poniedziałek, 6 października 2014

Na dobry początek tygodnia (#23)…

Sir Guy grany przez Richarda Armitage'a z drugiego sezonu serialu  BBC „Robin Hood”.  Sir Guy jako Czarny Rycerz a w zasadzie Mokry Rycerz. ;-)


Miłego tygodnia Wszystkim!

Dzisiejszy post zawiera moje screeny z serialu BBC „Robin Hood”S2Ep.3. 

58 komentarzy:

  1. Aniu, trafiłaś celnie w sam środek mojego serca :) Mokry Sir Guy to zdecydowanie coś, co mocno działa. I to chyba czasem zbyt mocno... I ta głupia Marian stoi i patrzy - to trzeba wziąć ręcznik, osuszyć, posadzić go na słoneczku, zdjąć ubrania, rozwiesić, zadbać. Nic nie myśli ta kobieta. Może dlatego tak bardzo nadawała się do bandy leśnych ludków? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Kate, że mokry sir Guy przypadł Ci do gustu, mnie też do niego tęskno było. :-) I masz absolutną rację Marian wyjątkowo mało domyślna była ;-) I wiesz, jeśli dobrze pamiętam, kiedy Marian była w lesie razem z bandą leśnych ludków, jak to określiłaś, to Robin też nie miał z niej zbyt wiele pożytku. ;-)

      Usuń
    2. Guy day wraca w poniedziałki?A kto miał z Marian pożytek?szczuła tylko biednych chłopaków!
      Badyl.

      Usuń
    3. Wiesz Badyl, czasem trzeba przełamać przyzwyczajenia, a poza tym troszkę mi było tęskno do tego sir Guy’a. ;-) Jak to kto miał pożytek z Marian- król Ryszard :D :D

      Usuń
    4. No tak,Jego Wysokości nie wzięłam pod uwagę
      Badyl

      Usuń
    5. :D a ona tak sie dla niego poświęcała, ba nawet ślub przekładała ;-)

      Usuń
    6. Widzę Aniu, że tryskasz dziś nieco czarnym humorem, który uwielbiam :D
      Myślę też, że pożytek z Marian(a) miały też okoliczne dziewki, bo skoro poszła do piachu, to zostawiła po sobie masę ubrań i ozdób - leśne ludki, jako że wyznają zasadę "bogatym zabierać, biednym dawać" (choć metr pod ziemią Marian taka bogata znowu nie była :-), zgodnie z tym powinny rozdać jej rzeczy. No chyba, że sprytny Robin zostawił sobie wszystko dla swojej kolejnej kochanicy - swoją drogą, to ciekawe by było, ubierać aktualną dziewczynę w ciuchy nieżywej. No ale to Robin, nic by mnie nie zdziwiło :-)
      Przepraszam, miało być o sir Guy'u, a mnie głupawka na temat Marian(a) dopadła :D

      Usuń
    7. To klub "miłośniczek" Mariana, znaczy Marian nam powstał. :)

      Usuń
    8. Ta moja głupawka, to radość z odzyskanego internetu a może z nieprzespanej nocy ;-) Ale dzięki :-)
      A jak myślę, że Robin zostawił sobie te szaty Marian i straszył Sir Guy’a po nocy ( wszak miało być o sir Guy’u ;-))

      Usuń
    9. Muszę chyba odświeżyć znajomość z niezdecydowaną Lady i przystojnym Rycerzem bo jako żywo z tego co obejrzałam pamiętam niewiele ponadto że się dziewczę miotało a Ryś był piękny i mroczny
      Badyl

      Usuń
    10. Prawdę mówiąc Badyl zapamiętałaś to co najważniejsze, reszta jest tylko tłem ;-)

      Usuń
    11. Tak sobie myślę i zacytuję klasyka „nie idźmy tą drogą” pozostańmy przy Marian tej Marian :-)

      Usuń
    12. Dzięki za dobre słowo,bo już się bałam,że dotrzymam słowa ambitnie zagłębię się w tą jakże skomplikowaną fabułę,a tak,mogę z czystym sumieniem popatrzeć sobie wyłącznie na to co najważniejsze,resztę beztrosko przewijając
      Badyl

      Usuń
    13. Taaak, ja też próbowałam zagłębić się w tą skomplikowaną fabułą, ale w ostateczności skupiłam się na tym co Ty Badyl, na najważniejszym ;-)

      Usuń
    14. Oczywiście, Aniu! Dziś dzień Guy'a - Marian zostawiamy w spokoju. :)

      Usuń
    15. Tak, nie ma co Marian dręczyć ;-)

      Usuń
  2. Myślałam, że to scena z "Ogniem i mieczem" ;D Bohun!

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu, sumienia nie masz! Żeby tak w poniedziałek stawiać przed oczy takie widoki?! I jak mam się teraz wziąć do roboty? W głowie mam wprawdzie mnóstwo pomysłów, ale raczej w stylu tych, o których pisała Kate. Oj, już ja bym go osuszyła .... ;-)
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och przepraszam Doroto, poprawię się :D Ale wiesz, czasem dobrze jest zrobić sobie twórczą przerwę ;-)

      Usuń
  4. Pytam się jak mozna było tak okrutnie potraktować sir Guya w zbroi?!!!Najpierw go oblać smołą a potem podpalić!Musiał się salwować ucieczką do wody! Wstydź się Robin-nie masz serca!Vera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale pomyśl Vero, gdyby się nie ratował ucieczką do wody, to czy miałybyśmy takie widoki przed oczami, że o wcieleniu w życie planu Kate nie wspomnę ;-) ( i jak tu nie sądzić, że Robin sprzyjał współczesnej kobiecie ;-))

      Usuń
    2. Masz rację Aniu!A po zastanowieniu myślę sobie tak:czy sir Guy wytrzymałby tą całą opiekę,suszenie ,wystawianie na słoneczko i bronienie przed Robinem(tudzież Marian)przez ten pokaźny tłumek niewiast?Czy nie uciekłby z krzykiem :"Kobiety!Wasza troskliwość mnie zabije!!!":)))))) Vera

      Usuń
    3. Och kochana, myślę że w tym przypadku rozwinęłyby się zdolności logistyczne sir Guy’a tak że zarówno on jak i niewiasty byłby zadowolone. ;-)

      Usuń
  5. Aniu! Powtórzę się, a co tam!:) Początek tygodnia jak zawsze udany, dzięki zaglądnięciu na blog.:)
    A Sir Guy ... Cóż, przyznam, że łączy nas trudny "związek" i choć wiem, że się narażę na krytykę, to przyznam również, że to nie jest moja ulubiona Ryśkowa postać. :) Ale dziś robię wyjątek i przyłączam się do scenariusza zaproponowanego przez Kate i oburzenia Very - Robin, nie dość,że nie ma serca, to nie jest zbyt mądry,podobnie jak Marian. :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Eve, że również miło zaczęłaś tydzień :-) I wiesz każdy ma prawo do swojej ulubionej RApostaci, jeśli dla Ciebie nie jest to sir Guy, to nie ma w tym nic złego. Ale budujące jest to, że chcesz realizować plan Kate :-) czyli mały kroczek aby polubić sir Guy’a już zrobiłaś ;-)

      Usuń
    2. Ależ Eve do szaleństwa kocha sir Guy'a! Nawet, jeśli się do tego nie przyznaje. A nawet, jeśli sama jeszcze tego nie wie. I tych kroczków już trochę zrobiła :-)))
      No bo jak można nie kochać tego podłego, czarnego rycerza?

      Usuń
    3. Też tak mi się wydaje, że Eve nas tu celowo w błąd wprowadza, abyśmy tu wszelkie zalety sir Guy’a wymieniły ;-)
      Hmm jak tu go nie kochać, hmm no nie da się :D

      Usuń
    4. Dobra! Przejrzałyście mnie! :)) To wszystko po to, by zmylić John'a Mulligana. :))

      Usuń
    5. Ale wiesz Eve, Mulligan jest bardzo przenikliwy, więc nie wiem czy wybrałaś dobrą taktykę ;-)

      Usuń
    6. Spoko, spoko! :) Nad John'em "panuję" :)) O Guy'u nie mogę tego powiedzieć. :)

      Usuń
    7. Może po prostu wyślij faceta na zasłużony urlop (może do mnie, może do mnie!!!), i poromansuj z sir Guy'em, żeby poczuł w końcu Twoje gorące uczucia :)

      Usuń
    8. Podoba mi się pomysł Kate :-)

      Usuń
    9. Guy już poczuł ile mógł i to musi mu wystarczyć :) John'a zapytam, czy ma ochotę na wakacje. :)

      Usuń
    10. Ty go nie pytaj tylko pokaż mu jakąś ładną plażę ;-) wskaż palcem i powiedz „tam cię widzę” :-)

      Usuń
    11. Kochana, Guy może o WIELE więcej! I zdecydowanie MUSI więcej, żeby mu wystarczyło. W końcu to rycerz, nie byle kto. I to jaki rycerz... Ech, rozmarzyłam się... No zakochałam się w gadzie od pierwszego wejrzenia i muszę z tym żyć!

      Usuń
    12. Mulligan wyeksmitowany? Do czego to dochodzi! Guy, coś Ty narobił :D

      Usuń
    13. Ale wiesz, że to trudna miłość ;-) Też go lubię, wszak to moja pierwsza RApostać:-)

      Usuń
    14. Kate, ależ wczasy to nie eksmisja ;-)

      Usuń
    15. Nie, nie! Mulligan zostaje. Zdecydowanie! Na wakacje pojedziemy razem. Nawet o plaży mogę pomyśleć. :))
      Cały czas powtarzam: z Guy'em łączy mnie trudny "związek", może gdyby był moją pierwszą RA postacią i może gdyby sam serial nie był, wybaczcie -durny, to byłoby inaczej. Tolerujemy się. lubimy, ale raczej nic więcej. :)) Chociaż o Guy'u z III sezonu myślę cieplej...:)

      Usuń
    16. No trudna to miłość, wszak Guy łatwy nie jest (jakkolwiek to nie zabrzmiało :-)
      W ogóle to zdążyłam dziś zmienić tapetę ze ślicznego Guy'a na zakrwawionego Portera, a tu taki temat. I mam wyrzuty sumienia! Jutro z Guy'em musimy nadrobić, chyba skieruję się w stronę drugiego sezonu. Dawno "tego" nie robiliśmy :)))

      Usuń
    17. Oki rozumiem, Mulligan zostaje. ;-)
      A co Cię skłania do tych cieplejszych myśli o tym Sir Guy’u z 3-go sezonu Eve?

      Usuń
    18. Taak, Kate bardzo dobrze to zabrzmiało ;-) I znów podoba mi się Twój pomysł Kate, ten z drugiego sezonu jest … taki….i to jego „woman, your willfulness will kill you!...

      Usuń
    19. To trudne pytanie, Aniu. :) Myślę, że dwie rzeczy. Wizualnie ten sezon jest najlepszy - stroje, broń i cała reszta powiedzmy, że najmniej kłócą się z epoką. Nie ukrywam, że w I i II sezonie to, nazwijmy to "luźne" :) podejście do realiów strasznie mi przeszkadzało. W III sezonie Guy łączy w sobie wszystko, co najlepsze, jest prawdziwym mrocznym rycerzem, ale z szansą i wolą odkupienia. Może to ta mieszanka, tak mnie pociąga. :)

      Usuń
    20. Coś w tym jest, że metamorfoza Guy’a w 3 sezonie jest godna podziwu. A stroje no cóż w każdej części dalekie były od realiów, ale cóż zrobić taka wizja twórców. :-)Dzięki za odpowiedź Eve :-)

      Usuń
    21. Ja już się z Wami pożegnam, bo coraz bardziej trudno mi ostrość złapać. Spokojnych RAsnów Wam życzę. Dzięki za dzisiejszy nietypowy GuyDay:-)

      Usuń
    22. Wiecie co, dziewczyny? I niech ktoś powie, że zwyczaj rozmów na blogu zamiera - wcale że nie! Cieszę się że znowu udało się nam tu tak fajnie pogadać :-) Do nocy... :-)
      Mój piękny sir Guy, to wszystko dzięki Tobie!

      Ach, zapomniałabym! Tak sobie wyobraziłam, jakby ująć w dłonie jego wilgotne, chłodne od zimnej wody policzki, a potem przesunąć ręce w górę, zaczesując mokre włosy do tyłu i odsłaniając twarz... I gdyby jeszcze przy tym zmrużył lekko oczy i jego kącik ust uniósł się w lekkim uśmiechu...

      Usuń
    23. Słodkich snów z mokrym Guy'em w roli głównej Wam życzę :-)

      Usuń
    24. Mnie też było bardzo miło Kate. :-)

      A po Twoim opisie chyba trudno będzie zasnąć. :-)

      Usuń
  6. Dziewczyny, a może zrobimy sobie tydzień z Guyem i obejrzymy po raz n-ty całą drugą część.
    Eve, Marion i Robin do siebie pasują,są tacy mało dojrzali.
    Uwielbiam Guya, ale scenarzystę to bym udusiła, z naszego cukiereczka zrobił fajtłapę i ciągle przegrywał z Robinem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę Jolu, że chcesz nas na cały tydzień przeciągnąć na ciemną stronę mocy ;-) mnie byłoby łatwiej ( gdybym miała więcej czasu) wszak sir Guy z drugiego sezonu jest moim ulubionym ;-) I wiesz co jest dziwne, że mimo że wiem iż sir Guy musi przegrać to czasem jemu bardziej kibicuję ;-)

      Usuń
  7. Są nowe informacje o nowym filmie Ryśka "Sleepwalker". Będzie grał z Izabellą Skorupko. Ma w nim grać psychiatrę.Będzie to film o dziewczynie która zapadła w śpiączkę i stała się lunatyczką
    (informacja z FB).-RA Bułgaria.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Jolu, a miał to być poniedziałek z sir Guy’em….

      Usuń
  8. Ale się Dziewczyny rozgadałyście!
    Przyznam, że najbardziej sir Guy podoba mi się pod koniec 3 serii (nie mam na myśli fabuły, oczywiście!). Aczkolwiek, jak już pisałam, w wersji na mokro nieźle mi podniósł ciśnienie.
    Dorota
    P.S. Na Anglophile Channel jest informacja o "Sleepwalker" - thriller psychologiczny, RA jako psychiatra (chętnie bym pochodziła na teRApię), nic nie piszą o Scorupco, ma być Ahna O'Reilly.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli lubisz dłuższe, falowane włosy zakrywające piękną twarz sir Guy’a.;-)

      Dzięki za info Doroto, wprawdzie dzięki Anglophile Channel wiem więcej o tym nowym Ryśkowym projekcie, ale wciąż czekam na więcej informacji, jak takie uda mi się znaleźć z pewnością umieszczę na blogu.

      Usuń
    2. Sama nie wiem, którego RA lubię. Uwielbiam go w wersji Lucas N., ale przepadam za RA "na dziko" z długimi włosami spadającymi na twarz, jak Guy w serii 3 czy Thorin (zwłaszcza w Pustkowiu Smauga). A jaki wspaniały był w wersji John Proctor, a jeszcze cudowniejszy au naturel pod stage door.... Wygląda na to, że RA podoba mi się w każdej wersji, a różnica występuje tylko w przymiotnikach. Pozdrawiam! Dorota

      Usuń
    3. Dzięki za wyjaśnienie Doroto :-) Widzę, że masz podobnie jak ja, bez względu w jakim wydaniu Ryś jest zawsze zachwycający. Prawdziwa magia Rysia :-)

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.