czwartek, 19 lipca 2012

Kilka fotosów z "Hobbit. Niezwykła podróż"./ Some stills from "The Hobbit: An Unexpected Journey"

Znalazłam te zdjęcia na tej stronie. Wiem, że pewnie gdzieś już je widzieliście, ale mnie jakoś one umknęły, chyba dlatego, że głównie szukałam Thorina.:) Jednak dziś szczególnie zachwyciły mnie drobne szczegóły, które na nich widać ( jak np. obrazki na ścianie w domu Bilbo). Naprawdę zdumiewające. Hmmm...


I found this pictures on this side. I think you've seen them somewhere already, but for some reason I didn't pay my attention to these stills. Probably because I was looking for Thorin. :) But today, especially impressed me the details, which you can see on them (such as small pictures on the wall in the house of Bilbo). Really amazing. Sigh















26 komentarzy:

  1. This is a truly lovely assortment of pictures you've chosen. I hadn't noticed some of the details until you mentioned them, since I always have eyes for Thorin. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To see all the beautiful details of this film, not just Thorin, it will be quite a nice excuse to watch this movie several times, isn't it? ;)
      Thank you for your comment and have a great weekend!

      Usuń
  2. Kochana, masz takie tempo z postami, że nie wyrabiam się z komentowaniem :P Zwłaszcza biorąc pod uwagę częstotliwość pojawiania się wolnego czasu ;-)

    Zdjęcia są przepiękne. Bardzo malownicze. Wcale nie przypominają filmowych kadrów, a właśnie obrazy. Już nie mogę doczekać się grudnia. Mało tego, będę musiała wybrać się do kina ze dwa razy. Pierwszy żeby śledzić każde drgnienie na twarzy Rysia (podobnie jak bccme, moje oczy głównie kierują się ku Thorinowi), drugi żeby obejrzeć resztę.
    A już w LOTR-ze zwróciłam uwagę na detale. Urzekło mnie wtedy Rivendell ze swoimi misternymi, ażurowymi zdobieniami i wnętrza hobbicich chatek. Szczegóły wystroju są przeurocze. Na tych zdjęciach z Hobbita od razu zwróciłam uwagę na drzwi i ich metalowe okucia po wewnętrznej stronie. Kto robi takie okucia 'od środka'? Wygląda to fantastycznie.

    Ściskam Was bardzo mocno, drogie zRYSIOwane i życzę dobrego piątku :)


    Mam nadzieję, że do pozostałych postów też zaglądają wszyscy, bo podejrzewam, że komentarze pojawiają się i tam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh droga Kaas, to ja mam wrażenie, że nie piszę tak jak chciałam, brak czasu totalnie mnie dopadł i dołuje mnie na maxa :(

      Ja też mam w planie obejrzenie tego filmu kilka razy i obowiązkowo zakupić DVD(!)- żeby móc usłyszeć głos RA i ścieżkę dźwiękową, jeśli będzie dostępna.

      Dekoracje, stroje, krajobrazy, hmmm te krajobrazy patrząc na nie człowiek wydaje się taki mały ( nie żebym twierdziła, że człowiek jest pępkiem świata), ale te widoki dosłownie zapierają dech w piersiach. To naprawdę będzie niesamowite przeżycie móc to wszystko obejrzeć w 3D, już nie mogę się doczekać grudnia ( a jak znam życie w moim małym mieście będzie można go zobaczyć z „lekkim” opóźnieniem, czyli w styczniu jak myślę, ech….)

      Pozdrawiam i życzę miłego weekendu :)

      Usuń
  3. Aniu, podobnie jak Ty i Kaas lubie zwracać uwagę na szczegóły.Filmową trylogię Petera Jacksona obejrzałam niezliczona ilość razy,mój mąz uwielbia te filmy i lubi je oglądac w moim towarzystwie. Przed okrutna nudą ratuje mnie obserwacja biżuterii filmowej,kunsztownej broni i pięknych zdobień wszelakiej maści.
    PS:Dzieki Kaas za rozwianie moich językowych wątpliwości z pietra poniżej :)..ah!..ach!..Słonecznego "łiikendu" wszystkim zRYSIowanym życzę!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, każde z tych zdjęć zachwyciło mnie na swój wyjątkowy sposób. Obrazki na ścianie, talerzyki na półce, świeczniki, pas Thorina, wodospady, tekstura materiału stroju Elronda, naprawdę dużo tego i wszystko jest zachwycające. Nawet lubię to zdjęcie Bofura ( James Nesbitt), które jest tak figlarnie śmieszne. Nawiasem mówiąc, pomimo że zazwyczaj nie oglądam TV niedawno widziałam go w TVP2 w miniserialu „Okupacja” (http://www.filmweb.pl/serial/Okupacja-2009-495947). Film dosłownie wbił mnie w fotel!

      Miłego weekendu życzę : )

      Usuń
    2. Kiedy patrze na Jamesa Nesbitta jako Bofura nie mogę się opędzić od obrazu mojego wujka Lojzika(od Alojza)na "Komarku"(taki motorower:)Przez całe swoje zycie od wczesnego rana do późnego wieczora(daję głowę ze w łóżku także)nosił skórzaną pilotkę z tak zawadiacko opadającymi uszami, mawiał że jego głowa nie toleruje przeciągów.:)
      No i znowu przegapiłam dobry film, może znajdę go na YT,dzieki Aniu:)

      Usuń
    3. Jeśli w połowie Twój wujek przypomina Bofura, to musiało być bardzo zabawne na niego patrzeć.:)

      A J.Nesbitt naprawdę jest „plastyczny”, że tak to ujmę tu jako Bofur zabawny i sympatyczny, ale pamiętam go, w prawdzie przelotem oglądanym serialu i to dość dawno temu ( oglądanym serialu, hmm to zbyt dużo powiedziane, widziałam go w dwóch może trzech odcinkach ) „Jekyll” (http://www.imdb.com/title/tt0497298/) i był niesamowity, z jednej strony wspaniały i czuły a z drugiej dosłownie przerażający.

      Usuń
  4. Piękne! Zapewne już nie możesz się doczekać premiery!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh tak, bardzo nie mogę doczekać się premiery tego filmu, zwłaszcza, że kino w moim mieście jest właśnie remontowane :)

      Usuń
  5. „Osiołkowi w żłoby dano,
    W jeden owies, w drugi siano...”

    Osiołek Aleksandra hr. Fredry i tak miał lepiej. Mógł patrzeć i wybierać tylko z 2 kuszących go zawartością żłobów. Ja, spowolniały nieco, biedny i głodny RAosiołek, patrzę i patrzę aż w 13 korytek/zdjęć na Twoim zRYSIOwanym blogu, Aniu. No cóż, trwa to już dostatecznie długo, więc w końcu muszę przecież wybrać. Może na początek powiem, że nie wybiorę żadnego z RAThorinem widocznym w kadrze. Zrobię tak z tych samych powodów, dla których niczego nie wpisałam Ci kiedyś w pewnym kwietniowym poście. Ten temat świadomie zostawiam w poczekalni do końca roku. Skusił mnie jedynie i oderwał od tego postanowienia portret i pełna plakatowa sylwetka RAThorina, którą opisałam pod Twoim postem z 4. lipca. W tych komentarzach dziewcząt przeczytałam o szczegółach pochodzących z różnych przedstawionych tu zdjęć, więc poszukałam takich, których żadna nie „dotknęła” i spośród nich właśnie wybrałam te do swojego skomentowania.
    Przede wszystkim zainteresowały mnie dwa ostatnie zdjęcia w szeregu, utrzymane jakby w tej samej konwencji. Kiedy je oglądam, myślę, że film P. Jacksona to nie tylko adaptacja baśniowej przygody baśniowych postaci. To również niejako baśniowa wersja filmu drogi. Zdeterminowani bohaterowie i tutaj wyruszają, by gdzieś i po coś dotrzeć, pokonując trasę całej tej męczącej i niebezpiecznej odległości start – meta. Podróż, od której właściwie nie ma ucieczki, zmienia ich całe życie, odciskając na nim swoje niezatarte już piętno. Przeczytałam i usłyszałam o duchowej, głębokiej przemianie filmowego Thorina, którego ta „droga”, aż po śmierć, uczy pięknych, ale ludzkich zachowań i szlachetnych wyborów. Ten wątek w powieści Tolkiena? Pewnie też przemyślę i porównam na Twoim blogu, Aniu, ale dopiero za kilka miesięcy... O charakterystycznych wyróżnikach gatunku road movie i jego wybranych przykładach można dowiedzieć się tutaj (szczególnie polecam przemyśleniu podsumowanie tego artykułu):

    http://www.film.org.pl/prace/film_drogi.html

    (Wiadomo z jakich względów, musiałam podzielić tekst na dwie części. Cd pod spodem)

    OdpowiedzUsuń
  6. Te dwa zdjęcia, nr 12 i 13, mnie skojarzyły się z baśniową wersją tego gatunku. Zawsze lubiłam spojrzenie na świat z lotu ptaka, stąd i moja bardzo dawna przygoda z lotniarstwem (czasy liceum, w którym zresztą mieścił się klub). Te zdjęcia celowo pokazują świat właśnie z góry. W filmie P. Jacksona to przyroda jest bezwzględnym mocarzem i to ona dyktuje twarde prawa wszystkim formom życia. Nikt nie odważyłby się występować przeciwko jej odwiecznej istocie, widocznej w majestacie pokazanym tu właśnie z tej „wysokiej” perspektywy. Niebo bezbrzeżnie puste ma niebieskość urzekającą, napawającą spokojem, jak i ten cały widok. Przestrzeń i właściwie odwieczną pustkę tych dwóch miejsc zakłóca z tej podniebnej perspektywy właściwie tylko zmieniający się porządek kolejnych dni i nocy, z ich światłem i ciemnością. To samo ciągle, zawsze i wszędzie jak od początku świata. Otwiera się ten stary czas i majestat prastarych gór. Drobne elementy surowego krajobrazu podkreślają statyczny charakter obrazów, zakłóconych tylko chwilowo przez porwany sznureczek ciągnącego mrówczo pochodu dziwnych stworzeń, które tylko na chwilę tu przyszły i zaraz stąd odejdą. Są gośćmi, których tutaj wcale, ale to wcale nie potrzeba. Przechodzą mozolnie skalistym, wyłysiałym podłożem, zdzierając resztki cennego mchu. Z lotu ptaka dokładnie widać, że przesuwają się wolno wśród zrudziałych pojedynczych kęp. Szorstkie z pragnienia krzewy i wióry traw sterczą sztywno jak brodawki na skórze wielkiego wygrzewającego się gada. Instynktownie trzeba mrużyć oczy, tyle słońca w powietrzu. Nawet zżółkła trawa z boku zdaje się być wyzłacana, nie zwiędła. Powietrze chyba pachnie całą tą szeroką, wolną przestrzenią, po której przecież i oczom oglądającego jakoś łatwo się rozpędzić po pustych zielonych łąkach pomiędzy płaskimi i stołowatymi wzniesieniami na ostatnim zdjęciu. Ich obłe zbocza, po prawej stronie ostatniego zdjęcia, pokrywają gęste brody (to słowo musiało w końcu zaistnieć i tutaj!) miękkiej, jakby wełnistej zieleni. Piękne widoki!
    Skojarzenie „Hobbita” z road movie to również wpływ uzupełniającego podtytułu tego filmu: „Niezwykła podróż”. Motyw wędrówki widoczny jest także w plakatach do ostatniej produkcji P. Jacksona. Podoba mi się ten zielony, z Gandalfem, i oczywiście wieloczęściowa wspaniała mozaika, którą pokazałaś, Aniu, w poście: „Wciąż myślę o Thorinie”. Jednak tak naprawdę chciałam przypomnieć tu inny, może i skromniejszy w środkach wyrazu, ale na pewno najbardziej pasujący do szczegółów ze zdjęć, które tu opisałam. Oto ten plakat:

    http://cdn.screenrant.com/wp-content/uploads/the-hobbit-banner1.jpg

    Pozdrawiam Was w spokoju wieczoru po bardzo męczącym dniu. Każdy następny aż do końca tego tygodnia będzie taki sam. Mimo wszystko kocham ten czas. Dobrej nocy, moje drogie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, Kofiko pięknie opisałaś te dwa fotosy :) Tak, to z pewnością będzie film drogi, czy podróży, nie tylko po skarby ( arcyklejnot), ale po coś znacznie cenniejszego. Tak, każdy z głównych bohaterów ( przynajmniej w książce z tego co pamiętam) przechodzi swoistą podróż i tą najważniejszą, bo do wnętrza siebie i tam znajduje największy skarb.

      Hmm widoki są zaiste zapierające dech w piersiach i naprawdę zobaczyć to w 3D to będzie niesamowite przeżycie.

      Pozdrawiam cieplutko i trzymaj się:)

      Usuń
  7. Jaki ładny opis Kofiko , to czysta przyjemność patrzeć na te widoki "twoimi"oczami. Nie mam pojęcia dlaczego ale od zawsze słowo pisane robiło na mnie większe wrazenie niż obraz.
    A teraz przyznam się do czegoś, nadal nie zmusiłam się Aniu i Kofiko do przeczytania "Hobbita", tzn.próbowałam ale poległam.
    Smutne to wiem,tym bardziej smutne ze właśnie niedawno zdałam sobie sprawę jak bardzo się zmieniłam ,jak wiele tej dziecięcej wrażliwości straciłam bezpowrotnie. Mam nadzieję ze to nie tylko wina starzejących się szarych komórek ale tez skutek zderzenia się z szarą rzeczywistością zycia. Obserwuje tez u siebie b.niepokojace mnie objawy, szybko się nudze np.kiedys potrafiłam przeczytać książkę która mnie nie wciągała..teraz już nie daję rady. Odkryłam w sobie jakąś niecierpliwość a może to starcze ADHD?;) Sciskam Cię Aniu!:) Przytulam Cię Kofiko,trzymaj się:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, aż nie mogę uwierzyć, że nie przeczytałaś Hobbita. Tak z pewnością książka skierowana jest do młodszego czytelnika niżli my, ale jak kiedyś pisałam naprawdę fajnie się ją czyta. I warto chociaż na chwilę wyrzucić ze swojej głowy wszystkie troski codziennego dnia i dać się pochłonąć tej opowieści i wyruszyć w tą podróż:) I myślę, że do premiery ją przeczytasz : )
      Co do Twojej „niecierpliwości” w czytaniu, myślę, że to jest domeną naszych czasów, że wciąż się gdzieś spieszymy lub coś musimy szybko zrobić to i zapewne nasze mózgi nastawiły się na nie marnowanie czasu i wysiłku, więc może właśnie dlatego to znużenie podczas czytania nudnych książek.
      (kiedyś czytałam artykuł Jacka Dukaja, i przyznam, że nie wiem czy autor ma rację czy też nie, ale nieco mnie przeraził. http://czytelnia.onet.pl/0,1623134,0,0,0,google_zgwalcilo_nam_mozgi,artykuly.html )

      Prawdę mówiąc roześmiałam się przy Twoim określeniu „starcze ADHD” :) Jakie „starcze”?! o czym Ty mówisz?! Mnie się wydaje, że rozpiera Cię energia jak u nastolatki :)
      Pozdrawiam: )

      Usuń
  8. Dzień Dobry Aniu:)
    Przeczytałam polecony przez Ciebie artykuł, dość przerażający ale dziękuję;)Pocieszam się faktem że moja nastolatka pochłania książki pomimo ze w internecie czuje się jak ryba w wodzie. Odkąd pamiętam mówi że chciałaby zostać pisarką.;)Na jej niecierpliwe pytania "jak zostać pisarką?" mogę tylko odpowiedzieć -pisać i czytac, co więcej mogę jej poradzić?
    Na koniec chciałabym uroczyście przysiąc że przeczytam "Hobbita"choc wolałabym po raz tysięczny(tradycyjnie latem)powrócić do "Trylogii"H.Sienkiewicza;)
    Pamietam jak okrutnie się zawiodłam na uwielbianej przeze mnie w liceum" pani profesor". Rzekła ona razu pewnego że lubuję się w literaturze brukowej,czy wyobrażasz sobie tę wyrwę w moim sercu?
    Ja tak Ją podziwiam a ona mówi o moim ukochanym Sienkiewiczu ze to autor literatury brukowej! :( Pozdrowienia i :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzień dobry, moje drogie. Wczoraj tylko zajrzałam, ale sił brakło, żeby zostawić tu swój ślad. Dosłownie padłam, zanim głowa dotknęła poduszki. Tyle się u nas dzieje! W przyszłym tygodniu pomału wszystko zacznie wracać na swoje tory i czas będzie miał wolniejsze tempo. Ale wcale mnie to jakoś specjalnie nie cieszy... Mam taki apetyt na ludzi, których kocham, i tych, których spotykam przy okazji różnych "gryplanów", na rozmowy z nimi, na żarty i na to wszystko, co tak wewnętrznie łagodzi i podnosi nastrój niczym jakiś napój energetyzujący. Zmęczenie jest, spore, ale cieszę się nawet nim.
    Asiu, rozumiem "temat". Czytanie to i dla mnie jakby oddychanie, czyli coś, bez czego nie potrafię funkcjonować normalnie. I mnie martwi, że niejako zmienia się jego jakość, co wpływa i na jego częstotliwość, niestety. Mam z nim podobny problem, odkąd zaczęły się inne moje kłopoty. Źle widzę, szczególnie do bliży, po lekach. Zaczynam czytać, jedna, druga strona i rozmywa się pole widzenia, co mnie doprowadza do szewskiej pasji. Zwykle jednak konsekwentnie wracam i wracam, i wracam... Czytam różne rzeczy dla przyjemności i dla "chleba", który "każe" mi je omawiać w różnorodny sposób. Nie wszystko mi się podoba, jak i to, że nie mam wyboru, co takiego akurat mam analizować (piszę, używając czasu teraźniejszego tylko z przyzwyczajenia, niestety). Mam taki sposób na oporną uwagę - czytam fragment, czyli do momentu, w którym zaczyna uciekać skupienie. Odkładam i wracam, kiedy już mogę czytać dalej. Kolejny fragment, kolejny i kolejny... Często okazuje się, że to, co na początku wydawało mi się jakieś nijakie, nagle takie być przestaje. Wiele książek bądź rozpraw doczytałam do końca, czytając je w wielu porcjach fragmentów. Lepsze to niż odrzucenie ich w ogóle. Zgadzam się z Wami, dziewczęta, konkretnie z tym, że życie zmusza nas do radzenia sobie z tyloma sprawami, że automatycznie przebijają one na pierwszy plan w "mózgu" tak bardzo obciążonym myśleniem o problemach dnia codziennego, troską o bliskich, o ich i naszą teraźniejszość i przyszłość. Wiek? Zawsze kiedy zaczynam tak myśleć, przypominam sobie mojego dziadka. Czytał bardzo dużo sobie i nam. Do 90-tki miał niezwykły i twórczy umysł, którego zawsze będę mu zazdrościć i podziwiać. Był inżynierem z wykształcenia, a filologiem, i to jakim!, z zamiłowania. A ile znał na pamięć! Dzięki niemu i jego aktorskim zdolnościom bardzo długo myślałam, że ukochany przez niego "Pan Tadeusz" to po prostu bajka dla dzieci.
    Artykuł, polecony przez Ciebie, Aniu, przeczytałam. Z trudem, bo moja myśl uciekała wielokrotnie. Gnała z tamtego miejsca raz po raz. Podzielam zdanie wyrażone prawie we wszystkich komentarzach. Po prostu "skany neurologiczne" mimo świeżości poranka odmawiają posłuszeństwa przy czytaniu takich rozprawek, nie rozpraw. Wywód, w którym ucieka główna myśl? Ucieka, bo wywód źle skonstruowany po prostu. Tytuł sensacyjny dla przyciągnięcia uwagi i sensacja ogranicza się tylko do niego, nie dając satysfakcji przegrzanym „skanom neurologicznym” na powiązanie z nim faktów przedstawionych przez treść. Tak na marginesie, bylejakość czytania przy porwanej uwadze ćwiczą podobnie zwykłe szkolne podręczniki od najmłodszych klas. Niemal każda strona poszatkowana w nich różnorodną treścią i oczywiście obrazkami jak jakiś patchwork. Oko nie wie gdzie ma patrzeć i co czytać w pierwszej kolejności. Zaburzony porządek z lewej do prawej, wyżej w pierwszej kolejności, niżej w następnej dopiero. Czytaniu i jego jakości zdecydowanie to nie służy.
    Aniu, popieram Twoje zdanie o starczym ADHD Asi. Aleś nas ubawiła, koleżanko! Staruszka z ADHD! Ty? Nie dostrzegam żadnych symptomów, zresztą ADHD z wiekiem przechodzi, jak twierdzą teoretycy, a komuś trzeba wierzyć w końcu. Reagujesz jak nastolatka i to radosna, a nie smętna przez burzę nastoletniej burzy hormonów. Dziewczęta, w górę głowy, biusty i serca! Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  10. I jeszcze. Na smutki dobra i poczciwa Małgosia Musierowicz. Co z tego, że dla nastolatków! Bo czy aby na pewno? Przynajmniej ja odnajduję w jej książkach piękne nastolatki i nastolatków, mających normalność i człowieczeństwo w sobie. Wychodzę zawsze z tego Musierowiczowego świata jakaś zdrowsza w zmęczonych myślach. A nastolatką nie jestem tylko dla oczu zewnętrznych. W środku zawsze czuję się tak, jak czuła się Gabi, oglądająca z westchnieniem zmarszczki pod oczami. Tam mam bardzo często jeszcze wciąż tylko 17 lat. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  11. Asiu, piszę tu coś też po kawałeczku na tzw. doskok. Jak to "coś" wrzuciłam w końcu, też po przerwie, dosłownie na "zawołanie", zobaczyłam Twoją odpowiedź powyżej. No cóż, Sienkiewicz zmuszony był drukować powieści i w prasie, właśnie po kawałeczku. Takie to były czasy i możliwości. Progi i bariery ówczesnej rzeczywistości przecież. Stwierdzenie pani profesorki (dla mnie nie pani profesor za tę dotkliwę wyrwę w Twoim młodym sercu), że jego proza to literatura brukowa, jest w jakiejś części stwierdzeniem prawdy. Ale TYLKO w takiej części. Zadziwiają niektórzy, naprawdę... Trylogia przede wszystkim to u mnie najbardziej "zaczytane" i "zaczytywane" książki w domowym bibliozbiorze. Tak na marginesie, mojej polonistce z liceum zawdzięczam przepiękne emocje na lekcjach i bardzo, bardzo mieszane uczucia z kontaktów z nią, człowiekiem. Autorytetem trzeba umieć pozostawać w każdej sytuacji, szczególnie dla ludzi bardzo młodych, wrażliwych i autorytetów poszukujących, póki takich szukają i w nie wierzą. Stare czasy...

    OdpowiedzUsuń
  12. Ach Małgorzata Musierowicz<3 i moje ulubione "Opium w rosole":)
    Dziekuje za rady Kofiko i za dobre słowo o moim idolu Sienkiewiczu, przychodzą mi do głowy tez inne nazwiska:Orzeszkowa,Dabrowska,Prus... wszystko to- "bez obrazy nuuuda Mamo"!!;) Postaram się juz dziś wrócić do książki która mnie niedawno znudziła. Czytajac o Twoim Dziadku znowu myślałam o moim,to chyba takie wyjątkowe pokolenie. Twój Dziadek inżynier i filolog z zamiłowania, mój-nauczyciel fizyki i muzyk z zmiłowana plus "okazjonalny" poeta. Dzieki że odpisałaś mimo że przebywasz teraz w tak świetnym towarzystwie. Tak! w górę głowy i serca!..E Ty biust!..słyszałeś?...w górę! :]

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja tylko na chwilkę zanim najazd rodzinny zdominuje wszystko do wieczora. Właśnie zajrzałam na RANet, i….. jak sądzę jest tylko jedna Kofika, w każdym bądź razie Taka Kofika. Wszystkiego najlepszego Kofiko, niech spełniają się wszystkie Twoje gryplany, dużo zdrówka i spełnienia marzeń ( tych dotyczących RA też:) Pozdrawiam:)
    P.s.
    Dzięki za komentarz do artykułu p.Dukaja,czytałam go „na raty” i wciąż zastanawiając się czy to, ze n ie mogę skupić uwagi nie jest przypadkiem dowodem na jego tezę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Aniu, bardzo dziękuję za Twoje serdeczne życzenia! To był naprawdę fantastyczny dzień, ale i okropnie męczący zarazem. Nie dam rady więcej napisać, tak mi się chce spać. Nie mogłabym jednak nie zajrzeć do Ciebie chociaż na chwilkę. I dobrze, bardzo dobrze się stało! Dzień zaczął się świetnie i tak samo się kończy dzięki Tobie. Dobranoc, moja RAprzyjaciółko! Niech Ci się przyśni James RABond (ten z tego "mojego" zdjęcia!)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czy mogę się przyłączyć do zyczeń Aniu?
    Kofiko!...ty przecież wiesz czego Ci zyczę... ta pozytywna energia nie może znikać, przesyłam całusy i uściski:)
    PS:Bardzo przepraszam ale obok mnie na fotelu rozpycha się jeden nieduży,włochaty jegomość z długim mieczem- ała! no dobra gadaj Thorinie jeden!(tak się przedstawił?)"SIEDZIAŁEM NAD RZECZKĄ!
    BAWIŁEM SIĘ BECZKĄ!
    O TOBIE KOFIKO MYSLAŁEM!
    DO BECZKI WLECIAŁEM"!:*

    OdpowiedzUsuń
  16. Thorinie, w tej chwili przestań dźgać Asię! Mieczysko do kąta i wyłaź z tej beczki, ale już! No widzisz, potrafisz się tak naprawdę pięknie uśmiechać do kobiet... Jak to? To nie TAKI uśmiech?? A jaki? Że co takiego?! Masz rybkę w gatkach? No, wiesz... Nie, nie pomogę ci, zbereźniku jeden... Jak to rybka dla mnie??? Aaaaaa, dziękuję ci, Thorinie kochany! Rzeczywiście to złota rybka! Złota rybka dla mnie...
    Asiu droga, bardzo dziękuję za Twoje życzenia, całusy i uściski. Tęsknię za Wami, moje kochane zRYSIOwane. Wszystkiego dobrego i dla Was!

    OdpowiedzUsuń
  17. więc i ja jeszcze słówko na szybkości :)

    Kofiko kochana, przyłączam się do życzeń. Odrobinę spóźnione już dziś, ale niemniej serdeczne. Niech Ci się szczęśliwie żyje i niech Ci Słońce Nasze świeci :)


    Wracam do Was pod koniec tygodnia. Mam nadzieję, że już będzie spokojniej i będę mogła nadrobić RA-zaległości.
    Ściskam Was, Moje Drogie bardzo mocno :)
    Dobrego dnia :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Kaas, dziękuję i za Twoje życzenia. To zupełnie nie szkodzi, że już po czasie, bo przecież naprawdę ważne są dobre intencje i dobre słowa. Urodziny trwały właściwie 4 dni, więc wszystkie Wasze życzenia tak naprawdę były na czasie. Jeszcze raz Wam bardzo dziękuję, kochane moje. Niech nam RA opromienia i dni, i serca i myśli. Gdyby nie ON, nie spotkałybyśmy się przecież... Przykra nawet taka myśl!

    OdpowiedzUsuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.