I to jest dobry plan, Zosiu.:) Problem może być jedynie z płynnym przechodzeniem od słuchania do oglądania. Ja tylko słabą kobietą jestem i w tym wypadku działa zasada: osiołkowi w żłobie dano...:)
Myślisz, Eve, że synchronizacja zmysłów może przysporzyć nieco trudności i płynność przechodzenia może być zakłócona przez zagapianie się? Znam ten ból - ja się wręcz zawieszam na głosie Rysia i dekolcie w serek:)
Swterek (i serek pod szyją:)) jest godzien najwyższej uwagi - ładnie się komponuje z kolorem Rysiowych włosów i malowniczym zakolem:) Eve, ja lubię jeden konkretny dekolt w serek:) Aniu, zawsze do usług - detale typu paski i dekolty w serek nie umykają mej uwadze:)
Aniu, ale pamiętasz co stało się z osiołkiem? Muszę się zdecydować, bo inaczej podzielę jego los.:) Wiem! Słuchawki w uszach z poezją i screen z wywiadu na monitorze! To nazywa się (prawie:) pełnia szczęścia!:)
Eve, od tego "serka" już mi się miesza:) To dla mnie zbyt silny fetysz:) Oba kolory są doskonałe, aczkolwiek dla mnie jednak biały podkoszulek Portera przebija wszystkie inne "serki":)
Mimo Twej tajemniczości i dyskrecji, Eve, stawiam na koszule Johna M.:) Ale po zdjęciu "kuchennym", które w sobotę wzbudziło ogólny entuzjazm - bynajmniej mnie to nie dziwi:)
Nic dziwnego Aniu, bo Rysia można słuchać na okrągło - szczególnie, gdy mówi o sprawach tak ważnych jak miłość. Dzięki jego recytacjom dobrze zaczęłam tydzień - mimo nawału pracy - i nawet chlapa za oknem wydawała mi się całkiem przyjemna:) To się nazywa siła słowa:) Zastanawiam się, skąd się wziął pomysł na nagranie płyty i czy Ryś miał wpływ na wybór wierszy.
Myślę, Eve, że Ryś będzie na głowie stawał, żeby te jaśniejsze elementy w duszy swego bohatera znaleźć - chyba jeszcze przy żadnej roli nie musiał się aż tak starać.
Chyba tak, Zosiu. Ale po powtórce filmowej jestem lepszej myśli niż na początku. I naprawdę jestem ciekawa, na co Rysiek zwróci uwagę - na jakie elementy osobowości bohatera.Przekonamy się za jakiś czas.
Aniu, nie martw się na zapas - myślę, że postać stworzona przez Ryśka będzie wzbudzać w nas mieszane uczucia - zły człowiek, ale nie pozbawiony ludzkich uczuć, ma okruchy dobra - nie czuję się w mocy rzucić w niego kamieniem.
Tak, Eve, spodziewaj się nalotu - będziesz się gęsto tłumaczyć:) Ale chyba wiesz doskonale jakie masz możliwości obrony? Wystarczy, że postawisz na stole jedno ze swych kulinarnych arcydzieł i zapomnę, że przyjechałam z awanturą:) A jak jeszcze zapodasz Czarne Rycerzyki mocno wypieczone, to uznam, że to nie Twoja wina, tylko reżyser nie sprostał zadaniu:)
Zaczerwieniłam się bardziej, niż Ryś podczas wywiadu.:) Dzięki Zosiu za reklamę.:) Będę pamiętać, ze Rycerzyki mają być mocno czekoladowe i mocno przypieczone.:)
Aniu, przecież Ryś Ci właśnie sprezentował doskonałe lekarstwo na niesforne myśli - a właściwie na inne ukierunkowanie niesforności:) Aplikuj sobie nowy album regularnie i w dużych ilościach, a w głowie same dobre myśli będą się kłębić. O "smoku" na razie nie myśl.
Bardzo dziękuję Rebecco, i nie gniewaj się, ale najpierw zapytam Ryśka o opinię. Jeszcze się zdenerwuje, że zamiast o miłosnej poezji w Jego wykonaniu gadamy o jedzeniu.:) O strawę duchową nam dziś chodzi!:) I czekoladowy GŁOS!:)
Ha! Czarne Rycerzyki mają wzięcie:) Gdyby Rysiek popróbowałby specjałów Eve, to sprowadziłby się do Polski i zapomniał o Stanach. Trzeba mu podesłać babeczkę:)
Masz rację, Eve, ale co poradzić, że przy Ryśku tak łatwo schodzi się na manowce? Czekoladowy głos - czekoladowa babeczka... Ale do rzeczy! Ciekawe ile osób zapisze Rysiowy album dla ukochanej/ukochanego - do wspólnego posłuchania, ile osób zastanowi się czym dla nich jest miłość i czy wystarczająco często dają odczuć tej drugiej osobie, że ją kochają, czy nie zapominają o prostym, z serca, żarliwie powiedzianym: Kocham cię.
Oprócz czysto romantycznej strony, jest jeszcze to, że dzięki tej pięknej Rysiowej płycie ktoś może sięgnąć po twórczość tychże autorów, ktoś pomyśli: "Hmm, ten Szekspir pisał całkiem niezłe kawałki", a ktoś inny: "Poezja nie jest wcale taka zła" - przecież wiemy same po sobie, jak wiele rzeczy i odczuć dzięki Ryśkowi poznałyśmy. I że gdyby nie on, to wiele dobrych, fascynujących rzeczy by nas ominęło. Czaruj nam Ryśku dalej:)
To jest właśnie ta "wartość dodana", Zosiu. Całe mnóstwo różnych rzeczy, które mamy "w pakiecie" ze zrysiowaniem.:) Jak choćby powtórka z sonetów Szekspira, z utworów Byron'a czy Shelley'a. A wszystko dzięki pewnemu panu o niezwykłym głosie.
Skoro marzenie o Ryśku, recytującym wiersze o miłości się spełniło, to nie porzucam nadziei o Ryśku śpiewającym:) Tak dla odreagowania po roli psychopaty mógłby nagrać płytę z piosenkami:)
I tak zrobię Zosiu :-) Skoro Ryś dał na taki cudny prezent to trzeba to docenić. :-) I mam nadzieję, że Twoje mantrowanie o płycie ze śpiewającym Rysiem przyniesie wymierne skutki. :-)
Zosiu i Evo od wczoraj słucham na okrągło, zamiast muzyczki to poezji a raczej głosu Ryśka. Nawet usnęłam w słuchawkach co mi się nie zdarzało. Zosiu wydaje mi się, że Rysiek nagrał dla nas oczarowanych w podzięce, za wsparcie, widział nasze wsparcie za każdym razem po "Crucible". Uważam, że sam wybrał te utwory.
Jolu, słucham i słucham i ciągle nie mam dosyć. Chociaż w pracy to nie najlepszy pomysł, bo uwagi podzielnej niczym Napoleon nie mam. :) To ciekawe, czy Rysiek sam wybierał utwory, czy część, czy może wcale? Zresztą nieważne - niespodzianka jest baaardzo fajna.:)
Myślę, Jolu, że może niekoniecznie w podzięce, tylko po prostu dla przyjemności słuchaczy (nie tylko zrysiowanych) i samego siebie - ilość nagranych audiobooków wskazuje, że Ryś naprawdę to lubi. Może podpowiadał utwory, sugerował, ale chyba raczej o całym repertuarze nie decydował. To zależy, czy sam wpadł na taki pomysł, czy też ktoś się do niego zwrócił z propozycją.
Eve, Zosiu marzy mi się piękny film o cudownym romansie oczywiście w głównej roli wiadomo kto i mówiący tak pięknie o miłości swoim czekoladowym głosem.
Jolu, Eve - przecież w marzeniach nie musimy się ograniczać - romantyczna kostiumowa i romantyczna współczesna - Ryś da radę, bo to bardzo pracowity chłopak jest:)
Nie poznaję siebie, bo... przeżyłam coś na kształt mini-wzruszenia (co rzadko mi się zdarza). Nie wiem, czy Ryś potrafi czytać w myślach na odległość, ale... dziękuję Mu za te kilka sekund. To jakieś niezrozumiałe porozumienie dusz :)
Magia to nawet za mało powiedziane. Ależ mnie dotknął strasznie głęboko... Najbardziej dosadne i najpiękniejsze słowo w całej wypowiedzi to "everything".
Witam wszystkie Ryśko maniaczki :) od jakiegoś czasu śledzę tego bloga i pomyślałam, że w końcu może warto się odezwać :) Mam nadzieję, że mogę liczyń na przyjęcie do Koła miłośniczek RA? :) W nawiązaniu do powyższego posta podrzucam link z Ryśkiem https://www.youtube.com/watch?v=1CWi73TYWHE
Miłość to dar i przekleństwo zarazem. Może wynieść pod niebiosa albo rzucić na samo dno rozpaczy. Jest przyczyną wielkiego szczęścia i wielkich tragedii. A największą tragedią jest, kiedy ktoś nie jest kochany przez nikogo i nie ma kogo kochać. Miłość ma wiele twarzy. Jest czymś wszechobecnym, a jednocześnie nieuchwytnym. Każdy o niej słyszał, a nikt nie potrafi jej zdefiniować :)
Miłość ma wiele wymiarów. Ważne by była realna i odwzajemniona. A najpiękniejsza i najcenniejsza jest ta, która czeka za rogiem, przykurzona i nieśmiała, którą najtrudniej jest dostrzec. Spotkania tej prawdziwej nigdy nie prostej miłości życzę Wam wszystkim. b.
No nie wiem, Robin. Są osoby samotne, ludzie starsi albo dzieci w domach dziecka. Myślę, że niektórzy nie mają osoby, którą mogłyby prawdziwie kochać i mogą tylko tworzyć namiastkę jakiegoś uczucia. Wydaje mi się, że są tacy ludzie. Dla mnie zawsze ideał miłości stanowiła miłość matki do dziecka. I nawzajem, b. :) Jeannette
Chyba jednak zawsze jest ktoś do kochania, niech to będzie nieosiągalny, wymarzony wizerunek Kogoś, nierealny i nieistniejący, niech to będzie matka, idealny kochanek, wspomnienie dawnej nieodwzajemnionej lub odwzajemnionej miłości. Zawsze namiastka miłości, ale zawsze to lepsze niż emocjona pustka.
A miłość matki do dziecka i początkowa miłość dziecka do matki jest najpiękniejsza, bo bezwarunkowa (kocham, bo jesteś, nie ważne jaki/jaka jesteś, ważne że jesteś).
Gdyby miłość między dwoma osobnikami naszego rodzaju była tak prosta ;)
Jeannette- i tu jest sedno sprawy- my jesteśmy właśnie po to by dać tym niechcianym ludziom miłość:) Taka miłość ile jej sami damy wróci do nas na zasadzie sprzężenia zwrotnego:) Robin
Kurde, piszę komentarz po raz trzeci i ciągle coś się psuje :) To jeszcze raz: Może i macie rację :). Mam nadzieję, że macie rację ;) B., miałam napisać o miłości bezwarunkowej, ale zaczęłam się zastanawiać, czy jeśli taka nie jest, to czy to w ogóle miłość? Chyba jednak tak :) Robin, ładnie powiedziane :). Przekonałam się już, że to co dajemy innym, wraca później do nas zwielokrotnione ;) Mam nadzieję, że tym razem uda mi się opublikować ten komentarz ;) Jeannette
Właśnie to najpiękniejsze w tej miłości matczynej, że kocha się od pierwszego wejrzenia to pomarszczone brzydactwo, nie za piękną twarz, miłe słówka, czy pociągający sposób bycia, tylko za to że jest... częścią nas. Potem miłość ewoluuje, zmienia się, jak dziecko i matka się zmieniają z czasem i okolicznościami.
A że od miłości do nienawiści krok, to różnie z tą miłością może być, ale najczęściej matka potrafi wybaczyć wiele, szczególnie w układzie matka-syn, w układzie matka-córka już nie jest tak różowo.
Co by dużo się rozwodzić, jedno jest pewne, nad każdą miłością, w każdej jej fazie trzeba pracować, bo inaczej pryśnie jak bańka mydlana.
Aniu, to przyłączam się do słuchania, na okrągło ... no, może z przerwami na wiersze z audiobook'a.:) Oj, ciężki to wybór.:)
OdpowiedzUsuńEve, możesz słuchać wierszy i patrzeć na Rysia, co chwilę robiąc sobie przerywnik i słuchać, co mówi Ryś - patrzenia nie przerywaj:)
UsuńI to jest dobry plan, Zosiu.:) Problem może być jedynie z płynnym przechodzeniem od słuchania do oglądania. Ja tylko słabą kobietą jestem i w tym wypadku działa zasada: osiołkowi w żłobie dano...:)
UsuńMyślisz, Eve, że synchronizacja zmysłów może przysporzyć nieco trudności i płynność przechodzenia może być zakłócona przez zagapianie się? Znam ten ból - ja się wręcz zawieszam na głosie Rysia i dekolcie w serek:)
UsuńBo Ty, Zosiu lubisz ... dekolty w serek.:) Stąd to zawieszanie.:)
UsuńZaiste bardzo ciężki wybór Eve :-)
UsuńOch, że też nie zwróciłam uwagi na ten sweterek… Dzięki Zosiu :-)
Swterek (i serek pod szyją:)) jest godzien najwyższej uwagi - ładnie się komponuje z kolorem Rysiowych włosów i malowniczym zakolem:)
UsuńEve, ja lubię jeden konkretny dekolt w serek:)
Aniu, zawsze do usług - detale typu paski i dekolty w serek nie umykają mej uwadze:)
Aniu, ale pamiętasz co stało się z osiołkiem? Muszę się zdecydować, bo inaczej podzielę jego los.:) Wiem! Słuchawki w uszach z poezją i screen z wywiadu na monitorze! To nazywa się (prawie:) pełnia szczęścia!:)
UsuńZosiu i ten dekolt ma inny kolor, czyż nie?:)
UsuńA wiesz co jest najgorsze, że jak tak się człek zapatrzy to zapomina co miał powiedzieć ;-) Taka to ( prawie) pełnia szczęścia ;-)
UsuńCoś mi mówi, Aniu, że podobnie pojmujemy sposób wyeliminowania nieszczęsnego "prawie".:)
UsuńIstotnie, Eve, TAMTEN dekolt był zdecydowanie bledszy:) Ale to wciąż ten sam dekolt:)
UsuńBo w nas jest RAGen, jak tu już kiedyś stwierdziłyśmy, Eve. :-)
UsuńZosiu, dekolt ten sam - serek inny.:) Ale nie umiem zadecydować, który z kolorów jest lepszy.:)
UsuńNo i wszystko jasne, Aniu. Z naturą nie da się wygrać.:)
UsuńNawet nie ma co próbować. ;-)
UsuńEve, od tego "serka" już mi się miesza:) To dla mnie zbyt silny fetysz:) Oba kolory są doskonałe, aczkolwiek dla mnie jednak biały podkoszulek Portera przebija wszystkie inne "serki":)
UsuńBo i po co, Aniu?:) Wiesz jakie to byłoby bolesne?:)
UsuńWolę się o tym nie przekonać ;-)
UsuńZosiu, po namyśle ( jakże długim:) stwierdzam, że jednak bliżej mi do szarej garderoby.:)
UsuńEve, czyżby to wpływ koszul Johna M.?:) A może wynik "romansu" z Lucasem?:)
UsuńTo moja słodka tajemnica, Zosiu:) Panowie ni byliby zadowolenie, gdybym zdradzała nasze sekrety.:)
UsuńMimo Twej tajemniczości i dyskrecji, Eve, stawiam na koszule Johna M.:) Ale po zdjęciu "kuchennym", które w sobotę wzbudziło ogólny entuzjazm - bynajmniej mnie to nie dziwi:)
UsuńZosiu, masz nieaktualne dane: koszuli już nie ma.:) Została przerobiona na fartuch.:)
UsuńFartuch wzbudza same miłe wspomnienia:) Czy zostawiłaś przy fartuchu ten "uroczy" kołnierzyk na guziczki?:)
UsuńOczywiście, Zosiu, to największy smaczek.:)
UsuńSweterek Ryśka bardzo twarzowy. Piękny splot. Podwędziłabym... :))
UsuńNic dziwnego Aniu, bo Rysia można słuchać na okrągło - szczególnie, gdy mówi o sprawach tak ważnych jak miłość. Dzięki jego recytacjom dobrze zaczęłam tydzień - mimo nawału pracy - i nawet chlapa za oknem wydawała mi się całkiem przyjemna:) To się nazywa siła słowa:) Zastanawiam się, skąd się wziął pomysł na nagranie płyty i czy Ryś miał wpływ na wybór wierszy.
OdpowiedzUsuńJa mam swoją prywatną teorię, że ten pomysł na te miłosne strofy to taka przeciwwaga do nowej jego roli.
UsuńAniu, teoria całkiem słuszna - delikatność, piękno i zmysłowość na podkarmienie duszy, zanim wejdzie w bardzo mroczne rejony.
UsuńA może już był w tym mrocznym świecie i jego dusza potrzebowała normalności
UsuńZosiu, "rejony" będą faktycznie bardzo mroczne, ale z elementami jaśniejszymi. Może nagrania wzmocnią tę bardziej ludzką twarz nowej postaci.
UsuńMyślę, Eve, że Ryś będzie na głowie stawał, żeby te jaśniejsze elementy w duszy swego bohatera znaleźć - chyba jeszcze przy żadnej roli nie musiał się aż tak starać.
UsuńI właśnie tego się obawiam, że właśnie znajdzie zbyt wiele tych elementów.
UsuńChyba tak, Zosiu. Ale po powtórce filmowej jestem lepszej myśli niż na początku. I naprawdę jestem ciekawa, na co Rysiek zwróci uwagę - na jakie elementy osobowości bohatera.Przekonamy się za jakiś czas.
UsuńAniu, nie martw się na zapas - myślę, że postać stworzona przez Ryśka będzie wzbudzać w nas mieszane uczucia - zły człowiek, ale nie pozbawiony ludzkich uczuć, ma okruchy dobra - nie czuję się w mocy rzucić w niego kamieniem.
UsuńPostaram się Zosiu:-) Może faktycznie trzeba poczekać, zaufać Rysiowi i poczekać.
UsuńAniu, skoro Eve mówi, że nie będzie źle, to ja jej ufam - wszak upodobania mamy bardzo podobne:)
UsuńJa też ufam Eve, ale nic na to nie poradzę, że gdzieś tam z tyłu głowy kłębią się niesforne myśli.
UsuńZosiu, bardzo Ci dziękuję. Czy mam zacząć się bać, gdy film nie spodoba się Wam?:)
UsuńHmmm…coś wymyślę ;-)
UsuńTak, Eve, spodziewaj się nalotu - będziesz się gęsto tłumaczyć:) Ale chyba wiesz doskonale jakie masz możliwości obrony? Wystarczy, że postawisz na stole jedno ze swych kulinarnych arcydzieł i zapomnę, że przyjechałam z awanturą:) A jak jeszcze zapodasz Czarne Rycerzyki mocno wypieczone, to uznam, że to nie Twoja wina, tylko reżyser nie sprostał zadaniu:)
UsuńZaczerwieniłam się bardziej, niż Ryś podczas wywiadu.:) Dzięki Zosiu za reklamę.:) Będę pamiętać, ze Rycerzyki mają być mocno czekoladowe i mocno przypieczone.:)
UsuńAniu, przecież Ryś Ci właśnie sprezentował doskonałe lekarstwo na niesforne myśli - a właściwie na inne ukierunkowanie niesforności:) Aplikuj sobie nowy album regularnie i w dużych ilościach, a w głowie same dobre myśli będą się kłębić. O "smoku" na razie nie myśl.
UsuńEwciu, proszę zrób jeszcze cukinie nadziewane i te babeczki czekoladowe mocno chrupiące ...
UsuńBardzo dziękuję Rebecco, i nie gniewaj się, ale najpierw zapytam Ryśka o opinię. Jeszcze się zdenerwuje, że zamiast o miłosnej poezji w Jego wykonaniu gadamy o jedzeniu.:) O strawę duchową nam dziś chodzi!:) I czekoladowy GŁOS!:)
UsuńHa! Czarne Rycerzyki mają wzięcie:) Gdyby Rysiek popróbowałby specjałów Eve, to sprowadziłby się do Polski i zapomniał o Stanach. Trzeba mu podesłać babeczkę:)
UsuńMasz rację, Eve, ale co poradzić, że przy Ryśku tak łatwo schodzi się na manowce? Czekoladowy głos - czekoladowa babeczka... Ale do rzeczy! Ciekawe ile osób zapisze Rysiowy album dla ukochanej/ukochanego - do wspólnego posłuchania, ile osób zastanowi się czym dla nich jest miłość i czy wystarczająco często dają odczuć tej drugiej osobie, że ją kochają, czy nie zapominają o prostym, z serca, żarliwie powiedzianym: Kocham cię.
UsuńOprócz czysto romantycznej strony, jest jeszcze to, że dzięki tej pięknej Rysiowej płycie ktoś może sięgnąć po twórczość tychże autorów, ktoś pomyśli: "Hmm, ten Szekspir pisał całkiem niezłe kawałki", a ktoś inny: "Poezja nie jest wcale taka zła" - przecież wiemy same po sobie, jak wiele rzeczy i odczuć dzięki Ryśkowi poznałyśmy. I że gdyby nie on, to wiele dobrych, fascynujących rzeczy by nas ominęło. Czaruj nam Ryśku dalej:)
UsuńTo jest właśnie ta "wartość dodana", Zosiu. Całe mnóstwo różnych rzeczy, które mamy "w pakiecie" ze zrysiowaniem.:) Jak choćby powtórka z sonetów Szekspira, z utworów Byron'a czy Shelley'a. A wszystko dzięki pewnemu panu o niezwykłym głosie.
UsuńSkoro marzenie o Ryśku, recytującym wiersze o miłości się spełniło, to nie porzucam nadziei o Ryśku śpiewającym:) Tak dla odreagowania po roli psychopaty mógłby nagrać płytę z piosenkami:)
UsuńI tak zrobię Zosiu :-) Skoro Ryś dał na taki cudny prezent to trzeba to docenić. :-) I mam nadzieję, że Twoje mantrowanie o płycie ze śpiewającym Rysiem przyniesie wymierne skutki. :-)
UsuńZosiu i Evo od wczoraj słucham na okrągło, zamiast muzyczki to poezji a raczej głosu Ryśka.
OdpowiedzUsuńNawet usnęłam w słuchawkach co mi się nie zdarzało.
Zosiu wydaje mi się, że Rysiek nagrał dla nas oczarowanych w podzięce, za wsparcie, widział nasze wsparcie za każdym razem po "Crucible". Uważam, że sam wybrał te utwory.
Jolu, słucham i słucham i ciągle nie mam dosyć. Chociaż w pracy to nie najlepszy pomysł, bo uwagi podzielnej niczym Napoleon nie mam. :)
UsuńTo ciekawe, czy Rysiek sam wybierał utwory, czy część, czy może wcale? Zresztą nieważne - niespodzianka jest baaardzo fajna.:)
Myślę, Jolu, że może niekoniecznie w podzięce, tylko po prostu dla przyjemności słuchaczy (nie tylko zrysiowanych) i samego siebie - ilość nagranych audiobooków wskazuje, że Ryś naprawdę to lubi. Może podpowiadał utwory, sugerował, ale chyba raczej o całym repertuarze nie decydował. To zależy, czy sam wpadł na taki pomysł, czy też ktoś się do niego zwrócił z propozycją.
UsuńOj tak, Eve - niespodzianka zaiste fantastyczna - udało się Ryśkowi nas zaskoczyć - na plus jak zwykle:)
UsuńA może on umie czytać w naszych sercach:-)
UsuńAniu, Rysiek czuje co nam w duszach gra i spełnia po kolei marzenia z naszej listy (mantrowanie ma moc:))
UsuńTak czułam, że maczałaś w tym palce ;-)
UsuńStaramy się z Kasieńką, jak możemy:)
UsuńEve, Zosiu marzy mi się piękny film o cudownym romansie oczywiście w głównej roli wiadomo kto i mówiący tak pięknie o miłości swoim czekoladowym głosem.
OdpowiedzUsuńJolu, do listy dodajmy jeszcze, że kostiumowy i byłaby pełnie szczęścia.:)
UsuńOch tak! też chciałabym takiej roli dla niego
UsuńEve, niekoniecznie kostiumowy, chociaż Lukas też umie pięknie mówić o miłości, mimo że był taki nieufny i skrzywdzony.
UsuńOczywiście, Jolu.:) Mnie po prostu marzy się rola "z epoki".:) Ale nie obrażę się, gdy taka nie będzie.:)
UsuńJolu, Eve - przecież w marzeniach nie musimy się ograniczać - romantyczna kostiumowa i romantyczna współczesna - Ryś da radę, bo to bardzo pracowity chłopak jest:)
UsuńNie poznaję siebie, bo... przeżyłam coś na kształt mini-wzruszenia (co rzadko mi się zdarza).
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy Ryś potrafi czytać w myślach na odległość, ale... dziękuję Mu za te kilka sekund. To jakieś niezrozumiałe porozumienie dusz :)
Magia Rysia, czyż nie Kate? I ta jego wrażliwość….
UsuńKilka prostych słów, ale jakaż w nich siła - i wyraz twarzy Rysia, ton głosu - perełeczka.
UsuńMagia to nawet za mało powiedziane. Ależ mnie dotknął strasznie głęboko...
UsuńNajbardziej dosadne i najpiękniejsze słowo w całej wypowiedzi to "everything".
i znów się okazało jak mądrym jest facetem
UsuńWitam wszystkie Ryśko maniaczki :)
OdpowiedzUsuńod jakiegoś czasu śledzę tego bloga i pomyślałam, że w końcu może warto się odezwać :)
Mam nadzieję, że mogę liczyń na przyjęcie do Koła miłośniczek RA? :)
W nawiązaniu do powyższego posta podrzucam link z Ryśkiem
https://www.youtube.com/watch?v=1CWi73TYWHE
Cześć Koldunka :-)
UsuńMam nadzieję, że będziesz się tu mile RAdować :-)
Witaj Koldunko wśród waRiAtek.:)
UsuńPięknie się Koldunko wkupiłaś - widać dobre wychowanie - z pustymi rękoma nie przyszłaś:)
UsuńMiłość to stan umysłu.
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami dla wszystkich tynkarzy;)
Robin
Stan umysłu, stan ducha, stan ciała... i tylko w stanie skupienia nie występuje ;P
UsuńMiłość to dar i przekleństwo zarazem. Może wynieść pod niebiosa albo rzucić na samo dno rozpaczy. Jest przyczyną wielkiego szczęścia i wielkich tragedii. A największą tragedią jest, kiedy ktoś nie jest kochany przez nikogo i nie ma kogo kochać.
OdpowiedzUsuńMiłość ma wiele twarzy. Jest czymś wszechobecnym, a jednocześnie nieuchwytnym. Każdy o niej słyszał, a nikt nie potrafi jej zdefiniować :)
Zawsze jest ktoś kogo można kochać;)
UsuńA taką miłość rodem z wielkich romansów można sobie darować, bo to najzwyklejsza ściema;)
Robin
Miłość ma wiele wymiarów. Ważne by była realna i odwzajemniona. A najpiękniejsza i najcenniejsza jest ta, która czeka za rogiem, przykurzona i nieśmiała, którą najtrudniej jest dostrzec. Spotkania tej prawdziwej nigdy nie prostej miłości życzę Wam wszystkim.
Usuńb.
No nie wiem, Robin. Są osoby samotne, ludzie starsi albo dzieci w domach dziecka. Myślę, że niektórzy nie mają osoby, którą mogłyby prawdziwie kochać i mogą tylko tworzyć namiastkę jakiegoś uczucia. Wydaje mi się, że są tacy ludzie.
UsuńDla mnie zawsze ideał miłości stanowiła miłość matki do dziecka.
I nawzajem, b. :)
Jeannette
Otóż to:) wzajemnie!
UsuńRobin
Chyba jednak zawsze jest ktoś do kochania, niech to będzie nieosiągalny, wymarzony wizerunek Kogoś, nierealny i nieistniejący, niech to będzie matka, idealny kochanek, wspomnienie dawnej nieodwzajemnionej lub odwzajemnionej miłości. Zawsze namiastka miłości, ale zawsze to lepsze niż emocjona pustka.
UsuńA miłość matki do dziecka i początkowa miłość dziecka do matki jest najpiękniejsza, bo bezwarunkowa (kocham, bo jesteś, nie ważne jaki/jaka jesteś, ważne że jesteś).
Gdyby miłość między dwoma osobnikami naszego rodzaju była tak prosta ;)
b.
Jeannette- i tu jest sedno sprawy- my jesteśmy właśnie po to by dać tym niechcianym ludziom miłość:) Taka miłość ile jej sami damy wróci do nas na zasadzie sprzężenia zwrotnego:)
UsuńRobin
Kurde, piszę komentarz po raz trzeci i ciągle coś się psuje :)
UsuńTo jeszcze raz:
Może i macie rację :). Mam nadzieję, że macie rację ;)
B., miałam napisać o miłości bezwarunkowej, ale zaczęłam się zastanawiać, czy jeśli taka nie jest, to czy to w ogóle miłość? Chyba jednak tak :)
Robin, ładnie powiedziane :). Przekonałam się już, że to co dajemy innym, wraca później do nas zwielokrotnione ;)
Mam nadzieję, że tym razem uda mi się opublikować ten komentarz ;)
Jeannette
Właśnie to najpiękniejsze w tej miłości matczynej, że kocha się od pierwszego wejrzenia to pomarszczone brzydactwo, nie za piękną twarz, miłe słówka, czy pociągający sposób bycia, tylko za to że jest... częścią nas. Potem miłość ewoluuje, zmienia się, jak dziecko i matka się zmieniają z czasem i okolicznościami.
UsuńA że od miłości do nienawiści krok, to różnie z tą miłością może być, ale najczęściej matka potrafi wybaczyć wiele, szczególnie w układzie matka-syn, w układzie matka-córka już nie jest tak różowo.
Co by dużo się rozwodzić, jedno jest pewne, nad każdą miłością, w każdej jej fazie trzeba pracować, bo inaczej pryśnie jak bańka mydlana.
b.
Masz świętą rację, b. :). We wszystkim.
UsuńJeannette
Dzięki:)
OdpowiedzUsuńMiłość prawdziwa to miłość zupełnie nieegoistyczna:)
To napisałam ja- Robin;)
UsuńI to jest chyba meritum sprawy, Robin :)
UsuńTo napisałam ja - Jeannette (sorry, nie mogłam się powstrzymać :DD)
To idźmy szerzyć nieegoistyczną miłość i niech wraca do nas w dwójnasób :D
UsuńTo napisałam ja - b. (nie wiem czy mi wybaczycie plagiat ;)
Haha, to Robin będzie musiała nam obu wybaczyć ;))
UsuńTo do dzieła, idźmy kochać ;P
Jeannette
To raczej pan Jarząbek będzie musiał nam trzem wybaczyć;)
UsuńR.
Haha, racja :D
UsuńJeannette