poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Taka jedna piosenka. / Only one song.

Dziś w radiu usłyszałam piosenkę zespołu Hurts pt.:"Miracle" (tekst piosenki tutaj)



I z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu przyszedł mi na myśl sir Guy Gisborne, grany przez Richarda Armitage'a. Sir Guy z drugiego sezonu serialu BBC "Robin Hood"
Richard Armitage jako Sir Guy Gisborne w serialu BBC "Robin Hood" S.2.E11. Źródło:RichardArmitageNet.Com
Poniżej jeden z moich ulubionych odcinków tego serialu. 

wideo udostępnione przez CacaFM




------------------------------------------ 

The English version of my post. 
(And please forgive me for possible mistakes, I'm still working on improving my English)


Only one song.

Today on the radio I heard the song "Miracle" by Hurts. (songs lyrics here)



And for some inexplicable reason I thought about Sir Guy of Gisborne, played by Richard Armitage. Sir Guy of the second season of the BBC series "Robin Hood".
Richard Armitage as Sir Guy in the BBC series "Robin Hood". S.2.E11. Source:RichardArmitageNet.Com

Below one of my favorite episodes of the series.


Video by CacaFM

143 komentarze:

  1. Popieram! Tekst piosenki pasuje do Guy'a jak ulał.
    Jeśli chodzi o Twój ulubiony odcinek - myślę, że Richard mógł w nim dać popis swoich umiejętności aktorskich i wywiązał się z tego zadania wyśmienicie. Tylko On mógł tak dobrze oddać złożoność tej postaci. Gisborne jest niesamowicie skomplikowany, targają nim tak różne emocje, jego nastrój potrafi zmienić się w ciągu sekundy, a do tego ta pasja... Ah, rozmarzyłam się ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dlatego tak lubię ten odcinek.<3 Sir Guy nie jest tu zły, ale okazało się, że ma serce i umie wybaczać. A kiedy mówił do Marian „Do not speak to me!” akcentując każdą ostatnią literę to aż ciarki przechodzą. A czy muszę dodawać, że bardzo lubię właśnie tą wersję sir Guy’a - z 2-go sezonu;)

      Usuń
    2. Świetna piosenka swoją drogą. A tekst prawdziwy aż do bólu.

      Oglądając fragmenty tego odcinka kolejny raz dałam się porwać fali emocji. Nie mogę pojąć faktu, że Marian potrafiła być tak obojętna wobec Guy'a. Jego słowa, gesty, cała postać krzyczy o nadzieję, odrobinę ciepła, współczucia, zrozumienia... Skrzywdzone serce otoczone czarną skorupą gniewu.

      Ale cóż, trzeba trzymać się scenariusza. Nam pozostało jedynie wyobrażać sobie, co zrobiłybyśmy na miejscu bohaterki i jakimi sposobami ratowałybyśmy znękaną duszę sir Guya. ;)

      Usuń
    3. Zdecydowanie, trudno jest być obojętnym na sir Guy’a wykreowanego przez RA.

      Usuń
  2. Tak Aniu! Wyjęłaś mi to z ust, a raczej z palców :) Kiedy wypowiada "Do not speak to me!" to aż chciałabym, żeby to powiedział do mnie i wcale bym się nie obraziła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) a mnie za każdym razem, kiedy to słyszę, wydaje się tak srogi, tak bardzo poważny- od razu wiem, że „żarty się skończyły”. A potem on ratuje Marian…kapitalna mieszanka uczuć.

      Usuń
    2. I jeszcze kiedy mówi " You are liar", albo " Why did you have to put me in this position". Nie potrafię tego wytłumaczyć ale uwielbiam tego słuchać i na to patrzeć - to działa jak narkotyk :)
      Właśnie to, że Guy jest taki nieprzewidywalny, czyni go niezwykle fascynującym. Zdaję sobie jednak sprawę, że gdyby ktoś inny grał Gisborne'a - już by mnie tak nie przyciągał.(jestem jak zawsze obiektywna:)

      Usuń
  3. Oj dziewczyny, jest tak wiele wspaniałych G-M momentów w tym filmiku. Mnie podoba się też ten kiedy Guy mówi mówi do Marian: :You are a liar" z tym uśmiechem oszukanego mężczyzny i ta złowroga mina tuż potem...
    To też jeden z moich ulubionych odcinków i zdecydowanie drugosezonowy Guy jest najlepszy. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, kocham te przytoczone przez Was cytaty.<3 To może dorzucę jeszcze dwa. Pierwszy "You don't know me as well as you think” i zaczynamy czuć, że Guy może być dobrym człowiekiem.;) I drugi "Stay. And make this place bearable" i ten mówi tak niskim głosem, nie ma w tym głosie chęci posiadania Marian, jest pewnego rodzaju czułość. Hmm te słowa chciałbym usłyszeć….

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy prosi ją, żeby została jest taki bezbronny, odrzucił pancerz za którym się chowa i wszystkie maski , które przywdziewa....

      Usuń
    2. Właśnie! Gdyby tylko nie było sheriffa, to żyli by długo i szczęśliwie;) ( czyli byłoby nudno;) )I tak jak pisałaś tylko RA mógł być takim Gisbornem:)

      Wyżej napisałam, że te słowa ( „Stay…) chciałbym usłyszeć ale równie mocno chciałabym je wypowiedzieć….

      Usuń
  5. O Jezu, dziewczyny moje ciśnienie skacze...

    Ja wiem, że serce nie sługa, ale jak ona mogła wybrac Robina zamiast TAKIEGO Gisborne'a! ;)Przecież dostała od niego tak wiele, a sama dawała tylko kłamstwa...
    A kiedy mówi jej o tym żeby została... nie rozumiem jak jej serce mogło nie zmieknąć.
    My jesteśmy dużo wrażliwsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak po prostu musiało być;) Poza tym jak mawiają „stara miłość nie rdzewieje”, więc Marian chętniej spoglądała na Robina. A Guy’a takiego bezbronnego, jak napisała Bob, każda z nas by wybrała, ale nie zapominajmy, że on też miał ciemną stronę ( tylko z drugiej strony kto jej nie ma)… no tak, zdecydowanie Guy to wielowymiarowa postać.

      Usuń
    2. Wiem Aniu, wiem, ale i tak mi to nie leży. ;)
      O ciemnej stronie Guya też trudno zapomnieć, chociaż w stosunku do Marian pozwalał aby to te pozytywne cechy jego osobowości dominowały.
      Rzeczywiście to ciekawa postać do analizy. Ciekawe co by powiedziały moje dzieci, gdybym zadała im wypracowanie na temat: "Sir Guy of Gisborne - bezwzględny łotr czy zagubiona dusza. Swoje rozważania zapisz w formie rozprawki". ;)

      Prawdopodobnie - "Nasza pani oszalała" :))))

      Usuń
    3. Ale jakie to piękne to szaleństwo:) A swoją drogą chciałabym przeczytać taką rozprawkę ;)

      Usuń
    4. Wręcz przeciwnie. To bardzo ciekawy temat :)A przedtem musiałabyś im na lekcjach pozwolić oglądać "Robin Hooda" - byliby zachwyceni ;)

      Usuń
    5. No, ja myślę.:) To byłyby bardzo ciekawe zajęcia.:) Szkoda, że w kanonie lektur nie ma "Robin Hooda", na pocieszenie został nam "Hobbit".

      Usuń
    6. Legenda o Robin Hoodzie jest ponadczasowa, więc kto wie, kto wie, czy proponowany przez Ciebie temat nie znajdzie się na jakimś egzaminie ;)

      Usuń
    7. Chętnie sama bym przystąpiła - wiedzę w temacie mam rozległa, podobnie jak Wy. :D

      Usuń
  6. Masz rację - jesteśmy bardzo wrażliwe i potrafimy dostrzec ukryte dobro. Dodatkowe walory Guy'a - czyli jego fizyczność nie ma dla nas żadnego znaczenia (ten czarny skórzany strój mógłby nie istnieć;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, no oczywiście, że jego boska fizyczność nie ma znaczenia.;):D

      Usuń
    2. Nie, no skądże znowu... ;D

      Walory ducha - oto co interesuje prawdziwe kobiety :)

      Usuń
    3. Oczywiście!;) A my przecież do takich się zaliczamy, czyż nie? :)

      Usuń
  7. Marzę, żeby zobaczyć i posłuchać Go w rzeczywistości:) Czy aktorzy organizują jakieś spotkania ze zwykłymi fanami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś takiego jak poeci odczyty swoich wierszy?

      Wyobrażasz tam sobie nas bob? Wszystkie ze zgodnym rozanieleniem na twarzy, a co niektóre pąsowe jak maki w czerwcu (to ja, zawsze mam wypieki jak się denerwuję, albo ekscytuję - w tym wypadku zakreślam obydwa warianty ;)

      Usuń
  8. Bez dwóch zdań! ;)

    Gdyby Rysiek poczytał co my tu piszemy to myślę, że nawet będąc w trakcie Thorinych skoków nastroju, miałby niezłą rozrywkę, która skutecznie poprawiłaby mu nastrój na dłuższy czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak mi się wydaje Marto!

      Usuń
    2. Proponuję cały blog Ani z komentarzami przetłumaczonymi na angielski wysłać Rysiowi za pośrednictwem jego agenta ;)

      Usuń
    3. Hmmm i wówczas by się dowiedział, że pozwalam sobie nazywać go Ryśkiem zamiast panem Armitage’em...

      Usuń
    4. Z dopiskiem - na wypadek chandry lub przedłużających się Thorinowych zdjęć :)

      Usuń
    5. Jestem pewna, że będzie wyrozumiały :)

      Usuń
    6. Przeczytałby tyle wspaniałości Aniu, że sądzę iż ta mała zuchwałość uszłaby nam na sucho :)

      Usuń
    7. Ten pomysł coraz bardziej mi się podoba. Pomyślcie o tym jego serdecznym i zaraźliwym śmiechu :D

      Usuń
    8. Tak, jego uśmiech wart jest wielu poświęceń:)

      Usuń
    9. Na samą myśl ja się rozpływam...

      Chociaż jak my byśmy mu potem w oczy spojrzały, gdybyśmy wiedziały, że On wie WSZYSTKO co o Nim myślimy...

      ;D

      Usuń
    10. No właśnie, byłoby ciężko…ech…ale on i tak wszystko wie o kobiecej duszy..

      Usuń
    11. Ja występuję tu pod pseudonimem. Nie przyznam się, że ja to ja ;b

      Usuń
    12. Nie przemyślałam tego wcześniej.;)

      Bob, jak masz na imię? :)

      Usuń
    13. Byłoby wspaniale! Po przeczytaniu śmiało mógłby umieścić nas podczas bitwy w pierwszych szeregach swojej armii, jako szczególnie zasłużone i zaangażowane wielbicielki do zadań specjalnych. :)
      Zabawnie by to wyglądało w rzeczywistości. :)

      Usuń
    14. Jako pierwsze do odstrzelenia? ;) Tak, te wszystkie stwory uciekłyby od samego naszego groźnego spojrzenia :)

      Usuń
  9. A co to znaczy „zwykły fan” Bob? :) Ale poważnie, nie wiem, czy Ryś na takich będzie ale inni aktorzy już byli na Hobbitcon. Na blogu Herby można było przeczytać to co mówili o RA

    http://minorherba.wordpress.com/2013/04/02/was-die-kollegen-bei-der-hobbitcon-2013-uber-richard-armitage-gesagt-haben/

    i na Heirs of Durin również można było przeczytać relację

    http://thorinoakenshield.net/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wszyscy wypowiadają się na temat Rysia w samych superlatywach. Zastanawia mnie kiedy On wpada w ten zły nastrój i ujawnia ten swój wybuchowy charakter - może kiedy śpi? ;)

      Usuń
    2. Nie, to musiało być w samochodzie, kiedy ćwiczył swój niski głos.;):D Lub na nartach;)

      Usuń
    3. Na nartach jeździ bardzo ostrożnie, żeby nie połamać nóg - więc tu nie może wybuchać :) Co do samochodu - to ciekawe czy nadal ma kabriolet BMW? (oczywiście jeździ nim powoli - sam wspominał:))

      Usuń
    4. Oczywiście, że na nartach jeździ bezpiecznie, ale może sobie pokrzyczeć na snowboardzistów.;)

      Usuń
    5. Ciekawe gdzie On jeździ na tych nartach? Trzeba zaplanować przyszłe ferie ;)

      Usuń
    6. Czy nie mówił coś o domku w Alpach, dla przyjaciół? Teraz na pewno go na niego stać.

      Usuń
    7. Ja nie jeżdżę na nartach, niestety. Ostatnio to nawet na rolkach nie jeżdżę, choć uwielbiam, bo mnie nawiedzają wizje, że łamię sobie prawą rękę niezbędna do pracy :)

      Usuń
    8. Ja też nie. Więc jest materiał na kolejną fantazję - RA moim prywatnym instruktorem....;)

      Usuń
    9. A, że kiedyś powiedział, że mógłby być właśnie takim instruktorem to ja też chcę się czegoś nauczyć ;)

      Usuń
    10. To mogłoby być miłe...;)
      Chociaż ja wykorzystałabym inne jego talenty gdybym mogła.
      Na przykład mógłby mi udzielić prywatnych lekcji tańca.

      (mniej warstw ubrań krepujących ruchy + brak czerwonego nosa od mrozu)

      Usuń
    11. Fiu, fiu bardzo ciekawa alternatywa Marto!

      Usuń
    12. O nie! Kiedyś przez to prawie spowodowałam wypadek. Fantazjowałam prowadząc samochód, że spotykam RA na jakimś party i On prosi mnie do tańca. Kiedy uświadomiłam sobie, że przecież On świetnie tańczy a ja nikomu, ale to nikomu nie daję się w tańcu prowadzić ( zawsze sama to robię)- wpadłam w panikę w tej mojej fantazji i w rzeczywistości wymusiłam pierwszeństwo na drodze.

      Usuń
    13. Wszystko wskazuje na to, że zwyczajnie wybrałaś złą godzinę na fantazjowanie, Bob:)

      Usuń
    14. Musisz uważać, Bob.;)

      Ja to robię tylko w bezpiecznych warunkach, bo stracić głowę (dosłownie i w przenośni ;) jest bardzo łatwo.

      Ale taniec z R...
      Nie martwcie się i tak bym pewnie nie wytrzymała ciśnienia gdybym poczuła jego rękę na mojej talii...ehm... ;)

      Usuń
    15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  10. Oj dziewczyny, Wy nie wiecie?

    Zamyka się w mieszaniu i rzuca krzesłami przez okno. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne! Krzesła, furiat jeden;)

      Usuń
    2. Pewnie już wiele połamanych leży w jego ogródku ;)

      Usuń
    3. Nie, nie - on uwielbia majsterkować, więc z pewnością wszystkie ponaprawiał ;)

      Usuń
  11. Jaki zmyślny - najpierw psuje - potem naprawia.
    Jest w tym jakiś sens ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, spryciarz z niego, wiadomo on nie lubi się nudzić.:)

      Usuń
    2. Wszystko co robi Richard ma sens :)

      Usuń
    3. Gdybym była jego sąsiadką ciągle coś by mi się psuło i prosiłabym go o pomoc ;)

      Usuń
    4. Sprytnie bob - ja pewnie robiłabym to samo... :)

      Usuń
    5. No i byłoby do kogo chodzić po szklankę cukru, nie?:)

      Usuń
  12. Nie miałby chwili spokoju, biedaczek. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy takiej ilości sąsiadek, bez wątpienia. :)

      Musiałby szybko od nas uciekać żeby nie zwariować.

      Usuń
    2. Jestem pewna, że poradziłby sobie!

      Usuń
    3. Pamiętacie jak chciałyśmy dla Niego gotować? Nie musiałby się martwić kolacją po ciężkim dniu pracy - za naprawę trzeba się odwdzięczyć ;)

      Usuń
    4. Wypada jak najbardziej. Wtedy już byśmy wpadały do niego bez oporów wiedząc, że to transakcja wymienna.

      Warunek - musiałybyśmy świetnie gotować.
      :)

      Usuń
    5. Wszystkiego można się nauczyć, czyż nie? ;)

      Usuń
    6. Nawet jeśli mamy jakieś niedociągnięcia ( myślę tu o sobie) zawsze byłby powód podciągnąć się w sztuce kulinarnej. :)

      Usuń
    7. Ja bardzo lubię gotować a jeszcze bardziej piec ciasta. Pytanie tylko czy by mu smakowało?

      Usuń
    8. Z pewnością by mu to smakowało, bo on lubi dobrze zjeść ( przynajmniej tak to zapamiętałam);)

      Usuń
    9. Kurcze, to ma szczęście, lubi dobrze zjeść, a konsekwencji brak ;) brzuszek płaski jak deska. A ja pamiętam, że jak mówił o kobiecie marzeń to właśnie wspominał, że ona też musiałaby lubić jeść, bo on to uwielbia.
      Ideał, nie? :)

      Usuń
    10. Ideał! nie dość, że może dobrze jeść to jeszcze rewelacyjnie wygląda. Musi mieć dobre geny:)... też bym tak chciała...

      Usuń
    11. Mówił też, że chciałby żeby była trochę niegrzeczna - ciekawe co dokładnie miał na myśli ?...

      Usuń
    12. Wyobraźnia mnie ponosi na wieczór zbytnio. Wpiszcie to pytanie na listę marzeń, koniecznie z priorytetem! :) Kto wie, może kiedyś uchyli rąbka tajemnicy. :)

      Usuń
    13. Pewnie to, że chciałby kogoś kto by go dopełniał, skoro On taki grzeczny jest...:)

      Jak byście sklasyfikowały siebie w skali niegrzeczności?

      Ja niestety grzeczna ;)

      Usuń
    14. Ja raczej też do tej grupy ( tych grzecznych) należę :)

      Usuń
    15. Grzeczna, chociaż kto wie, co się tam czai w środku... :)

      Usuń
    16. już prawie śpię, ale jeszcze się przyznam - zbyt grzeczna, niestety......

      Usuń
    17. Grzeczna, ale przecież każdy ma swoją ciemną stronę ;)

      Usuń
  13. W międzyczasie coś dla oka:
    http://instagram.com/p/X1ZRjmk5DX/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Genialne. Oj, chyba zasnę dziś z bananem na twarzy! :)

      Usuń
    2. Uchwycone w biegu niemalże, Aniu. :)
      Jak fajnie w tym swobodnym zielonym t-shircie wygląda.

      Usuń
    3. 100% prawdziwego mężczyzny w zielonej koszulce ;)

      Usuń
    4. Niby na drugim planie, a jednak to on się rzuca w oczy;)

      Usuń
    5. Pięknie mu w tym kolorze :)

      Usuń
  14. Na przykład budując schron bądź zmyślne pułapki mogące unieruchomić nas na dłuższy czas? ;) Myślę, że na i poza planem Kontry miał okazję zgłębić techniki obronne przed ewentualnym zagrożeniem. Tak na wszelki wypadek. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogubiłam się w tych komentarzach. Myślę, że być unieruchomioną w pułapce RA na dłuższy czas, całkiem fajna perspektywa:)

      Usuń
    2. Ja też chcę do pułapki RA !!!! ;))))

      Usuń
    3. Wszystko przez to, że dodałyśmy komentarz w tym samym czasie kilka wątków wyżej. Wypadłam z wątku. :) Jeszcze trochę i blog się zawiesi przez naszą dzisiejszą rozprawę. :)

      Usuń
    4. Mnie już się zawiesza. :)

      Usuń
    5. Śmieję się nieustannie od kilku godzin, dobrze, że jestem dzisiaj sama w domu. :)

      Usuń
    6. Ja też wciąż chichoczę:)

      Usuń
    7. Ja mam to samo, ale muszę tłumić śmiech bo zaraz wszystkich obudzę :D

      Usuń
    8. A ja chyba powinnam iść spać, bo jutro ( a w zasadzie dzisiaj) w pracy będę nieprzytomna. A to już za 6 godzin, pod warunkiem, że uda mi się zasnąć, jestem tak roześmiana :)

      Usuń
    9. Ja już zupełnie straciłam rachubę czasu, tak się tu fajnie z Wami pisze. :) Powoli idę po rozum do głowy i skłaniam głowę ku poduszce - lepiej nie zachowywać się z rana jak bezrozumne zombie. :D

      Usuń
  15. i alternatywne źródła energii przestałyby być potrzebne - tyle gorących serc ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro słomę zaliczają do alternatywnych źródeł to i gorące serca też może tam wpiszemy:)

      Usuń
    2. i ciał... Mogłybyśmy się rozstawić po jego domu jak kaloryferki ;)

      Usuń
    3. Ja sądzę Aniu, że gorące serce to niezmierzone źródło alternatywnej energii, zdziwiliby się badacze gdyby mieli możliwość dokonania pomiarów u Nas. :)

      Usuń
    4. Tak, nasze gorące serca to bardzo ciekawe zjawisko!

      Usuń
  16. Piękna muzyka i jeszcze piękniejszy widok:

    http://www.youtube.com/watch?v=Gkjvt9YOKvA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bob, już i tak ciężko będzie mi się zasypiać... *_*

      Usuń
    2. Piękne zakończenie dnia. Dziękuję, Bob. :)

      Usuń
    3. kobieto!!! litości!!! dooooobranoc

      Usuń
    4. Dopiero dziś obejrzałam polecane przez Ciebie fanvideo, Bob. Co za przepiękna muzyka<3 Bardzo wyciszająca. Dzięki:*

      Usuń

  17. Dziewczyny! Bardzo mi żal zostawić tak fascynującej dyskusji, ale naprawdę muszę iść spać. Bardzo Wam dziękuję za ten szalony wieczór. Ściskam Was wszystkie :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Dzięki Aniu, my chyba też dopuścimy rozum do głosu i grzecznie powędrujemy za Tobą. Dobrej nocy i jak zawsze RA-snów.
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja dziękuję! Do "napisania" niebawem, kobietki!
      Pięknych snów Wam życzę. :)

      Usuń
    2. Dobranoc! Słodkich snów :)

      Usuń
  19. Widzę, że wczoraj(dzisiaj) czat był. :) Dziękuję Wam za wsparcie. Cieplej jakby się zrobiło, śniegu mniej i dołek jakby płytszy się zrobił. Jest nadzieja, że wylezę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że tendencja malejącego dołka się utrzyma!
      A wczoraj faktycznie (znów<3) miałyśmy szalony wieczór :) całkiem nieźle naładował mi akumulatorki ( w pracy na samo wspomnienie uśmiechałam się pod nosem).

      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Uwielbiam te szalone wieczory! Nic tak nie poprawia humoru jak nocne pogaduszki z WAMI KOCHANE ZRYSIOWANE ;) Pozdrawiam i pozwolę sobie dodać efekt moich poszukiwań w sieci:

      http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=d01PNw5Ii8s

      Usuń
    3. Wiedzę, że wciąż jesteś pod wpływem „N&S”. Piękny fanvid<3 Dzięki Bob!

      Usuń
    4. Prawdę mówiąc, jestem pod wrażeniem wszystkiego co związane z RA ;), ale John Thornton, Guy of Gisborne i John Standring rzucili na mnie czar. Nawet jeśli na chwilę odejdę do innego bohatera (oczywiście Ryśkowego:)) to jakaś niewidzialna siła sprawia, że do nich po prostu MUSZĘ wracać :)

      Usuń
    5. Bo tak właśnie z postaciami granymi przez niego jest. Chce się do nich wracać z różnych powodów. W moim przypadku pociąg do jego postaci zależy od nastroju, czytaj kiedy w RL potrzebuję cech, które dominują w jego postaciach, np. jak potrzebowałabym warknąć na kogoś ( czego nigdy nie robię) tęsknię do sir Guy’a, bo ten krzyknąłby i byłoby po sprawie; jak złości mnie cwaniactwo, albo mam doła wówczas ciągnie mnie to Thorntona, bo kocham jego zasady, prawość i stałość w uczuciu...
      Nie wiem czym Ryś kierował się wybierając swoje role, ale jestem mu wdzięczna za jego wybory :)

      Usuń
    6. Witajcie, dziewczęta. :)

      Kolejna dawka Rysia przed snem to wręcz obowiązek. Świetny fanvid! Wczoraj nie mogłam spokojnie zasnąć, może dziś pan Thornton ułatwi ten proces. ;)

      Ostatnio w wolnych chwilach nie jestem w stanie robić nic poza siedzeniem na youtube i przeglądaniem kolejnych filmików, głownie z sir Guy'em. Niekiedy można odkryć prawdziwe perełki, a stąd już krótka droga do uzależnienia i zapętlania wybranego video w nieskończoność. :)

      Skoro już o fanvidach mowa, nasuwa mi na myśl następujące pytanie: czy próbowałyście kiedykolwiek stworzyć własny?

      Usuń
    7. Tak, z Rysiem czas bardzo szybko upływa. Mnie na dzień dzisiejszy fascynuje tumblr ( och, to prawdziwy pożeracz czasu).Podziwiam fanów, którzy takie fanvidy robią. Często dzięki nim odkrywam całkiem fajną muzykę, po którą sama chyba bym nie sięgnęła.
      A odpowiadając na pytanie, tak, popełniłam taki na walentynki. I prawdę mówiąc chciałabym bardzo nauczyć się jak taki zrobić ( wiem, że photoshop jest do tego dobrym narzędziem, ale niestety nie posiadam takowego :( ) A pomysły znalazłyby się;)ale czasu na zdobycie umiejętności troszkę mało:(

      Usuń
    8. Zgadzam się w pełni, tumblr to zło. :) Sama spędziłam na wątku "Hobbita" niezliczone godziny i wciąż powracam z nadzieją na kolejne wspaniałe rysunki bądź gify.

      Gapa ze mnie, znalazłam właśnie Twoje video, Aniu. :) Czy robiłaś je może w WMP? Swoją drogą nie miałam pojęcia, że Photoshop to tak wszechstronne narzędzie. Ze swojej strony mogę polecić program Pinnacle, choć nie jest on darmowy, niestety. Na szczęście w większości programów przeznaczonych do obróbki video interfejs jest bardzo przystępny, więc specjalnych umiejętności nie trzeba. :)

      W razie, gdybyś potrzebowała jakiejś porady, postaram się pomóc, choć z wiedzą informatyczną raczej u mnie krucho. :)
      Obecnie "bawię się" w tworzenie alternatywnej historii Guya i Marian, ale ciągle brakuje mi czasu, by ją skończyć. To niesamowicie pracochłonne, ale też wciągające zajęcie. Może większa dawka promieni słonecznych pobudzi motywację. Chyba jeszcze na to poczekam. :)

      Usuń
    9. Do zrobienia filmu użyłam dostępnego mi narzędzia, czyli Windows Movie Maker. Dziękuję za polecenie Pinnacle, będę musiała dowiedzieć się czegoś więcej o nim, czyli poszukać jakiegoś triala. Chociaż prawdę mówiąc bardziej kręci mnie tworzenie grafik. Żeby jeszcze znaleźć jakiś program do wydłużania dnia ;)Bo kwiecień, jak co roku do dość napięty ( przyjemnie napięty ;)) miesiąc w naszej rodzinie. I bardzo dziękuję za zaoferowaną pomoc :)

      Naprawdę robisz fanvid?!! Ale fajnie!!!:) Mam nadzieję, że pochwalisz się rezultatem końcowym :)

      Usuń
    10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    11. Nie ma za co, naprawdę. :)

      Paskudna literówka mi się wkradła: nie WMP, a WMM, oczywiście. :)
      Wersja testowa Pinnacla jest bez problemu dostępna na kilku polskich stronach z darmowymi programami, więc i tu problemu nie będzie.

      Gdyby można było zwrócić się do kogoś z postulatem przedłużenia doby o kolejne 24 godziny, byłabym pierwsza w kolejce.:) Najgorzej jest pod wieczór, kiedy głowa dosłownie pęka od nadmiaru pomysłów, a tu, zamiast działania, trzeba wybrać sen.

      Dziękuję, będzie mi bardzo miło, mogąc podzielić się efektami swojej pracy, tym bardziej, że wszystko, co zapisuję na dysku, trafia ostatecznie na płycie do przysłowiowej szuflady. Do tej pory nie miałam zbyt wiele odwagi, by umieścić którykolwiek z filmików w sieci. Dzięki obecności w gronie zRYSIOwanych zdecydowanie łatwiej mi to przyjdzie. :)

      Przyszedł mi do głowy pewien pomysł (i zwracam się tu do wszystkich Was:). Może z okazji urodzin Rysia przygotowałybyśmy jakiś wspólny filmik/grafikę/wiersz, żeby uczcić ten szczególny dzień? Co prawda na razie nie mam konkretnego planu, jak mogłybyśmy się do tego zabrać, ale jest jeszcze tyyyle czasu... A może pomysł ewoluuje i ostatecznie stanie na czymś innym? Co o tym myślicie? Wspaniale byłoby zrobić coś wspólnie. :)

      Usuń
    12. Tamaryszku, nie chowaj do szuflady, tylko zakładaj konto na YT ( jeśli jeszcze nie masz) i umieszczaj swoje filmy. Wiesz, od czegoś trzeba zacząć. Takie założenie miałam, kiedy umieszczałam mój film, teraz jak na niego patrzę to widzę, gdzie bym pewne rzeczy zmieniła ( a najchętniej bym go usunęła). A prawda jest taka, że największą frajdą było samo jego robienie ( no może za wyjątkiem edycji dźwięku, bo mój program Audacity jak nigdy nie chciał ze mną współpracować).

      Fajnie, że myślisz już o Ryśkowych urodzinach:) I z chęcią dołączę się do Twojego projektu ( podoba mi się pomysł z filmikiem :), jak wiemy RA takowe ogląda;) )

      Usuń
    13. Masz rację Aniu, praca nad filmami jest sama w sobie największą nagrodą i niesamowitą radością i tak do tej pory to traktowałam.
      Nawet, gdy po wielu godzinach przy komputerze oczy odmawiały posłuszeństwa, efekt końcowy wynagradzał zmęczenie.
      Dobrze, że nie usunęłaś swojego video - stanowi teraz solidne podwaliny do kolejnych produkcji. Tak, jak napisałaś, od czegoś trzeba zacząć. :) Poza tym ogląda się je bardzo przyjemnie.:)

      Konto już założone, pod wieczór spróbuję wgrać filmik do N&S i jeżeli mi się to uda, wkleję link.

      Wspaniale, bardzo się cieszę! :)Mam nadzieję, że im bliżej dnia zero, tym więcej idea urodzinowego projektu zyska szczegółów. Wówczas nadanie jej ostatecznego kształtu będzie już tylko formalnością. :) Podkreślam jednocześnie, że bardzo zależy mi na tym, żeby projekt był dziełem wszystkich zRYSIOwanych wypowiadających się na blogu. Burza mózgów z pewnością przyniosłaby nieoczekiwane i pozytywne rezultaty. :)

      Co sądzicie o takim pomyśle, dziewczyny (jeśli zaglądacie jeszcze do tego wątku)?

      Usuń
    14. Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale miałam pewne problemy z… hmmm …ogólnie nazwę to „problemy z kompem” brrr...

      Dziękuję za zrozumienie w sprawie zabawy w robienie fanvidów, Tamaryszku:) Cieszę się, że masz już konto, teraz czekam na link do Twojego filmu:)

      Usuń
  20. Dziś już spotkałam się z Johnem na kartach "N&S" a jeszcze czeka Guy, którego muszę oswoić, ponieważ po pierwszych dwóch odcinkach jakoś tak jeszcze nie do końca.... ale piszecie o nim tak pięknie, że dzisiejszy wieczór i jutrzejszy też mam już zaplanowany :)))

    a wczoraj...a właściwie dzisiaj...nie mogłam zasnąć bo po głowie chodził mi Ryś, który bacznie śledził nasze rozmowy, a ponieważ podobno nie zna polskiego więc pracowicie przeklejał linijkę po linijce do translatora i miał problem ze zrozumieniem słowa "zRYSIOwana"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Lynx, z jego postaciami trzeba się delektować. Więc daj sobie czas. Bo czasem pewien szczegół, jakąś głębszą myśl, dostrzega się po kolejnym razie obejrzenia filmu. Mam mieszane uczucia kiedy myślę o sir Guy’u, ale bardzo lubię, jak już wcześniej wspomniałam, tego drugiego sezonu.

      A skoro Ryś usiłuje zrozumieć to wszystko co tu piszemy;) to może mała podpowiedź. Czyli fanvideo BccMee( to była prawdziwa radość móc brać udział w jej projektach)tam jest moje wyjaśnienie tego słowa :)

      https://www.youtube.com/watch?v=6glte0ORIzg&playnext=1&list=PL245D3A6231435695&feature=results_main

      Usuń
    2. jak ja jeszcze mało widziałam - słowniczek jest .... no brak mi słów - czy jest wersja torebkowa tego wydawnictwa ;)???

      mój folder z ulubionymi jest coraz bogatszy i to dzięki Tobie. Dziękuję Aniu.
      Czytam "N&S" po raz wtóry. Ten pierwszy, zainspirowany filmem, był niecierpliwy i zachłanny a teraz delektuję się każdym słowem i nie muszę już oglądać - mam odtwarzacz w uszach i pod powiekami - to takie moje 4D

      Ale "N&S" to nie tylko Ryszard - ten klejnot ma doskonałą oprawę. Chciałabym widzieć Ryszarda w takich właśnie doskonałych produkcjach i właściwie tak jest, z dokładnością do Robin Hooda - mam nadzieję, że zmienię zdanie gdy, tak jak napisałaś... po kolejnym razie, kiedy już odkryję wszystkie szczegóły i głębsze myśli, i ukrytą ironię, i burzę uczuć - daj Guy, że tak właśnie będzie ;)

      Usuń
    3. Też bym chciała, aby taki kieszonkowy słownik był. Niektóre dziewczyny biorące udział w tym projekcie chciały taki wysłać RA... (och, właśnie uświadomiłam sobie, jak dawno temu to się działo; w sumie to nie było aż tak dawno, ale ja mam wrażenie, że to było bardzo dawno- jeśli rozumiesz co tu piszę….) Kochałam blog BccMee ( link do jej bloga na pasku z prawej) nie tylko dlatego, że jej kreatywność swego czasu „ wyrwała” mnie z bardzo smutnego okresu….

      Masz racje, N&S to wspaniała produkcja ( jak tu wcześniej pisałam), jak większość produkcji BBC. Ciekawa sprawa z tymi produkcjami, bo jeśli dobrze pamiętam Ryś ciesząc się na produkcję Hobbita, zachwycał się większymi możliwościami takiej produkcji, w sensie więcej pieniędzy na wszystko, ale ważniejsze, że więcej czasu na jakąś scenę. I tu zastanawiam się, czy jeśli producenci N&S zamiast serialu zrobiliby film, jak wyglądałaby wówczas ta ekranizacja, jeśli mieliby takie, albo zbliżone warunki jakie ma P. Jackson.

      Czekam na Twoje wrażenia z odkrywania Ryśkowego sir Guy’a (i innych postaci też;) )

      Pozdrawiam i RAsnów życzę!

      Usuń
  21. Trafiłaś idealnie z piosenką ;) Lubię ją, puszczałam sobie dość często, ale przyznam że dopiero po Twoim poście zauważyłam jak bardzo tekst pasuje do Guy'a. Przez to chyba znowu powrócę serialu "Robin Hood", mam słabość do niego w tej kreacji, oj mam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Vamp Irella :) Teraz za każdym razem kiedy słyszę tę piosenkę w radiu, a coraz częściej ją słyszę, zawsze widzę przed oczami Sir Guy’a – całkiem przyjemnie uczucie ;)

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.