Gary to imię postaci granej przez Richarda Armitage w produkowanym filmie "Black Sky".
Richard Armitage jako Gary na planie filmu " Black Sky:" Zdjęcie udostępnił producent Todd Garner na Twitterze . |
No tak, znamy imię ale wciąż brakuje nam nazwiska, czyż nie? Rozważania na ten temat podjęła się Gratiana na swoim blogu Something About Love (A).
Ja jednak chciałam znaleźć polski odpowiednik imienia Gary, i niestety nie udało mi się. Wygląda na to, że takiego po prostu nie ma :( Jeśli znasz taki odpowiednik to proszę wpisz go w komentarzu.
I przyznam, że kiedy szukałam tego imienia w mojej "Księdze imion" wydawnictwa FOX, musiałam sprawdzić odpowiednik innej wspaniałej RA postaci zaczynającej się na literę G. ;)
Richard Armitage jako Sir Guy of Gisborne w serialu "Robin Hood". Źródło:RichardArmitageNet |
A czy wiecie, że imię Guy to w naszym języku Gwidon? Czyż Gwidon Gisborne nie brzmi zabawnie? :) Mam wrażenie, że to imię nie jest zbyt popularne w naszym kraju. A może się mylę, ale prawdę mówiąc nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek spotkała jakiegoś Gwidona.
Jednak najbardziej rozbawił mnie poniższy cytat z "Księgi imion" opisujący charakter Gwidona:
Jednak najbardziej rozbawił mnie poniższy cytat z "Księgi imion" opisujący charakter Gwidona:
Charakter: Gwidon jest mężczyzną o wnikliwym, analitycznym umyśle i wszechstronnych uzdolnieniach; jest niezwykle pojętny, co sprawia, że nauka przychodzi mu bez trudu, zdarza się jednakże, że może być nieco beztroski lub wręcz leniwy; posiada zdolności handlowe; lubi zabawę, taniec, muzykę i dalekie podróże.
No cóż, nie jestem pewna czy ten opis pasuje do Sir Guy'a. ;)
(And please forgive my possible mistakes, I'm working on improving my English)
Gary is the name of the newest character played by Richard Armitage in a film production titled "Black Sky"
-------------
The English version of my post.(And please forgive my possible mistakes, I'm working on improving my English)
Gwidon Gisborne?
Gary is the name of the newest character played by Richard Armitage in a film production titled "Black Sky"
Richard Armitage as Gary on the set of " Black Sky:" Picture posted by producer Todd Garner on Twitter. |
Well, we know the name but I still do not know his surname, not? Gratiana has interesting hints on her blog Something About Love (A).
But I wanted to find a Polish equivalent (counterpart) of the name Gary (you know, like "John" is "Jan" -pronounced Yann or Yaan-in my language), and unfortunately I didn't find this one. It seems we don't have Polish name for Gary: (If you know the equivalent of the name please write it in the comments).
I must admit when searched this name in my "Book of Names" FOX publishing, I had to check the equivalent of another great RA's character who begins with the letter G.;)
Richard Armitage as Sir Guy of Gisborne in series "Robin Hood". Source:RichardArmitageNet |
So I found out that Guy in my language is Gwidon. And believe me, for me Guidon Gisborne sounds really funny. :) I feel that this name is not very popular in my country. Or maybe I'm wrong, but to be honest I do not recall ever met a man with the name Gwidon.
But the most amused me the following quote from the "Book of Names" which describes the nature of the person with the name Gwidon:
The nature: Gwidon is a man with thorough and analytical mind; has versatile talents; is extremely intelligent, which makes the learning comes easily to him, but sometimes that can be a bit carefree or even lazy; he has the ability to trade; likes to play, dance, music, and long journeys.
Well, I'm not sure if this description fits to Sir Guy. ;)
Hahaha! Gwidon Gizbourne! a to dobre!:D
OdpowiedzUsuńuchachałam się jak nigdy, dzięki Aniu bardzo tego śmiechu potrzebuję, szczególnie ostatnio.
PS: opis cech Gwidonowych bardziej pasuje do Rysia(wyłączając lenistwo)niż do Guya. Pozdrawiam wszystkie zRysiowane siostry:*
Cieszę się, że Ci się podobało :) Mnie też dzisiaj bardzo potrzeba śmiechu ( zwłaszcza po dzisiejszej rozmowie z moją bratową, zastanawiam się skąd w niej tyle jadu…ech…-nieważne…)
UsuńWyobrażam sobie jak Marian patrząc tymi swoimi sarnimi oczami mówi do niego „Gwidonie proszę” :) i od razu mi lepiej.
Chyba masz rację, że Gwidonowe cechy to w większości Ryśkowe cechy ( przynajmniej dla nas), ale zobacz jak w tej książce opisany jest charakter Ryszarda:” jest mężczyzną bardzo wrażliwym, stałym w uczuciach, postanowieniach i wierzeniach, niezwykle lojalny i skryty; jest typem upartego intelektualisty, który ceni sobie przede wszystkim swobodę w działaniu; lubi wygodne, spokojne życie, dobre książki, ciągłe doskonalenie umysłu i szybkie awanse w pracy, a także wycieczki na łono natury i problemy natury metafizycznej”.
Jak dla mnie to wszystko brzmi cudownie Aniu, mówię o takim typie człowieka.:)
UsuńPS: Ostatnio oglądałam relacje filmową Heather z comic-com ( tak antydepresyjnie) i patrzyłam sobie na reakcje Rysia, zauważyłaś jak on się cieszy czasem aż się rumieni z radości wygląda tak chłopieco . Uderzajaca mieszanka męskiej dojrzałej urody(kurcze!napisałam to zdanie i już parskam ze śmiechu:D)i chłopięcego uroku. Najbardziej lubię kiedy jest zakłopotany i tak nieśmiało zwiesza głowę. Mam wtedy ochote uściskać go ale tak z całej siły!, jak wtedy kiedy miałam 6 lat prawie udusiłam mojego pieska, no wiesz z takiej wszechogarniającej miłości :D Mój brat Tadzio zadusił kilka małych puchatych kurczaczków(z tej miłości) a potem płakał że"Babciu!zepsułem kurki!"
Musiałam jeszcze raz sobie obejrzeć tą relację, dzięki za przypomnienie. Bardzo odprężające i uwalniające od zbędnych myśli zajęcie. :) Cudownie jest patrzeć na niego, w nim jest tyle pokory, i masz rację, tyle niesamowicie chłopięcej radości. Jednak dziś patrzyłam porównując formę wypowiedzi Martina i Rysia. Obaj są w tym samym wieku ( jeśli wierzyć facebookowi w zeszłym tygodniu skończył 41 lat),tak więc obaj są w tym samym wieku a jakże inne mają zachowanie. Mam wrażenie, że MF swoją postawą jakby krzyczał -hej to ja jestem tu numerem jeden!-( zwróć uwagę jak ma położone łokcie, które są na stole, jest najbardziej „przysuniętym” do publiczności uczestnikiem tej konferencji- może to z racji jego małego wzrostu, ale ja mam wrażenie, że jego przekaz niewerbalny aż krzyczy, aby to na niego zwrócić uwagę) dla mnie on wręcz gwiazdorzy ( nie oceniam czy to dobrze czy źle, widocznie taki ma styl bycia- i ja naprawdę go lubię), a Ryś, mam wrażenie, że po prostu cieszy się z byciem częścią tego niesamowitego zespołu. I uwielbiam Ryśkowe minki, kiedy mówi Andy Serkis.
UsuńMnie ciekawi skąd w nim to zakłopotanie, przecież(chyba?)wie że ma całkiem pokaźną armię uwielbiających go kobiet, czyż nie? ale myślę, że taki przytulas z pewnością poprawiłby mu samopoczucie i jestem pewna, że by go nie zepsuł. :)
Kochana Kaas! Przyznam że tez myślę o Kofice zwłaszcza że kilka razy mailowałyśmy do siebie. W ostatnim mailu wspominała że może trochę dłużej milczeć(pojechała na kolejną (porcje pieszczot) jak ona to określa. Nie będę kłamac że to długie milczenie mnie nie martwi ale postanowiłam ze jeszcze poczekam...a potem to co? nie wiem.
OdpowiedzUsuńPS: ten internetowy swiat bywa naprawdę frustrujący ,nie uważacie?
Liczę na Ciebie w sprawie polskiego odpowiednika imienia Gary, bo mnie ta nieznajomość a może brak takiego odpowiednika bardzo irytuje. ;)
OdpowiedzUsuńChyba czujemy podobnie w sprawie tego imienia Kaas. Właśnie jak to określiłaś, bo ono nie pasuje do Ryśka. Zastanawiam się dlaczego właśnie tak odczuwam. I myślę, i mam nadzieję, że dobrze ujmę to w słowa, myślę, że ten zgrzyt to przez to, że imię Gary kojarzy mi się jako imię typowego amerykańskiego faceta, a Ryś nie uosabia ( jak dla mnie) cech takowego.
Jak już wspomniałam wcześniej lubię ten jego „starszy” wygląd ale chyba masz rację, że to wynik charakteryzacji.
Kaas kochana ja też bardzo martwię się o Kofikę ale myślę, że Asia ma rację, dajmy Kofice jeszcze troszkę spokoju, aby „pieszczoty” zadziałały.
Przepraszam, że dopiero teraz odpisałam, ten tydzień był naprawdę ciężki. A w piętek dla relaksu włączyłam sobie Ryśkowego audiobooka i pamiętam tylko, jak przeczytał „one” i nawet nie poczułam kiedy przykryli mnie kocem….
OdpowiedzUsuńDziękuję, że jesteście kochane zRYSIOwane! Życzę Wam wspaniałej niedzieli. Ściskam:*
Dzięki Kaas za Gerarda, będziemy musiały poczekać, aby się przekonać na ile opis cech charakteru będzie pasować do nauczyciela granego przez RA. ( I przyznam, że jak nie spotkałam w moim życiu żadnego Gwidona to Gerarda i owszem- syn mojego kolegi ma tak na imię;) ).
OdpowiedzUsuńPeter Jackson po mistrzowsku stopniuje napięcie w sprawie Hobbita, pojawiło się nowe zdjęcie Thorina, nowy zwiastun tak jak napisałaś 19 września, a nie jestem pewna, czy tylko to miał na myśli mówiąc, że zapowiada się ekscytujący tydzień z okazji 75 rocznicy publikacji Hobbita.
Pozdrawiam :)
Hi Ania,
OdpowiedzUsuńCool! Maybe you could shorten Gwidon to just Don Gisborne? Now it sounds like he belongs to the Nottingham mafia. Giggles!
Cheers! Grati ;->
P.S. And thanks for the mention of my "Gary" post.
Hi Grati,
UsuńLOL! I like your idea!:)
P.S.
You're most welcome. I really like your post.:)
A czy przypadkiem w scenie ślubu z Marion Guy nie przedstawia się swoim drugim imieniem Crispin ,które naprawdę jest drugim imieniem pana RA?Czy może się przesłyszałam?Taki żarcik to miał byc?Vera
OdpowiedzUsuńDobrze słyszałaś Vero, ale muszę doprecyzować. Ponieważ to ksiądz w scenie ślubu Marian i Sir Guy’a wypowiadając przysięgę po łacinie wspomina drugie imię sir Guy’a czyli Crispin. I nie wiem jakie było zamierzenie twórców tego serialu, ale u mnie też wywołuje to uśmiech, za każdy razem kiedy oglądam tą scenę. ;-)
UsuńTak,to zapewne było celowo umieszczone przez autorów serialu,taki smaczek dla wtajemniczonych...Dzięki Aniu za doprecyzowanie i za odpowiedź...tak sobie zwiedzam Twojego bloga i zawsze odpowiedź od Ciebie dostaję!Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego weekendu!Vera
OdpowiedzUsuńTak, wygląda na to, że ktoś z twórców „RH” już przy pierwszej serii tego serialu przeczuwał dla jakiej postaci ten serial będzie oglądany. ;-)
UsuńWiesz za każdym razem zdumiewa mnie, że ktoś „zwiedza” mojego bloga zagłębiając się w stare posty, ale nie mogę zaprzeczyć, że to bardzo miłe uczucie, więc bardzo Ci dziękuję za to. :-)
Również pozdrawiam i udanego weekendu życzę :-)
To "zwiedzanie"jest z tej przyczyny,że dopiero od niedawna jestem fanką Rysia,może nie taką "zakręconą"jak co niektóre tutaj -ale na pewno pod wielkim Jego urokiem,a zwłaszcza postaci Guya i pana Thortona,a będąc Jego fanką wcześniej czy później podejrzewam "ląduje"się na Twoim blogu.Jestem dopiero na etapie "odkrywania"różnych aktorskich wcieleń Rysia-na przykład wczoraj dopiero oglądnęłam "Sparkhouse" i odkryłam kolejny smaczek - a mianowicie,że aktorka grająca dorosłą Lisę,córkę Carol wcieliła się też w biedną Meg z "Robin Hooda"!Poza tym jak już wspomniałam lubię tu zaglądać,podziwiam ile wkładasz wysiłku w ten blog oraz to,że zawsze odpowiadasz na komentarze zostawiane przy starszych wpisach.To jest taka miła odskocznia od nie zawsze przyjemnej rzeczywistości otaczającego nas świata...Pozdrawiam.Vera
OdpowiedzUsuńWiesz, to „zakręcenie” też ma różne fazy i jak w każdym związku i tu zdarzają się kryzysy ( sama miałam chyba ze dwa poważne), ale bycie jego fanką to całkiem fajne uczucie. A odkrywanie jego ról to jeden z najfajniejszych aspektów tego „zakręcenia” ( potem ogląda się taki czy inny film/serial jeszcze raz i jeszcze raz i za każdym razem dostrzega się coś innego i to też jest fajne;-)). Taaak, cudna droga przed Tobą. ;-)
UsuńTak, masz rację Holliday Grainger zagrała z Rysiem zarówno w „Robin Hoodzie” jak i w „Sparkhouse”. I już nawiasem wspomnę, że John Standring to chyba jedna z najlepszych serialowych ról Rysia.
I bardzo dziękuję za mile słowa o tym miejscu. Dla mnie to co tu robię to też odskocznia, relaks i prawdziwa przyjemność (i gdybym tylko miała na to więcej czasu…)
Również pozdrawiam :-)
Witaj Aniu!Dlatego chyba że Holliday zagrała z Rysiem kiedyś w "Sparkhouse", w "Robinie" jako Meg kieruje do niego swoje ostatnie słowa "Zawsze Cię lubiłam".Bo mam wrażenie,że nie mówi tego jako postać ale jest to jej osobiste wyznanie...jako do kolegi z planu filmowego,spotkanego po latach.To moje przemyślenia po wczorajszym seansie odcinka "RH".Pozdrawiam!Vera
OdpowiedzUsuńCześć Vero:-)
UsuńCiekawe spostrzeżenie co do ostatnich słów Holliday Grainger jako Meg. Być może łatwiej jej było wejść w rolę mówiąc prawdę Rysiowi prosto w oczy i być może właśnie dlatego on tak lekko się uśmiechnął. ;-)
Również gorąco pozdrawiam :*