środa, 16 grudnia 2015

Słów kilka…

Być może późno, ale spróbuję odnieść się do Waszych komentarzy pod postem dotyczącym rozwiązania zagadki nr6.

W sprawie zamieszczonej przeze mnie w październiku tego roku ankiety. W ankiecie tej pytałam się „czym dla Was jest mój blog”, czyli jak postrzegacie to miejsce, a nie o to, co chcielibyście abym tu umieszczała. Owszem podałam przypuszczalne odpowiedzi, a były to przyczyny którymi ja kieruję się zaglądając inne RA blogi. Poza tym umieściłam również odpowiedź „inne”, gdzie jeśli komuś nie odpowiadały proponowane przeze mnie odpowiedzi (czyli jak to zostało nazwane „sugerowanie odpowiedzi”), mógł zaznaczyć tą opcję i ewentualnie w komentarzu pod postem uzupełnić co rozumie przez to jego „inne”. Bądź, jak to zrobiło kilka Zaglądających na bloga, podając je w mailu. Nawiasem mówiąc były to dla mnie bardzo budujące maile, za które raz jeszcze dziękuję. I zapewniam, że nie „dorabiałam ideologii” przy interpretacji wyników.




Wg wyników wspomnianej ankiety, najwięcej osób zagląda na bloga szukając informacji o nowych projektach pana Armitage’a. Powtórzę to co już nieraz mówiłam, otóż nie wszystkie informacje dotyczące projektów (i nie tylko) pana Armitage’a jakie uda mi się znaleźć chcę tu umieszczać. Nie byłam, nie jestem i raczej nie będę (choć nie miałabym nic przeciwko) związana z agentami pana Armitage’a, więc nie mam obowiązku informowania jego polskich fanów o jego projektach. Poza tym, pan Armitage na swoim Twitterze robi to znacznie lepiej niż którykolwiek z jego fanów, czyli „dobrze życzących”, jak woli nazywać nas pan Armitage. Jak słusznie zauważono w tytule bloga jest napisane „kilka myśli nie tylko o Richard Armitage” (uprzedzając złośliwości, wiem o niegramatyczności tego zapisu), ale jakimś trafem umknęło słowo „ja”, które również jest w tytule. Uważam, że to do mnie należy decyzja co i w jakiej formie tu umieszczam nie tylko ze względu na to „ja”, ale, a może przede wszystkim dlatego, że to mój blog. A publikuję tu posty bo chcę, bo mogę, bo sprawia mi to przyjemność i daje wytchnienie od codzienności, a nie dlatego, że muszę. Nawiasem dodam, że słowo „ja muszę”/”ty musisz” jest najbardziej nielubianym przeze mnie słowem a jego stosowanie ograniczam do minimum. I jeśli ktoś chciałby abym na coś zwróciła uwagę to może napisać o tym do mnie w mailu i jeśli uznam, że powinno znaleźć się to na blogu wówczas umieszczę odpowiedni post z informacją od kogo pochodziła wskazówka (przypomnę tylko, że nieraz tak zrobiłam). Ta sama zasada dotyczyła zamieszczenia tu przeze mnie fanfików. I to ja prosiłam Autorki o zgodę na ich publikację a nie na odwrót. Nie było przymusu ich czytania więc i uszczęśliwienia na siłę też nie było.



Od jakiegoś czasu zmuszona zostałam do umieszczenia notki z informacją o zasadzie bloga i jej przestrzegania. Piszę, że zostałam zmuszona, bo kiedy zakładałam bloga chcąc podzielić się moją radością z odkrycia tak niezwykle utalentowanego aktora jakim jest Richard Armitage, nawet do głowy mi nie przyszło, że można go traktować tak bardzo przedmiotowo jak to tu czasem miało miejsce (a z otrzymywanych maili od różnych osób wiem, że to bardzo zniesmaczało zaglądających tutaj). Pomimo tego, że pan Armitage w jakimś sensie jest mi bardzo bliski (cieszę się z jego każdego nowego projektu, trzymam kciuki aby jego talent i praca została na tyle należycie doceniona, aby otrzymał on wszystkie możliwe nagrody świata), to znam RA głównie z ekranu telewizora i kin a jest to człowiek z krwi i kości. Może tu zagląda a może i nie, nie zamierzam tego zweryfikować. Jak również nie jestem w stanie zweryfikować czy obraziłby się czy też nie na różnego rodzaju komentarze jakie tu miały miejsce. Jednak wciąż dla mnie tematem zakazanym jest dyskutowanie o jego prywatnym życiu. Skoro sam pan Armitage broni swojej prywatności to ja, jak również osoby chcące zachwycać się w tym miejscu nim i jego projektami nie mają prawa o tym spekulować. Za naruszenie jego prywatności uważam m.in. próbę dyskusji o jego wizytach stomatologicznych (jak to miało miejsce w lutym tego roku), to z kim i gdzie był widziany czy o jego orientacji seksualnej. Zaznaczam, że w ten sposób nie odbieram nikomu prawa o dyskutowaniu na te tematy, ale odbieram prawo uskuteczniania takich dyskusji tu, na moim blogu. 



I proszę się nie dziwić, że mogę poczuć się urażoną, gdy widzę jak w miejscu które stworzyłam wkładając sporo serca i czasu, ktoś kto tu zagląda i komentuje ma w głębokim poważaniu powody zamieszczania postów. M.in. właśnie dlatego część informacji pojawiła się na facebookowym profilu bloga. Poza tym umieściłyście komentarze dotyczące mnie, tego co i jak robię nie zwracając się bezpośrednio do mnie. A to tak, jakbyście obgadywały mnie na bazarze. 

96 komentarzy:

  1. Ok. To najpierw przepraszam jeśli znow powiedziałam cos niecenzuralnego.
    1. Czy moge wreszcie poznac odp. na pytanie dlaczego przez miesiąc blog był nieczynny?
    2. Moge się zgodzić że nie rozmawiamy o orientacji seksualnej RA, ale co do rozmow o jego stanie uzębienia to juz nie do końca. Jest co by nie było osoba publiczna i obiektem fantazji wielu fanek, które zapewne by o nim nie fantazjowaly tyle wiedząc, że nosi sztuczna szczękę.
    3. Czyż blog i jego twórca to nie jedno?
    4. To co tu właściwie jest dozwolone?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1.Jak najbardziej możesz poznać odpowiedź Robin. Potrzebowałam nabrać dystansu, ogólnie rzecz nazywając, do bloga. I gdyby nie ukazały się zdjęcia Rysia z planu zdjęciowego do „Berlin Station” zapewne jeszcze blog byłby nieczynny, jak to nazwałaś.
      2.Rozumiem że zderzenie fantazji z rzeczywistością może być bolesne, ale to nie upoważnia, w moim przekonaniu, nikogo do debatowania tu na blogu o uzębieniu Rysia. jeśli sam na to zwróci uwagę ( tak jak to zrobił z blizną po thorinowym mieczu) to proszę bardzo rozmawiajmy o tym dowoli, w przeciwnym wypadku nie.
      3.Jedno.
      4.Serio, mam wymienić?

      Usuń
    2. Dzięki za odpowiedzi:) Powiem na koniec- największym sukcesem tego bloga będzie jak dojdziecie do porozumienia:)
      Najlepiej jak najszybciej wrzuć tu jakiś Thornton Day albo Guy day i będzie finito;)) Nie widzisz, że koleżanki aż roznosi z chęci pogadania sobie o Ryśku?;))

      Usuń
    3. Też mam nadzieję, że tak będzie, Robin.
      Formuła Guy Day wg mnie się wyczerpała, ale Thornton Day…hmm… brzmi interesująco :-)

      Usuń
  2. Pozwolę sobie na pewną refleksję i bardzo proszę, by żadna z Was, zaglądających/czytających/komentujących, nie potraktowała tego jako osobistej wycieczki. Absolutnie nie mam takich intencji.
    Blog stworzyła Ania. I to Ania decyduje o tym co, jak i kiedy publikuje. Dla mnie to (wybaczcie) nie podlega dyskusji. Nie przekonuje mnie również argument, że skoro internet to miejsce publiczne, to każdy może napisać co chce. Nie może.
    Każda z nas ma własne, niepowtarzalne spojrzenie na RA, inaczej przeżywa własne zrysiowanie, czego innego oczekuje od bloga i ma różne potrzeby. I to może być twórcze, gdy spotykamy się i rozmawiamy. Jest też jednak niebezpieczne. Robin (wybacz, to nie jest złośliwość, a jedynie przykład) chce rozmawiać o dentyście a ja nie. I co wtedy? Maria Magdalena K. (też wybacz, bo to nie przytyk a przykład, jak powyżej) nie jest zainteresowana fanfikami a mnie one nie przeszkadzają. I co wtedy? Kasieńka i Tony ( wybaczcie, to nie docinek, to również przykład) chcą rozmawiać o nowościach z RA świata, a ja chciałabym pogadać o np. P. Macduff'ie. I co wtedy? Wydaje mi się, że rozwiązanie jest bardzo proste i oczywiste. Ania, jako gospodyni i twórczyni bloga decyduje w takich sprawach a my, jako komentatorki powinnyśmy Jej wolę uszanować.
    Myślę, że zapomniałyśmy jeszcze o jednym aspekcie funkcjonowania bloga: o Tych, którzy czytają a nie komentują, ale dla Których blog jest ważnym miejscem. Wielokrotnie rozmawiałyśmy o odpowiedzialności, języku, tonie wypowiedzi. Mam świadomość (i liczę, że nie tylko ja), że niektóre komentarze mogłam sobie podarować, bo nie były konieczne. Tym bardziej, iż wydaje mi się, że to swoisty, nazwijmy to delikatnie: "dysonans", na blogu poświęconym Komuś, Kto jest twarzą Cybersmile.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zrozumienie Eve. Też uważam, że ta inność w postrzeganiu, w przeżywaniu swojego zrysiowania jest jedną z fajniejszych rzeczy tutaj. Ale nawet w takim „szaleństwie” muszą być zasady , a może inaczej, że należy je wskazać, choć mnie na samym początku wydawało się, że one nie są potrzebne. I jak słusznie zauważyłaś oczekiwania wielu tu komentujących/ zaglądających mają rozbieżne oczekiwania i chyba nikt nie byłby w stanie sprostać tym oczekiwaniom.

      Usuń
    2. Ależ nie ma za co Aniu.:) "Szaleństwo" naprawdę mi nie przeszkadza, owszem, bywa całkiem miłe, tylko nie może wychodzić poza pewne ramy.I dlatego, gdzieś dalej w piramidzie, napisałam o zasadach, których dla dobra tego miejsca powinnyśmy się trzymać. Podobnie, jak podporządkować się tematyce postów. To chyba nie jest trudne. Można przecież nie komentować czegoś co nam nie odpowiada/nie jest w naszym guście/chciałabym coś innego. Po co psuć zabawę innym, którym taki post odpowiada?

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że wszystkie zaczniemy tak myśleć. Prędzej czy później znajdzie się na blogu post pod którym można będzie napisać to o czym myślało się wcześniej. Ryś dalej gra, ma nowe projekty więc będzie o czym dyskutować.

      Usuń
  3. Dodam to tutaj bo niestety w poprzednim poście już nie mogę. Autorkę proszę o wyrozumiałość, bo po prostu musiałam to napisać.

    Do tych Osób, które dyskutowały pod poprzednim postem dot. zakończenia zabawy w zgadywanki:
    Po tym co przeczytałam pod poprzednim postem jestem bardzo zniesmaczona.
    To co tam napisałyście prócz kilku konkretnych opinii będących wg mnie konstruktywną krytyką, to odwaliłyście jedno wielkie chamstwo. Tak, chamstwo. Każdy ma prawo do swoich poglądów, opinii itp., ale... trzeba umieć je wyrażać i mieć wyczucie jak to robić. Obgadywałyście autorkę bloga bezczelnie, krytykując jej wybory i pomysły na prowadzenia strony dobrze wiedząc że to przeczyta, w sposób przypominający rozmowę kilku bazarowych plotkar.
    Ktoś powie "Przecież mi wolno wyrażać opinię". Wolno ci, ale jak coś masz do kogoś to powiedz mu to w twarz (w tym przypadku rozumiem tu formę prywatnego maila), a nie rzucaj błotem publicznie. Tak się nie godzi dziewczyny. Po prostu. Zachowałyście się bez honoru i szacunku dla autorki tego bloga. Jakby zapominając o pracy jaką włożyła w blog i ile dał on wam radości kiedy tu trafiłyście. Zachowałyście się tak jakby to do was ten blog należał a nie do niej, a ona była tylko dzierżawcą, który ma go jakoś prowadzić.
    Jest jeszcze inna kwestia, skoro nie podoba się wam sposób w jaki obecnie jest/był prowadzony blog to nie musicie tu wchodzić. To wolny kraj.
    I nie dziwcie się, że dziewczynie się odechciało tu cokolwiek publikować, a pytanie dlaczego blog jest zawieszony proponuję zadać sobie i dobrze pomyśleć zanim się sobie odpowiecie.



    OdpowiedzUsuń
  4. Chamstwo to by było gdybyśmy naprawdę obgadywały Annę- poza jej plecami. Tutaj jak widać miała Ona i wszyscy czytający wgląd w to co piszemy. Przeczytałam to jeszcze raz i uważam, że W OGÓLE nie jest to obraźliwe. A może wy w życiu swoim nie doznałyście czegos takiego jak prawdziwa krytyka, brak szacunku i chamstwo i mylicie te pojecia moje drogie kobiety i dziewczyny? W poprzednich wpisach podjełyśmy próbę porozumienia "wieloświatopoglądowego";) mając cichą nadzieję, że Anna włączy się do dyskusji,a nie bedzie "zakuwać w wirtualne dyby".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problem polega na tym, że nie byłam w stanie włączyć się w dyskusję. Niedziele są dla mnie dość szczególne z bardzo ograniczonym czasem na moje zrysiowanie. A gdy w jednej chwili czyta się to wszystko co przez niemalże całą niedzielę wypisywałyście to niemalże doszłam do wniosku, że całym złem tego bloga jestem ja, tylko dlatego że chcę aby szanowano Rysia jako człowieka i mnie jako gospodynię.

      Usuń
  5. A to jest coś takiego jak "powody zamieszczania postów"? o.O Ja myślałam, że posty się zamieszcza, żeby były. A tak nie jest? o.O

    Zgadzam się z Robin. Dla mnie obgadywanie za plecami jest niegrzeczne, a nie mówienie wprost. Chciałyśmy porozmawiać i rozmowa dobrze nam szła. Gdybyśmy naprawdę chciały Anię obgadać, to zrobiłybyśmy to gdzie indziej i to dopiero byłoby niegrzeczne. Ale nam nie chodziło o obgadywanie, tylko o coś innego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę myślisz, że posty są po to aby były? Nic nie dzieje się bez powodu.

      Może i chęci miałyście zacne, a wyszło jak wyszło.

      Usuń
  6. Robin, ale Autor bloga, jakiegokolwiek, ma prawo do kontrolowanie jego zawartości. Dziwie się, że tego nie rozumiesz. Mimo, że to miejsce "publiczne" to jednak czyjeś. A skoro ktoś zachowuje się nie tak jak życzy sobie Autorka, to czemu nie może pewnych rzeczy cenzurować czy ograniczać? Jej prawo.

    Mario Magdaleno, a o czym ta rozmowa była? O Rysiu? O tym że skończył się konkurs? Nie... i o to tu chodzi. Od jakiegoś czasu prowadzone są rozmowy pod postami całkiem nieadekwatne do tematów w postach zawartych. Zakopcie sie w posty z lat 2012-2013, poczytajcie tamte komentarze. Naprawdę jest różnica - wtedy gadałyśmy tylko o Rysiu, czasem tylko luźno odbiegając od tematu. A nie tak jak teraz: leci temat Rysiek, Rysiek Rysiek i nagle jedna wyskakuje :A wiesz droga Jakaśtam, bo ja też tak mam, ze jak pada deszcz to nie mam ochoty na herbatę". I tak to wygląda :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale my właśnie chcemy porozmawiać o Rysiu! Tylko gdzie? Gdzie są posty o Richardzie? Nie ma. I o to chodzi. I to chciałam powiedzieć.
      Jak już skończyłyśmy rozmowę, to Tony wstawiła komentarz i zaczęła się rozmowa o Richardzie. Ale musiałyśmy sobie same coś opublikować, żeby móc o Richardzie porozmawiać.
      Jak można mieć pretensje, że nie rozmawiamy o Richardzie, skoro nie ma postów o nim? Gdzie mogłyśmy porozmawiać o nowym audiobooku? Pokaż mi takie miejsce na tym blogu, gdzie można było o tym porozmawiać. Albo o nowej roli Richarda, o której pisała Kasieńka. Gdzie można o tym porozmawiać?

      Usuń
    2. A kiedy był na blogu ostatni post nie o RA? Albo o Jego rolach?

      Usuń
    3. Ostatnie posty to same zagadki. To była miła zabawa i nie mam nic przeciwko. Ale jak kilka osób chciałoby porozmawiać o czymś nowym, a nie rolach, które znamy na pamięć, to co mają te osoby zrobić? Jak to powiedzieć Ani, skoro ona się denerwuje? Nie możemy na blogu o Richardzie porozmawiać o tym, co u niego nowego się dzieje? Nawet jeśli Ania nie opublikuje posta, a ktoś coś napisze w komentarzu o czymś nowym, to nie można o tym porozmawiać, bo to nie na temat? Dlaczego tak jest?

      Usuń
    4. I to jest właśnie to, o czym pisałam wcześniej: mamy rozbieżne oczekiwania. Ale nadal twierdzę, że powinnyśmy poruszać się w granicach jakie wyznacza Ania. To Jej królestwo, a my jedynie korzystamy z możliwości odwiedzania tego miejsca.

      Usuń
    5. Hej, ale nikt sie nie bulwersuje o to że któraś wstawi np jakiś link do newsa o czymś innym niż w poście, ale na temat RA. Takie coś było i dawniej. Umieszczałyśmy linki do favideo czy fajnych zdjęć i dyskusja się kręciła. Chodzi o poruszanie tematów nie dotyczących RA czy uwag na temat jego spraw prywatnych. To nie jest blog "Życie osobiste RA, jego problemy zdrowotne, osobiste itp" Ania stworzyła blog o aktorze o jego rolach i twórczości, i tego sie trzymajmy. Mnie osobiście tez by zniesmaczyła dyskusja o jego orientacji seksualnej czy zębach, bo tak naprawdę kij nas to powinno obchodzić.

      Usuń
    6. Czyli jeśli ktoś chciałby o czymś porozmawiać, to co ma zrobić? Powiedzieć Ani? Ale jak, żeby się nie denerwowała? Ja przepraszam, ale trochę zaczynamy ją traktować jak jajko. Jak rozmawiać z Anią, żeby się Jej Wysokość nie poczuła urażona. No to co mamy konkretnie zrobić? Bo Ania pisze, że ona nie jest od tego, żeby nas informować o Richardzie. No dla mnie to dziwne, bo po co innego jest blog? No ale niech już będzie, że nie jest. Ale nie chodzi o to, żeby nas informowała, bo my często już o czymś wiemy, tylko nie mamy gdzie i z kim o tym porozmawiać. I wtedy przychodzimy tu, a tutaj też nie ma jak porozmawiać, bo nie ma posta. I co wtedy?
      P.S. Zauważyłaś, że robisz to, co my wczoraj? Rozmawiamy o blogu. I teraz nie widzisz w tym nic złego? To nie dziwne?

      Usuń
    7. Doroto, ale ja wstawiłam tu linka do oficjalnej strony Critic's Choice Awards i Ania go usunęła. A co złego jest w takim linku? Chciałam tylko wyrazić RAdość z nominacji dla Richarda.

      Usuń
    8. Nie wiem dlaczego usunęła Mario :( To już jest pytanie do niej i jeśli chcesz to jej je zadaj.
      Trochę inna forma jest tej dzisiejszej rozmowy :) Ale skoro już do tego nawiązałaś to może poczekajmy aż Ania się wypowie :) Co ty na to? Co wy na to?

      Usuń
    9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    10. Ja mogę poczekać. Tylko niech Ania się włączy, a nie tak, jak ostatnio. My chciałyśmy, żeby ona też się wypowiedziała, ale ona nie chciała, tylko czekała, aż skończymy... :( Jak ją zobaczyłam na facebooku, to myślałam, że z nami porozmawia. Ale nie porozmawiała, tylko później zablokowała komentarze :(

      No to pytam Ani - co złego w tym, że chciałam się tu ucieszyć nominacją dla Richarda? Sama mówisz, że życzysz mu nagród. Ja też i dlatego ucieszyła mnie nominacja.

      Usuń
    11. Przepraszam, że się wtrącę - Mario Magdaleno, blog jest po to, żeby autorka mogła na SWÓJ sposób wyrażać swoją fascynację Rysiem, robić i zamieszczać to, co czuje i na co ma ochotę. To nie jest TVN 24, żeby rzetelnie o wszystkim informować. Ania umieszcza to, co sama chce umieszczać, część rzeczy umieszcza na facebooku, a jak ktoś ma potrzebę pilną porozmawiania o RA a niestety nie ma postu (tragedia), to nic prostszego - wystarczy wymienić się mailami z interesującą nas osobą i tyle. Sprawdzona metoda. Naprawdę polecam, i sądzę że nie tylko ja, parę innych osób mogłoby też polecić tę drogę komunikowania się :)

      Usuń
    12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    13. Zdaje się, że wiele niegdysiejszych bywalców przeniosło się na priv, a po tym, co się tu dzieje obecnie, to przeniesie się jeszcze więcej.
      Mario Magdaleno, jeśli chcesz, to możemy się wymienić mailami i pogadywać sobie o Ryśku bez cenzury.

      Usuń
    14. Jak tak dalej pójdzie, to wszyscy stąd nawieją ;). Schodzimy do podziemia :D

      Usuń
    15. "Zejście do podziemia" ma, niestety, swoje dobre i złe strony. Owszem, nie trzeba się przejmować jakimikolwiek ograniczeniami czy kategorią wiekową, ale z drugiej strony nie zliczę, ile to ciekawych dyskusji odbyło się poza blogiem. I aż żal, że nie pojawiły się w bardziej publicznej przestrzeni.

      Usuń
    16. Bardzo ciekawych i bardzo żal:) Chociaż zapewne część osób byłaby oburzona i zniesmaczona poruszanymi tematami. Mimo że wszystkie dyskusje były na temat Ryśka.

      Usuń
    17. Uważam tak samo, Kasieńko, i śmiem twierdzić, że właśnie dlatego Maria Magdalena tak się upiera przy tych postach. Ale co począć?

      Usuń
    18. Tony, ale kiedyś pojawiały się na blogu różne insynuacje pod adresem RA (o fantazjach nie wspomnę) i nikomu to nie przeszkadzało. I wtedy nikt tego nie uważał za naruszanie jego prywatności.

      Usuń
    19. Bo mądrzy ludzie, a za takich uważam zebrane tu grono, nie przejmują się plotkami. Były ciekawsze tematy do rozmowy i nikt się głupotami nie zajmował.

      Usuń
    20. I (prawie) nieograniczone fantazjowanie w klimatach przeróżnych o postaciach Ryśkowych i Ryśku we własnej osobie... Niejedna taka fantazyjka później przybrała konkretniejszą postać, przelana na papier czy klawiaturę w formie "opowieści dziwnej treści"... Bardzo to było inspirujące...
      Ech, rozmarzyłam się. :)))

      Usuń
    21. Powtórzę jeszcze raz, nie jestem związana z agentami pana Armitage’a aby informować o jego nowych projektach. Są o wiele lepsi ode mnie w tym temacie. Pomijając samego Rysia, są RA-strony jak RANet, RACentral, do których Mario Magdaleno znajdziesz linki na pasku bocznym bloga, na tych stronach można na bieżąco znaleźć najnowsze informacje.

      Faktycznie kiedyś każdy mógł sobie wrzucać linki do tematów, które właśnie uznał za ważne. Robił się z tego jeden wielki bałagan, a i ciekawe informacje znikały w czeluściach komentarzy. Poza tym bloga po części traktuję jak zapis tego co mnie zaciekawiło w RA świecie, więc używam tagów. Korzystając z odpowiedniego tagu ( chmura na pasku bocznym bloga) bardzo łatwo poszukać posty związane z danym tematem i zauważyłam, że jeśli ktoś zmieniał temat wrzucając linka pod zupełnie innym tematem robi się z tego totalny bałagan.

      Mario Magdaleno, źle mnie oceniasz myśląc, że nie chciałam się włączyć do Waszej dyskusji. Jak wspomniałam wyżej zwyczajnie nie miałam na to czasu, a post na FB pojawił się zanim nie wypadało mi zasiąść do laptopa.

      I mylisz się Jeannette twierdząc, że nikomu nie przeszkadzały różne fantazje. Mam sporo mailowych dowodów m.in. od osób, które nie mają odwagi tu komentować, że nie do końca się te „różne insynuacje” podobały.

      Usuń
    22. No właśnie, mailowo... A gdyby taka osoba miała odwagę skomentować (choćby jako "anonimowy", przecież z niczym straszliwym się to nie wiąże), to przynajmniej od razu byłoby wiadomo, jak takie tematy są odbierane przez tych mniej aktywnych (co nie znaczy absolutnie, że gorszych) użytkowników bloga.

      Usuń
    23. Każdy sam decyduje kiedy chce a kiedy nie komentować na blogu. Są różne przyczyny tego, ze ktoś nie komentuje. M.in. nieśmiałość ( wiem coś o tym, też minęło sporo czasu zanim odważyłam się zostawić mój pierwszy komentarz na moim ukochanym RAblogu), brak umiejętności jak to zrobić, bądź zwyczajnie niechęć do wdawania się w dyskusję. I to też należy uszanować.

      Usuń
    24. Owszem, ale upłynęło już całkiem sporo wody w Wiśle, a o tym, że coś się nie podobało odwiedzającym, dowiadujemy się dopiero teraz - podczas tej (mam nadzieję) oczyszczającej atmosferę burzy.
      Wiadomo, że nikogo do komentowania zmusić nie można, ale jeśli takie sygnały się pojawiały, to czemu do tej pory nikt o tym nie wiedział? Czy komentująca osoba by wtedy powściągnęła klawiaturę, czy nie, to rzecz indywidualna, zwłaszcza że każda z nas ma inne poczucie tego, co uważa za gorszące, ale przynajmniej nikt by teraz nie robił wielkich oczu, dziwiąc się, że "przecież kiedyś nie przeszkadzało to nikomu".

      Usuń
    25. Uważasz, że powinnam rozgłaszać takie sprawy? Ja uważam, że nie ( może jestem przekorna ;-))

      Usuń
    26. Eee, od razu "rozgłaszać"... Strasznie wielkie słowo :)
      Po prostu pod taką wesołą dyskusją napisać: "Dziewczyny, czytelniczki się skarżą, że tu ruja i poróbstwo odchodzi. Spuśćcie z tonu trochę".
      Albo jeśli już bawić się w cichociemnych i zachowywać pełną konspirację, można napisać bezpośrednio do rozbrykanej osóbki. Ale wtedy znów inni nie będą wiedzieć, że coś jest przez czytających przyjmowane z niesmakiem, co okaże się po jakiejś kolejnej awanturze.
      Zresztą nie przypominam sobie jakichś szczególnie bulwersujących rzeczy. Na niektórych bardzo aktywnych blogach angielskojęzycznych, komentarze pojawiają się bynajmniej nie platoniczne, a zachwyt nad Ryśkiem nie ogranicza się do jego talentu aktorskiego i niebieskich oczu, o nie! Mimo to nikt nie twierdzi, że prowadzący nie szanują Ryśka, wprost przeciwnie. On sam zresztą poczucie humoru ma dość niegrzeczne, tak więc gdyby kiedyś którejś z nas udało się dłużej porozmawiać z Ryśkiem w cztery oczy (marzenie, wiem, ale co szkodzi poteoretyzować), to nie wiadomo, na jakie tory mogłaby zejść rozmowa. :)

      Usuń
    27. Wiesz, anglojęzyczne blogi czy fora to zupełnie inna bajka. I może dobrze, że w tym temacie daleko nam do nich. Mnie zawsze zastanawia jak to jest, że pomimo tak różnych kultur z których wywodzą się fani Rysia, bo przecież Ryś ma fanów na całym świecie ( nawet w Chinach), udaje się mu zachwycić nas wszystkie (w prawie) równym stopniu.

      Tak, pamiętam jak zszokowani byli Węgrzy gdy słyszeli anegdoty opowiadane przez ekipę Robin Hooda. Jednak co innego poświntuszyć sobie w zamkniętym gronie a co innego w publicznej przestrzeni, jaką niewątpliwie jest blog.

      Usuń
    28. Czy dobrze... Trudno orzec na pewno - jak każda sytuacja i każda różnica ma to swoje dobre i złe strony. No ale na pewno żadna z prowadzonych tu rozmów, które tak oburzały piszące do Ciebie czytelniczki, nie zbliżyła się do tamtej "radosnej twórczości".
      Jak to jest? Proste - Rysiek jest niezłym aktorem i bardzo przystojnym mężczyzną. To wystarczy, by zachwycić kobiety (i mężczyzn też - niektórzy przecież też to obiektywnie przyznają) na całym świecie.

      Ciężko uniknąć świntuszenia, gdy zbiera się towarzystwie dorosłych kobiet, na które Rysiek działa "wielopoziomowo", że się tak wyrażę ;)

      Usuń
    29. Ja tam zawsze byłam zwolenniczką zasady "złotego środka" i uważam, że najważniejsze, żeby w żadną stronę nie przeginać - ani ze świntuszeniem, bo niektórzy mogą się poczuć źle, ani z powściągliwością, bo przecież nie jesteśmy zakonnicami w klasztorze zamkniętym :P. I tak jest ze wszystkim, w każdej dziedzinie. Najprościej nie przeciągać struny w żadną stronę, tylko trzymać się środka, i powinno być git :)

      Usuń
    30. Być może i daleko było do anglojęzycznych rozmów, ale żyjemy w takich realiach a nie innych, ale i wychowanie szeroko rozumiane też ma znaczenie. Ale to temat na zupełnie inną okazję. Z mojego punktu postrzegania RA to dobrze, że nie dorównałyśmy tu do poziomu dyskusji jak miało to miejsce na wspomnianych przez Ciebie blogach.

      Usuń
    31. Czasem stosowanie „złotego środka” nie pomaga, trzeba wyraźnie zaznaczyć granice.

      Usuń
    32. Bo też każdy ma ten "złoty środek" ustawiony gdzie indziej i to, co dla jednych podlega pod "nic, co ludzkie, nie jest mi obce", innych bulwersuje i gorszy. Choć mamy ze sobą wiele wspólnego, wywodzimy się z różnych środowisk, przebywamy w otoczeniu innych osób i jednak inaczej byłyśmy wychowywane. I bardzo dobrze - cóż to byłby za koszmarny "Atak klonów", gdybyśmy wszystkie tak samo myślały. :)

      Usuń
    33. To prawda byłoby zbyt nudno gdybyśmy wszystkie jak jeden mąż tak samo myślały i postępowały. Zdecydowanie łączy nas jedno, podziw dla RA choć czasem okazywanie jest na zupełnie innych poziomach.

      Usuń
  7. Eve- się nie zgadzam co do "królestwa Ani". Po co tworzy się kurka blogi?? Dla siebie czy dla ludzi? Czy nie po to by inni je czytali i komentowali, czy nie po to by utworzyła się jakaś społeczność, wymiana poglądów? Skoro to ma być królestwo TYLKO Ani, to niech do licha usunie dodawanie komentarzy pod wszystkimi postami, które dodaje. I wtedy będzie sprawa jasna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robin, przykro mi, ale nie zgodzę się z Tobą. Blog jest dziełem Ani. I jako jego twórczyni ma pełne prawo by go prowadzić wedle własnej wizji.
      Być może masz rację, twierdząc, że blogi tworzy się po to, by powstała społeczność, choć nie byłabym przekonana, ze każdemu blogerowi przyświeca taki cel. To tak na marginesie. Ale jeśli już jesteśmy przy "społeczności", jak to określiłaś, to sądzę, że każda grupa potrzebuje zasad ( i to nie tylko komunikowania się), bo inaczej wkracza na grząski grunt bezhołowia. To też tak na marginesie.

      Usuń
    2. A ja bym powiedziała tak: jak autor chce coś stworzyć dla siebie, to tworzy i chowa dzieło do szuflady; a jeśli je publikuje, to raczej nie po to, by korzystać z niego samemu, tylko by mogli korzystać też inni, prawda? A zatem skoro ktoś tworzy bloga, to robi to nie tylko dla siebie, ale także dla innych. Bo dla siebie to można napisać notatkę o RA w Wordzie i zapisać ją sobie na dysku. Ja tak uważam.

      Usuń
    3. Ale to, że ktoś prowadzi blog dla ludzi nie znaczy, że można po prostu przyjść i zacząć "ustawiać" autora - bo mnie się tak podoba, bo ja bym tak zrobiła, bo ja mam inną wizję. Autor ma święte prawo mieć swoją wizję i pewnych rzeczy wymagać/oczekiwać od swoich odwiedzających. To tak samo jak w domu - zapraszam kogoś, ale mam swoje zasady i gość, przychodząc do mnie, musi się do nich stosować. Jeśli nie toleruję palenia - to nie wolno mu palić, jeśli wymagam bezwzględnie zdejmowania obuwia - to gość powinien je zdjąć. Tak samo tu, jeśli autorka nie życzy sobie rozmów o orientacji czy zębach Rysia, ja nie wyobrażam sobie żebym miała jej zasadę złamać i robić coś wbrew niej. W końcu trochę Ani zawdzięczam za samo stworzenie tego miejsca, więc zasługuje na szacunek i zrozumienie.

      Usuń
    4. Kate, Twój dom jest miejscem publicznym, jak blog? Woow, super! To wbijam, musicie mieć tam niezłą zabawę.

      Usuń
    5. Jeannette, zdaje się, że na blogu już się raczej porozmawiać swobodnie nie da, to może wymieniłybyśmy się mailami? Jeśli chcesz, oczywiście.

      Usuń
    6. No ba - specjalnie z myślą o Tobie dodałam maila do wyświetlania mojego profilu ;))
      Jeannette@onet.pl :) Pisz, ile chcesz i co chcesz ;)

      Usuń
    7. Ha! Dziękuję:)Trzeba tworzyć grupę wsparcia:)

      Usuń
    8. Jeannette, skoro tak uparcie drążysz - w przestrzeni publicznej nie obowiązują żadne zasady? Widziałaś kiedyś, żeby ktoś po kościele lub po sejmie biegał w majtkach?

      Usuń
    9. Ja widziałam Kate- ksiądz musiał wypraszać z kościoła babki co w strojach plażowych wchodziły na mszę.
      Tylko jednego chcę- jako osoba, której Rysiek jest już aktualnie zupełnie obojętny i która wchodzi tu przez sentyment (o dziwo) i po to by ewentualnie usłyszeć jakieś nowości ze świata filmu/ teatru:) -żeby tu było wesoło i na luzie. Jak się kłócimy to też z dystansem a nie na poważnie! Obrażających się bab z babskimi problemami mam dość na co dzień w robocie;DD
      I jeszcze jedno- gdyby nie fanfiki to ten blog zawsze na mnie robił wrażenie pod względem informacji i dbałości o wszystko. Przez szacunek dla jego fanek (i nie myślę tu o sobie) dobrze by było gdyby się reintrodukował ;))
      Jeannette, Tony- jak utworzycie jakąś grupę dyskusyjną to możecie mnie uwzględnić;)

      Usuń
    10. No i dokładnie - ksiądz je wypraszał. Dlaczego więc autor bloga nie może tego robić, skoro ktoś łamie jego zasady? O to mi cały czas chodzi.

      Usuń
    11. Cała Kate, mistrzyni w odwracaniu "kota ogonem". Aż mi się nie chce więcej w klawiaturę stukać:)
      Najpierw to chcę zobaczyć/ przeczytać te "łamane zasady" i żeby były poparte przykładami. Nie zgadzam się bowiem, ze stwierdzeniem, że gospodyni bloga nie jest szanowana.

      Usuń
    12. Zgadzam się, że bloga nie tworzy się tylko i wyłącznie dla siebie. Choć nie ukrywam, że kiedy go zakładałam nie sądziłam, że w naszym kraju jest aż tyle RAfanów. I naprawdę lubię cieszyć się z Wami z wszystkich dobrodziejstw jakie niesie za sobą bycie RAfanem i prowadzenie tego bloga. I doprawdy nie rozumiem „oburzenia” choć to zbyt mocne słowo do zasad jaki zostałam zmuszona wprowadzić. A są to naprawdę dwie proste zasady, poszanowanie dla RA i dla komentujących. Czy naprawdę to aż takie ciężkie zasady? I czy naprawdę uważacie, że to nie ja powinnam decydować co powinno a co nie powinno znaleźć się na blogu?

      Usuń
  8. Z pozdrowieniami i na rozładowanie napięcia;)
    https://www.youtube.com/watch?v=v2H4l9RpkwM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się Robin, że tutaj nawet Linkin Park nie pomoże.

      Usuń
    2. Ale może komuś indywidualnie pomoże;))

      Usuń
    3. Bardzo ciekawy utwór. Dzięki za linka :-)

      Usuń
  9. Przeczytałam ponownie naszą niedzielną rozmowę i nie znalazłam w niej niczego, co można by uznać za chamskie i obraźliwe. Trzeba być już naprawdę przewrażliwionym i uprzedzonym, żeby tak to odebrać.
    Szczerze pisałyśmy co myślimy o blogu w obecnej formie, nie próbując nikomu nic narzucać, ani niczego wymuszać. Pisałyśmy też, że nam na blogu zależy, że jest dla nas ważny, ale jak widać, nie ma to znaczenia.
    Zasady to jedno, a posunięta do granic absurdu "poprawność polityczna" to już zupełnie inna sprawa. Też nie mam ochoty grzebać w Ryśkowej prywatności, ale wyrażenie opinii o jego wyglądzie chyba jego prywatności nie narusza?
    Szastanie słowami o szacunku nie wystarczy, trzeba naprawdę ten szacunek do innych ludzi żywić.
    Robin, Mario Magdaleno, dziękuję za trzeźwy osąd, bo już zaczęłam się czuć jak bazarowa plotkara, w dodatku bez odrobiny kultury osobistej, i zaczęłam się zastanawiać, kto tu zwariował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam właśnie coś napisać, ale widzę, że mnie wyręczyłaś ;). To ja się podczepię pod Twój komentarz :P

      Usuń
    2. To jest moje odczucie Tony. Ja też przeczytałam tę dyskusję raz jeszcze i wciąż obstaję przy swoim. Mogłabym dodać tu imienne cytaty, które uważam za obraźliwe i szydercze wobec Ani. Ale nie zrobię tego, bo szkoda mi po prostu czasu na bezowocne dyskusje. Nasze wizje tego bloga zbyt się różnią, a także pojmowanie kultury osobistej i szacunku i będziemy się tak przerzucać ripostami do ciemnej nocy. I nie jestem przewrażliwiona ani uprzedzona, bo do kogo? Nie znam was za bardzo jako współZrysiowane :/ Udanego wieczoru.

      Usuń
    3. Doroto, napisałaś, że nas nie znasz za bardzo, więc chciałabym coś dopowiedzieć, również w związku z Twoją powyższą wypowiedzią. Całkiem sporo obecnych tu osób zna się nie tylko na gruncie blogowym i mailowym, ale i prywatnym. A początkiem i impulsem do tego pogłębienia znajomości były właśnie te wspomniane przez Ciebie wyżej "rozmowy o herbacie". Bez odrobiny prywaty w blogowych wpisach skąd miałybyśmy wiedzieć, czy jest nam z kimś po drodze i czy w ogóle chcemy jakąkolwiek znajomość nawiązywać? Bo samo stwierdzanie faktu na najróżniejsze możliwe sposoby, że "Rysiek jest dobrym aktorem i ma ładne oczy" nic nam o drugiej osobie nie mówi.
      Ja tych prywat nie żałuję na pewno :-)

      Usuń
    4. Dokładnie tak. To, że ktoś, tak jak ja, woli Ryśka w krótszych włosach i gładko ogolonego to nie znaczy, że się polubimy i zaprzyjaźnimy poza blogiem, a ciut więcej informacji o danej osobie umożliwia lepsze rozpoznanie i może być początkiem czegoś ważnego i wartościowego. I to jest ta wartość dodana, o której Ania niegdyś często wspominała.

      Usuń
    5. A w którym miejscu powiedziałam, że zachwycanie się wyglądem Rysia narusza prywatność Rysia? W którym miejscu zakazałam zachwycania się tym wyglądem? Chodzi mi tylko i wyłącznie o to, aby robić to z szacunkiem dla RA jako człowieka. Co rozumiem, że to samo bez wstydu byłabyś w stanie powtórzyć mu prosto w oczy.

      Oczywiście, że móc wiedzieć jaka dana Ryśkowa postać była Waszą pierwszą, która jest Waszą ulubioną i dlaczego, jak również wiele innych spraw to kolejna fajna rzecz bloga.

      Usuń
    6. Dokładnie tak Kasieńko! Żeby się poznać, trzeba pogadać, wtedy okazuje się, że wiele rzeczy ludzi łączy i że dane osoby chcą się wymienić mailami. Ale to nie dzieje się od razu. I czasem ludziom zdarza się zejść z tematu RA, bo tak się zagadają, że nawet nie zauważą, że zdążyły już cały świat oblecieć ;)

      Usuń
  10. Napiszę to co już komuś napisałam;)
    Moja rada i pomysł:
    Pani Anno- gospodyni tego szanownego bloga! Czy mogłabyś po prostu wyrzucić wszystkie dotychczasowe posty z kłótniami i tzw. "brakami szacunku" i zacząć od nowa wrzucać info o Richardzie? A jeśli znowu ktoś się będzie kłócił nie po Pani myśli to znów wyrzucić te posty? Bez zbędnego komentarza. I będzie po sprawie:)
    Zaznaczam tylko, że mam na myśli typowe kłótnie- nie wymianę różnych poglądów:) Nie chciałabym być oskarżona o brak szacunku, gdy wejdę sobie kiedyś i napiszę np., że Rysiek zagrał jak "ciama" w jakiejś sztuce;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przemyślę Pani propozycję Pani Robin ;-)

      I mam nadzieję, że Ryś nie da powodów do takiej krytyki ;-)

      Usuń
  11. Aniu, ja bym miała taką radę - radę, a nie rozkaz czy jeszcze coś innego ;)
    Jakby tak postarać się zebrać różne opinie do kupy i zrobić jakoś tak, żeby to wszystko pogodzić. To nawet nie musi być trudne - Maria Magdalena ma chyba całkiem słuszną potrzebę rozmawiania o nowinkach, więc może faktycznie warto czasem wstawić posta albo nawet pozwolić dziewczynom na zboczenie z tematu. Ja wiem - robi się bałagan, ale dopóki sprawa dotyczy RA, to czy ten bałagan naprawdę aż tak przeszkadza? Przemyśl to, to tylko taka moja luźna uwaga ;). Inne osoby lubią zabawy i te wszystkie rzeczy "około-RA", więc może jak ktoś chce, to niech zaproponuje coś takiego (bo rozumiem, że Twoje pomysły też są ograniczone i mogą się wyczerpać ;)). Robin już zaproponowała Thornton Day, można wrócić do literek, bo nie dokończyłyśmy RA-alfabetu ;). Można chyba nad tym pomyśleć :)
    I najważniejsze - nie chodzi o to, że to nie Ty masz decydować, tylko inni. Nie, decyzje są Twoje. Tylko jak ktoś ma jakiś pomysł czy postulat, to może warto tego wysłuchać? I może warto czasem komuś pozwolić odbiec nieco od tematu posta albo w ogóle zboczyć na chwilę z tematu RA? Może przemyśl to jakoś na spokojnie, wróć myślami do początków bloga i zastanów się, jak on ma wyglądać teraz. I czy nie mógłby wyglądać jak kiedyś...
    To tylko takie luźne sugestie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja właśnie, w miarę moich możliwości, tak staram się robić Jeannette. Staram się bawić postaciami RA ( stąd były zagadki; czy kiedyś prozaiczne czynności, które podsunęła mi AsiaJJ), nowinki też umieszczam, jak również umieszczam artykuły w których dobrze wspomniano o RA. Moja skrzynka jest cały czas otwarta na różnego rodzaju propozycje, pomysły.

      Usuń
    2. No to dobrze :). To może ostatnio jakoś tego brakło i stąd takie rozgoryczenie niektórych osób ;). Taki przejściowy kryzys ;)

      Usuń
    3. Jak przypomniała Evanlyn w tym roku sporo się pozmieniało w moim RL, i na RA mam mniej czasu niż kiedyś. Ale wciąż mnie zachwyca, mimo że brakuje mi w tym roku oprócz śniegu również i hobbitowych plakatów w mieście. ;-)

      Usuń
    4. A wiesz, że też przed chwilą pomyślałam o plakatach Hobbita? ;)
      No to może tym bardziej należałoby pozwolić dziewczynom na dyskusje nie na temat, jeśli akurat pojawi się jakaś nowość? Tak jak było w niedzielę - Tony coś wstawiła i już zaczęłyśmy rozmawiać o RA ;). Bo skoro nie masz tyle czasu, to może dla Ciebie to też będzie wygodniejsze, jak się czasem same obsłużymy ;). A później ewentualnie zrobisz posta i przekopiujesz te komentarze, żeby był porządek, albo napiszesz "dobra, panny, dość tej dyskusji, zmiatać mi stąd z tą prywatą" :D. Nie byłoby Ci łatwiej? :)

      Usuń
    5. Aniu, mówisz - masz. Śnieg? Bardzo proszę.:)
      http://stylowi.pl/40310366
      Z plakatami trudniej, ale chyba nawet dokładnie rok temu wymyśliłaś zabawę w polowanie na nie "na mieście'.:)

      Usuń
    6. Nie Jeannette, właśnie o to chodzi, że robi się w ten sposób bałagan. Tak jak napisałam tu dziś, prędzej czy później odniosę się do nowego projektu RA, więc można poczekać i wówczas skomentować. Jedno czego nauczyłam się będąc fanem RA to czekać na to co się wydarzy w RAświecie.

      Usuń
    7. Dzięki za piękny śnieg, Eve :-)
      Masz rację, rok temu bawiłyśmy się w polowanie na plakaty. I jakoś dziwnie będzie w te święta bez wyczekiwanego Ryśkowego filmu.

      Usuń
    8. Ależ z Ciebie pedantka :PP (ja nic nie mówię! :D)

      Usuń
    9. To trzymajmy kciuki za Chopa. Może na wiosnę doczekamy się?:)

      Usuń
    10. Tak, jedyny dopuszczalny bałagan to w torebce. ;-)

      Usuń
    11. tak, mam nadzieję że uda się mam zobaczyć „Urban and…” w miarę szybko

      Usuń
  12. Cześć dziewczyny,
    Rzadko piszę na blogu ale często tu zaglądam i sprawdzam news'y o Richardzie. Dzięki Ania, że dzielisz się z nami np. zdjęciami czy wiadomościami, które gdzieś w necie znalazłaś, a są nowe czy nietypowe itp. Ja zawsze to doceniam, bo sama łatwo mogłabym coś przeoczyć. Lubię też kiedy ktoś podaje linki do ciekawych zdjęć w komentarzach itp. Powód jest ten sam - ten blog to dla mnie skarbnica wiedzy o RA - nasze polskie wzbogacenie Rysiowego twittera i strony RANet. Fanfiki akurat pomijałam choć lubię literaturę piękną;)

    No cóż, ja jestem umysł ścisły i dlatego nie angażuję się w dyskusje i nie zagłębiałam się za bardzo w komentarze, które według mnie są pisane swobodnym stylem przez prawdziwe humanistki:) To naprawdę jest komplement i to pod adresem wszystkich Was.
    Ja lubię konkret i syntezę. Celem mojego posta jest podsumowanie tej sytuacji tu na blogu.
    Jest kilka faktów. Ania pisała kilka tygodni temu, że teraz ma mniej czasu na zajmowanie się blogiem. Z tego co pamiętam dzieliła się też z nami informacją, że utraciła mnóstwo materiałów dot. Rysia, które zbierała od lat. To jest strasznie frustrujące. Przez to, a może też przez jakieś "dziwne" komentarze dot. zębów itp. innych głupot "straciła trochę do nas serce".
    Trzeba się niestety z tym pogodzić niż narzekać. Bo to nic nie da. Ania sama musi lubić to co robi i mieć na to czas. Zgadzam się z nią, że wymuszanie czegoś po prostu nigdy nie zadziała. Musi odrodzić się u niej pasja do prowadzenia bloga.
    Przyznam się, że jeszcze nie zaglądałam na Ani Facebooka ale może rzeczywiście przeniosła się ona tam. I tam są teraz te wszystkie news'y:) Myślę, że to trudne prowadzić dwie strony na raz.
    Moja rada: dajmy po prostu Ani trochę czasu i wsparcia z naszej strony. Przecież z całej tej dyskusji wynika jedno, że lubimy bloga i chcemy właśnie "TU" zachwycać się RA.

    Ania - nie wiem jak Ty, ale ja jestem pod wrażeniem tego, że tyle osób lubi Twój blog. Nikt nie chce, żeby przestał funkcjonować:) To się rozumie "samo przez się". Ten blog to jest coś, co sama stworzyłaś, jako pierwsza po polsku i odniosłaś sukces. Myślę, że warto zobaczyć te pozytywy.
    Zawsze niestety internet przez swoją otwartą formułę niesie też ze sobą ryzyko, że może wejść ktoś i hejtować, bo akurat tym głównie zajmuje się w internecie. Noże też utworzyć kilka nicków.
    W tej materii akurat trudno coś doradzić. Można rzeczywiście przestać prowadzić taka otwartą formułę albo zupełnie zamknąć bloga lub może apelować tak jak RA przez akcję Cybersmile o więcej zyczliwości i cyber-uśmiechu w internecie.
    Mam nadzieję, że ta szczera dyskusja, która ma miejsce ostatnio doprowadzi nas wszystkich jednak do pozytywnych wniosków i wszyscy się postaramy poprzez wsparcie Ani by to miejsce dalej istniało.
    Pozdrawiam Wszystkie Zrysiowane Siostry
    Evanlyn

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Evanlyn :)
      Jak na umysł ścisły, to Twoja wypowiedź wcale nie odbiega od tych pisanych przez "humanistki". :) Piszę w cudzysłowie, bo tak naprawdę podział ten jest dość sztuczny i znałam ludzi o umysłach wybitnie ścisłych, posługujących się w mowie i w piśmie przepiękną literacką polszczyzną, jak i "humanistów", nie potrafiących sklecić zdania podrzędnie złożonego. :)
      Też mam nadzieję na te pozytywne wnioski. I dobrze, że zauważyłaś, że jest to mimo wszystko szczera dyskusja. Szczerość to podstawa, warunek niezbędny, by móc wyjaśnić sobie wszystkie nieporozumienia. Ba! Czasem nawet nie wiadomo, że takowe nieporozumienia istnieją, dopóki się nie wypowie wszystkiego, co leży na sercu, a co się zbierało przez czas bardzo długi.
      I szczerze wierzę, że Twoje odezwanie się tutaj nie będzie pierwszym i jedynym :)))

      Usuń
    2. Miło Cię znów tu widzieć Evanlyn. :-) Zwłaszcza, że Twoja obecność przypomniała mi o cudownych czasach. Ufff… i oczy mi się spociły…
      Dziękuję za dostrzeżenie tych wszystkich blogowych pozytywów. I naprawdę cieszę się, że aż tyle osób chce cieszyć się Rysiem, tym co on robi razem ze mną.
      Również gorąco pozdrawiam.

      Usuń
    3. Myślę, że bardzo ważne jest, żebyśmy wszystkie uwierzyły, że żadna nie chce robić drugiej na złość, dokuczyć, wykpić. Przecież, na tym zaufaniu właśnie, serdeczności i zrozumieniu bazował niegdyś blog. Wielka szkoda, że gdzieś to zagubiłyśmy. Ale widać i czuć, że wszystkie chcemy, żeby blog istniał, i chyba jesteśmy na tyle mądrymi kobietami, żeby umieć się dogadać. Mamy ogromną płaszczyznę porozumienia - Ryśka:) Nie róbmy mu wstydu. I sobie też.

      Usuń
    4. Amen.
      Mam nadzieję, że nam się uda.

      Usuń
  13. Ja już podziękuję za dzisiejsze tu spotkanie, jutro czeka mnie ciężki dzień.
    Spokojnych RAsnów życzę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wiem, czemu nie mogę wstawić komentarza wyżej - coś ta strona dziwnie wariuje.
    Tak gwoli podsumowania i Twojej rozmowy z Jeannette, Aniu: nie godzisz się na żadne zbaczanie z tematu opublikowanego posta, nawet jeśli te manowce miałyby dotyczyć RA?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie tak, że nie godzę się na żaden odskok od tematu. Doskonale wiem, iż to jest naturalnym, że podczas rozmowy temat tak się rozwinie, że zahaczy o inne tematy. Ale ważnym jest aby nie iść świadomie w te poboczne tematy. Zachować je na inną ( może lepszą)okazję.

      Usuń
    2. Jeśli ta okazja w ogóle się nadarzy... I jeśli wtedy będzie się miało czas, ochotę i wenę na pogaduszki.
      No dobrze, wygląda na to, że sobie pogadałyśmy co nieco, a formuła bloga i tak zostanie taka, jak jest teraz. Nie ma sprawy - bałaganu w postach robić na pewno nie będę.

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.