I z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu przyszedł mi na myśl sir Guy Gisborne, grany przez Richarda Armitage'a. Sir Guy z drugiego sezonu serialu BBC "Robin Hood".
Richard Armitage jako Sir Guy Gisborne w serialu BBC "Robin Hood" S.2.E11. Źródło:RichardArmitageNet.Com |
Poniżej jeden z moich ulubionych odcinków tego serialu.
wideo udostępnione przez CacaFM
Video by CacaFM
------------------------------------------
The English version of my post.
(And please forgive me for possible mistakes, I'm still working on improving my English)
The English version of my post.
(And please forgive me for possible mistakes, I'm still working on improving my English)
Only one song.
And for some inexplicable reason I thought about Sir Guy of Gisborne, played by Richard Armitage. Sir Guy of the second season of the BBC series "Robin Hood".
Below one of my favorite episodes of the series.
Video by CacaFM
Popieram! Tekst piosenki pasuje do Guy'a jak ulał.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Twój ulubiony odcinek - myślę, że Richard mógł w nim dać popis swoich umiejętności aktorskich i wywiązał się z tego zadania wyśmienicie. Tylko On mógł tak dobrze oddać złożoność tej postaci. Gisborne jest niesamowicie skomplikowany, targają nim tak różne emocje, jego nastrój potrafi zmienić się w ciągu sekundy, a do tego ta pasja... Ah, rozmarzyłam się ;)
Właśnie dlatego tak lubię ten odcinek.<3 Sir Guy nie jest tu zły, ale okazało się, że ma serce i umie wybaczać. A kiedy mówił do Marian „Do not speak to me!” akcentując każdą ostatnią literę to aż ciarki przechodzą. A czy muszę dodawać, że bardzo lubię właśnie tą wersję sir Guy’a - z 2-go sezonu;)
UsuńŚwietna piosenka swoją drogą. A tekst prawdziwy aż do bólu.
UsuńOglądając fragmenty tego odcinka kolejny raz dałam się porwać fali emocji. Nie mogę pojąć faktu, że Marian potrafiła być tak obojętna wobec Guy'a. Jego słowa, gesty, cała postać krzyczy o nadzieję, odrobinę ciepła, współczucia, zrozumienia... Skrzywdzone serce otoczone czarną skorupą gniewu.
Ale cóż, trzeba trzymać się scenariusza. Nam pozostało jedynie wyobrażać sobie, co zrobiłybyśmy na miejscu bohaterki i jakimi sposobami ratowałybyśmy znękaną duszę sir Guya. ;)
Zdecydowanie, trudno jest być obojętnym na sir Guy’a wykreowanego przez RA.
UsuńTak Aniu! Wyjęłaś mi to z ust, a raczej z palców :) Kiedy wypowiada "Do not speak to me!" to aż chciałabym, żeby to powiedział do mnie i wcale bym się nie obraziła ;)
OdpowiedzUsuń:) a mnie za każdym razem, kiedy to słyszę, wydaje się tak srogi, tak bardzo poważny- od razu wiem, że „żarty się skończyły”. A potem on ratuje Marian…kapitalna mieszanka uczuć.
UsuńI jeszcze kiedy mówi " You are liar", albo " Why did you have to put me in this position". Nie potrafię tego wytłumaczyć ale uwielbiam tego słuchać i na to patrzeć - to działa jak narkotyk :)
UsuńWłaśnie to, że Guy jest taki nieprzewidywalny, czyni go niezwykle fascynującym. Zdaję sobie jednak sprawę, że gdyby ktoś inny grał Gisborne'a - już by mnie tak nie przyciągał.(jestem jak zawsze obiektywna:)
Oj dziewczyny, jest tak wiele wspaniałych G-M momentów w tym filmiku. Mnie podoba się też ten kiedy Guy mówi mówi do Marian: :You are a liar" z tym uśmiechem oszukanego mężczyzny i ta złowroga mina tuż potem...
OdpowiedzUsuńTo też jeden z moich ulubionych odcinków i zdecydowanie drugosezonowy Guy jest najlepszy. :)
Spójrz piętro wyżej :)
Usuńtwisted sisters ;)
UsuńOch, kocham te przytoczone przez Was cytaty.<3 To może dorzucę jeszcze dwa. Pierwszy "You don't know me as well as you think” i zaczynamy czuć, że Guy może być dobrym człowiekiem.;) I drugi "Stay. And make this place bearable" i ten mówi tak niskim głosem, nie ma w tym głosie chęci posiadania Marian, jest pewnego rodzaju czułość. Hmm te słowa chciałbym usłyszeć….
OdpowiedzUsuńKiedy prosi ją, żeby została jest taki bezbronny, odrzucił pancerz za którym się chowa i wszystkie maski , które przywdziewa....
UsuńWłaśnie! Gdyby tylko nie było sheriffa, to żyli by długo i szczęśliwie;) ( czyli byłoby nudno;) )I tak jak pisałaś tylko RA mógł być takim Gisbornem:)
UsuńWyżej napisałam, że te słowa ( „Stay…) chciałbym usłyszeć ale równie mocno chciałabym je wypowiedzieć….
O Jezu, dziewczyny moje ciśnienie skacze...
OdpowiedzUsuńJa wiem, że serce nie sługa, ale jak ona mogła wybrac Robina zamiast TAKIEGO Gisborne'a! ;)Przecież dostała od niego tak wiele, a sama dawała tylko kłamstwa...
A kiedy mówi jej o tym żeby została... nie rozumiem jak jej serce mogło nie zmieknąć.
My jesteśmy dużo wrażliwsze :)
Tak po prostu musiało być;) Poza tym jak mawiają „stara miłość nie rdzewieje”, więc Marian chętniej spoglądała na Robina. A Guy’a takiego bezbronnego, jak napisała Bob, każda z nas by wybrała, ale nie zapominajmy, że on też miał ciemną stronę ( tylko z drugiej strony kto jej nie ma)… no tak, zdecydowanie Guy to wielowymiarowa postać.
UsuńWiem Aniu, wiem, ale i tak mi to nie leży. ;)
UsuńO ciemnej stronie Guya też trudno zapomnieć, chociaż w stosunku do Marian pozwalał aby to te pozytywne cechy jego osobowości dominowały.
Rzeczywiście to ciekawa postać do analizy. Ciekawe co by powiedziały moje dzieci, gdybym zadała im wypracowanie na temat: "Sir Guy of Gisborne - bezwzględny łotr czy zagubiona dusza. Swoje rozważania zapisz w formie rozprawki". ;)
Prawdopodobnie - "Nasza pani oszalała" :))))
Ale jakie to piękne to szaleństwo:) A swoją drogą chciałabym przeczytać taką rozprawkę ;)
UsuńWręcz przeciwnie. To bardzo ciekawy temat :)A przedtem musiałabyś im na lekcjach pozwolić oglądać "Robin Hooda" - byliby zachwyceni ;)
UsuńNo, ja myślę.:) To byłyby bardzo ciekawe zajęcia.:) Szkoda, że w kanonie lektur nie ma "Robin Hooda", na pocieszenie został nam "Hobbit".
UsuńLegenda o Robin Hoodzie jest ponadczasowa, więc kto wie, kto wie, czy proponowany przez Ciebie temat nie znajdzie się na jakimś egzaminie ;)
UsuńChętnie sama bym przystąpiła - wiedzę w temacie mam rozległa, podobnie jak Wy. :D
UsuńMasz rację - jesteśmy bardzo wrażliwe i potrafimy dostrzec ukryte dobro. Dodatkowe walory Guy'a - czyli jego fizyczność nie ma dla nas żadnego znaczenia (ten czarny skórzany strój mógłby nie istnieć;))
OdpowiedzUsuńNie, no oczywiście, że jego boska fizyczność nie ma znaczenia.;):D
UsuńNie, no skądże znowu... ;D
UsuńWalory ducha - oto co interesuje prawdziwe kobiety :)
Oczywiście!;) A my przecież do takich się zaliczamy, czyż nie? :)
UsuńMarzę, żeby zobaczyć i posłuchać Go w rzeczywistości:) Czy aktorzy organizują jakieś spotkania ze zwykłymi fanami?
OdpowiedzUsuńCoś takiego jak poeci odczyty swoich wierszy?
UsuńWyobrażasz tam sobie nas bob? Wszystkie ze zgodnym rozanieleniem na twarzy, a co niektóre pąsowe jak maki w czerwcu (to ja, zawsze mam wypieki jak się denerwuję, albo ekscytuję - w tym wypadku zakreślam obydwa warianty ;)
Bez dwóch zdań! ;)
OdpowiedzUsuńGdyby Rysiek poczytał co my tu piszemy to myślę, że nawet będąc w trakcie Thorinych skoków nastroju, miałby niezłą rozrywkę, która skutecznie poprawiłaby mu nastrój na dłuższy czas.
Też tak mi się wydaje Marto!
UsuńProponuję cały blog Ani z komentarzami przetłumaczonymi na angielski wysłać Rysiowi za pośrednictwem jego agenta ;)
UsuńHmmm i wówczas by się dowiedział, że pozwalam sobie nazywać go Ryśkiem zamiast panem Armitage’em...
UsuńZ dopiskiem - na wypadek chandry lub przedłużających się Thorinowych zdjęć :)
UsuńJestem pewna, że będzie wyrozumiały :)
UsuńPrzeczytałby tyle wspaniałości Aniu, że sądzę iż ta mała zuchwałość uszłaby nam na sucho :)
UsuńTen pomysł coraz bardziej mi się podoba. Pomyślcie o tym jego serdecznym i zaraźliwym śmiechu :D
UsuńTak, jego uśmiech wart jest wielu poświęceń:)
UsuńNa samą myśl ja się rozpływam...
UsuńChociaż jak my byśmy mu potem w oczy spojrzały, gdybyśmy wiedziały, że On wie WSZYSTKO co o Nim myślimy...
;D
No właśnie, byłoby ciężko…ech…ale on i tak wszystko wie o kobiecej duszy..
UsuńJa występuję tu pod pseudonimem. Nie przyznam się, że ja to ja ;b
UsuńPoniekąd ja też ;)
UsuńNie przemyślałam tego wcześniej.;)
UsuńBob, jak masz na imię? :)
Byłoby wspaniale! Po przeczytaniu śmiało mógłby umieścić nas podczas bitwy w pierwszych szeregach swojej armii, jako szczególnie zasłużone i zaangażowane wielbicielki do zadań specjalnych. :)
UsuńZabawnie by to wyglądało w rzeczywistości. :)
Jako pierwsze do odstrzelenia? ;) Tak, te wszystkie stwory uciekłyby od samego naszego groźnego spojrzenia :)
UsuńA co to znaczy „zwykły fan” Bob? :) Ale poważnie, nie wiem, czy Ryś na takich będzie ale inni aktorzy już byli na Hobbitcon. Na blogu Herby można było przeczytać to co mówili o RA
OdpowiedzUsuńhttp://minorherba.wordpress.com/2013/04/02/was-die-kollegen-bei-der-hobbitcon-2013-uber-richard-armitage-gesagt-haben/
i na Heirs of Durin również można było przeczytać relację
http://thorinoakenshield.net/
Tak, wszyscy wypowiadają się na temat Rysia w samych superlatywach. Zastanawia mnie kiedy On wpada w ten zły nastrój i ujawnia ten swój wybuchowy charakter - może kiedy śpi? ;)
UsuńNie, to musiało być w samochodzie, kiedy ćwiczył swój niski głos.;):D Lub na nartach;)
UsuńNa nartach jeździ bardzo ostrożnie, żeby nie połamać nóg - więc tu nie może wybuchać :) Co do samochodu - to ciekawe czy nadal ma kabriolet BMW? (oczywiście jeździ nim powoli - sam wspominał:))
UsuńOczywiście, że na nartach jeździ bezpiecznie, ale może sobie pokrzyczeć na snowboardzistów.;)
UsuńCiekawe gdzie On jeździ na tych nartach? Trzeba zaplanować przyszłe ferie ;)
UsuńCzy nie mówił coś o domku w Alpach, dla przyjaciół? Teraz na pewno go na niego stać.
UsuńJa nie jeżdżę na nartach, niestety. Ostatnio to nawet na rolkach nie jeżdżę, choć uwielbiam, bo mnie nawiedzają wizje, że łamię sobie prawą rękę niezbędna do pracy :)
UsuńJa też nie. Więc jest materiał na kolejną fantazję - RA moim prywatnym instruktorem....;)
UsuńA, że kiedyś powiedział, że mógłby być właśnie takim instruktorem to ja też chcę się czegoś nauczyć ;)
UsuńTo mogłoby być miłe...;)
UsuńChociaż ja wykorzystałabym inne jego talenty gdybym mogła.
Na przykład mógłby mi udzielić prywatnych lekcji tańca.
(mniej warstw ubrań krepujących ruchy + brak czerwonego nosa od mrozu)
Fiu, fiu bardzo ciekawa alternatywa Marto!
UsuńO nie! Kiedyś przez to prawie spowodowałam wypadek. Fantazjowałam prowadząc samochód, że spotykam RA na jakimś party i On prosi mnie do tańca. Kiedy uświadomiłam sobie, że przecież On świetnie tańczy a ja nikomu, ale to nikomu nie daję się w tańcu prowadzić ( zawsze sama to robię)- wpadłam w panikę w tej mojej fantazji i w rzeczywistości wymusiłam pierwszeństwo na drodze.
UsuńWszystko wskazuje na to, że zwyczajnie wybrałaś złą godzinę na fantazjowanie, Bob:)
UsuńMusisz uważać, Bob.;)
UsuńJa to robię tylko w bezpiecznych warunkach, bo stracić głowę (dosłownie i w przenośni ;) jest bardzo łatwo.
Ale taniec z R...
Nie martwcie się i tak bym pewnie nie wytrzymała ciśnienia gdybym poczuła jego rękę na mojej talii...ehm... ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOj dziewczyny, Wy nie wiecie?
OdpowiedzUsuńZamyka się w mieszaniu i rzuca krzesłami przez okno. ;)
No jasne! Krzesła, furiat jeden;)
UsuńPewnie już wiele połamanych leży w jego ogródku ;)
UsuńNie, nie - on uwielbia majsterkować, więc z pewnością wszystkie ponaprawiał ;)
UsuńJaki zmyślny - najpierw psuje - potem naprawia.
OdpowiedzUsuńJest w tym jakiś sens ;)
Oczywiście, spryciarz z niego, wiadomo on nie lubi się nudzić.:)
UsuńWszystko co robi Richard ma sens :)
UsuńGdybym była jego sąsiadką ciągle coś by mi się psuło i prosiłabym go o pomoc ;)
UsuńSprytnie bob - ja pewnie robiłabym to samo... :)
UsuńNo i byłoby do kogo chodzić po szklankę cukru, nie?:)
UsuńNie miałby chwili spokoju, biedaczek. :)
OdpowiedzUsuńPrzy takiej ilości sąsiadek, bez wątpienia. :)
UsuńMusiałby szybko od nas uciekać żeby nie zwariować.
Witamy!
UsuńJestem pewna, że poradziłby sobie!
UsuńPamiętacie jak chciałyśmy dla Niego gotować? Nie musiałby się martwić kolacją po ciężkim dniu pracy - za naprawę trzeba się odwdzięczyć ;)
UsuńWypada jak najbardziej. Wtedy już byśmy wpadały do niego bez oporów wiedząc, że to transakcja wymienna.
UsuńWarunek - musiałybyśmy świetnie gotować.
:)
Wszystkiego można się nauczyć, czyż nie? ;)
UsuńNawet jeśli mamy jakieś niedociągnięcia ( myślę tu o sobie) zawsze byłby powód podciągnąć się w sztuce kulinarnej. :)
UsuńJa bardzo lubię gotować a jeszcze bardziej piec ciasta. Pytanie tylko czy by mu smakowało?
UsuńZ pewnością by mu to smakowało, bo on lubi dobrze zjeść ( przynajmniej tak to zapamiętałam);)
UsuńKurcze, to ma szczęście, lubi dobrze zjeść, a konsekwencji brak ;) brzuszek płaski jak deska. A ja pamiętam, że jak mówił o kobiecie marzeń to właśnie wspominał, że ona też musiałaby lubić jeść, bo on to uwielbia.
UsuńIdeał, nie? :)
Ideał! nie dość, że może dobrze jeść to jeszcze rewelacyjnie wygląda. Musi mieć dobre geny:)... też bym tak chciała...
UsuńMówił też, że chciałby żeby była trochę niegrzeczna - ciekawe co dokładnie miał na myśli ?...
UsuńTeż mnie to ciekawi:)
UsuńWyobraźnia mnie ponosi na wieczór zbytnio. Wpiszcie to pytanie na listę marzeń, koniecznie z priorytetem! :) Kto wie, może kiedyś uchyli rąbka tajemnicy. :)
UsuńPewnie to, że chciałby kogoś kto by go dopełniał, skoro On taki grzeczny jest...:)
UsuńJak byście sklasyfikowały siebie w skali niegrzeczności?
Ja niestety grzeczna ;)
Ja raczej też do tej grupy ( tych grzecznych) należę :)
UsuńGrzeczna, chociaż kto wie, co się tam czai w środku... :)
Usuńjuż prawie śpię, ale jeszcze się przyznam - zbyt grzeczna, niestety......
UsuńGrzeczna, ale przecież każdy ma swoją ciemną stronę ;)
UsuńW międzyczasie coś dla oka:
OdpowiedzUsuńhttp://instagram.com/p/X1ZRjmk5DX/
Genialne. Oj, chyba zasnę dziś z bananem na twarzy! :)
UsuńUchwycone w biegu niemalże, Aniu. :)
UsuńJak fajnie w tym swobodnym zielonym t-shircie wygląda.
100% prawdziwego mężczyzny w zielonej koszulce ;)
UsuńNiby na drugim planie, a jednak to on się rzuca w oczy;)
UsuńPięknie mu w tym kolorze :)
UsuńNiezmiennie :)
UsuńNa przykład budując schron bądź zmyślne pułapki mogące unieruchomić nas na dłuższy czas? ;) Myślę, że na i poza planem Kontry miał okazję zgłębić techniki obronne przed ewentualnym zagrożeniem. Tak na wszelki wypadek. :)
OdpowiedzUsuńPogubiłam się w tych komentarzach. Myślę, że być unieruchomioną w pułapce RA na dłuższy czas, całkiem fajna perspektywa:)
UsuńJa też chcę do pułapki RA !!!! ;))))
Usuń:D
Usuń:)
UsuńWszystko przez to, że dodałyśmy komentarz w tym samym czasie kilka wątków wyżej. Wypadłam z wątku. :) Jeszcze trochę i blog się zawiesi przez naszą dzisiejszą rozprawę. :)
UsuńMnie już się zawiesza. :)
UsuńŚmieję się nieustannie od kilku godzin, dobrze, że jestem dzisiaj sama w domu. :)
UsuńJa też wciąż chichoczę:)
UsuńJa mam to samo, ale muszę tłumić śmiech bo zaraz wszystkich obudzę :D
UsuńA ja chyba powinnam iść spać, bo jutro ( a w zasadzie dzisiaj) w pracy będę nieprzytomna. A to już za 6 godzin, pod warunkiem, że uda mi się zasnąć, jestem tak roześmiana :)
UsuńJa już zupełnie straciłam rachubę czasu, tak się tu fajnie z Wami pisze. :) Powoli idę po rozum do głowy i skłaniam głowę ku poduszce - lepiej nie zachowywać się z rana jak bezrozumne zombie. :D
Usuńi alternatywne źródła energii przestałyby być potrzebne - tyle gorących serc ;)
OdpowiedzUsuńSkoro słomę zaliczają do alternatywnych źródeł to i gorące serca też może tam wpiszemy:)
Usuńi ciał... Mogłybyśmy się rozstawić po jego domu jak kaloryferki ;)
UsuńJa sądzę Aniu, że gorące serce to niezmierzone źródło alternatywnej energii, zdziwiliby się badacze gdyby mieli możliwość dokonania pomiarów u Nas. :)
UsuńTak, nasze gorące serca to bardzo ciekawe zjawisko!
UsuńPiękna muzyka i jeszcze piękniejszy widok:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=Gkjvt9YOKvA
Bob, już i tak ciężko będzie mi się zasypiać... *_*
UsuńPiękne zakończenie dnia. Dziękuję, Bob. :)
Usuńkobieto!!! litości!!! dooooobranoc
UsuńDopiero dziś obejrzałam polecane przez Ciebie fanvideo, Bob. Co za przepiękna muzyka<3 Bardzo wyciszająca. Dzięki:*
Usuń
OdpowiedzUsuńDziewczyny! Bardzo mi żal zostawić tak fascynującej dyskusji, ale naprawdę muszę iść spać. Bardzo Wam dziękuję za ten szalony wieczór. Ściskam Was wszystkie :*
Dzięki Aniu, my chyba też dopuścimy rozum do głosu i grzecznie powędrujemy za Tobą. Dobrej nocy i jak zawsze RA-snów.
OdpowiedzUsuń:*
I ja dziękuję! Do "napisania" niebawem, kobietki!
UsuńPięknych snów Wam życzę. :)
Dobranoc! Słodkich snów :)
UsuńWidzę, że wczoraj(dzisiaj) czat był. :) Dziękuję Wam za wsparcie. Cieplej jakby się zrobiło, śniegu mniej i dołek jakby płytszy się zrobił. Jest nadzieja, że wylezę. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tendencja malejącego dołka się utrzyma!
UsuńA wczoraj faktycznie (znów<3) miałyśmy szalony wieczór :) całkiem nieźle naładował mi akumulatorki ( w pracy na samo wspomnienie uśmiechałam się pod nosem).
Pozdrawiam :*
Uwielbiam te szalone wieczory! Nic tak nie poprawia humoru jak nocne pogaduszki z WAMI KOCHANE ZRYSIOWANE ;) Pozdrawiam i pozwolę sobie dodać efekt moich poszukiwań w sieci:
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=d01PNw5Ii8s
Wiedzę, że wciąż jesteś pod wpływem „N&S”. Piękny fanvid<3 Dzięki Bob!
UsuńPrawdę mówiąc, jestem pod wrażeniem wszystkiego co związane z RA ;), ale John Thornton, Guy of Gisborne i John Standring rzucili na mnie czar. Nawet jeśli na chwilę odejdę do innego bohatera (oczywiście Ryśkowego:)) to jakaś niewidzialna siła sprawia, że do nich po prostu MUSZĘ wracać :)
UsuńBo tak właśnie z postaciami granymi przez niego jest. Chce się do nich wracać z różnych powodów. W moim przypadku pociąg do jego postaci zależy od nastroju, czytaj kiedy w RL potrzebuję cech, które dominują w jego postaciach, np. jak potrzebowałabym warknąć na kogoś ( czego nigdy nie robię) tęsknię do sir Guy’a, bo ten krzyknąłby i byłoby po sprawie; jak złości mnie cwaniactwo, albo mam doła wówczas ciągnie mnie to Thorntona, bo kocham jego zasady, prawość i stałość w uczuciu...
UsuńNie wiem czym Ryś kierował się wybierając swoje role, ale jestem mu wdzięczna za jego wybory :)
Witajcie, dziewczęta. :)
UsuńKolejna dawka Rysia przed snem to wręcz obowiązek. Świetny fanvid! Wczoraj nie mogłam spokojnie zasnąć, może dziś pan Thornton ułatwi ten proces. ;)
Ostatnio w wolnych chwilach nie jestem w stanie robić nic poza siedzeniem na youtube i przeglądaniem kolejnych filmików, głownie z sir Guy'em. Niekiedy można odkryć prawdziwe perełki, a stąd już krótka droga do uzależnienia i zapętlania wybranego video w nieskończoność. :)
Skoro już o fanvidach mowa, nasuwa mi na myśl następujące pytanie: czy próbowałyście kiedykolwiek stworzyć własny?
Tak, z Rysiem czas bardzo szybko upływa. Mnie na dzień dzisiejszy fascynuje tumblr ( och, to prawdziwy pożeracz czasu).Podziwiam fanów, którzy takie fanvidy robią. Często dzięki nim odkrywam całkiem fajną muzykę, po którą sama chyba bym nie sięgnęła.
UsuńA odpowiadając na pytanie, tak, popełniłam taki na walentynki. I prawdę mówiąc chciałabym bardzo nauczyć się jak taki zrobić ( wiem, że photoshop jest do tego dobrym narzędziem, ale niestety nie posiadam takowego :( ) A pomysły znalazłyby się;)ale czasu na zdobycie umiejętności troszkę mało:(
Zgadzam się w pełni, tumblr to zło. :) Sama spędziłam na wątku "Hobbita" niezliczone godziny i wciąż powracam z nadzieją na kolejne wspaniałe rysunki bądź gify.
UsuńGapa ze mnie, znalazłam właśnie Twoje video, Aniu. :) Czy robiłaś je może w WMP? Swoją drogą nie miałam pojęcia, że Photoshop to tak wszechstronne narzędzie. Ze swojej strony mogę polecić program Pinnacle, choć nie jest on darmowy, niestety. Na szczęście w większości programów przeznaczonych do obróbki video interfejs jest bardzo przystępny, więc specjalnych umiejętności nie trzeba. :)
W razie, gdybyś potrzebowała jakiejś porady, postaram się pomóc, choć z wiedzą informatyczną raczej u mnie krucho. :)
Obecnie "bawię się" w tworzenie alternatywnej historii Guya i Marian, ale ciągle brakuje mi czasu, by ją skończyć. To niesamowicie pracochłonne, ale też wciągające zajęcie. Może większa dawka promieni słonecznych pobudzi motywację. Chyba jeszcze na to poczekam. :)
Do zrobienia filmu użyłam dostępnego mi narzędzia, czyli Windows Movie Maker. Dziękuję za polecenie Pinnacle, będę musiała dowiedzieć się czegoś więcej o nim, czyli poszukać jakiegoś triala. Chociaż prawdę mówiąc bardziej kręci mnie tworzenie grafik. Żeby jeszcze znaleźć jakiś program do wydłużania dnia ;)Bo kwiecień, jak co roku do dość napięty ( przyjemnie napięty ;)) miesiąc w naszej rodzinie. I bardzo dziękuję za zaoferowaną pomoc :)
UsuńNaprawdę robisz fanvid?!! Ale fajnie!!!:) Mam nadzieję, że pochwalisz się rezultatem końcowym :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNie ma za co, naprawdę. :)
UsuńPaskudna literówka mi się wkradła: nie WMP, a WMM, oczywiście. :)
Wersja testowa Pinnacla jest bez problemu dostępna na kilku polskich stronach z darmowymi programami, więc i tu problemu nie będzie.
Gdyby można było zwrócić się do kogoś z postulatem przedłużenia doby o kolejne 24 godziny, byłabym pierwsza w kolejce.:) Najgorzej jest pod wieczór, kiedy głowa dosłownie pęka od nadmiaru pomysłów, a tu, zamiast działania, trzeba wybrać sen.
Dziękuję, będzie mi bardzo miło, mogąc podzielić się efektami swojej pracy, tym bardziej, że wszystko, co zapisuję na dysku, trafia ostatecznie na płycie do przysłowiowej szuflady. Do tej pory nie miałam zbyt wiele odwagi, by umieścić którykolwiek z filmików w sieci. Dzięki obecności w gronie zRYSIOwanych zdecydowanie łatwiej mi to przyjdzie. :)
Przyszedł mi do głowy pewien pomysł (i zwracam się tu do wszystkich Was:). Może z okazji urodzin Rysia przygotowałybyśmy jakiś wspólny filmik/grafikę/wiersz, żeby uczcić ten szczególny dzień? Co prawda na razie nie mam konkretnego planu, jak mogłybyśmy się do tego zabrać, ale jest jeszcze tyyyle czasu... A może pomysł ewoluuje i ostatecznie stanie na czymś innym? Co o tym myślicie? Wspaniale byłoby zrobić coś wspólnie. :)
Tamaryszku, nie chowaj do szuflady, tylko zakładaj konto na YT ( jeśli jeszcze nie masz) i umieszczaj swoje filmy. Wiesz, od czegoś trzeba zacząć. Takie założenie miałam, kiedy umieszczałam mój film, teraz jak na niego patrzę to widzę, gdzie bym pewne rzeczy zmieniła ( a najchętniej bym go usunęła). A prawda jest taka, że największą frajdą było samo jego robienie ( no może za wyjątkiem edycji dźwięku, bo mój program Audacity jak nigdy nie chciał ze mną współpracować).
UsuńFajnie, że myślisz już o Ryśkowych urodzinach:) I z chęcią dołączę się do Twojego projektu ( podoba mi się pomysł z filmikiem :), jak wiemy RA takowe ogląda;) )
Masz rację Aniu, praca nad filmami jest sama w sobie największą nagrodą i niesamowitą radością i tak do tej pory to traktowałam.
UsuńNawet, gdy po wielu godzinach przy komputerze oczy odmawiały posłuszeństwa, efekt końcowy wynagradzał zmęczenie.
Dobrze, że nie usunęłaś swojego video - stanowi teraz solidne podwaliny do kolejnych produkcji. Tak, jak napisałaś, od czegoś trzeba zacząć. :) Poza tym ogląda się je bardzo przyjemnie.:)
Konto już założone, pod wieczór spróbuję wgrać filmik do N&S i jeżeli mi się to uda, wkleję link.
Wspaniale, bardzo się cieszę! :)Mam nadzieję, że im bliżej dnia zero, tym więcej idea urodzinowego projektu zyska szczegółów. Wówczas nadanie jej ostatecznego kształtu będzie już tylko formalnością. :) Podkreślam jednocześnie, że bardzo zależy mi na tym, żeby projekt był dziełem wszystkich zRYSIOwanych wypowiadających się na blogu. Burza mózgów z pewnością przyniosłaby nieoczekiwane i pozytywne rezultaty. :)
Co sądzicie o takim pomyśle, dziewczyny (jeśli zaglądacie jeszcze do tego wątku)?
Przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale miałam pewne problemy z… hmmm …ogólnie nazwę to „problemy z kompem” brrr...
UsuńDziękuję za zrozumienie w sprawie zabawy w robienie fanvidów, Tamaryszku:) Cieszę się, że masz już konto, teraz czekam na link do Twojego filmu:)
Dziś już spotkałam się z Johnem na kartach "N&S" a jeszcze czeka Guy, którego muszę oswoić, ponieważ po pierwszych dwóch odcinkach jakoś tak jeszcze nie do końca.... ale piszecie o nim tak pięknie, że dzisiejszy wieczór i jutrzejszy też mam już zaplanowany :)))
OdpowiedzUsuńa wczoraj...a właściwie dzisiaj...nie mogłam zasnąć bo po głowie chodził mi Ryś, który bacznie śledził nasze rozmowy, a ponieważ podobno nie zna polskiego więc pracowicie przeklejał linijkę po linijce do translatora i miał problem ze zrozumieniem słowa "zRYSIOwana"
Wiesz Lynx, z jego postaciami trzeba się delektować. Więc daj sobie czas. Bo czasem pewien szczegół, jakąś głębszą myśl, dostrzega się po kolejnym razie obejrzenia filmu. Mam mieszane uczucia kiedy myślę o sir Guy’u, ale bardzo lubię, jak już wcześniej wspomniałam, tego drugiego sezonu.
UsuńA skoro Ryś usiłuje zrozumieć to wszystko co tu piszemy;) to może mała podpowiedź. Czyli fanvideo BccMee( to była prawdziwa radość móc brać udział w jej projektach)tam jest moje wyjaśnienie tego słowa :)
https://www.youtube.com/watch?v=6glte0ORIzg&playnext=1&list=PL245D3A6231435695&feature=results_main
jak ja jeszcze mało widziałam - słowniczek jest .... no brak mi słów - czy jest wersja torebkowa tego wydawnictwa ;)???
Usuńmój folder z ulubionymi jest coraz bogatszy i to dzięki Tobie. Dziękuję Aniu.
Czytam "N&S" po raz wtóry. Ten pierwszy, zainspirowany filmem, był niecierpliwy i zachłanny a teraz delektuję się każdym słowem i nie muszę już oglądać - mam odtwarzacz w uszach i pod powiekami - to takie moje 4D
Ale "N&S" to nie tylko Ryszard - ten klejnot ma doskonałą oprawę. Chciałabym widzieć Ryszarda w takich właśnie doskonałych produkcjach i właściwie tak jest, z dokładnością do Robin Hooda - mam nadzieję, że zmienię zdanie gdy, tak jak napisałaś... po kolejnym razie, kiedy już odkryję wszystkie szczegóły i głębsze myśli, i ukrytą ironię, i burzę uczuć - daj Guy, że tak właśnie będzie ;)
Też bym chciała, aby taki kieszonkowy słownik był. Niektóre dziewczyny biorące udział w tym projekcie chciały taki wysłać RA... (och, właśnie uświadomiłam sobie, jak dawno temu to się działo; w sumie to nie było aż tak dawno, ale ja mam wrażenie, że to było bardzo dawno- jeśli rozumiesz co tu piszę….) Kochałam blog BccMee ( link do jej bloga na pasku z prawej) nie tylko dlatego, że jej kreatywność swego czasu „ wyrwała” mnie z bardzo smutnego okresu….
UsuńMasz racje, N&S to wspaniała produkcja ( jak tu wcześniej pisałam), jak większość produkcji BBC. Ciekawa sprawa z tymi produkcjami, bo jeśli dobrze pamiętam Ryś ciesząc się na produkcję Hobbita, zachwycał się większymi możliwościami takiej produkcji, w sensie więcej pieniędzy na wszystko, ale ważniejsze, że więcej czasu na jakąś scenę. I tu zastanawiam się, czy jeśli producenci N&S zamiast serialu zrobiliby film, jak wyglądałaby wówczas ta ekranizacja, jeśli mieliby takie, albo zbliżone warunki jakie ma P. Jackson.
Czekam na Twoje wrażenia z odkrywania Ryśkowego sir Guy’a (i innych postaci też;) )
Pozdrawiam i RAsnów życzę!
Trafiłaś idealnie z piosenką ;) Lubię ją, puszczałam sobie dość często, ale przyznam że dopiero po Twoim poście zauważyłam jak bardzo tekst pasuje do Guy'a. Przez to chyba znowu powrócę serialu "Robin Hood", mam słabość do niego w tej kreacji, oj mam...
OdpowiedzUsuńDzięki Vamp Irella :) Teraz za każdym razem kiedy słyszę tę piosenkę w radiu, a coraz częściej ją słyszę, zawsze widzę przed oczami Sir Guy’a – całkiem przyjemnie uczucie ;)
Usuń