poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Sir Guy of Gisborne.

Sir Guy of Gisborne.

Historia kina zna wielu Sir Gisbornów, ja mogę wymienić tylko kilku.
Numer 1.
Oczywiście, że moim numerem pierwszym jest Sir Guy of Gisborne, którego grał Richard Armitage w serialu produkcji BBC "Robin Hood" (2006-2009).

Richard Armitage jako sir Guy of Gisborne w serialu BBC "Robin Hood".
 Źródło: RichardArmitageCentral
Richard Armitage jako sir Guy of Gisborne. Źródło:RichardArmitageNet
Mój ulubiony odcinek "Robin Hooda", czyli odcinek 11 serii 2. Autor fanvid.:CacaFM



A nawiasem mówiąc wręcz zapiera mi dech, kiedy Sir Guy mówi: “Stay and make this place bearable".  Hmmm...

Numer 2.
Sir Guy of Gisburne, którego wykreował, niestety nieżyjący już, Robert Addie w serialu "Robin of Sherwood" (1984-1986). W naszym kraju serial ten miał tytuł "Robin Hood".

Robert Addie jako sir Guy of Gisburne w serialu "Robin of Sherwood". Mój kadr z filmu.
Robert Addie jako sir Guy of Gisburne w serialu "Robin of Sherwood". Mój kadr z filmu.
Poniżej możesz go zobaczyć w fanvideo zrobionym przez Azina:


Numer 3.

Trzecim na mojej liście jest Guy Gisborne grany przez Michaela Wincotta w filmie:"Robin Hood: Książę złodziei"(1991r.)


Michael Wincott jako Guy of Gisborne w filmie "Robin Hood:Książe Złodziei". Mój kadr . 

Michael Wincott jako Guy of Gisborne w filmie "Robin Hood:Książe Złodziei". Mój kadr . 
Prawdę mówiąc nie jestem fanką tego filmu, ale uwielbiam piosenkę Bryana Adamsa. Wideo dzięki bryanadams:


Numer 4.
Sir Guy Gisbourne grany przez Basila Rathbone'a w "Przygody Robin Hooda" (The Adventures of the Robin Hood) z 1938r. Niestety nie widziałam tego filmu w całości, tylko fragmenty tego filmu na YouTube.

Basil Rathbone jako Guy Gisbourne w "Przygody Robin Hooda".
 Mój kadr z trailera.

Ależ on ma piękną szatę.:) Poniżej trailer tego filmu.Wideo dzięki Humanoidity:


Numer 5.
Guy of Gisbourne grany przez Williama Marlowe'a w serialu z 1975r. "The Legend of Robin Hood". Niestety też znany mi tylko z YouTuba.
William Marlowe jako sir Guy of Gisbourne 
w serialu "The Legend of Robin Hood". Mój kadr.
Poniżej fragment tego serialu. Wideo dzięki puckrobin1:


Co łączy te postacie? Z pewnością to, że wszyscy są na usługach chciwego i okrutnego Szeryfa z Nottingham. Ale każdy z nich jest zupełnie inny, bardziej lub mniej mroczny i bardziej lub mniej śmieszny. Niesamowite jest też, jak bardzo różnią się od siebie ich stroje. Ale muszę przyznać, że każdy z nich z pewnością nadaje wyrazistości samemu Robinowi Hoodowi w opowieściach o nim.





-------------
The English version of my post.
(And please forgive my possible mistakes, I'm working on improving my English.


                                               

                                                      Sir Guy of Gisborne.

I think, the history of the cinema knows many Guys of Gisborne, but I can mention only a few.

Numer 1.
Obviously, my number one is Sir Guy of Gisborne, played by Richard Armitage in the BBC series "Robin Hood" (2006-2009).


Richard Armitage as Sir Guy in the BBC series "Robin Hood". SourceRichardArmitageCentral
Richard Armitage as Sir Guy in the BBC series "Robin Hood".
 Źródło:RichardArmitageNet

Below you can watch one of my favorite episodes, Robin Hood S2,E.11. Autor fanvid.:CacaFM.


By the way, always takes my breath away when Sir Guy says "Stay and make this place bearable." Hmmm ...

Numer 2.            
Sir Guy of Gisburn, created by Robert Addie in the TV series "Robin of Sherwood" (1984-1986). In my country this series was called "Robin Hood".

Robert Addie as Sir Guy of Gisburne in the series "Robin of Sherwood".
 My screencap.
Robert Addie as Sir Guy of Gisburne in the series "Robin of Sherwood".
 My screencap.
See this lovely fanvideo made ​​by Azina:



Numer 3.

Third on my list is Guy Gisborne, played by Michael Wincott in the film "Robin Hood: Prince of Thieves" (1991).


Michael Wincott as Guy of Gisborne in "Robin Hood: Prince of Thieves". 
My screencap.
Michael Wincott as Guy of Gisborne in "Robin Hood: Prince of Thieves".
 My screencap .
Actually I'm not a fan of this movie, but I love Bryan Adams song. Video by bryanadams:

Numer 4.
Sir Guy Gisbourne played by Basil Rathbone in "The Adventures of Robin Hood" (1938.) Unfortunately I didn't see this movie, I saw only fragments of this film on YouTube.
Basil Rathbone as Guy Gisbourne in "The Adventures of Robin Hood."
 My screencap from the trailer.


His costume is so beautiful, isn't it.:) Below trailer of this film. Video by Humanoidity:



Numer 5.

Guy of Gisbourne, played by William Marlowe in the TV series "The Legend of Robin Hood" (1975). Fragments of this series I've seen on YouTube.

William Marlowe as Sir Guy of Gisbourne
 in the series "The Legend of Robin Hood".   My screencap.
.
Below fragment of the series. Video by puckrobin1:


What these characters have in common? Certainly the fact that all are in the service of a greedy and cruel Sheriff of Nottingham. But each of them is completely different, more or less dark, and more or less ridiculous. Amazing, how their costumes differ from each other. However I have to admit that every Guy of Gisborne makes the character Robin Hood more expressive in all tales about him.


23 komentarze:

  1. This is a wonderful comparison of the various Guys of Gisborne. :) I saw a lovely play in the Czech Republic about Robin Hood. Of course I noticed that version of Sir Guy because I had just discovered Richard Armitage a short time before my travels.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, it must have been a wonderful trip!:)
      Richard Armitage as Sir Guy did a great job, as always.*sigh* And now, if someone proposes to me "let's see Robin Hood", I immediately ask, who plays Sir Guy?lol!
      Thank you for your comment.:)

      Usuń
  2. Jednym z tematów dosłownie zresztą otwierających Twój blog, Aniu, był właśnie ten, w którym główną rolę zagrał sir RAGuy of Gisborne. Był on i jest dla Ciebie tym, kim dla mnie był i jest RAJohn Thornton. Te postacie to nasza swoista RAinicjacja, że tak powiem. Od nich RAwszystko się dla nas zaczęło, a stara miłość przecież nie rdzewieje...
    Przyznaję, że zdecydowaną większość tych zaprezentowanych powyżej filmowych postaci sir Guya pamiętam, poza tą z serialu z lat 70-tych. Tego filmu na pewno do tej pory nie oglądałam. Nie wiedziałam też o śmierci Roberta Addie’go, którego zapamiętałam również z filmu: „Inny kraj” z podobnie młodziutkim Colinem Firthem, poprzednią moją „aktorską” sympatią. Szkoda, że pamiętam go tylko tak „skromnie”...
    Sir RAGuya of Gisborne też nie poznałam zresztą tak, jakbym tego chciała. Znam go w poszatkowanej wersji z YT. W tym roku dostałam w całości 5 odcinków 1. sezonu, które kupiono mi w Empiku. Niestety o tym, żeby w takiej postaci wydać w Polsce pozostałe odcinki wszystkich 3 sezonów, oczywiście nikomu do tej pory nie przyszło na myśl. Cóż pozostaje? Wiadomo, założenie pirackiej flagi na maszt i czarnej przepaski na jedno oko. Jedna i na razie jedyna płyta z 5-oma pierwszymi odcinkami ukazała się u nas w 2009 r., więc chyba pozostałe części już się nie ukażą. Może za kilka lat ten serial kupi np. TVP i będzie go emitować, ale dlaczego na razie poważnie w to wątpię? Ech, koniec narzekania, bo przecież i tak niewiele to zmieni.

    (Cd za chwilkę, bo muszę to podzielić, jak zwykle zresztą...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak Ryśkowy Sir Guy był pierwszym charakterem, którego widziałam w jego wykonaniu i ja zawsze powtarzam, że to on mnie oczarował i „poprowadził” do mojej ukochanej postaci czyli do Johna Thorntona.

      Tak, masz rację to jest oburzające, że do tej pory wydano tylko pięć odcinków na DVD. (Tak zazdroszczę Brytyjczykom, bo oni tak szybko mogą kupić ulubione serialena DVD). Chyba było zbyt małe zainteresowanie tym serialem ( jeśli mnie pamięć nie myli, jakiś czas temu TVP emitowała tego właśnie RH, ale ja go nie widziałam, po wówczas jeszcze nie byłam zrysiowana to raz, a dwa dla mnie zawsze prawdziwym Robin Hoodem będzie ten, którego powołał do życia Michael Pread). Bardzo bym chciała abyś miała rację z tym, że „większa stacja tv” zacznie emitować ten serial, zwłaszcza jak sława pana Armitage będzie jeszcze większa, ale to jest bardziej moje marzenie, bo skoro nawet nasze BBC tego nie robi ( a przecież powinno promować swoje produkcje ech…

      Usuń
  3. Sir Guy w wykonaniu Richarda jest zupełnie wyjątkowy. I właśnie o tę wyjątkowość chodzi. Mam wrażenie, że twórcy tej akurat filmowej wersji legendy mieli jakby inny pomysł na jej pokazanie. Serial z lat 2006 – 2009 dla mnie wyjątkowo wiele miejsca poświęca postaci Guya, świadomie czyniąc z niej postać psychologicznie wielowymiarową. Tego nie można powiedzieć o jej poprzednikach, kreujących po prostu jedynie niereformowalne czarne charaktery. Sir RAGuy to postać tragiczna przede wszystkim i to tak od początku z woli sił wyższych niejako, postać urodzona pod jakąś tragicznie gorszą i ciemną, przerażającą gwiazdą. Dotkliwa niesprawiedliwość losu przypisuje mu pechowe życie pionka w bezwzględnej grze o przetrwanie w świecie porażającym złem, okrucieństwem, egoizmem i wyjałowieniem ludzkich uczuć. Guy jest od wczesnych swoich lat wyśmiewany, oszukiwany, poniżany, ohydnie manipulowany i uczony pogardy dla wszystkich poza swoim dwulicowym protektorem, nieustannie bawiącym się jego kosztem. Prawie udało się złamać w nim po prostu człowieka, prawie... Gdyby nie namiętność, która bardzo szybko zaczęła być wielką miłością, przesłaniającą mu wszystko, do czego wcześniej dążył i co uważał za szczęście, stabilizację i spełnienie marzeń. Gdyby nie uczucie, którego na początku nie rozumiał, a nawet jakoś bał się go, pozostałby po ciemnej stronie tresowanych i oswajanych w nim mocy. Guy nie chce tej osłabiającej go miłości, ale nie potrafi bez niej żyć i pragnie jej, jak niczego innego wcześniej, wbrew sobie i jednocześnie z całej siły siebie. Anioł i szatan bawią się jego udręką, a on niby potępieniec brnie coraz dalej i zapada się coraz głębiej w beznadziejnej miłości do kobiety, we własnej słabości wobec tego zupełnie przerastającego go fatalnego uczucia, z którego nie potrafi zrezygnować. Cierpi i znosi tę torturę udręczonego serca, oszukuje się wbrew zdrowemu rozsądkowi. Wystarczy widok Marian, dotknięcie jej dłoni, włosów, radość sprawiania jej drobnych przyjemności, niby przypadkowe przytulanie się do niej, żeby pragnął jej coraz bardziej i bardziej, aż do rezygnacji ze wszystkiego, co do tej pory było dla niego najważniejsze: majątku, kariery, pozycji i wpływów. Miłość do Marian i konsekwencje, jakie owo uczucie i obsesja spowodowały, to najważniejsza część gry psychologicznej wszystkich 3 sezonów serialu z RA. Wg mnie ta wersja „Robin Hooda” to przede wszystkim subtelne studium psychiki właśnie sir Guya Gisborna, ukazujące jego wewnętrzną przemianę po destrukcyjnej walce dobra i zła w tym stale wewnętrznie rozdartym i pięknym mężczyźnie. Anioł i szatan bez chwili wytchnienia dla tego nieszczęśnika toczą walką o jego niespokojną, skomplikowaną duszę. Opuszczają go w chwili śmierci, w chwili, w której jego twarz jest najpiękniejsza i najłagodniejsza na świecie. Uśmiecha się wolny już człowiek, którego opuściła niewyobrażalna rozpacz i udręka zabójcy własnej miłości. W chwili śmierci umierający Guy wypowiada po raz ostatni jej najdroższe na świecie imię. To jego ostatnie słowa pożegnania i jednocześnie powitania. Uwielbiam ten niejako rajski spokój na twarzy umierającego RAGuya. Piękna, tragiczna postać, której miłość i nienawiść jednocześnie określiła przewrotnie całe życie. Coś magicznego sprawia, że nie można zapomnieć Richarda w roli sir Guya of Gisborne...

    Ja nie mogę zapomnieć o "ostatecznym" nastroju tej postaci, który podkreśla obraz i muzyka dwóch moich ulubionych filmików z YT:

    http://www.youtube.com/watch?v=fgfn93kSdns&feature=related

    http://www.youtube.com/watch?v=sVp0vjuAVc8

    Historia sir RAGuya of Gisborne od pierwszej chwili kojarzy mi się też z tym wierszem, który za chwilkę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie opisałaś Sir Guy’a Kofiko:) Mnie zachwyca jego zmiana, i tu myślę, że to zasługa Richarda Armitage, jego podejścia do granej postaci, tego szukania dobra w złym i złego w dobrym człowieku. Ryśkowy Guy jest tak różny w kolejnych sezonach od tego z pierwszego sezonu. Myślę, że na początku wcale nie kochał Marian, to była rządza posiadania jej jako kolejnego „dobra”. A potem… hmm potem, a potem to Robin Hood mógłby się już tylko uczyć od niego jak być facetem ;)

      Dzięki za linki do YT-wych fanvid., są piękne, bardzo wzruszające.

      Usuń
  4. EDWARD STACHURA: „BANITA”

    Oto wypędzam szatana.
    Oto wypędzam anioła.
    Wypędzam z serca obu ich,
    Ich obu, co często są jednym.
    Niech przyjdzie mi samemu żyć
    O skrzydłach własnych i rdzewnych.

    I wypędziłem szatana.
    I wypędziłem anioła.
    A w serce moje wstąpił wiatr
    I tam on zamieszkał, i szumi.
    A domem moim stał się las,
    Nad lasem biją pioruny.

    Ciężko jest żyć bez szatana.
    Ciężko jest żyć bez anioła.
    Banita boski to mój los,
    Lecz nie ja go sobie wybrałem;
    To ona mi wybrała go:
    Dziewczyna, którą ubóstwiałem.

    Jeśli ten wiersz „dotknął” serca, można go posłuchać w wersji śpiewanej przez SDM:

    http://www.youtube.com/watch?v=1N09Hq_xXwk&feature=related

    (na filmik można dosłownie przymknąć oko, bo ważna tak naprawdę muzyka i sam „zaśpiew”)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękny wiersz i piękne wykonanie, tylko nie wiem dlaczego ale nie mogę zobaczyć tego filmiku, tylko dźwięk, czyli tak jak poleciłaś ( jednak zastanawiam się dlaczego tak jest)

      Usuń
    2. Nie wiem, Aniu, czy dobrze zrozumiałam Twoje wątpliwości/pytanie, ale autor filmiku wg mnie nie do końca, a może inaczej po prostu zrozumiał wiersz i tak, jak go odczytał, dosłownie „zilustrował”. Trochę moje przypuszczenia potwierdza jego komentarz i tak wyróżniający się na tle pozostałych. Dla autora filmiku: „Rzeczywiście najgorsze, co może się przytrafić, to zostać banitą. Ale takie sytuacje wiele nas uczą. Przez cierpienie człowiek wzmacnia się, uczy się na nowo żyć... by już nigdy więcej nie był banitą.” Wiesz już, że ja nie tak myślę o cierpieniu... Wiersz Stachury zaśpiewany przez SDM widzę, jako muzyczne tło do wielu scen z mojej ulubionej 3. serii RH, z przejmującym do żywego wizerunkiem cierpienia RAGuya, który znajduje się w duchowej nicości po wypędzeniu anioła i wypędzeniu szatana właśnie. To tak jakby zostało się zawieszonym w przestrzeni Kosmosu, czyli dosłownie w niebie i w piekle jednocześnie, w wielkiej, niewyobrażalnej pustce, od której i z której nie ma możliwości żadnej ucieczki. W tej pustce pomału się obumiera w torturach pamięci, strachu i samotności nie do wysłowienia. Ponieważ wg mnie wiersz mówi o takim emocjonalnym stanie, „zobaczyłam” go jako liryczne wyznanie duchowo obumierającego długowłosego Guya, któremu wszystko jedno w niewysłowionym cierpieniu, które w żaden sposób nie wzmacnia, nie wyzwala i nie uczy na nowo żyć. Takie cierpienie może tylko człowieka samounicestwić. Dlatego napisałam Ci, żebyś na chwilę zamknęła oczy i dała się ponieść obrazom uszarpanego żalem i poczuciem winy RAGuya. Nie wiem, czy tego akurat oczekiwałaś, ale zawsze chętnie jeszcze o tym porozmawiam... Ściskam i pozdrawiam Ciebie, i inne nasze zRYSIOwane, jak zawsze zresztą...

      Usuń
    3. Dzięki Kofiko za wyjaśnienia. Przepraszam za mój niezbyt jasny komentarz. Ale moje „westchnienie” było czysto technicznym zapytaniem. Po prostu, nie wiem dlaczego niektórych filmów na YT nie mogę zobaczyć :( widzę tylko czarne okno i nic więcej. Nie rozumiem tego zwłaszcza, że do tej pory wszystko było OK a ja nie wgrywałam żadnej nowej aktualizacji czy czegoś w tym stylu.
      Tak więc jak napisałaś żeby przymknąć oko to w jakiś niewytłumaczalny sposób mój komputer Cię usłyszał :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Nie masz pojęcia, Aniu, jak szeroko się uśmiechnęłam, kiedy przeczytałam Twoją odpowiedź! Chociaż właściwie przeczuwam, że chyba jednak tak jak Ty, kiedy przeczytałaś przedostatnią moją... Obrazki „wstawiane” w filmiku do wybranych słów wg mnie odciągają od głównej myśli w wierszu, więc myślałam, że może... a to było tylko techniczne westchnienie! W tym wypadku jednak oglądanie czarnej dziury naprawdę mogło przynieść korzyść... Uśmiecham się na samą myśl o duchowej niejako więzi z Twoim komputerem. Może pozaklinam w eterze, żeby czarne i nieruchome okno YTekraniku odblokowało się w kolorowej i ruchomej wizji? No tak. Teraz usłyszałam „techniczne” westchnienie mojego laptopa...

      Usuń
    5. Dzięki Kofiko:) Nie możemy narażać Twojego laptopa na tak ciężkie westchnienie ;) Jeśli w tym wypadku oglądanie czarnej dziury nawet i wskazane było, to coraz bardziej irytuje mnie, że to nie jest pojedynczy przypadek. Chyba muszę poszukać odpowiedzi.

      Usuń
  5. Dzień Dobry miłe RAkapłanki!:)
    Tak sobie pięknie rozprawiacie o tragi-komicznym Guy'u, aż miło się czyta . Moją pierwszą miłoscią jest John T. ale Guy'a kocham równie mocno. Tylko dla Guy'a,Szeryfa i Marian oglądałam ten serial,a właściwie wyglądało to tak- w sobotnie poranki"Córcia! ty wiesz kiedy wołać prawda?"-"tak Mamoooo!wiem!-Szeryf, Marian i ten brzydal z krzywym nosem,on jest taki niedobry Mamo!,czemu Ty go lubisz?". Dopiero pod koniec 3 sezonu moja Córka przyznała ze miałam rację ,że nie jest taki zły i szkoda że umarł(nawet miała łzy w oczach kiedy Guy tak pięknie umierał).Od tego momentu Ryś jest obecny w jej "powieściach";)jako ojciec heroiny lub wujek bohatera.
    P.S: Stachura- nasza(mam na myśli moją klasę) wielka licealna fascynacja...a teraz sobie posłucham... Dzięki Kofiko! Dziękuję Aniu!

    OdpowiedzUsuń
  6. ...hiiiii!:)..ale zbieg okoliczności!...dosłownie za chwilkę będę sobie oglądać mój ulubiony odcinek Robin Hooda-"The Booby And The Beast"wygląda na to ze BBC HD poszło po rozum do głowy!:)
    Guy of Gizborne in HD- Heaven on Earth!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka Asiu!:)
      “The Booby And The Beast" to z drugiego sezonu , czyż nie? hmm uwielbiam Ryśka w tym sezonie RH,Guy ma tyle emocji. I często tak patrzy na Marian, że robi się naprawdę gorąco:)

      Widzę, że Twoja córka idzie w dobrym kierunku;)A jako, że lubię fanficki, mam nadzieję, że kiedyś będę mogła przeczytać jakieś opowiadanie Twojej córy. A nawiasem mówiąc, pamiętam, jak z moim bratankiem oglądałam RH ( teraz myślę, że chyba był za młody na to- ok.7lat) i kiedy tylko Guy pojawiał się na ekranie, on chyba widząc moją reakcję;)pytał się „To jest Robin Hood ciociu?”:)
      (a dlaczego ja nie mam BBC HD?!!!!)

      Usuń
    2. Jak to, Asiu, niebo na Ziemi?! Toż zafundowano mi po raz kolejny tvpiekło na tej planecie, gdyż nie mam tej stacji w zaklepanej nieszczęsną umową ofercie mojej kablówki. „Robin Hooda” z Richardem oglądałam w YT-owych okruchach, jak napisałam wcześniej. Jeśli mogę dopatrywać się jakichkolwiek korzyści (?) wynikających z tego faktu, to tylko dostrzegam taki, że mogłam bardziej skoncentrować się na RA. Mam na myśli to, że przysłowiowa zawartość cukru w cukrze była odwrotnie proporcjonalna jak zawartość Robin Hooda w „Robin Hoodzie”, czyli większa. YT pokochało sir RAGuya bardziej i częściej go oglądało, czemu zresztą się nie dziwię. Jak napisała Ania, nawet 7–letnie dziecko, obiektywne w ocenie przecież przez swój młody bardzo wiek, dostrzegło przewagę wyższości nad niższością, że tak powiem. Utwierdzam się w opinii widza kawałeczków serialu, że w tym RH chodziło bardziej o RA, czyli GoG.
      Aniu, przy okazji poczytywania tzw. źródeł o Guyu G. natrafiłam na polski fanfick o nim. Niestety, ja zdecydowanie nie jestem wielbicielką takiego czegoś, o czym kiedyś wspomniałam. Może jednak Ty chciałabyś przeczytać ten fragment? Kiedyś o to pytałaś... Podaję namiar:

      http://guy-of-gisborne.blogspot.com/

      Do jutra! Nie mogę się doczekać...

      Usuń
    3. Widziałyście to nowe zdjęcie RAJohna T. na RANet? Ja dopiero dzisiaj je zobaczyłam i chyba wczoraj tam go jeszcze nie było. Fantastyczny początek dnia z fantastycznymi planami na wieczór. To zdjęcie to przedsmak i obietnica zarazem tego, co stanie się już niedługo. Nasze randez vous, jak lata temu śpiewało "Kombi", z jednym "i" na końcu jeszcze: "Nasze rendez vous, tylko w wyobraźni/Rendez vous moich snów". Chyba kupię żółte róże. Tak, dla każdej z nas na tym blogu. Postawię obok szampana, na którego tylko będę mogła patrzeć, ale zawsze to też coś. Zapalę waniliowo-pomarańczowe świece i jak przed każdą ważną randką spróbuję zrobię się na bóstwo w miarę obecnych możliwości... To zdjęcie z figlikami w pięknych oczach rozmarza, mój słodki JT...

      Usuń
    4. Fajne jest to nowe zdjęcie pana Thorntona:) Tylko, że mój wzrok przyciąga ta bardzo pomarszczona kamizelka;)

      Usuń
    5. p.s. Dziękuję za linka:)

      Usuń
  7. MĄZ.STOP.W DOMU.STOP.KOMPUTER.STOP.ZAANEKTOWANY.STOP.CAŁUSY!.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję Asiu, że ten stan nie potrwa zbyt długo i że szybko znów Cię usłyszymy. Trzymaj się:)

      Usuń
  8. W 2 lata temu miałam w wakacje maraton z moim "Robin Hoodem" - Michael'em Praed'em. Robert Addie grał niestety Guy'a, który był bardziej poniżany przez Sheriffa, niż nas Gizzy. Nic dziwnego, że.... O nie nie zdradzę co było na końcu. Ale nie dziwię się jego reakcji.

    Tak jak Kofika napisała, żal, że jedynie 5 odcinków z Ryśkiem się ukazało. Mam nadzieję, że po premierze Hobbita, zobaczą jaki mogą mieć z tego zysk, że wydadzą serial z "tym znanym aktorem, który grał w Hobbicie" i będziemy miały kolejne. Mam też nadzieję, na jakieś DVD z dodatkami a nie tylko suchy serial.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że tak będzie, bo chciałabym mieć pozostałe odcinki z bardziej "wiarygodnego" źródła.;)

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.