Niejednokrotnie mówiłam, jak chociażby tutaj, że dzięki wspaniałym
fanom Richarda Armitage’a odkrywam nowe horyzonty. I tak też było tym razem po
obejrzeniu powyższego fanwidea z muzyką zespołu Takida. Polski tekst piosenki użytej w tym fanwidzie możecie przeczytać tutaj. I już nawiasem dodam, że piosenka trafiła do mojego folderu "ukochana muzyka".
wtorek, 18 lutego 2014
57 komentarzy:
Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hello Rysiaczki :) O do takiego lekarza tobyśmy chodziły :) :D dostałaś mail ode mnie ;)?
OdpowiedzUsuńTaaak, wydaje się, że dr Alec jest świetnym w swoim fachu ;-)
UsuńDopiero teraz zobaczyłam Aniu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Aniu, pomoc lekarska baaardzo mi się przydała, bardzo. Od razu wszystkie parametry w normie, no może tętno trochę za szybkie ( ale to akurat zdrowy objaw) . Ciekawe, czy dr Alec zgodziłby się zostać moim lekarzem rodzinnym? Zespołu Takida nie znałam, piosenka podoba mi się bardzo, wydrukowałam sobie tłumaczenie.
OdpowiedzUsuńHmmm zbyt mało tu na blogu dr Tracka a jak widzę jest dość skuteczny. :-) I tak sobie myślę, że chyba nie chciałabym aby był moim lekarzem;-) co do piosenki, to dziwne bo im dłużej się ją słucham tym bardziej mi się podoba i to jest naprawdę fajne :-) i zapewne będzie mi towarzyszyć przez kilka dni( ♪♫ teraz też jej słucham ♪ ♪♫♪- co mocno utrudnia mi zwerbalizowanie myśli :D)
UsuńBardzo fajna piosenka, i ciekawy tekst. To jest właśnie piękne, że dzięki Ryśkowi odkrywamy różne rzeczy, o których wcześniej nie wiedziałyśmy, bądź zmieniamy zdanie na jakiś temat :)
OdpowiedzUsuńDr Alec miałby u nas naprawdę spore kolejki, ale najgorsze jest to, że żadna z pacjentek nie poprzestałaby na 5-minutowej wizycie... I założę się, że leczyłby wyłącznie metodami naturalnymi ;) I to na NFZ!
Tak Kate, to zasługa Rysia, że jego fani są tak bardzo twórczy :-)
UsuńHmmm ciekawe jaka byłaby rozpiętość wiekowa pacjentek dr Tracka ;-)
Aniu, Twoje posty na początek tygodnia to prawdziwe czary.
OdpowiedzUsuńSiedząc dzisiaj w poczekalni u lekarza, zaglądnęłam do naszej kawiarenki a tu... dr Alex !:) Niestety nie spotkałam go później ani na korytarzu, ani w gabinecie. :(
Piosenki i zespołu Takida nie znałam, ale pilnie to właśnie nadrabiam. Będę modła zapisać kolejne muzyczne odkrycie na konto Twoje i RA :)
O! Widzę, że przy doktorze ręce mi się trzęsą, bo wpisałam ALEX.:) Wybaczcie:))
UsuńEve, mnie się nie tylko ręce trzęsą. Odkąd go rano zobaczyłam, to moje nogi jakieś dziwne podrygi pod biurkiem wyczyniają, za chwilę obcasy połamię. Ryś w tym serialu wygląda wyjątkowo słodziakowo. Scena, gdy podbiega do dziewczyny i pochyla się by ją pocałować - och, tylko westchnąć można. Z zachwytu i z zazdrości.
UsuńZosiu, przyłączam się do westchnień i zachwytów. :) Obcasów nie mam, więc moje nogi są bezpieczne:D
UsuńJa jestem od rana rozdarta, bo dr Alec jest słodki, masz rację. Ale sobotnią noc spędziłam z sierżantem Porterem ( jak to zabrzmiało! :))) stąd drżenie rąk, nóg i błędny wzrok mnie nie opuszczają. :)
Nawet blogger drwi ze mnie i kazał wpisać "Heat totally":D
Widzę, że nie tylko ja dostaję trzęsiawki... Zosiu, zgadzam się że dr Alec jest przesłodki. Po prostu przesłodki. Ale w tej słodyczy jest tak seksowny jak mało kto. Rzadko się zdarza, żeby totalnie słodki mężczyzna był również seksowny. A pan doktor (i oczywiście również nasz niezrównany Harry Kennedy) jak najbardziej jest.
UsuńEve, no ja jeszcze nocy z Porterem nie spędziłam, ale popołudnia - owszem :) I naszły mnie takie przemyślenia... Jakkolwiek Ryś sam w sobie jest męski, seksowny (chyba zaczynam nadużywać tego słowa) i ogólnie wspaniały, to dla mnie John Porter jest esencją męskości. Jest twardy, brudny, spocony, cały we krwi (dobrze, jak jest jeszcze dodatkowo półnagi), a do tego w najmniej spodziewanej chwili potrafi mieć poczucie humoru, i to takie, jakie uwielbiam. No i jest żołnierzem. Dlatego też trzęsę się cała, kiedy go oglądam. To tak odnośnie Twojej upojnej nocy z Johnem P. ;)
Pięknie! I gdzie pan doktor był, jak rok temu dostałam zapalenia płuc?
UsuńA gdzie, jak 4 lata temu zemdlałam w pociągu? Naroiło się wokół mnie wówczas dużo mundurów i kitlów, ale żaden nie był nawet w dziesiątej części taki jak pan doktor..
Eve, polecam Portera w tym klipie http://www.youtube.com/watch?v=cgt-32VtMXQ.
Pewnie znacie, ja trafiłam przypadkiem...
Kate zacna kobieto, zlituj się, i miarkuj słowa, pisząc o Porterze ....."twardy"!!! Chcesz żebyśmy tu pozchodziły na zawał?
Kate, moja noc z Porterem ma poważne konsekwencje. Po pierwsze primo, do loży ulubionych filmowych sierżantów musiałam wstawić tron dla Portera (mam nadzieję, że sierżant Tom Highway nie poczuje się urażony:)). Po drugie primo, zrobiłam poważny "błąd" zmieniając tapetę w telefonie. "Błąd" jest tym większy, że to screen w "więziennego" odcinka. Teraz odczuwam niezwykle silny przymus sprawdzania czy nikt nie dzwonił, co "nieco" utrudnia pracę.
UsuńMasz rację, Porter może być brudny i poobijany, albo zwyczajnie smutny i przytłoczony życiem a i tak ocieka testosteronem. A gdy do tego dołożymy oczy, które zmieniają kolor i twarz, wyrażającą wszelkie emocje... to jest koniec. Kolana miękną i odpływam.:)
Doktor Alec i Harry są słodcy i uroczo chłopięcy, ale mają to coś, co nie pozwala przejść obok nich obojętnie.:)
Rebecco, litości, ja jestem tylko słabą kobietką... popłakałam się.
UsuńKlipu nie znałam, muzyka piękna a i manipulacja doskonała. :) DZIĘKUJĘ; ))
Eve, ciesz się zatem do woli :))
Usuńnawet Lucy wygląda o niebo lepiej niż jako oryginalna Marian, nie?
Portera uwielbiam, ta jego "żołnierskość" jest diablo wciągająca.
Hm, a za moich czasów wszyscy koledzy jak jeden mąż uciekali od woja w studia, żony lub naciągane "D" ... i może to błąd? W końcu kobiety od zawsze pasjami szalały za mudurami.
Masz rację, nawet Marian mi nie przeszkadza.:))
UsuńI coś jest w powiedzeniu "za mundurem panny sznurem" :)
Aleś mi Rebecco w głowie namieszała - filmik zrobiony pięknie, aczkolwiek zabrakło mi powitalnego rzucania się w ramiona i obsypywania pocałunkami, ale od czego jest wyobraźnia? Dosztukuje się. Porter jest kamieniem milowym w mojej znajomości z Ryśkiem więc darzę go specjalnym uczuciem. Mimo, że od rana słodziłam się doktorkiem, to w drodze z pracy przemyśliwałam kwestię zakupu DVD "Kontry" - oglądanie na necie mnie denerwuje - przecież fakt, iż I don't speak English, but I can understand some words nie umniejszy przyjemności oglądania Ryśka w tej 100% testosteronowej roli. Zdjęcia półnagiego Portera zdobią w moim pokoju ścianę przed orbitrekiem - najlepszy dopalacz i motywacja.
UsuńAleż ja absolutnie nie miałam NIC złego na myśli, pisząc słowo "TWARDY". Po prostu lubię to słowo, a Wy tu wyciągacie jakieś bezwstydne wnioski... Mnie po prostu chodziło o twardość... spojrzenia. I twardość zimnej, długiej lufy broni Portera. Właściwie to o co to całe zamieszanie? :)
UsuńSwoją drogą jak tak czytam, co z Wami robi Porter i gdzie go umieszczacie, to naprawdę podziwiam siebie, że na razie ani razu nie ustawiłam go sobie ani na telefonie, ani na laptopie jako tapetę. Choć kusi ogromnie, to na razie z Portera mam tylko małą fotkę na ścianie, ale to fotka bardziej operacyjna, niż rozbierana. Wolę się nie otaczać zbyt dużą ilością Portera, bo chyba nie potrafiłabym normalnie funkcjonować przy takim nadmiarze testosteronu obok siebie.
A filmik jest naprawdę cudny - też go nigdy nie widziałam. I po raz pierwszy pomyślałam, że jednak mogę lubić Marian!
Kate, my żadnych bezwstydnych wniosków nie wyciągamy, nam chodzi dokładnie o to samo: "twardość lufy Portera" - ujęłaś to bardzo precyzyjnie. Ja się otaczam Ryśkiem ile się da - a co sobie będę żałować. Nad łóżkiem: Lucas x 3, Porter x 2, Harry, Thorin, J. Thorton, Ryś we własnej osobie x 6, ścianka przed orbitrekiem: Porter x 2, Lucas, Thorin, Ryś x 3, drugi pokój na razie skromnie: po prawej stronie biurka: Ryś x 2 - wszystko formatu A4 na pięknym błyszczącym papierze fotograficznym. Mam już kilka nowych pomysłów na zagospodarowanie wolnych powierzchni. Mama marudziła, że mam takie goły ściany w pokojach i mogłabym sobie jakieś obrazy kupić - ale nie wiem czy o takie widoki (np. tatuaże Lucasa) jej chodziło.
UsuńZgadzam się co do Marion - ona po prostu wreszcie zachowuje się odpowiednio - głupie kawały o blondynkach idą do kosza - Marion zmądrzała po przefarbowaniu.
Mix Portera z Guy'em nie robi mi dobrze na poziom umysłowy. Jak dołożę doktora Aleca w białym podkoszulku do kompletu to jestem ugotowana na bardzo miękko.
Cieszę sie, że filmik się miłym siostrom podoba.
UsuńTeż myślę, Marian jako nie-Marian o wiele lepsza niż Marian :)))
Czyżby plątał mi się język z nadmiaru wrażeń?
No chyba! już sama jedna wspomniana niewinnie przez Kate lufa Portera może zapewnić wrażeń aż nadmiar. A jak pomyśleć o amunicji...
Boże, Zosiu pobiłaś wszystko... Taka ilość i Ty jesteś w stanie normalnie funkcjonować!?!?!? Nie wierzę... Ja czuję, że mój mózg wywija radośnie sambę i niesamowicie się kurczy z nadmiaru szczęścia, mając nad łóżkiem TYLKO: 1x Guy, 1 x Lucas, 1 x Porter, 1 x Thornton, 1 x Thorin sam i 1 x Thorin z siostrzeńcami, plus w laptopie Guy - dziś z 1 sezonu, jeszcze wczoraj z 3, a jeszcze w sobotę był z 2 - takie małe niezdecydowanie, ale chyba jutro zmienię na Portera, jak robić sobie dziurę w mózgu to na całego!
UsuńEch jak zwykle jestem mocno spóźniona jeśli chodzi o Waszą dyskusję. Ale zastanawiam się której by się ręce nie trzęsły na samą myśl o spotkaniu z tym doktorkiem ;-)
UsuńEve, mam nadzieję, że pomimo tego że nie było to dr Alec jesteś zadowolona z wizyty:-)
Rebecco bardzo dziękuję za ten filmowy fanfik. :-*
Taaak Kate, wydaje się, że Porter ma całkiem twarde spojrzenie :D
Zosiu! Jak Ty w ogóle potrafisz po własnym mieszkaniu chodzić? Ja sie zawieszam niczym piracki Windows już na jednym zdjęciu Ryśka. Mając do wyboru aż 23 (jeśli dobrze liczę), chyba w ogóle zatraciłabym czynności życiowe. Podziwiam Twoją zimną krew.
Usuń
UsuńZosiu, Kate fiu, fiu jestem pod wrażeniem. Na mnie czasem spogląda Thorin z moich „hobbitowych skarbów” no i zmieniająca się tapeta w laptopie…
To ja mam podobnie jak Ty Aniu - Ryś okupuje głównie sprzęt elektroniczny w liczbie laptop, telefon i tablet. I oczywiście - non stop moje myśli!
Usuń
UsuńMoje myśli też Rebecco ( czy powinnam się leczyć? Gdzie jest dr Track? :)) I tak sobie myślę, że chyba muszę zainwestować w telefon z większą pamięcią ;-)
Zosiu, przy Tobie czuję się jak uboga krewna :) bo u mnie Ryś w różnych smakowitych odsłonach przebywa w elektronice. Nawet nie chcę myśleć, co będzie, jak mi coś padnie. :)) Ale zapasowe kopie wszystkich skarbów mam, tak na wszelki wypadek.
UsuńTelefon zaczyna już pękać (mimo większej pamięci) i tylko komputer w pracy dzielnie się broni. Do czasu :D
Aniu, obawiam się, że po wizycie u dr Aleca musiałabym poddać się intensywnej reanimacji... co w sumie nie jest głupim pomysłem :)
UsuńHa! Lubię Twoje pozytywne spojrzenie na tą sytuację ;-)
UsuńDziękuje za uznanie w kwestii ilości Ryśkowych zdjęć - ja po prostu lubię mieć go w zasięgu wzroku, jego widok robi mi dobrze na wszystko: na to, że trzeba już wstać, że nie wyprasowałam sobie bluzki na dzisiaj do pracy, że muszę zrobić durne zestawienie bo szef ma takie widzimisie, na to, że nowy puder wypadł mi do umywalki i znowu muszę kupić sobie nowy, że koleżanka w pracy rozbiła mi już dwie filiżanki do kawy, na to, że siwych włosów przybywa, i że czasem ma się wszystkiego dość,... wymieniać mogę bez końca.
UsuńDodam jeszcze, że przede wszystkim, Ryś zrobił mi bardzo dobrze na poczucie samotności i wyobcowania, które czasem jak wąż wypełza z zakamarków mojej głowy, bo dzięki niemu trafiłam tu, gdzie takich cudownie szurniętych jest więcej i odchył jest normą. I wiersz ks.Twardowskiego nie jest już dołujący ( a przynajmniej nie zawsze):
UsuńZnowu przyszła do mnie samotność
choć myślałem, że przycichła w niebie
Mówię do niej:
- Co chcesz jeszcze, idiotko?
A ona:
- Kocham Ciebie.
Ryś ze zdjęcia, które Ania zamieściła w poście Walentynkowym spogląda na mnie ze ściany, poniżej zdjęcie z tej samej sesji - Ryś wkurzony z rękami w kieszeniach - wpierw zawsze całuję tego wkurzonego, potem wspinam się na palce i całuję tego uśmiechniętego dżentelmena z kapeluszem.
Ps. Zapewniam, iż jestem w pełni poczytalna, nie paliłam ziela, nie spożywałam grzybków, a kieliszek białego wina nie poczynił spustoszenia w mym umyśle - po prostu, taki stan to u mnie norma.
Ps.2 - Przeczytałam 3 rozdziały fanfika Kate dla odświeżenia pamięci i jestem gotowa na część 4-tą. To już dziś!
A wiesz Zosiu, że ja mam podobnie? Jakoś odkąd mam Ryśka, wszystko jest inne, takie piękniejsze i jaśniejsze, i ta samotność jest taka mniej dokuczliwa, czasami praktycznie w ogóle nieodczuwalna. Idę ulicą i uśmiecham się sama do siebie - bo jest Ryś. Mama coś do mnie mówi, czepia się mnie i krzyczy z jakiegoś powodu (to dla mnie codzienność) - a ja się uśmiecham, bo przed oczami mam Rysia. Coś poszło nie tak jak powinno - co za problem, przecież jest Ryś! I to jest piękne. Choć moi bliscy zapewne uważają, że jestem nienormalna i zachowuję się jak nastolatka (oprócz moich dwóch bratanic i kuzynki, dzieci jednak najlepiej rozumieją człowieka).
UsuńZosiu, dziś będzie część 4, która jest dwukrotnie dłuższa od poprzednich, a w nocy skończyła się pisać część 5. Biorę się za 6 :)
Kate, ja już od wczoraj planuję wszystko tak, żeby dzisiejszy wieczór spędzić z Wami i Thorinem. Teraz mam dodatkową motywację skoro będzie duuużo czytania. :)
UsuńTak sobie myślę, Siostry, że w naszym przypadku zadziałała prosta zasada: "nie pasujesz do towarzystwa - nie zmieniaj siebie, zmień towarzystwo". Dla mnie to niezwykle cenne, że mogę dzielić swoje waRiActwo, z kimś, kto rozumie i puka się w czoło gdy wgapiam się w Portera w telefonie.:) To daje pewność, że nie jestem sama w tym szaleństwie. A ponieważ szaleństwo dobrze mi robi i pozwala walczyć z rzeczywistością, to zamierzam oddawać mu się często i intensywnie. ( Ależ skojarzenia mnie naszły:) Dziś od nadmiaru obowiązków mam lekką głupawkę :))
Widzę, że napisałam głupotę: miało być NIE puka się w czoło:) Wszystko przez ten wczorajszy filmik z Porterem :))
UsuńEve, jak to pięknie powiedziałaś - "nie pasujesz do towarzystwa - nie zmieniaj siebie, zmień towarzystwo". I na tym się zawsze najlepiej wyjdzie :)
UsuńHej wszystkim :) Obejrzałam, wysłuchałam i nadal się uśmiecham. Jaki on męski i jak szlachetne ma rysy! I wspaniały, wspaniały nos!
OdpowiedzUsuńTymczasem oglądam właśnie Johna Portera i zgadzam się z przedmówczyniami. Spocony, brudny, zakrwawiony (ale nieszkodliwe), smutny, zamyślony, w mundurze lub bez (!!!) jest zawsze cudowny :)
Hejka Karuello:-)
UsuńTak Ryś jako dr Track jest cudny, ale serial był dość nudnawy jak dla mnie, może przez te ciągłe retrospekcje a może to wina mojego późnonocnego oglądania ;-)
Serial mógłby być całkiem ciekawy, tylko chyba montażystom talentu brakło - albo nasza podświadomość wpływa na osąd: złe proporcje w kwestii ilości Rysia a retrospekcji. Ale myślę, że mimo wszystko: to pierwsze - za bardzo namieszali i chyba się sami w tym pogubili.
UsuńBo najlepszy byłby serial mocno biograficzny z Rysiem albo całkiem o Rysiu. Albo reality show, chociaż nie sądziłam, że to powiem :) Jakiś nowy gatunek, kulturalny i monotematyczny :)
UsuńWitam moje siostry "zrysiowane", a może jak środa jest dniem do poczytania to może wtorek do posłuchania i oglądania klipów dotyczących danej postaci naszego ukochanego Ryśka.
OdpowiedzUsuńAnia zapoczątkowała słodkiego doktora Aleca. Proponuję następny klip: http://www.youtube.com/watch?v=5eE8jSCOaBs
I jeszcze jeden: http://www.youtube.com/watch?v=iD5dsWo356E
OdpowiedzUsuńJolu oba filmiki są przecudne, tego właśnie dziś wieczorem potrzebowałam - nieco ochłonąć i zażyć tego słodkiego lekarstwa, jakim jest nasz pan doktor :)
UsuńDzięki Jolu za linki:* PIĘKNE filmiki!
UsuńPrzemyślę Twój pomysł fanvidowych wtorków :-)
A skoro dzielimy się dziś linkami. Oto co dziś znalazłam, co też się nie chce ode mnie odczepić ( czytaj: słucham tego naprzemienne z Takidą) Finałowa scena Johna Mulligana a co jest fajne bez tej zakłócającej muzyki jaka była w filmie.
OdpowiedzUsuńhttps://soundcloud.com/barsine_ar/richard-armitage-final-scene
Hmmm ten głos nawet jak jest taaak cyniczny jak JM to i tak zachwyca <3
( że też nie wiem jak to sobie pobrać brrr….)
Oj, Aniu. Ja tu próbuję wyprzeć Mulligana Porterem, bo to co ten facet ze mną robi podpada już chyba pod stalking :) a tu TAKIE przyjemności :)) Uwielbiam tą scenę. Głos JM brzmi cynicznie, ale to człowiek, który nie ma złudzeń ( a przynajmniej tak mu się wydaję) w przeciwieństwie do jego gościa.
UsuńJa też podzielę się linkiem
http://www.youtube.com/watch?v=Zu1L8Hujohs
Inny nastrój, a Yanniego darzę czystym uczuciem od baaardzo dawna. :)
Dziękuję Eve!!! Cudne!! Przepiękna muzyka i mój kochany pan Thornton! Dzięki:*
UsuńTak Mulligan jest w tej scenie szczery do bólu! ale ten jego głos...hmm...
Aniu, jak szaleć to szaleć. :) Spodobał Ci się Yanni (tutaj w połączeniu z Secret Garden ), to proszę bardzo:
Usuńhttp://www.youtube.com/watch?v=hakAvteCZc8
Miłego słuchania i miłych RAsnów.!
Mnie Mulligan chyba nie odpuści. :)) więc będę miała JMsny. :))
Jak ogromne znaczenie ma muzyka dla odbioru przez nas tego samego obrazu - nastrój, klimat - jak inne jest przejście Johna przez fabrykę na początku. Wszystko przesiąknięte melancholią i nadzieją.
UsuńPiękne Eve, wielkie dzięki! Chyba coś dziś ze mną nie tak, bo bardzo mnie wzruszyło…
UsuńDobRAnoc Eve :)
Masz rację Zosiu, niby znamy N&S na pamięć, a tu w troszkę inny sposób przedstawione sceny inna muzyka i całość nabiera innego wyrazu.
UsuńI tym sposobem nie zauważyłam, że zrobiło się tak późno. Życzę Wszystkim RAsnów!
UsuńDrogie Siostry, jak ja się cieszę, że spodobał się Wam Yanni. Do tej pory nikt mnie nie rozumiał. :)
UsuńEve, naprawdę cudne to! Ta muzyka świetnie podkreśla nastrój filmiku, mam totalnie inne odczucia oglądając to i porównując oryginalne N&S. Piękne, piękne, piękne :)
UsuńAniu, a John Mulligan... Cóż mogę powiedzieć, zauroczył mnie w "Moving on", ale teraz słuchając samego jego głosu mam ciarki, i ten 4-minutowy fragment jest jak najpiękniejsza muzyka. I dlatego próbowałam na wszelkie sposoby to pobrać, ale mi się nie udało, w końcu jednak zrobiłam to po swojemu i jest :)
http://www.sendspace.pl/file/a036969e84138b9e9485fa7/john-mulligan
Cieszę się, bo mogę to mieć teraz zawsze przy sobie i włączyć sobie kiedy mam ochotę! Ten głos pomaga na wszystko ;)
A żeby pobrać wystarczy kliknąć na nazwę pliku.
Kate, jesteś wielka, właśnie ściągnęłam Mulligana! Dzięki !! :))
UsuńKochana Kate, bardzo dziękuję za możliwość pobrania tego 4- minutowego pliku :* który jest już w mojej komórce, tak na wszelki wypadek ;-)
UsuńDo Wszystkich, mam nadzieję, że w weekend czas pozwoli mi na zajrzenie do pozostałych komentarzy, za które dziś już bardzo Wam dziękuję. :*
OdpowiedzUsuń