niedziela, 24 lutego 2013

Scena oświadczyn z "Północ i Południe". / The Proposal Scene from "North and South" .

Dziś chciałam Wam zaprezentować scenę oświadczyn pana Thorntona w dwóch wersjach. Pierwsza to czytana przez Richarda Armitage'a a druga to dłuższa i szkoda, że usunięta, scena oświadczyn z miniserialu BBC "Północ i Południe".  

Wideo udostępnione przez NotEvenAnOuch


Wideo udostępnione przez HeathDances


Życzę Wszystkim wspaniałego tygodnia!

P.S.
Mam nadzieję, że nie dopadło Was przeziębienie tak jak mnie. brrr...


-------------
The English version of my post.
(And please forgive me for possible mistakesI'm still working on improving my English


The Proposal Scene from "North and South" 

Today I would like to recommend you two versions of the marriage proposal of Mr. Thornton. The first one is read by Richard Armitage, and the second is the extended proposal scene from the BBC series "North and South"And I really would like to this version was placed in the film. Sigh.


Video by NotEvenAnOuch


Video by HeathDances

Have a great week everyone!

P.S.
I hope you're not a ill (cold) as I am. 

28 komentarzy:

  1. Aniu! Przede wszystkim, życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Ja w tej chwili choruję tylko na tęsknotę za Rysiem.
    Jeśli chodzi o scenę oświadczyn z N&S - to zaraz po tej na stacji kolejowej - tą właśnie mogłabym oglądać po kilka razy. RA tak pięknie w niej zagrał - te wszystkie emocje, uczucia i ten podniesiony głos, który aż przeszywa ciało i duszę....Właśnie dzisiaj wspominałam o tej scenie mamie i siostrze - które próbuję zarazić swoją fascynacją, ale chyba mi to nie wychodzi:(
    Pozdrawiam serdecznie i zdrówka życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Bob za życzenia, właśnie otworzyłam drugi kartonik chusteczek ….brrr…

      Są co najmniej cztery powody dla których kocham tą dłuższą scenę. Przede wszystkim, tak jak napisałaś z powodu kreacji RA. Jego Pan Thornton jest zachwycający w tej scenie, och jego wyznanie miłości aż serce pęka. Drugi powód to Margaret, którą dzięki tej scenie łatwiej zrozumieć. Mimo, że tak okrutnie odrzuca Thorntona ja nie potrafię jej nienawidzić. A trzeci – kolejna scena, ta w której pan Thornton posłał wspaniałe owoce pani Hale, jakoś jest bardziej logiczna. I czwarty- w jakiś niewytłumaczalny sposób ta scena przynosi mi ukojenie ( może przez minę Margaret, która mam wrażenie, że już żałuje swoich słów; a może przez to, że można tak kochać...).

      W sprawie zarażenia miłością do tego serialu, wiesz jakiś czas temu, pożyczyłam mojej koleżance DVD z tym serialem w nadziei, że zachwyci się JT ( nie Ryśkiem tylko Thorntonem), ale jakoś wciąż go nie obejrzała:( I tak sobie myślę, że może powinniśmy spróbować od pożyczenia, Ty swojej mamie i siostrze a ja koleżance, książki p. Gaskell, którą w końcu możemy czytać w naszym języku.

      I fajnie byłoby gdyby RA nagrał audiobook z „N&S”, czyż nie?

      Pozdrawiam:*

      Usuń
    2. A ja czytałam N&S w oryginale (czyta się naprawdę dobrze, choć mój angielski nie jest genialny)
      Niedawno zaczęłam czytać inną powieść Gaskell-Mary Barton, jeśli któraś z Was nie zna, to gorąco polecam, klimat podobny do N&S :)
      Wogóle jeśli jesteście fankami czytania i powieści/seriali kostiumowych z XIX wieku to polecam serię książek Wordsworth Classics, są dostępne w każdym Matrasie za około 10zł każda, po angielsku oczywiście :)

      Usuń
    3. Ja też (wreszcie!) zabrałam się za oryginalną wersję N&S, chociaż muszę przyznać, że pozostało mi troszkę rozdziałów (ach ten brak czasu brr..) Ale masz rację warto podjąć ten wysiłek, nawet jeśli muszę mieć słownik pod ręką.

      Pozdrawiam:)

      Usuń
  2. Aniu! Przykro mi, że cierpisz i również życzę szybkiego powrotu do zdrowia i do nas (ostatnio było tu za cicho i bardzo brakowało Twojej obecności ). Proponuję Ci jako lek kogel-mogel z koniakiem i herbatę z imbirem. Nie wiem czy na pewno pomogą, ale za to mnie o wiele bardziej smakowały niż leki apteczne:)).

    Co do sceny oświadczyn, to zdecydowanie wolę tę wersję dłuższą ( niestety usuniętą z serialu ). Dla mnie wydaje się ona bardziej logiczna i prawdziwa. Dopiero po jej obejrzeniu można zrozumieć, dlaczego owoce, które na drugi dzień przysłał Thornton zrobiły na Margaret takie wrażenie! Skoro scenarzyści całkiem inaczej niż w książce pokazali ten wątek to już powinni trzymać się tego konsekwentnie...

    Pozdrawiam gorąco, Aniu! Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za życzenia Asiu i za przypomnienie mi o koglu-moglu, który wprawdzie bez koniaku, robiła mam ( mnie i bratu) nasza nieżyjąca już babcia. Zawsze poprawiał mi humor:)

      Wycięcie dłuższej sceny oświadczyn Thorntona, to jedyny zarzut jaki mogę wysunąć pod adresem twórców tego serialu. Podejrzewam, że zrobili to ze wzgl. na ograniczenia czasowe, jednak szkoda bo to naprawdę wspaniała scena. Masz rację z tym lekkim brakiem konsekwencji, dlatego za każdym razem kiedy oglądam N&S trzeci odcinek zawsze zaczynam od tej usuniętej sceny.

      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Nawet nie wiecie dziewczyny, jak się cieszę, że Was znalazłam :)

    Przede wszystkim chciałam podziękować zRYSIOwanej za wiele godzin spędzonych z uśmiechem na twarzy na czytaniu, przeglądaniu, zachwycaniu się tym, co tu robicie i w jaki sposób. Czasami czuję się czytając wasze posty jak gdyby to były moje własne słowa i przemyślenia - to naprawdę miłe. :)

    Moja sympatia do Richarda Armitage'a zaczęła się dość przypadkowo, bo od seansów seriali kostiumowych BBC. Po fascynacji p.Darcym w wykonaniu C.Firtha postanowiłam poszukać czegoś jeszcze i tak trafiłam na North&South, gdzie główny bohater zachwycił mnie bardziej niż (o zgrozo!)grający Darcy'ego Colin. Reszty już chyba wyjaśniać nie muszę, przynajmniej nie wam - urzeczonym - podobnie jak ja.
    Początkowa fascynacja Thorntonem zaowocowała obejrzeniem większości produkcji z RA, a później przeniosła się na niego samego i tak już to trwa i trwa...

    Rwetes jaki ostatnio zrobił się wokół Richarda - Thorina podsycił również i mój apetyt (dłuuuuugie godziny na youtube :)),a także spowodował, że znalazłam Was i jeśli pozwolicie, chętnie zagoszczę tu na dłużej, by razem z Wami cieszyć się z jego sukcesów.

    Pozdrawiam bardzo serdecznie wszystkie urzeczone, a przede wszystkim autorkę bloga.

    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Marto! Cieszę się, że znalazłaś to miejsce :)

      Och, pan Darcy w wykonaniu C.Firtha ( bo ten w wykonaniu Matthew Macfadyena jakoś nie przypadł mi do serca) swego czasu zdetronizował pułkownika Sharpe’a ( Sean Bean) na mojej liście ukochanych męskich postaci i długo był numerem 1, ale teraz zdecydowanie króluje pan Thornton.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Witaj Marto! Twoja fascynacja Richardem rozpoczęła się dokładnie tak samo jak moja. Zachwycona serialem BBC "Duma i Uprzedzenie" z Colinem Firthem chciałam koniecznie znaleźć coś co wywoływałoby podobne emocje. Tak trafiłam na fora , na których wielbicielki romansów kostiumowych polecały podobne seriale. Po obejrzeniu "Północ i Południe" nie było już odwrotu - teraz interesuje mnie wszystko co dotyczy RA ;) Kolejne obejrzane produkcje tylko podsycają mój zachwyt. A blog Ani i świadomość, że nie jestem sama w tym swoim uwielbieniu dla Rysia pomaga mi poradzić sobie z burzą uczuć, która we mnie szaleje.
      Pozdrawiam serdecznie!

      PS: Aniu! Mam nadzieję, że czujesz się lepiej. Tym bardziej,że RA-lekarstwa masz pod dostatkiem :) Trzymaj się ciepło!

      Usuń
    3. Bob, mnie też jest łatwiej kiedy widzę, że nie tylko mnie zachwyca RA. Zachwyca nie tylko jako aktor ale przede wszystkim jako człowiek. I już przestało mnie boleć to, że moje otoczenie nie podziela tej fascynacji, sukcesem jest, że to akceptują ( wiesz, na moje lecie pracy dostałam od moich kolegów Spooksów serię 7,a do wyboru miałam alkohol, biżuterię lub to o czym marzę –w granicach rozsądku oczywiście:) ) Naprawdę bardzo się cieszę, że mogę z Wami o Nim tu porozmawiać. On jest prawdziwym lekarstwem nie tylko na przeziębienie;)

      Usuń
    4. Burza uczuć... tak, to jest trafne określenie.

      Ja też staram się sobie radzić jakoś z moją rosnącą atencją w stosunku do Richarda (próbowałam napisać Ryśka, ale jakiś wewnętrzny głos zaprotestował - to imię pasuje do niego idealnie - proste, mocne, szlachetne...:))i muszę przyznać, że nawet moje otoczenie jakoś temu sprzyja. Okazuje się bowiem, że wszyscy dookoła mnie obejrzeli "Hobbita" i są oczarowani. Głównie komplementy zbiera Martin, ale i Richard nie pozostaje daleko w tyle. A ja łowię każdy komplement i zawsze powtarzam, że to wspaniały aktor również poza charakteryzacją sexy krasnoluda i interesujący człowiek sam w sobie (dokładnie tak, jak czytam dzisiaj po wielokroć Wasze słowa tutaj !!).
      A ostatnio to już całkowite zThorinowanie mnie dopadło, gdyż moja klasa po wycieczce do kina na "Hobbita" (uczę języka polskiego w podstawówce), zażądała zmiany ostatniej lektury w kanonie tegorocznych na Tolkienowego "Hobbita" właśnie, bo ja stwierdzili - oni chcą już wiedzieć, co będzie dalej:)Kocham ich za to i chyba nie muszę mówić, że długo mnie nie namawiali. :)

      A więc Thorin, Thorin, wszędzie Thorin... - a ja... nie narzekam :)

      Usuń
    5. Ale masz (jeśli mogę użyć słowa masz) fajne dzieciaki, Marto :) To bardzo budujące, że chcą przeczytać „Hobbita”, chociaż mam wrażenie, że mogą się z lekka rozczarować, nie rozczarować to złe słowo, mogą być lekko zszokowani wizją P.Jacksona. Ale przynajmniej będą umiały znaleźć różnice między książką a filmem:) To bardzo ciekawe, że mówisz iż one są zafascynowane Thorinem, bo ja myślałam, że one bardziej będą się identyfikować z Bilbo.;)

      Usuń
    6. Tak, "moje" dzieciaki są super. W końcu pracuję nad nimi już trzeci rok i fakt, że owocuje to sympatią do literatury jest dla mnie budujący i dodaje nieco nadziei na przyszłość. :)

      Ale nie o tym miałam pisać :)

      Oczywiście po powrocie z kina omówiliśmy film szczegółowo i muszę stwierdzić, że to Thorin w ich oczach jest największą postacią filmu. Usłyszałam, że: to super gość, bić się umie, obroniłby w razie potrzeby (to dziewczyny)i w ogóle wymiata :)
      Z czego zrozumiałam, że docenili jego hart ducha, wolę walki i męstwo - tak,zdecydowanie dziś trzeba umieć czytać między wierszami :)
      Bilbo to dla nich śmieszny krasnal, który nie umie jeździć konno, jest fajtłapowaty i nieprzystosowany do podróży z wojownikami.

      "Proszę Pani, on na pewno zginie w drugiej części, prawda?" ;)

      Jakże się mylą :) (ale - szaaaaa!)

      Pozdrawiam również :*

      Usuń
    7. No tak Thorin zdecydowanie wymiata :D w tej części Hobbita i faktycznie może imponować. A ja ciekawa jestem co powiedzą Twoje dzieciaki, jak zobaczą go ogarniętego żądzą posiadania złota. ;)

      Usuń
    8. Jak ich znam to będą go usprawiedliwiać - są w tym nieźli. ;)

      Swoją drogą ciekawe jak My zareagujemy.:) Oczywiście po przeczytaniu książki wszystkie wiemy jak historia się kończy, ale wiedzieć, a zobaczyć to na własne oczy, to wielka różnica. Zwłaszcza, że pierwsza część filmu moim zdaniem bardzo idealizuje tę postać. Czasem mam wrażenie, że wszystkie jej negatywne cechy zostały zniwelowane do początkowej antypatii do słabego hobbita, która z biegiem czasu zupełnie zniknęła. Na koniec został tylko mężny król - wygnaniec, pragnący powrócić do ojczyzny, którą mu odebrano - istny ideał.
      Nie wiem jak teraz Peter wybrnie z tej sytuacji, a my ją zniesiemy ;)

      Usuń

    9. A mnie zastanawia czy od samego początku Jackson miał właśnie taką wizję Thorina, jaką zobaczyliśmy w filmie, czy to przypadkiem właśnie wpływ Rysia nie spowodował pewnych zmian w postrzeganiu tej postaci przez reżysera. Czy film idealizuje Thorina? Hmmm w pewnym sensie tak, chociaż mnie się wydaje, że bardziej pokazuje genezę jego obecnych poczynań. Jego nieufności w stosunku do Gandalfa, do Bilba, elfów, czyli prawie do wszystkich za wyjątkiem krasnoludów. Thorin ma do przejścia sporą drogę, nie tylko w sensie odległości. I myślę, że RA świetnie to przedstawi.
      Masz rację P.Jackson ma trudne zadanie do wykonania, ale ja ufam, że znów nas zaskoczy. Jak i zapewne sam RA, na co bardzo liczę:)

      Usuń
    10. Gdyby wpływ na specyficzne ukierunkowanie postaci Thorina (przez P.Jacksona) miała postać aktora grającego jego rolę - czyli RA - byłabym wniebowzięta :)
      Już widzę te trybiki pracujące w głowie Petera: "Skoro Richard to taki wspaniały człowiek i aktor, tak kochany przez swoich fanów, których jeszcze przybędzie po wielokroć po "Hobbicie", nie mogę mu zrobić świństwa i z Thorina uczynić jedynie upartego, łasego na skarby i pragnącego zemsty króla krasnoludów. Dam mu coś więcej, sprawię, że ludzie go pokochają, zrozumieją i będą podziwiać..." etc....:)

      Czy to nie byłoby wspaniałego, gdyby właśnie taka była geneza tej postaci? :)

      Usuń
    11. Niezupełnie to miałam na myśli, mówiąc o wpływie Armitage’a na reżysera. Chodziło mi o to, że jak sam Ryś kiedyś wspominał długo rozmawiał z Jacksonem i z panią Boyens o tej postaci, więc być może Jackson skorzystał z Ryśkowej wizji Thorina. A poza tym, jeśli dobrze pamiętam to RA poddał pomysł wykorzystania konaru, jako tarczy dla jego postaci, z czego twórcy Weta Workshop skorzystali. I naprawdę nie sądzę, żeby Jackson był, aż tak wyrachowany, żeby myśląc o sukcesie Hobbita, brał pod uwagę rzesze wielbicielek Ryszarda. Jackson jest znany z „odkrywania” nowych aktorów, że nie wspomnę o plotkach jakie krążyły, mówiące o tym, że zrezygnował z gwiazd bo ciął budżet.

      Bez względu na to, czym kierował się PJ angażując RA do swojej produkcji, ja bardzo się cieszę, że człowiek i aktor, którego szczerze podziwiam dostał od niego szansę swój sukces.

      Usuń
    12. Wiem, że nie to miałaś na myśli :)

      Jednak moje myśli poszybowały w tym właśnie kierunku i pozwoliłam sobie na żarcik.

      Faktem jest, że do współpracy obu panów doszło i to z bardzo dobrym skutkiem, który mam nadzieję powtórzy się jeszcze dwa razy.

      Usuń
    13. Och dzięki, ulżyło mi, bo myślałam, że mało precyzyjnie się wyraziłam ( w tym tygodniu naprawdę mam spore z tym problemy, ech...)
      P.S.
      Ja też zacieram ręce na kolejne części Hobbita. A swoją drogą Jackson mógłby jakimś spotem nam ułatwić to czekanie, czyż nie? :D

      Usuń
    14. Mógłby, mógłby :)

      Gdzieś wysłuchałam, że ekipa wraca na plan około kwietnia, zdaje się, bo kręcić Bitwę Pięciu Armii, więc może wtedy jakiś nowy videoblog?

      Póki co zostaje nam czekać na wydanie DVD i cieszyć się nim.

      Pociesza mnie myśl, że idzie wiosna, a później lato, bo te pory roku zdecydowanie przyspieszą moje niecierpliwe oczekiwanie.

      Usuń
    15. My musimy czekać na DVD do kwietnia, ech... Nie byłam pewna od kiedy mają kręcić tą bitwę, więc dzięki za info. Za to pamiętam jak RA powiedział, że będą kręcić ok. 10 tygodni i że każdy z bohaterów będzie mieć swoje 5 min., a Andy Serkis dodał, że to będzie „coś nadzwyczajnego”. I baaaardzo liczę na jakieś przecieki w tym temacie;)

      Usuń
    16. Brzmi ekscytująco!

      Myślę, że w takiej produkcji, gdzie na planie pojawia się tak wiele osób, przecieki są nieuniknione, więc pozostaje tylko czekać.

      Usuń
    17. Dokładnie, a ci faceci( krasnoludy)są jak mali chłopcy, więc na pewno któryś coś powie;)

      Usuń
  4. A propos lekarstwa. Właśnie znalazłam kilka niezłych pigułek:

    http://www.youtube.com/watch?v=2ZtNZgRHxCQ

    http://www.youtube.com/watch?v=CluMGAhs0p0

    http://www.youtube.com/watch?v=I11EjD13oRY

    Miłej kuracji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Bob, DZIĘKUJĘ!!! Prawdziwe perełki znalazłaś<3 Obejrzałam wszystkie i to niejeden raz( fajnie jest mieć internet w komórce :D ), teraz mogę wrócić pod kołderkę tak jak zalecił doktor;)

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. My kobiety o romantycznych duszach już tak mamy, że musimy podsycać swoje uwielbienie dla silnych męskich postaci, bob, tak Darcy'ego jak i Thorntona :)

    Thornton...

    Postać tak niejednoznacznie zbudowana, że zasługuje na dokładna kobieca analizę :)
    Wyjątkowe połączenie: powściągliwości, gwałtowności,dumy, zaradności, introwertyzmu z domieszką nieugiętej męskiej duszy zdolnej do prawdziwej miłości...

    Chciałoby się rzec - mężczyzna idealny :)

    Jak on mógł twierdzić, że nikt o niego nie dba?! ;)
    A już to, że wygląda jak RA jest ponad moje siły :)

    Dziękuję Wam za miłe przyjęcie do grona zrysiowanych, fajnie tu być.

    Owocnego dnia miłe panie - mój rozpoczął się Richardowo - dzięki Wam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och tak Marto, Thornton to jest mężczyzna idealny!:) Może troszkę pracoholik, ale uwielbiam tego z pozoru surowego i niedostępnego fabrykanta, który w środku jest niezwykle ciepłym mężczyzną …

      Pozdrawiam:*

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.