poniedziałek, 3 lutego 2014

Richard Armitage za kulisami sesji zdjęciowej.

Mamy kolejny prezent od pani Leslie Hassler, tak kolejny bo ten zapierający dech w piersi dała nam na święta Bożego Narodzenia. I znów za pośrednictwem jej facebookowego profilu Leslie Hassler Studio, udostępniła zdjęcie Richarda Armitage’a za kulisami sesji zdjęciowej. Prawdę mówiąc „troszkę” to zdjęcie już widzieliśmy, ale tym razem mój nasz ulubiony aktor jest w całej okazałości. 

Richard Armitage za kulisami sesji zdjęciowej autorstwa Leslie Hassler. Żródło:FB Leslie Hassler Studio















I znów nie mogłam oprzeć się od umieszczenia tu tak dużego zdjęcia. 

87 komentarzy:

  1. Pamiętam, pamiętam jak czekałyśmy, kiedy będzie nam dane obejrzeć całą sesję. Wtedy, kiedy pokazała się tylko zajawka, czyli to zdjęcie w mniejszym formacie, a my, wyposzczone, zachwycone i coraz bardziej zakochane, zastanawiałyśmy się, czy to będzie reklama ciuszków, czy jeszcze coś innego.
    Przyznaję, że Rysiek trochę dziwnie wygląda, kiedy tak opiera nogi o to pudełko. W dodatku jeszcze ma podciągnięte nogawki spodni i te buty, niezbyt mocno zasznurowane. Zupełnie jakby trochę już wyrośnięty Rysio-przedszkolaczek czekał, aż mu pani pomoże buciki zawiązać. Efekt ociupinkę zabawny, a przecież gdyby trochę wyprostował nogi i oparł je o podłogę, mogłybyśmy podziwiać cudny kształt jego dolnych kończyn w całej okazałości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas na takie przykrótkie portki mówi się: "woda w piwnicy". Jakoś strasznie krótkie nogi Rysiek tu ma. Ale wszystko rekompensuje strzałka z krawata... drogowskaz...

      Usuń
    2. Zdjęcie jest robione trochę od góry i to Ryśka skraca. W dodatku to nieszczęsne pudełko.
      No popatrz, a ja na krawaciane sugestie nawet uwagi nie zwróciłam. Ale może dlatego, że Rysiek na bardzo wielu zdjęciach, czy nawet w wywiadach, lubi sobie siadać z nogami na za dwadzieścia czwarta (lub z jego perspektywy na za dziesięć druga) i, chcąc nie chcąc (niewiniątko skubane!), odsłaniać wszystkie wdzięki.

      Usuń
    3. Kasieńko, szkoła baletowa procentuje - wszystko się ładnie prezentuje.

      Usuń
    4. Gdyby jego postawę do końca ukształtowała szkoła baletowa, to by siedział w pozie "za piętnaście trzecia" (idealne wykręcenie nóg). Dobrze, że jednak nie poszedł "w tany" profesjonalnie. No ale fakt, balet ładnie kształtuje sylwetkę.
      Co mi przypomniało, że przez swoje choróbsko miałam tydzień przerwy w tańczeniu - muszę nadrobić z nawiązką (jak mi ścięgna nie strzelą, to będzie cud).

      Usuń
    5. Ja dzisiaj po 2 tygodniach przerwy trochę poćwiczyłam i od razu mi lepiej (ortopeda niech się wypcha ze swoimi zakazami - ja swoje ciało znam lepiej). Jestem uzależniona od ruchu, nie potrafię nic nie robić. A co tańczysz Kasieńko?

      Usuń
    6. Aniu, dzięki za zdjęcie. :) Ja dalej pracuję nad tapetą i teraz mam dylemat: sir Guy, czy ta cudowna sesja. :)
      Zosiu, fajne drogowe skojarzenia...:)))

      Usuń
    7. Kiedy zobaczyłam to zdjęcie i to pudło pod jego nogami, to też mi się śmiać chciało, potem pomyślałam sobie, jak dużo taki model musi znieść, aby mieć dobre zdjęcie, bo musimy przyznać, że sesja Leslie Hassler jest fenomenalna. Poza tym patrząc na to zdjęcie i porównując efekt końcowy tej sesji, naprawdę podziwiam jego cierpliwość.
      Kasieńko, przyłączam się do pytania Zosi,
      Zosiu, nie wiem czy to dobrze, że nie słuchasz ortopedy.
      Eve, bardzo proszę:-) Jeśli chodzi o tapetę, to może zrób jak mi radziła Zosia, pół miesiąca sir Guy a pół Rysiek we własnej osobie.

      Usuń
    8. Nie jestem co prawda aż tak sportowo zakręcona, ale przy wymuszonej bezczynności też mnie nosi. A gdy trochę przypomnę mięśniom o ich istnieniu (na tyle, żeby włączyła mi się tzw. "euforia biegacza", mimo że nie biegam, chodzi mi tylko o ten wyrzut endorfin fo krwi), to na drugi dzień same się o to upominają i nie potrafię im odmówić. "Tańczę" to za dużo powiedziane - ćwiczę sobie po prostu to, co mi pi razy drzwi wychodzi (bo szczerze mówiąc jestem okropnym tanecznym beztalenciem - słoń mi na stopę nadepnął). Lubię (i jakoś mi wychodzą) irlandzkie, a dla rozprostowania zgarbionego za biurkiem kręgosłupa ćwiczę coś w rodzaju gimnastyki dla tancerzy baletowych - "barre au sol" się toto nazywa i jest lepsze i skuteczniejsze od stretchingu (aż kości trzeszczą, gdy się rozciągasz).

      I tym wpisem odsłoniłam się już całkowicie. Kto mnie choć trochę z realnego życia zna, ten już wie, że to ja piszę :-)

      Usuń
    9. Kasieńko, ja zazdroszczę Ci tych irlandzkich umiejętności. Moje nogi niestety nie są skomunikowane z mózgiem i nic co przypominałoby taniec mi nie wychodzi. :) Tym bardziej podziwiam tych, którzy opanowali step. :) Szacun :))

      Usuń
    10. Kasieńko, zazdroszczę tanecznych umiejętności, mimo, że muzykę uwielbiam i rytm umiem odpowiednio wystukać to jednak jest ze mnie totalne beztalencie taneczne.

      Usuń
    11. Nie, nie - za step się jeszcze nie wzięłam. Wiem, że to najbardziej widowiskowe, ale też najtrudniejsze. Na razie wywijam sobie w miękkich butach - to te tańce, w których tancerki fruwają nad ziemią, a jak jej dotykają, to samymi czubkami palców. Oczywiście, tancerki zawodowe - na poziomie amatorskim wygląda to... nie tak cudnie.
      No właśnie, odległość od mózgu do stóp jest zdecydowanie zbyt długa, bym mogła tańczyć większość tańców. Tylko ten irlandzki rytm znalazł sobie jakąś drogę na skróty.

      Usuń
    12. Step jest bardzo widowiskowy, zwłaszcza na żywo.:) Ale ja to unoszenie się nad ziemią jak motyl robi jeszcze większe wrażenie :)

      Usuń
  2. Witam siostry "zrysiowane". Jak zwykle piękny i pociągający jest nasz Ryś, nawet zaczynają mi się podobać jego długie włosy ,chociaż wygląda w nich zbyt poważnie jak na mój gust, wolę go we fryzurze Lukasa.
    Kamaszki ma piękne, eksponują jego długą stopę. Moim zdaniem stylista pomylił się co do spodni zbyt opięte na jego masywnych udach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzież tam zbyt opięte. Jak dla mnie to na Ryśku nigdy nic nie jest zbyt opięte. Jest idealnie dopasowane.

      Usuń
    2. Jeśli mu wygodnie, to znaczy, że zbyt opięte nie jest. Zresztą cała ta sesja obcisła była bardzo. Pamiętacie, miłe moje, jej ciąg dalszy i te bicepsy pod koszulą? I tors prężący się tuż pod materiałem? Póki w szwach się nie rozchodzi, to znaczy, że jest w sam raz.
      Zresztą może Rysiek w obcisłym stroju chodzić, a zdjęcia mieć bardzo grzeczne, a może też założyć coś luźnego, sportowego, a zdjęcie wyjdzie niegrzeczne. ;-) Zależy od fotografa, ujęcia i danej chwili.

      Usuń
    3. Dokładnie. Jak mierzę ubrania, to wyciągam ręce daleko przed siebie (czy sięgnę na sąsiednie biurko) i próbuję usiąść - jak się da, to znaczy, że jest OK. A Rysiek przecież tam żadnych akrobacji nie czynił a ponadto cały seksapil jest w jego oczach i właściwie reszta jego ciałka może być obleczona w cokolwiek.

      Usuń
    4. Zgadzam się z Kasieńką, na Ryśku ( jak do tej pory) żadne ubranie nie było zbyt obcisłe. I mam wrażenie, że właśnie takie bliżej ciała Rysiek lubo nosić, na co zapewne pozwala mu jego idealna sylwetka.

      Usuń
    5. Dopóki mu ta jego idealna sylwetka pozwala na noszenie ciaśniejszych spodni i koszuli, to niech je nosi, ku swojej wygodzie, a naszej radości. Jak nie teraz, to kiedy? Jak mu sześćdziesiątka stuknie, tu sflaczeje, a tam obwiśnie? Powtarzają mi to różne osoby, kiedy sama się zastanawiam: ciaśniej czy luźniej? krócej czy dłużej? z dekoltem czy bez? I chyba mają rację.

      Usuń
    6. Pewnie, że tak Kasieńko, jeśli mu to ciasne ubrano odpowiada i do tego wywołuje nasze szybsze bicie serc, to niech tak się ubiera jak najdłużej.

      Usuń
    7. Otóż to! Dopóki mam co podkreślać i eksponować - to podkreślam i eksponuję. Jeśli mam do załatwienia wredną sprawę urzędową i wiem, że siedzą tam faceci to wykorzystuję dary od Boga bez najmniejszych wyrzutów sumienia. Feministki w tym momencie na mnie plują.

      Usuń
    8. Bo ja wiem, czy plują? Przecież wykorzystujesz całą siłę swojej kobiecości. Gdyby pluły, to ustawiłyby się w ten sposób w jednym szeregu z moherowymi babciami, a przecież trudno o bardziej przeciwstawne ideologicznie środowiska.
      Swoje dary wykorzystywałam latem, jadąc do pracy na rowerze przez zakorkowane centrum miasta. Gdy jechałam w spodniach, to jeden zatrąbił, drugi chamsko wyprzedził prawie lakier w lakier. Za to gdy byłam w krótkiej spódniczce - zwalniali, przepuszczali, uprzejmie migali światłami. A ponieważ nie marzy mi się dokonywanie żywota w formie placka na asfalcie, to odsłanianie tego i owego jest kwestią życia lub śmierci.

      Usuń
    9. Kasieńka masz rację!
      Stąd wzięlo się powiedzenie "my rządzimy światem, a nami kobiety".
      Eksponowanie i inne pokrewne tricki bardziej są czasem skuteczne niż jakiekolwiek inne argumenty. Tak było zawsze.

      Usuń
    10. Jak świat światem - było, jest i będzie.
      Byle z umiarem i ze smakiem - i tak jakby od niechcenia, a efekt od razu jest. Zresztą, panowie głupieją przy kobietach, a my czasem przy mężczyznach (a przy takim Ryśku to już w szczególności). Skoro same uwielbiamy ten ogłupiały stan, to czemu innym żałować?

      Usuń
  3. Kasieńko takich butów nie wiąże się do końca na kokardkę. To tak musi być, kiedyś, pewien pan od stylizacji tak mi powiedział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Specjalistów od stylizacji staram się nie słuchać z przesadną nabożnością i kieruję się własnym wyczuciem tego, co mi zgrzyta, a co nie. I właśnie takie "niedosznurowane" buty trochę mi zgrzytają.
      Bodajże rok temu styliści zalecali noszenie skarpetek do szpilek. Niektóre dziunie łyknęły to jak gęś kluski i wyglądały... bez komentarza.
      A Rysiek jakoś lubi mieć niezbyt ścisło zawiązane obuwie. Widać to było na zdjęciach z Nowej Zelandii, kiedy nosił te z lekka militarne buty z cholewką. Cholewki zawsze miały luz.

      Usuń
    2. A może Ryś wiedział, że będzie fotografowany tylko do pasa w górę, więc się tymi butami nie przejmował. Albo, byż może będą jeszcze inne zdjęcia z tej sesji, gdzie Rysia będzie widać od stóp do głów w całkiem innym ubraniu.

      Usuń
    3. A tymczasem pani fotograf zrobiła mu psikusa i opublikowała zdjęcie nieoficjalne - z butami i na pudełeczku. :-)
      Dobrze, że go nie fotografowała tylko od pasa w górę, ale postanowiła zrobić i wrzucić do internetu zdjęcie obejmujące większą część ciała - to kiedy Rysiek krawat wiązał. Przecież ta fotka zrobiła większą furorę niż te oficjalne, ustawiane. :-D I nic dziwnego.

      Usuń
    4. Furorę zrobiło, bo my RAfani potrafimy dostrzec zamknięte w tym zdjęciu piękno ;-) O naszych innych myślach wolę nie wspominać ;-)

      Usuń
    5. A może Rysiek sam chciał takie trochę śmieszne zdjęcie pokazać? Co jak co, ale poczucia humoru mu przecież nie brakuje.

      Usuń
    6. Być może Zosiu, chociaż myślę, że to było poza jego kontrolą.

      Usuń
    7. On się chyba dobrze bawił podczas tej sesji, więc to może taki kontrolowany przeciek. :)

      Usuń
    8. A może nawet nie uświadomił sobie, że taka postawa z nogami na pudełku wygląda zabawnie? Ot, zdjęcie jak zdjęcie - pomyślał sobie - nie lepsze, nie gorsze od innych. Chce publikować, niech publikuje. Co mi szkodzi?

      Piękno zamknięte w tym zdjęciu... Uwięzione wręcz (w tych obcisłych ubraniach, koszuli opinającej się na bicepsach i spodniach opinających się na... nie powiem czym), domagające się uwolnienia, wyswobodzenia, wyrwania na wolność... Aż chce się pomóc pięknu zniewolonemu.

      Usuń
    9. Kurcze, znowu mam robotę i nie mogę się do woli wgapiać ...Rysiek wygląda szałowo - to takie stare określenie, wiem, zwykle adekwatniejsze do opisywania kobiet, ale jakoś mi szczególnie pasuje. To idiotyczne pudełeczko...cóż, aby sie pośmiać z kulis sesji chyba.
      Inne stare określenie, jeszcze z czasów PRL, na krawat - "zwis męski ozdobny". Takie luźne skojarzenie, nic zdroznego, a gdzie tam...

      Usuń
    10. Rebecco, Twoje inspiracje czerpane z PRL-u są doprawdy zabójcze: albo ciepłe lody albo zwis męski ozdobny (bardzo ozdobny)... Korzenie Twojej rodziny sięgają Salem zdecydowanie.

      Usuń
    11. Tak Kasieńko, myślę, że Ryś doskonale zna swoje ciało i wie jak dobrze z każdej strony to ( boskie) ciało wygląda, więc przypuszczam, że nie miał obiekcji czy publikować czy też nie to zdjęcie,

      Tak, Rebecco w tym "zwisie męskim" Ryśkowi bardzo twarzowo :)

      Usuń
    12. Ba! Zosiu, ja tylko na moment dziś, więc muszę mieć wejście :)))
      Powiedziałabym, że raczej sięgaja Lubelszczyzny, ale w pozostałościach starych puszcz na tych terenach wielkie pradawne moce jeszcze drzemią ....

      Usuń
    13. No to weszłaś, Rebecco, z hukiem i przytupem :)
      "Męski" - o tak, stuprocentowo męski. I "ozdobny" niezwykle. Mieć taką ozdobę w mieszkaniu, na kanapie, upajać nią wszystkie pięć zmysłów...

      Aniu, może dodasz do bloga mapę? Zobaczymy, jak się geograficznie polskie zrysiowanie rozkłada. Może to też być przydatne przy ewentualnym planowaniu jakichś wspólnych spotkań czy zjazdów - łatwiej wyznaczyć miejsce zbiórki.

      Usuń
    14. Lubelszczyzna - piękne tereny, o rzut kamieniem od mojego Roztocza ukochanego . No, może rzut kamieniem i 3 strzały z łuku. Bycie czarownicą to stan umysłu Rebecco - geografia schodzi na plan dalszy.

      Usuń
    15. Tylko nie myślcie, siostry, że skoro z lasów jestem, to tak łatwo mnie namówicie na przelatywane tej mizeroty Robin Hooda (o czym ze zgrozą przeczytałam w poprzednim poście).

      Usuń
    16. Hmm prawdę mówiąc nie wiem jak dodać taką mapę i pomijam fakt, że być może większość nie chciałaby aż tak się ujawniać.

      Usuń
    17. Roztocze - o matko, a może my rodzina, Zosiu?????

      Usuń
    18. Bo ja tam mam kupę rodziny...
      Na następnym weselu pomiedzy przyśpiewkami skubnę każdą z moich kuzynek w bok i szepnę jej "Rysiek!" . Jak zakuma, to jesteśmy w domu :)))

      Usuń
    19. Dobra, już cicho, cicho, bo tu zaraz książka teleadresowa powstanie dostępna w cyberprzestrzeni. :)))

      Usuń
    20. Aniu, ujawniłyby się te, co chcą. Te, co nie chcą, nic by tam nie wpisywały. Zresztą mogłoby to być zupełnie anonimowe. Poza tym pisząc tyle o sobie i o swoim życiu codziennym, ujawniamy się straszliwie przed tymi, którzy potrafią w internecie szukać.

      Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina... No to już możecie się prawie umawiać na pogaduszki w realu. :D I na faworki. I na śpiewanie weselnych przebojów.

      Usuń
    21. Tak, to prawda Kasieńko, ale nie będę namawiać Was do czegoś, czego możecie później żałować.

      Usuń
    22. Rebecco, na Roztocze mam godzinę jazdy, ale kocham te tereny: lasy jak z bajki, sioła wśród lasów (zawsze gdy się zgubiłam - bo oznaczenia szlaków są tam koszmarne- ktoś mi drogę wskazał), Zamość - miasto ciekawe, chociaż ja zdecydowanie bardziej do lasu się nadaję niż do miasta.

      Usuń
    23. ???
      Ale OK - Twój blog, Twoje zasady.

      Usuń
    24. A w sumie to kto miałby nas szukać?
      Może jakiś doktorant piszący pracę z psychologii haremów?
      Jeju, moja robota! Muszę, naprawdę muszę uciekać.
      DobRAnoc!

      Usuń
    25. Przez to, co piszemy o sobie i tak już się ujawniamy. Poza tym, przed wyjazdem na premierę Hobbitta 3 i tak należałoby się spotkać. A tak w ogóle poza tym - nie wiem jak Wy - ale ja chciałabym Was poznać w realu.

      Usuń
    26. Aniu, zabrzmiało to tajemniczo i fantastycznie, niczym opowieść Bilba :-)

      Zosiu, pewnie że bym też chciała Was poznać. Na blogu można bawić się przednio, ale wiem, że dopiero przy spotkaniu twarzą w twarz zaczyna się najlepszy kociokwik :D

      Usuń
    27. Słodkich RAsnów Rebecco:)

      Usuń
    28. Możemy przecież określić się geograficznie poza blogiem - na "mejlach".
      Ciągle zapominam, że każdy może wejść do naszej kawiarenki.

      Usuń
    29. To jest jakieś rozwiązanie Zosiu.
      Ale teraz się już z Wami pożegnam, Słodkich RAsnów, Dziewczyny :-*

      Usuń
    30. Też już pomału się żegnam, bo ziewać zaczynam. 10 godzin w pracy to trochę za dużo.
      Życzę Wam miłych snów o Ryśku zwisającym ozdobnie za jedną rękę (jak Guy na tym obrazku: http://gratianads90.files.wordpress.com/2011/09/rh1-promopix09guyhngtreejul0811.jpg) z drzewa w roztoczańskim lesie.

      Usuń
    31. Śpijcie Kochane, śpijcie, słodko (Rysiowo) śnijcie.
      Ja mam zamiar analizę poczynań bloggera przeprowdzić (łopatologiczną). Hasła z wczoraj: discourse, feelings, nearly, was, authority, stoped, their, heart, his, sixth, Julia, has.
      Rozmowa, emocje, dotyk - zrozumiałe jak najbardziej - rozprawiamy tu o uczuciach najróżniejszego kalibru; połączenie nearly i was - tzn., że co? Byłam blisko i diabli wzięli? Potem jest jeszcze gorzej: władza, wiarygodne świadectwo, ich - tzn.kogo? (Archiwum X zagląda za rogu); heart, Julia i has nawet współgra: serce z posiadaniem, Julia do kompletu, rodzi się pytanie: gdzie Romeo (blogger złośliwy jest); lance jako lanca i kopia w komplecie do władzy jako argument siły może być, jako lancet w połączeniu z sercem pasuje - dla niektórych facetów rozmowa o uczuciach jest jak operacja na otwartym sercu; ale: szósty? Ha, wiem! Pani Musierowicz stokrotne dzięki - "Szósta Klepka" się kłania - tak jest - szósty zmysł - poczucie humoru, i różnych znaczeń nabiera wszystko i drugie dno ujawnia. Puenta: Nasze uczucia, wrażenia co do Rysia stanowią sedno i są źródłem władzy, męstwa, odwagi i otuchy i nic nie jest w stanie tego powstrzymać ("...czucie i dotyk więcej mówią do mnie..."). Nie skruszą tego kopie ani żadne upoważnienia, czy autorytety.
      Mam nadzieję, że to przeczytacie i dorzucicie swoje trzy grosze.

      Usuń
    32. Zosiu, taka analiza o 1.20 w nocy? Coś Ty robiła, pod wpływem czego byłaś? Czy to tylko wpływ Ryśka? :)
      Ja zawsze mam tylko cyferki do wpisywania, może to i dobrze że blogger mnie nie kusi, bo zaczęłabym sobie analizować tak jak Ty i kto wie, do czego bym doszła...

      A zdjęcie jest cudne, mina Rysia jest przecudna i podoba mi się jego czoło. Tak po prostu, niby nic, niby tylko czoło ale jest jedyne w swoim rodzaju, bo Ryśkowe.

      Usuń
    33. Zosiu, chylę czoła ! Taka analiza o tak nieludzkiej godzinie...Podziwiam. :)
      Mnie blogger podrzuca ciągle handsome, missing, combination, hot i suggestion, co dałoby się ułożyć w sensowną całość. Było nawet: see you. Ale wczoraj znowu pojawił mi się Richard i cały czas musiałam przeładowywać stronę, żeby być na bieżąco z tym, co piszecie. W końcu odpuściłam. Z bloggerem ( i ukrytym w nim Richardzie) nie wygrasz. :)
      Ja mam szczęście do sztucznej, a jednak inteligencji. Odkąd zmieniłam tapetę w telefonie na jedyną i słuszną, czyli z Thorinem włączył mi się taki prywatny "Fire(raczej Thorin)Wall, rozłączający rozmowy z osobami, z którymi nie zawsze mam ochotę rozmawiać. :) Miło być pod opieką króla :)))

      Usuń
    34. Kate, Ryś sam w sobie jest jak narkotyk - często mam wrażenie, że przedawkowałam. Czoło piękne jest: szlachetne i myślące - jakby kopniaczkiem przesunąć pudełko trochę do tyłu, to można by przed Ryśkiem stanąć, pomiędzy jego nogami i to czoło mu dokładnie miejsce w miejsce wycałować.
      Ja mam naprzemiennie literki z cyferkami - szyfrów numerycznych nie znam, więc za analizę cyferek się nie biorę.

      Usuń
    35. Eve, jak pierwsza pora senności minie, to już potem problem z zaśnięciem. Twoje hasełka interesujące i znaczące. Może Rysiek się złości, że mu się niedokładnie tłumaczy, a czuje, że wpisy są emocjonujące i z powodu nieznajomości języka polskiego wiele traci, więc się wcina w blogger i akurat na Ciebie wypadło - a że czuje się winny, że zakłóca Ci przyjemne spędzanie wieczoru, to na mocy królewskiego majestatu roztoczył nad Tobą opiekę, żeby Ci to jakoś wynagrodzić.

      Usuń
    36. Zosiu, Twoje wytłumaczenie obecności Rysia baaardzo mi się podoba.
      Co do snu, wiem, że problem z zasypianiem znika, tylko, że w ciągu dnia (przynajmniej ja) wchodzę w tryb zombie. :)

      Usuń
    37. Zosiu kochana, czy Ty się przypadkiem nie rozminęłaś z powołaniem?
      Twoim powołaniem jest być pisarzem światowej sławy!
      Niejaki Umberto Eco napisał coś baaaaaardzo podobnego. Trzech nawiedzonych facetów (byli nawiedzeni na punkcie templariuszy, nie Ryśka, ale to drobiazg) układa wyrzucane przez sztuczną inteligencję, zupełnie przypadkowe słowa w niezwykłe skojarzenia i układa zgrabną, alternatywna wersję historii. Prowadzi to do całego szeregu komplikacji, o czym można poczytać w książce "Wahadło Foucaulta".
      Nie muszę dodawać, że Eco zgarnał kupę kasy, a książka - mimo, że niełatwa, bo naszpikowana niemiłosiernie historią - robiła furorę.
      Pięknie to połączyłaś - i popularne Archiwum X, i Szekspir, i nasza rodzima Musierowicz, i nawet wieszcz narodowy sie załapał ze swoją "Romantycznością"!
      Jeśli i bilanse trzaskasz z taką samą swobodą...klękajcie narody!

      Usuń
    38. Rebecco, dzięki stokrotne, niestety, pisarz ze mnie żaden - ciągoty polonistyczne zawsze miałam, ale lekkości pióra brak i zostałam...pisarczykiem biurowym. A w księgowości za bardzo pisarsko nie poszalejesz - pisma standardowe do obrzydzenia! I to jest kolejny plus poznania Ryśka i istnienia blogu, bo mogę sobie trochę popisać.
      "Wahadła.." nie czytałam, znam jedynie obydwie części "Zapisków na pudełku od zapałek" i "Diariusz Mniejszy) - a to lekkie i przyjemne.
      Bilanse po tylu latach pracy to już tak rach-ciach, a jak w tym roku jeszcze Harry mi pomoże, i stosując się do sugestii Kasieńki sprawdzimy z Harrym wszystkie pozycje bilansu zarówno w aktywach jak i w pasywach - to sporządzanie bilansów da mi naprawdę mnóstwo satysfakcji.

      Usuń
    39. A "Imię Róży" ? Film z Seanem Connery na jej podstawie jest też świetny, ale ksiażkę czyta się jednym tchem, jak diablo wciągajacy kryminał, którym zresztą jest.

      Usuń
    40. Film świetny i z jaką dbałością o szczegóły nakręcony, nawet świnie są czarne. Ale "Cmentarza w Pradze" nie polecam.

      Usuń
    41. Próbowałam! nie przebrnęłam :))))

      Usuń
    42. Ja przebrnęłam, ale długo to trwało :)) tak jak z "Baudolino" :)

      Usuń
    43. Tego nawet nie próbowałam. "Wyspę dnia poprzedniego" owszem - ale "zmogłam" będzie najwłaściwszym określeniem.

      Usuń
    44. Dzięki Kasieńko za pięknego Sir Guy’a, widzę, że to z bloga Gratiany Lovelace, która tu czasem zagląda. A skoro o niej mowa, polecam zobaczyć jej ostatnią grafikę, szczególnie jeśli ktoś nie lubić brodatego Richarda.

      http://gratianads90.wordpress.com/2014/02/01/sexy-saturday-richard-armitage-winter-haiku-accompanying-graphic-february-1-2014-gratiana-lovelace-post-510/

      Zosiu, naprawdę jestem pod wrażeniem analizy o tak późnej porze. Zacznę żałować, że ja nie muszę wpisywać tu haseł z obrazka. ;-)

      Usuń
    45. Aniu, dzięki za taki miły początek dnia. Spojrzenie Rysia nieodmiennie zabójcze, zwłaszcza, że to z jednego z moich ulubionych zdjęć. I tak pasuje do tekstu...Podziwiam autorkę, bo haiku to niełatwa sztuka.

      Usuń
    46. Grafika świetna - wyobrażacie sobie po wyjściu z pracy zobaczyć takie cudo na nas czekające?

      Usuń
    47. Ale się cieszę, ze Wam tez się ta grafika podoba :) Lubię ( już ;-)) RA z brodą i pamiętam moją reakcję kiedy ukazały się te jego brodate zdjęcia. A ta grafika, którą zrobiła Grati jest szczególna, bo jakby na to nie patrzeć, to na tej grafice jest cały RA ( a nie tylko jego piękna głowa).

      Usuń
    48. Och Zosiu, taki widok zdecydowanie poprawiłby krążenie krwi w moich żyłach :-)

      Usuń
  4. To prawda Rysiek lubi luźne buty i bardzo "dopasowaną resztę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm a wyobrażacie sobie go w rajstopkach i baletkach ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D o nie, tego sobie ( i jemu też) nie zrobię :D

      Usuń
    2. I dlatego chwała Opatrzności, że Rysiek w balet klasyczny nie poszedł. :-) Chociaż te męskie galotki miejsca dla wyobraźni niewiele pozostawiają, to jednak wyglądają niezbyt poważnie. Już wolę go w przyciasnych dżinsach.

      Usuń
  6. Wracając jeszcze do wdzięcznego tematu Ryśkowych spodni i tego, czy są za ciasne, czy nie, a jeśli tak, to zamordować stylistę za wciskanie naszego ulubieńca w jakieś narzędzie tortur, mały link do artykułu ilustrowanego właśnie częścią zdjęć pani Hassler:
    http://www.richardarmitagenet.com/images/gallery/Richard/Promos/LeslieHassler-Oct2013/album/NYMoves-Dec2013-3_jpg_orig.html
    I to, co przykuło moją uwagę - przy całej wyliczance, jaki to projektant za jaką część garderoby tworzył, napisane jest jak byk: "pants (Richard's own)". No proszę, sam sobie wybrał takie przykrótkie piszczałeczki (w dodatku nie wiadomo od jakiego projektanta - czyżby gdzieś na bazarku nabył?) - widać mu w nich wygodnie, skoro wziął je ze sobą na sesję, by czuć się miło i komfortowo podczas tych przebieranek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli mogę, powiem tak: w spodniach czy bez spodni, i tak miękną mi kolana jak go widzę. A to już coś znaczy. Ja tam osobiście lubię podkreślone męskie walory i nie wstydzę się tego, a jeśli ma się Ryśkowe walory no to wybaczcie, ale niech pokazuje ile wlezie. Chociaż tyle mamy z życia że popatrzymy... a resztę można dopowiedzieć sobie w wyobraźni. A uważam, że jego spodnie niesamowicie działają na wyobraźnię i jak dla mnie to niech nosi tylko takie. Albo w ogóle. Jak tam mu wygodniej :)

      Usuń
    2. kurczę, taka późna pora i zaczynam gadać od rzeczy, źle ze mną... chyba przedawkowałam dziś Rysia.

      Usuń
    3. Kate, Rysia nie da się przedawkować.:) To taki permanentny odlot:))

      Usuń
    4. Mówisz, że całe życie na dopalaczu? Brzmi nieźle... Ale trzeba omijać odwyki :) Jak odlot to odlot!

      Usuń
    5. Ja miałam dziś przygodę z Rysiem.
      Oglądałam go - jak zwykle zresztą - na tableciku w środku komunikacji miejskiej. Słoneczko od rana u nas świeciło, było rześko, mroźno i ślisko, ale jakoś tak ładnie i ...optymistycznie/ wiosennie prawie? pewnie dlatego, że Rysiek się z każdego zdjęcia na mnie wgapiał (ohmygod, ohmygod). Wysiadłam, i jakoś tak radośnie, w podskokach prawie szłam do pracy, tuptając donośnie moimi sporymi obcasami, w myślach przyśpiewując sobie "Rysiek, Rysiek..." ..
      I nagle słyszę
      "Rysieeeeeeek! Czaisz tę lalę? Zaraz się grzmotnie, ha, ha, ha"
      Byli to panowie robotnicy, podający sobie jakieś sznury czy kable na balkonach powyżej.
      Eh, życie.. jak to potrafi czasem zakpić z człowieka! .

      Usuń
    6. Rebecco, nie chciałabym być niepoprawną optymistką, ale potraktuj to jako "good omen", jak to stwierdził nasz Król spod Góry. Toż to musi być jakiś znak z niebios!

      Usuń
    7. Hmmm... mówisz? do glowy mi to nie przyszło jakoś ...
      w dodatku dość wymownie pokazałam temu znakowi, co o nim myślę...
      pewnie zapeszyłam, kurczę blade! I z Ryśka nici!

      Usuń
    8. Och, Kasienko, widziałam ten artykuł, ale nie zwróciłam uwagi na ten, jakże ważny szczegół. Dzięki :-) Jego wybory co do stroju są doprawdy zadziwiające. ;)

      Rebecco, widzę, że Rysiek dodaje skrzydeł :) Ale może faktycznie Kate ma rację i powinnaś tą przygodę jako dobrą wróżbę.

      Usuń
    9. Ryś chciał chyba mieć choć jedną rzecz "po swojemu", w której czuje się dobrze. A jak Ryś czuje się dobrze, to my też. Szczególnie, że w sumie to spodnie wzbudziły w nas największe emocje.

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.