środa, 25 kwietnia 2012

Dlaczego kocham miniserial " Północ i Południe" ( "North and South") cz. 1.




Daniela Denby-Ashe
jako Margaret Hale w „Północ Południe”
Jednym z powodów, jest to, że lubię Margaret Hale.

Często czytam, że większość pań oglądających „Północ Południe” („Notrh&South”) nie może wybaczyć Margaret, że nie widzi w panu Thornton, tych wszystkich wspaniałych cech, które sprawiają, że on jest niezwykłym dżentelmenem, wręcz chciałyby potrząsnąć biedną Margaret i krzyknąć „obudź się wreszcie dziewczyno i przejrzyj na oczy”. Ja jednak, muszę przyznać, że bardzo lubię i rozumiem tą dziewczynę.
Dlaczego lubię Margaret? Hmm, zdecydowanie dlatego, że w końcu odwzajemniła uczucie do pana Thorntona. Ale również dlatego, że od pierwszych chwil, kiedy ją poznajemy, ona jest silną osobą, która pracuje nad sobą, wyciągając wnioski z każdej sytuacji, w której bierze udział. Myślę, że Margaret dojrzewa na naszych oczach, czego przejawem jest zdanie wypowiedziane pod koniec filmu, a mianowicie ona mówi: „Try as we might, happy as we were, we cannot go back”, co w filmie zostało przetłumaczone: ”Jakkolwiek się staram, jakkolwiek byliśmy tam szczęśliwi, to już przeszłość”. Mówi to, po powrocie z sentymentalnej podróży z Helstone i gdy postanawia patrzeć w przyszłość i wziąć odpowiedzialność za własne życie. Nawiasem powiem, że to jest jeden z moich ulubionych cytatów z „Północ Południe”. Poza tym, myślę, że ona przełamuje stereotyp ówczesnej kobiety. Wykształcona, samodzielnie myśląca, potrafiąca słowem bronić swoich przekonań ale również miała na tyle otwarty umysł, że nie bała się zmienić zapatrywania na pewne sprawy, jak w sprawie pewnego dżentelmena. :-) Jednak muszę przyznać, że za każdym razem, kiedy oglądam "Północ Południe" jest mi żal Margaret.

Okładka polskiego wydania
miniserialu "Północ Południe"

Mam wrażenie, że jej życie naprawdę nie było łatwe. Jej rodzice wydają się być oderwani od rzeczywistości. Jej ojciec pogrążony w swoich myślach i książkach, natomiast matka wiecznie narzekająca. Wydaje się, że jej rodzice nie umieją rozmawiać ze sobą a może tak bardzo się kochają, że wiedząc iż pewne decyzje zranią kochaną osobę wolą nic nie mówić, jak wówczas, gdy pan Hale prosi Margaret, aby przekazała matce informację o przeprowadzce do Milton. Po wyjeździe Fredericka, ona jest pod wielką presją, tak jakby musiała spełnić oczekiwania rodziców za ich dwoje (za siebie i brata). I czasem mam wrażenie, że Margaret jest swoistym „łącznikiem” między matką a ojcem, to ona scala tą rodzinę. A to jest wielkie obciążenie dla dziewczyny, która przecież nie ma jeszcze dwudziestu lat. Do tego wydaje się być bardzo samotną dziewczyną. W prawdzie ma bliski kontakt z kuzynką, ale tak naprawdę Edith jej nie rozumie. Zresztą, jak Edith może ją rozumieć, skoro one tak bardzo różnią się od siebie. Edith podobnie jak jej matka skupia się na materialnych rzeczach, (że wspomnę tylko przygotowania do jej ślubu z kapitanem Lennoxem). Matka Edith w ramach „zadośćuczynienia” za nieszczęśliwe zamążpójście, natomiast Edith bo ją tak wychowano. Jednak, Margaret pomimo przebywania za młodu z tymi dwiema damami pozostała skromną dziewczyną (i myślę, że Henry Lennox też to dostrzegł, kiedy Margaret mówiła mu o tym, w jaki sposób wyobraża sobie swoje pójście do ołtarza). Jej samotność, a może jej pogrążenie się we własnych myślach, które często odbierane było jako jej duma czy wyniosłość, pogłębia fakt, że w trosce o zdrowie swojej matki, nie mówi jej wszystkiego. Być może właśnie dlatego zaprzyjaźniła się z Bessy Higgins. Jedynym plusem takiego podejścia jej rodziców do niej, jest to, że nauczyli ją samodzielnego myślenia. To właśnie dlatego w końcu ona uznała pana Thorntona za dżentelmena i pozwoliła swojemu sercu kochać go.

    
Podsumowując, dlaczego lubię Margaret Hale:

1. Za wrażliwość na krzywdę innych ludzi.
Źródło:mój kadr z "Północ Południe"
Źródło:mój kadr z "Północ Południe"








Oburzona Margaret, współczująca Stephensowi, kiedy poznaje pana Thorntona.

2. Za "uwodzicielski" sposób podawania herbaty.
Źródło:mój kadr z "Północ Południe"
Źródło:mój kadr z "Północ Południe"



Źródło:mój kadr z "Północ Południe"

3. Za cierpliwość w znoszeniu aroganckich uwag służby.
Źródło:mój kadr z "Północ Południe"
Margaret upomina Dixon, aby nie komentowała decyzji pana Hale.

4. Za bezinteresowną pomoc innym.

Źródło:mój kadr z "Północ Południe"
Źródło:mój kadr z "Północ Południe"








Margaret zanosi koszyk Bessy Higgins.

5. Za umiejętność wykonywania prac domowych.  
Źródło:mój kadr z "Północ Południe"
Źródło:mój kadr z "Północ Południe"








Margaret prasuje przed wizytą pana Thorntona.

6. Za przełamywanie swoich manier.
Źródło:mój kadr z "Północ Południe"
Źródło:mój kadr z "Północ Południe"








Margaret podaje rękę panu Thornton, ucząc się "miltońskich manier".

7. Za bezpośredniość w wyrażaniu swoich myśli bez względu na okoliczności.
Źródło:mój kadr z "Północ Południe"
Źródło:mój kadr z "Północ Południe"








 Margaret podczas kolacji u Państwa Thornton mówi o Higginsie i o karmieniu głodnych dzieci.

8. Za uratowanie pana Thorntona.
Źródło:mój kadr z "Północ Południe"

Źródło:mój kadr z "Północ Południe"







9.  Za przyjaźń z Bessy Higgins.
Źródło:mój kadr z "Północ Południe"

10. Za to, że jest oczytaną dziewczyną.

Źródło:mój kadr z "Północ Południe"

Źródło:mój kadr z "Północ Południe"








11. Za miłość do brata i utrzymanie "jego" tajemnicy (nawet jeśli miałoby to narazić ją na utratę jej reputacji).

Źródło:mój kadr z "Północ Południe"

Źródło:mój kadr z "Północ Południe"








  12.  Za siłę w scalaniu rodziny ( to ona musiała przekazać informację matce o przeprowadzce do Milton). 

Źródło:mój kadr z "Północ Południe"

Źródło:mój kadr z "Północ Południe"

13. Za wypowiedziane przez nią zdanie „Try as we might, happy as we were, we cannot go back”. 
Źródło:mój kadr z "Północ Południe"


14. Za „biznesową propozycję”.



Źródło:mój kadr z "Północ Południe"

P.S.

Tych parę słów o Margaret umieściłam, jako część pierwszą, ale to nie jest najważniejszy powód mojego zamiłowania do „Północ Południe”. :)




------------------------------------------------------------------------------------------------------------
My English version of the post.
(And please forgive my possible mistakes, I'm still learning).


Why I love the mini series "North and South" ("Północ Południe") part. 1.

One of the reasons- because I like Margaret Hale.


Daniela Denby-Ashe as Margaret Hale
 in "North&South". My cap.
I often read that a lot of women viewers, "North and South" ("Północ Południe") cannot forgive Margaret that she does not see in Mr. Thornton all his wonderful features which make him an extraordinary gentleman. These women would like to shake the poor Margaret and shout "hey girl, wake up and finally see what a wonderful man loves you."  But I must admit that I like and I understand this girl. Why I like Margaret? Hmm, definitely because she finally responded affection for Mr. Thornton. But also because from the first moments when we see her, she is a strong person who works for themselves, learning from every situation in which is involved. I think we have the opportunity of watching how Margaret becomes an adult / mature person, which is reflected in the sentence given at the end of the film, namely she says: "Try as we might, happy as we were, we cannot go back". She says this after returning from a sentimental journey from Helstone and when she decided to look into the future and take responsibility for her own life. By the way, this is one of my favorite quotes from the "North and South". Besides, I think she breaks down stereotype of contemporary women. She is educated, independently minded, able to defend her beliefs, but also had an open mind. She is not afraid to change views on certain matters, as in the case of a blue-eyed gentleman. :-) But I must admit that every time I watch "N & S" I feel sorry for Margaret.

Polish DVD cover BBC series
"North and South"

I have a feeling that her life was not easy. Her parents seem to be detached from reality. Her father was engrossed in his thoughts and books, while the mother is still complaining. It seems that her parents did not know how to talk to each other, or maybe they love each other so much that knowing that some decisions will hurt loved one, they prefer to not say anything. Perhaps for that reason Mr. Hale asked Margaret to forward his decision to her mother about moving to Milton. After leaving Frederick from Helstone she is under great pressure, as if she had to fulfill the expectations of parents for the two (for herself and her brother). And sometimes I feel that Margaret is a kind of "link" between the mother and father, she integrates the family. And this is a huge burden for a girl who is not twenty years old, after all. It seems that she is very lonely girl. In the truth has the close contact with with her cousin but Edith really does not understand Margaret. But on the other hand, how Edith could understand her since they are so different from each other. Edith, like her mother focused on material things, (just to mention preparing for her wedding with Captain Lennox). Edith's mother focused on material things as a "compensation" for her unhappy marriage, and Edith because she was mannered so. But, Margaret despite her youth spent with the two ladies remained modest girl (and I think that Henry Lennox also noticed that when Margaret told him about how she imagines her going to the altar). Her loneliness, and perhaps her immersed in her own thoughts, which were often perceived as her pride and arrogance, accentuated by the fact that for the sake of health of her mother, does not tell her everything. Perhaps for that reason she made friends with Bessy Higgins. The advantage of this behavior of her parents to her, is that it taught her to think independently. That's why she finally found Mr. Thornton as a gentleman and let her heart to love him.

In summary why I like Margaret Hale:

1. Her sensibility on harm of other people. (Outraged Margaret sympathizes Stephens, when she the first time meets Mr. Thotrnton).

Daniela Denby-Ashe as Margaret Hale in „N&S”. My cap.


Daniela Denby-Ashe as Margaret Hale in „N&S”. My cap.
 









2. She gives a cup of tea in a very "seductive way".







Richard Armitage as John Thornton in "N&S".My cap.

3. She patiently tolerates arrogant comments Dixon, (and asks her to stop commenting on the decision of Mr. Hale).



4. Her selfless help to others. (Margaret brings basket to Bessy Higgins).






 


5. Her skill of doing household chores (Margaret irons before the visit of Mr. Thornton).


 









6. She changes her manners. (Margaret shakes hands with Mr. Thornton, learning the Milton's manners.)




7. She says that what she thinks regardless of the circumstances. (Margaret during dinner at The Thornton says about Higgins and about feeding hungry children).


 







8. She rescued Mr. Thornton.











9. Her friendship with Bessy Higgins.










10. She is erudite girl.













11. She loves her brother and keep "his" secret (even if it would expose her to lose her reputation).












12. She integrates family (she had to convey the message to her mother about moving to Milton).














13. The optimism emanating from the sentence spoken by her: „Try as we might, happy as we were, we cannot go back”.











14. She offered a "business proposition".





P.S.
These few words about Margaret placed as the first part, but this is not the most important reason for my love for "N & S". :)

16 komentarzy:

  1. Bardzo lubie odwazną i inteligentną Margaretkę:)
    Takiej własnie partnerki życzyłabym sobie dla wspaniałego, silnego i odpowiedzialnego Johna.
    Po prostu wiem ze będzie świetną żoną,czułą mądra matką i dobrą synową. Margaretka zasługuje na Johna, a on na nią. :) Cudowna baśń,Aniu.:)ahhh..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie ja tak o niej myślę :) I dzięki Asiu, bo czytając różne blogi i fanficki miałam wrażenie, że ze mną jest coś nie tak, widząc, że Margaretka z Johnem stworzy wspaniały związek.

      Usuń
    2. Wydaje mi się Aniu że pochodzimy(my fanki Rysia) z tak różnych kultur(czasem bardzo egzotycznych:),przynajmniej dla mnie)że nie możemy być we wszystkim zgodne,ale to przecież fascynujące(mam na myśli różne punkty widzenia). Ciągle nie mogę sie nadziwić że rozmawiam z dziewczynami z tak oddalonych zakątków świata a wszystkie kochamy jednego faceta;)Dzięki internetowi przekonałam się(choć podejrzewałam) ze Niemcy mają poczucie humoru a Anglicy piją czasem kawę, za bardzo lubię nasze Amerykańskie koleżanki zeby zdradzić stereotyp dotyczący ich nacji.;)

      Usuń
    3. Chyba masz rację Asiu, że niezrozumienie Margaretki może wynikać z różnic kulturowych,( chyba byłam mało obiektywna). I wiesz, mnie też to zdumiewa, że jeden facet fascynuje tak różne kobiety… no cóż, to zapewne magia Rysia :)

      Usuń
  2. pewnie nie będę zbyt oryginalna, jeśli napisze, że Margaret i John przypominają mi trochę Elizabeth Bennet i Pana Darcy'ego. generalnie Margaret ma w sobie coś z bohaterek Jane Austin. choć przyznam, że wolę ją od np. wspomnianej Elizabeth. przede wszystkim jest bardziej odpowiedzialna niż ona. i w czynach i słowach.
    też uważam, że Margaret i John są świetnie dobrani, choć znając ich charaktery ciekawa jestem, jak to się potoczyłoby dalej, po napisach końcowych. piszę oczywiście tylko o filmie, bo książki nie znam jeszcze (dostanie wydania dwutomowego graniczy z cudem :/)

    czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, że jest w Margaret ma sporo podobnych cech do panny Bennet, ale mam wrażenie, ze Lizzy była mniej samotna. I nie mówię o jej młodszych siostrach, ale o jej mądrej i łagodnej siostrze Jane, z którą świetnie się rozumiały i której mogła ( gdyby chciała) zwierzyć się ze swoich rozterek serca. A Margaret no cóż, sama musiała walczyć ze swoimi rozterkami i być może właśnie dlatego Margaret była bardziej odpowiedzialna od Lizzy.
      P.S.
      Nie wiedziałam, że tak trudno dostać dwutomowe wydanie, jak ma to jednotomowe i bardzo je lubię :)

      Usuń
  3. Jestem Ci wdzięczna, Aniu, że TEN temat zaczęłaś właśnie od Margaret. Jej charakterystyka bardzo mi się podoba. Lubię te postać, bo od pierwszych scen filmu Margaret świeci własnym, niezależnym światłem. Ma w sobie też taki wewnętrzny porządek. Dzięki niemu, mimo że życie jej nie oszczędza, pozostaje wierna sobie, wrażliwa, dobra a jednocześnie silna. Lubię ją i za to, że nie jest kolorową lalką z papuzią mentalnością i wielkopańskim zadęciem. Tak na marginesie to dziwi mnie fakt, że niezwykle krytyczna, twardo stąpająca po ziemi pani Thornton wychowała tak wartościowego syna i tak beznadziejnie głupią i pustą córkę. Co by nie powiedzieć o staroświeckich już wówczas i kompletnie niepraktycznych życiowo Hale'ach, to właśnie im w cudny sposób udało się dwoje swoich dzieci nauczyć swobody myślenia, poczucia sprawiedliwości, szacunku dla siebie i innych. Kiedyś narzucono nam stereotyp, że edukacja panien w tamtych czasach sprowadzała się do powierzchownych i chaotycznych wiadomości, tłuczenia gam na fortepianie, klepania francuszczyzną, dziergania i ewentualnie malowania. Dawałoby to w efekcie żałośnie zaniedbany umysł. Tymczasem umysł Margaret nie został zacieśniony do pastelowego panieńskiego światka. Cenię ją za bezpretensjonalność w myśleniu, znajomość sztuki rozmowy i umiejętność przysłuchiwania się rozmowom, za pięknie pisane listy i w końcu za czytanie książek, szczególnie tych poważnych. Lubię ją i za to, że zawalczyła o przyjaźń dziewczyny, której te inne z tzw. dobrych domów nawet nie zauważyłyby i za to, że otwarcie przyznawała się do kontaktów z jej "niewygodnym" ojcem. Lubię ją za ich szacunek dla niej. W końcu bardzo lubię ją za to, że to ją pokochał John. Cieszę się ich happy endem, bo jestem pewna, że nie mogło być inaczej. Pozdrawiam Cię (w duchu sympatii dla Margaret).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że jesteś również miłośniczką panny Hale :)
      I tak się tylko zastanawiam, czy obecnie w szkole „Północ Południe” jest lekturą, bo uważam, że powinna nią być, nie ze względu na historię miłosną ale ze względu na Margaretkę jak i inne mądrości życiowe płynące z tej powieści.

      A jeśli wspomniałaś matkę Thornton, to przyznam, że za każdym razem kiedy widziałam Fanny to mnie również dręczyło pytanie jak to możliwe, aby wychować tak wspaniałego mężczyznę i tak pustą dziewczynę jaką jest Fanny. I przyszły mi do głowy dwa rozwiązania, pani Thornton wychowała „idealną kandydatkę” (jak na ówczesne czasy oczywiście )na żonę dla jakiegoś fabrykanta. A dwa może chciała zrekompensować jej brak ojca, przez odsuwanie od niej spraw, które zmusiłby ją do ( bolesnego) samodzielnego myślenia.

      Usuń
    2. Może i tak, Aniu. Skłaniam się jednak do przekonania, że "przynależność" do tej, a nie innej płci w tamtych czasach narzucała jednoznacznie sposób myślenia o córkach. Pani Thornton nie jest wyjątkiem. Otoczenie nie widziało w córkach nic szczególnego i traktowało je jako zwykłe panny na wydaniu. Podobnie zresztą traktował je los. Chwała więc poczciwym Hale'om, że zachowali się właściwie w sposób niestereotypowy i tolerowali, a właściwie pozwalali córce na niekonwencjonalną samodzielność. Myślę w związku z tym, że to chyba nie przypadek, że ostatnia wola ojca Margaret wspomina przede wszystkim o książkach. Inna rzecz, że "wychów" Fanny Thornton przyniósł - poza spełnionym życzeniem bogactwa u boku fabrykanta - również inny, bardzo przygnębiający rezultat. Własna córka cieszyła się (i to jak!) z upadku brata, a przecież i matki w rezultacie. Smutne byłoby życie pani Thornton, smutne jak jej piękna, wronia suknia, gdyby nie pewna dziewczyna z sercem po właściwej stronie. Nie najpiękniejszego dnia zjawiła się nie wiadomo skąd w nie najpiękniejszym miejscu i w nie najłatwiejszym życiu jej syna. Zjawiła się, by zostać taką żoną, która umie bardzo kochać na dobre i na złe, a może nawet jeszcze gorsze. Za to również lubię Margaret. Najlepsze życzenia dla Ciebie, Aniu.
      PS. "NaS" nie kojarzę z żadną listą lektur. Wątpię, czy kiedykolwiek zresztą znajdzie się na niej. Może... ale raczej nie. Z polskim wydaniem rzeczywiście jest kłopot. Po obejrzeniu filmu z Richardem przeczytałam książkę po angielsku. Nie bez trudu zresztą, a to z powodów, o których wspominałam Ci już kiedyś wcześniej. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego.

      Usuń
  4. Przepraszam, że dopiero teraz opisałam na Wasze komentarze, ale brak internetu skutecznie odciął mnie od świata :(

    Pozdrawiam i życzę miłego majowego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. I also understand Margaret's point of view. She overcame her initial feelings which is a mature thing to do and we all get our happy ending. However, if she accepted him at the beginning, it would've been too short, LOL!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. You're right, and we would not have the possibility of falling in love with Mr. Thornton.♥ :)

      Usuń
  6. Ach, ja także jestem ogromną fanka "North and South", a Mr. Thornton klasa sama w sobie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam kolejną fankę pana Thorntona:) jak również Richarda Armitage jak przypuszczam ;)

      Usuń
  7. ~Liz
    Na plus dla Margaret powinno przemawiać także to, że grająca ją Daniela jest Polką :)

    OdpowiedzUsuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.