sobota, 12 maja 2012

Richard Armitage obserwator./Richard Armitage the observer.

Przeglądając zdjęcia Richarda na RichardArmitageNet, zatrzymałam się na tym jednym.

Richard Armitage Richard performed in the 24 hour plays gala
at the Old Vic on Sunday 21 November 2010.Żródło:RichardArmitageNet.Com
To naprawdę fascynujące w jaki sposób Richard Armitage przygląda się tej skrzypaczce. I zastanawiam się, czy patrzy na nią z podziwem dla jej talentu, czy z podziwem dla jej kunsztu, a może przyglądając uczy się, aby później umiejętność tą wykorzystać w swojej pracy, a może po prostu przygląda się pięknej kobiecie.

Och tak, wydaje się, że RA jest wrażliwy na piękno. ;) Jak tu podczas kręcenia „Hobbita”. Doprawdy zachwycające są te nowozelandzkie widoki.
Richard Armitage jako Thorin podczas filmowania " The Hobbit".Źródło:RichardArmitageNet.Com

P.S.
I z chęcią obejrzałabym zdjęcia, które on wówczas zrobił. ;)

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
My English version of the post.
(And please forgive my possible mistakes, I'm still learning).

Richard Armitage the observer.


When viewing Richard's pictures on RichardArmitageNet, I stopped on this one.


Richard Armitage Richard performed in the 24 hour plays gala
at the Old Vic on Sunday 21 November 2010.Żródło:RichardArmitageNet.Com

It's really fascinating how Richard Armitage looks at the violinist. I wonder if he looks at her with admiration for her talent, or with admiration for her skill, and maybe looking at her he learns to use this skill later in his work, or maybe just looking at a beautiful woman.

Oh yes, it seems Richard Armitage is sensitive on the beauty. ;) As here during the filming of "The Hobbit". Really admirable are these views of New Zealand.

Richard Armitage jako Thorin podczas filmowania " The Hobbit".Źródło:RichardArmitageNet.Com

P.S.
I would like to see the pictures which he then did. ;)

27 komentarzy:

  1. Aniu, jak napisałaś, że w weekend uraczysz nas nową notką, zastanawiałam się o czym będzie tym razem. ale na to akurat bym nie wpadła.
    ach, na pierwszym zdjęciu Rysiu wygląda... jakiś diabelski uśmieszek i to spojrzenie lekko spod byka, z jakimś takim błyskiem... jakoś jestem pewna, że nie kontempluje urody ani talentu owej pani.

    swego czasu, gdy namiętnie oglądałam wywiady z Richardem, zwróciłam uwagę jak uważnie i w skupieniu słucha swoich rozmówców. to takie miłe.
    i jeszcze jedną rzecz zauważyłam. Richard jest nieśmiały! autentycznie. i aż nie do wiary. w ramach chwilowego niepisania pracy obejrzałam filmy z planu Hobbita. i mnie to uderzyło w jednej ze scen, gdy przyszedł na plan jakiś superhiperwielki aktor. wszyscy w około śmiali się, a on wśród nich siedział poważny, taki 'obok' trochę. to może być nadinterpretacja i może przesadzam(jak we wszystkim, co w moim wykonaniu wiąże się z Rysiem).

    i nie wiem jak Wy, Moje Drogie, ale ja się nie mogę doczekać Hobbita. uważam, że Richard jako Thorin jest absolutnie totalnie seksowny.

    tym radosnym akcentem zakończę dzisiejszy pracowity dzień.
    Kofiko, wcale nie pragnę, byś pisała DO rzeczy. wszystkie Wasze słowa i myśli są tu mile widziane, przynajmniej dla mnie :) cieszy mnie każda Wasza obecność tu :)

    Ściskam Was bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chichoczę jeszcze, kiedy przypomnę sobie ten "efekt", Kaas. A te wielopoziomowe labirynty stylu i pogubionego sensu! Nie przesadzajmy z tą kurtuazją, Kaas, choć cenię sobie Twoją serdeczną wyrozumiałość. Dzięki. Przemówiłam sobie a Muzom, które w tym momencie gdzieś wolno fruwały lotem zupełnie nie wznoszącym, tylko ciężko koszącym; hi,hi... Teraz jednak świadomie będzie bez sensu i od rzeczy, bo ulęgły się w mojej głowie limeryki (powiedzmy).
      I
      Raz pewien A. Ryś w Londynie
      Na wiolinistkę patrzył, nie w kinie.
      A grała tak magicznie,
      Ócz kryjąc blask prześlicznie,
      Co widać po misia Rysia minie.

      II
      Skrzypaczka na London Old Vic Gali
      Smyczkiem po strunach czterech się żali.
      "Może mnie ty urzekniesz,
      Kiedy się już odśmiechniesz"
      - Tak to Rysio na jej trali-lali.

      III
      Był gwiazdor Rysiek A. z Anglii rodem,
      Co raz na zdjęciu nie stanął przodem.
      W Nowej Zelandii burza,
      Bo brak bon tonu wkurza
      Bór czy sznur gór bez mgieł z rodowodem.

      Bezsprzecznie świetne jest to drugie zdjęcie Richarda i gór, natomiast pierwsze wg mnie pochwyciło minę kota - łasucha patrzącego na apetyczny przysmak. Myślę też, że Richard znał utwór prezentowany przez śliczną "wiolonczelistkę la, la, la". Poza uprzejmym uśmiechem aprobaty dla wykonania i urody pani, i jej popisu, dostrzegam w jego oczach po prostu skupienie znającego się na rzeczy muzyka.
      Dziewczynki moje, pozdrawiam Was i życzę miłych snów. Kofika

      Usuń
    2. Witam Kaas,
      Ja też zauważyłam tą jego nieśmiałość. I zawsze mnie zdumiewa skąd u niego ta nieśmiałość. Przecież on jest tak utalentowany, tak zdolny, ma takie niesamowite możliwości a do tego ma tyle dowodów ( czytaj fanów) na to, że jego artyzm ( i nie tylko ;) ) przemawia do tak wielu. Ale z drugiej strony może to lepiej, że jest właśnie takim niżby miał być zarozumiałym padalcem. I tak, przez tą jego cechę jeszcze bardziej go uwielbiam. ♥
      A przy okazji, ten wielki aktor o którym wspominasz to John Rhys-Davies, który grał krasnoluda we „Władcy Pierścieni”, więc jak sądzę z tego powodu znalazł się na planie „The Hobbit” ( chociaż ja pamiętam go z telewizyjnego serialu „Shogun”).

      A Thorin, no cóż chyba będzie pierwszym w historii seksownym krasnoludem. A zaraz po nim krasnolud Kili grany przez Aidana Turnera, którego prawdziwie podziwiałam jako Michella w „Być człowiekiem”.
      P.S.
      I mam nadzieję, że mój krótki post nie przeszkodził Ci w pisaniu pracy, ( wiesz, mnie pracę dyplomową najlepiej pisało mi się w nocami, i często mam wrażenie, zwłaszcza w bezsenne noce, że najlepiej a może bardziej odpowiednie słowo będzie najtrafniej myśli się właśnie w nocy).
      Pozdrawiam gorąco : )

      Usuń
    3. Cześć Kofiko,
      Cudowne są Twoje limeryki. ♥ Szkoda, że nie widzisz mojego uśmiechu kiedy je czytam. Jestem pełna podziwu dla Twojego talentu. Dzięki że umieściłaś je tutaj :)
      Myślę, że tego typu zdjęcia pokazują jego prawdziwego ( nie w roli) I bardzo żałuję, że w sumie jest tak mało tego typu jego zdjęć ( tych z wywiadów nie liczę ;) ).

      A z drugiej strony przeraża mnie to, jak bardzo chciałabym wiedzieć jakim RA jest z życiu codziennym, tym bardziej, że nie uważam siebie za wścibską osobę.

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    4. Twoje posty mi nie przeszkadzają, Aniu. Zaglądam tu, żeby nie dać się zwariować ;-) Zwłaszcza, że deadline już blisko.

      Rhys-Davies! Właśnie, nie mogłam skojarzyć zupełnie twarzy z nazwiskiem. Co mi się rzadko zdarza w sumie. Jestem filmożercą.
      Co do Kiliego-Aidana zgodzę się również. Popłakałam się w ostatnim odcinku Being Human z nim, a potem przestałam oglądać serial. Był świetny! Michell-Aidan, nie odcinek. Ale muszę też przyznać, że Dean O'Gorman (Fili) nieźle wygląda też. W roli krasnoluda. Choć oczywiście nie mają szans :]

      Mam też to samo z ciekawością dotyczącą życia Richarda. Chciałabym wiedzieć o nim wszystko. Wszystko. No, prawie wszystko. Myślę, że po prostu chciałybyśmy, żeby był 'bliżej' nas. A takim jest, gdy go 'znamy' lepiej. Więc mnie to nie przeraża. Zastosowałam się do idei Kofiki - moja obsesja nie przeraża mnie, teraz czerpię z niej radość :)

      Kofiko, limeryki - cud miód malina :)
      Tylko nie rozumiem ostatniego wersu III z nich. To chyba moje zawodowe zboczenie się odzywa. Co za rodowód?

      Usuń
    5. Zaglądałam tu dzisiaj już kilka razy, Aniu. Dobrze znowu spotkać się przy Twoim blogowym "ognisku". Serdeczne rozmowy, czasem żarty, zamierzone bądź nie, przynoszą potrzebną radość, ukojenie. Zwłaszcza po ciężkim dniu. Cenię to sobie bardzo. Wiem, że to luksus nie tylko dla mnie. Wyczytuję to w przestrzeniach między każdymi naszymi zapisanymi tu słowami. Jeśli rzeczywiście istnieje jakaś kobieca intuicja, to wyczuwam, że spotkałyśmy się wszystkie nieprzypadkowo. Oczywiście, "przyprowadził" nas tutaj Richard. Każdej z nas z osobna delikatnie, ale pewnie podał dłoń, a my poszłyśmy za marzeniem. Może teraz szuka nam jeszcze kogoś, kto będzie dobrze się czuł w tym naszym towarzystwie, kto zechce tu zostać na dłużej. Tak z sympatii, miłości nazwanej konkretnym i kochanym imieniem czy tęsknoty rzadko wysławianej, a utajonej gdzieś głęboko w sobie. Po prostu z takiej naszej cudownej kobiecej potrzeby przyjaźni i wsparcia. Nawet jeśli coś takiego realnie już mamy, a zwłaszcza jeśli, niestety, ciągle jeszcze nie... Tu można znaleźć coś odpowiedniego dla siebie i tych swoich głęboko ukrytych klimatów. Mimo że świat uczuć i odczuć zawsze będzie większy od możliwości opisu go, wszystkie przecież tutaj tego próbujemy. Bardziej czy mniej wstydliwie, poważnie czy z uśmiechem odbitym w krzywym zwierciadle różnych kobiecych nastrojów, nawet tych w niepokojących światłocieniach własnych lęków czy pragnień...
      Może i przydługie, to co napisałam, ale przyszło mi to wszystko do głowy, kiedy wspomniałyście już nie pierwszy przecież raz o nieśmiałości Richarda. Osobiście bardzo mocno wiążę ją z inną jego cechą, czyli skromnością. Nie tak dawno rozmawiałyśmy o tym z Asią (Asiu, wracaj do nas!). Myślę, że nieśmiałość RA to ta jego cecha, która "przemówiła" do nas najszybciej i to dlatego, że znajduję ją również w każdej z nas. Czasami świetnie zakamuflowaną, ale mimo to naprawdę czytelną. Nieśmiałość Richarda, jego urzekająca skromność to wg mnie oblicza jego wielkiej wrażliwości. Chciałabym zawsze takim go widzieć. To miły obraz niezwykle miłego człowieka - zgadzam się z Tobą, Kaas. Czuję prawie fizyczną udrękę na myśl, że mógłby z tego powodu w jakikolwiek sposób cierpieć. Pocieszam się również faktem, że pokochałyśmy przecież kogoś mądrego, mającego spokojny, właśnie mądry dystans do siebie i dużo sympatii dla ludzi. Lubię się w tym upewniać, wracając do wiadomości od niego - tych ostatnich i tych sprzed kilku lat. Prawdy o nim osobiście poszukuję między słowami, które wypowiada w różnych okolicznościach.
      Aniu, dziękuję bardzo za Twoje miłe słowa o tych moich żartach słownych. Dzisiaj, przeglądając dokładniej statyczne zdjęcie na tle gór - dlatego trudniejsze do zobrazowania limerykiem - "ukręciłam" sobie jeszcze dwa. Oto one wraz z pozdrowieniami dla wszystkich "zrysiowanych" i tutaj zrzeszonych. Dobrej nocy i dobrego jutra dla Was. Kofika

      IV
      Od tych widoków w Zelandii Nowej
      Miał Ryszard lekki zawrót w głowie.
      - Zgasła mi mina Thorina,
      Bo aparatu tu ni ma!
      Gdzie on - wykrzyknął - jest?! Kto mi powie?!

      V
      Richard popatrzył na Góry Mgliste
      Jak Thorin, co przecież oczywiste.
      Zwidział je tuż zza laska,
      Skrecił do tyłu paska...
      I tony z piersi wydał przeczyste.

      Usuń
    6. Kaas, nie zauważyłam, zresztą nic dziwnego, że odwiedziłaś to miejsce, bo równolegle z Tobą powiedziałam swoje "halo na łączach". Wyjaśniam Twoje wątpliwości.
      Limeryk poza narzuconym metrum ma jeszcze inne wymogi. To najkrócej mówiąc zabawa absurdem słownym i absurdem sytuacyjnym, często skojarzeniem. W zakresie słów służą temu temu neologizmy, zmienione formy wyrazów, np. ich odmiany, poplątania składni zdaniowej, itp. Ja użyłam gry skojarzeń. Jednym z miejsc akcji powieści i filmu są Góry Mgliste. "Rozpoznałam" je na zdjęciu, które zamieściła Ania. Te legendarne góry, czyli prastare = rodowodowe spowijała podobnie prastara, "rodowodowa", nadzwyczajna więc mgła. W limeryku napisałam o oburzeniu całej Nowej Zelandii, więc i wszystkich jej składowych elementów. Żeby podkreślić masowość zjawiska wymieniłam tylko te pospolite, bez legendarnego znaczenia, czyli bez rodowodu.
      Teraz dopiero zauważyłam, że w V zgubiłam nosówkę w 4. wersie. Powinno być:

      Skręcił do tyłu paska.

      Pozdrawiam jeszcze raz. Kofika (już bardzo śpiąca)

      Usuń
    7. Coś sobie uświadomiłam, Kofiko, czytając Twoje słowa.
      Richard stał się ucieleśnieniem wszystkiego, czego kiedykolwiek pragnęłam i potrzebowałam od mężczyzny. Ze względu na to, jaki jest. Albo jakim go widzę, chciałabym widzieć. I tak naprawdę, to trochę smutne. On mnie tu, do Was przyprowadził, sfiksował mnie na swoim punkcie. I dobrze mi z tym bardzo. Tylko, że... Obracając w żart, jak kiedyś mówiło się, że to Walt Disney jest odpowiedzialny za dziewczęce/kobiece wysokie wymagania wobec mężczyzn, tak teraz odpowiedzialny jest Richard. Wiem, Kofiko, że nie o to Ci chodziło. To bardzo dalsza część rozmyślań nad Twoim postem. Nie wiem, czy ubrałam to wszystko w odpowiednie słowa. Sens mam nadzieję pozostał.


      Ach, Kofiko droga, jestem filolożką, wiem co nieco o limerykach ;-) niejmniej jednak dziękuję, że Ci się chciało o takiej porze i przy zmęczeniu :) nie wiedziałam tylko skąd się wziął 'rodowód', nie mogłam sobie za nic skojarzyć z niczym i stąd moje zdezorientowanie lekkie.


      pozdrawiam Was bardzo ciepło :)

      Usuń
    8. Kaas, moja wątpiąca, rozdarta duszo... Wiem, a właściwie po prostu to czuję, że będziesz czekać na odpowiedź. Zraniłabym Cię w jakiś dotkliwy sposób, gdybym się jednak właśnie dzisiaj nie odezwała tak zupełnie. Bo Ciebie bardzo łatwo zranić, co zresztą nie tak trudno zauważyć, mimo... i tu ja wykonam unik maskującym niedomówieniem. Przynajmniej na razie. Przynajmniej dzisiaj.
      Dzisiaj jest we mnie taki specyficzny rodzaj wewnętrznej ciszy po burzy, a właściwie nawałnicy zmęczenia. Tak się czuję, jakbym miała w sobie wielką biel, a nie przysłowiowy błękit. To osłabienie kompletnie pozbawia mnie zdolności płynnego i logicznego myślenia na każdej płaszczyźnie. A przemyśleć trzeba i przegadać trzeba. I to po kolei.
      Do jutra... jeśli naprawdę będziesz chciała dalszego ciągu. Kofika (między innymi filolog)
      PS. Aniu, Ciebie też pozdrawiam.
      Dziewczynki, pora do łóżek!

      Usuń
    9. Och kochane profesjonalistki, teraz rozumiem skąd u Was ta lekkość ( łatwość) wypowiedzi i… i… czuję się troszkę onieśmielona, i cieszę się każdą Waszą wypowiedzią.
      Kofiko, dziękuję Ci za koleje prześliczne limeryki. :)
      I tylko jedno zdanie zanim wrócę do pracy, Kaas dokładnie mam tak samo, jeśli chodzi o oczekiwania wobec facetów. I wiem, że postawiłam RA na piedestale i żaden facet nie ma szans, aby mu dorównać, ale niech się ten ród męski cieszy, że ma tak zacnego przedstawiciela ( o kurcze, zabrzmiało prawie jak cytat z Seksmisji ). A może faktycznie jest tak dlatego, ze tak naprawdę go nie znam ( eee nie, on jest doskonałością) …
      Pozdrawiam Was gorąco, i postaram się zajrzeć tu wieczorkiem

      Usuń
  2. I absolutely love those two pictures also! In the second one, dressed as Thorin, he does take a moment to be a "tourist" and enjoy the scenery even though he must be very busy and tired filming his movie. ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opportunity to be a tourist while working is one of the advantages of being an actor, I think. And I really would like to Richard could be a tourist in my country. *sigh*
      Thanks for your comment. :)

      Usuń
  3. Dobry Wieczór,drogie zRysiowane bratnie dusze!:) Mimo że tyle pilnej roboty leży odłogiem, siedzę, czytam i piszę- w końcu sama utalentowana pani Kofika za mna tęskni.Dziekuję za pamięć,to miłe.:)Muszę się przyznac że ilekroć zostawiam komentarz na blogu polsko lub anglo-języcznym to po pierwsze nie spodziewam sie odpowiedzi a jeśli juz to jakiejś ironicznej w rodzaju"weż się kobieto ogarnij";)Wracając do Świętego Ryszarda-jestem prawie pewna że to jego skromność(nie zniewalająca powierzchowność;)zrobiła na mnie wrażenie a po kilku wywiadach poczułam do niego prawdziwą sympatię. Im dłużej go znam tym bardziej go lubię.Obawim się ze skromność nie jest ceniona w światku artystycznym(ani pewnie w żadnym)- stąd ta pózna Rysiowa kariera. Moim zdaniem ten skromny,chudy,trochę niezdarny zakompleksiony chłopak wciąz siedzi w Rysiu. Jak na moje oko to na pierwszym zdjęciu mamy skromnego faceta,wciąż ciekawego świata i ludzi,podziwiającego odwagę ładnej dziennikarki. Pozdrawiam gorąco- poetki,filolożki,angelolożki(czytaj Rysiolożki):*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kofiko, już mi lepiej na duszy. Naprawdę :) Wczorajszy dzień był taki mdły, ponury i okropny, że i mnie się ten nastrój udzielił. Chandra siedzi na ramieniu i tylko czyha, kiedy będę w słabszej kondycji, co by mi do ucha nagadać i nakłaść do głowy nieprzyjemnych myśli. Pracuję intensywnie, nie daję się :)

      Aniu, słowami Joanny zostałaś oficjalnie mianowana na Panią Dziekan Wydziału Rysiologii :) I to Stosowanej.
      Dochodzę do wniosku, że to bardzo dobrze. W kwestii tych wysokich wymagań. Bardzo dobrze, że będziemy/będę szukać kogoś bliskiego doskonałego RA (tak, Aniu, jest doskonałością ;-) Przynajmniej nie skończymy/ę z kimś kompletnie nie wartym ani czasu, ani uwagi. Ot co.

      Joanno, cieszę się, że wróciłaś :) Słówko więc dodam jeszcze, zanim wrócę do książek, a'propos tej wracającej nam w dyskusji nieśmiałości Ryszarda. Cieszę się, że ma ją w sobie. Wyobraźcie sobie jaki będzie szum po premierze Hobbita, już jaki jest. A Ryszard, jak to było wspominane w kilku już artykułach, będzie gwiazdą tego filmu. Jego osobowość pozwoli mu mądrze z tego skorzystać.

      I jeszcze przy okazji: RA to staroegipskie najwyższe bóstwo, bóg słońca ect - pięknie się złożyło, prawda? Richard jest naszym Słońcem przecież :)

      Ściskam Was mocno :*

      Usuń
    2. Dobry Wieczór Asiu. Jak miło Cię tu widzieć. : )
      A odpowiadając, masz rację Asiu, ta jego skromność nie będzie ceniona w tzw. showbiznesie (ale w prawdziwie artystycznym świecie już tak, jak sądzę) a jego wyjątkowa wrażliwość może i nie pasuje do dzisiejszych czasów, niemniej jednak właśnie ona mnie zachwyca, więc przez analogię pewnie i ja do dzisiejszych czasów nie pasuję.
      Spokojnej nocy życzę : )

      Usuń
    3. Dobry wieczór Kaas,
      Cieszę się, że nie poddajesz się chandrze: ). Wywołałaś uśmiech na mej twarzy tym mianowaniem, dzięki :)

      Jeśli chodzi o Hobbita, mnie też zastanawia jak on się zachowa. Jakie nowe propozycje dostanie i jakie nowe projekty wybierze. Nie żebym wątpiła w jego mądrość, tylko ten cały szum. A z drugiej strony nie wydaje się, aby Peter Jackson stawiał na Ryśka w promowaniu filmu, bo jakoś go mało na wideoblogu Jacksona. No tak, ale Martina Freemana też mało, ech lepiej skończę już ten mętny wywód. No cóż po prostu muszę/musimy poczekać.

      Spokojnych snów i owocnej nauki. Ściskam.

      Usuń
  4. Aniu, pamiętasz? Napisałam Ci już raz, że dobrze spotkać się przy Twoim "ognisku". Popatrz sama - znowu siedzimy tu wszystkie, teraz w spokoju nocy. W kojącym spokoju wewnętrznym, w ciszy podobnych marzeń. Magia Richarda znowu działa. Przypłynęła sobie cichutko w płochych wirach z jakiegoś tajemniczego miejsca i dotknęła nas złotymi lśnieniami odbitego ognia. Widać ją w jego błyskach i w blaskach na naszych zamyślonych twarzach. Czar znowu działa. Trwa nad nami. Można znowu o nim rozważać przy ognisku, które Ty rozpaliłaś. Najważniejsze, że temat został podjęty. Najważniejsze,że znowu jesteśmy w tym magicznym miejscu wszystkie, że zatęskniłyśmy...

    Dziewczynki moje drogie, z sercami pełnymi wątpliwości, przeżywającymi udrękę konfrontacji marzeń i rzeczywistości, która głośno "skrzeczy pospolitością". Rozumiem dylematy, które rodzą się w takiej sytuacji, bo kiedyś były one przedmiotem=podmiotem i mojej rozterki. Teraz ich JUŻ jednak nie przeżywam. Nie warto wg mnie zadowalać się bylejakością w żadnej sferze życia, a już na pewno nie w tej "sercowej". Czy to w ogóle możliwe? To nasze wybory ukazują nam, kim naprawdę jesteśmy. Podszyte codziennymi lękami mamy nie żądać od świata więcej i więcej, ale obywać się marnymi scenariuszami pisanymi dla nas przez innych, bo co? Szkoda na to i dni, i nocy. Warto stawiać sobie wymagania na miarę naszych marzeń. Nie rezygnować z niczego, co ma prawdziwy smak w życiu, a nie dławi nas jak mdły ochłap, który da się może przełknąć, ale nasycić nie jest w stanie. Warto stawiać piedestały naszym oczekiwaniom, bo przecież tu chodzi o nasze życie, o szacunek dla siebie samej i o oddzielenie ziaren prawdziwej miłości od tandetnie emocjonalnych plew, o radość pełną i wielką, a nie taką wielkości łebka od szpilki. Nie sądzę, żebym, żebyśmy mogły tak się oszukiwać wbrew sobie. Ja tego po prostu nie chcę i na to się nie godzę. Znam i kocham smak i zapach prawdziwej czekolady (!), której nigdy nie da się oszukać słodyczą wyrobu zaledwie czekoladopodobnego. To nie to samo, chociaż podobnie się nazywa. Miłość przyjdzie, kiedy sama zechce, ale trzeba o niej marzyć - mówi poeta i trudno się z nim nie zgodzić. Ja wiem tyle o sobie, że zawsze wychodziłam na tym najlepiej, kiedy stawiałam sobie bardzo wysokie wymagania we wszystkim, co robiłam. Tak już mam. Chcę żyć z pasją i nie będę się zadręczać jakimiś porównaniami z kimkolwiek, bo to moje życie i dla mnie. Dlaczego nie wpisać w swoje życie scenariusza z optymistycznym zakończeniem? Ziemia jest tak wielką planetą, a życie tak nieprzewidywalne, że Ktoś... Głowa do góry! Jutro też jest dzień, a kto wie, co nam przyniesie? Mnie na pewno ból głowy po kolejnej nieprzespanej nocy. Może prześpię trochę dnia? Zawsze jest jakieś wyjście.
    Wasza Kofika, bardzo pilna słuchaczka na wydziale rysiologicznym i oddana czcicielka niekoniecznie staroegipskiego RA (podoba mi się ten pomysł bardzo!)
    PS. Kaas, wiedziałam. Rozumiem, nawet bez słów. Ale czekałam na te, które powiedziałaś. Jest dobrze. Trzymaj się! Asiu, wspaniale, że znowu jesteś.
    Pozdrawiam Was wszystkie, moje dobre duszki z kochającymi serduszkami.
    Ledwo widzę na oczy, więc pewnie znowu coś będzie nie tak w tym, co tu powyżej...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszyscy ludzie współpracujący z Richardem mówią, że jest on uważny i prawdziwy dżentelmen.Np. Lucy Griffiths mówiła, że bardzo pomagał jej podczas pracy nad Robin Hoodem. On jest po prostu sobą, nie zakłada masek. Przepraszam, że to napiszę: Zaje***stym to trzeba się urodzić. A on właśnie taki jest. Uwielbiam czytać relacje ze spotkań z nim np z BAFTA. Wszyscy odnoszą niesamowite wrażenie po spotkaniu z nim. A nie często można takich ludzi spotkać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh masz rację, że takim trzeba się urodzić. I to mnie w nim najbardziej zachwyca, że mając tyle zalet/ talentów on wciąż pozostaje tak bardzo skromnym człowiekiem.

      Usuń
  6. Witam, niestety muszę szczerze napisać co myślę o pierwszym zdjęcia. Wygląda uroczo, to pewewniak, ale ma jakiś dziwny morderczy błysk w oku. Pewnie tak wyglądał wilk nim zjadł babcię i szykował się do konsumpcji czerwonego kapturka ;)
    Wygląda na diabełka który ma tak niecne zamiary że nawet skrzypcami by się biedna pani nie obroniła ;) LOL!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam,
      Ryś z „morderczym błyskiem w oku” hmmm ciekawy punkt widzenia. A tak nawiasem mówiąc nie jestem pewna czy owa skrzypaczka chciałaby się bronić.;)

      Usuń
  7. Odświerzę posta, a co tam:P

    Thorin ze smartfonem/aparatem... niezwykłe...

    Ale co mi się podoba najbardziej w tym zdjęciu?
    Krajobraz? Owszem piękny. Sosenki też ładne... kawałek kamery z boku... no niech będzie:P ale ja nie o tym:)

    Otóż Thorin ma te swoje przecudne, długie, falowane włosy spięte w koński ogon... i patrząc na tego krasnoluda przychodzi mi na myśl jedno słowo, ale w sumie "opakowane" w cztery:

    On bardzo SEKSOWNIE wygląda:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam to, że ten majestatyczny krasnolud jest u Ciebie na pierwszym miejscu :)

      Ale masz absolutną rację, Thorin w tym sowim kubraczku, z tym pięknie zdobionym pasku ( nie wiem dlaczego, sprzączka paska jest z tyłu ) i oczywiście w długich włosach –cudny jest ten mały warkoczyk (że o dłoniach bez sztucznych palców nie wspomnę;)) wygląda bardzo seksownie. I nie ma znaczenia, że stoi plecami do nas;)

      Usuń
    2. Warkoczyki też mi się bardzo podobają;) W ogóle Thorin cały jest bardzo, bardzo męski i dla mnie niesamowicie przystojny, poczynając od tych pięknych brwi nad cudnie niebieskimi oczami, poprzez brodę (mrrrr...), warkoczyki, sylwetkę, głos, spojrzenie... długo by wymieniać...:)

      A że stoi plecami do nas to możemy podziwiać jego piękne plecy, wprawdzie odziane w kilka warstw ubrań, ale i tak prezentują się super:)

      I pomyśleć, że wcześniej taki typ harleyowca to nie był w ogóle mój typ:)

      Usuń
    3. I pomyśleć taki typ wciąż nie jest moim typem ;) :D

      Usuń
    4. Hahaha:) i to jest puenta:)

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.