Nie wiem jak to się stało, że nagle zrobił się luty. :-) Więc
pożegnałam moją styczniową tapetę z Lucasem Northem, granym przez Richarda Armitage'a i powitałam nową z ....
.... panem Thorntonem. Zrobiłam dwie wersje i mam dość duży
problem, którą z nich używać. Chociaż słowo "używać" należy rozumieć, którą z
nich powinnam zainstalować w pracy. ;-) Aby je zrobić wzięłam moje screeny i zdanie z
powieści pani Elizabeth Gaskell „North and South”, wypowiedziane przez moją ukochaną RApostać, czyli pana Thorntona.
“I wanted to see the place where Margaret grew to what she is, even at the worst time of all, when I had no hope of ever calling her mine...”
czyli:
„Chciałem zobaczyć miejsce, gdzie Margaret stała się tym, kim jest i to jeszcze w najgorszym momencie, kiedy nie miałem żadnej nadziei, że będę mógł nazywać ją moją…
Zatem, którą mam wybrać?
Wybór jest trudny: na pierwszej zbliżenie tej pięknej twarzy: zmarszczone brwi, niby wącha kwiatek ale oczy skoncentrowane są nie na kwiatku, coś mocno przemyśliwuje - domyślamy się co: czy fakt, że to był brat Margaret coś zmienia między nimi, czy to znaczy, że Margaret go kocha i będą razem, usta lekko rozchylone; na drugiej zaś piękna twarz mniejsza, ale jest za to cała postać wędrująca (bez marynarki, powiewające rękawy koszuli, zgrabna sylwetka podkreślona przez kamizelkę), no i piękny smutny profil i jako bonus -zbliżenie zwiniętej dłoni.
OdpowiedzUsuńA nie możesz Aniu pół miesiąca jedna, a potem druga?
Uwielbiam tą zamyśloną twarz pana Thorntona i jego emocje wypisane na tej twarzy, które tak pięknie opisałaś Zosiu. I wiesz, Twoje rozwiązanie bardzo mi się podoba. Dziękuję. Więc zabiorę je obie :-)
UsuńZdjęcie ze zwiniętą przy ustach dłonią zasługuje w mojej opinii na oddzielną tapetę - przemyśl to, Aniu :-) Tylko czy będziesz mogła skupić się na pracy, mając przed oczami tak cudne widoki? W każdym razie na pewno nikt Ci nie zarzuci lenistwa, bo wszyscy będą widzieli, jak żarliwie wpatrujesz się w monitor - nie w głowie Ci leniwe błądzenie wzrokiem po suficie lub za oknem.
UsuńA jak koledzy z pracy komentują Twój komputerowy kalendarz?
Och Kasieńko, znów czytasz w moich myślach, bo chciałam zrobić osobną tapetę z Thorntonową dłonią, ale obraz ten jest w dość ponurej kolorystyce, a ja, zwłaszcza że wracam po chorobowym, potrzebuję czegoś bardziej optymistycznego. :-)
UsuńJeśli chodzi o moje koleżeństwo, to są dość tolerancyjni :-) Nie dziwili się kiedy miałam Thorina na tapecie, tą tapetę zrobioną przez BccMee, ale jak zmieniłam na Lucasa, i udało się im to dostrzec to tylko słyszałam lekkie westchnięcie, a ja nie dopytywałam się czy to zachwyt nad Lucasem czy tęsknota za Thorinem ;-)
Zosia ma rację. Najprostsze rozwiązania są zawsze najlepsze :) Jeśli nie można wybrać między Ryśkiem a Ryśkiem, trzeba wziąć obu Ryśków - zawsze to lepiej niż jednego. Piękne te Twoje tapety, Aniu. Ja chyba moją też zmienię, jednak chyba nie wykorzystam (dobra, zabrzmiało dwuznacznie) żadnej z RApostaci, mam parcie na Rysia we własnej osobie. Coś w tym stylu:
Usuńhttp://media-cache-ak0.pinimg.com/736x/1e/0d/95/1e0d95584f9c2c826524aba8fa5a7ae7.jpg
Jego dłonie i zarost są niesamowite...
Dzięki Kate:-) Wiesz, ponieważ oficjalnie to tapeta do pracy nie mogę, a może nie powinnam używać tam Ryśka.
I bardzo mi się podoba to zdjęcie. <3 Jest wszystko co uwielbiam, kilkudniowy zarost i PIĘKNA dłoń Rysia, aż mnie kusi aby znów umieścić tu znów post z jego łapkami ….
Aniu, pana Thorntona w ponurej kolorystyce dajesz na środek, a po bokach puszczasz jakiś wzorek w kolorach optymistycznych. Ewentualnie zrobisz taką tapetę na miesiące letnie - dla ochłody.
UsuńLekkie westchnięcie - ładna reakcja :) Czyżby ich zrysiowało, tylko przyznać się do tego nie chcą? :-D
Kate, gdyby ten obrazek był w większej rozdzielczości, to od razu bym go sobie ustawiła na pracowym pulpicie i miałabym w dużym poważaniu wszelkie komentarze. Rysiek w tym wywiadzie jest piękny jak grecki bóg - nie wiem, co wtedy brał, że tak cudnie wyglądał, ale powinni zakazać tego specyfiku, bo u niego tylko potęguje naturalną urodę, a u mnie wywołuje szereg efektów ubocznych z migotaniem przedsionków włącznie.
Zrysiowało ich hmmm raczej nie, może bardziej zszokowało jak mocno stuknięta muszę być ;-) I przemyślę Twoją wizję wykorzystania tego obrazu Thorntona.
UsuńWidziałam gdzieś to zdjęcie z napisem w chmurce: Możesz mnie pocałować, tu w tym miejscu? Wiadomo jaka odpowiedź nam się ciśnie na usta: Oczywiście! W tej sekundzie!
UsuńKate, zdjęcie cudowne. Obawiam się jednak, że w pracy wywołałabym powszechną wesołość umieszczając je na pulpicie. Co innego w domu.
UsuńAniu, pana Thortona nigdy za dużo :)
Aniu kochana, ależ umieść post z łapkami Rysia, przecież to cudo zasługuje na jak najczęstsze eksponowanie :)
UsuńKasieńko, cokolwiek brał - pewnie ma tego mnóstwo w domu, bo efekt greckiego boga zauważam u niego na co drugim zdjęciu. Nie wierzę, no nie wierzę że jakikolwiek facet może być tak idealny ot tak sobie, bez wspomagaczy. To nierealne, niesprawiedliwe i... po prostu niemożliwe!
Ale wiecie jak to było, Bóg tworzył świat, pomyślał sobie "A teraz stworzę chodzące piękno i seks, chociaż nie wiem po co", i powstał Rysiek. Tak po prostu, just for fun. I teraz my musimy się z tym mierzyć co dnia.
Zabrzmiało to jak cytat ze słodkiego Harrego, Zosiu. :-) I moja odpowiedź też byłaby oczywista. :-)
UsuńCzyli jednak moje koleżeństwo jest bardziej tolerancyjne , Eve
Dlaczego stuknięta? A oni co niby mają na pulpicie? Chmurki, bzdurki, wodospady, zachody słońca i inne jelenie na rykowisku - innymi słowy ładne widoczki. To Ty też chcesz mieć ładny widoczek, w dodatku z kalendarzem - bardzo praktyczne rozwiązanie, dwa w jednym.
UsuńJakieś mało wyrozumiałe macie to towarzystwo w pracy. Moją szefową Ryśkowy kalendarz dawno już przestał dziwić. Nawet zdarza jej się na początku nowego miesiąca popatrywać, co też nowego wydrukowałam. Jeśli w pracy nie przeszkadza, to co komu do tego. Rozumiem jeszcze, gdyby było to zdjęcie Ryśka z gołą klatą, czy w kąpielówkach, ale tak?
Zosiu, nie tylko w to miejsce bym go pocałowała. Trudno by było znaleźć taki punkt na jego ciele, którego bym pocałować NIE CHCIAŁA.
Bloggera teraz na śpiewanie wzięło. "Misty" każe mi wpisywać :)
Ja się moją koleżanką wcale nie przejmuję i na głos do Ryśka monologi wygłaszam. W pracy Rysia na tapecie nie mam, bo już bym w ogóle nie mogła się skupić (wystarczy, że mam go cały czas w głowie), tylko jakieś zdjęcionko na podorędziu do szybkiego wyświetlenia i schowania. A tapetę zdobi zdjęcie mojego siostrzeńca w wieku 7 dni - a 5 lat później ta "słodka kruszyna" mówi do mnie: Wiesz co ciocia? Naprawdę mnie wkurzasz!
UsuńMoje ze względów obiektywnych nie da się zrysiować. :)
UsuńO, widzę, że blogger coś mi zjadł. Chodziło mi o moje towarzystwo z pracy. :)
UsuńNo tak, Kate Bóg stworzył Ryśka na nasze pokuszenie.
UsuńWolę nie mówić co inni mają na pulpicie, Kasieńko. :-)I absolutnie zgadzam się, ładny widok bardzo mnie inspiruje.
UsuńCzym Ty go tak wkurzasz Zosiu?
UsuńPan Bóg nas za nos wodzi - na Ryśka nas kusić nie trzeba - zresztą, grzeszyć tylko myślą możemy, to i nie ma się z czego spowiadać. Ryśka to już chyba w niedzielę w porze podwieczorku wymyślił rozleniwiony herbatką i ciastkami.
UsuńAniu, nie bluźnij! Wszystko, co Bóg stworzył, jest dobre i podziwu godne. No więc podziwiamy to dzieło Boże. A że mamy przy tym mysli niezbyt nabożne... krzywdy tym przecież nikomu nie robimy - ani Ryśkowi, ani sobie. Wprost przeciwnie, piękniejemy w oczach, świat kolorów nabiera i wyobraźnia nam się rozwija.
UsuńEve, dlaczego towarzystwo nie dałoby się zrysiować? Sami mężczyźni?
Zosiu, wniosek z tego taki, że lepiej mieć na tapecie Ryśka niż siostrzeńca. Rysiek przynajmniej Ci nie odpyskuje, a ten mały niewdzięcznik... sama widzisz.
Kasieńko, w większości to faceci a koleżanki są z jakiejś innej bajki.:)
UsuńGdy wygrywam w jakąś grę albo nie może mnie znaleźć przy zabawie w chowanego, często mamy różne wizje przy budowie baz wojskowych, twierdz czy ustawienia żołnierzy, jak również przy podziale broni i wojsk. Kłócimy się czasem aż iskrzy, ja podobnie jak on potrafię rozwalić wszystko co zbudowaliśmy. Zabawa jest przednia.
UsuńTak Kasieńko, czasem odpyskuje mała żmijka a czasem wtuli się we mnie i powie: bardzo cię kocham - na takie wyznanie ze strony Ryśka nie mam co liczyć.
UsuńMoże i dobrze - mniejsza konkurencja w razie czego ;-) A poza tym możesz się poczuć elitarnie - nie każdy ma tak wyrafinowany i nieskazitelny gust, jeśli chodzi o mężczyzn, jak Ty.
UsuńZosiu, trafiłaś tym wpisem w punkt! Cholercia, prawdziwe to. I bolesne.
UsuńMea culpa Kasieńko, masz rację Ryś to samo dobro:-)
UsuńAż się zastanawiam kto po takiej zabawie sprząta Zosiu ;-) Ale widzę, że jesteś niezłą kumpelą dla tego brzdąca:-)
Celna uwaga Kasieńko - wyrafinowanie to jest właśnie to. Elitarna Armia Ryśkowa.
UsuńEve, jeśli w pracy masz wkoło facetów, to tym bardziej powinnaś Ryśka na pulpit wstawić ;-)
UsuńAniu, rozumiem, że jako niedościgły wzorzec do naśladowania:)
UsuńOczywiście Eve!:-)
UsuńTo cytując Mariana: "muszę to przemyśleć" :))
UsuńA mam zacytować sir Guy’a ;)
UsuńInnymi słowy: "Patrzcie, koledzy, tak wygląda mężczyzna!". Nie wiem, czy byliby zachwyceni taką łopatologiczną sugestią :-)
UsuńAle czy Eve ma dbać o ich "zachwycanie" ;-)
UsuńEve, przypomnij sobie jak Marian na tym wyszedł i nie myśl, tylko wybierz jakieś powalające zdjęcie i kłuj ich w oczy pięknem Ryśkowego oblicza.
UsuńJa czasem odnoszę wrażenie, że faceci uważają, że sam fakt, że są rodzaju męskiego powinien wystarczać i oni już nic nie muszą - ani dbać o siebie, ani o nas i nasze uczucia. Oczywiście nie wszyscy, ale jakoś tak cienko w tej naszej męskiej Rzeczpospolitej.
UsuńAniu, nie cytuj, ja już się przyznałam, że w towarzystwie sir Guy'a tracę resztki rozumu.
UsuńMuszę chyba wybrać coś, co nie byłoby bardzo bezpośrednią sugestią, zważywszy na brak poczucia humoru u niektórych. :)
Blogger podpowiedział: "stylowo" :)) Ot, i problem rozwiązany :)
Coś w tym jest Zosiu, ale nie można generalizować. Myślę, że sporo jest fajnych facetów ( tylko, że ja tego jednego nie spotkałam ;))
UsuńZosiu, świetny pomysł!:))
UsuńNo to nie masz wyjścia Eve, sir Guy na tapetę i po problemie. Zawsze możesz powiedzieć, że ostatnio zafascynowało Cię średniowiecze ;-)
UsuńZosiu, w Wielkiej Brytanii pod tym względem jest chyba jeszcze gorzej. Rysiek to taki wisienek na torcie i rodzynek w cieście z zakalcem.
UsuńKiedy ostatni raz byłam w Anglii (o ludzie, jak to dawno temu było!), to gdy wróciłam, myślałam, że kark sobie skręcę, takie przystojniaki po ulicach chodziły - w porównaniu z tymi wyspiarskimi wymoczkami: piegowatymi, wyłupiastookimi, bezbarwnymi, o zębach na pół twarzy. Tak więc wcale nie jest tak źle. A że Ryśki po naszych miastach i miasteczkach nie chodzą... cóż, taki cud jest jeden jedyny.
No właśnie, gdzie Ci fajni faceci? I jeszcze wolni na dodatek. Może wymagania mamy zbyt wygórowane.
UsuńTeż się nad tym zastanawiałam Zosiu, i doszłam do wniosku, że z moimi wymagania wcale nie są aż tak wygórowane.
UsuńNie mamy wygórowanych wymagań - po prostu miłość zjawia się wtedy, kiedy sama chce, i do tej osoby, którą ona wybierze, a my nie mamy tu zbyt wiele do gadania. Nie da się w kimś zakochać ani pokochać na zawołanie.
UsuńFajnych facetów widzę codziennie na pęczki - w drodze do pracy i z pracy, tylko w autobusie raczej wielkie romanse nie wybuchają.
Może masz rację Kasieńko. Czyli co? Wycieczkę do Anglii trzeba zorganizować, żeby docenić męski kwiat polskiej ziemi?
UsuńTak, Aniu, Twoje wymagania są bardzo nieskomplikowane, proste i dają się streścić jednym słowem: "Rysiek!!!". ;-)
UsuńZnasz mnie, Kasieńko!
UsuńWycieczka do Anglii na premierę "Hobbita" to obowiązkowy punkt w przyszłym roku, tylko boję się, że po tej wycieczce, mając oczy Ryśka pełne, raczej naszych "kwiatuszków" nie docenimy.
UsuńAlbo to, albo przejedź się do większego miasta - tam więcej jest ludzi (a więc i męski wybór większy).
To gdzie wybuchają te wielkie romanse? Ja do pracy on foot - to już w ogóle żadnych szans. Do jakiegoś czasu myśli się: nie, no spoko, na pewno się zakocham szaleńczo i pokocham prawdziwie z wzajemnością, a potem zaczyna się pojawiać myśl uporczywa i bezskutecznie odganiana jak komar w nocy, że może niekoniecznie i nie wszystkim jest pisane.
UsuńObawiam się Zosiu, że nie umiem odpowiedzieć na to pytanie ( chociaż moja koleżanka w pracy nie miała skrupułów romansując z kolegą, ale to już jak to lubi, ja na pewno nie ). I nie będę Cię oszukiwać, że wszystkim jest dane znaleźć miłość swojego życia, ale szukać trzeba, bo jak mawiają może czeka gdzieś za rogiem.
UsuńSama się zastanawiam gdzie i dochodzę do wniosku, że chyba tylko w "Harlequinach". Przez ładnych parę lat też chodziłam do pracy z buta - szanse są mniej więcej takie same jak przy jeździe komunikacją, a może nawet większe, bo zimą przy oblodzeniu można czasem liczyć na pomocną męską dłoń, gdy się straci równowagę na śliskim chodniku (przy okazji - test na rycerskość takiego delikwenta).
UsuńMoże na jakiś tanecznych zajęciach? Tylko że tam zawsze więcej kobiet chodzi - konkurencja, że aż furczy.
Czyli co? Nie szukać, to może nas sama znajdzie (przystojny nieznajomy się wprowadzi obok) albo i nie. Dobrze, że jest Rysiek i przynajmniej takie "duchowe" uniesienia mamy.
UsuńTo racja, całe szczęście, że jest Rysiek ( całkiem dobry wzór). A czy szukać? Hmmm z pewnością uważnie się przyglądać ;-)
UsuńWiesz, i szukać, i nie szukać. Na pewno nie szukać na siłę: tzn. nie łapać za pierwsze lepsze wolne portki ani nie nosić koszulki z napisem "Chłopa!!!" :-) A szukać, bo samo raczej nic nie przyjdzie - to nie "Vicar of Dibley", niestety. Po prostu nie zamykać się w czterech ścianach, od czasu do czasu puścić oko czy uśmiechnąć się do kogoś sympatycznego i/lub przystojnego - nawet jak nie będzie ciągu dalszego, to humor takiemu miłemu panu poprawisz.
UsuńA Rysiek i uniesienia, które nam zapewnia, to swoją drogą. :-D
Uśmiechy jak najbardziej, facetów jako takich lubię i się z nimi nieźle dogaduję. A i ubierać lubię się tak, że im humor poprawiam.
UsuńCzyli teraz pozostało Ci uważnie się rozglądać, Zosiu.
UsuńA ja tak sobie myślę, że to, co najlepsze dopada nas wtedy, gdy się tego zupełnie nie spodziewamy. :)
UsuńIdę spać, bo jutro "rozrywkowy" dzień -powrót do pracy a w dodatku rano jeszcze wizyta w laboratorium mnie czeka (ortopeda domaga się morfologii).
UsuńSnów Ryśkowych!
Bo życie zaskakuje zarówno w pozytywny jak i w negatywny sposób.
UsuńJa też zmykam, skoro jutro mam sir Guy'a umieszczać na tapecie. Trzeba zebrać siły :) DobRAnoc!
UsuńEve, zupełnie nie spodziewać to ja się będę chyba dopiero koło 70-tki, to już trochę za późno na pewne uniesienia.
UsuńO kurczę mnie też czeka jutro, a w zasadzie dziś powrót do pracy. Więc też uciekam. Spokojnych RAsnów życzę Tobie Zosiu i pozostałym.
UsuńMnie też czeka jutro bardzo ciężki powrót do pracy, więc dzięki za pogaduchy - nie tylko te dzisiejsze, ale i z poprzednich wieczorów (ubaw miałam po pachy!) - i życzę snów o wiadomej tematyce ;-)
UsuńKate, zdjęcie przepiękne. Ja co miesiąc muszę w pracy zmienić hasło, a co za tym idzie zmieniam również zdjęcie Ryśka. Szkoda, że jest taka mała rozdzielczość.
OdpowiedzUsuńNa tapecie w pracy od czasu pojawienia się zdjęć Lessli, właśnie je zmieniam.
Za to wygaszacz to są różne postacie stworzone przez RA. Najwięcej jest Lukasa.
Wcale mnie nie obchodzi co sobie inni myślą, ale koleżanka z pokoju to akceptuje, w zamian jej posylam różne zdjęcia Legolasa.
Widzę, że z koleżanką to transakcja wiązana, Jolu ;-) Ale masz rację, żadna RApostać tak pięknie nie prezentuje się na pulpicie jak Lucas <3
UsuńNo, i to jest pełna współpraca i zrozumienie problemu :)
UsuńMyślę, że każda dziewczyna/kobieta ma sekretnego (lub nie) hopla na punkcie jakiegoś aktora lub piosenkarza, tylko czasem nie chce się do tego przyznać (nawet sama przed sobą) i rozwijać tego zauroczenia. A jeśli się przyznaje, to i łatwiej zrozumie naszego bzika.
Dziewczyny, przecież każdy ma jakiegoś hopla na jakimś punkcie. U mnie w pracy faceci mają na pulpicie samochody sportowe, lub piłkarzy. Starsze panie wnuczki bądź wnuki. A ja Ryśka.
OdpowiedzUsuńJak kiedyś ktoś się spytał dlaczego właśnie on. Ja odpowiedziałam, że lubię patrzeć na piękno, a Rysiek jest pięknym mężczyzną.
Oczywiście Jolu! A patrząc na piękno wypoczywamy bądź czerpiemy inspirację, czyż nie?
UsuńTeż tak powiedziałam, Jolu, gdy ktoś się pytał. Lubię popatrzeć na przystojnych mężczyzn, a skoro naprzeciwko mnie żaden przystojny mężczyzna nie siedzi, to sama sobie zapewniam taki piękny widok.
UsuńJa odpowiadam: bo mi się podoba - i uważam, że to wystarczająca odpowiedź.
UsuńPewnie, bo tu nie ma co się tłumaczyć, jakby popełniało się nie wiadomo jaki występek. Tłumaczenia są zbędne. Wystarczy spojrzeć na Ryśka i odpowiedź nasuwa się sama. A jak ktoś nie rozumie... Jego problem.
UsuńMoje kochane zrysiowane koleżanki, coś mi się wydaje, ze jutro poniedziałek i trzeba zameldować się punktualne w pracy , tak więc czas na błogi sen o Rysiaczku.
OdpowiedzUsuńRA-snów życzę, do zobaczenia w naszej kawiarence, za kilkanaście godzin. Buziaczki.
Żeby się dobrze spało, wejdźcie na to: http://richardarmitage.forumcommunity.net
OdpowiedzUsuńJolu, dzięki za linka, tylko, że to link do forum a może chodziło Ci o jakieś konkretne zamieszczone tam zdjęcie?
UsuńMiłe zrysiowane siostry, wczoraj sama byłam w faworkowo- karnawalowych "gościach", daleko od Internetu...
OdpowiedzUsuńTapetę wybrałabym pierwszą, dla tych cudnie rozchylonych ust pana Thorntona. Aniu, mam pytanko - podczytywałam stare posty o Twoich tapetach, i jedna, letnia, zwróciła moja uwagę - sir Guy na tle płomieni. Czy dobrze kojarzę, że to zdjecie uchwyca go w tej akurat chwili, gdy w I sezonie (odcinek 5) zaprasza Marian na turniej łuczniczy i mówi do niej na pożegnanie "Milady"....tak nieziemsko, że człowiek głupieje?
Nie sądziłam, że ktoś jeszcze zagląda do tak starych postów. Dzięki Rebecco. :-) A odpowiadając na Twoje pytanie, widzę, że jesteś w stanie w mgnieniu oka rozpoznać z którego odcinka jest dane zdjęcie. Bo właśnie ten z „upalnych dni” to sir Guy z RH S.1Ep.5. Hmm móc usłyszeć od sir Guy „ my lady” ...hmm... masz rację, człowiek głupieje ;-)
UsuńZaglądam wszędzie, gdzie się da zobaczyć choć kawalek Ryśka, Aniu!
UsuńA ta plomienna tapeta bardzo mi sie spodobała.
Robin Hooda oglądałam - pardon, "przewijałam" niezliczoną ilość razy. Moja perfekcja w rozpoznawaniu zdjęć sir Guy'a nie idzie w parze np; z perfekcyjna panią domu :)))
Tzn, Rebecco, że jesteś gotowa przelecieć Robin Hooda, żeby tylko móc sobie na Guya popatrzeć?
UsuńDzięki Rebecco:) a sir Guy warty jest poświęceń;-)
UsuńCo za poświęcenie! Rebecco, podziwiam i chylę czoła :-D
UsuńZaraz, zaraz, jeszcze się nie określiłam co do mego poświęcenia... :w przelatywaniu Robin Hooda, miłe siostry. Muszę to przemyśleć.
UsuńWitam, dziewczyny mam tapetę Kate o rozdzielczości 1024x576 http://4put.ru/pictures/max/819/2518722.jpg
OdpowiedzUsuńJest cudowna, huurra !!!! w końcu się udało.
Piękny screen <3
UsuńA propos tego cudnego zdjęcia - sprostowanie małe mam do mojego wpisu gdzieś tam powyżej - tak mnie tknęło i sprawdziłam napis w chmurce: to nie było prosząco-pytające tylko precyzyjne pozwolenie nakazowe: Can you kiss me.... just here! Wyobrażacie sobie to powiedziane głosem Thorina albo Guya?
UsuńZosiu, wypowiedziane każdym głosem, byle Ryśkowym, wywołałoby efekt piorunujący i natychmiastową chęć zacałowania nieszczęsnego Richarda. Lepiej niech o takich rzeczach nie marzy, bo przebierające już nogami tłumy czekają, by je spełnić.
UsuńJako suplement do tego postu, powiem, że najlepiej do mojego kompa w pracy pasuje tapeta nr 1, bo niezbędne ikonki znajdujące się na pulpicie, nie zasłaniają mi tego co najważniejsze i nie mam tu na myśli dni kalendarza ;)
OdpowiedzUsuńDomyślam się, Aniu, że kalendarz jest tu najmniej ważny :)
UsuńA koledzy zauważyli już zmianę tła pulpitu? Skomentowali jakoś (oprócz wymownego westchnięcia)?
Najważniejsza jest funkcjonalność :-), ja w domu też mam tylko niezbędne ikonki na pulpicie, żeby mi nic nie daj Boże na Rysiu nie siedziało.
UsuńOoo, nie, siedzenie na Ryśku jest kategorycznie wzbronione. Wyjątek stanowimy my!
UsuńTylko żeby jeszcze Rysiek o tym wiedział.
Tak, my możemy i posiedzieć i poleżeć. Tylko problem w jakiej formie go o tej możliwości poinformować, żeby nie wyszło, że my napalone siksy jesteśmy.
UsuńKalendarz jest do przydatny dodatek, Kasieńko ;-) I tak, jak mówi Zosia podstawa to funkcjonalność. Prawdę mówiąc moi koledzy jeszcze ;-) nie zauważyli nowej tapety, zbyt dużo mieliśmy do omówienia (ważnych firmowych zagadnień, oczywiście) ;-) ( chociaż u nas w pracy już się przyjęło, że „cała prawda” wychodzi po dwóch tygodniach ;-)) Poczekam, ‘sie okaże’.
UsuńZosiu, a nie jesteśmy napalonymi siksami? Czyżbym o czymś nie wiedziała? Coś przegapiła?
UsuńAniu, w takim razie czekam na Twoją relację z reakcji kolegów. Zawsze ciekawi mnie, jak na moje pasje zapatrują się inni, i słuchać o doświadczeniach innych "towarzyszek niedoli", o tym, jak reaguje ich środowisko. W socjologa się bawię, czy jak?
Mnie też to u innych interesuje, Kasieńko. I jeśli nie będzie to Cię zbyt nudzić to z chęcią opowiem Ci jak na tą moją tapetę zareagowali moi koledzy ( chociaż, oni naprawdę pod tym względem są tolerancyjni).
UsuńOczywiście, że jesteśmy napalonymi siksami ale Rysiek nie musi o tym wiedzieć.
UsuńMoja koleżanka dzisiaj strasznie narzekała całokształtnie, więc jej powiedziałam, że tylko jedno ją może uratować - Rysiek na tapecie komputera - jej mina: bezcenna!
Byłam posikana (oczywiście metaforycznie).
Aniu, nie będzie nas to wcale nudzić. Poza tym - dla kolegów to powinna być lekcja i wskazówka jakich mężczyzn potrzebują mądre i piękne kobiety.
UsuńDzięki Zosiu, jak owa reakcja nastąpi to napiszę. Mina miną Zosiu, ale czy koleżanka dała się przekonać?
UsuńHa, no to czekamy na opowieści!
UsuńRozumiem, że koleżanka wie, kto to Rysiek? Czy tak strzeliłaś do niej z grubej rury, nie wyjaśniając nawet, jaki cud świata kryje się za tym słodkim imieniem?
O Ryśku wie, bo nakłoniłam ją do oglądnięcia "N$S" a poza tym o mojej fascynacji nim mówię bez "obcyndalanek", że się tak wyrażę. Kiedyś czytałam książkę, której tytułu i zawartości nie pamiętam, ale utkwiło mi pierwsze zdanie: :dama się nie certoli" - wzięłam sobie to zdanie jako motto życiowe.
UsuńI jej nie wzięło??? Rzeczywiście, dziwne jakieś masz te koleżanki, bardzo dziwne. Z drugiej strony wyobraź sobie, że pracujesz w jednym pokoju z inną zrysiowaną. Chyba byście sobie nie popracowały zanadto. Ciągłe dyskusje, wymienianie się zdjęciami i wspólne nad nimi wzdychania. Kto by wtedy o pracy myślał?
UsuńZ jedną z koleżanek z biura pogadałam sobie przy winku. Zgadało się, że oglądała "Hobbita" i chociaż film jej raczej nie powalił (wręcz przeciwnie - uznała, że jest okropny), to na wspomnienie Thorina aż się jej oczy zaświeciły. O, długo trwała pogawędka. Chcę ją jeszcze "N&S" dobić, ale na razie jakoś nie ma czasu na oglądanie seriali.
Też się zastanawiam Zosiu, żeby pan Thornton jej nie rzucił do swoich stóp. Hmm….co się z tymi kobietami dzieje…:)
UsuńWidzę, że stosujesz Kasieńko, metodę małych kroczków :)
Czasem trudno zrozumieć, że ktoś nie widzi jakim cudem jest Ryś, to fakt. Moja koleżanka w ogóle jest specyficzna i totalnie inna niż ja - czasem ma oczy jak spodki, gdy rzucę jakieś hasło. Ale ja jestem również zdrowo odjechana - tylko trochę inaczej - więc się dogadujemy - czasem zgrzyta - bo ja mówię co myślę - ale jakoś to funkcjonuje. Poza tym - nie mam natury ciumciurumciu więc jest OK.
UsuńNo bo nie chce mi się tak samej wzdychać!!! Niech chociaż w innym pokoju ktoś porobi oczy maślane - będzie mi trochę lżej. Nie mówiąc o tym, że będę mogła robić za doświadczoną przewodniczkę przy odkrywaniu cudowności RA-świata. :)
UsuńMyślę sobie, że to nie my znajdujemy Ryśka, tylko on znajduje nas. Gdyby ktoś mnie do niego zachęcał, to znając swoją przekorną naturę byłabym oporna. A on po prostu pojawił się znienacka, nieoczekiwany, w piątkowy wieczór i mną zawładnął, zaczarował i chciałam więcej.
UsuńCzyli jest tak jak mówiła Lynx, że musi być odpowiedni moment aby zaiskrzyło
UsuńJa nie zachęcam, dziury w brzuchu nie wiercę, nie narzucam się i Ryśkiem w oczy nie świecę. Zaproponowałam tylko, że w razie czego filmik pożyczę. Chyba większość tak ma, że co zbyt nahalnie w ręce wpychane, tego wcale nie chcemy i się tym nie zachwycamy. To prawda, to on do nas wychodzi z ekranu, spojrzy, odezwie się, uśmiechnie... i już koniec, przepadło, ma nas duszą i ciałem. Nawet mnie nie zapytał, czy chcę się zrysiować ;-)
UsuńKasieńko, napisz mu, że jak to tak bez pytania? Wchodzi i czuje się jak u siebie, mile widziany (choć nie zaproszony i nieoczekiwany) winko schłodzone, kąpiel przygotowana...
UsuńA wiesz, że mnie też się nie pytał :D
UsuńJaka kąpiel, Zosiu? Prysznic, przecież to już ustaliłyśmy. Pachnący płyn pod prysznic i mięciutkie gąbki. A potem dużo balsamu do ciała...
UsuńNo chyba naprawdę do niego napiszę! To już czysta bezczelność z jego strony! Muszę mu za to zmyć głowę (nie tylko pod prysznicem).
"Mięciutkie gąbki" - Matko Boska z którego bądź kościoła - ja sama jestem już jak mięciutka gąbka...i dobrze namoczona. Balsam do wymasowania - jak najbardziej, w masażach jestem naprawdę niezła.
Usuń