sobota, 12 stycznia 2013

Ponownie widziałam Hobbita./ The second time I watched Hobbit.

Źródło: skifmonline.com
Tak jak sobie obiecałam w tym tygodniu ponownie widziałam film "Hobbit: Niezwykła podróż." Niestety raz jeszczez dubbingiem, bo jak może pamiętasz, bez dubbingu ten film w moim kinie można zobaczyć od 10-tego stycznia i mam nadzieję, że uda mi się pójść na jeden z tych seansów. Tak więc w środę, poszłam na dostępną wersję, ale tym razem z moją przyjaciółką, (która jest jedyną osobą z mojego otoczenia, która czasem tu zagląda, za co bardzo Ci dziękuję). Przed rozpoczęciem filmu zastanawiałam się czy ona czytała książkę i kiedy powiedziała mi, że nie czytała, przyznam, że wówczas bardzo mi ulżyło, bo pomyślałam, że jest szansa, że spodoba jej się ten film, gdyż mam wrażenie, że aby móc w pełni cieszyć się tym filmem najlepiej jest zapomnieć o książce.
Kiedy pierwszy raz oglądałam ten film trudno mi było skupić się na akcji, bo moje oczy wciąż szukały Thorina. Więc tym razem postanowiłam, że "dam ponieść się" tej historii, czytaj nie będę skupiać się na Richardzie Armitage'u, co jak słusznie przypuszczasz nie było łatwym zadaniem, żeby nie powiedzieć, że nie udało mi się to wcale. ;) Bo kiedy RA pojawił się na ekranie

Richard Armitage jako młody Thorin Dębowa Tarcza. Mój kadr,
jak przypuszczam z jednego ze spotów tv ale nie pamiętam z którego. 

wówczas szepnęłam do mojej przyjaciółki "to Rysiek!". Po jakimś czasie w odpowiedzi usłyszałam, że "piękny z niego mężczyzna" a ja dodałam "tak, ale jeszcze piękniejszy człowiek". Bo prawdę mówiąc, ja wolę go w tej wersji 
Richard Armitage podczas promocji Hobbita w Nowym Yorku, Źródło: RichardArmitageNet.Com
Ale wracając do Hobbita. Muszę przyznać, co chyba nie dość mocno podkreśliłam opisując moje pierwsze wrażenia, że bardzo podoba mi się sposób w jaki Peter Jackson opowiada tą historię. Uwielbiam jego dbałość o każdy szczegół. Shire tak bardzo zachwyca, widoki wręcz zapierają dech, że naprawdę nie można mieć za złe panu Bagginsowi, że on tak bardzo kocha to miejsce. 
Mój kadr z The Hobbit- An Unexpected Journey - TV Spot 1.
Któż z nas by nie kochał tak cudownie spokojnego miejsca. No może z wyjątkiem tych, którzy kochają przygody. ;)  

Ale mówiąc, że P. Jackson zadbał o szczegóły mam na myśli również to, że dał nam poznać Thorina, jego historię. A oglądając tym razem Hobbita, zwróciłam uwagę na relację między Thorinem a Kilim. Oni rozumieją się bez słów. Wystarczyło, że Thorin spojrzał na swojego bratanka a ten od razu wiedział co ma zrobić. Naprawdę wspaniale było móc zobaczyć jak wielka estymą krasnoludy darzą swojego króla. 
Richard Aemitage jako Thorin i Aidan Turner jako Kili w filmie "Hobbit..."Mój kadr,jak przypuszczam z jednego ze spotów tv, ale nie pamiętam z którego.


Bardzo podoba mi się również, przetłumaczony na nasz język tekst pieśni krasnoludów. Nie jest to znamy nam tekst pani Skibniewskiej lecz pana Michała Wojnarowskiego. I mam nadzieję, że dobrze go zapamiętałam.
Tam gdzie chłód i gdzie zamglony szczyt,

Musimy iść, nim przyjdzie świt,
W otchłanie grot i w jaskiń mrok, 
Gdzie złoty skarb nasz dawnych dni,
Na zboczach góry jęczał las,
Wył wiatr ponury w nocny czas,
Płomieni ślad, naznaczył świat,
Z płonących sosen iskier blask.
Nie mówię tu o wykonaniu, bo dla mnie najwspanialsze jest to w którym śpiewa Richard Armitage. :)


Autor widea ambermoon42.



-------------
The English version of my post.
(And please forgive me for possible mistakesI'm still working on improving my English).


The second time I watched Hobbit.




Source: skifmonline.com

Again saw "The Hobbit: An Unexpected Journey" this week as promised to myself. Unfortunately, again, I watched dubbed version, because as you may remember the original version with subtitles in my cinema can be seen from the 10th of January, and I want to do it next week. But this time I watched this movie with my friend (she is the only person from my real life who knows about this place, and sometimes she reads what I write here, and I'm very grateful for that). I must admit that I wondered if she had read the book "The Hobbit, or there and back again" , and in some ways I was happy when she told me she did not read it, because I thought that she would be delighted with this film. I don't know if I right, but I feel that to take full enjoy this movie better to forget about the book.

When I first watched this movie it was hard to focus on the action, because my eyes all the time looking for Thorin. So this time I decided to focus all my attention on the story, that is, I decided not to think about Richard Armitage, and as you rightly suppose it was not easy to do. Or better if I say it was impossible to do. ;) And when RA appeared on the screen

Richard Armitage as Thorin Oakenshield  in " The Hobbit...". My screencap, I suppose from one of the TV spots but can not remember which one.

I whispered to my friend "This is Rich!" And after some time, in response I heard from her, "He is a beautiful man," and I added, "Yes, but he is such a beautiful person, too." But to tell the truth, I prefer his in this version

Richard Armitage in New York during Hobbit promotion. Source: RichardArmitageNet.Com

But back to The Hobbit. I have to admit that when I described my first impression did not write that I really like the way Peter Jackson tells the story. I love his incredible attention to every detail. An example is the Shire, which so delights, views and atmosphere of the place literally breathtaking. You really can not blame Mr. Baggins that he so loves this place. 

My screencap from The Hobbit- An Unexpected Journey - TV Spot 1

Who among us would not love such a wonderfully peaceful place like the Shire. Well, maybe except for those who love adventure. ;)

But saying that Mr Jackson took care of the details, I mean that he wonderfully describes the history of Thorin. And watching the Hobbit this time I noticed the relationship between Thorin and Kili. They understand each other without words. It was enough that Thorin looked at his nephew and he immediately knew what to do. Really it was great to be able to see how great esteem dwarves have for their king.
Richard Armitage as Thorin and Aidan Turner as Kili. My screencap,
I suppose from one of the TV spots but can not remember which one
.
I have to admit I really like the song of the dwarves translated into my language by Mr. Michał Wojnarowski. In the Polish version of the post I put lyrics that I remembered. And to be clear, I'm not talking about the Polish performance of the song, because I love how Mr. Armitage sings. :)



Video by ambermoon42

17 komentarzy:

  1. Wróciłam właśnie z kina, drugi raz obejrzałam Hobbita, tym razem tak jak planowałam, w wersji 3D 48HFR. Pojechałam w tym celu do innego miasta, 80 km, i do końca nie byłam pewna czy tam dotrę. Ale żadna śnieżyca nie była w stanie mnie powstrzymać! Pomógł też mój mąż, który postanowił ze mną jechać ( "nie puszczę cię samej w taką pogodę" - kochany ).
    BYŁO WARTO! Bardzo było warto... miałam wrażenie, że oglądam inny film. Tym razem postanowiłam dać się ponieść opowieści.Wiedziałam już do którego momentu z książki film dotrze. Nie niecierpliwiłam się tak jak za pierwszym razem, gdy czekałam kiedy na ekranie pojawi się Thorin i spokojniej mogłam delektować się każdą sceną i szczegółami, które wcześniej umknęły mojej uwadze.
    Efekty specjalne w tej wersji naprawdę zrobiły na mnie wrażenie, a krajobrazy są tu jeszcze piękniejsze. Wydawało mi się, że Thorin jest na wyciągnięcie ręki, że mogę go dotknąć albo przytulić lub wtulić się w jego płaszcz, jak Tami Lane na zdjęciu (szczęśliwa kobieta!):)
    Co dziwne tym razem nie odczułam żadnej dłużyzny w filmie i czas też jakby szybciej mi upłynął - film wydał mi się krótszy niż za pierwszym razem.
    To tyle, co na gorąco mogę w tej chwili powiedzieć:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdziwy fan zniesie każde przeszkody, nawet takie jak śnieg, czyż nie!? ;) I widzę, że miałaś takie samo podejście do drugiego obejrzenia jak ja. :) Mnie też zaskoczył ten odczuwalny brak filmowej dłużyzny podczas środowego oglądania ale myślałam, że to dlatego, że oglądałam Hobbita z przyjaciółką. I tak jak napisałam wyżej to naprawdę fajnie opowiedziana historia.

      Wahałam się czy ten ostatni raz, przed wersją DVD, obejrzeć w 2D czy w 3D, jakoś nie korciło mnie aby obejrzeć w 3D obrzydliwych orków czy wargów, ale skoro mówisz, że Thorin jest na wyciągnięcie ręki hmmm chyba pójdę na 3D- dzięki :)
      P.S.
      A czy mężowi podobał się film?

      Usuń
    2. Teraz jestem pewna, że kolejną część od razu obejrzę w wersji 3D. Jak mówi moja córka - skoro film nakręcono w takiej technologii, to w tej samej powinno się go oglądać - i ma tu rację.
      Niestety, mój mąż nie jest fanem filmów fantasy ( a tym bardziej Rysia, którego ledwie zaczyna tolerować ) i ograniczył się tylko do odstawienia mnie do kina...

      Usuń
    3. Chyba Twoja córka ma rację. Nie, zdecydowanie Twoja córka ma rację,nie ma co się bronić przed nowoczesnością :)
      Dzięki za odpowiedź mimo tak późnej pory, i mam nadzieję, że nie byłam zbyt wścibska ( po prostu ciekawa jestem jak na tą ekranizację patrzą mężczyźni)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Aniu droga! Nie pomyślałam że mogłabyś być wścibska i nie wyobrażam sobie żeby Tobą mogły kierować tak niskie pobudki, bo to do Ciebie absolutnie mi nie pasuje!
      Z męskich opinii znam tylko zdanie chłopaka mojej córki, który widział też obie wersje i też uważa, że druga (3D) była lepsza, pełniejsza, bo na ekranie widać było więcej szczegółów. Do premiery Hobbita nie uważał się za szczególnego entuzjastę trylogii, ale film podobał mu się już za pierwszym razem. Dlatego chętnie wybrał się po raz drugi ( chociaż znając swoją córkę to nie wiem czy nie zadziałała tutaj siła jej perswazji ).
      O czym wczoraj jeszcze zapomniałam - po raz drugi, w tych samych momentach, mimo że znałam już te sceny ( np. kiedy Bilbo tłumaczy dlaczego postanowił do końca pomagać Thorinowi odzyskać dom, królestwo ) - to i tak oglądałam je ze ściśniętym gardłem i łzami w oczach...

      Usuń
    5. Dziękuję za miłe słowa :)

      Prawdę mówiąc ja też nie byłam entuzjastką podziału adaptacji tak krótkiej książki aż na 3 części, ale co by nie mówić P.Jackson jest geniuszem w tym co robi i skoro uznał, że tak będzie lepiej ( pomijam kwestię zarobienia paru dolarów ;) ) to ja postanowiłam zaufać mu, i nie zawiodłam się. Jedyne co mnie irytuje w tym podziale to, to że do następnej części musimy czekać prawie cały rok.

      Fajnie, że chłopakowi Twojej córki podobał się film! Męskie opinie czytałam w necie, ale były to opinie głównie miłośników Tolkiena, a ci albo byli zachwyceni, Thorinem też co mnie bardzo cieszyło, albo wyciągali długą listę zarzutów wobec wizji Jacksona. A mnie, po prostu ciekawi jak faceci odbierają ten film.

      Mnie też zastanawia co takiego jest w tej scenie, że tak bardzo wzrusza (chociaż, bardziej powinna wzruszyć ta z opowieści Balina). Za pierwszym razem łzy mi leciały, za drugim ledwo się powstrzymałam. Nie wiem, czy to przez wyraz twarzy Thorina, kiedy uświadamia sobie, że ten niziołek go rozumie, żeby nie powiedzieć że go „rozpracował”. A może przez to, że ten lubiący wygody hobbit gotowy jest pomóc tak wielkiemu królowi, mimo, że ten tak surowo ( wręcz lekceważąco) go ocenia. Doprawdy nie wiem.

      Usuń
    6. Bilbo dopiero kiedy na własnej skórze odczuł jak to jest być pozbawionym wygodnego i dostatniego domu, kiedy zobaczył, że krasnoludy nie mają nic o czym można powiedzieć - to mój dom do którego mogę bezpiecznie wrócić - pojął za czym oni wszyscy tęsknią, o co walczą.
      Thorin widzi też i docenia odwagę Bilba, zaczyna dostrzegać w nim nie tylko włamywacza wynajętego na wyprawę, ale też drzemiącego w niziołku wojownika, któremu zawdzięcza przecież życie.
      Bilbo i Thorin od tego momentu zaczynają się wzajemnie rozumieć i szanować - i to jest piękne!

      Usuń
    7. Pięknie to opisałaś! Czyli, wszystko razem i to, że niziołek jest gotów narazić swoje życie i to, że Thorin ( Rysiek to pięknie zagrał)i inni też uświadamiają sobie, że jego pomocy potrzebują. I wydaje mi się, że nie bez znaczenia jest to, że ta scena następuje zaraz po tym jak Bilbo oszczędził Golluma. Ta mieszanka u mnie powoduje ścisk gardła.

      Hmmm jak się okazuje film nie jest jednowymiarowy.


      Usuń
  2. Dziś, kiedy po raz 3-ci obejrzałam film przypomniały mi się Twoje słowa AsiuJJ, że miałaś wrażenie, że oglądałaś inny film. Jak ja Cię teraz rozumiem!!!! Teraz wszystkim, którzy mnie zapytają będę mówić, że jeśli Hobbit to tylko w 3D i to w oryginalnej wersji. Zauważyłam jeszcze więcej szczegółów niż za 2-gim razem, no i Thorin tak jak mówiłaś na wyciągnięcie ręki, jego oczy-źrenice, włosy i masę innych szczegółów… no i ten kochany znany mi głos, warczący i krzyczący ale wciąż Ryśkowy. Poza tym słyszałam dokładnie wszystkie dialogi, z czym miałam problem za pierwszym razem, więc to musiała być wina dubbingu… Och jak ja bym chciała móc jeszcze raz zobaczyć ten film w takiej wersji….

    (I już pomijam fakt, że o mało co nie obejrzałabym tego filmu, a to był ostatni seans; moja „znaleziona chętna” dziś wyjechała firmowo do centrali i nie zdążyła wrócić na czas; w kinie coś się zepsuło, pan z obsługi przyszedł zapytać się czy jeśli mu nie uda się naprawić to czy może wyemitować TH z dubbingiem; większość była na „tak” ja rozpaczliwie wołałam „nie” co wywołało lekkie zamieszanie; trwało to ok. 25 mim i kiedy ten pan ponownie wrócił ja już myślałam, że nic z tego nie będzie, ale on przyniósł każdemu słodycze z przeprosinami z prośbą o jeszcze chwilę cierpliwości a ja już prawie miałam łzy na rzęsach, bo pomyślałam, że znów coś zepsuje mi radość z tego na co tak długo czekałam, na czym mi zależało i co mnie tak bardzo cieszyło.ech… ale to już nie jest ważne).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Aniu! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że udało Ci się obejrzeć TH w tej wersji. To by była okrutna niesprawiedliwość i złośliwość losu, gdyby seans się nie odbył. Szczególnie Ty zasłużyłaś sobie na tę przyjemność ( radość, nagrodę, prezent...)

      Uspokoiłaś też mnie, że miałaś takie same odczucia po filmie jak i ja, bo bałam się, że moje wrażenia są zbyt wyolbrzymione przez bałwochwalczy zachwyt Rysiem i jego Thorinem i że nie jestem obiektywna. Ja wyszłam z kina w tak doskonałym humorze, rozradowana, szczęśliwa i cieszyłam się jak głupia! ( może to przez dym z Gandalfowej fajki?, może go gdzieś w kinie rozpylili? a może to Radagastowe grzybki? )

      Późno zauważyłam Twój wpis, bo szukałam go wyżej w nowszych postach. Nawet byłam trochę rozczarowana, że tak króciutko, w kilku słowach i do tego jakby bez specjalnych emocji napisałaś o dzisiejszym seansie... Bardzo się cieszę, że dopowiedziałaś resztę tutaj i dziękuję Ci za to!! Jak ja mogłam w Ciebie zwątpić! Wstyd mi!

      Serdecznie pozdrawiam i życzę Ci Aniu Rysiowo - Thorinowych snów koniecznie w wymiarze 3D:)))

      Usuń
    2. Oczywiście, że Ryśkowy Thorin zasługuje na wszelkie pochwały nawet bez Radagastowych grzybków:) chociaż, wiesz mi w kinie dali słodycze więc hmmm… może w nich coś było, że taką euforię czułam tym razem;) Teraz pozostaje tylko czekać na DVD lub (i)zgrzeszyć ;)

      Wpis umieściłam tutaj, ponieważ tutaj z Tobą o naszych emocjach rozmawiałam i pomyślałam, że masz zapisaną subskrypcję na komentarze:)

      Ach Rysiowe sny, mam wrażenie, że jestem jedyną która takich nie miała, bądź ich nie pamięta ( nie pamięta, bo kiedy oglądałam Strike Back, byłam tak przejęta losem Portera, że obudziłam się z jego nazwiskiem na ustach, i poza tym nic więcej nie pamiętam, czego bardzo żałuję).
      Ściskam :*

      Usuń
    3. Też pozostaje mi czekać na DVD i raczej nie będę grzeszyć wcześniej - kiedyś tak zrobiłam i w sumie nie było warto. Podobno film na DVD ma się ukazać w marcu, tylko nie jestem pewna czy chodzi też o Polskę, więc już niedługo.
      Rysiowe sny... kilka ich było ale pamiętam tylko ostatni: na planie filmu, gdzie grał Ryś pracowałam w cateringu (!) i Ryś (!) przyszedł do mnie (!) po lunch (!)- to był gotowany łosoś(!) Dopiero kiedy to napisałam widzę jakie to idiotyczne, nie ma w tym niestety ani odrobiny romantyzmu, ale cóż - jak się nie ma co by się chciało...

      Usuń
    4. :) sny z zasady są dziwne ( chociaż wiem, że można z nich sporo wyczytać), a ten Twój to całkiem fajny sen, a zważywszy na to, że”fish and chips” to jedno z bardziej lubianych dań przez Brytyjczyków, no może nie do końca chodzi w nim o łososia, ale łosoś też ryba, czyż nie ;) więc i tak mam czego zazdrościć:)

      Usuń
    5. O łososiu mówił kiedyś Ryś w wywiadzie, że często go przygotowuje dietetycznie wg przepisu Gordona Ramsay'a , ale to było dawno temu. Nie myślałam. że akurat taki szczegół utkwi gdzieś w mojej podświadomości. Ale skoro tak, to może moja podświadomość zaskoczy mnie jeszcze innym, jakimś dużo milszym obrazkiem RA we śnie...mam sporo przeczytanych wywiadów z Rysiem:))

      Usuń
    6. A jako, że jest wiele miłych obrazków RA to coś mi się zdaje, że sporo pięknych snów przed Tobą ;)

      Usuń
    7. Dziś usłyszałam wiersz Artura Andrusa o kobiecie która katuje się dietami - kończył się stwierdzeniem, że najbardziej potrzeba jej przystojniaka, wysokiego 188cm wzrostu i 88cm w pasie i z seksowną nutą w głosie ( naprawdę były podane wymiary w cm! ). No i o kim mogłam pomyśleć???
      Teraz już wiem czemu nie stosuję żadnych diet, no skoro mam Rysia?! Co prawda tylko wirtualnie, ale zawsze to coś:)))
      A wczoraj na obiad zrobiłam łososia.... Ryś jest inspirujący nawet w kuchni...

      Usuń
    8. Uwielbiam poczucie humoru pana Andrusa, ale skąd on wiedział o Rysiu? LOL! :)

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.