I znów poprzez głosowanie możemy potwierdzić, że mój nasz ulubiony aktor byłby idealnym odtwórcą roli Bonda. Tym razem to gq-magazine.co.uk zorganizował głosowanie. Głosować można tutaj.
Dodam tylko, że filmy z Bondem nie należą do moich ulubionych, że tak to ujmę, to raz. Prawdopodobnie twórcy filmów o Bondzie nawet nie spojrzą na wyniki ankiety, to dwa. Ale istotnym jest, że nazwisko mojego naszego ulubionego aktora jest wymieniane z całkiem nieźle znanymi nazwiskami i że dzięki temu w jeszcze większy sposób zaistnieje w świadomości widzów. I to jest główny powód mojego głosowania.
Zagłosowałam. Świetna zabawa.:) Potem i tak zazwyczaj okazuje się, że producenci serii o najsłynniejszym agencie JKM i tak mają własną wizję.:)
OdpowiedzUsuńOdkąd Bond zyskał twarz Daniela Craig'a nie jest już moim Bondem, zatem czekam na zmiany.:) Nie jestem jednak do końca przekonana, czy to akurat ta rola, w której chciałabym zobaczyć RA, ale moje zdanie najmniej się tu liczy.:)))
Pozostali panowie ... H. Cavill (w mojej głowie) już zawsze będzie Charles'em Brandonem, przyjacielem Henryka VIII, a Tom Hardy - Forrestem Bondurantem, bezwzględnym gangsterem z zasadami. Co ciekawe, poza A. Turnerem i L. Evansem, wszyscy panowie mają na koncie "komiksowe" role.
Fajnie, że zagłosowałaś. :-) Myślę, że podejście do tego głosowania jako do zabawy to najlepsze podejście. :-)
UsuńCraig aż tak bardzo mi nie przeszkadza, ale faktem jest, że Bond już nie jest tym samym Bondem co kiedyś ( a może to ja się zmieniłam ;-)). I podobnie jak Ty Eve ja również nie do końca jestem pewna czy chciałabym zobaczyć RA w tej roli. Co nie znaczy, że gdyby przyszło mu go zagrać, nie byłby świetny, bo zapewne wniósł by tą swoją specyfikę, która pozwala bardziej zrozumieć bohatera. Ale z Bondem dany aktor przeważnie związuje się na dłuższy czas, a ja chciałabym móc oglądać RA w różnych produkcjach ( no może niekoniecznie w takich jak „Into the Storm”;-)).
Chyba źle, że zagłosowałam, bo poparcie dla RA zmalało.:))
UsuńCraig niestety przeszkadza mi a i seria straciła lekkość i filmy nie puszczają już oka do widzów. Trudno. Nic na to nie poradzimy.:) Choć sądzę, że, nazwijmy to "odpowiednie podejście do tematu" (jak w przypadku "ItS":) pozwoliłoby cieszyć się i takim filmem. :)
Eve, gdybyśmy nie zagłosowały poparcie dla RA byłoby jeszcze mniejsze. My zrobiłyśmy co do nas należy. :-)
UsuńI oczywiście każda nowa rola dla RA cieszy więc nie pogardziłybyśmy również i Bondem, bo to zawsze dodatkowa szansa na zobaczenie RA na dużym ekranie, że o telewizornii nie wspomnę.;-)
Ja również zagłosowałam na naszego cukiereczka. Bond w wykonaniu Craiga zewnętrznie mi nie pasuje, jego twarz jest taka plastykowa bez wyrazu. Bond w wykonaniu Ryśka byłby wspaniały,
OdpowiedzUsuńprzecież on jedynie (dystyngowany, seksowny anglik) do tej roli pasuje.
Aniu ślicznie dziękuję za cudowny screen Guy'a, świetnie się prezentuje jako tapeta.
Bond Craiga jest inny od pozostałych i to już należy zaliczyć mu na plus. :-) Mówisz, że RA pasowałby do roli Bonda? Kwestia czy sam RA chciałby taką postać zagrać, bo jego wybory ( tu przypomnę jego wybór grania Francisa…brr..) jakoś różnią się od propozycji fanów.
UsuńBardzo proszę Jolu. :-) Jest mi bardzo miło, że zaglądasz na mojego facebooka.
Co Wy wszyscy chcecie od Craiga? Naprawdę dobrze sobie radzi jako Bond. :)
OdpowiedzUsuńAch te ankiety, mnie osobiście bawią. Wczoraj też brałam w jakiejś udział i tylko 6% głosujących było tego samego zdania co ja, a dziś aż 54%. :D
A co do ostatecznego wyniku, wiadomo RA jest za stary. Poza tym nie potrzebna mu kolejna rola szpiega. ;) Ja mam cichą nadzieję, że wybiorą kogoś o kim na razie nikt nie wspomina, bo z całej listy "gorących nazwisk" pasuje mi tylko Michael Fassbender. :)
Craig może sobie radzi, ale niestety formuła serii zmieniła się, co wpływa na moje postrzeganie Craiga. Jednak też liczę na to, że nowym Bondem będzie ktoś spoza listy, albo ktoś z tych, którzy już odpadli.:)
UsuńBo ankiety, a przynajmniej takie, są po to aby się nimi bawić. ;-) A skok z 6 do 54 jest doprawdy godny podziwu. :-)
UsuńCiężko mi przyznać, że RA może być za stary, wszak jest młodszy od Craiga o 3 lata. :-) Ale coś w tym jest. I zapewne macie racje, że wybiorą kogoś spoza listy.
Witam :)
UsuńA ja jakoś nie sądzę, aby RA chciał zostać "nowym" Bondem. Dla mnie zresztą najlepszym na zawsze zostanie Roger Moore, w którym się śmiertelnie zakochałam w wieku lat bodajże 10 :)
Bardzo lubię Richarda (podobnie mam z Martinem Freemanem, Colinem Firthem i Benedictem Cumberbatchem - brytyjscy aktorzy są cudowni), ale ja raczej widzę go w produkcjach kina niezależnego.
Gdybym chciała nakręcić polską wersję filmu o rotmistrzu Pileckim to upchnęłabym tam albo RA albo BC.
Oby Rysiek się w tego Bonda nie ładował. Niech go nie porównują z całym zastępem poprzedników; niech zrobi coś "swojego", a nie gania z tą atrapą pistoletu i zalicza kolejne panienki...
Witaj :-)
UsuńJa też nie sądzę aby RA zależało na byciu Bondem, ale jak wspomniałam wyżej ważne, że jego nazwisko jest wymieniane wśród całkiem znanych nazwisk. Mnie swego czasu zauroczył Timothy Dalton, choć nie jestem pewna czy dziś dałabym radę obejrzeć tamte jego filmy do końca. :-)
Również bardzo lubię wymienionych przez Ciebie Brytyjczyków, choć każdego z troszkę innych powodów.
Jak do tej pory Ryś świetnie dobierał swoje role i prawdę mówiąc nie sądzę aby był zainteresowany graniem Bonda.
Jak dla mnie nie musi być znany, ale bardzo chcę, aby został doceniony :)
UsuńWiększość fanek leci na Jego "opakowanie"; fakt jest atrakcyjny, ale dla mnie Jego atrakcyjność fizyczna to element, który czasami mi "przeszkadza" i odwraca uwagę od talentu i osobowości tego człowieka.
Ja najbardziej lubiłam jego rolę w "Sparkhouse" (chociaż film jak dla mnie jest kiepski) i w "Hannibalu" :)
Poza tym świetne są Jego interpretacje poezji; rewelacyjna dykcja i ton głosu.
Masz rację, ważne jest aby jego talent był doceniony. Ale żeby tak było, to jego nazwisko musi być rozpoznawalne.
UsuńJak tu już kiedyś stwierdziłyśmy, RA to cały pakiet. Piękny mężczyzna, ale przede wszystkim niezwykle inteligentny facet z niesamowitym talentem, charyzmą, poczuciem humoru, a do tego bardzo sromny.
Nie dziwię się, że lubiłaś go w roli Johna Standringa bo był niezwykły. Jego drugoplanowa rola nagle przyćmiła te pierwszoplanowe. Jego Francis nie jest moją ulubioną RApostacią, ale niewątpliwie ukazała jego talent i wrażliwość, a to już dużo jak dla mnie.
A głos…hmm… jakże nie uwielbiać tak czekoladowego głosu :-)
Dla mnie ten głos nie jest "czekoladowy". Jest chropowaty jak kora drzewa. Jest surowy i twardy. Ociepla go w razie potrzeby, ale w Nim jest ogólnie jakaś taka surowość i oszczędność, jeśli chodzi o nadmierne okazywanie uczuć. To tak "po mojemu".
UsuńOgólnie do kosza wyrzuciłabym kilka ról serialowych RA. Obejrzeć je można, ale dla doznań czysto estetycznych ;)
Jeśli chodzi o poczucie humoru bardziej mi "leży" Benedict Cumberbatch. Może dlatego, że jest taki "niespokojny"; dużo i szybko mówi, do tego dochodzi gestykulacja i niezwykła plastyczność twarzy. Nie mówię, że Rysiek ma twarz nieruchomą jak płyta nagrobna, ale jest znacznie bardziej powściągliwy i zdystansowany.
RA to osoba, z którą można rozmawiać. Oczywiście, najłatwiej byłoby chyba z nim porozmawiać udając (lub faktycznie nie mając pojęcia), że się nie wie kim jest.
Powiem szczerze, że jak patrzę na zdjęcia z fankami, to mam wrażenie, że to nie jest facet "od słit foci" i "bananowego selfie". Na kilku zdjęciach z internetu miał tak rozbiegany wzrok, jakby szukał skutecznej drogi ucieczki ;)
Nie chodzi mi o to, ze on swoich fanów nie lubi czy nie szanuje, po prostu myślę, że tę prawdziwą serdeczność rezerwuje dla najbliższych; rodziny i przyjaciół.
Minutą ciszy pominę osobę Lee Pace'a i jego relacji z RA :) A to dlatego, że nic na ten temat nie wiem i zdaję sobie sprawę, że plotki rodzą się czasami z zupełnie absurdalnych powodów, jak np. foto w internecie :)
Wiesz, ten jego głos się zmieniał, zarówno pod wpływem jego Thorina jak i Proctora, chociaż pod wpływem tego drugiego był bardziej zdarty niż jak u Thorina wyćwiczony. Najlepiej posłuchać jego audiobooków. :)
UsuńNa możliwość wyboru ról RA dość długo pracował, a w tych serialowych zawsze można znaleźć coś ciekawego. Więc może nie wyrzucajmy wszystkich jego serialowych ról do kosza. ;-)
Prawdę mówiąc nie śledzę aż tak kariery Benedicta aby móc coś więcej o nim powiedzieć. A w RA właśnie to mi się podoba, że mówi wydawałoby się całkiem poważnie jakby sprawdzał czy dany żart trafi do rozmówcy.
Nie wiem które zdjęcia z nim widziałaś. Te pod Stage door, a przynajmniej te z początków spektakli były bardzo serdeczne i widać było, że spotkanie z fanami sprawia mu całkiem niezłą frajdę. Potem jak przypuszczam wraz ze zmęczeniem podchodził do tych spotkań dość machinalnie, zresztą to też potwierdzali w relacjach fani.
A jeśli tą prawdziwą serdeczność, jak mówisz rezerwuje dla swoich najbliższych to myślę, że właśnie tak powinno być.
Na temat krążących plotek ze względu na szacunek jakim go darzę lepiej nie rozmawiajmy.
Jeśli chodzi o Benedicta to warto mu się przyjrzeć. Urodą nie grzeszy, ale nadrabia charyzmą, jest niezwykle uzdolniony. "Grę tajemnic" z jego udziałem oglądałam z zapartym oddechem, niesamowity film, wspaniały.
UsuńNie mówię absolutnie, że wszystkie seriale z RA nadają się do wyrzucenia, bo przecież moje Jego ulubione role (oprócz teatralnych) to kreacje w serialach :)
Nie lubię sama sobie przeczyć, więc tutaj od razu doprecyzowuję.
Mam wrażenie, że RA to ogólnie introwertyk, bardzo wyważony i "angielski". Jest miły, ale "bez przesady", serdeczny, ale w określonym stopniu, kulturalny, ale jednocześnie zachowujący dystans. I to jest bardzo fajne.
Wiesz, ja ogólnie jakoś tak "nie lubię" tego fotografowania się z idolami. Bo właściwie trochę tracę czas. Zatrzymuję na zdjęciu czyjąś twarz, ale czy mam z tego coś więcej?
Chyba w lustro nie mogłabym spojrzeć, gdybym po spotkaniu z moim idolem miała do powiedzenia "tylko" tyle, że mam z nim zdjęcie.
Mam nadzieję, że nie wypowiadam się w nieuprzejmym tonie. I nie mam na celu nikogo obrazić ;)
Najwyżej usuniesz mój wpis :)
Benedicta pamiętam z Sherlocka i muszę przyznać, że był świetny, choć nie widziałam wszystkich sezonów. Poza tym, był świetnym Smaugiem. :-)
UsuńRozumiem sprawę seriali. :-)
Może faktycznie RA jest introwertykiem, choć kłoci się to troszkę z byciem aktorem i chęcią byciem na scenie w centrum uwagi. Ale sam wspominał kiedyś o swojej nieśmiałości.
Niestety nie mam zdjęcia z RA bądź jakąś inną sławą. Do tej pory nie odczuwałam takiej potrzeby, ale jestem w stanie zrozumieć fanów, którzy chcą mieć z nim zdjęcie. Bo to zdjęcie zatrzymuje, choć na chwilę miłe wspomnienie, i może dla kogoś być jak talizman. Ale zauważyłam też, że dla niektórych takie zdjęcie jest formą zaistnienia w necie ( co nie oznacza, że kogoś oceniam, stwierdzam tylko fakt).
Absolutnie nie odbieram Twoich wypowiedzi jako nieuprzejmych. Fajnie, że tu zajrzałaś. :-) Po prostu, nie chcę aby mój blog był źródłem plotek o RA, bo zbyt go cenię.
A ja szczerze mówiąc uważam, ze do tych plotek trzeba po prostu podchodzić z pobłażliwym uśmiechem. Z takim "angielskim" dystansem" :)
UsuńChociaż nie ukrywam, że chciałabym, aby RA miał dzieci. On się świetnie nadaje do bycia ojcem. Tak dobre geny powinny zostać przekazane dalej, to może moja przyszła córka (którą mam nadzieję kiedyś mieć) trafi akurat na Rysiowego syneczka i będziemy wspólnie spędzać sobie święta i weekendy :D
Wiesz, bycie introwertykiem prywatnie to jedno, a praca zawodowa to już inna para kaloszy. Mam znajomych dosyć zamkniętych w sobie prywatnie, którzy błyszczeli w amatorskim teatrze studenckim. Otwierali się na sztukę i widzów.
Co do nieśmiałości; kiedyś widziałam wywiad (jeden z pierwszych po wejściu na ekrany I części "Hobbita") i po RA było widać, że jest porządnie zestresowany. To było urocze na swój sposób. Z tego, co kojarzę to nawet się lekko "zacinał", a że wywiadu udzielał sam to nie miał kto biedaka poratować.
Właśnie tak staram się do tych plotek podchodzić ( choć z niektórymi plotkami nie przychodziło mi to tak łatwo i to jest łagodne określenie), co nie zmienia faktu, że nie chcę aby się tu one pojawiały.
UsuńWiesz, tak naprawdę to nie wiemy czy RA nadawałby się na ojca. To najlepiej wie on sam. Owszem widać, że los dzieciaków, tych trudnych też nie jest mu obcy. Świetnie czyta bajki więc swoim też mógłby kapitalnie czytać, ale czy potrafiłby zrezygnować z części swojej kariery? Tego nie wiemy i może niech zostanie to tajemnicą, jego tajemnicą. Ale zgodzę się z Tobą, że szkoda by było aby takie geny miałby się zmarnować. ;-)
Myślę, że zbyt mało wiemy o RA aby kategorycznie stwierdzić jakim on jest naprawdę w swoim prywatnym życiu. Wiemy tylko tyle ile nam o sobie powie i co uda mam się zaobserwować.
Zawsze pozostaje pytanie o przyczyny tego zestresowania podczas wspomnianego przez Ciebie wywiadu. Może np. bał się, że powie coś czego powiedzieć nie powinien ( np. spoilery) a może to zwykły brak doświadczenia przy promowaniu tak wielkiej produkcji jaką był Hobbit. Ale mam wrażenie, że właśnie takie „potknięcia” dowodzą tylko tego, że to zwykły facet. ;-)
Oj, myślę, że to jest typ bardzo "angielski". Miałam swego czasu styczność z Anglikami i oni naprawdę świetnie się sprawdzają w roli ojców ;) Ogólnie Anglicy są bardzo specyficzni. Chłodni i zdystansowani wobec obcych, ale na placu zabaw to ze swoimi dzieciakami szaleją, jakby mieli po 5 lat i dziurawe zęby mleczne :D
UsuńNie wiemy, jaki jest RA, ale pewne rzeczy można wywnioskować na podstawie tego, co sam Jaśnie Pan zechce o sobie powiedzieć, a także na podstawie słów/ opinii osób, które miały z nim styczność.
Może to nie przesądza o umiejętnościach pedagogicznych, ale wskazuje na określone cechy charakteru i typ osobowości.
RA nada się na ojca, mówię Ci ;P Gdybym miała więcej czasu, była trochę starsza i bardziej odpowiedzialna podjęłabym się wyzwania, ale teraz to tak średnio... ;)
Myślę, że jak się spotka właściwą osobę to kariera karierą, ale człowiek podejmuje decyzję o założeniu rodziny :) Zwłaszcza, że Rysiek nie musiałby z brzuchem chodzić przez 9 miesięcy, co najwyżej temu "brzuszkowi" czasami towarzyszyć :)
Czyli pozostaje mieć nadzieję, że RA to typowy Anglik. :-) Choć uogólnienia przekładane na jednostkę mogą być mylące. ;-)
UsuńI powiem Ci, że to co RA o sobie mówi o raz to co mówią o nim ci, którzy mieli możliwość z nim pracowania bardzo mi się podoba, i to od dość długiego czasu. :-)
Zgadzam się, że poznanie odpowiedniej osoby zmienia priorytety, ale najpierw trzeba taką osobę poznać. ;-) A w byciu rodzicem nie chodzi o te 9 miesięcy tylko o to co będzie później.
I jak to mówią, nigdy nie jest za późno więc kto wie może się jednak zdecydujesz.;-)
RA musiałby mnie bardzo poprosić, żebym się zdecydowała na zmianę priorytetów :D
UsuńJestem na takim etapie życia, że trudno byłoby mi zdecydować się na dołączenie do populacji kobiet zwanych potocznie mamami :)
Kiedy ja się na to zdecyduję, RA może już mieć 2 albo trójkę "na koncie" :D
Wydaje mi się, że czas, kiedy dziecko jest jeszcze w brzuszku jest istotny dla rodziców pod względem zaplanowania przyszłości. Kiedy liczy się na to, że "jakoś" to będzie, to potem wychodzą cyrki nie z tej ziemi :)
Do roli rodzica trzeba się mądrze przygotować. A potem konsekwentnie stawiać przed sobą kolejne cele.
Mnie także cieszy fakt, że pan Armitage jest poważany w środowisku. Zasługuje na to. I na dobre, fajne życie też.
Może jednak zostawmy jemu decyzję kiedy i z kim chce mieć dzieci. ;-)
UsuńZgadzam się, że do roli rodzica trzeba dorosnąć, nie tylko pod względem fizycznym.
I również zgadzam się, że fajnie jest móc widzieć z jakim szacunkiem darzą go inni.
Ja tylko zaznaczam, że ja "odpadam" i musi sobie innej chętnej poszukać :D
UsuńA tak na serio: facet jest niebywale zdolny, ale moim zdaniem lepiej "wypada" w teatrze niż w produkcjach filmowych. To jest zwierzę sceniczne! To jest jego żywioł!
Chociaż wiadomo, że filmy przynoszą więcej korzyści materialnych i wiążą się z pozyskaniem większego grona wielbicieli.
Rozumiem, choć jak mniemam chętnych jest dość sporo ;-)
UsuńNie miałam możliwości widzieć go „na żywo” na scenie, a jedynie to co udostępniło Digital Theatre, ale sam mówił, że podobało mu się granie na scenie, i że cała ta droga jaką przeszedł była po to aby móc wrócić na teatralne deski. I tak sobie myślę, że jeszcze będzie występował w teatrze ( choć sądzę, że bardziej w Nowym Jorku niż w jakimś europejskim teatrze). Ale bez względu na to czy zechce znów być aktorem scenicznym, czy filmowy/serialowym, czy stanie za kamerą będę trzymać za niego kciuki.
Mnie Rysiek nie interesuje ze względu na atrakcyjność fizyczną. Potrafię obiektywnie przyznać, że jest przystojny, ale to nie ma dla mnie większego znaczenia ;) W każdym razie nie czuję się uwiedziona oszałamiająco hipnotyzującym spojrzeniem, siłą męskich ramion czy pięknym uśmiechem :)
UsuńPodziwiam jego umiejętności aktorskie. Kibicuję mu bardzo. Chciałabym kiedyś zobaczyć go np. w dziełach Przybyszewskiego albo Dostojewskiego. Taka dziwna jest ta moja fascynacja Ryśkiem; odarta z całej sfery jego fizyczności.
Ogólnie uważam, że aktor powinien na mnie oddziaływać nawet, kiedy mam zamknięte oczy i tylko słucham. Dlatego Richard i Benedict są dla mnie największymi idolami. Uwielbiam obydwu Panów :)
To zapewne jest Ci łatwiej móc być bardziej obiektywną skoro nie działają na Ciebie jego męskie wdzięki. :-)
UsuńMyślę, że marne są szanse zobaczyć RA w dziełach Przybyszewskiego. W Dostojewskiego już prędzej.
Masz całkiem ciekawe podejście do aktorów. :-) Ale coś w tym jest, i myślę że RA tym swoim barytonem potrafi mocno oddziaływać.
Szukam ciekawych osobowości. Ludzi, którzy mnie zainspirują do czegoś nowego, od których mogę się czegoś nauczyć, którzy coś po sobie we mnie pozostawią :)
UsuńPo RA wciąż mam poczucie niedosytu, ale takiego w pozytywnym sensie. Czekam na Jego rolę życia. Benedict miał swoją w "Grze tajemnic", a Rysiek nie jest jeszcze do końca spełniony jako aktor filmowy.
Thorin był bardzo dobry, ale "Hobbit" to ogólnie świetna produkcja i obsada, która rzucała na kolana już "na wejściu". Człowiek widział czołówkę i już był podekscytowany.
Armitage był częścią tej magicznej przygody i to Go w końcu pchnęło naprzód. Zmotywowało do podjęcia ryzyka, przeprowadzki do USA i zaangażowania się w zupełnie nowe projekty. Jestem z niego dumna. Świetnie sobie radzi jak do tej pory.
Pomyśl sobie, że jakaś osoba niewidoma chce "obejrzeć" "Hobbita"... Nie widzi, więc już na wejściu jest mały kapitał środków, aby dotrzeć do takiej osoby. Wtedy pozostaje sam głos; dykcja, odpowiednia intonacja, esencjonalność, nasycenie odpowiednim kapitałem emocji...
Miałam kiedyś problemy ze wzrokiem (jako dziecko) i wtedy się tego nauczyłam :) Czasami trzeba się obyć bez obrazu.
A Przybyszewski jest wspaniały, szkoda, że tak mało znany i niedoceniany ani u nas ani za granicą.
UsuńTo świetnie trafiłaś zachwycając się RA, bo on może być całkiem niezłą inspiracją ( zresztą już jest dla wielu z nas ;-)).
UsuńMyślę, że właśnie Thorin jak na razie jest jego filmową rolą życia. Nie tylko na to jak ją stworzył ale również i ze względu na czas jaki tej roli poświęcił. Masz rację, że po Hobbicie otworzyło się przed nim sporo drzwi, co zresztą było jego celem. I to jest bardzo pocieszające, że zdolny i szalenie pracowity facet zdobywa coraz większe uznanie. Mocno jestem ciekawa jego nowych projektów. Zwłaszcza, że nie daje się zaszufladkować.
Wiesz, doskonale Cię rozumiem w sprawie RAgłosu, bo ten jego głos to był kolejny element, który mnie zachwycił. A działa na mnie wręcz terapeutycznie. Zastanawiam się jak osoby niewidzące/niedowidzące odebrałby jego Thorina, bo w tym głosie faktycznie słychać majestat, władczość i pewność siebie.
No niestety, nie tylko Przybyszewski jest mało znany.
UsuńMogę z doświadczenia powiedzieć, że kiedy zostajesz z samym głosem to aktor lub aktorka muszą tym głosem świetnie operować. Muszą barwą i tonem głosu stworzyć w czyjejś wyobraźni całą resztę. To bardzo trudne zadanie.
UsuńRA ma pięknie wyćwiczony głos, więc dałby radę. Thorina świetnie się słucha, ale odbiór postaci przez widza to zawsze kwestia indywidualna. Biorąc pod uwagę, że ten facet nagrywa audiobooki to ma spore doświadczenie w kreowaniu postaci w ten sposób.
Póki co, sztandarową rolą RA jest Thorin. Ja chciałabym Go zobaczyć w jakimś dobrym dramacie psychologicznym albo filmie historycznym (na faktach).
A miałaś możliwość wysłuchania któregokolwiek z jego audiobooków? Bo właśnie w nich RA świetnie operuje głosem, cudownie go zmienia, że każda postać ( uwielbiam kiedy odtwarza kobiece głosy) staje się autentyczną, wręcz widzi się jak dana postać wygląda.
UsuńMyślę, że sporo przed nim. Przecież czekamy na jego Sleepwalkera ( nie pamiętam czy to ma być dramat psychologiczny) potem Brain On Fire, no a z historycznych klimatów to Pielgrzymka, że o Urban and the Shed Crew nie wspomnę.
Szczerze? Nienawidzę audiobooków. Sama bardzo szybko czytam i takie nagrania kompletnie nie są dla mnie. Wyłączam po kilku minutach, bo mnie drażnią. I to niezależnie od tego, czy czytającym jest RA czy BC, czy Krystyna Czubówna :)
UsuńNie dla mnie takie udogodnienia techniczne, niestety.
Co do nowych filmów z udziałem RA interesuje mnie "Sleepwalker". Bardzo. Co do reszty mniej się nimi interesuję, bo po prostu nie moja tematyka trochę.
A filmy historyczne lubię bardzo, ale głównie z czasów II wojny światowej albo trochę późniejszych ;)
Widzisz, dziwna jestem. Tyle tego, a i tak wybrzydzam...:)
Mam nadzieję, że może chłopczyna dostanie jakąś nagrodę, bo ma chyba tylko Saturna za rolę Thorina, a przydałoby się coś dodatkowo :D
A wiesz, że nie mam ani jednego polskojęzycznego audiobooka ;-) Rozumiem Twoje podejście do audiobooków i też wolę sama czytać książki. Ale takie audiobooki mają swoje plusy. Są prawdziwym darem dla niewidomych i całkiem fajną sprawą podczas długich podróżach. A te Ryśkowe, no cóż tak jak wspomniałam wyżej działają bardzo terapeutycznie.
UsuńNiestety wciąż nie ma daty ukazania się „Sleepwalkera” więc musimy czekać. RA to dość zapracowany aktor więc może doczekasz się jakiejś jego roli umiejscowionej w okresie II wojny światowej.
Co do nagród dla RA to też trzymam kciuki, ale muszę wspomnieć, że otrzymał nagrodę za swojego audiobooka „Hamlet, Prince of Denmark: A Novel”.
Wiesz, ja tak bardzo "nie siedzę" w planach pana Armitage'a jak Ty. Jestem raczej "obserwującym", a nie fanką z prawdziwego zdarzenia.
UsuńAle może kiedyś jakiś audiobook odsłucham. Nie przeczę, że to fajna sprawa dla osób, które mają problemy z czytaniem albo nie widzą.
Chciałabym, żeby była jakaś okazja do spotkania go gdziekolwiek. Nie wiem, czy on zdaje sobie sprawę, że ma fanów także w Polsce. Nie wiem, bo się jakoś tym nie zajmowałam wcześniej ;)
„Fanka z prawdziwego zdarzenia” fajnie brzmi ;-) Jego audiobooki naprawdę polecam. Jeśli chcesz od jakiegoś zacząć, to poniżej link do „The Convenient Marriage”
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=g_QRd_57Olw&list=PL944V3VJshRdYxyUWgb4vIq5B7l77SRBS
Nie wiem czy RA ma świadomość jak wielu fanów ma w Polsce. Chciałabym aby kiedyś przyjechał do nas promować swój film, może na jakimś festiwalu.
A najbliższa możliwość jego spotkania to festiwal w Leeds, gdzie będzie pokaz filmu z jego udziałem.
Wydaje mi się, że może kiedyś, kiedyś pojawi się w Polsce. Cumberbatch był swego czasu na OFF Camera w Krakowie.
UsuńSzansa jakaś jest ;) Byle mu nie zaproponowali bigosu z kiszonej kapusty na obiad, bo nawieje z szybkością błyskawicy.
Widziałam już raz tego typu angielską reakcję na polskie jedzenie ;)
Jeśli organizatorzy polskiego festiwalu "księciunia" nie zaproszą, to raczej sam się nie wprosi :)
Też liczę na to, że kiedyś się pojawi u nas, skoro Keanu Reevesa mogli zaprosić na jeden z festiwali to i RA może zaproszą, bo tak jak mówisz bez zaproszenia raczej nie przyjedzie ( no może na wakacje). :-)
UsuńRozumiem chęć poczęstowania gościa naszymi specjałami, ale może niekoniecznie kiszoną kapustą.;-)
Nie wiem do kogo trzeba złożyć petycję w tej sprawie i jak JP odniesie się do takiego pomysłu. Nawet, jeśli odmówi, to na pewno będzie najbardziej kulturalna i miła odmowa w dziejach polskich festiwali filmowych ;)
OdpowiedzUsuńCo do wakacji... wątpię. Gdyby pojawił się tutaj ze swym kumplem, Lee Pace'm (często razem podróżują - bez podtekstów, taka prawda), to raz łatwo ich zauważyć (dwa wielkoludy), dwa są zbyt atrakcyjni, aby polskie kobiety im "odpuściły". Obaj życia by nie mieli ;)
Poza tym, wydaje mi się, że RA woli bardziej egzotyczne miejsca.
Dla Anglików polskie jedzenie czasami jest zbyt "egzotyczne" pod względem smaku. Te wszystkie polskie zupy, pieczone schaby i kluski niekoniecznie trafiają w gust obcokrajowców.
Chociaż Rysiek nie wygląda na osobę wybredną.
Nie wiem, czy mi się wydaje, czy znowu zeszczuplał...
Ja liczę, że „Urban and the Shed Crew” mógłby pojawić się na którymś z naszych festiwali i tu byłaby szansa na zobaczenia RA na żywo, zwłaszcza że gra tam jedną z głównych ról, a do tego potrafiłby pięknie o tej roli opowiadać.
UsuńWiesz, bez względu na to z kim by podróżował, może zapuścić dłuższą brodę, założy okulary, czapkę i jestem pewna że nie zostanie u nas rozpoznany. Poza tym, Ryś ma coraz więcej u nas fanów to fakt, ale podejrzewam, że nawet jeśli by go spotkali to nie uwierzyliby swoim oczom. ;-) No chyba, że odezwałby się. :-)
Do wszystkiego idzie się przyzwyczaić, zatem i do naszego ( często ciężkiego) jedzenia Ryś by się przyzwyczaił, tylko ( i tu jest plus całej tej kwestii), że musiałby troszkę dłużej u nas pobyć. ;-)
Nie wiem czy aktualnie RA zeszczuplał, brakuje mi aktualnego jego zdjęcia.
Ja widziałam kilka zdjęć z planu "Urban and the Shed Crew" i wydaje się szczuplejszy, zwłaszcza na twarzy.
UsuńBrody niech lepiej nie zapuszcza, bo wtedy część Go rozpozna jako Thorina, a część maniaków teatralnych (takich jak ja) stwierdzi, że to Proctor jak żywy.
Chociaż... zima idzie, więc jak się opatuli to raczej rozpoznany nie zostanie.
Słyszałam w jednym z wywiadów, że od nadużywania napojów energetyzujących wymiotował na planie "Hobbita" i w trakcie przygotowań do roli Proctora też.
To mnie też tak ujęło. Facet powiedział wprost, że miał problem taki i taki, bez jakiegoś użalania się nad sobą i dramatyzowania.
W Polsce, niestety albo i stety, najgorzej trafić w czasie świąt. Wtedy na stół wjeżdża wszystko i każda babcia czy mama bawi się w samowolne dogadzanie gościom i ładuje na talerze ilości, których się nie da spożyć bez narażenia na poważne konsekwencje żołądka czy wątroby ;)
UsuńTaki biedny, szczupły Ryś byłby łakomym kąskiem dla mojej osobistej babci, która zafundowałaby mu później konieczność długotrwałych pobytów na siłowni w celu zgubienia nadwyżki :P
Ale „Urban and …” kręcony był wiosną zeszłego roku zatem nie ma co porównywać.
UsuńBez dłuższych włosów i protezy nosa nawet z brodą nie będzie wyglądał jak Thorin;-) co do Proctora to możesz mieć rację. ;-)
Wiesz, myślę że gdzieś poszła informacja że RA zwymiotował podczas przygotowań, i już nie pamiętam czy to dziennikarz o to się zapytał, ale dzięki takiej wypowiedzi RA uciął wszelkie spekulacje. Wiadomo, że staje się postacią którą gra i być może ta jego wrażliwość z połączeniem z napojami energetycznymi to było zbyt wiele dla jego żołądka.
Kiedyś mówił, że lubi dobrze zjeść, jak również wspominał że i na siłownię chodzi, ale może faktycznie ze świątecznym jedzeniem nie dałby rady. ;-) Ale może po takiej diecie mógłby jaką charakterystyczną postać zagrać:-) hmm… nie, wycofuję to, mówił że dałby się ogolić na łyso niż przytyć.
Wspominał coś o odwodnieniu w każdym razie. A to jest bardzo niebezpieczna sprawa. Ja pamiętam jedno zdjęcie, które widziałam z czasów "The Crucible" i nie wyglądał zdrowo. Był blady, miał podkrążone oczy, jakby go coś żarło od środka.
UsuńI wtedy pomyślałam: "Kurczę, na co te laski lecą? Wiatr zawieje, a on się zaraz na chodnik przewróci" :P
Ja myślę, że gdyby dostał ciekawy scenariusz zgodziłby się: przytyć/ schudnąć/ przemalować na zielono, itp.
Bo wiesz, patrzysz na Niego i widzisz potężnego faceta, który chwilami przypomina fortece obronną. Taki silny i twardy się wydaje. A potem patrzysz mu w oczy i juz wiesz, że to nie do końca tak wygląda.
UsuńA swoją drogą, niektóre wywiady z Nim to dno i 5 metrów mułu. Wpychania się w sprawy osobiste i intymne nigdy nie zrozumiem.
„The Crucible” troszkę wymęczyło RA. Nie dość, że spektakl dość długi, a czasem grał też i rano. Poza tym do późna w nocy rozdawał autografy pod stage door, więc mógł wyglądać jak cień samego siebie.
UsuńI z niewytłumaczalnego powodu jestem przekonana, że nawet dla dobrej roli Ryś nie pozwoliłby sobie na dodatkowe kilogramy. Że o tym, iż nie ma zbyt dużo facetów w jego wieku z taką sylwetką nie wspomnę. Ale nie wykluczam, że zgodziłby się przemalować na zielono. ;-)
RA sam mówił, że nie ma twarzy miłego faceta. :-)
Jeśli chodzi o wywiady, to w sumie nie było aż tylu w których pytano by się o jego życie prywatne ( no może podczas chińskiej promocji Hobbita ), ale Ryś świetnie chroni swoją prywatność za co bardzo go cenię. A w wywiadach nawet jak trafią mu się te same pytania to on zawsze mówi interesująco, zawsze doda coś ciekawego.
Myślę, że gdyby to było naprawdę coś na miarę roli Turinga w "Grze tajemnic" albo Hawkinga w "Teorii wszystkiego" czy Gyllenhaala w "Nightcrawllerze" to jestem pewna, że dałby się przekonać.
UsuńTe filmy zdobywały nagrody na najważniejszych festiwalach filmowych, odtwórcy głównych ról na stałe zapisali się w historii światowej kinematografii; o takie coś się jednak walczy i dla czegoś takiego człowiek jest w stanie się poświęcić ;)
Ja mam wrażenie, że Rysiek rzadko uśmiecha się "naprawdę". On ma te oczy wiecznie smutne.
Jeśli chodzi o zmęczenie pracą nad "The Crucible": dlatego jestem fanką zdystansowaną ;) Jakby mi wylazł po spektaklu taki ledwo człapiący Rysiek i stanął przed nosem to wcisnęłabym mu do łapy opakowanie Rutinoscorbinu i kazała iść spać.
Mam duży szacunek do Niego za postawę wobec fanów, ale sama po spektaklu idę zwykle zaraz do domu. Choćby dlatego, że jestem beksą, a poprawienie makijażu po ciemku jest trochę zbyt trudne (przy moich problemach z jedną ręką prawie niemożliwe) ;)
A Rysiek ma twarz smutnego faceta.
Usuń