poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Koniec wakacji./ The end of my holiday.

Dziś jest ostatni dzień moich krótkich wakacji. Prawdę mówiąc nie udało mi się zrealizować mojej "listy rzeczy do zrobienia", ale nie żałuję, chyba zrobiłam zbyt długą listę. :) Więc uzbrajam się w najfajniejszy uśmiech świata i wracam do rzeczywistości. 
Richard Armitage jako Lucas North w serialu "Spooks".
Zdjęcie edytowane przeze mnie pochodzi z  RichardArmitageNet


-------------
The English version of my post.
(And please forgive my possible mistakes, I'm working on improving my English.
 


The end of my holiday.

Today is the last day of my short holiday. In fact I didn't carry out my "list of things to do in the holidays", but I don't regret, it seems that I made too long list.:) So, tomorrow I'll take with me the coolest smile of the world and I'll get back to reality.
Richard Armitage as Lucas North in series"Spooks".
Picture edited by me from
 RichardArmitageNet

8 komentarzy:

  1. That's a great smile to take back to work! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I love his smile:) so I already have this picture in my mobile, just in case.;)

      Usuń
  2. Uwielbiam te jego uśmiechy i uśmieszki Aniu.;) Myslę ze mogą pomagać w bezbolesnym powrocie do skrzeczącej rzeczywistości.
    Nie przejmuj się niezałatwionymi sprawami Aniu,urlop przecież nie temu powinien służyć,prawda?:)Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam te uśmieszki, są takie naturalne, niewymuszone – cudne! I mając ten uśmiech gdzieś z tyłu głowy naprawdę jakoś łatwiej.:)
      Dziękuję Asiu,tylko, że mnie już od wielu lat urlop jest nie tylko wypoczynkowy.Ech..
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Aniu, dopiero wczoraj wrzuciłam coś piętro niżej, bo jak STAMTĄD odejść tak w pół słowa. Zwłaszcza, że miało się ochotę i ma nadal tyle jeszcze powiedzieć... Ale masz rację. Życie na szczęście idzie sobie dalej, Twój urlop się skończył, a nasza zRYSIOwana obsesja trwa nadal jako terapia na małe smuteczki i większe smutki rzeczywistości.
    Wiesz, po tej naszej korespondencji, po przygnębieniu, które nieznośnie gryzło, zaczęłam oglądać ceremonię zakończenia olimpiady w Londynie. I jakie było moje zaskoczenie, kiedy zaraz na początku zobaczyłam i usłyszałam Emeli Sande. Poznałam ją w tym samym dniu dzięki Tobie i tej przesłanej mi pocieszającej piosence. Potem było więcej takich dobrych „znaczków”, np. przy „Because” ukochanych The Beatles komentator wspomniał o „Sonacie księżycowej”... Eric Idle w krótkich gatkach wypadł z wielgaśnej armaty i po chwili już śpiewał: „Always look on the Bright Side of Life”. Nawet trudno by się było nie uśmiechnąć i cichutko do wtóru nie pogwizdać pod nosem.
    „Czasami w życiu dzieje się źle
    I to potrafi Cię doprowadzić do szaleństwa.
    Inne rzeczy sprawiają, że klniesz na czym świat stoi,
    Kiedy nic Ci nie wychodzi,
    Nie narzekaj, zagwiżdż sobie,
    A wtedy wszystko się zmieni na lepsze

    I... zawsze patrz na radosną stronę życia...” (oczywiście bis, bis, bis !)
    No, ale kiedy zobaczyłam to fantastyczne zdjęcie RALukasa w Twoim nowym poście, siódmym zmysłem wiedziałam, że będzie jednak dobrze. Dzięki, Aniu! Za wszystko! I jeszcze za to uśmiechnięte zdjęcie, które fantastycznie mnie zaskoczyło na koniec dnia i dopełniło i moją nadzieję na lepszy nowy dzień. Patrzyłam i ostatnie moje łzy były jakąś ulgą zmieniającego się nastroju. Przesłałam Ci wtedy uśmiech i dobre życzenia. Trzymam kciuki za Ciebie w Twojej pracy, zresztą nie tylko!
    Eric Idle dla Was, dzielne,wrażliwe zRYSIOwane, dzięki którym łatwiej Waszej koleżance...
    http://www.youtube.com/watch?v=eTXiqKGFNso&feature=player_embedded

    OdpowiedzUsuń
  4. ...fiu..fiu...fiu.fiu.fiu.fiu.fiu.fiu.:D Ja też dziękuję Aniu! Dzięki Kofiko! "aways look at the bright side of life!"poszła tanecznym krokiem do kuchni...HEY!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...w której lodówka o "wzroście" 190 cm... fiu, fiu, fiu, fiu, fiu, fiu, fiu, fiu, fiu, fiu, fiu!

      Usuń
    2. Kofiko, kapitalna jest ta piosenka, i zawsze ale to zawsze wywołuje mój uśmiech DZIĘKUJĘ!!! Szkoda, ze nie widzisz mojego uśmiechu:)
      Ściskam Was mocno fiu, fiu, fiu, fiu, fiu!!!!!

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.