…Sir Guy of Gisborne i jego piękny profil.
poniedziałek, 4 maja 2015
37 komentarzy:
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Sir Guy i jego piękny profil - ale jakże piękny to jest moment w serialu! Jeden z najpiękniejszych, muszę przyznać. Guy okazuje się być nie tylko okrutnym żołnierzem, ale przede wszystkim wrażliwym, uczuciowym mężczyzną, i to jest wspaniałe. Że już nie wspomnę o tym, że na tle zachodzącego słońca wygląda wprost bajecznie :)
OdpowiedzUsuńI jak tu nie kochać sir Guy’a z drugiego sezonu? ;-) Masz rację, to piękny moment, Guy zrozumiał, że bez tej którą tak kocha jest nikim. Hmmm…też bardzo lubię tę scenę i takiego sir Guy’a.:-)
UsuńGdyby nie ta scena, to Guy nie miałby szans i nasz "związek" na zawsze pozostałby już takim z rozsądku.:) Aniu, dzięki za piękny początek tygodnia.
UsuńBardzo proszę Eve :-) Ile to jedna scena może zmienić w życiu kobiety. ;-)
UsuńKto by pomyślał, prawda?:) To taki moment, gdy myśli się, że twórcom serialu pokręciło się coś. Bo jak to tak? Najczarniejszy charakter nagle okazuje się jedyną nadzieją? Owszem, to się zdarza, ale zazwyczaj w filmach na ... innym poziomie - odbiegającym od RH.:))
UsuńA my tak niesłusznie narzekałyśmy na fabułę RH ;-) Nie dość, że jedyna nadzieja w tym czarnym rycerzu to jeszcze jak on potrafi się oświadczać ;-)
UsuńO, tak. Potrafi. Szkoda tylko, że Marian.:)) Dlatego wolę III sezon.:) Choć gdyby nie ta scena, to pewnie nie dotrwałabym do niego.:)
UsuńCzy się to komuś podoba czy też nie sir Guy właśnie ją, Marian uznał za wybrankę swojego serca;-) I jak widać znacznie przyczyniła się do jego przemiany ;-)
UsuńAniu! Pierwszy raz ktoś tak mądrze powiedział o uczuciu Guy'a :-). W końcu trochę rozsądku :))
UsuńJeannette
Nie neguję jego wyboru. Jego determinacja i oddanie są naprawdę godne podziwu. Po prostu jej nie lubię. :) Inne MariOn mi nie przeszkadzają. Ta, konkretna MariAn, niestety tak.:)
UsuńTylko czy w uczuciu można liczyć na rozsądek, Jeannette? ;-)
UsuńBo mówią, że miłość jest ślepa. ;-) A dla mnie i tak jedyna Marian to ta od Robina z Sherwood.
UsuńHm, niestety nie, a powinno się, oj powinno ;)
UsuńJeannette
I całe szczęście, że nie ;-)
UsuńOtóż to, Aniu!:) To jest jedyna, prawdziwa Marion. Dodam jeszcze tę z "Powrotu Robin Hood'a" graną przez Audrey Hepburn.:)
UsuńTej akurat aż tak nie pamiętam, ale zaraz ją sobie sprawdzę ;-)
UsuńTo w skrócie: taka byłaby po przekroczeniu wieku "romantycznego".:)
UsuńRozumiem, ale również i sprawdziłam :-) Całkiem fajny Robin. ;-)
UsuńPrawie jak James Bond.:)
UsuńTak, prawie :D
UsuńI masz! Jak to sir Guy na manowce nas sprowadza.:) Zaczęłyśmy od jego romantycznej strony a skończyłyśmy na agencie 007.:) I to faktycznie ciekawe, czy Gisborn bez "związku" z Marian byłby Gisborn'em z III sezonu.
UsuńI co bardziej dziwne obaj panowie tak biegunowo różni ;-) Myślę, że gdyby Sir Guy nie zrobił tego co pod koniec 2-giej serii, to nie byłoby szansy na tego Guy’a z 3-go sezonu, a co za tym idzie gdyby nie jego ślepe zapatrzenie w Marian nie widzielibyśmy jego przemiany.
UsuńNie sposób mi nie zgodzić się z Tobą w obu kwestiach.:) Mam nadzieję, że Guy nigdy nie przybierze twarzy obecnego 007, w drugą stronę ... nie będę się bronić.:) Na przemianę Gisborna złożyło się kilka czynników w tym i jego fatalne zauroczenie Marian.
UsuńTeż mam taką nadzieję Eve:-) I myślę, że właśnie przez tą jego złożoność tak bardzo lubimy Sir Guy’a. :-)
UsuńMiałam tak udany dzień, że nawet gdybyś wstawiła tu Kapitana Amerykę, to i tak byłabym zadowolona ;p. A Guy tylko ten dzień ulepszył ;). I to jeszcze w jednej z moich ulubionych scen - nie mogło być lepiej :)
OdpowiedzUsuńZatem trzymam kciuki, aby ta tendencja utrzymała się przez cały tydzień
UsuńOch, nasz kochany Guy i jego cudny profil. W całym serialu nie ma nić piękniejszego niż Guy.
OdpowiedzUsuńNa koniec dnia zawsze sobie serwuję chociaż jeden odcinek (wybieram Ryśkowe sceny) RH.
Uwielbiam delektować się widokiem pięknego i bardzo męskiego Guy'a. Życzę wszystkim dobrego i słonecznego tygodnia.
Widzę, że masz piękny sposób na zakończenie dnia, Jolu. I masz rację w tym serialu Sir Guy wygrywa a kategorii najbardziej męska postać.:-)
UsuńWedług mnie to on ma tu trochę za "dziewczyńską" urodę;)
OdpowiedzUsuńRobin
Taki, hmm... szczypiorek :)
UsuńRobin
Taak, szczególnie z tymi bokobrodami i tym kilkudniowym zrostem ;-)
UsuńA ja widziałam kobietę z bokobrodami ;p. A z wąsami to nie raz ;)
UsuńJeannette
:D ale na serio. On ma tak naprawdę delikatną urodę:) A tu go jeszcze chyba podmalowali lekko pod oczami;)
UsuńRobin
Tak, oni go zresztą często malowali w tym serialu ;). No w pewnym sensie ma delikatną, tylko nos trochę psuje ten efekt ;)
UsuńJeannette
Eyeliner w tej część RH to nieodłączny atrybut Sir Guy’a, niestety. No popatrz Robin, Ty mówisz, że RA ma delikatną urodę a on sam o sobie mówi, że „jego struktura kości wygląda groźnie” ...
UsuńJak dla mnie to on nigdy nie był groźny ;)
UsuńJeannette
Dla mnie też:) Za miłą ma twarz:) Nawet jak robi marsa to się nie można go bać;))
UsuńRobin