poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Na dobry początek tygodnia (#49)…

… Percy Courtenay grany przez Richarda Armitage’a w filmie „Miss Marie Lloyd: Queen of the Music Hall”. 

Richard Armitage jako Percy Courtenay.
Zdjęcie promocyjne. Źródło" Armitage-online
Dla tych, którzy nie znają tego filmu powiem, że jest to biograficzny film o Marie Lloyd (w filmie granej przez Jessie Wallace), piosenkarce i komediantce żyjącej na przełomie 19 i 20 wieku. A mój nasz ulubiony aktor grał tam męża owej aktorki. Więcej o samym Percym Courtnenay’u możecie przeczytać tutaj

Richard Armitage as Percy Courtenay




Miłego tygodnia Wszystkim!

Post zawiera moje screeny z filmu.

37 komentarzy:

  1. Widzę Aniu, że postanowiłaś przypomnieć niektóre być może zapomniane RApostacie -najpierw Monet, teraz Percy (cóż za okropne imię ;P) ;-)
    Jeszcze nie znalazłam niczego, co by mnie w tej postaci zafascynowało, zaciekawiło albo cokolwiek innego, więc być może dzisiejszy post to odmieni ;)). Ale wiem na pewno, że niekoniecznie fascynuje mnie fryzura Percy'ego ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz Jeannette, nie mogę ciągle umieszczać tu pana Thorntona, bo jeszcze ktoś pomyśli, że mam zbyt dużą depresję. ;-) A poza tym 3 lata bloga do czegoś zobowiązują, i może przez to ktoś zerknie na ten Ryśkowy film.

      A samą postać dość trudno lubić od początku do końca, ale to świadczy o tym że jest dobrze zagrana. A fryzura Percy’ego, no cóż o wiele lepiej wygląda w cylindrze. ;-)

      Usuń
    2. Ja się bardzo cieszę, że niekiedy przypominasz mi o postaciach, o których istnieniu zdarza mi się zapomnieć ;-))

      Usuń
    3. Bo wiesz, moje zRYSIOwanie zobowiązuje :-)

      Usuń
  2. Aniu, już dawno nie uśmiechnęłam się na widok jakiegokolwiek postu tak bardzo, jak dziś! :)))
    Kłaniam Ci się nisko za Percy'ego. Postać genialnie zrobiona, w pewnym sensie tragiczna, i jeśli mam oceniać - nie uważam, by był bardziej winny sytuacji małżeńskiej niż jego cudownie uzdolniona żona. Ich sprawa jest bardzo złożona, a Miss Marie powinna chyba zjeść Snickersa, jak to doradza pewna reklama... :)
    Ale do rzeczy: jestem zauroczona Rysiem jako Percym. Ten loczek na czole totalnie mnie powala! A sceny z paniami lekkich obyczajów... nie powinnam tego mówić, ale są wspaniałe :) Percy sprawia wrażenie, jakby urodził się w tym środowisku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Kate, że podoba Ci się dzisiejszy post.:-)

      Zgadzam się z Tobą, że wina rozpadu ich małżeństwa leży po obu stronach. A panna Marie swoim artyzmem, że tak to ujmę, troszkę wyprzedzała swoje czasy za czym zapewne nie mógł nadążyć Percy.

      A ten powalający loczek to tak w sensie pozytywnym czy negatywnym? Bo mnie mocno śmieszy;-)( sorry RA) I masz rację Percy w otoczeniu pań lekkich obyczajów idealnie tam pasuje. :-)

      Usuń
    2. Z winą to jest tak, że przeważnie leży po środku ;). Zwłaszcza, jeśli chodzi o rozpad związku.
      Aniu, mnie również ten loczek bardzo bawi ;))

      Usuń
    3. Wiem, że tak jest.
      No to jest nas dwie, które uważamy że loczek jest śmieszny;-)

      Usuń
    4. Pozwólcie, że nie dołączę do przeciwniczek loczka.:) Jest idealnym dopełnieniem postaci.:)

      Usuń
    5. Ależ oczywiście, że loczek jak najbardziej pozytywnie! Tak mi się drań podoba, że to aż niemożliwe :) Ten loczek to taka kwintesencja jego osobowości takiego trochę lowelasa (nie lubię tego słowa, ale tu mi pasowało), uroczego, czarującego drania, gentlemana - wszystko, czym jest Percy, zawiera się w tymże loczku. No, może oprócz nadmiaru agresji, ale to wypieram z pamięci :)

      Usuń
    6. No jakoś będziemy musiały to przełknąć ;-)
      Może i jest idealnym dopełnieniem postaci, ale jest to megazabawne dopełnienie ;D

      Usuń
    7. To prawda loczek pasuje do Percy’ego ale nie zmienia to faktu, że wywołuje mój uśmiech ( może po części dlatego, że wówczas bardziej widzę Rysia niż postać).

      Usuń
    8. Kamień z serca mi spadł, Jeannette.:))
      Mnie bardziej śmieszą wąsy.:)

      Usuń
  3. I to są naprawdę RAgeny, Aniu, bo wczoraj oglądałam "Miss Marie Lloyd".:) Percy jest bezczelny, wybuchowy, nieprzyjemny i jego zachowanie bywa absolutnie nie do przyjęcia. Ale ma w sobie niebezpieczny urok dandysa i podrywacza, świadomego siły swoich uśmiechów i spojrzeń.
    Taaak ... jest żywym zaprzeczeniem swojego imiennika - Percivala, rycerza bez skazy.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio oglądałaś wczoraj „Miss Marie…”? Tak, zachowanie Percy’ego było nie do przyjęcia, ale w tym filmie były też piękne sceny. Uwielbiam scenę w której Percy się oświadcza…

      Usuń
    2. Bo to jedna z najlepszych scen.:) Mam słabość do filmowych czarujących drani, a Percy idealnie pasuje do tej kategorii.

      Usuń
    3. Racja, że to jedna z lepszych scena, ale takich ciekawych scen jets więcej :-) Faktycznie Percy to czarujący drań, jak mówisz, ale nie żebym go tłumaczyła, ale też nie miał łatwo. Żyć w cieniu takiej ambitnej gwiazdy nie mogło być w tamtych czasach łatwe

      Usuń
    4. I tu muszę zgodzić się i z Tobą i z Kate. Percy święty nie jest. Łajdaczy się za pieniądze żony, którą wypromował. Ale ona też ma swój udział w tym, że ich małżeństwo rozpadło się. Wybrała karierę (tak, wiem, to bardzo niepoprawne politycznie stwierdzenie w obecnych czasach, ale nie zapominajmy, że mówimy o przełomie wieków), własną popularność i potrafiła go publicznie poniżać.Tak jak napisałaś - to nie te czasy, by mężczyzna bez mrugnięcia okiem zgodził się żyć w cieniu sławnej żony.:)
      Lubię jeszcze scenę z samego początku, gdy Percy zaprasza Marię "na drinka" i wręcza jej różę.:)

      Usuń
    5. Tak, Percy z różą był słodki. Ale kiedy wymyśla jej pseudonim artystyczny też jest fajny i to jego ( no może bardziej Ryśkowe ;-)) spojrzenie…

      Usuń
    6. Eve, ja jeszcze dodam od siebie, że niezależnie od epoki, jeśli z kimś się jest i przysięga mu miłość, wierność i tak dalej, to się tą osobę kocha i SZANUJE. Czy Marie w blasku reflektorów potrafiła zdobyć się na minimum szacunku do męża...? No właśnie. Dziwić się więc, że i on zapomniał, co to słowo oznacza, i stracił szacunek i do niej, i niejako do samego siebie, trwoniąc majątek na wiadomo co?

      Usuń
    7. Spojrzenie Percy'ego kojarzy mi się w pierwszym rzędzie ze spojrzeniami innego drania. Ale nie o nim dziś rozmawiamy.:)

      Usuń
    8. Nie dziwię się, bo to spojrzenie jest równie powalające jak tego innego drania.

      Usuń
    9. Ale to działa w dwie strony - on również powinien ją szanować, bo również przysięgał.

      Usuń
    10. Kate, bo oni oboje pogubili się. Percy pasował do swoich czasów. Marie nie do końca. Każde z nich inaczej pojmowało wspólne życie i nie umiało zrezygnować z własnych zachcianek. Ale to wszystko nie zmienia faktu, że nie potrafię powiedzieć, że Percy to skończony drań. Nie, to uroczy drań.:)

      Usuń
    11. Eve, to jasne że oboje się pogubili, szkoda tylko że oboje byli skończonymi egoistami.
      No dobra, Percy trochę mniej, bo go uwielbiam i daleko mi do obiektywizmu :)

      Usuń
    12. I to jest ... właściwy punk widzenia.:) Nie oszukujmy się. Nasz szczególny sposób pojmowania obiektywizmu bardzo przydaje się przy rozmaitych RApostaciach.:)

      Usuń
    13. Tak, zdecydowanie to „wina” Rysia ;-)

      Usuń
    14. Oczywiście.:) Jak zawsze.:) Bo to Jego "wina", że tworzył taką postać.:)

      Usuń
    15. Oczywiście, i miesza mam tym w głowie ;-)

      Usuń
    16. Ale z jakim wyczuciem to robi.:) Przymykamy oko na wyskoki Percy'ego i jego skłonność do agresji a szukamy (dla równowagi:) wad Marie.:)

      Usuń
    17. Bo jak mówiłyśmy wyżej wina leży po obu stronach. Ale coś w tym jest, że ta Rysia zasada szukania dobra w złych postaciach i na odwrót ma wpływ na to jak odbieramy jego postacie.

      Usuń
    18. Ja już się pożegnam. Dzięki za pogaduchy :-) DobRAnoc!

      Usuń
    19. I dlatego RA postacie nie są jednowymiarowe. Taaak ... to bardzo "odkrywcza" myśl.:) Późna pora jednak sporo tłumaczy.:) Też dziękuję.:) Słodkich RAsnów.

      Usuń
  4. Aniu, a widziałaś ten filmik? :) https://www.youtube.com/watch?v=gP3wsEimCy0
    Percy rzeczywiście do najsympatyczniejszych postaci nie należy, ale muszę przyznać, że w niektórych momentach był baaaaaaardzo uwodzicielski. W końcu to nasz Ryś. ;) No i mam ogromną słabość do strojów z epoki, nawet ta fryzura ma jak dla mnie swój urok. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za przypomnienie tego filmu Lady Lukrecjo :-) Masz rację, Percy potrafi być uwodzicielski ( szczególnie widać to w tym filmiku :-)). A jeśli chodzi o strój to Rysiowi baaardzo pasują te z tej epoki.

      Usuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.