środa, 9 grudnia 2015

Rozwiązanie zagadki nr6.

Zgodnie z obietnicą daną 07/12/2015r. poniżej podaję rozwiązanie zagadki nr6.

Prawidłowa odpowiedź na pierwsze pytanie jest to, że panna Hale podarowała panu Thorntonowi Platona swojego zmarłego ojca. A imiona rodziców Margaret Hale to: Richard i Maria. 
Natomiast drugie pytanie dotyczyło screena na którym był Richard Armitage jako John Standring z miniserialu „Sparkhouse”/ „Dom na wrzosowisku”.
Gratuluję Wszystkim, 
którzy znali poprawne odpowiedzi!

Oraz dziękuję Wszystkim, którzy bawili się ze mną postaciami granymi przez pana Armitage’a, gdyż szóste pytanie było ostatnim w tej zabawie.

58 komentarzy:

  1. Heloł. Mam pytanie z innej beczki. Co się porobiło, że blog był nieczynny tyle czasu?
    I przyznac sie laski, która z was już nabyła ten beznadziejny extended Hobbita?;)
    I kiedy Kate znowu coś napisze, bo nudno?
    Pozdrawiam with all of my heart. Cmok!:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy beznadziejny, ocenię, jak nabędę drogą kupna, chociaż na razie mam inne wydatki i inne priorytety, więc ten zakup musi poczekać. Nie przeterminuje się na sklepowej półce. Jeśli nabędę, to na pewno nie dla podziwiania kolejnych efektów cyfrowych, a tylko po to, by zobaczyć pogrzeb Thorina i posłuchać "ścieżki dźwiękowej" przy montowaniu zbroi na Ryśku. Chyba powinnam to sobie puszczać przed pójściem spać jako kołysankę na dobre i kosmate sny.
      Jak Ci tęskno do fanfików, to mam propozycję nie do odrzucenia - napisz swój, pokaż, co Ci w duszy gra. I nie piszę tego złośliwie (no, może trochę). Pisanie opowieści to niezła frajda, rozwijająca wyobraźnię i pióro. A i my się trochę pobawimy w recenzentki. Nudno nie będzie na pewno.
      Wiele osób się zastanawia, co się porobiło. Sama nie znam odpowiedzi na to pytanie, ale wiem jedno: to jest już inne miejsce, niż było rok temu. A blogowi sprzed półtora roku odśpiewałam już, niestety, "Requiem aeternam" :-(

      Usuń
    2. Gdyby w dodatkach jedna płyta była całkowicie poświęcona zakulisowym ujęciom Ryśka, to zakup byłby oczywisty, a że nie jest, to nie ma się co gorączkować. Szczególnie, że można co nieco w necie pooglądać - choćby zakładanie zbroi przy użyciu wiertarki:)
      Interesujące, dobrze napisane fanfiki można by poczytać - byłoby o czym podyskutować.
      A co się porobiło? Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Niestety:(

      Usuń
    3. Robin, jak miło Cię znowu widzieć :*
      Ja EE nie mam i mieć nie będę. Wprawdzie te 150 zł to nie majątek, ale jednak znajdę lepsze zastosowanie dla tych pieniędzy ;)
      A mnie tam się nie nudzi, wręcz przeciwnie :P

      Kasieńko - pisanie to chyba rozwija klawiaturę, bo pióro to raczej niekoniecznie ;D. A zresztą - skąd wiesz, że Robin czegoś nie napisała? ;P

      Usuń
    4. Ja Hobbita nie kupię, nie za bardzo podoba mi się ten film. Scena pogrzebu wydaje mi się taka na siłę, aby tylko wstawić do wersji rozszerzonej i przyciągnąć ludzi.
      Blog psuje się od dawna, teraz to już nawet żadne informacje o Richardzie się nie pojawiają.
      Ja nie czytałam tych fanfików za bardzo, ale nie wiem, czy to jest dobre miejsce na to, zresztą zawsze to było dla mnie trochę dziwne, że są publikowane tu, zamiast na osobnym blogu. Bez urazy, dziewczyny, po prostu nigdy nie rozumiałam, czemu tak jest. A skoro teraz nie pojawiają się żadne nowe posty, to chyba byłoby głupio, gdyby każdy post to był fanfik. Tak mi się wydaje, ja bym się czuła dziwnie, gdyby tu były same fanfiki. Ale nie chcę nikogo urazić, tak po prostu uważam. Przepraszam, jeśli ktoś poczuje się urażony.

      Usuń
    5. Jeanette, to jeszcze zależy, kto czym pisze. Nie wątpię, że są tradycjonaliści, którzy cenią sobie atramentowy ślad pióra na papierze. A zresztą kiedy natchnienie dopadnie, to nie czeka się na dostęp do klawiatury, tylko pisze się tym, co się ma pod ręką: długopisem, ołówkiem czy nawet kredką do powiek ;) Może po jakimś czasie i klawiatura komputerowa zasłuży sobie na własny związek frazeologiczny. :)
      Nie wiem, czy Robin coś napisała, czy nie. Nie chwaliła się publicznie. ;) Wiem tylko, że jak nigdzie nie mogę znaleźć fanfika o interesującej mnie tematyce, to wolę sama pofantazjować (i spisać to, bądź nie), niż czekać.

      Usuń
    6. Ja tam najbardziej lubię notować na telefonie, to mam zawsze pod ręką ;)
      Ale nie każdy jest taki jak Ty, no nie? Ja na przykład nie lubię pisać powieści, wolę scenariusze ;P. Za to czytać uwielbiam ;)

      Usuń
    7. Można np. pisać długopisem uderzając nim w klawiaturę.

      Usuń
    8. Hahaha, idealny kompromis, Robin :D

      Usuń
    9. Ja uwielbiam fanfiki, i czytać i pisać, i w obu przypadkach ważny jest dla mnie poziom twórczości. No i nikogo na siłę nie "uszczęśliwiam" swoją pisaniną.

      Usuń
    10. To bardzo ważna cecha, żeby nikogo nie uszczęśliwiać na siłę, Tony ;). Poziom twórczości zawsze powinien mieć znaczenie, choć niestety nie zawsze ma ;)

      Usuń
  2. Jeannette- wzajemnie;) dobrze wrócić.
    I na serio się zartwiłam co tu się wyczynia. Czyżby jakiś prawdziwy troll wpadł i ostro nabruździł?
    MMK- też zawsze uważałam, że te fanfiki nie powinny być tu publikowane. Ale skoro były, to trzeba je było komentować. A to do pewnego czasu stanowiło nawet niezłą zabawę;)) (nie dla wszystkich, ale dla mnie tak;))
    Kasieńka- po to się pytam czy Kate coś pisze, bo sama nie mam zamiaru niczego tworzyć. Są ci co piszą i ci co czytają. Ci co piszą czekają na opinie czytających a czytający wydają opinie o tym co zostało napisane. Należę do tych drugich. A pogrzeb Thorina to możesz sobie na youtubie obejrzeć za free.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jednak sądzę, że to sprawa między Kate a Anną, gdzie jest publikowany fanfik i niech sobie robią, co chcą, lepiej to zostawić ;)

      Usuń
    2. Może i masz rację, Jeannette, ale jednak wydaje mi się, że mogę mieć własne zdanie. Ja nie mówię, że coś w tym złego, że są fanfiki, tylko dziwię się, czemu tutaj. I nie chcę, żeby tu były same fanfiki, bo nie po to tu wchodzę. I smutno mi, że nie ma tu już informacji o Richardzie.

      Usuń
    3. No rozumiem, Mario Magdaleno, ale czy wszyscy zrozumieją, to nie jestem pewna ;)

      Usuń
    4. Istotnie, jakoś mało RA na blogu poświęconym...RA.

      Usuń
    5. No i to mi się nie podoba.

      Usuń
    6. Dziewczyny, chyba trzeba też zwrócić uwagę, że ostatnio jest dość cicho u RA, więc Ania też nie bardzo ma co publikować. Może stąd ta zabawa z RA-postaciami ;)

      Usuń
    7. Nieprawda, Jeannette, bo na fejsie pojawiały się nowe rzeczy, tylko tu cisza. Poza tym Kasieńka ostatnio wstawiła informację o nowym projekcie i ona też nie została opublikowana w poście. Za dawnych czasów od razu powstałby nowy post, gdyby ktoś coś wstawił w komentarzu.

      Usuń
    8. Jeannette, obecne niby "cicho" u RA jest wrzaskiem w porównaniu z niegdysiejszą posuchą, a wtedy blog tętnił pełnią życia i tematy Ryśkowe i okołoRyśkowe dostarczały mnóstwo emocji i rozrywki, zarówno piszącym jak i jedynie czytającym.

      Usuń
    9. Mario Magdaleno, nie zaglądam na fejsa, więc się nie orientuję. I przyznam, że jakoś ten komentarz Kasieńki mi umknął. No więc masz rację, niestety.
      Tony, chyba nie znajdę kontrargumentu ;)

      Usuń
  3. YouTube to nie ta bajka - a przede wszystkim nie ta jakość obrazu. :-| Zresztą skoro mam wersje rozszerzone wszystkich filmów, to i tu się nie wyłamię, tylko na razie zakup odkładam sobie na bliżej nieokreśloną przyszłość (może w 2016 stanieje?).
    No to tyle literackiego bogactwa do zopiniowania jest na fanfiction.net! Do końca życia wystarczy każdemu, kto się chce w krytyka bawić.

    Moje skromne zdanie? Kłótnie, waśnie i spory, ogólne i personalne utarczki blogowe i pozablogowe, niczemu nie służące czepianie się słówek, obrażanie się za byle co, przepraszanie za byle co, jak również obrażanie się i przepraszanie za rzeczy całkiem poważne...
    A gdzie w tym wszystkim jest Rysiek i nasze pozytywne zakręcenie na jego punkcie? Gdzieś na bardzo, bardzo odległym planie. Właściwie w ogóle nieważne i zapomniane. I nie dziwię się nikomu, kto zagląda tu tylko raz, po czym zniesmaczony wychodzi. Zaglądam tu, bo mam wielki sentyment do tego miejsca. I nadzieję, że mimo różnych tarć i całych litrów "złej krwi", jaka się tu pojawiła, jeszcze będzie po dawnemu. Głupia ta nadzieja jak but, co nie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio zauważyłam tylko jedną osobę, która się ciągle obraża.
      Zawieszenie bloga to chyba też był skutek obrażenia się. A też bym chciała, żeby było jak kiedyś.

      Usuń
    2. Wprawdzie nadzieja matką głupich,ale każda matka kocha swoje dzieci:) Jednakże nie za bardzo wierzę, żeby na blogu jeszcze mogło być normalnie. Nasza wizja bloga za bardzo odstaje od wizji gospodyni, i podejrzewam, że możemy jedynie usłyszeć, że jak nam się nie podoba, to przecież wcale nie musimy tu zaglądać:( Przykre, ale prawdziwe.

      Usuń
    3. Tony, zapewne masz sporo racji, ale Ania nie tak dawno robiła przecież ankietę, czym dla nas jest ten blog, więc chyba jej zależało, żeby się dowiedzieć, czego my byśmy chciały ;)

      Usuń
    4. Zresztą to też widać po komentarzach - najwięcej osób komentuje posty na temat informacji stricte o RA, więc chyba to najbardziej ludzi interesuje. Poza tym wiadomo, że najbardziej ciekawią nowości i o tym wszyscy chcą rozmawiać. O nowych projektach, nowych zdjęciach i wywiadach. Cała reszta to tylko przerywniki, dla zabicia czasu.

      Usuń
    5. Wiesz Jeannette, ankieta ankietą, ale wiele zależy od interpretacji wyników, a przede wszystkim od pytań i sposobu ich sformułowania - posłużyłabym się terminem prawnym: sugerowanie odpowiedzi.

      Usuń
  4. A ja pragnę zauważyć, że w tytule bloga jest napisane "kilka myśli nie tylko o Richard Armitage". Więc skoro "nie tylko", to chyba znaczy, że na tym blogu miało też być coś innego niż RA, prawda? To tylko takie spostrzeżenie ;)
    Ja na przykład najbardziej lubiłam te wszystkie Guy Day'e, dobre początki tygodnia, zabawy i wstawki muzyczne ;). Ale zgodzę się, że to wszystko nie może dominować, zwłaszcza jeśli na blogu coraz mniej jest świeżych informacji.
    A w ogóle moim ulubionym postem jest ten o euro2012 ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja nie mówię, że ma być ściśle i wyłącznie o Ryśku, a kto zechce na manowce zboczyć, ten dostanie po łapach. To, o czym piszesz, czyli zabawy, Guy Daye i tym podobne cudeńka to właśnie był przejaw radosnego podejścia do RA-tematyki. Coś, co bardzo lubiłam, lubię i za czym tęsknię.
      Natomiast w komentarzach i dyskusjach pierwsze skrzypce zaczęło zajmować to, o czym pisałam wyżej - i to właśnie odebrało blogowi jego dawne "ja". Część nowości można brać bezpośrednio z Ryśkowego twittera, więc nie ma sensu szczególnie się powtarzać. Ale te głupawki na prawie 200 postów pisane do późnych godzin nocnych, dyskusje, które były dyskusjami, a nie pyskówkami i akademickim czepianiem się słówek... Tego mi najbardziej brak.

      Usuń
    2. Nawet gdyby post nie był ściśle "Ryśkowy, to i tak do Ryśka byśmy doszły - okrężnymi drogami, manowcami, wodą, powietrzem czy lądem - i kiedyś to było normalne, a teraz? Teraz ma być porządek i żadna wolna myśl nie ma prawa się prześlizgnąć, bo jest poczytywana za brak szacunku dla RA. Ośmielam się twierdzić, że Rysiek wolałby blog w starym wydaniu.

      Usuń
    3. No właśnie, tak jak mówi Tony F.P. Ostatnio przecież Dżoana zrezygnowała z bloga, bo choć pisała o Richardzie, to gospodyni bloga się nie podobało, że nie na temat. Teraz trzeba się wypowiadać w ryzach od do, bo inaczej nie można. Tak się nie da rozmawiać. Kiedyś można było rozmawiać swobodnie. A teraz cenzura. Nic dziwnego, że nikt nie chce rozmawiać w takich warunkach.

      Usuń
    4. Cenzury mamy dość w codziennym życiu i potrzebujemy odskoczni, swobody i luzu, a nie wzorców rozmów i pilnowania się, żeby nie napisać czegoś, co może być uznane za obrazę RA bądź gospodyni bloga. Tym bardziej, że piszą tu dorosłe, kulturalne kobiety, i wulgarne czy obraźliwe teksty nie wchodzą w grę.

      Usuń
    5. "Obraza RA" jest niemożliwa z jednej prostej przyczyny: Rysiek raczej naszych dyskusji nie czyta :) A gdyby przeczytał, to śmiem twierdzić, że zaleciłby nam więcej luzu i radości, a mniej spinania się. Coś mi tak majaczy w pamięci, że chyba kiedyś wypowiedział się w podobny sposób przy okazji jakiejś wielkiej kłótni w angielskojęzycznym fandomie.

      Usuń
    6. Tak powiedział? Nie kojarzę tego.

      Usuń
    7. Nader słusznie Ci się Kasieńko majaczy, bo tak właśnie było -Rysiu grzecznie i serdecznie "wylał wiadro zimnej wody" na rozjuszone fanki. Gdyby Rysiu znał język polski i poczytał sobie niegdysiejsze blogowe dyskusje na swój temat, to miałby niezły ubaw, i jakoś nie chce mi się wierzyć, że poczułby się urażony. Przecież RA ma poczucie humoru,dystans do siebie i swojej popularności, więc fakt, że zachwycamy się nie tylko jego kreacjami aktorskimi, ale i jego męską atrakcyjnością, bynajmniej by go nie zabolał. Oczywiście, to tylko moje zdanie, ale przecież to normalny facet jest, a nie jakieś uduchowione ciało astralne. Zresztą, sam przyznaje że jest próżny:)

      Usuń
  5. Miło mieć wolną niedzielę tak w ogóle i trochę podziałać w necie;)
    Nawiązując do tego, co napisała wyżej Jeannette, dopowiem, że beznadziejnie byłoby wymieniać się tu tylko i wyłącznie spostrzeżeniami o RA. Kiedy wątki się rozwijały, zbaczały na inne tory, wtedy robiło się najciekawiej;) i bywało naprawdę wesoło (pomijając fochy niektórych osób nie umiejących potraktować pewnych rzeczy z dystansem).
    Było tu dużo, a właściwie najwięcej informacji o Hobbicie niż mogłabym znaleźć gdziekolwiek indziej. Dlatego zaczęłam odwiedzać tę stronę. Poza tym na początku urzekł mnie Richard jako Thorin- więc tym bardziej wchodziłam na bloga. Niestety, nie wszystko trwa wiecznie. Jackson obrzydził mi Hobbita, a pewien fanfik Thorina;)
    Dalej jednak odwiedzałam zrysiowaną bo odkryłam tu także- bratnie dusze (szeroki uśmiech).
    Co do fanfików, szczerze- zawierały sporą dawkę tzw. "scen dla dorosłych". I nie powinny być tu publikowane. Nigdzie nie jest napisane, że to blog erotyczny. Wchodzą tu osoby w różnym wieku, które mogły zwyczajnie poczuć się zniesmaczone, nawet przez samo przeczytanie informacji, że fanfik zawiera "sceny" i nie powinny go czytać osoby, które nie ukończyły 18 lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robin, myślę, że obecna młodzież czyta i ogląda takie rzeczy, że fanfikowe "sceny dla dorosłych" to dla nich przedszkole, co oczywiście nie zmienia faktu, że ostrzeżenie o treściach erotycznych to przysłowiowy "ogarek dla diabła". Moim zdaniem bardziej szkodliwy był żenująco niski poziom tych fanfików - już pomijam sprawy merytoryczne (wszak wizja twórcy to rzecz święta), ale bycie na bakier z poprawnością pisowni języka polskiego.

      Usuń
    2. Ja nie czytałam fanfików i było tak, że nie miałam tu czego szukać, bo wszędzie był tylko fanfik i to było smutne i nie w porządku.

      Usuń
  6. Tak sobie myślę, że Robin siedzi i zaciera ręce, że znowu jej się udało namieszać:) Może i tak, ale wreszcie pojawiła się sposobność, żeby szczerze i głośno wypowiedzieć się na temat bloga. Oczywiście, to Ania tu rządzi, to jej blog, ale chyba nie tworzy go tylko dla siebie, czy bardzo zamkniętego, małego kręgu czytelników? Dawniej pisała, że to blogowiczki tworzą to miejsce, a jak jest teraz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie "namieszanie" to ja rozumiem :) A właściwie nie tyle namieszanie, co od słowa do słowa możliwość szczerego wypowiedzenia tego, co nam leży na sercu (bo przecież blog jest mojemu sercu bliski, gdyby tak nie było, już dawno machnęłabym ręką i poszła sobie w inne zakamarki internetu), bez zbędnego owijania w bawełnę, obchodzenia ukradkiem i na paluszkach i przepraszania za własną opinię. Jakkolwiek ta dyskusja zostanie potraktowana, to chyba pierwsza od bardzo dawna możliwość swobodnej wypowiedzi o tym, czym dla nas jest to miejsce, czym było i czym (może jeszcze) będzie.

      Usuń
    2. I zauważyłaś, Kasieńko, że nikt się nie kłóci? Pomimo różnych zdań :) Czyli można mieć różne opinie i się porozumieć :)

      Usuń
    3. Zauważam, zauważam :) I właśnie takie dyskusje lubię - wymiana poglądów, rożnych poglądów, bez skakania sobie do oczu. Zresztą jakaż by to była dyskusja, gdyby polegała tylko na przytakiwaniu i spijaniu sobie z dzióbków?

      Usuń
    4. No rany, przywracasz mi wiarę, że jest tu jeszcze ktoś, z kim da się normalnie porozmawiać :)

      Usuń
    5. Śmiem twierdzić, że ze mną też można normalnie porozmawiać: nie upieram się, że tylko ja mam rację i nie trawię nieszczerego słodzenia sobie.

      Usuń
    6. Oj, przepraszam, nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało ;). Ze wszystkimi komentującymi dziś pod tym postem da się normalnie rozmawiać, czego najlepszym dowodem są powyższe komentarze - bez żadnych kłótni ;)

      Usuń
    7. Nie masz za co przepraszać Jeannette, bo wcale tak tego nie odebrałam - nie jestem przewrażliwiona i z wieku przedszkolnego wyrosłam już spory czas temu.
      Jak widać, mimo odmiennego zdania na różne sprawy, potrafimy się dogadać, i co najważniejsze - zależy nam na blogu.

      Usuń
  7. Zacieram ręce? Pewnie, ale dlatego, że zaczęłyście rozmawiać:) Pewna mądra księga mówi, że "prawda daje wyzwolenie";) Mówmy więc szczerze:)
    Robin

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziewczyny, już jest: https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/93/61/44/9361447b9e35928a36016683d371e7ce.jpg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, prezent od Ryśka, nareszcie! Jak zasiądę przy komputerze z trochę większym dyskiem, to sobie ściągnę dla uprzyjemnienia długich grudniowych wieczorów.
      No i wiadomo już, kto jest ulubionym pisarzem Ryśka.

      Usuń
    2. Ładny prezent :). Choć z mojego punktu widzenia trochę nietrafiony ;P

      Usuń
    3. Cóż, jeszcze się taki nie zrodził, który by wszystkim dogodził :)
      Też wolałabym na przykład polską premierę "Urbana" z udziałem aktorów pierwszoplanowych. No dobrze, nie będę zachłanna - aktora. I nie tytułowego.
      A na prezenty nosem kręcić nie wypada :D

      Usuń
    4. No wiem, wiem - reklamować nie będę :P. Ani prosić o paragon, żeby można było zwrócić do sklepu albo wymienić na coś innego :P

      Usuń
    5. Darowanemu koniowi się w zęby nie patrzy:)
      Zdecydowanie popieram - wystarczy jak RA się na premierze "Urbana" w Polsce pojawi, a reszta ekipy fatygować się nie musi. Byleby tylko ta premiera się odbyła.

      Usuń
    6. To jeszcze zależy, jaka ewentualnie zamiana wchodziłaby w grę. ;) Hmm, główka pracuje i od razu słodkie możliwości na myśl przychodzą.
      Ale znając złośliwość losu, byłaby to zamiana audiobooka na audiobook.

      Usuń
    7. W sumie chyba należałoby najpierw trzymać kciuki za jakąkolwiek premierę "Urbana" w Polsce, nawet bez RA ;P. Byle to gdzieś puścili ;)

      Usuń
    8. Bo z prezentami to już tak jest, Kasieńko, że niby można wymienić, ale wcale nie na to, co by się chciało :D. No ale już, nie będę taka i przyjmę prezent :)

      Usuń
    9. Może będzie szansa na festiwal w Krakowie. Jeśli twórcy filmu zgłoszą go do udziału i "Urban" przejdzie przez eliminacyjne sito. Prowadzący profil "Urbana" na Twitterze dostali informację o tej możliwości.
      Grunt, by prezent z serca był dany. A poza tym Rysiek miał pewnie niemałą frajdę z nagrywania. Na zdjęciu ze studia oczy mu się jak gwiazdy świeciły.

      Usuń
  9. Już dawno nie czytałam tak niesprawiedliwych komentarzy skierowanych do mnie i do tego co tu robiłam. Bardzo Wam dziękuję! Wielkie dzięki za obrzydzenie miejsca, które dawało mi wytchnienie od codzienności.

    OdpowiedzUsuń