poniedziałek, 4 maja 2015

Na dobry początek tygodnia (#51)…


…Sir Guy of Gisborne i jego piękny profil.
Richard Armitage jako Sir Guy w serialu BBC "Robin Hood".S2Ep10.Mój screen.





Miłego tygodnia Wszystkim!


37 komentarzy:

  1. Sir Guy i jego piękny profil - ale jakże piękny to jest moment w serialu! Jeden z najpiękniejszych, muszę przyznać. Guy okazuje się być nie tylko okrutnym żołnierzem, ale przede wszystkim wrażliwym, uczuciowym mężczyzną, i to jest wspaniałe. Że już nie wspomnę o tym, że na tle zachodzącego słońca wygląda wprost bajecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jak tu nie kochać sir Guy’a z drugiego sezonu? ;-) Masz rację, to piękny moment, Guy zrozumiał, że bez tej którą tak kocha jest nikim. Hmmm…też bardzo lubię tę scenę i takiego sir Guy’a.:-)

      Usuń
    2. Gdyby nie ta scena, to Guy nie miałby szans i nasz "związek" na zawsze pozostałby już takim z rozsądku.:) Aniu, dzięki za piękny początek tygodnia.

      Usuń
    3. Bardzo proszę Eve :-) Ile to jedna scena może zmienić w życiu kobiety. ;-)

      Usuń
    4. Kto by pomyślał, prawda?:) To taki moment, gdy myśli się, że twórcom serialu pokręciło się coś. Bo jak to tak? Najczarniejszy charakter nagle okazuje się jedyną nadzieją? Owszem, to się zdarza, ale zazwyczaj w filmach na ... innym poziomie - odbiegającym od RH.:))

      Usuń
    5. A my tak niesłusznie narzekałyśmy na fabułę RH ;-) Nie dość, że jedyna nadzieja w tym czarnym rycerzu to jeszcze jak on potrafi się oświadczać ;-)

      Usuń
    6. O, tak. Potrafi. Szkoda tylko, że Marian.:)) Dlatego wolę III sezon.:) Choć gdyby nie ta scena, to pewnie nie dotrwałabym do niego.:)

      Usuń
    7. Czy się to komuś podoba czy też nie sir Guy właśnie ją, Marian uznał za wybrankę swojego serca;-) I jak widać znacznie przyczyniła się do jego przemiany ;-)

      Usuń
    8. Aniu! Pierwszy raz ktoś tak mądrze powiedział o uczuciu Guy'a :-). W końcu trochę rozsądku :))
      Jeannette

      Usuń
    9. Nie neguję jego wyboru. Jego determinacja i oddanie są naprawdę godne podziwu. Po prostu jej nie lubię. :) Inne MariOn mi nie przeszkadzają. Ta, konkretna MariAn, niestety tak.:)

      Usuń
    10. Tylko czy w uczuciu można liczyć na rozsądek, Jeannette? ;-)

      Usuń
    11. Bo mówią, że miłość jest ślepa. ;-) A dla mnie i tak jedyna Marian to ta od Robina z Sherwood.

      Usuń
    12. Hm, niestety nie, a powinno się, oj powinno ;)
      Jeannette

      Usuń
    13. I całe szczęście, że nie ;-)

      Usuń
    14. Otóż to, Aniu!:) To jest jedyna, prawdziwa Marion. Dodam jeszcze tę z "Powrotu Robin Hood'a" graną przez Audrey Hepburn.:)

      Usuń
    15. Tej akurat aż tak nie pamiętam, ale zaraz ją sobie sprawdzę ;-)

      Usuń
    16. To w skrócie: taka byłaby po przekroczeniu wieku "romantycznego".:)

      Usuń
    17. Rozumiem, ale również i sprawdziłam :-) Całkiem fajny Robin. ;-)

      Usuń
    18. Prawie jak James Bond.:)

      Usuń
    19. I masz! Jak to sir Guy na manowce nas sprowadza.:) Zaczęłyśmy od jego romantycznej strony a skończyłyśmy na agencie 007.:) I to faktycznie ciekawe, czy Gisborn bez "związku" z Marian byłby Gisborn'em z III sezonu.

      Usuń
    20. I co bardziej dziwne obaj panowie tak biegunowo różni ;-) Myślę, że gdyby Sir Guy nie zrobił tego co pod koniec 2-giej serii, to nie byłoby szansy na tego Guy’a z 3-go sezonu, a co za tym idzie gdyby nie jego ślepe zapatrzenie w Marian nie widzielibyśmy jego przemiany.

      Usuń
    21. Nie sposób mi nie zgodzić się z Tobą w obu kwestiach.:) Mam nadzieję, że Guy nigdy nie przybierze twarzy obecnego 007, w drugą stronę ... nie będę się bronić.:) Na przemianę Gisborna złożyło się kilka czynników w tym i jego fatalne zauroczenie Marian.

      Usuń
    22. Też mam taką nadzieję Eve:-) I myślę, że właśnie przez tą jego złożoność tak bardzo lubimy Sir Guy’a. :-)

      Usuń
  2. Miałam tak udany dzień, że nawet gdybyś wstawiła tu Kapitana Amerykę, to i tak byłabym zadowolona ;p. A Guy tylko ten dzień ulepszył ;). I to jeszcze w jednej z moich ulubionych scen - nie mogło być lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatem trzymam kciuki, aby ta tendencja utrzymała się przez cały tydzień

      Usuń
  3. Och, nasz kochany Guy i jego cudny profil. W całym serialu nie ma nić piękniejszego niż Guy.
    Na koniec dnia zawsze sobie serwuję chociaż jeden odcinek (wybieram Ryśkowe sceny) RH.
    Uwielbiam delektować się widokiem pięknego i bardzo męskiego Guy'a. Życzę wszystkim dobrego i słonecznego tygodnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że masz piękny sposób na zakończenie dnia, Jolu. I masz rację w tym serialu Sir Guy wygrywa a kategorii najbardziej męska postać.:-)

      Usuń
  4. Według mnie to on ma tu trochę za "dziewczyńską" urodę;)
    Robin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki, hmm... szczypiorek :)
      Robin

      Usuń
    2. Taak, szczególnie z tymi bokobrodami i tym kilkudniowym zrostem ;-)

      Usuń
    3. A ja widziałam kobietę z bokobrodami ;p. A z wąsami to nie raz ;)
      Jeannette

      Usuń
    4. :D ale na serio. On ma tak naprawdę delikatną urodę:) A tu go jeszcze chyba podmalowali lekko pod oczami;)
      Robin

      Usuń
    5. Tak, oni go zresztą często malowali w tym serialu ;). No w pewnym sensie ma delikatną, tylko nos trochę psuje ten efekt ;)
      Jeannette

      Usuń
    6. Eyeliner w tej część RH to nieodłączny atrybut Sir Guy’a, niestety. No popatrz Robin, Ty mówisz, że RA ma delikatną urodę a on sam o sobie mówi, że „jego struktura kości wygląda groźnie” ...

      Usuń
    7. Jak dla mnie to on nigdy nie był groźny ;)
      Jeannette

      Usuń
    8. Dla mnie też:) Za miłą ma twarz:) Nawet jak robi marsa to się nie można go bać;))
      Robin

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.