poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Na dobry początek tygodnia (#48)…

… John Mulligan grany przez Richarda Armitage’a z serialu „Moving On”/ „Na rozdrożu. Tonący brzytwy się chwyta”.

Richard Armitage jako John Mulligan
















Myślę, że wszyscy wiemy jak niebezpiecznym jest John Mulligan, ale w tej scenie jego szczerość jest wręcz powalająca.


Miłego tygodnia Wszystkim!

Post zawiera moje screeny z serialu. 

54 komentarze:

  1. O, kogoś takiego potrzebuję na jutro! Tylko przydałby się jeszcze ktoś, komu mogłabym się wypłakać, jak mi nie pójdzie... Może Harry'ego jeszcze wezmę ;))
    Uwielbiam szczerość Johna w tej scenie i jego praktyczne podejście, trzeźwe myślenie. No i to, jak potrafi zmiażdżyć tą blond-niedojdę ;). I to zimne wyrachowanie, które lepiej widać we wcześniejszych scenach :)
    Och, i uwielbiam RA w takim wydaniu - te włosy, ten zarost, te koszule... :))
    Jeannette

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że Mulligan przydał się i wszystko poszło po Twojej myśli. :-)
      Tak, jego szczerość jest niesamowita, ale mam wrażenie że równie bolesna dla obojga.

      Usuń
    2. Dzięki, Aniu :). No powiedzmy, że tak w 70% po mojej myśli ;). Za tydzień dokończę dzieła... Albo za dwa, zobaczymy, jaka będzie aura ;).
      Sądzę, że jeśli jest bolesna dla obojga, to w inny sposób. Dlatego że John jest bardzo świadomy siebie samego i pogodzony z tym. To jest w ogóle to, co w nim najbardziej lubię - jak mówi, że może w nocy spać spokojnie, bo wie, kim jest i co zrobił. On akceptuje swoją rzeczywistość, a takim osobom łatwiej jest się dostosować. Co oczywiście nie znaczy, że nie jest to dla niego bolesne. Być może jest, ale w inny sposób niż dla Ellie (Eve przypomniała mi imię "blond-niedojdy" :D).
      Poza tym John jest tym typem człowieka, który zawsze spada na cztery łapy. Teraz siedzi w więzieniu, ale zaraz stamtąd wyjdzie i zacznie od nowa. Może wróci do dragów, może nie, ale sobie poradzi, bez względu na wszystko. To typ takiego fightera. Ktoś, kto przetrwa. I to również bardzo w nim lubię ;)

      Usuń
    3. Zatem trzymam kciuki, Jeannette:-)
      Masz rację, że John to typ fightera, ale lepiej by było gdyby walczył o swoje przetrwanie zgodnie z prawem, a to dopiero byłby wyzwanie. :-)

      Usuń
    4. Kto wie, może John doczeka czasów, gdy handel narkotykami będzie legalny niczym sprzedaż cukierków ;P. Ale może gdyby mu wjechać na ambicję, to zająłby się czymś innym. Tylko czy on jest aż tak ambitny? ;))
      Aniu, na razie nie dziękuję, co by nie zapeszać ;-). Ale już się zorientowałam, że w przyszłym tygodniu czekają mnie dwa wyzwania, no cóż, życie :)
      Jeannette

      Usuń
    5. Czyli w przyszłym tygodniu nie będziesz się nudzić. ;-)
      Myślę, że John jest bardzo ambitnym aczkolwiek lubi iść na skróty. :-)

      Usuń
    6. No i właśnie dlatego się zastanawiałam, czy mu ambicji starczy ;-). Tak, to celna uwaga, że lubi chodzić na skróty :)
      Hm, to ja już wolę nudę... Właściwie to lubię się nudzić ;D
      Jeannette

      Usuń
    7. Rozumiem, czyli mam Ci życzyć nudy :-)

      Usuń
    8. Haha, coś tak jakby :D
      To ja też Ci czegoś życzę, najlepiej tego, czego sama sobie życzysz ;P. Może mniej kłopotów z internetem? ;D
      Jeannette

      Usuń
    9. Dzięki:-) Mam nadzieję, że Internet Cię posłucha jak i mój laptop ( bo to mi wygląda na zmowę ;-))

      Usuń
    10. O nie, z siłami sprzymierzonymi może być problem ;). Powiedz laptopowi, że wyląduje za oknem - na mojego to podziałało, jak mi bateria szwankowała :DD
      Jeannette

      Usuń
    11. Pod moim oknem jest chodnik, więc lepiej nie będę ryzykować, że wpadnie w niepowołane ręce ;-)

      Usuń
    12. To postrasz drania młotkiem ;D
      Jeannette

      Usuń
    13. Spróbuję, może podziała :D

      Usuń
  2. Aniu! Tydzień nie mógł się lepiej zacząć.:)
    John to piekielnie niebezpieczny facet: zimny, wyrachowany, cyniczny, bez skrupułów wykorzystujący ludzi dookoła siebie, podły, zbyt pewny siebie i arogancki. I taki jest niemal do ostatnich minut filmu, bo nawet w więzieniu, gdy wie, że jego świat właśnie legł w gruzach, potrafi z rozmysłem i chłodną precyzją zranić Ellie. Nie żeby się jej nie należało! To pusta i niezwykle powierzchowna kobieta. Zasłużyła sobie na każde jadowite słowo Mulligana.
    Jednak przez ostatnie minuty widać prawdziwego John'a - innego niż wydawał się do tej pory,
    dlatego zasługuje na szansę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eve, jak zwykle zgadzam się z każdym słowem, które napisałaś :) Dodam tylko, że ten "prawdziwy John" to bezsprzecznie ten Twój - takim by był, gdyby scenarzyści nie spaprali roboty i napisali porządny scenariusz na osobny film.

      Swoją drogą uwielbiam, jak John wchodzi Ellie na ambicję, jak nią poniewiera psychicznie, mówiąc jej te wszystkie rzeczy, przychodzi mu to z taką łatwością, a gdy ona wychodzi... następuje ten ostatni screen, i wtedy ja wymiękam.

      Usuń
    2. Bo John przejrzał Ellie już dawno i dobrze wie, gdzie i jak uderzyć, by ją to zabolało. O to mu chodzi, to taka jego zemsta. A największą nagrodą jest to, że ona jednak cały czas coś do niego czuje.
      Gdyby nie ostatnie sekundy, John nie miałby takiej siły rażenia.:)

      Usuń
    3. Cieszę się Eve, że dobrze zaczął Ci się tydzień z Mulliganem :-) ( mnie w poniedziałek znikał internet:-( )
      To niesamowite jak dwie ostatnie minuty zmieniają naszą optykę na Mulligana. I dowodzą jak niezwykle inteligentnym facetem jest John. Tak jak mówisz Eve, przejrzał dokładnie Ellie i dawał jej to czego potrzebowała, ale to wszystko w zderzeniu jego „but that's all right... because you're good person” daje do myślenia.

      I zgadzam się z Kate, również chciałabym zobaczyć więcej tego „prawdziwego Johna”.

      Usuń
    4. Cieszę się, że zaraza internetowa dopadła mnie dopiero wczoraj. :) To byłaby niepowetowana strata rozpoczynać tydzień, bez TAKICH spojrzeń John'a.:) Zawsze zastanawiam się kiedy tak naprawdę John przejrzał Ellie. Może wiedział o niej tyle już wcześniej. Znali się przecież ze szkoły. W "więziennej scenie" chłodno i z rozmysłem uświadomił jej jak bardzo jest zakłamana i jak bardzo żyje w przeświadczeniu, że jest "tą dobrą" a on "tym złym". W istocie postępuje podobnie do niego, tylko, że wykorzystuje ludzi w inny sposób.

      Usuń
    5. John w ogóle potrafił zadawać innym ciosy i trafiać w punkt, wiedział, gdzie uderzać. Zobacz, co zrobił z Marią, doprowadził ją praktycznie do łez kilkoma zdaniami.
      Myślę, że nie ma konkretnego momentu, w którym John przejrzał Ellie, to chyba raczej był proces.

      Usuń
    6. Bo John to strateg i świetny obserwator. Nie przetrwałaby bezpiecznie w swojej ... branży gdyby był inny. Marię od Ellie różni jedno - wydaje się mądrzejsza. Żyje jednak w ten sam sposób: jak bluszcz. Czerpie korzyści z innych.

      Usuń
    7. Zgadzam się, John umie patrzeć i widzieć, i z tego korzystać. Dobry z niego strateg, ale i dobry przedsiębiorca ;). Chociaż widzę, że słowo "branża" coś Ci nie chciało przejść przez palce ;)). A przecież branża narkotykowa jest jak każda inna, tylko nielegalna ;P
      Tak, Ellie i Maria były różne, Maria zdaje się być mniej ślepa. Co nie zmienia faktu, że John bez trudu rozbił obie :)

      Usuń
    8. Na dodatek Maria nie potrzebuje pieniędzy tak dramatycznie jak Ellie. Ma męża i to zamożnego. I do niej też odnosi się stwierdzenie John'a, „but that's all right... because you're good person”.

      Usuń
    9. To stwierdzenie w ogóle można odnieść do wszystkich, którym się wydaje, że są lepsi, tacy porządni, bo nigdy nie złamali prawa, bo mają pozycję, bo... i tak można wymieniać. A tak naprawdę niczym nie różnią się od tzw. marginesu, stwarzają tylko pozory, a postępują dokładnie tak samo. Jednym słowem: hipokryzja ;)
      Jeannette

      Usuń
    10. Bez względu na to jak bardzo atrakcyjnym jest John ( jak zniewala używając widelca) to jednak uważam, że całą tą akcję zaplanował od samego początku. Znał Ellie, jej mocne i słabe strony i umiejętnie to wykorzystał, bo jak mówicie to świetny obserwator. Śmiem twierdzić, że gdyby Mary nie opanowała się na czas on wykorzystałby ją w podobny sposób.

      Usuń
    11. Pewnie, że zaplanował, chyba nie mógłby pozwolić sobie na zbyt dużą swobodę, w jego pracy to niebezpieczne ;-). Nigdy o tym nie myślałam, ale niewykluczone, że Marię również zechciałby wykorzystać, gdyby akurat było mu to potrzebne ;)
      Jeannette

      Usuń
    12. Z Marią mu nie wyszło, bo jak słusznie zauważyła Eve ona była mądrzejsza od Ellie i mniej zdeterminowana. ;-)

      Usuń
    13. Tak, zgadzam się :). Maria sprawia wrażenie bardziej cwanej ;-)
      Jeannette

      Usuń
    14. Maria była mądrzejsza od Ellie, ale chciała zapanować nad John'em. To był jej błąd. Mulligan chadza własnymi ścieżkami, a gdy wiąże się z kimś to na swoich zasadach. Na zrozumienie tego Marii nie starczyło mądrości, a Ellie ... cóż ... ona rozumem nie grzeszy.:)

      Usuń
    15. Faktycznie, Maria chciała zbyt dużo i mocno się przeliczyła.

      Usuń
    16. Ona chyba w ogóle zawsze chce dużo i lubi, żeby jej było na wierzchu.
      Zgadzam się w 200%, Eve :)
      Jeannette

      Usuń
    17. I ciekawe, czy John uwiódł ją z rozmysłem, tak jak Ellie. Bo w jej przypadku wszystko starannie zaplanował.

      Usuń
    18. Hm, to pewnie zależy od tego, czy w tamtej chwili kogoś potrzebował, w sensie do przemytu. Ale powinien wiedzieć, że Maria będzie trudniejsza od Ellie, więc do Marii poszedłby w ostateczności, gdyby nie wyszło z Ellie. A skoro zaczął od Marii, to może był to tylko romans i jakieś ewentualne zabezpieczenie. Pewnie wiedział, że na nią będzie potrzebował czasu i wcześniej zaczął ;)
      Jeannette

      Usuń
    19. Mnie się wydaje, że z Marią to był kaprys chwili, dzięki któremu rozeznał się w możliwościach ( m.in. finansowych) tego towarzystwa

      Usuń
    20. No właśnie też bardziej skłaniam się ku temu, że to był tylko romans ;)
      Jeannette

      Usuń
    21. Nie sądzę, by John planował szmuglować cokolwiek przy pomocy Marii. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie jest aż tak ograniczona i nie będzie chciała (nawet nieświadomie) współpracować. Maria to znudzona życiem mężatka, która nadal trwa przy swym wybranku, bo ten płaci za jej zachcianki. Od czasu do czasu potrzebuje rozrywki. Stąd romans z Mulliganem. Tylko, że wpadła we własne sidła i zaczęło jej na nim zależeć.
      Nie sądzę też, by wybrał Ellie jako kurierkę. Chciał kupić jej dom, zabawić się a że przy okazji mógł na tym zarobić i jako pośrednik i jako diler, to czemu nie. John umie ocenić ofiarę i od początku wiedział, że Ellie mu ulegnie - więcej - sama będzie tego chciała.:)

      Usuń
    22. Też uważam, że John nie planował wykorzystać Mary do szmuglowania, wszak ta miała męża i trudno byłoby jej wytłumaczyć latanie np. do NY. I tak, Mary nie zauważyła, że John to bardzo niezależny facet i nie pozwoli sobą zawładnąć.
      Czyli myślisz, że to był „szczęśliwy” przypadek że mógł Ellie wykorzystać do dilerki? Hmm…

      Usuń
    23. Musiałybyśmy wiedzieć jak długo i od kiedy John planował nową transakcję. A tego film nie wyjaśnia. Niestety.:) Jedno jest pewne: gdy Ellie otwarła drzwi, była już na przegranej pozycji. Nawet gdyby John nie wykorzystał jej do przemytu, to porzuciłby, tak, jak Marię.

      Usuń
    24. Racja, zbyt dużo niewiadomych. I wcale nie dziwię się jej, że przepadła przy pierwszym uśmiechu Mulligana ;-)

      Usuń
    25. Bo temu spojrzeniu i zmarszczonemu czołu nie można się oprzeć.:)

      Usuń
    26. Oj nie, zdecydowanie nie można :-)

      Usuń
    27. I nawet krawat w groszki nie zakłóca odbioru.:) A John ma kilka takich spojrzeń, które zwalają z nóg, jak choćby to z pierwszego screenu.:)

      Usuń
    28. Serio, ten krawat był w groszki? Chyba przez te oczy nie zauważyłam tego. ;-) Ale on cały zwala z nóg…

      Usuń
    29. Krawat w groszki, koszula w paski a jeszcze inne paski były na marynarce.:) Zwala z nóg, bo to jego plan: otumanić a potem podać ramię "stupid woman" i ... i w zasadzie jest po wszystkim. Trafiona - zatopiona.:)

      Usuń
    30. Trafiona, zatopiona i szczęśliwa, wprawdzie do czasu ale jednak ;-)

      Usuń
    31. I z tą myślą pożegnam się. Dzięki.:) Może dalszy ciąg po "zatopieniu" i bez "do czasu" przyśni mi się. DobRAnoc.:)

      Usuń
    32. Również dziękuję. Spokojnych RAsnów:-)

      Usuń
  3. No cóż to prawda ,że Mulligan to drań okrutny ale jaki czarujący . Oczywiście RA czarujący.
    Zgadzam się z Eve ,że w ostatnich minutach widać widać innego John'a .
    Jakby zdawał sobie sprawę ,że jednak coś stracił w życiu .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo stracił, Basiu. I z pewnością czuł się przegrany. Tylko scenarzystom jakoś to umknęło i nie dopisali, co wydarzyło się później.:)

      Usuń
    2. Nie po raz pierwszy scenarzyści spaprali robotę przy scenariuszach RA .
      Należałoby to naprawić .

      Usuń
    3. Oczywiście, że stracił a najgorsze jest to, że wydaje się że od samego początku ma tą wiedzę i dlatego tak bardzo walczy o „przetrwanie”.

      Usuń
  4. Lovely post and pictures! Thanks for sharing. I also glimpsed John's seeming sincerity--not for her, but what the camera showed us as she left--made me think that he intentionally pushed her away with his taunting speech to her. Perhaps it was his last gasp of goodness as silently "waved" goodbye to her.

    And via Google Translate:
    Piękny post i zdjęcia! Dziękuję za dzielenie się. Ja też dostrzec Jana pozorną szczerość - nie dla niej, ale to, co kamera pokazała nam, jak odeszła - mi myśleć, że celowo odepchnął ją z jego szyderczy przemówieniu do niej. Być może to było jego ostatnie tchnienie dobroci tak cicho "machnął" do widzenia do niej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. An interesting point, Grati. But it's hard for me to think that he cared about her feelings in this scene. I have the impression that his main intention was to hurt her. And I think he managed it well.

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.