew. Ori i Dori kurczowo trzymali się gałęzi, Nori z Dwalinem byli tuż nad nimi. Na kolejnej z sosen Gandalf pomagał Bifurowi utrzymać się na gałęzi, niżej Kili i Fili drżeli, przytuleni do siebie niczym przerażone dzieci. Na następnym drzewie Bofur w myślach modlił się, by siedzący obok niego brat, Bombur, nie złamał swą wagą konaru, a Oin z Gloinem rozglądali się, licząc siły nieprzyjaciela. Balin spojrzał w dół – na jednej z niższych gałęzi jego drzewa siedział Thorin z Luthien. Tulił ją do siebie mocno, gładząc jej włosy.
- Nic się nie bój – szeptał jej do ucha – Wszystko będzie dobrze…
- Wierzę ci – odparła dziewczyna – Ty też się nie bój. Thorinie, ja… Ja muszę ci coś powiedzieć. Zanim umrzemy, zanim ja umrę…
- Przestań! Obronię cię. Nic ci się nie stanie. Nikt nie umrze…
- Widzę, jak to wygląda. Nie damy im rady.
- Obronię cię…
- Nie broń mnie – Luthien ujęła jego twarz w swe małe dłonie – Bo jeśli mnie obronisz, a tobie coś się stanie, to i tak zginę. Zginę bez ciebie.
- O czym ty mówisz… Dziewczyno, co ty mi chcesz powiedzieć?
- Thorinie, ja… Odkąd cię zobaczyłam, to wiem, poczułam coś takiego, że… Nie umiem znaleźć słów, nie wiem, jak ci to powiedzieć, żebyś zrozumiał. Żebyś nie zrozumiał źle, żebyś nie myślał o mnie źle, że się ośmielam, przecież ty jesteś królem, a ja jestem nikim…
- Luthien! – krasnolud zaczął się niecierpliwić – Wyduś to wreszcie, póki żyjemy!
- Ja po prostu ciebie...
- Co!? – Thorin nie krył irytacji, i już chciał potrząsnąć dziewczyną i krzyknąć na nią, kiedy jego wzrok skupił się na jednym, powoli poruszającym się punkcie. Jasnym punkcie. Wytężył wzrok i rozpoznał postać, która niegdyś zniszczyła mu życie. Zmierzała ku niemu na białym wargu, ziejąc nienawiścią. Thorin puścił Luthien i z niedowierzaniem patrzył na starego wroga – Azog…!?
Blady ork stanął na wprost drzewa, na którym schronił się Thorin, i patrzył na krasnoludy z triumfem i paskudnym uśmiechem na pooranej bliznami twarzy. Jego pobratymcy otoczyli go, obserwując bacznie swego pana. Ten spojrzał prosto w oczy krasnoludzkiego władcy.
- Czujecie? – odezwał się – Śmierdzi strachem. Twój ojciec też nim śmierdział, Thorinie, synu Thraina.
- To niemożliwe… - szepnął z niedowierzaniem krasnolud, a Azog wymownie wskazał na niego.
- Ten jest mój – powiedział – Resztę zabić!
Wargowie rzucili się na drzewa, próbując je gryźć i wyrywać, a przy tym strącić siedzące dość wysoko krasnoludy. A te, wydawałoby się silne sosny, padały jedna po drugiej pod naporem wściekłych wargów, tak że towarzysze musieli skakać po gałęziach, aż wszyscy znaleźli się na jednym, ostatnim, stojącym na samej krawędzi urwiska drzewie. Azog roześmiał się okrutnie, widząc strach opanowujący krasnoludy. Lecz w tym momencie Gandalf wpadł na pomysł, jak odstraszyć wargów. Podpalił szyszkę i rzucił nią w grupę wściekłych wilków, potem kolejną, i po chwili cała kompania miotała ogniem we wroga. To odstraszyło nieco orków, ale radość krasnoludów nie była długa – drzewo nie mogło oprzeć się grawitacji i z każdą sekundą coraz bardziej opadało w dół. Wydawałoby się, że w tym momencie mógł pomóc tylko cud… Thorin stracił jednak nadzieję. Widział tylko dwa wyjścia – albo zginie, spadając z urwiska niczym tchórz uciekający przed orkami, albo umrze godnie, stojąc twarzą w twarz ze straszliwym wrogiem. I automatycznie pierwsze wyjście przestało dla niego istnieć. Spojrzał na Luthien i wstał.
- Co robisz? – szepnęła przerażona dziewczyna.
- To, co już dawno powinienem zrobić. Idę się zemścić.
- Thorinie, błagam… O czym ty mówisz!?
- Ten śmieć zabił mojego dziadka, przez niego zginął mój ojciec. Zniszczył mi życie, odebrał to, co było dla mnie ważne. Tylko tak mogę odzyskać spokój.
- Zginiesz! Nie dasz rady, zabiją cię! – krzyczała, przerażona – Nie rób tego! Nie rób tego nam wszystkim, potrzebujemy cię! Ja ciebie potrzebuję!
- Luthien, nie zrozumiesz…
- Bo nie rozumiem! Masz ludzi, którzy cię kochają i pójdą za tobą wszędzie, a ty bez sensu idziesz na pewną śmierć w ogień i brudne łapska orków! Zostawiasz nas samych!
- Jeśli tego nie zrobię, nie mam po co żyć – odparł, odpychając ją od siebie – Nie mam dla kogo żyć.
- Masz… - Luthien chwyciła jego rękę i ucałowała ją z szacunkiem, jednak krasnolud odtrącił ją i poszedł wprost przed siebie. Dziewczyna rozpłakała się i krzyknęła za nim – Kocham cię!
Thorin usłyszał jej słowa, i bardzo chwyciły go za serce. W jednej chwili miał ochotę zawrócić i wziąć ją w ramiona, usłyszeć jeszcze raz słowa, których nigdy nie usłyszał od nikogo, ale był zbyt dumny, by odpuścić zemstę na swym śmiertelnym wrogu dla kobiety. Był zaślepiony żądzą krwi, pragnął mieć brudną krew Azoga na swoich dłoniach, widzieć jego cierpienie i trzymać jego odciętą głowę. Zbezcześcić jego trupa, tak jak on uczynił z ciałem Throra. Był zdeterminowany i nic nie mogło go powstrzymać. Kiedy kroczył dumnie z głową uniesioną wysoko pośród płomieni, jego towarzysze z przerażeniem patrzyli, jak ich przywódca idzie po śmierć. Nie rozumieli tego. Bilbo przyczołgał się ostrożnie do płaczącej Luthien i przytulił ją.
- Nie płacz – powtarzał jej do ucha – To przecież Thorin Dębowa Tarcza. Nic mu się nie stanie, wróci do nas cały i zdrowy…
- Ale ja go…
- Wiem, słyszałem – przerwał jej Bilbo – Rozumiem, co czujesz.
- Wszyscy słyszeli? – w oczach Luthien pojawił się lęk i wstyd.
- Nie, tamci wyżej na pewno nie słyszeli, nie martw się. Tylko ja z Balinem. A Gandalf chyba sam wie…
- Jak to?
- Przecież to widać, żaden z nas nie patrzył nigdy na Thorina tak, jak ty.
- Bilbo, nie wybaczę sobie, jeśli on umrze… Wiem, że to niestosowne, on jest wielkim panem z rodu Durina, to nie powinno się w ogóle wydarzyć, nie miałam prawa się w nim zakochiwać ale… Odkąd go ujrzałam, mam po co żyć. Dlaczego on to robi… On zaraz umrze!
- Musi to zrobić. My możemy tego nie rozumieć, ale gdyby tego nie zrobił, nie wybaczyłby sobie. To krasnolud, a poza tym – wnuk Throra, którego zabił Azog. Gdyby teraz siedział na tym drzewie, umarłby, ale dlatego, że jego duma i ego by nie wytrzymały takiego poniżenia. To kwestia honoru, Luthien. Thorin ma go czasami aż zbyt wiele…
Podczas gdy rozmawiali, Thorin kroczył nadal w kierunku wroga.
Orkrist lśnił w ogniu, a jego właściciel emanował jakby własnym blaskiem. Nawet Azog musiał przyznać, że król krasnoludów nie ma w sobie ani krzty lęku, w jego spojrzeniu była czysta nienawiść, ale i duma, roztaczał wokół siebie aurę wyższości, wyglądał jakby nie bał się zupełnie nikogo i niczego. Sama jego postawa zdawała się mówić, że to on jest teraz panem sytuacji i orkowie zaczęli drżeć o swoje życie. Z każdą chwilą, gdy się do nich zbliżał, oni cofali się, i jedynie Azog trwał na swym stanowisku. Nagle jego warg zerwał się z ogromnego kamienia i skoczył na Thorina, przewracając go. Luthien z krzykiem poderwała się, lecz hobbit przytrzymał ją.
- On umrze! – krzyczała jak w amoku – Ja nie mogę tu siedzieć i patrzeć!
- Poczekaj! – uciszył ją Bilbo – Daj mu szansę…
Thorin z trudem podniósł się z ziemi, ale wróg ponownie powalił go z jeszcze większą siłą. Luthien szlochała głośno, przytrzymywana przez niziołka, bezsilna i zrezygnowana. Czuła się, jakby jej życie właśnie się kończyło. Z jej gardła wydobył się krzyk nasiąknięty nieopisanym bólem, gdy widziała, jak biały warg chwyta w swe szczęki jej ukochanego i rzuca nim o wielki kamień. Krasnolud próbował walczyć, ale zupełnie opadł z sił. Obrzydliwą twarz Azoga wykrzywił uśmiech triumfu.
- Przynieś mi głowę krasnoluda – rozkazał jednemu z orków, i dodał sarkastycznie – Zrób to z należnym dla króla szacunkiem.
- Baggins, na wszystkie świętości, puść mnie! – Luthien wyrywała się hobbitowi – On go zabije! Zrób coś!
- Nie pozwolę na to… Stój tu!
Bilbo, mimo że sam zdjęty strachem, powstał i wyciągnął swój lśniący błękitem mieczyk. Musiał być szybki, ale możliwie bezszelestny. Ork już zbliżał się do półprzytomnego Thorina i trzymał miecz nad jego szyją. Luthien powoli, tak aby nikt jej nie zauważył, zeszła z drzewa i na kolanach posuwała się do przodu, obserwując, jak Bilbo biegnie wprost w kierunku orków. Bał się, to zarazem najgłupsza i najodważniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek w swym życiu zrobił. Krasnoludy i Gandalf z niedowierzaniem patrzyli, jak mały hobbit naciera na ogromnego orka i zabija go w momencie, gdy ten już brał zamach, by odciąć Thorinowi głowę.
Kili i Fili zerwali się, by pobiec na odsiecz przyjacielowi, a za nimi reszta krasnoludów, oprócz Gandalfa, który usiłował zapobiec upadkowi Doriego i Oriego z urwiska – a poza tym oczekiwał, o czym nikt nie wiedział, na przybycie orłów, które wezwał z pomocą małego motylka, szczęśliwie przelatującego tuż obok w najbardziej krytycznym momencie. Czarodziej bacznie obserwował sytuację i bał się o współtowarzyszy. Zwrócił wzrok ku Luthien, która padła na kolana przy Thorinie i tuliła go do siebie. Krasnolud otworzył oczy i spojrzał na nią smutno.
- Nie wyszło mi, prawda?
- Nie mów tak, jesteś najodważniejszą osobą na świecie, nikt nie zachowałby się tak honorowo, jak ty! Dlaczego poszedłeś sam, myślałam, że cię stracę…
- Luthien, chcę, żebyś coś wiedziała – głos Thorina był z każdą chwilą bardziej cichy – Nigdy więcej nie mów, że jesteś nikim… Jesteś kimś ważnym…
- Dla kogo?
Thorin zamknął oczy i westchnął ciężko. Wokół słyszał tylko odgłosy walki, ale powoli to wszystko zanikało, było coraz ciszej, widział coraz mniej, jakby za mgłą… Poczuł tylko, jak kilka łez dziewczyny spadło wprost na jego usta.
- Nie umieraj, proszę, nie umieraj kochanie – szeptała nerwowo Luthien – Nie zrobisz mi tego…
- Posłuchaj mnie… Wtedy, przy strumieniu… To nie był nasz ostatni pocałunek – Thorin ostatkiem sił mocno objął szyję dziewczyny i przysunąwszy ją do siebie, spojrzał jej głęboko w oczy, po czym delikatnie ją pocałował – Ten był ostatni.
- Nie, zrobię wszystko, żebyś wyzdrowiał, nie rób mi tego proszę…
Na nic zdały się jej błagania, bo Thorin zamknął oczy i nie miała z nim już żadnego kontaktu. Uniosła go i trzymała jego ciężkie ciało na kolanach, płacząc i prosząc o pomoc. W tym momencie nadleciały orły, które najpierw zrzucały wargów i orków z urwiska, a potem ratowały krasnoludy z opresji. Luthien szalała z rozpaczy, kiedy jeden z ogromnych ptaków zabrał Thorina i uniósł się z nim w powietrze. Po chwili kolejny zabrał ją, i już po kilku minutach cała drużyna leciała na grzbietach orłów jak najdalej od rozwścieczonego Azoga, który przeklinał ptaki i krasnoludy za to, że po raz kolejny umknął mu Thorin Dębowa Tarcza, po raz kolejny nie udało mu się zgładzić rodu Durina… Kiedy tak lecieli, myśli wszystkich kierowały się ku Thorinowi. Wyglądał jak nieżywy, całkowicie bezwładny, blady i poraniony. Fili próbował krzyczeć do niego, ale na nic się to nie zdało; pogłębiało to jedynie i tak podły już nastrój całej drużyny, kiedy widzieli, że ich przywódca nie daje znaku życia… Wkrótce orły zostawiły ich na samotnej skale pośród lasów i odleciały w dal. Gandalf natychmiast podbiegł do leżącego nieruchomo Thorina i przyklęknął przy nim, wypowiadając nad nim jakieś dziwne, nikomu niezrozumiałe słowa. Krasnolud otworzył powoli oczy i spojrzał na czarodzieja pytająco.
- Niziołek…?
- Żyje. Jest tu, cały i zdrowy – odparł Gandalf – Miał sporo szczęścia…
- A Luthien?
- Jest z Filim, spokojnie.
Istotnie, siostrzeniec trzymał mocno dziewczynę, która cała aż wyrywała się, by pobiec do Thorina, uściskać go, wycałować i upewnić się, że na pewno żyje. Fili jednak uspokajał ją, mówiąc, żeby dała mu dojść do siebie. Thorin z pomocą Dwalina i Kiliego wstał, po czym spojrzał z wyrzutem na hobbita.
- Życie ci niemiłe!? – krzyknął – Co ty zrobiłeś… Mogłeś zginąć! Mówiłem, że będziesz nam tylko przeszkodą, że nie powinno cię tu być… Ale wiedz, że nigdy w życiu się tak nie myliłem…
Krasnolud podszedł do Bilba i zatonęli w przyjacielskim uścisku. Mały hobbit nawet nie wiedział, czego się spodziewać, a na pewno nie spodziewał się takiego zachowania po dumnym przywódcy krasnoludów…
- Wybacz, że w ciebie wątpiłem – powiedział cicho Thorin.
- Sam bym w siebie wątpił – odparł Baggins – Zresztą to nie mnie powinieneś dziękować. Ledwie powstrzymałem Luthien od rzucenia się na Azoga…
- Ale to ty mnie uratowałeś.
- Ona mało co nie umarła ze strachu. Wiesz, co czuje…
- Przestań! – syknął Thorin ze złością – Nie wszyscy muszą słyszeć!
- Zajmij się nią – Bilbo poklepał przyjaciela po plecach – Jest z Filim.
Gdy Thorin odwrócił głowę w stronę swego siostrzeńca, zauważył Luthien wtuloną w niego jak małe dziecko. Była przerażona, bezbronna i nie wiedziała, co się dzieje, ani jak ma się zachować. Część Thorina chciała podejść do niej, przytulić ją, podziękować jej, powiedzieć kim dla niego jest i ile znaczy, ale druga część kazała mu utrzymać dystans. Przecież nie jest tu na wycieczce krajoznawczej, a na misji na śmierć i życie, jest przywódcą i nie może sobie pozwolić na ani odrobinę słabości przed całą swoją kompanią. Musi utrzymać Luthien na odległość, tylko jak to zrobić, kiedy tak naprawdę dziewczyna jest tak blisko i lgnie do niego jak ćma do światła. A on pragnie jej, tak, teraz przyznawał to przed samym sobą, choć to uczucie było dotąd dla niego zupełnie obce… Był zagubiony w swych uczuciach, coś takiego przydarzyło mu się po raz pierwszy i musiał stawić temu czoła. Musiał jakoś rozgraniczyć fakt, że jest jedyną nadzieją krasnoludów na odzyskanie ojczyzny i pożądanie, które popychało go w stronę Luthien.
- Zejdziemy na dół, do lasu – oznajmił, otrząsając się z natrętnych myśli – Tam poszukamy miejsca, by przenocować i odpocząć. Fili, zajmij się dziewczyną.
- Ale Thorinie… - powiedziała cicho Luthien, lecz on zignorował ją.
- No już, co się tak patrzycie? Idziemy! Nie mamy chwili do stracenia, każda chwila jest cenna!
- Może odpocznij chwilę, w końcu ledwo uszedłeś z życiem – zaproponował nieśmiało Balin, ale Thorin wzruszył tylko ramionami.
- Odpocznę, kiedy znajdziemy miejsce na obozowisko. Ruszajmy!
Wszyscy byli zdziwieni nagłym pośpiechem Thorina, ale nikt nie śmiał zanegować jego zdania. Nawet Gandalf nie powiedział, co myśli o jego pochopnej decyzji o wędrówce w dół w sytuacji, kiedy ledwo mógł się poruszać po poważnych obrażeniach odniesionych w walce. Szedł tuż za nim i w pewnym momencie przyspieszył kroku, by się z nim zrównać.
- Jak się czujesz? – zapytał.
- Świetnie, jak tylko można się czuć po spotkaniu z tym śmieciem – odparł ze złością Thorin.
- Wściekasz się, że przeżyłeś, czy że uratował cię niepozorny hobbit?
- Wściekam się, że znowu mnie poniżył.
- Niech mi broda wypadnie, jeśli to było poniżenie! – Gandalf wybuchnął śmiechem – Cała kompania jest pod wrażeniem twojej odwagi, a zarazem nieskończonej głupoty, że poszedłeś samotnie na zgraję uzbrojonych orków, ale nikt nie uważa, żebyś został poniżony!
- Ważne, że ja tak uważam, poza tym nie sądzę, żeby zemsta za mego dziadka i ojca była głupotą!
- Mogłeś zemścić się innym razem, w bardziej sprzyjających okolicznościach.
- A ty mógłbyś przestać podważać wszystko, co robię!
- Upór krasnoludów nie zna granic – westchnął Gandalf, a Thorin nie pozostał mu dłużny:
- A wścibstwo czarodziejów przekracza wszelkie granice!
- Chłopcze, nikt nie chce ci zaszkodzić, zrozum to w końcu. Wszyscy jesteśmy z tobą, nie masz tu wrogów. Masz szacunek i poważanie swoich ludzi, nawet Bilba. Naraził się, żeby uratować ci życie.
- Wiem… I jest mi z tym źle. To ja powinienem ratować moich ludzi, ja za nich odpowiadam…
- Thorinie… Nie jesteś wszechmogący! Nie możesz być odpowiedzialny za wszystko na tym świecie i nadzorować każdej żyjącej istoty!
- Taki jest mój los – odparł krasnolud – Jeśli oni nie odzyskają Ereboru ze mną, nie odzyskają go z nikim. Ode mnie zależy przyszłość mego narodu.
- Tak, ale nie obarczaj się zbyt wielką odpowiedzialnością za wszystko. Proszę, odpuść sobie trochę i zacznij cieszyć się życiem.
- Dobrze, obiecuję że wezmę to pod uwagę przy planowaniu następnego dnia – z lekką ironią odparł Thorin – Cieszyć się życiem… Ciekawe jak, w dziczy i niebezpieczeństwie.
- No, o odrobinę radości w twoim przypadku akurat nietrudno – Gandalf rzucił okiem na Luthien, idącą w tyle z Filim i Kilim.
- Co masz na myśli?
- Masz wspaniałych siostrzeńców – skłamał czarodziej – Możesz być z nich dumny.
- I jestem, nawet nie wiesz jak. Czasem myślę, że zasługują na tron bardziej, niż ja…
- Oj teraz to przesadziłeś, ze skrajności w skrajność… Doceń siebie bardziej. Powiedz mi jeszcze, skoro tak rozmawiamy… A Luthien?
- Co z nią znowu?
- To ja ciebie pytam: co z nią.
- Nie rozumiem – Thorin z miejsca poczerwieniał, bo tak naprawdę doskonale zdawał sobie sprawę z tego, o co pyta go czarodziej.
- Rozumiesz. Powiedziała dziś głośno, że cię kocha.
- Nie przypominaj mi o tym…
- Co z tobą? Masz ogromne szczęście, pokochała cię piękna, mądra dziewczyna!
- Nie mam czasu na…
- Thorinie! – krzyknął czarodziej, po czym ściszył głos – Masz wiele czasu. Do Dnia Durina jeszcze długo, jeszcze szmat drogi przed nami. Dlaczego więc mówisz, że nie masz czasu? Nikt nie każe ci zatrzymywać się i żyć z nią w lesie, przecież idzie z nami więc możesz korzystać z tego, ile można!
- Co masz na myśli, mówiąc: korzystać?
- Nie jesteś dzieckiem, mój drogi. I nie próbuj mi wmówić, że Luthien ani trochę nie wpadła ci w oko. I nie próbuj zaprzeczać, że coś do niej czujesz.
- Gandalfie… Powiedziałem już raz, że wścibstwo czarodziejów przekracza wszelkie granice. A to, co robisz teraz, jest po prostu niesmaczne!
- Od kiedy krasnoludy tak bardzo przejmują się dobrym smakiem i manierami…
- Od kiedy są z rodu Durina i nie w głowie im przelotne romanse, a poza tym mają szacunek do kobiet, jakie by nie były!
- Szacunek do kobiet… Ładnie powiedziane.
- Gandalfie, nie prosiłem, żebyś zaglądał mi do łóżka!!! – krzyknął Thorin, skupiając na sobie uwagę całej drużyny – Zaklinam cię, po prostu odejdź i zatruwaj umysł komuś innemu!
Czarodziej roześmiał się cicho, ale ustąpił i przestał dyskutować z Thorinem. Krasnoludy zaczęły szeptać między sobą, o jakie łóżko może chodzić i dlaczego ich przywódca tak bardzo zezłościł się ze względu na mebel, którego tak naprawdę od długiego czasu nie używał, ponieważ przyszło mu spać w warunkach zupełnie niegodnych króla. Jedynie Balin i Bilbo znali prawdę i wiedzieli, czego tyczyła się cicha, acz żywa rozmowa Gandalfa z Thorinem. Tymczasem Luthien milczała przez całą drogę, mimo że Fili usilnie starał się z niej wyciągnąć powód złego nastroju. W pewnym momencie Kili zauważył, że humor dziewczyny zależy od humoru jego wujka. Zastanowiło go to, jednak nie podzielił się z nikim tym spostrzeżeniem, postanowił tylko obserwować tych dwoje. W głębi serca miał nadzieję, że Thorin, który całe życie był dla niego jak ojciec i w całości poświęcił się wychowaniu dwójki urwisów, w końcu znajdzie swoje szczęście u boku kobiety. I bardzo chciał, by tą kobietą była właśnie Luthien. Zdołał zauważyć, jak tych dwoje na siebie patrzy i jak na siebie nawzajem reagują, pomimo tego że Thorin bardzo starał się to ukryć. Chłopak był bystry i przez lata poznał swego wujka na wylot. Teraz, gdy szli w poszukiwaniu miejsca na obozowisko, był zdenerwowany i małomówny, szczególnie po rozmowie z czarodziejem.
- Tu się zatrzymamy – zaproponował w pewnym momencie Gandalf, rozglądając się wokół siebie.
- Może być – przytaknął Thorin – Oin, Gloin, rozpalcie ognisko. Bombur, przygotuj kolację. Dwalin, Bifur, rozejrzyjcie się nieco po okolicy na południe. Nie chciałbym niespodzianek w postaci trolli i innych przyjemniaczków. Kili, Fili, zostawcie dziewczynę z Orim, idźcie zbadać teren na północ. Dori, Nori, idźcie na wschód. Ja pójdę na zachód.
Odchodząc, rzucił tęskne spojrzenie Luthien. Rozczuliła go swą smutną, słodką miną. Coś w środku, coś wewnątrz niego zaczęło się buntować i mówić mu, że powinien rozbić swoją skorupę chłodu oraz powagi i dać sobie trochę szczęścia. Jednak chwilowo zagłuszył ten głos i poszedł sprawdzić teren na zachód. Nie odszedł daleko, kiedy ujrzał wysoką, wyższą niż on kępę trawy okalającą ogromny dąb. Niezła kryjówka dla kogoś, kto potrzebuje odrobiny samotności. Usiadł więc tam i rozmyślał… Tymczasem Luthien krążyła wśród krasnoludów i nie wiedziała, co ze sobą zrobić. Martwiło ją zachowanie Thorina, ale też bała się o niego. Długo nie wracał, a poszedł sam i w międzyczasie wszystko mogło się zdarzyć. Gandalf zauważył jej smutek i podszedł do niej z uśmiechem.
- Co cię martwi, drogie dziecko? – zapytał życzliwie.
- Thorin… Gandalfie, ja… Myślę, że wiesz, co czuję. Bilbo powiedział, że wiesz. Balin też wie, prawda? On też wie, powiedziałam mu to dziś, kiedy myślałam, że to koniec… Ale nie odzywa się do mnie. Milczy. Rozmawiał dziś z wszystkimi, tylko nie ze mną. Nie rozumiem go!
- Ja też wielu kwestii związanych z Thorinem nie rozumiem, ale nauczyłem się je akceptować. Luthien, moja kochana… Jesteś pewna swoich uczuć?
- Jestem, jak nigdy w życiu.
- Nie znasz go w ogóle…
- Pragnę go poznać. Z każdej strony, z tej złej i dobrej. I pragnę pomóc mu pokonać te złe strony. I chcę kochać jego dobre strony. Chcę kochać jego całego, chcę żeby mi na to pozwolił… On… Gandalfie, on mnie onieśmiela, czuję przed nim respekt, w końcu jest królem, a ja… Ale to nie o to chodzi. Nie zakochałam się w wyobrażeniu mężczyzny, w obietnicy wielkiej przyszłości u boku króla. Pokochałam smutek w jego oczach i zapragnęłam, żeby zamienił się w radość. Wiem, że go nie znam, on również nie zna mnie, ale wierzę, że możemy poznawać się z dnia na dzień coraz lepiej… Razem. Gdyby tylko chciał…
- Uwierz mi, Luthien, on tego chce. Może jeszcze o tym nie wie… Ale przecież jesteś tu po to, żeby mu to uświadomić, prawda?
- Tak sądzisz…? – twarz dziewczyny pojaśniała – Myślisz, że to możliwe?
- Jak najbardziej – odparł czarodziej – A teraz idź go poszukaj.
- Ale gdzie?
- Cóż… Specjalnie wybrałem to miejsce na postój, znam je dość dobrze. Niedaleko stąd na zachód jest taki duży dąb, otoczony bardzo wysoką trawą. Thorin poszedł w tamtą stronę, dam obciąć sobie brodę, że właśnie tam teraz się ukrył. Z daleka od mojego „wścibstwa”, jak to określił, zrzędzenia Bilba, hałasu całej gromady i przede wszystkim od ciebie.
- Nie pocieszyłeś mnie, myśl że Thorin przede mną ucieka jest raczej dołująca.
- Idź, kochana. Nikt nie będzie wam przeszkadzał – zapewnił Gandalf, a kiedy Luthien spojrzała na niego pytająco, dodał – Zadbam o to.
- Zaraz, ale… co ty właściwie masz na myśli? Chyba nie…
- Jesteście dorośli, nie ja będę mówił wam, co powinniście robić. Przede wszystkim znajdź go, a potem wszystko samo się potoczy. Zostańcie tam… to znaczy rozmawiajcie jak długo chcecie, nawet do rana.
- Ale to niemoralne, to…
- Rozmowa jest niemoralna? Nie bądź niemądra, Luthien. Kochasz go, prawda? Więc znajdź tego upartego krasnoluda i powtórz mu to tyle razy, aż zrozumie. Dziś macie idealną szansę, nie zmarnujcie jej. Nie wiem, kiedy następnym razem uda mi się znaleźć takie miejsce, żebyście mieli kawałek ziemi tylko dla siebie. No już, zmykaj.
Luthien była niesamowicie zdziwiona i zmieszana słowami Gandalfa. Miała wrażenie, że czarodziej namawiał ją na… Nie, to niemożliwe. Absolutnie. Musiała coś pomylić, źle zrozumieć. Miała po prostu odnaleźć Thorina i z nim porozmawiać. Choć tak naprawdę w głębi duszy pragnęła czegoś więcej… Miała to sobie za złe, w końcu była porządną dziewczyną z dobrego domu, była wzorowo wychowana i nigdy przedtem przez myśl nie przechodziły jej takie myśli, jak teraz, kiedy miała obok siebie Thorina. Ale nie to było teraz ważne. Musiała go odnaleźć… Nie było to trudne, poznała charakterystyczny dąb już z daleka. Jaki to paradoks, pomyślała, Dębowa Tarcza schronił się przed nią właśnie pod dębem… Odetchnęła głęboko i szybkim krokiem podeszła do wysokiej kępy trawy, zasłaniającej niewielki plac dookoła drzewa. Zajrzała tam…
Thorin siedział wpatrzony w księżyc, wyglądał pięknie, jak stworzenie nie z tej ziemi. Jego ostre, charakterystyczne rysy wyglądały w świetle niezwykle, delikatny wiatr lekko rozwiewał jego włosy, a usta były znowu rozchylone, niczym obietnica cudownych pocałunków… Podeszła do niego i usiadła tuż obok.
- Co tu robisz? Skąd wiedziałaś, gdzie mnie znaleźć? – zapytał, zmieszany.
- Powiedzmy, że nietrudno znaleźć ten dąb. Musimy porozmawiać… Nie sądzisz?
- Tak, całkiem możliwe…
- Thorinie, nie odzywasz się do mnie cały dzień. Po tym, co zaszło… Dlaczego milczysz? – zapytała cicho.
- Nie wiem… Nie wiem, co mógłbym powiedzieć. To, co dla mnie zrobiłaś, co powiedziałaś…
- Proszę, nie przerywaj. Jesteśmy sami, nikt nam nie przeszkodzi. Musisz mi zaufać, wiem że to trudne, ale konieczne. Nie możesz się zamykać w tym swoim pancerzu wielkiego wojownika. Jesteś dobry, wrażliwy, masz uczucia i potrzebujesz uczuć.
- Tak, być może masz rację. Ja po prostu… Wiesz, nigdy nikt mnie tak nie potraktował. Nie słyszałem nigdy takich słów, jak od ciebie. Jesteś pierwszą kobietą, która tak na poważnie… Ale przecież ty mnie nie znasz.
- Poznam cię, do tego właśnie dążę – zapewniła Luthien.
- Jak mogłaś zakochać się w kimś, kogo nie znasz?
- Thorinie, odpowiem ci pytaniem na pytanie: czy patrzyłeś kiedykolwiek w swoje oczy?
- Nie, raczej nie – krasnolud był zdziwiony pytaniem.
- Więc posłuchaj i uwierz w to, co mówię: twoje oczy mówią o tobie wszystko. Widać w nich to, co przeżyłeś, twoje cierpienie, lata udręki, smutek, honor, ale i dobroć, wrażliwość, i ta wielka potrzeba akceptacji, bycia kochanym… Nie jest tak?
- Widzisz to wszystko… w oczach?
- Tylko w twoich – odparła Luthien, dotykając niby przypadkiem jego dłoni – Nie będę ukrywać, że ty cały mi imponujesz, twoja postawa, duma, nawet upór, twoja władczość, waleczność, odwaga jakiej nigdy nie ujrzałam dotąd na oczy, ale tak naprawdę pokochałam tę małą, ukrytą cząstkę Thorina, który boi się samotności i pragnie miłości. A ja pragnę ci ją dać, zupełnie bezinteresownie.
- Luthien… Jesteś wyjątkową osobą, piękną kobietą i ja.. To takie trudne… Nigdy nie otworzyłem się przed nikim, a czuję, że ty… że mógłbym, przed tobą, z tobą…
- Potrzebujesz czasu?
Thorin przez chwilę milczał, wpatrując się w gwiazdy i ścisnął dłonie dziewczyny.
- Myślę, że potrzebuję ciebie… Twojego ciepła. Chcę… Nie, nie potrafię tego powiedzieć…
- Błagam, przełam się i spróbuj… Nie musisz mówić wszystkiego, ale pamiętaj, że nie chcę cię skrzywdzić, a wręcz przeciwnie.
- Luthien, ja chyba chcę, żebyś mi pomogła.
- Jak…?
Thorin uklęknął przy niej i położył dłonie na jej ramionach. Powoli zsuwał je w dół, patrząc w jej oczy, które lśniły blaskiem księżyca. Dotknął jej długiej szyi, musnął palcami jej piersi skryte jeszcze za cienkim materiałem sukni… Czuł jej oddech na policzku, widział jej drżenie i delikatnie, opanowując się z całych swoich sił, muskał wargami jej bladą skórę.
- Jesteś taka piękna… Odkąd cię ujrzałem, nie miałem spokoju. Dajesz mi radość, Luthien. Samym swoim spojrzeniem i uśmiechem. Ale pragnę czegoś więcej… Proszę…
- Thorinie, ja..
- Powiedziałaś, że mnie kochasz. Powtórzyłaś to kilkakrotnie w ciągu jednego dnia. Twoje pocałunki były dla mnie jak dar… Pierwszy był darem odwagi, drugi darem życia. Proszę o więcej, ale chyba nie o zbyt wiele, prawda? Wiem, że też tego chcesz, widzę jak reagujesz, może nie mam ogromnego doświadczenia z kobietami ale TEGO raczej nie da się ukryć, prawda? Albo się kogoś pragnie, albo nie, a twoje ciało jest zdradliwe…
- Nie poznaję cię…
- Sam siebie nie poznaję – wyznał krasnolud – I nie wiem, czy to dobrze. Ale nie obchodzi mnie to, póki jesteś tu ze mną. Kochasz mnie, prawda? Potrzebuję, żebyś mi to powtórzyła… Proszę!
- Tak, kocham, ale… - Luthien wyrwała się z jego objęć, nieco przerażona tym, jak szybko rozwija się sytuacja – Myślę, że to nie jest odpowiedni moment…
Thorin wstał z ziemi i w mgnieniu oka znalazł się przy dziewczynie. Jednym szybkim ruchem przyszpilił ją do drzewa tak, że nie mogła się ruszyć. Patrzył na nią przenikliwie, a w jego oczach palił się teraz ogień. To był pożar, pożar namiętności, jakiej Luthien jeszcze nigdy nie widziała u nikogo, a już zupełnie nie spodziewała się ujrzeć go w oczach Thorina – tego poważnego, smutnego władcy krasnoludów. On zaś z uporem wpatrywał się w nią, z każdą sekundą sprawiając, że jej opór malał do zera.
- Nie prosiłem cię, żebyś myślała – powiedział ostro, po czym zupełnie zmienił ton na łagodny i bardzo urzekający – Kochanie…
W jednej chwili puścił ją, lecz nie po to, by mogła się oddalić, a po to, by zerwać z niej suknię. Odrzucił ją w tył, rozpostarł na ziemi swój płaszcz i delikatnie, aczkolwiek stanowczo pchnął Luthien, a ta upadła na niego. Uklęknął obok niej i pocałował ją czule…
- Jesteś piękna i tak bardzo cię potrzebuję…
***
Tymczasem w obozowisku kompania niecierpliwiła się. Thorina nie było już zbyt długo, a i Luthien zniknęła. Balin próbował opanować sytuację i uspokoić towarzyszy, jednak sam dokładnie nie wiedział, co się dzieje. Tylko Gandalf siedział i spokojnie palił fajkę.
- Co się stało? Gdzie Luthien i Thorin, wiesz coś? – zapytał Bilbo – Wiesz… Ty intrygancie! To twoja sztuczka!
- Ale bynajmniej nie magiczna – zaśmiał się czarodziej i odezwał się do wszystkich – Drodzy przyjaciele! Zachowajcie spokój, wasz król jest bardziej bezpieczny niż mógłby być tutaj.
- Gdzie jest Thorin? – krzyknął Dwalin.
- Nie wszystko musisz wiedzieć, mości krasnoludzie. Jest niedaleko, ale musi mieć spokój.
- A Luthien? Zniknęła nam! – martwił się Fili – Ori miał jej pilnować!
- Nie zrzucaj na mnie winy! – odpowiedział mu przyjaciel – Pilnowałem jej, ale poszła do Gandalfa! Nie będę podważał autorytetu czarodzieja i pilnował dziewczyny, kiedy jest przy nim!
- Zaraz, moment… Wujka nie ma, Luthien nie ma. Gandalfie… Czy to jest to, o czym myślę? – Kili uśmiechnął się przebiegle – Miałem rację!
- Powiedzmy, że muszą sobie coś wyjaśnić. I bardzo proszę, nie róbcie tej nocy ani kroku na zachód, dobrze? – czarodziej wyciągnął nogi w kierunku ogniska i dodał ciszej – Coś mi się wydaje, że trwają rokowania, i mogą być całkiem owocne…


---------

Notka: Autorem opowiadania jest Kate. Opowieść oparta jest na postaciach z filmu "Hobbit: Niezwykła podróż” i nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Do zilustrowania opowiadania użyto screenów Kate z w/w filmu.

---------


Kolejna część za tydzień.


Aktualizacja 26/02/2014, część piąta tutaj

193 komentarze:

  1. AAAAA! Uwielbiam to! No, no, Thorin wreszcie wykazał stanowczość, to lubię, tylko go nie uśmiercaj na końcu, proszę, proszę. Zaplanowałaś już Kate ile mniej więcej będzie wszystkich części?
    Dzięki za radość z tego opowiadania. Jak przeczytałam to z napięcia nerwów chodziłam wokół stołu. Jupi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja? Uśmiercić Thorina? Na pewno nie w tym życiu! Piszę to właśnie po to, żeby Thorin mógł żyć :)
      I nie zaplanowałam ile będzie części, uważam że najlepiej wychodzi spontan, jak to mówi młodzież. Ile wyjdzie tyle wyjdzie, ale na pewno będziecie musiały przemęczyć się jeszcze z kilkoma częściami :)

      Usuń
    2. Pisz, choćby cała saga wyszła :) :) :) Cudnie! Jeszczeee! :)

      Usuń
  2. Kate, dziękuję za następną część fanfika.
    Czytając go miałam przed oczami drugą część Hobbita, szkoda,że PJ nie dodał do swojego filmu takiej dziewczyny jak Luthien.
    Droga Kate masz lekkie pióro, nie tylko powinnaś pisać do szuflady i oczywiście dla nas.
    Widać, że sprawia Ci to dużą przyjemność. Moje gratulacje i uściski.
    W życiu ważne jest, żeby robić to co sprawia przyjemność.
    A ten klip dla ciebie z podziękowaniem.
    http://www.youtube.com/watch?v=mMiq4yKN15w
    http://www.youtube.com/watch?v=wZvxtvSUUZM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu ja Tobie dziękuję za wspaniałe filmiki; pierwszy dokładnie ilustruje to, czego brak mi w oryginale - kobiety u jego boku. Może nawet niezupełnie u boku, ale takiej, która byłaby w jego myślach. Drugi natomiast cudownie pokazuje najważniejsze i najpiękniejsze momenty Thorina, plus jego głos - coś wspaniałego. Taka historia króla w pigułce.
      Też żałuję, że Thorin nie dostał w filmie szansy na miłość (a Kili owszem), ale myślę że gdyby PJ się na to zdecydował, byłoby to zbyt ryzykowne. Oczywiście dla nas piękne, że mogłybyśmy oglądać Thorina od tej romantycznej strony, ale to byłoby zbyt wielkie pogwałcenie książki i PJ spotkałby się z ogromną krytyką. I tak chwała mu za to, że wybrał RA do tej roli, i po raz pierwszy w historii ludzkości krasnolud jest seksowny.

      I dziękuję Ci za miłe słowa - ktoś mi to już kiedyś mówił, że mam lekkie pióro i powinnam tym się w życiu zająć, ale chyba za mało w siebie wierzę. A co do przyjemności to tak, sprawia mi przyjemność pisanie, kiedy wiem, że ktoś chce to przeczytać. Więc robię to dla Was, i to sprawia mi największą radość.

      Usuń
    2. Kate, to "Keep calm and write a book" :) I uwierz, że potrafisz pisać :)
      Ja też mam dla Ciebie filmik
      http://www.youtube.com/watch?v=X4p2-fkrdsU
      Myślę, że pasuje do dzisiejszego odcinka. :) Jeszcze raz DZIĘKUJĘ!

      Usuń
    3. Rozpieszczacie mnie za bardzo, bo jeszcze uwierzę że dorównuję Tolkienowi :)
      Wszystkie filmiki są cudne! Zresztą, jak gdzieś jest Thorin to wszystko jest cudne, nie jestem obiektywna.

      Usuń
    4. Kochana Kate,no nie nie mogę, nie wytrzymam i pęknę chyba! Albo wyjdę z siebie i stanę obok. Super to jest!
      I ja mam dla Ciebie filmik.
      http://www.youtube.com/watch?v=GMDG61TJez4
      Wprawdzie kobietka jeszcze mała, ale wkrótce dorośnie... i kto wie co się zdarzy?

      Usuń
    5. Eve , dzięki za filmik - ja uwielbiam Florence - mam "Ceremonials" i "Lungs".
      Próbowałam sobie wyobrazić Hobbita ze współczesną ścieżką dźwiękową i myślę, że to mogłoby być ciekawe.

      Usuń
    6. Zosiu, to to pokrewieństwo zrysiowanych dusz. Ja uwielbiam Florence. A ta piosenka jest z "Królewny Śnieżki i Łowcy" film taki sobie, ale Florence jak zawsze niezawodna.

      Usuń
    7. Pierwszy filmik Joli: "Thorin i Isolde" to wypisz wymaluj moja fantazja: bardzo piękna, mądra i wojownicza księżniczka rasy ludzkiej, do której podchody robią książęta, elfy, ale ona nikogo nie chce, dopóki na jakiejś wielkiej uroczystości nie zobaczy Thorina - i wtedy zrozumie, że to właśnie na niego czekała. Potwornie żałuję, że talentu pisarskiego nie mam. Chociaż, może i lepiej - bo skłonności do melodramatyzmu mam i mogłoby by to być zbyt ckliwe, aczkolwiek najeżone pikantnymi scenami.

      Usuń
    8. Czuję się dziś lepiej niż w Boże Narodzenie, tyle prezentów! :)
      Kobietka mała, ale jak patrzy na Thorina... Ktoś miał niezły pomysł. Widzę też właśnie w mojej głowie nieco inną od mojej historię, a trochę podobną do tej z filmiku - gdzie Thorin niejako opiekowałby się jakąś dziewczynką, podobnie jak swoimi siostrzeńcami, załóżmy że Fili i Kili znaleźliby w piaskownicy jakąś koleżankę-sierotkę i przyprowadzili do wujka, on z racji tego że ma dobre serce przygarnąłby ją. I tak przez lata, ona przez całe życie byłaby w niego zapatrzona jak w obraz, podziwiała go, szanowała i kochała jak ojca do pewnego momentu. Bo im dziewczę starsze, tym bardziej zauważa mężczyzn, i naprawdę chce się z jakimś młodym krasnoludem związać, ale przeszkadza jej fakt, że ma w głowie ideał, któremu nikt nie dorównuje - wiemy, kto jest tym ideałem. Zaczyna więc powoli okazywać opiekunowi swoje uczucia, będąc już młodą kobietką, ale on przez długi czas tego nie zauważa, potem stara się nie zauważać, w końcu kiedy postanawia, że musi się z nią rozmówić i postawić granice, zaczyna rozumieć, że to nie dziecko które spędzało godziny na zabawie z Filim i Kilim, tylko piękna kobieta, która zaczęła działać na niego nie tak, jak by sobie tego życzył. Może wersja nieco kontrowersyjna, ale wydaje mi się że interesująca. Jak poradzić sobie z uczuciem, które właściwie jest zakazane, bo całe życie dziewczę traktowało Thorina jak ojca, a on ją jak córkę. Na szczęście rodziną nie są i droga niby wolna, ale pozostaje problem: co sąsiedzi powiedzą :)

      Mieszacie mi w głowie tymi filmikami i ja siedzę, wymyślając nowe historie... Jeszcze dobrze nie przebrnęłam przez połowę pierwszej a w głowie mam kilka innych. Ale to dobrze, to znak że jeszcze myślę :)

      Usuń
    9. Kate, czytając Twój wpis widzę Sherlocka (jestem w trakcie oglądania) i jego tok myśli - wizja za wizją, wszystko przyczynowo-skutkowe, w głowie ciąg obrazów i myśli i skojarzeń - naprawdę pociesza mnie myśl, że nie tylko ja jestem stuknięta.

      Usuń
    10. Dotarłaś już do "mind palace"?
      Ok, nie napiszę nic więcej, bo jeszcze zrobię spoiler.:)

      Usuń
    11. Kate, jaka tam kontrowersyjna, to jeden z pradawnych archetypów!
      Właśnie to pierwsze spojrzenie Lucy na Thorina mnie postawiło na baczność, a jak autor łebsko wplótł teksty pana Thorntona, to już poległam.... I muzyczkę zmotnował genialnie, nie?
      Czytałam jako nastolatka starą jak świat, XiX wieczną książkę przygodową Paula Fevala "Kawaler de Lagardere" / bardziej znaną ekranizację tejże powieści w filmie płaszcza i szpady "Garbus" . Wypisz wymaluj - historia dziewczynki wychowywanej przez nie-ojca i uczucia między nimi (tyle, że sam gatunek ludzki występuje i niestety nie ma "przyszpilania" do drzewa, bo to grzeczna lektura)
      A o tym przyszpilaniu jeszcze będzie słówko za tydzień, czy opuścisz zasłonę milczenia? :)))

      Usuń
    12. Dotarłam, przede mną ostatni odcinek 2 sezonu - jak dotąd, to za najlepszy uważam pierwszy 2 sezonu - kupiłam sobie DVD i zarywam noce z Sherlockiem - Benedict jest rewelka.

      Usuń
    13. No właśnie Rebecco tu tkwi malutki problem... Bo oczywiście, jesteśmy dużymi dziewczętami i nie rumienimy się już tak łatwo, jak kiedyś, prawda? Lubimy Rysia i lubimy mniej lub bardziej grzeczne myśli o nim. Ale ustaliłam z Anią, że lepiej nie publikować w tym miejscu z różnych powodów nic więcej poza buziakiem/przytulańcem. Od razu jednak mam pewną propozycję i jestem ciekawa, jak się do niej odniesiecie... Zaznaczę, że za tydzień na pewno nie będzie przyszpilania ani innych aktów tego typu, natomiast chciałabym, żeby kiedyś się to pojawiło, jak widzę - Wy też :) No więc kiedy nadejdzie taki moment, że opiszę TO między Thorinem a Luthien, na bloga Ania wstawi wersję dla grzecznych dziewczynek, a prywatnie drogą mailową porozumiemy się tak, żebym mogła każdej z Was przesłać wersję exclusive.
      Co Wy na to?

      Usuń
    14. Kate, ja jestem już bardzo dużą dziewczynką i trzymanie się za ręce mi nie wystarcza - błagam, proszę, domagam się, żądam wersji exclisive

      Usuń
    15. A my na to jak na lato :)))))))

      Usuń
    16. Oczywiście, miało być "exclusive" - na samą myśl ręce mi drżą.

      Usuń
    17. O! Zosiu to jeszcze masz duużo dobrego przed sobą. Benedict jest rewelacyjny. Do "mind palace" i równie rewelacyjnego Larsa Mikkelsena masz już niedaleko. :)

      Usuń
    18. Kate, ja też jestem już duża, więc PLEEEAAASE ( robię oczy kota ze Shreka) nie zapomnij o mnie.:)

      Usuń
    19. To pięknie, ja już się sama nie mogę doczekać wersji exclusive, ale wiecie - to nie jest łatwe, szczególnie jak się ma do czynienia z Thorinem. Muszę się do tego przygotować odpowiednio, bo napisanie czegoś takiego jest dość trudne. A on mnie tak strasznie onieśmiela...

      Usuń
  3. Rewelacja!!! Z niecierpliwością czekam na kolejną cześć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kate, Ty chyba siedzisz w mojej głowie. Właśnie takiego Thorina widzę i niech mi Tolkien wybaczy. Skorupka na majestacie zaczyna pękać coraz bardziej i dobrze, bo mogłaby już nie pomieścić ego i poczucia obowiązku. Król też w końcu człowiek, raczej krasnolud. :)
    Bardzo podoba mi się potyczka słowna między Thorinem i Gandalfem. "Upór" kontra "wścibstwo"..Pięknie ! :) I jaki ten czarodziej rozgarnięty w kwestiach męsko-damskich, kto by pomyślał:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja myślę że tak naprawdę to gdyby Rysiek miał szansę poprowadzić postać dalej po swojemu, gdyby dali mu wolną rękę, to (mam nadzieję że nie pozwalam sobie na zbyt wiele, ale tak czuję) chyba właśnie podobnie by to zrobił. Też chciałby wyeksponować w Thorinie tę cząstkę zwykłego, słabego człowieka, faceta potrzebującego kobiety i uczuć.
      A Gandalf, moja droga, nie powiedział NIC wprost, to my mamy od razu takie myśli że Bóg wie co się ma dziać... ;) A tylko o rozmowę chodzi!

      Usuń
    2. Ależ właśnie o to NIC chodzi :)
      Pamiętam, że w wywiadzie RA powiedział, że gdyby mógł, to zapytałby Tolkiena o to, jaką kobietę przeznaczyłby Thorinowi. Widać nie tylko mu martwimy się samotnością króla. :)

      Usuń
    3. No, czyli wiele się nie myliłam. Patrzcie jakie my mamy z Ryśkiem pokrewieństwo dusz, nawet myślimy o tym samym! Może by jednak wysłać mu to opowiadanko i pokazać, że też chcemy jego szczęścia :)

      Usuń
    4. Rysiek losy każdej postaci już po zakończeniu zdjęć, chciał kontynuować. Po Spooksie namawiał scenarzystów aby napisali scenariusz i stworzyli Lukasa w filmie fabularnym (był kiedyś taki wywiad) http://www.youtube.com/watch?v=73FH5C8eHq4

      Usuń
    5. Kate! Ty czarownico! Wpierw doprowadziłaś mnie do płaczu (jeszcze te zdjęcia), potem śmiałam się jak durna, potem mnie rozrzewniłaś. a potem motyle w brzuchu - Thorin przyszpilający do drzewa i zrywający suknię z Luthien - Boże, widzę Ryśka w akcji - i jak bohaterka taniego romansu rozpadam się na kawałki. PJ powinien według Twojego scenariusza nakręcić alternatywną wersję. A zdanie: " pokochałam smutek w jego oczach i zapragnęłam, żeby zamienił się w radość" - przecież to nasze credo - czujemy to prawie przy wszystkich postaciach Ryśkowych. Rysiek ze ściany mruga, żebym tak nie podrygiwała, bo w końcu spadnę z tego krzesła. Kate, dziękuję!

      Usuń
    6. Zosiu, bo my wszystkie lubimy delikatnych romantyków ze smutnymi, najlepiej błękitnymi oczami, ale czasem potrzebujemy bezczelnego faceta, który "przyszpili" do ściany i pocałuje tak, że tchu braknie.

      Usuń
    7. Eve, my idziemy z duchem czasu: chcemy dwa w jednym. Problem polega na tym, że facet Duchem Świętym nie jest i skąd ma wiedzieć, kiedy chcemy być czczone a kiedy przyszpilane?

      Usuń
    8. Zostałam nazwana czarownicą :) Zosiu, powiedz że żartujesz z tym płaczem, bo ja bym się w życiu nie spodziewała, że ktoś może uronić choć łzę, czytając moje bazgroły!
      A powiem Wam, że mam dylemat, nad którym się zastanawiam: gdybym musiała wybrać, czyj smutek zamienić w radość, Thorina czy Guy'a... Nie wiem. Najchętniej obu, to wiadomo, ale gdybym miała wybrać jednego z nich to jest niewykonalne. To są dwie tak smutne postacie, Thorin w inny sposób i Guy w totalnie inny. Ale obaj poruszają mnie bardzo. I chyba dlatego, że mam do nich takie nietypowe nastawienie, najłatwiej mi się o nich myśli i pisze. To jest klucz, pisać o tym, który najbardziej dotyka tam w głębi serca.
      Bo o Porterze też mam pewną wizję, ale niestety taka mocno +18, więc nawet bym jej nie spisała :)

      Usuń
    9. Zosiu, myślę że jeśli facet byłby Ryśkiem, to wystarczyłoby żeby spojrzał nam w oczy i wiedziałby, czego pragnie kobieta w danej sekundzie.
      Podobno istnieje coś takiego jak inteligencja seksualna, myślę że RA ma ją niezwykle wysoką i dlatego tak przyciąga kobiety, i zarazem wiedziałby jak z nami postępować.

      Usuń
    10. Kate, błagam, nie kuś Porterem. Ja po wczorajszym filmiku od Rebecci chodzę na miękkich kolanach i popłakuję po kątach:)
      Bezczelny blogger kazał wpisać : everything right.

      Usuń
    11. Kate, "czarownica" to komplement - mnie blogger często "witch" podrzuca. Widok/opis Thorina poniewieranego przez warga Azoga tak na mnie działa - po prostu ryczę. Ale szybko sprowadziłaś mnie do pionu "wycieczką krajoznawczą". I to właśnie lubię w książkach, filmach - jeszcze płaczę a już się śmieję.

      Usuń
    12. Ja oczywiście nie opanowałam żądzy i "Strike Back" zamówiłam. I wydrukowałam sobie dzisiaj jeszcze jedno zdjęcie Portera.

      Usuń
    13. No bo jak można opanować żądzę przy Johnie Porterze? To niewykonalne, i chwała Ci Zosiu za to, że mu uległaś. Nie stawiaj mu oporów, wszak to wysoki i silny mężczyzna, i tak zrobi z Tobą, co zechce. Ach, rozmarzyłam się...
      Eve, no właśnie przy Porterze miękkie kolana to dobry i zdrowy objaw, po co mu utrudniać robotę?

      A co do czarownicy to wiem, tak naprawdę czuję się czarownicą. Szkoda, że nie ma takiego zawodu, chyba bym się w nim spełniła.

      Usuń
    14. A wiesz Kate, że nie pomyślałam o tym. Z Porterem nie należy zadzierać, to wielki i silny facet, a jaki ma uśmiech...oj, odpływam :)

      Usuń
    15. Eve, sama po swoim filmiku chodzę na miękkich kolanach :)))
      dodatkowo jestem po dzisiejszym fanfilku "przyszpilona" wizją Thorina...

      Usuń
    16. Rebecco, ja wgrałam go do telefonu. Duuuuuży błąd.:)) Koleżanka w pracy, gdy ja jako doświadczona, wieloletnia nastolatka oddawałam się ciekawszym zajęciom "pod ławką", zapytała, czy mam jakieś kłopoty i czy w domu wszystko w porządku, bo taka dziwnie smutna jestem. Kobieta jest w wieku mocno poromantycznym, więc nic nie tłumaczyłam, bo albo zeszłaby na zawał po ujrzeniu cudu w postaci Portera, albo... zeszłaby na zawał powalona moim szaleństwem. :)

      Usuń
    17. Kate, rzucenie hasła "Porter +18" - nie sądzisz chyba, że to przejdzie bez echa - moje fantazje o Porterze to jest +25. Jak zapełnisz już Śródziemie potomkami Durina, to skup się, PROSZĘ na Johnie P.

      Usuń
    18. Oj... chyba nie wiem co powiedzieć... Ale Zosiu, to już by była pornografia!!! Matko kochana toś mi zadała teraz temat do rozmyślań...

      Usuń
    19. Kate, a specjalnie dla mnie skup się na sir Guy'u pliiiiiiiiiiiiis!

      Usuń
    20. Ha! To może pójdźmy krok dalej i sprowadzę dla Was Ryśka - odegra Wam każdą rolę, jakiej sobie zażyczycie :)
      Od razu mówię - Porter ocenzurowany w całości jeśli już i tylko prywatnie przesłany. Guy, podobnie jak Thorin, w wersji podstawowej i wersji exclusive.

      Usuń
    21. Kate, jesteś genialna! Sprowadź Rysia:D wszystkie będziemy zadowolone. :)

      Usuń
    22. A jako zaliczkę na poczet gorrrrąego faniku o sir Guy'u - filmik o Thorinie i Arwenie :))
      http://www.youtube.com/watch?v=c9lJ6JkGe4E

      Usuń
    23. Zdaje mi się Kate, że będziesz potwornie nieprzyzwoicie skupiona przez najbliższe miesiące.
      Dla mnie rola Johna P. kończy się na I sezonie Kontry - nie przyjmuję do wiadomości jego śmierci w sezonie 2 - i myślę, że odjeżdża w siną dal, wreszcie wolny, wreszcie zna prawdę i może zacząć wszystko od nowa (oczywiście, jak już kiedyś wspomniałam, chciałabym żeby jakimś cudem jego córka mogłaby być z nim). Albo, przyjmując istnienie sezonu 2 - czyż nie mogłaby się pojawić tam kobieta, kiedyś żołnierz, potem wątpiąca po wszystkich okropnościach wojny, które widziała ale nie potrafiąca tak do końca trzymać się z boku, która ratuje (nie pytajcie jak) naszego Porterka i dwoje ludzi bardzo zagubionych, okaleczonych odnajduje sens i żyją gdzieś daleko na pięknej wyspie? Ostrzegałam, że mam skłonności do tanich romansów.

      Usuń
    24. Rysiek w roli exclusive ...no, no!

      Usuń
    25. Rebecco, ja muszę podjąć silne postanowienie w trosce o moją emocjonalną stabilność. Żadnych filmików polecanych przez Ciebie. :)) No, może jeden na dzień, a może dwa...zresztą co tam. I tak postanowiłam oddawać się szaleństwu, skoro mi służy :))

      Usuń
    26. Rebecco, Kobieto Pracująca i Matko Polko - kiedy znajdujesz czas na wyszukiwanie takich perełek?

      Usuń
    27. Abstrahując od fantazjowania: nieśmiało się zapytam, czy zatknęłyście swoje chorągiewki na mapie? Czy też nie chcecie? Musu nie ma - wolna wola.

      Usuń
    28. Nieprzyzwoita Zosiu to ja jestem zawsze, kiedy patrzę na Ryśka bądź jakąkolwiek jego filmową postać, więc około 24 godzin na dobę, bo nawet jak śpię, to mam go obok na ścianie. Czy jest mi z tym źle? Nie, przyzwyczaiłam się już do nieprzyzwoitości, nie zamierzam z nią walczyć, powiem więcej - podoba mi się i zacznę to w sobie pogłębiać.
      Tanie romanse to również coś, co mnie prześladuje. Niby się przed nimi chowam, niby ich unikam, ale jak przyjdzie co do czego to... Nawet sama piszę tani romans, no same widzicie! Ale w sumie czasem nawet taka lektura jest potrzebna, żeby się nieco "odmóżdżyć".

      Dla Johna P. miałabym wiele rozwiązań, jak mogłaby się potoczyć jego historia, ale każde kończy się w łóżku. Nie potrafię wymyślić nic ambitnego i ubolewam nad tym.

      Usuń
    29. Zosiu, a mapka krąży? Bo ja nie jestem w temacie a chętnie wbiję szpilkę.:)

      Usuń
    30. To ja się przyznam, że na studiach, w ramach utrzymywania równowagi umysłowej podczas ciężkiej sesji, nałogowo czytywałam Harlequiny. I nie byłam jedyną, która wpadła na taki pomysł (wtedy nie było innych "wynalazków"). Zdrowa dawka "odmóżdżania" jest od czasu do czasu potrzebna. :)

      Usuń
    31. Z tego co wiem, to określiła się Jola, Kasieńka i ja. A mapka chyba jest u Ani.

      Usuń
    32. Ja też nie jestem w temacie jeśli chodzi o mapkę.
      I muszę się też przyznać, że w zeszłym roku w pracy przeczytałam wszystkie 3 części Greya, i ukradłam mamie kilka starych Harlequinów które również w pracy przeczytałam, ale obiecałam sobie że NIGDY już tego nie zrobię :) Teraz odmóżdżam się sama pisząc.

      Usuń
    33. Zgadzam się Kate, we mnie Rysiek też bardzo nieprzyzwoite myśli wzbudza, ale bynajmniej tego nie zwalczam a wręcz przeciwnie: hołubię i pielęgnuję. Taka już chyba nasza natura: owszem, chcemy ostro i wariacko ale tylko z tym/tylko wtedy - gdy szaleńczo kochamy.

      Usuń
    34. Dzięki, Zosiu, to ja się też określę. :)

      Kate, Ty pracujesz twórczo, nie odmóżdżasz się :)

      Usuń
    35. Kate, ja też czytałam Greya - straszne to, ale prawdziwe. Sięgnęłam po tą książkę nic o niej nie wiedząc i spodziewając się jakiegoś parapsychologicznego dramatu - przy pierwszym rozpadaniu się głównej bohaterki na czynniki pierwsze z lekka mnie zatchło, ona (bohaterka) zdecydowanie poprawia statystyki co do satysfakcji seksualnej. To taki "Zmierzch" w wersji dla niespełnionych dorosłych. I moim zdaniem sagę Mayer czyta się lepiej - nie będę ukrywać - stoi w mojej biblioteczce.

      Usuń
    36. Zosiu, jakoś tak YT mnie lubi i sam mi podrzuca te perełki :))
      A wiecie, że mi sie Grey nie podobał... taki był szał, że w bibliotece czekałam w monstrualnej kolejce, a tu - zupełne rozczarowanie.

      Usuń
    37. Jak to było? "chcemy ostro i wariacko"?
      No to proszę:

      http://images6.fanpop.com/image/photos/33600000/John-Porter-richard-armitage-33652369-500-500.gif

      Usuń
    38. A ja Wam powiem, że sama postać Greya mnie zaintrygowała, może dlatego że lubię trudnych facetów (patrz: Gisborne). Ale "rozpadanie się" i "wewnętrzna bogini" po pewnym czasie zaczęły irytować. No bo ileż można. Seks tez uprawiali cały czas tak samo, a mogło być tak pięknie i różnorodnie...

      Usuń
    39. No nieeeeeeee, to cios poniżej pasa, Kate!

      Usuń
    40. O północy taaaaaaki Porter, a ja musze o 6stej wstać, kurka wodna. Teraz już wcale nie zasnę.

      Usuń
    41. Kate, ty litości nie masz dla kobiety w średnim wieku, wpierw Thorin przyszpilający a teraz Porter w ruchu.
      "Rozpadanie się" mnie dobiło - zaczęłam opuszczać "opisy" , żeby jakiś sens w fabule znaleźć, ale strasznie to wszystko po najmniejszej linii oporu - zdecydowanie uważam, że Mayer to przy tym literatura.

      Usuń
    42. Ja przepraszam dziewczyny ale jeszcze tylko jedno:

      http://meandrichard.files.wordpress.com/2012/03/vlcsnap-01700.jpg

      Jeśli ja cierpię, to i Wy czujcie to samo!

      Usuń
    43. Pogrążamy się dalej w Porterowym szaleństwie? Proszę bardzo:
      http://diaryofacurlyhairedgirl.files.wordpress.com/2012/11/tumblr_magew9dbuw1r0694qo1_500.png

      (Oby link zadziałał:))

      Usuń
    44. Kate, poszłaś po bandzie :))) Ja i tak źle sypiam, to dzisiaj (to już dzisiaj) mogę się nie kłaść. :))
      Nie uwierzycie, blogger podrzucił "set ciacho" :D

      Usuń
    45. Oczywiście że zadziałał :) To jest właśnie to, na co ja choruję przy Ryśku: "what was I saying?". No ale jak ktoś TAK wygląda, to nie ma co się dziwić...
      Ja tylko nieśmiało chciałam zwrócić na niesamowicie... długie nogi. Tak, chyba o nogi mi tu chodziło, tak myślę:

      http://i905.photobucket.com/albums/ac256/mavs417/King%20Richard/john-porter-e6-strike-back.jpg

      http://i905.photobucket.com/albums/ac256/mavs417/King%20Richard/john-porter-e6-strike-back.jpg

      Usuń
    46. A mnie z wrażenia 2 razy ten sam link się wkleił, cóż Ty John robisz z niewiastami...

      Usuń
    47. Eve, ja to zdjęcie mam na ściance przed orbitrekiem - ale, ale - dzisiaj właśnie zaliczając kolejny kilometr myślałam o tym, że takie zdjęcia Ryśka - spoko - ale obok mam zdjęcie Ryśka zapiętego pod szyję, pod krawatem, patrzącego wprost na mnie - i co? Tamto topless - spoko ale to spojrzenie! Wymiękam. On ma sexapil w oczach.

      Usuń
    48. Zosiu, ja mam w telefonie "więziennego" Portera, czekającego na strażników z wyciągniętymi pięściami... odlot :) Tym większy, że odkryłam funkcję, która nie wyłącza tapety dopóki na nią patrzę. :)) I jak tu nie mówić o rozszerzaniu horyzontów dzięki RA? :)

      Usuń
    49. Zgadza się. Horyzonty rozszerzamy ile się da. Ja jestem niestety niezbyt rozgarnięta informatycznie.

      Usuń
    50. Drogie Siostry, ja już pożegnam się. Zabieram sierżanta i idę spać, póki sąsiedzi-studenci nie przypomną sobie, że dziś jeszcze nie zrobili imprezy z chóralnymi śpiewami. :)
      DobRanoc, choć może raczej Porternoc :))

      Usuń
    51. Zosiu masz rację - ja wymiękam gdy widzę tylko jego oczy, a jak dodać do tego inne części jego ciała, mniej lub bardziej schowane, to wtedy mam odlot. Czyli, jak już wcześniej wspomniałam, mam odlot całą dobę.

      No tośmy przeszły długą drogę, zaczynając od mięknącego (pod wpływem kobiety) Thorina a kończąc na twardym (jak to wczoraj ustaliłyśmy) Porterze z totalnie innej bajki. Życzyłabym każdej z nas co noc takich snów... Ja dzisiaj wolę Johna, więc z tą myślą idę spać życząc Wam snów z kimkolwiek chcecie, byle by to był RA ;)

      Usuń
    52. Siostry ja wymiękam! Pasek Portera mnie ...opasał, że tak się wyrażę. Ledwo się dowlokę do łóżka z tych wrażeń, a mam całe 20 metrów. DobRAnoc!

      Usuń
    53. Moje starsze dziecię obiecało mi podręcznik "Komputer dla dinozaurów", szkoda, że dla technofobów nie ma :))

      Usuń
    54. Wpierw Thorin przyszpilający, potem filmiki i Porter z długimi nogami, Guy, +18, +25 - no i w nocy miałam kumulację - wszyscy trzej mi się śnili pod tym wielkim dębem - ja już własnego umysłu nie ogarniam. Potwornie zaspałam i spóźniłam się do pracy, a teraz zamiast pracować piszę na blogu. Rysiek, ty się zastanów w jakim charakterze mnie zatrudnisz, bo przez ciebie mnie lay off.
      Kate, nasza Ania kochana ma mojego maila - więc jak stworzysz piękne opowiadanko dla starszej młodzieży, to będę zobowiązana.
      Udanego dnia!

      Usuń
    55. Moi sąsiedzi stanęli na wysokości zadania i powrócili nad ranem z pieśnią na ustach. Przeżyłam więc krótką wizualizację: spadające głowy, zupełnie jak Azoga (oj sama odcięłabym mu ten paskudny łeb w obronie króla), zaraz, przecież Manu Bennett stracił głowę w "Spartakusie". Nie wiem, czy nadążacie, bo było wcześnie. :) Gdy obraz czynów gwałtownych zniknął, mogłam spokojnie zadumać się nad losami naszego ulubionego sierżanta i znalazłam to:

      http://www.youtube.com/watch?v=x85XS6L8u4c

      Cierpcie, proszę ze mną...tym bardziej, że do tej samej muzyki są 2 inne klipy

      http://www.youtube.com/watch?v=-kCrdvd6Imw

      http://www.youtube.com/watch?v=A-dHUO8jodc

      Pierwszy jest z Thorinem, drugi z Lucasem. Polecam też przeczytanie tekstu piosenki.
      Łączę się z Wami w bólu, Drogie Siostry...

      Usuń
    56. Zosiu, a to Ty jeszcze żyjesz po TAKIEJ nocy!? Ta wspaniała trójka pod WIELKIM DĘBEM, a Ty jesteś w stanie funkcjonować!?
      Swoją drogą mam taki pomysł, że powinnyśmy do Ryśka wysłać zbiorowe podanie o przyjęcie nas do pracy, bo przez niego nie możemy spełnić się w żadnej innej. Mogę mu nawet sprzątać, chociaż tego nie cierpię - ale paradoksalnie byłaby to praca marzeń :)

      Nie nadążam za tymi filmikami, moje serce powoli wysiada, i sama nie wiem już czy mam głód Thorina czy Portera, bo co chwilę kolejny zaprząta moje myśli. Boże, za jakie grzechy wprowadziłeś Ryśka do mojego życia... Co ja takiego zrobiłam, że muszę teraz tak słodko cierpieć?

      Usuń
    57. Kate, to ja biorę prasowanie koszul. Nie ma gorszej czynności. :)) Jak trafię do piekła ( z powodu myśli nieczystych), to będę robić to całą wieczność. Mogę zatem zacząć już teraz.:D

      Usuń
    58. A ja lubię prasowanie. I uwielbiam mycie okien - to jedyne domowe czynności, które akceptuję. Odprężają mnie, a reszty nienawidzę. Kocham jeszcze mycie samochodów.
      Tak sobie myślę, jeśli naszym piekłem miałoby być życie z Ryśkiem u boku, to ja odtąd zaczynam grzeszyć na potęgę myślą, mową i uczynkiem. No, do uczynków to na razie mam nieco daleko... I to chyba jest piekło. Kochamy go, ale cierpimy, że nie możemy zgrzeszyć uczynkami. Czyli chcemy grzeszyć, ale nie możemy, więc nasze cierpienie się pogłębia, i jesteśmy w piekle na ziemi.
      Boże poniosło mnie, jeszcze zaraz zacznę głosić herezje i stworzę sektę... :)

      Usuń
    59. Muszę się przyznać, że również przeczytałam 3 części Grey’a pomimo tego, że już w połowie pierwszej części chciałam rzucić książkę w kąt. A sięgnęłam po tą książkę tylko ze względu na komentarz pozostawiony przez jedną z zaglądających tu dziewczyn. Komentarz poniżej.
      http://zrysiowana.blogspot.com/2013/03/mezczyzna-w-szarym-swetrze-man-in-a.html?showComment=1362781092728#c9184457957187359388

      Co do mapki, to prawdę mówiąc nie mam takowej, chociaż wczoraj otrzymałam maila ( przepraszam, że jeszcze na niego nie odpisałam) z „pinezką” jednej z Was. A jeśli chcecie mogę takie dane zbierać.

      Usuń
  5. Zgadzam się z EVE, robi się bardzo ciekawie, takiego Thorina my dziewczyny chcemy.
    My szybko byśmy zdjęły majestat z naszego króla, czy tego by chciał ,czy nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, to zdejmowanie majestatu niech nam się dziś przyśni :) Przynajmniej ja nie mam nic przeciwko :)

      Usuń
  6. Nieeeee! Thorin kocha złoto, złoto, arcyklejnot! :D
    No i jak to?? Nie umrze?? Ten najdzielniejszy z wojowników,
    symbol wolności nie umrze?? I jak takiemu powiedzieć "O Kapitanie mój,
    Kapitanie!" skoro woli w krzakach oddawać się rozkoszom cielesnym???;)

    "These are the things, the things we lost
    The things we lost in the fire, fire, fire"!!! ;D

    Na serio- rozczulili mnie tym razem oboje- i Luthien i Thorin :))
    Dzieciaki! ;)

    Też mam "wojowniczy" - cudowny filmik for you- mój ulubiony, bo tak Thorina widzę;))
    Aż się chce orków siekać przy tym, zwłaszcza Azoga. I to thorinowskie "Loyalty. Honor.
    A willing heart". Mmmmm
    http://www.youtube.com/watch?v=syG_UN-yRPw

    I króciótki z Thorin/Eowyn ;)) Miło widzieć dwójkę moich ulubieńców "razem";)
    http://www.youtube.com/watch?v=rXofNYGxUls

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja nie pozwolę Thorinowi umrzeć, wystarczy że go Tolkien uśmiercił :)
      A co robił kapitan w krzakach to póki co nikt nie wie, więc szacunku nie stracą.

      Oj ten pierwszy filmik to cudo, uwielbiam Thorina w akcji! To jest to co kocham, prawdziwy wojownik!

      Usuń
    2. Wiedziałam.... Będzie królował długo i szczęśliwie.... Shit happens.... ;)

      Usuń
  7. Zaglądam tu od niedawna. I dzięki zrysiowanej mnie też zRysiowało na amen w pacierzu, a po przeczytaniu fanfiku muszę przyznać, że zThorinowało mnie dokumentnie. Czekam z niecierpliwością na następne.
    P. S. polecam obejrzeć
    http://www.youtube.com/watch?v=AbOZq2Cb4_I

    pół nocy nie mogę przez to spać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy wysyp filmików ostatnio :)
      Cóż, Guy w wersji "half naked" to coś, przez co naprawdę warto zarwać pół nocy.
      A zThorinowanie to piękny stan, cierpię na to od ponad roku i naprawdę z każdym dniem się pogłębia.

      Usuń
    2. Witam Nową Siostrę! Ze zrysiowaniem nie warto walczyć. Na to nie ma lekarstwa, a stan jedynie pogłębia się w coraz to nowych odsłonach talentu RA.
      Dzięki za filmik. Masz rację, nie należy oglądać go przed nocą. :))
      Ja muszę sobie w końcu założyć jakiś filtr, żebym w tym przypływie dóbr wszelakich mogła pracować. :D

      Usuń
    3. Pooglądałam sobie Guya. Ma się ochotę mocno nim potrząsnąć. Co ten chłopaczyna wyrabia??? I w ogóle jak można lecieć na TAKĄ Marion??? Czy już lepszej kobiety nie było do tej roli???

      Ale kurczę blade- jak bym była reżyserem z kasą, to bym RA na kolanach błagała, żeby zagrał Bohuna ;) Czad! Pasuje w 200%! :))

      A ogólnie- Guy- za lichy zarost i brak włosów na klacie;) i taki histeryczny typ trochę;)

      Usuń
    4. Anonimowa witaj w naszej kawiarence "Pod Ryśkiem". Przy każdej poznawanej postaci Rysia dostaje się obłędu na nowo, co bardzo stymuluje pracę szarych komórek. Zarywanie nocy przez RA to norma - trudno się oderwać od filmów, zdjęć, fanfików, blogu - wszystko uzależnia. Mam nadzieję, że Ci się u nas spodoba i polubisz to miejsce tak jak my.
      Ps. Właścicielka kawiarni to anioł!

      Usuń
    5. A na Azję nie pasowałby? Tylko mu Lucasowe tatuaże trochę przerobić, i "ot, ryby siną farba wykute!". Byłby z niego piękny, dziki i szalony syn Tuhaj-beja!

      Usuń
    6. Miła siostro Anonimowa witam Cię równie serdecznie, jak mocno jestem zrysiowana;))) Przekonasz sie - lub się już przekonałaś, wszystkie tu jesteśmy zdrowo ZThorinwoane, ZGuyowane, ZPorterowane i tak dalej, i tak dalej....Czuj sie zatem jak w domu.

      Usuń
    7. I ja Was witam bardzo serdecznie! Jest już późno, rano do pracy trzeba iść, ale nie mogłam odmówić sobie spotkania z Wami. Już nie jestem Anonimowa. Cieszę się, że odnalazłam Was w tym wielkim internetowym świecie i że mogę razem z Wami tworzyć tą wielką Zrysiowaną "rodzinę":D I przesyłam coś na dobranoc (oczywiście zarwaną, no bo jak tu się od Ryśka oderwać, same wiecie, że nie da rady:))) no i na dzień dobry, niech nam RA panuje :D Trzymajcie się!! Dobrej nocki i wesołego dzionka:D

      http://images6.fanpop.com/image/photos/34300000/Richard-Armitage-richard-armitage-34359991-1235-1920.jpg


      Usuń
    8. Rebecca- NIE! Azja to był dupek do kwadratu :P Wyjątkowo odrażający typ. I w ogóle nigdy mi go nie było żal, zwłaszcza po tym co zrobił z narzeczoną Nowowiejskiego. A Mr Rysio w roli takiego dupka to hańba!
      Bohuna jeszcze można zrozumieć, a nawet się z nim identyfikować. Ta jego miłość naprawdę wzrusza (w filmie trochę mniej, ale w książce jak najbardziej).

      Usuń
    9. Robin, Bohun zrobił podobnie z całą galerą wziętych w jasyr "najpiękniejszych mołodyć, które sułtanowi wieżli". Pozwolił swym ludziom sie zabawić, a potem "każdej kamień na szyję i w wodę". Fakt, że ataman tylko o tym opowiada, a Azję można obserwować w niechlubnej akcji "darowania" Ewki podkomendnemu, oczywiście działa na niekorzyść Tuhajbejowego syna.
      Ale rola to rola, a Ryś lubi wyzwania. Nie zapominaj, kogo grał w Captain America.

      Usuń
    10. Kiril, witam ponownie w kawiarence:) Zdjęcie jest cudne, bardzo je lubię i "noszę" w telefonie, bo aktualnie Porter rządzi. :)

      Usuń
    11. Aaa... nie widziałam Captain America. W ogóle RA podoba mi się dopiero od niedawna głównie jako Thorin i... w sumie też we własnej skórze ;)

      Co do Bohuna- no tak zapomniałam o tym fakcie z jego życia. Być może było takowych nawet więcej.... Ale mimo to- on autentycznie cierpiał z powodu tej miłości. I to stało się właściwie takim odkupieniem za jego zbrodnie. A na końcu- symboliczne odbudowanie Rozłogów. Niby podobny do Azji a jednak zupełnie inny. I szczerze budzi moje współczucie.

      Usuń
  8. A ja z innej beczki - wybaczycie? Otóż obejrzałam 1sezon Strike Back, a gdy już pozbierałam się po "rozpadnięciu w kawałki" po takiej dawce RAdości dla oczu, włączyłam ciąg dalszy i... Same wiecie. Faktycznie potem już nic? Żadnego zmartwychwstania? Przecież to skandal! Czuję się jak rażona obuchem. W dodatku mam dylemat moralny, kogo na piedestał: Thorin jest "moim pierwszym" (jakkolwiek to brzmi) ale Porter jest spełnieniem snów wszelakich, a scena z paskiem jest nie do opisania wręcz. Uświadomcie mnie: naprawdę nie ma więcej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karuello, ja do 3-go odcinka 2 sezonu łudziłam się, że zrobią jakieś czary-mary i okaże się, że John żyje. Niestety, nic z tego. Dlatego dla mnie "Strike Back" kończy się na 1 sezonie - dla własnego zdrowia psychicznego. Ryś zrezygnował z roli, bo miał nadzieję, że Hobbit dostanie zielone światło i wolał nie mieć żadnych zobowiązań. Po prostu Porter ustąpił miejsca Thorinowi. Karuello, obydwóch na piedestał - dlaczego masz wybierać? "Związek" z Rysiem ma ten plus, że można codziennie, zależnie od potrzeb i nastroju być z kim innym.

      Usuń
    2. Dokładnie, święte słowa - w przypadku Rysia nie ma mowy o wybraniu tylko jednej postaci na piedestał. Moim pierwszym też był Thorin i jestem nim dogłębnie i niezmiennie oszołomiona, ale odkąd poznałam Portera, życie nie jest takie samo. On pierwszy sprawił, że patrzę na fikcyjną bądź co bądź postać w kategorii mocno +18, lub jak stwierdziła wczoraj Zosia, aż +25. Guy też wyzwala we mnie dzikie uczucia i emocje... Taki Harry przykładowo sprawia, że wierzę w bajki i książęta na białych koniach. Więc trudno wybrać jedną RApostać na piedestał. Cieszmy się tym, że Rysiek daje nam taki wybór i możliwość kochania go za każdą postać, którą zagrał :)

      Usuń
    3. Karuello, nie martw się. Porter jest jak petarda...zmiata wszystko. Mnie nawet uwolnił od Mulligana, przynajmniej na kilka dni. :))
      Zosia ma rację, "związek" z Rysiowymi postaciami ma wiele twarzy i dlatego nie wkrada się do niego nuda. :))

      Usuń
    4. Macie rację. Poligamia w tym wypadku to nie przestępstwo :) U mnie zatem układ sił jest następujący: John w nocy (tak, zdecydowanie wersja rozszerzona), uśmiech Harry'ego na miły poranek, a dzień pod surowym okiem Thorina. Ciekawe, gdzie zmieszczę kolejne RApostacie, gdy już je poznam.
      No ale Thorin z opowiadania Kate przesuwa się w kierunku wieczoru, co mnie wcale nie martwi. Od Rysiowego przybytku głowa nie boli :)

      Usuń
    5. Zosiu, podobnie jak Ty nie uznaję dalszych części Strike Back - bez Portera. Porter żyje,i ma ..jak to było, Kate? "długą, twardą lufę". Ma też bosko płaski brzuch.
      I koniec, kropka.

      Usuń
    6. Rebecco, nie zapominaj o oczach, zmieniających kolor....:))

      Usuń
    7. Tak, długa twarda lufa... Twarde spojrzenie zmieniające kolor, bosko płaski, twardy brzuch... Poza tym, muszę to powiedzieć, niebiańsko rozchylone usta! Mam fioła na punkcie Ryśkowych rozchylonych ust, może zauważyłyście że już w przypadku Thorina napisałam "a usta były znowu rozchylone, niczym obietnica cudownych pocałunków…", no ale jak Porter ma rozchylone usta to temperatura mojego ciała wzrasta dwukrotnie. Kocham jego rozchylone usta!
      No i niestety dla mnie, jako kobiety, stwierdzam że klatka piersiowa Portera wygląda lepiej niż moja. Jest taka kształtna i cudowna, szczególnie kiedy ocieka potem... O długich, zapewne również twardych nogach, nie wspomnę.

      Usuń
    8. Kate, precyzja Twojego opisu mnie kompletnie rozbraja :))) Nie mam nic do dodania.
      Moze tylko to, że i sir Guy rozchyla usta...

      Usuń
    9. Reżyser Strike Back był szczodry: a to klata, a to brzuch, a to plecy. Rozchylone usta to już jednak chyba Rysia inwencja, bo Guy też je pokazywał, o ile pamiętam.
      Czy oczy Portera zmieniają kolor? Przyznaję, że nie tam widać patrzyłam :) Czyli praca domowa do odrobienia :)

      Usuń
    10. Zmieniają, zmieniają... od stalowobłękitnych do akwamarynowych, tak przejrzystych jak tropikalne morze...:)

      Usuń
    11. Aaach, rozmarzyłam się :)

      Usuń
    12. Karuello, chciałabym Cię widzieć, gdy poznasz J. Thortona i J.Standringa - to dopiero będzie jazda.

      Usuń
    13. Kate, Twój precyzyjny opis Portera traktuję jako prolog do opowiadania o nim. Tak, wszystko twarde - tylko usta miękkie, kuszące i zapraszające.

      Usuń
    14. Tak mówisz, Zosiu? Więc zaopatrzę się w śliniaczek :) Rany, jakie to cudne szaleństwo! :)

      Usuń
    15. W odpowiedzi na tę "jazdę" Zosi, blogger zaproponował "horseman" :) Całkiem w klimacie ;)

      Usuń
    16. Zaopatrz się od razu, Karuello, w odsysacz śliny niczym u stomatologa. Ja bez niego nie oglądam. Sam śliniaczek o za mało :)))

      Usuń
    17. Dobry plan ;) Skorzystam w weekend, oglądając North & South. Do zestawu dołączę młotek, żeby potem dojść do siebie :)

      Usuń
    18. O matko, ja poszłam tylko doprowadzić swą urodę do porządku a Wy, Drogie Siostry, ślinicie się tu beze mnie. :))) Choć to zupełnie normalna reakcja przy Porterze, Strandingu, Thorntonie i całej reszcie RApostaci :))

      Usuń
    19. Ja wróciłam właśnie z kolacji z Mulliganem - dawno tego uroczego drania nie widziałam i się stęskniłam.

      Usuń
    20. "N&S" na weekend to dobry plan - ostrzegam jedynie, że nie sposób się oderwać i ogląda się całość naraz - ja nieświadoma siły p.Thortona zaczęłam oglądać wieczorem i zarwałam pół nocy a w pracy następnego dnia byłam nieprzytomna bardziej na samo wspomnienie niektórych scen niż z niewyspania.

      Usuń
    21. Zosiu, to Ty odważna jesteś, kolacja, i to z Mulliganem i o takiej porze. Jak on oblizuje widelec.... przecież to czysta...ups, lepiej nie skończę. :))

      Usuń
    22. To czysta rozpusta Eve, esencja rozpusty. To spojrzenie znad kieliszka, ten głosik drapieżno-mruczący. Rysiek jest niebezpieczny i uzbrojony - w oczy i w głos - nawet dębowa tarcza nas przed tym nie osłoni.

      Usuń
    23. Blogger "chapter" podsuwa - tak jest blogerku - Ryś to nowy rozdział mojego życia. Jest czas "przed Ryśkiem" i "po Ryśku" - ze wszystkim co ta znajomość ze sobą niesie: same dobre rzeczy.

      Usuń
    24. Zosiu, trafiłaś w samo sedno. :) Ja zawsze :))
      Mój "związek" z Mulliganem jest burzliwy i nieco toksyczny :) ale jego oczy i głos, sposób zapinania koszuli, uśmiech słodki i pożądliwy, bezwzględność z jaką traktuje innych, cynizm i ten dziwny magnetyzm, sprawiają, że nęka mnie już całymi miesiącami. Za nic nie mogę się uwolnić od tego faceta. Nawet Porter pomógł na krótko. :)) Z drugiej strony, nie walczę z tym uczuciem, bo ma zbawienny wpływ na mój kręgosłup. :) Plecy same się prostują, gdy pomyślę, że idzie za mną :D
      Blogger znów podsłuchuje. kazał mi wpisać "sin"! Tak Tak, przy Mulliganie myśli mogą być tylko grzeszne:)

      Usuń
    25. Zauważ, że nie ma w tym filmie właściwie żadnych scen erotycznych, niewinne buziaki, John śpiący już po..., ale gdy on się pojawia, to robi się elektryzująco, powietrze gęste od fluidów, jego fizyczność niby nie napastliwa a osacza człowieka i rozum się traci. Jakby tak na mnie patrzył znad kieliszka, to chyba bym się rzuciła na niego w tej restauracji.
      Zdecydowanie Rysiek dobrze robi na postawę i sposób chodzenia - bardziej tanecznie się idzie. Trzeba by się jeszcze nauczyć od niego tego kołysania biodrami niekiedy.

      Usuń
    26. Ja naprawdę przy Was czasami wymiękam... Nic dodać, nic ująć w tym Waszym idealnym opisie Johna M. Od siebie powiem tylko, że nie rozumiem, dlaczego ta kobieta nie rzuciła się na niego w końcowej scenie. Ilekroć to widzę, to nie rozumiem. Można mieć w sobie tyle samokontroli, naprawdę?

      Usuń
    27. Ja w ogóle nie pojmuję, jak kobietom udaje się normalnie funkcjonować przy Ryśku i nie padać pokotem u jego stóp. Nie wiem, czy one takie zdyscyplinowane czy my takie swawolno-frywolno-nieokiełznane. Może ta nasza słowiańska dusza jest jakoś szczególnie wrażliwa na brytyjsko/królewski urok Ryśka. J.Mulligan nie może mi po wczorajszej kolacji wyjść z głowy - "mam go w cebulkach włosów i za paznokciami" (to z J. Chmielewskiej) i marzę tylko o tym, żeby iść do domu i spotkać się z nim jeszcze raz (oglądając film metodą Guyową - pani blond solo mnie nie interesuje). Mulligan i Gisborn jednego dnia - to dość hardcorowo, ale przy Waszym wsparciu dam radę.

      Usuń
    28. Zosiu, myślę, że brak dosłowności jest siłą tego filmu. Bo my przecież doskonale znamy te codzienne gesty: sposób trzymania kieliszka, uniesione brwi, to, jak dotyka dłonią czoła ("please, don't kill me") i całą resztę, ale w osobie JM nabierają one zupełnie nowego wymiaru. Czujesz, że ten facet jest niebezpieczny i pewnie będziesz przez niego płakać w poduszkę, ale jakoś wcale Ci to nie przeszkadza. I, wybaczcie Siostry, bo może to obrazoburcze, ale Thorin przyszpilający Luthien ma dla mnie twarz i oczy JM, oblizującego widelec. :)

      Kate, wieczór faktycznie zapowiada się...interesująco..:))) Mam coś dla Ciebie i Szanownych Sióstr, tak w ramach przygotowań...:)))
      http://www.youtube.com/watch?v=ABNCM8XbVDA

      Dziewczynki, rozgrzewajcie palce przed pisaniem komentarzy:D

      Usuń
    29. Wyobraziłam sobie Thorina oblizującego widelec i widok to niezapomniany.
      JM to gracz i ma wiele twarzy - jego oczy na końcu filmu - zdjął maskę i pokazał, że wie, że przegrał swoje życie i tak naprawdę wcale nie akceptuje swojego położenia - ale scenkę zwycięzcy odegrał przed blondi po mistrzowsku.
      Filmik boski - na rozgrzewkę.

      Usuń
    30. Rozgrzane ? To patrzcie .... tylko usiąść przy 0.26!
      http://www.youtube.com/watch?v=8UNK0OgnQCg
      Może znacie, ja nie znalam, i ...aż mną trzepło :))

      Usuń
    31. Cieszę się, że filmik spodobał się :)

      Zosiu, wielość twarzy Mulligana to coś, cz czyni go tak niepowtarzalnym. Masz rację, koniec filmu jest...powiedziałabym Ryśkowy, bo drań okazuje się nieszczęśliwym człowiekiem.
      A zakłamanej blondi należała się! :))

      Usuń
    32. Rebecco, na szczęście siedziałam:). O, matko, przypomniało mi się opowiadanie Kasieńki...:)
      Siostry, chciałam tylko zaznaczyć, że nie ma jeszcze 6 a my już takie rozgrzane :D

      Usuń
    33. Ok, to na ochłodę - ale za to można sie popłakać ...Co wolisz, droga Eve.
      http://www.youtube.com/watch?v=24epRzhJxiw

      Usuń
    34. Dzięki Rebecco, tego nie znałam. Jak Ci się udaje znajdywać takie fajne rzeczy? Mnie internet nie lubi tak jak Ciebie, ale też coś mam na ochłodę:
      http://www.youtube.com/watch?v=_iybVRXJuPU

      Usuń
    35. To niesamowite jak jeden facet może w krótkim czasie rozgrzać tyle kobiet naraz... I to tylko przez same filmiki!
      Eve, połączenie Guya z Mulliganem to szczyt marzeń, mieć obok siebie dwóch tak różnych ale tak bardzo złych chłopców... Chyba szare komórki mi się przegrzały :)
      Rebecco, przy tym momencie 0.26 tak sobie pomyślałam, że mogłabym zrobić z Ryśkiem wszystko co tylko można i to na 500 różnych sposobów... To, co on ze mną robi, to po prostu jakaś masakra!

      A poza tym to Thorin zawsze może oblizać coś innego, niż tylko zwykły widelec...

      Usuń
    36. Bardzo lubię króciutki wątek Guy'a i Meg. Za króciutki zdecydowanie! Dzięki, Eve!

      Usuń
    37. KATE!!! :))))))))))))))))))))))))))))))))

      Usuń
    38. Co się stało kochana? :-)

      Usuń
    39. Rebecco, to, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś, w co wątpię :), to przeczytaj fanfik polecany przez naszą drogą Anię, jakiś czas temu. Będziesz miała sir Guy'a i Meg duużo dłużej. :)

      Usuń
    40. Czytałam, oczywiście, że czytałam :))
      A to sie stało, że zamajaczyła mi wizja Thorina oblizującego inne ....sztućce :))) A nawet krągłą łyżkę wazową. Uuuuch!

      Usuń
    41. A gdzie, Karuello można obejrzeć choćby pierwszy sezon Strike Back?

      Usuń
    42. Kiril, znalazłam na zalukaj.tv Nie wkleję linku, bo piszę tu ze smartfonu, a w komputerze nie chcą mi się komentarze dodawać. dlatego też nie raczę Was zachwytami nad Rysiem tak często, jakbym chciała :)

      Usuń
    43. Dzięki Ci bardzo za info. Już włażę na stronkę:)) Nareszcie sobie obejrzę :)) Dzięki jeszcze raz:)) Pozdrawiam:D



      Usuń
  9. Kolejny filmik dla tych, co mają w sobie ducha bojowego ;) Piosenka świetna! ;)

    http://www.youtube.com/watch?v=FgiKPPYWZ2o

    Ech, żeby tak wejść w skórę Bilba i bronić króla jak "lionheart" ;)
    -------
    Cate Blanchett jako Marion była wspaniała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ducha bojowego mam ale poleżeć w trawie też lubię. Nie uważasz Robin, że jak się tak Thorin nabiega z tym ciężkim mieczem, naucina tych łbów orkowych, to należy mu się trochę leżakowania pod dębem? Luthien rozmasuje mu obolałe ramiona i plecy, masażyk stóp też by nie zaszkodził, delikatnie opuszkami palców skronie, żeby biedna, skołotana głowa odpoczęła - i Thorin wigoru do następnych walk nabierze, pójdzie jak burza i żadna armia mu się nie oprze. Tak byś tylko chłopaka ganiała a odpoczynek dla wojownika gdzie?

      Usuń
    2. Robin, o ile dobrze pamiętam to Cate Blanchett była Marion, tylko Robin Hood miał wtedy twarz Russell'a Crowe.:)

      Usuń
    3. Thorin nie po to jest Thorinem (czyli królem bez korony z Ereboru) i nosi takie imię, żeby się wylegiwać w trawie.

      A gdyby tak nagle "w trakcie" orkom zachciało się zaatakować? Bardzo to źle rokuje dla mężczyzny kiedy nie dokończy tego co zaczął.
      Co z jego zdrowiem psychicznym?

      Już przecież u elfów leśnych byłoby spokojniej- poprosiliby Thranduila o wspólną celę i załatwione.
      -----------------
      Eve- ja to wiem ;) Chodzi o to, że podobała mi się jako Marion. A Crowe co by nie było też :) Crowe jest zawsze dobry. Nawet z lekką nadwagą;)
      ----------------
      Przez te "bojowe" filmiki musiałam sobie aż fotkę w profilu wymienić;)

      Usuń
    4. Thorin się nie wyleguje, tylko dba o ciągłość rodu - to zasadnicza różnica. Już widzę minę Thranduila przy tej prośbie - chyba by spadł ze swego szpanerskiego tronu.
      Co do Russell'a C. i Cate B. zgadzam się w 100%.

      Usuń
    5. Pewnie się Wam narażę, ale Russell'a po prostu nie lubię i mimo prób zaprzyjaźnienia się, zupełnie mi to nie wychodzi. Wybaczcie. :(
      Zosiu, oczyma wyobraźni zobaczyłam Thranduila toczącego się jak kukła po schodach...miły widok...:))

      Usuń
    6. Thorin nie musi dbać o ciągłość rodu Zosiu, bo ma młodą krew w postaci siostrzeńców. Ich mieczyki aż palą się im w dłoniach.

      Russell jest genialnym aktorem. Trochę szuszwolowaty, ale taki facet jak jego Robin by mi odpowiadał ;)

      A nie uważacie, że Thrandiul jest sexy?;)

      Usuń
    7. Eve, obowiązku lubienia Russella nie ma - ja osobiście mam do niego słabość - mam większość jego filmów i przez dłuższy czas był dla nr one, mam nawet płytę jego zespołu - bo głos ma fantastyczny, może genialny muzycznie nie jest ale kocha śpiewać i to się czuje.
      Robin, nie znam słowa: "szuszwolowaty" - co to znaczy? I zdecydowanie Robin Russella jest the best, zresztą cała jego kompania jest obłędna.
      Jak dla mnie: Thrandiul zdecydowanie nie jest sexy - zimna ryba. Miło byłoby popatrzeć jak się turla po schodach, prosto pod nogi Thorina, żeby nasz król mógł sobie na niego popatrzeć z góry.

      Usuń
    8. Zosiu, ja po prostu nie mogę mu wybaczyć (jak i reszcie ekipy) tego, co zrobił ze "Stanem gry". Najpierw widziałam brytyjski oryginał, szkoda, że Amerykanie postąpili zgodnie z zasadą "było dobrze, więc poprawiłem" :( Zresztą podobnie zepsuli duński "Most nad Sundem" i "The Killing".
      O! W drugim sezonie "The Killing" jest wymażona rola dla Rysia. Taki Porter zmiksowany z Mulliganem i Lucasem. :))

      Usuń
    9. Thranduil? Sexy? Jak karp w galarecie. Bleeeee.....

      Usuń
    10. Taki zimny i oślizgły...fuuuj:( Nawet blogger się zgodził: "reduced sex" kazał wpisać:DDD

      Usuń
    11. Eve, blogger jaki widać martwi się, abyś jakiejś głupoty nie popełniła z tym "zimnym i oślizgłym.." Hm, mi jeszcze nigdy nie dał do zrozumienia tak jasno, co mam robić a czego nie. Mam nadzieję na "extended sex" przy innej postaci :)

      Usuń
    12. Eve, co do "Stanu Gry" - jak można było jako partnera do rozgrywki obsadzić mdłego (fanki wybaczcie) Bena Afflecka - ten facet zepsuł cały film. Russell, Rachel MvAdams, no i Helen Mirren - byli świetni. Russell ma ciepły kącik w moim sercu i zawsze będę go bronić.

      Usuń
    13. Mi sie podobał bardzo w "Dowodzie Życia" . Taki twardziel i wrażliwiec zarazem.

      Usuń
    14. No właśnie, ten nijaki Ben Affleck... nie rozumiem, co kobiety w nim widzą??
      Helen Mirren, to klasa sama w sobie i ona nigdy mi nie przeszkadza. Widziałyście "Red"??
      Rebecco, nie martw się głupoty z Thranduliem nie przyjdą mi do głowy nawet na bezludnej wyspie.:)

      Usuń
    15. Oj, tak Rebecco. Tak samo jest w "Tajemnicach Los Angeles", "Pan i władca na krańcu świata", nowa wersja 3:10 do Yumy, ja uwielbiam "American Gangster". Polecam też "Mistery, Alaska" - nie tylko ze względu na Russella.

      Usuń
    16. "Szuszwolowaty" to od słowa "szuszwol" z gwary, czyli taki gość zaniedbany, obdartus. W realu Russell taki właśnie jest;)
      Uwielbiam "Tajemnice Los Angeles".

      Upieram się, że Thranduil jednak jest sexy. Świetne brwi, świetny głos! "I'm too sexy, for my deer to sexy....." :D

      Usuń
  10. Hejka Dziewczyny:-)
    Ja tylko na chwilkę. Chciałam przeprosić za moją nieobecność, ale Real Life, a szczególnie praca mocno mnie „wypala”. Jak powiedziałam piętro niżej, mam nadzieję, że w weekend nadrobię zaległości nie tylko w czytaniu Waszych komentarzy.

    Serdecznie witam nową Anonimową:) I po cichu liczę na to, że podpiszesz się chociażby jakąś literką, abyśmy mogły rozróżnić która anonimowa do nas pisze. :-)

    Aha i będzie dziś krótki post na GuyDay ( mam nadzieję, że się opublikuje na czas;-)) chociaż mnie w tym momencie nie będzie na blogu. Dziś popołudniu mamy z koleżeństwem „małą integrację” i nie wiem o której skończymy ;-)

    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również się integruję, więc będę tylko na nasłuchu :) udanej zabawy :)

      Usuń
    2. Dobrze Cię "widzieć" Aniu - bez Ciebie to nie to samo. Integrujcie się dziewczyny spokojnie, my się tu Guyem zajmiemy - Rebecca ze swoim poziomem Guya we krwi sama starczy za 3 osoby, a może nawet więcej.

      Usuń
    3. Aniu, jak miło Cię "widzieć". Integruj się do woli i nie martw się. Sir Guy z pewnością nie pozostanie samotny i bez opieki. Dopieścimy go z nieskrywaną przyjemnością. :))
      Miłego dnia!
      Karuello, Tobie również życzę udanej zabawy :))

      Usuń
    4. Aniu czekamy na Ciebie! Wróć do nas szybko :)
      I z góry wielkie dzięki za Guya - przyda mi się, dziś Porter i Thorin idą w odstawkę na jeden wieczór, jestem tylko ja i Gisborne. Oj będzie się działo...
      Nie martw się o niego, jak mówią dziewczyny - będzie odpowiednio dopieszczony, rozpieszczony i... no, to się zobaczy wieczorem.

      Usuń
    5. I jak tam zabawa i integracja? Szampańsko? Mam nadzieję, że tak:D Ja dziś "spędzam" nockę z Johnem Thorntonem. Obejrzałam nie dawno N&S i odpadłam. Nie wiem ja wy, ale ja scenę kiedy on mówi w 4 odcinku jakby do siebie, ale przecież było to do Margaret odjeżdżającej w powozie: "Obróć się", "Spójrz na mnie", oglądałam chyba z 1000 razy (albo i więcej:)). Boże! Ile w tych słowach, w tej scenie nadziei ( a może się obróci, spojrzy), ile smutku (mało się nie popłakałam). Aż chciałoby się go pocieszać w nieskończoność. No i ja to właśnie będę robić:)) Także też myślę, że się będzie działo... Odmeldowuję się. Pa pa:)))))

      Usuń
    6. Kiril, moja integracja tak udana, że jeszcze jestem w łóżku i odsypiam :) I mam na weekend zaplanowane N&S, więc scena z odjeżdżającą Margaret dopiero przede mną, ale wiele o niej słyszałam i już zacieram łapki.
      Przyjemnej soboty życzę wszystkim :)

      Usuń
    7. Kiril, ja przy "look back" ryczę jak bóbr, łzy jak grochy - po "N&S" nie da się nie odpaść.

      Usuń
    8. Uwielbiam scenę peronową (jakaż ja jestem oryginalna:))), ale "look back" to esencja pana Thorntona, to jest objawienie, przewrót kopernikański trzęsienie ziemi w jednym. Potem już nie ma odwrotu. :)

      Usuń
    9. Karuello, świetnie, że impreza się udała:)) Ja przymierzałam się właśnie do rysowania (staram się doskonalić rysunek fotorealistyczny), ale znalazłam właśnie 1 odcinek Strike Back i rysowanie zdecydowanie odkładam na kiedy indziej. Musze nacieszyć oko Porterem:))

      Zofio masz rację, nie da się nie odpaść. W N&S jest tyle emocji, że przejść później na porządek dzienny jest niezwykle trudno.

      Eve to jest kwintesencja całego serialu (choć scenę peronową też uwielbiam:)). Fenomen jakiś. I tak jak napisałaś, że potem nie odwrotu, ja dodaje, że nic już nie jest takie samo. Jest się odmienionym jak Bilbo wracający ze swojej podróży.

      Usuń
    10. Ha!!! Obejrzałam, popłakałam, teraz mogę umrzeć szczęśliwa :D Look back to mistrzostwo, ten wzrok przeszywający mógłby góry przenosić i osuszać morza. No i scenę peronową WRESZCIE obejrzałam- czekałam cały dzień, a to na samym końcu! Aaach, co tu dużo mówić, ideał!

      Usuń
    11. Dokładnie!! Ideał sięgający niebios:D

      Usuń
    12. Ja odnoszę wrażenie, że niezależnie od jakieś postaci Ryśkowej zaczyna się nasza "znajomość" i która z postaci najbardziej na nas działa, to poznanie Johna Thortona jest momentem przełomowym. Przed obejrzeniem "N&S" jakoś ogarniamy rozumem naszą fascynację RA, ale po - już nie. Pękają bariery i na główkę skaczemy w zrysiowanie, bez oporów i zahamowań, to nasze emocje przejmują pałeczkę i nie widzimy już potrzeby jakiegokolwiek zdroworozsądkowego ogarniania tego co się z nami pod wpływem RA dzieje i jak to na nas działa. Miałyśmy wielkie szczęście, że go poznałyśmy, a może raczej, że on nas odnalazł.

      Usuń
    13. Hejka Wszystkim :) Muszę się przyznać, że moja integracja baaaaaadzo się udała:) Już dawno nie bawiłam się tak dobrze i to nie była zasługa czerwonego wina :-) A w sobotę z kolei przesympatyczne rodzinne spotkanie. Obie te imprezki niesamowicie pozytywnie naładowały moje akumulatorki. :-) Chociaż mam spore zaległości w RAświecie.

      Usuń
  11. Dziewczyny na stronie
    http://www.richardarmitagenet.com/component/poll/111-dos.html
    jest glosowanie dotyczące wydania audiobooka z RA jako narratorem. zerknijcie i zagłosujcie, bo na razie więcej głosów jest na nie.
    udanego weekendu ! Z Rysiem rzecz jasna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Anonimowa, za zwrócenie uwagi na głosowanie na Ali stronie, ale podany przez Ciebie link jest do wyników głosowania na temat „Pustkowia Smauga”. Niemniej jednak, w związku z tym, że bardzo trudno kupić audiobook „The Lords of the North” warto zagłosować, szczególnie jeśli nie ma się swojego własnego egzemplarza ( i myślę tu o sobie) bo być może dzięki wynikom tego głosowania ukaże się reedycja tego audiobooka.
      Tak więc linka do strony Ali, tutaj:
      http://www.richardarmitagenet.com/
      A do dotychczasowych wyników głosowania tutaj:
      http://www.richardarmitagenet.com/component/poll/112-lordsofthenorth.html

      Usuń
  12. Mam tu jeszcze coś dla was kobietki (z Luthien włącznie:)), które marzycie, by odpędzić demony Thorina ;)

    http://www.youtube.com/watch?v=4kJSHTJ35t0
    -------------

    I Guy. On jakoś nie jest w moim typie, ale wysyłam ze względu na was ;) bo rys. jest naprawdę GOOD! :D

    http://fc01.deviantart.net/fs71/f/2010/272/7/0/guy_of_gisborne_by_shardglass-d2zqj65.jpg


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak miło obejrzeć filmik z fragmentami z DoS :)
      A marzyć zawsze można, ja osobiście nie godzę się na to żeby Thorin był nieszczęśliwy, i akceptuję to tylko dlatego, że mistrz Tolkien tak napisał. A od tego mamy wyobraźnię, żeby sobie resztę dopowiedzieć lub zmienić. Ja Tolkiena kopiować nie zamierzam, nie śmiałabym nawet, stąd moja wersja, tak różna od oryginału, a skoro autor dał nam taką a nie inną opowieść, ja mam swoją alternatywną wersję która mi się podoba, bo uwielbiam uśmiech Thorina, i chciałabym żeby był szczęśliwy i czasem beztroski. Tak, mimo tego, że jest królem i ma na głowię całą masę krasnoludów do zarządzania.

      Usuń
    2. Pisz, pisz, osobiście mam z tego dużo frajdy, tylko nie przesadzaj, bo juz zaczynam napalać się na Gandalfa! :D

      Usuń
  13. Aha, a jeśli TO jest AZOG, to ja go kupuję! :DD I konia też;) OMG OMG OMG :D :D

    http://i.imgur.com/mPndLqe.jpg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robin, jeśli taki Azog Ci odpowiada, to oglądnij "Spartakusa". Ale ostrzegam, że to mocny film i Manu Bennett na koniu to nic w porównaniu z tym, co tam się dzieje.

      Usuń
    2. Domyślam się, że panowie raczej nie zgrywają tam szlachetnych rycerzy :P
      Ten gościu podoba mi się z brodą. Bez niej dużo traci.

      Usuń
    3. Eve, zaciekawiłaś mnie "Spartakusem", na płytach dodatkowych do "Hobbita" Manu sprawiał wrażenie interesującego faceta.

      Usuń
    4. Zosiu, to jest film 25+ jeśli nie 30+.
      Były 4 sezony, z czego najlepszy jest pierwszy "Krew i piach". Genialny John Hannah jako Batiatus i Viva Bianca jako Ilithia. Manu Bennett gra galijskiego niewolnika Kriksosa, który zostaje gladiatorem w szkole Batiatusa w Kapui i trening nie jest jedyną rzeczą, jaką musi się zajmować. W tle jest historia imperium rzymskiego (Spartakus, Glaber, Juliusz Cezar, Marek Krassus i Kriksos to przecież postacie autentyczne), inrtygi, rywalizacja właścicieli szkół, spełnione i nispełnione miłości, rozdzieleni kochankowie itd. Trzeba jednak przyzwyczaić się do oglądania. Plastycznie film momentami przypomina "300", a czasami nadmiar czerwonej farby kojarzy się z Quentin'em Tarrantino. Ale to w końcu Rzym z czasów przedchrześcijańskich, więc nasze poczucie moralności i smaku ma się nijak do tego, co wtedy było normą.
      Z hobbitowych smaczków dodam jeszcze, że Jeffrey Thomas (Thror) gra ojca Batiatusa.

      Usuń
    5. A! Przypomniałam sobie, że Manu grał jeszcze w dość głupawym filmie o Sindbadzie. Ale to jest dzieło 15- :)

      Usuń
    6. To teraz zaciekawiłaś mnie jeszcze bardziej - Tarrantino mnie nie odrzuca. Myślałam, że to film - kiedy znaleźć czas na oglądanie? Mam już potworne zaległości w "Homeland" i "Pamiętnikach Wampirów". 30+ spoko - ja wiekowo blisko Ryśka.

      Usuń
    7. To wiekowo jesteśmy podobnie. :)
      Z "Homeland" jestem na bieżąco, na szczęście. Bardzo lubię Damian'a Lewis'a, zwłaszcza po "Kompanii Braci" i "Ucieczce z Colditz".
      Na "Spartakusa" musisz mieć duuużo czasu. Ja przyznam, że 4 sezonu nie mogłam już zmęczyć i ilość podrobów fruwających po ekranie zaczęła mnie zwyczajnie nużyć. Co więcej, twórcy starali się trzymać prawdy historycznej (chylę czoła przed konsultantami), co wydaje mi się zaburzyło przejrzystość scenariusza. Ale Simon Merrells jako Marek Krassus jest rewelacyjny. :)

      Usuń
    8. Ja się "Homeland" załatwiłam na perłowo, bo po ściągnięciu z chomika dwóch sezonów przez klika wieczorów/nocy oglądnęłam całość i byłam w lekkim amoku. "Lekkim" to mało powiedziane. Więc chwila oddechu nawet dobrze mi zrobi. Z 3 sezonu oglądnęłam tylko 3 odcinki. Obsada jest obłędna. "Spartakus" poczeka - za dużo rzeźni nie lubię. Poza tym Sherlock mi się objawił i ciekawa jestem serialu "Office" z MF.

      Usuń
    9. To, jeśli jeszcze nie widziałaś, oglądnij do kompletu "Mordercę z Whitechappel".

      Usuń
  14. "Nie prosiłem cię, żebyś myślała – powiedział ostro" - oj, należał się Thorinowi dobry foch za to. Ale z drugiej strony, dumny, majestatyczny, twardy, bezwzględnie niezależny wojownik - król na kolanach, proszący o pomoc,wyznający, że kogoś potrzebuje... Na początku twoje opowiadania, Kate, napawają mnie euforią, a potem nadchodzi melancholia - czemu ja nie mam takiej miłości. Kate , bezwzględnie trzymam cię za słowo na temat stworzenia kiedyś i upublicznienia dokładniejszej wersji nocy Thorina z Luthien.

    OdpowiedzUsuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.