sobota, 14 lipca 2012

Richard Armitage at ComicCon 2012

Może i troszkę niewyraźnie te zdjęcia, ale Richard Armitage wygląda wspaniale, podczas rozdawania autografów w trakcie ComicCon 2012. Zdjęcia znalezione na stronie TheOneRing.net


Richard Armitage signing autographs at the ComicCon 2012. Pictures found at TheOneRing.net









A tu podczas wywiadu. Czyż nie wygląda wspaniale?

And below RA during the interview. He looks so good, right?
(My screencaps)












30 komentarzy:

  1. Aniu, mijamy się, niemalże ocieramy o siebie w tych wąskich przejściach między piętrami... Zastanawiam się bardzo poważnie, czy nie zejść jeszcze niżej, gdzie bezmyślnie zostawiłam męską golarkę tak fajnie pasującą do mojej ręki. Dlaczego spodziewałam się, że ujrzę to piękne męskie lico apetycznie nagie? Niestety, Richard już pewnie uważa, że bez tego niedźwiedzio gęstego zarostu twarzowego byłby rzeczywiście jakoś goły w swoich i naszych oczach. Nieee... Gdzie ta maszynka? Trzeba to zgolić! Ja się tego podejmuję! Kocham Richarda Armitage przede wszystkim ogoloną miłością od pierwszego „peronowego” wejrzenia! Miłością z zarostem kocham mojego brodatego od lat wujka Tadka! Jeszcze by mi się pomylili, a to byłoby jakieś nie takie pod każdym względem...
    A tak poważnie, to może mu ta broda będzie potrzebna w „Tornadzie” i żeby się sztuczna nie odkleiła i z wichrzyskiem nie poszła za góry, za morza, kazali mu zostawić ją sobie jeszcze trochę? Podczas konferencji przed Hobbitem tak sobie czule i uroczo pogłaskiwał palcami to miejsce... Nie, jeszcze gotów mnie sprytnie przekabacić na swoje! Stanowczo więc mówię dla TEJ brody: NIE!

    Zdjęcia z Comic – Con naprawdę udane. A i Richard wydaje się odprężony, radosny i przede wszystkim wypoczęty. Jak fajnie!
    Podoba mi się błękitny kapelusik Martina... Może już się nim wystarczająco nacieszył?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kofiko, widzę, że Ty też to zauważyłaś, to że Ryszard wygląda wręcz kwitnąco. I uwielbiam kiedy podczas słuchania przechyla lekko głowę, myślę, że to oznaka jego niesamowitej atencji dla pytającego, ale też pewnie i robi tak ze względu na swój wzrost. I tak, wydaje się być szczęśliwym.

      Co do brody, to prawdę mówiąc nie spodziewałam się, że jej nie będzie. Bo po pierwsze w końcu to Thorin! :) 2) jeśli by jej nie miał wyglądałby o wiele młodziej i znów musiałby odpierać zarzuty, że jest za młody na króla, 3) myślę, że gdyby ją zgolił po tak długim jej posiadaniu, wyraźnie by było widać różnicę w odcieniu skóry, 4) już się przyzwyczaiłam do jego wizerunku z brodą, wygląda tak męsko :)

      Nie chcąc już edytować posta polecam film zamieszczony na YT przez RACentral, jt. wywiad z ekipą TH. ( RA mówi w 3:50 minucie). Hmmm jak ja tęskniłam za tym głosem

      http://www.youtube.com/watch?v=PSgSZHW0q-0&feature=em-uploademail

      Usuń
  2. WSPANIAŁY!!! Ta rozchylona koszula! Uśmiech, może troszkę zmęczony, ale jakiś taki chłopięcy, jakby nie mógł uwierzyć, że jest na CC z Ianem i Peterem :D Nie mogę się doczekać grudnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też zachwyciła to co ta koszula odsłania :) Mam wrażenie, że Peter Jackson specjalnie to co najlepsze zostawił na sam koniec, tak mało ich było w jego wideoblogu, a teraz razem z nim… I ten jego głos….

      Usuń
  3. Aj! Jak ładnie Ryś wygląda:) Taki spokojny,odprężony i elokwentny.
    Wydaje się że cała ta przedziwna impreza to dla niego dobra zabawa. Ha! zgadzam się że ta broda musi zniknąć,dodaje mu lat, co samo w sobie nie jest złe ale....ehem...ja tak bardzo lubię kształt jego ust i okolice...ahhh:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widać, że bycie tam sprawia mu ogromną radość, pomimo zmęczenia. Lata przecież po całym świecie to i pewnie z zasypianiem ma problemy, więc i zmęczenie na twarzy. A broda hmmm już sama nie wiem co mam myśleć, jak dla mnie jemu w każdej odsłonie ładnie : )

      Usuń
  4. Zdecydowanie pobyt w RAświecie wpływa kojąco :)

    Myślę, że to jak wspaniale wygląda wiąże się również z zadowoleniem z dobrze wykonanego zadania. Już nie mogę doczekać się grudnia.
    A broda hmmm podtrzymuję to co napisałam Asi:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Richard Armitage looked simply gorgeous! He seemed to have fun at Comic-Con too. This is a nice of compilation of images. Thank you!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I love how he smiles in these photos because it makes me smile too.♥ Thank you for your kind comment.

      Usuń
  6. Właśnie trafiłam przypadkiem i teraz chyba będę wpadać:) Co prawda RA widziałam w 3 filmach i przelotem jako Guy'a;), ale uwielbiam go za rolę Johna Thorntona. Serial odkryłam parę lat temu i od tego czasu oglądałam go niezliczoną ilość razy ;D Obsesyjnie wypatrywałam książki po polsku (niby mogłam przeczytać w oryginale, ale jednak co po naszemu, to po naszemu i idzie szybciej;))i byłam w szoku, że tak wybitne dzieło ukazało się w naszym kraju, w formie książkowej, dwa wieki po premierze...!

    Cieszmy się, że jednak się ukazała. Nie bez problemów udało mi się zakupić tom I, z drugim na szczęście poszło bez kłopotów. I, co ciekawe, uwielbiam okładkę, a mimo to nie zauważyłam tam zamka błyskawicznego!;) Wygląda na to, że nie przyglądałam się odpowiednio uważnie - ale w takim stanie podniecenia, to w sumie nic dziwnego;) Książkę czytałam w stanie permanentnego uniesienia i ciągle miałam przed oczami RA. Śmiem twierdzić, że gdyby nie on i jego Thornton, to zapewne książka ani w połowie nie podobałaby mi się tak bardzo. Dlatego też - dzięki Bogu za RA!:D

    Tak się rozwodzę nad jego całokształtem, że zapomniałabym wspomnieć o jego boskim, cudownym, skłaniającym do mruczenia z rozkoszy;) głosie. Głos RA jest niesamowity i cokolwiek by mi nie mruczał - jestem na tak!;) Uwielbiam jego interpretację "Song" autorstwa Teda Hughesa. A jego serialowe, pełne przejęcia "I wish to marry you because I love you!" nachodzi mnie czasami tak bez powodu... :) W życiu nie mogłabym oglądać "N & S" z lektorem - zagłuszanie głosu RA jest nie do przyjęcia!

    Nagadałam się, a miałam tylko przyznać, że jestem absolutnie zRysiowana;)

    P.S.
    Lepiej wygląda bez brody. Jednak lekki zarost może być (ach, jakżeż przyjemnie by drapał):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam kolejną zRysiowaną na mym blogu. : )
      Trudno nie zgodzić się, że Richard Armitage wygląda lepiej ( bo w sumie młodziej) bez brody. Ale przyznać też muszę, że lubię go w każdym wydaniu : ) i jest jedynym facetem, który wygląda tak bardzo seksownie z brodą wszelakiej długości. ;)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Cieszę się, że fanek RA jest tak wiele, bo dzięki temu mamy miejsce na wzdychanie;) Sama prowadziłam blog (co prawda żaden tematyczny), jednak w tym roku po prawie 6 latach tamten portal postanowił się usunąć, nie fatygując się nawet powiadamianiem użytkowników...

      Gadam od rzeczy, a chciałam podesłać link do filmiku - znowu dopadła mnie obsesja dotycząca N&S ;) http://www.youtube.com/watch?v=ROhSPudeer0 W sieci pełno jest filmów na ten temat, ale ten różni się tym, że kadry z filmu są idealnie dobrane do muzyki (bardzo dobrej zresztą;)).

      Wczoraj spędziłam trochę czasu szukając gifów z N&S i, o dziwo, znalazłam całe mnóstwo! ;D

      Ach! Przypomniałam sobie jeszcze to tym: http://www.youtube.com/watch?v=6dE-IUkPtBE Tam już mamy samego RA i patrząc na niego aż chce się zacytować jedną z wypowiedzi: "thank you God for black leather:)"

      Usuń
    3. Dzięki za polecone filmiki. Ten z „N&S” widzę po raz pierwszy. Przyznam, że fajny ale jeszcze mi oczy migoczą. ;) A jeśli mowa o „N&S ”w zeszłym miesiącu Kofika zaproponowała abyśmy wspólnie obejrzały „N&S” ( tu jej komentarz: http://zrysiowana.blogspot.com/2012/06/tylko-pan-thornton-only-mr-thornton.html?showComment=1339054733217#c2837122081275824283 ) i myślę, że możemy zrealizować ten pomysł w sierpniu, więc zapraszam :)
      A drugi filmik, hmmm no cóż przyznam się brak mi tchu :)
      Bardzo się cieszę, że jest nas, fanów wróć fanek jest coraz więcej, może przez to kiedyś doczekamy się przyjazdu RA do Polski :)

      Usuń
    4. O! Ciekawy pomysł z tym jednoczesnym oglądaniem:) N&S mam w swojej prywatnej biblioteczce, który to film , wraz z Dumą i uprzedzeniem z 2005r. oraz Perswazjami z 2007r., należy do moich ulubionych:) Uwielbiam do nich wracać. Ostatnio znowu obejrzałam Perswazje po tym, gdy wreszcie kupiłam sobie te dwie książki autorstwa Jane Austen.

      Tak więc jestem za - daj tylko znać:)

      Uwielbiam słuchać, jak obcokrajowcy próbują mówić po polsku:) Ciekawe jak poszłoby RA...;) Za to Daniela Denby-Ashe, czyli nasza Margaret, świetnie mówi w naszym języku (jej ojciec i dziadkowie ze strony matki byli Polakami).

      Usuń
  7. Czesć Jędzo!:) obys tylko nie pogniewała się przez to pozdrowienie:D Co do drugiego filmiku (fanvid?)-obawiam się że jest on niebezpieczny dla mojego zdrowia:D Muszę się przyznać ze przechodziłam przez etap czytania komentarzy pod tymi RAfilmikami;)
    Niektóre z nich to prawdziwe perełki,tak jak ten o którym wspomniałaś:).."thank you God for black leather"...Oj to to to właśnie! Pozdrawiam:) Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie się nie obraziłam:)

      Drugi filmik odkryłam dość dawno i tak sobie czasami do niego wracam:)

      Również czytałam komentarze, bo skąd miałabym wiedzieć, że to szaleństwo na jego punkcie dotyczy prócz mnie takiej liczby kobiet;)

      Usuń
    2. Oh Jędzo, nie masz pojęcia jakim dla mnie było szczęściem( i ulgą) dowiedzieć się, że nie tylko we mnie RA wywołuje takie intensywne emocje.

      Usuń
  8. Czy słyszałyście, dziewczęta, że ktoś może mieć „ruchliwą” twarz? Ja tylko raz spotkałam się z czymś tak komicznie brzmiącym, zresztą nie pamiętam w jakich dokładnie książkowych okolicznościach. Chyba w jakiejś głośno czytanej baśni, ale nie jestem tego pewna. Pamiętam tylko, że wtedy przeczytałam to wyrażenie wolno jeszcze raz, bo myślałam, że coś chyba przekręciłam. Przechowałam tę osobliwą nazwę cechy twarzy gdzieś w zakamarkach pamięci wraz ze swoim zdziwieniem tym, jak mi się wtedy wydawało, absurdalnie oryginalnym epitetem. Kto miał taką ruchliwą twarz? Nie wiem za Boga, mimo że męczy mnie to od ubiegłej niedzieli, od momentu, kiedy obejrzałam „Entertainment Weekly interview”. Obejrzałam go kilka razy, chcąc lepiej wszystko zrozumieć i poobserwować różne reakcje gości w studio. Jedność sytuacji, ale wyraźny kontrast osobowości. Osobowości dosłownie i w przenośni. Na tym elemencie sprawa się nie kończy, rzecz jasna. Niby tak niewiele się dzieje w tym studio, ale...
    Jak różnie ludzie słuchają! Chciałam w pierwszym rzędzie (z wiadomych względów) opisać sposób słuchania Richarda, ale tym razem pierwszeństwo należy się temu, od kogo trudno oderwać stale przyciągany wzrok. Tym kimś jest bez wątpienia Martin Freeman, wzięty w „męski” środek pierwszego rzędu. Miejsce honorowe należało mu się, bo i pierwszoplanową postać zgrał. Jednak akurat to miejsce na kanapce okazało się bardzo niewdzięczne, bo pozbawiło go możliwości swobodnego ruchu. Została mu tylko pewna możliwość ruchów ograniczona poważnie przez to usadowienie „pomiędzy”. I tu zaczyna się jego prawie dziewięciominutowa męka! Wzięty w kleszcze sytuacji i dosłowną bliskość szacownych kolegów usiłuje prawie nieruchomo wytrzymać i przeczekać, ale jego twarz zdradza, ile go to kosztuje! Przyznaję, że za każdym razem nie mogłam oderwać od niego wzroku. Martin w zawadiackim kapelusiku przypomina ptaszka z niebieskim czubkiem. Ma twarz bajkowej postaci z książki zapamiętanej z dzieciństwa: „Kichuś majstra Lepigliny”. Nawet jeśli jest poważny, to i tak jest ucieszny. „Twarzowo” reaguje żywo, strzela oczkami, włączając zestaw komicznych min i niby bezwiednych w skupieniu dzióbków, kiwnięć główką czy kciuczkiem w geście pt.: „O, to, to!” czy „O, tak, tak!”. Kolorowy, cudowny mały facet, elokwentny w mowie i w geście! Z nim nie sposób się nudzić przez tę jego ruchliwą twarz! A jak on słucha Andy Serkisa w kamiennym znieruchomieniu, pokazaniu profilu i grdyki! Tak się zasłuchał w pewnym momencie, że niejako przestraszył go głos kolejnego rozmówcy – Iana McKellena. A mistrz do tej pory słuchał poprzedników dosłownie niewzruszenie jak mędrzec. Kiedy wchodził na scenę, Richard wstał i bił brawo w tej pozycji, co tak miło i pięknie świadczy o nim. Po prostu poszanowanie i potrzeba autorytetu, respektowanie go. Bardzo to w nim szanuję, bolejąc nad absolutnym upadkiem autorytetów w naszych czasach. Świat zrobił się bardzo dziwny... Podoba mi się też bardzo, jak mężczyźni w 1. rzędzie zastygają w uwadze nad wypowiedzią Phillipy Boyens. Jakby ktoś wydał rozkaz: „W prawo patrz!!!”. Pierwszy opuszcza tę strefę wzroku Martin...
    A jak słucha Richard? Od czasu do czasu stara się wzrokiem sięgnąć mówiącego i jest mu dużo łatwiej niż Martinowi, bo siedzi na brzegu kanapy. W wygięciu pod takim kątem jednak nie można wysiedzieć zbyt długo. Jego wszystkie ruchy są bardzo spokojne, wyważone i powolne. Kiedy w końcu sam zabiera głos, okazuje się jednak, że i jego twarz jest ruchliwa. Konkretnie brwi i czoło Richarda przykuły moją uwagę (od 4:09). Pozostałe elementy składowe twarzy zawsze w takich sytuacjach wykazywały się ruchliwością, która nie przekracza RAnormy.
    (cdn)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach..ciąg dalszy nastapi?..... zastygła w nabożnym oczekiwaniu:D:*Dziekuję:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wywiady, spotkania różnego charakteru, konferencje, czyli dużo, bardzo dużo słów. Najpierw słuchanie, a właściwie wsłuchiwanie się, potem patrzenie, patrzenie... Inny jego wymiar, czyli oglądanie dopiero na końcu. Nie chcę podzielać uwagi dość długo, tylko rozdzielać ją przez jakiś czas. Dopiero później całość, zresztą też kilkakrotnie, w rozłożeniu w czasie. Takie smakowanie chwil lubię i tak je najczęściej praktykuję. Początkowo ze względu na oswajanie języka, który w moje „muzyczne” ucho jakoś łatwiej kodował się jako dźwięk do obrazu zapisanego słowa. Później po prostu dla przyjemności i dla zmysłów, i oczywiście dla myśli. Przy okazji dziękuję za „dziennikarski” trud tym wszystkim RApasjonatom, którzy i tym razem podjęli się transkrypcji przeprowadzonych na CC rozmów, czasem zupełnie nie do wysłyszenia, więc i nie do zrozumienia. Podobne podziękowania dla tych, którzy dokonali jego fotograficznej dokumentacji, dzięki której prywatne RAgalerie na pewno powiększyły swój stan ilościowy. Moja i tak pęka w szwach, ale dorzuciłam do niej kilka urzekających mnie nowości...
    Spoglądam na Richarda we wnętrzu CC, w różnych dekoracjach, w różnych momentach zbiorowej lub indywidualnej gonitwy pytań i odpowiedzi. Jest miły, przyjemny, raczej powściągliwy w zbiorowości, bardziej otwarty w indywidualnej rozmowie, lecz w ogóle przyjazny. Trochę (my chciałybyśmy dużo więcej!) wdzięku osobistego, krótko, rzeczowo, dowcipnie też troszeczkę, łyczek wody, uśmiech, spojrzenie... Szum, nieustannie zmieniające się obrazy i ludzie w polu widzenia. Mikrofony, kamery, ochroniarze, wytrwałe spojrzenia zgromadzonych ludzi, błyski fleszy, kolejka po autografy. Przechodzenie, wchodzenie, siadanie, czekanie, mówienie, słuchanie, wychodzenie, brawa, itd. ... Tysiące atakujących impulsów... i ON - na zdjęciu, które dosłownie pokochałam do pierwszego zobaczenia:

    http://www.richardarmitagenet.com/images/gallery/Hobbit/Hobbit-SDCC/album/slides/IMDB-RA-4.html

    Zapisany obrazem pyłek czasu. Drobna chwila, która tak naprawdę nic nie znaczy. Po niej pewnie natychmiastowe ponowne osadzenie w konkretnej rzeczywistości tu i teraz, ale w tym ułamku chwili Richard gdzieś bardzo daleko stamtąd... Takie przeniesienie się z zewnątrz do wewnątrz, do środka siebie. Myśl, może błaha, może lotna, może zupełnie przyziemna, może zawieszona na sobie albo opadła w jakieś nic, we wrażenia... Mgnienie chwili, ale i doskonały „naoczny” dowód, że człowiek nieustannie żyje jakby w dwóch światach: i w tym, w którym kręcą się inni, i w tym, który na szczęście niedostępny ich oczom. Takie nieokreślone trwanie poza chwilą mającą porządek dnia, imię godziny, minuty... To zdjęcie pochwyciło twarz Richarda zawieszoną na momencie bezpośredniego przeżycia chwili we własnym świecie. Odkryta zamyśleniem perspektywa przesłania mu dosłownie wszystko. Szeroko otwarte, nieruchome oczy tak naprawdę nie widzą dosłownie nic. Pewnie i pozostałe zmysły wyłączyły się instynktownie na rzeczywistość, w której tylko tkwi sama materia ciała. Ta fantastyczna fotografia utrwaliła już na zawsze nastrój Richarda widziany tylko jego wewnętrznym wzrokiem. Dostrzegam też na niej szalenie fascynującą mnie jakby wewnętrzną jasność RA. Nie wiem, czy nie powinnam myśleć mniej metaforycznie, ale te wrażenia mogę/umiem opisać tylko metaforą...

    (cd za chwilę, bo i tym razem nie zmieściłam się w sztywnym gorsecie limitu znaków!)

    OdpowiedzUsuń
  11. Inne ulubione z CC? Proszę bardzo! Zupełnie odmienne w charakterze RAujęcie:

    http://www.richardarmitagenet.com/images/gallery/Hobbit/Hobbit-SDCC/album/slides/TORn-Panel05.html

    Inne, ale za to jakie! Twarz promienna w sposób... no właśnie! Początkowo myślałam, że uroiłam sobie coś, co z różnych względów trudno wypowiedzieć. Pokazałam to zdjęcie „naszym” mężczyznom. Tego, co usłyszałam, też nie powtórzę, niestety, bo nie przystoi, ale najkrócej opisał „istotę” mój najstarszy szwagier: „Facet ma przecież k----ki (rym do chochliki/fircyki) w oczach!”. Powtórzę: no właśnie!!! Wg mnie też je ma w spojrzeniu na tym rubasznym w charakterze zdjęciu. Swoją drogą uwielbiam to jego spojrzenie, z tym czymś jak najbardziej! Pewnie, że właśnie z tym, hi, hi, hi!

    I jeszcze to:

    http://www.richardarmitagenet.com/images/gallery/Hobbit/Hobbit-SDCC/album/slides/rollawayyourstone428.tumblr-3.html

    Tu Richard już skończył z autografami, więc można by było do niego podejść, spokojnie i bez ścisku porozmawiać (?), poprosić o autograf dla siebie i ... z bardzo bliska popatrzeć na tę jego kochaną twarz. Na pewno wzruszające mnie zmarszczki w zewnętrznych kącikach błękitnych oczu pogłębiłyby się od wstrzymywanego śmiechu z powodu mojego zawstydzonego angielskiego i to bez żadnej, nawet niewinnej i malutkiej metaforki...

    Dziewczęta kochane, życzę Wam fantastycznie zRYSIOwanych snów!

    Asiu, bo zapomniałabym znowu, czy Twoja córcia już w domu?

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj jak miło się czytało, nawet nie muszę patrzeć do wskazanych przez Ciebie galerii żeby wiedzieć o jakich zdęciach mówisz.
    Rzeczywiscie ciekawe co Ryś myśli kiedy tak zastyga lub nie myśli nic(z nadmiaru bodźców). Mój pan Mąż twierdzi że on i cały ród męski potrafi myśleć o niczym;). Przyznam się ze i ja czasem myślałam patrząc na radosne ,roześmiane oczy Ryśka.."co jest?..czy ja widzę to co widzę?..nie może być;)..a może jednak?"Wiesz wszystko by się zgadzało-inteligentny,zdrowy żywotny facet,lubiący dobre jedzenie i taniec,mający rzesze wiernych wielbicielek w każdym(W KAŻDYM WIEKU_RYSIU!)wieku.Własciwie dlaczego miałby nie mieć tych k...ów w oczach?.:)W końcu dlaczego chłopaki chcą być aktorami,piosenkarzami,kierowcami rajdowymi,piłkarzami?-chyba również po to by zdobywac dziewczyny;)A teraz pytanie-co jeśli Ryś jest sam bo lubi kobiety?..ale kobiety,nie jedną kobietę;)..to nawet uczciwe.Dzieki Kofiko za materiał do rozmyślań,pozdrawim i sciskam. Asia:*
    P.S: to miłe ze pamiętasz Kofiko:) Tak, córcia już w domu ale za kilka dni znowu wyjeżdza...a co tam!..jestem tu,mam Anię,Kofikę,Jonię,Bccmee,Angie,Agzym,Servetusa,Ali..i tak dalej..i dalej..:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Asiu, przeczytałam, to co napisałaś. Masz męża, który podobnie jak mój nie-mąż potrafi rozwiać prawie wszystkie babskie wątpliwości w najprostszy sposób. Krótko, rzeczowo, dowcipnie, choć bez żadnego silenia się na dowcip. Człowiek-kobieta musi się uszarpać wewnętrznie, odejść od zmysłów, umordować, żeby uspokoić się i opaść na ring, kiedy już się wygada, wykrzyczy, wyszlocha, a tu człowiek-mężczyzna po prostu zastrzeli nas czymś, bez czego trudno żyć. „Kochanie, zostaw to i chodź tu do mnie...”. I jak tu takiego nie kochać? A że czasem chce mu się przywalić? Spalam się gwałtownie i rzucam zapalne iskry. Jego płomień jest spokojny, równy i przede wszystkim ciepły. Ogrzewa mnie, koi, daje blask... Jak czasem go podglądam w jego chwilach intensywnego niemyślenia podczas myślenia, takiego w zawieszeniu niewidzącymi oczami, to... chyba mam takie k----ki w swoich oczach. Dla mnie myślący facet, nawet jeśli zdarza mu się czasem tak po męsku, czyli o niczym, to oooooo! Okazuje się, że nawet teraz, skoro zaczepiłam akurat to RAzdjęcie.
    Przypominam sobie też rodzinną wymianę „poglądów”, soczystych stwierdzeń mężów i jednego nie-męża, kiedy pokazałam to drugie zdjęcie Richarda, jak się okazuje, z jego czytelnie jurnym spojrzeniem. Kupa śmiechu!
    - Facet to świnia. Nawet tak o sobie śpiewa – rzekła moja najstarsza siostra, żona tego, co to z tymi k----kami. Zaraz potem jednak dodała: - Ale ten to je ma, rany! Daj no, niech mu się bliżej przyjrzę!
    Świnki to takie kochane stworzonka... Prosiaczki też... z tymi patrzącymi i niewidzącymi jednocześnie ślepkami...

    Asiu, chyba jednak wyślę Ci te głupoty, bo jakoś mnie bawią. Cieszę się, że Twoja nastolatka teraz z Tobą i pozdrawiam Was wszystkich. Wymieniłaś tyle fajnych i życzliwych osób w swoim komentarzu. Miło mi, że znalazłam się w tym gronie.
    Z siostRzAnymi uczuciami i wdzięczna za Twoją przyjaźń - Kofika

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajnie tak pochichotać jak nastolatka Kofiko!:) Tak swinki to kochane stworzonka a jakie inteligentne, podobno bardziej niż pieski;)..oj Rysiu , Rysiu co ty z nami robisz?...czy to może skutek tej przedziwnej mieszanki zewnetrznego spokoju, spokojnych nieprzerysowanych ruchów, nawet pewnej niezdarności i niesmiałosci(lub jej pozoru;) tego blasku który niezaprzeczalnie od niego bije(charyzma?;)..i te myślące(kto tam jego wie o czym;) oczy *ach* a w nich ...;D A słyszałaś może że ktoś kto z nim rozmawiał opisał go jako: "gentelman and scholar"-no normalnie kolana mi się 'zondulowały':]~ słodkich snów Przyjaciółko!:) śnij słodko o jednym takim wysokim,długonogim, brodatym uczonym ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam po-weekendowo moje Drogie zRYSIOwane:)
      Cóż ja po takim czasie mogę Wam odpisać, kochane Kofiko i Asiu, oprócz tego, że bardzo mi się podobał opis Kofiki nie tylko Ryśka ale i Martina. Faktycznie Martin jawi się jako ekscentryk, ale to całe jego „dziwactwo” stroju, minek tak bardzo do niego pasuje, że przestaje być ekscentryczne, bo on chyba taki jest. A co jest zdumiewające, że kiedy gra jest zupełnie inny, tzn.patrząc na niego zapomina się, jak potrafi być zabawny w życiu i widzi się już tylko jego postać ( mówię tu o jego roli w Sherlocku), ma chłopina talent ot co!

      Jako, że ja nie mam z kim ( ani z mężem, ani z nie-mężem) skonsultować tych zdjęć zaufam obserwacji dokonanej przez Waszych Facetów ;)że Ryś ma te k..ki w oczach. I niech sobie je ma, bo kiedy je widzę, to na mojej twarzy pojawia się uśmiech, i nawet nie wiem dlaczego, ale tak jest. A potem podobnie jak Asia, zastanawiam się co tam się w tej głowie plącze. Czy to jest oznaką zadowolenia z siebie ( w sensie dobrze wykonanej pracy), czy zadowolenia z siebie ( w sensie ileż to kobiet mnie uwielbia), a może faktycznie oznaka myślenia, czy też ciężkiego nie myślenia?hmmm….

      Asiu, cieszę się, że Twoja córka wróciła z wojaży :)jak ten czas szybko płynie :) i dziękuję Ci, że umieściłaś mnie w tak zaszczytnym gronie.

      Pozdrawiam Was Dziewczyny bardzo gorąco.

      Usuń
    2. Uchichotana towarzysko, niemożliwie umorusana po drylowaniu kilogramów wiśni i „kolorystyczna” jak Kuba Rozpruwacz dorwałam się więc znowu do klawiatury. Nastolatką już daaawno być przestałam i bardzo dobrze, bo więcej mi wolno na całe szczęście! Bezkarnie, ha! i prowokacyjnie zuchwale wypuszczam pieszczące brzuszek motylki, kiedy słyszę ten zestaw boskich RAokresleń! Niech sobie poszaleją aż do samych kolan! Asiu moja, toż to Twój poemacik, że tak powiem, a właściwie powtórzę po Tobie: nieprzerysowany (!) poemacik, po zobrazowaniu którego odchodzi mnie całkiem chęć snu, a nachodzi zupełnie inny... prosiaczek! Oj, oj, panie Armitage, aleś pan narozrabiał jednym spojrzeniem w wyobraźni przynajmniej dwóch polskich fanek! Ty, ty, ty... Ryśku jeden, ty! Długonogi, wysoki, inteligentny i brodaty nad błękitnymi oczyskami z tym i z takim błyskiem! (łapać, łapać motylki!!!)
      Czy ja pokochałam w końcu tę brodę? E, uczony też nie musi jej mieć! Tylko, że ostatnio wszędzie ona, więc i do wyobraźni wlazła już na dobre chyba...

      Dzięki, Asiu, za Twoje świetne towarzystwo!

      No, tak! A miałam coś wnieść na wyższe piętro! Uparcie wlokę się w ogonie... Aniu, to tylko zwykła napaść głupawki! Może się przyłączysz do wypuszczania i łapania motylków? Zapraszam na naszą „łączkę”!

      Usuń
    3. Dzięki Kofiko, u mnie już są motylki, bardzo kolorowe, bo zawsze kiedy widzę zdjęcia RA je mam :) i trudno się ich pozbyć, zwłaszcza, że nie chcę się ich pozbywać, chyba że z ich nadmiaru ;)

      Usuń
    4. Zaraz się posikam! Jak nie: "od rzeczy", to teraz: "brodaty nad błękitnymi oczyskami". Broda na brodzie jakoś ujdzie, ale dodatkowo na czole? Nie, tego przeżyć się nie da! Przekleństwo brody działa, hi, hi, hi!!! Nie cierpię jej znowu!

      Usuń
    5. Dopiero przed chwilą obejrzałam kolejną/najnowszą część vblogu P. Jacksona. Jaka szkoda, że dopiero dzisiaj i teraz. To, o czym pisałam metr wyżej, można zobaczyć bez żadnego "wysiłku" wyobraźni. Niewyobrażalny tłum ludzi i ich oczu! Ludzkie kolorowe wrzące mrowisko! Richard, czarnoluby mężczyzno z naszych marzeń, chwała, że potrafisz tak opadać w siebie, by nie dać się zwariować. Może magiczny, ale na pewno szalony to świat. Fantastyczne zdjęcia z planu i spoza niego jeszcze lepsze. Głęboki baryton Richarda przechodzący w bas i nocny pejzaż obozowiska - idealna zmysłowa i fachowa całość... Praca i zabawa, pot i uśmiech, film i życie pozafilmowej rzeczywistości i filmowej oprawy, tyle dni i nocy życia w innym niż nasz świecie. I jeszcze jazzowy kawałeczek na saksofonie. Andy, już nie mam żadnego wolnego miejsca w swoim sercu...

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.