środa, 7 maja 2014

"Serce Góry", fanfik autorstwa Kate, część 14.

Poprzednia, trzynasta część tutaj.

Legolas wraz z Tauriel następnego dnia po rozmowie z Thranduilem wyruszyli do Rivendell. Tam zaś trwały przygotowania do podróży do Lothlorien. Luthien cieszyła się, że pozna legendarną panią elfów, Galadrielę, i jej męża Celeborna. Byli oni zarazem rodzicami żony Elronda, Celebriany. Arwena opowiadała jej o swej matce, która podczas podróży do Lorien została napadnięta przez grupę orków w Caradhras w Górach Mglistych, i trafiono ją zatrutą strzałą. Co prawda uratowali ją jej synowie, Elladan i Elrohir, a Elrond uleczył, lecz nie mogła zaznać spokoju i niedługo po tym wydarzeniu opuściła Śródziemie. Jej mąż utrzymywał z teściami nadal bliskie i przyjazne stosunki, a poza tym cała trójka była jednymi z najważniejszych postaci, najbardziej dostojnymi i mądrymi w całym Śródziemiu. Luthien miała więc nadzieję, że razem wymyślą, jak pomóc Thorinowi. Pochód do Lothlorien w końcu wyruszył, początkowo poruszali się powoli, obawiając się o zdrowie Luthien, jednak po dwóch dniach, kiedy dziewczyna czuła się świetnie, a dotarli już do granicy Gór Mglistych, przyspieszyli, obawiając się niebezpieczeństw w przełęczy Caradhras, wszak Aragorn informował, że Azog wyznaczył sporą cenę za zabicie ukochanej króla krasnoludów. Był z nimi, poza tym wędrowali z oddziałem dobrze uzbrojonych elfów, więc Elrond był spokojny o życie Luthien. Caradhras mimo to pokonali szybko, a gdy znaleźli się już po drugiej stronie Gór Mglistych, rozbili obóz, by przenocować, a następnego dnia czym prędzej udać się do lasów Lothlorien. Noc była spokojna i cicha, a z samego rana Elronda obudził hałas. Wydawało mu się, jakby słyszał nadciągające konie, niewiele, mogło ich być najwyżej trzy. Elficki słuch, podobnie jak i wzrok, był bardzo precyzyjny – kiedy Elrond wstał, zauważył dwóch zbliżających się jeźdźców. Uśmiechnął się i podszedł do nich.
- Legolasie! – krzyknął, rozpoznając młodego księcia – I Tauriel, witajcie!
- Mój panie! – Legolas zeskoczył z konia i czym prędzej ukłonił się Elrondowi, po czym to samo uczyniła jego towarzyszka.
- Co was tu sprowadza?
- Zmierzaliśmy właśnie do Rivendell, co za szczęście że ciebie spotkaliśmy…
- Udajemy się do Galadrieli i Celeborna – wyjaśnił Elrond – A wy… Stało się coś poważnego?
- Tak, panie. Mój ojciec… Chcemy go powstrzymać!
- Przed czym?
- Dębowa Tarcza jest w naszych lochach – dodała Tauriel, a w tym momencie spostrzegła nasłuchującą rozmowę Luthien – Jeśli nam nie pomożesz…
- Thorin! Thorin jest uwięziony!? – krzyczała ukochana krasnoluda, podbiegając do trójki elfów – Mów natychmiast, co się stało! Co dzieje się z Thorinem!?
- Spokojnie Luthien, Tauriel wszystko nam wyjaśni. Zaczekajcie, pójdę po Aragorna i moją córkę.
Kiedy Elrond oddalił się, dwójka młodych elfów uważnie zmierzyła dziewczynę wzrokiem.
- To ty jesteś Luthien – powiedziała cicho Tauriel – Początkowo nie sądziłam, że Thorin mówi prawdę, ale nie kłamał…
- Co mówił!? Co z nim zrobiłaś!? – w oczach dziewczyny zaczęły zbierać się ogromne łzy.
- Mówił, że czeka na niego piękna kobieta, która go kocha. Bardzo mu ciebie brakuje, nawet w najgorszych chwilach mówił o tobie… Jeszcze kiedy mnie nienawidził, podkreślał że jest na świecie kobieta, z którą przeżył piękne i… bardzo intymne chwile.
- Zabiję go. Opowiada takie rzeczy po całym świecie!
- Mówił to, żeby zrobić mi na złość. Uważał, że jestem nałożnicą ojca Legolasa, króla Thranduila, i stawiał ciebie jako moje przeciwieństwo.
- Obraził cię!?

- Dość dotkliwie, ale… Wybacz Luthien, ja miałam rozkaz, nie mogłam odmówić i…
- Skrzywdziłaś go!? – krzyczała dziewczyna – Te rany na plecach, ten przeszywający ból, krew, to twoja wina!!!
- Skąd wiesz o…
- Luthien czuła jego ból i widziała w wyobraźni jego rany – nagle pojawił się wśród nich Elrond z córką i Aragornem – Współodczuwa największe cierpienia, jakie go spotykają. Usiądźmy i opowiedzcie nam wszystko, co się wydarzyło…
- Weszli nam w drogę na ścieżce przez Mroczną Puszczę – zaczął Legolas – Powoływali się na ciebie, panie, i na Gandalfa Szarego, ale nie wierzyłem im. Byłem zaślepiony tym, co kładł mi do głowy mój ojciec, za wszelką cenę chciałem mu udowodnić, że zasługuję na jego szacunek i miłość. Pojmaliśmy krasnoludów i doprowadziliśmy przed jego oblicze. Tam Thorin ostro wygarnął mu, co o nim myśli, ojciec kazał wtrącić ich do lochów, po jakimś czasie zszedł tam, Dębowa Tarcza nie przebierał w słowach, mówił ojcu okropne rzeczy, wtedy on rozkazał Tauriel zabrać Thorina na tortury…
- Jak mogłaś! – z wściekłością syknęła Luthien – To najlepszy krasnolud na świecie, dobry, uczciwy, sprawiedliwy, a ty…
- Miałam rozkaz, Luthien, wybacz – powtórzyła Tauriel – Poza tym… Wydawało mi się, że robię dobrze. Potem przemyślałam wiele spraw, poznałam Kiliego, rozmawiałam z nim i dotarło do mnie, że nie mam prawa tego robić. Thranduil ponownie zszedł do lochów, Thorin ponownie obraził go, tym razem jeszcze mocniej, dostałam rozkaz kolejnych tortur ale odmówiłam. Mimo to król rozkazał innemu strażnikowi ukarać Thorina. Obmyśliliśmy z Legolasem plan, żeby uprosić Thranduila o wypuszczenie krasnoludów, oczywiście zapewniając że tropilibyśmy ich z oddziałem naszych wojowników, ale chyba nas przejrzał. Powiedział, że przemyśli sprawę, a w tym czasie mamy udać się do ciebie, panie, by przekazać ci przesyłkę.
W tym momencie Legolas wyjął zwinięty rulon i podał Elrondowi, a kiedy ten otworzył go, okazało się, że jest pusty. Ani jednego słowa…
- Przechytrzył nas, tak jak myślałem – Legolas ze złością zacisnął pięści – Wiedział, że chcemy pomóc krasnoludom, i wysłał nas z niczym, tylko po to, żebyśmy ich nie wypuścili!
- Dobrze, że jesteście, moi drodzy – westchnął ciężko Elrond – Razem dotrzemy do Lorien, porozmawiamy z Galadrielą i wymyślimy sposób, jak pomóc krasnoludom. Legolasie, Tauriel, nawet nie wiecie jak cieszy mnie to, że przejrzeliście na oczy i zobaczyliście dobro poz granicami waszego królestwa…
- Mój ojciec zrobił tam twierdzę, a kiedyś to był piękny, zielony las, tętniło w nim życie…
- Nie jesteś swoim ojcem, Legolasie – Elrond położył młodzieńcowi dłoń na ramieniu – Nie zadręczaj się tym. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy.
- A co z Thorinem? – zapytała Luthien – Jak się miewa Bilbo i stary Balin? Co z moimi siostrzeńcami?
- Moja przyjaciółka bardzo blisko przyjaźni się z jednym z twoich siostrzeńców – nieco weselej odparł Legolas – Tym bardziej nieokrzesanym, głośnym i aroganckim.
- Kili… Tauriel, naprawdę?
- Tak… Jest dla mnie ważny, pomógł mi zrozumieć wiele spraw. Chciał, żebym uciekła z nim gdzieś daleko…
- Macie prawo do szczęścia – powiedział łagodnie Elrond – Nie jest ważne, jakiej jesteście rasy. Słuchaj serca, Tauriel, i bądź szczęśliwa.
- Dziękuję ci, panie… Kili prosił, żebym przekazała, że bardzo kocha swoją ciotkę, wszyscy za tobą tęsknią, Luthien, łącznie z Thorinem. Co do twojego pytania, Bilbo to bystry hobbit, radzi sobie najlepiej z nich, będąc zamkniętym w lochu, nie traci nadziei i poczucia humoru. Cała reszta jest zdrowa i żyje, Luthien, mogę cię zapewnić, że wszystko było w porządku, kiedy odjeżdżaliśmy…
- W porządku!? Krasnolud, którego kocham ponad życie, ojciec mojego dziecka, jest bestialsko traktowany, zamknięty w obskurnym lochu, a ty mówisz mi że to jest w porządku… Ja na niego czekam, nasze dziecko czeka na ojca, podczas gdy twój król bezprawnie znęca się nad nim! – z żalem wykrzyczała Luthien. Legolas spojrzał na nią zdziwiony.
- Jakie dziecko? – zapytał.
- Luthien jest w ciąży – wyjaśnił Elrond – Od kilku tygodni. Thorin nie wiedział o tym, kiedy się rozstawali… Przysłał Luthien z Lindirem pod moją opiekę, bo bał się o nią.
- Tym bardziej musimy mu pomóc – oznajmiła twardo Tauriel – Co robimy, panie?
- Spokojnie, moja droga, to nie jest sprawa, w której decyzję można podjąć w kilka chwil… Zmierzaliśmy właśnie do Lothlorien, do Galadrieli, aby wraz z nią naradzić się w tej sprawie i pomóc krasnoludom odzyskać Erebor.
- Więc co teraz? – dopytywał Legolas – Co z nami?
- Pójdziecie ze mną do Lorien. Naradzimy się wspólnie i zastanowimy się, co robić. Aragornie, zbudź pozostałych, posilimy się i najpóźniej za godzinę wyruszamy. Arweno, Tauriel, zajmijcie się Luthien. Legolasie, my pójdziemy porozmawiać…
Arwena zaprowadziła Tauriel i Luthien w słoneczne miejsce, gdzie spokojnie usiadły i mogły posilić się przed podróżą. Początkowo milczały, lecz niedopowiedzenia i wątpliwości nie dawały Luthien spokoju.
- Jak bardzo go skrzywdziłaś? – zapytała cicho, nie patrząc na nikogo. Tauriel zmieszała się i zwiesiła głowę.
- Musiałam to zrobić…
- JAK BARDZO, pytam.
- Dotkliwie – przyznała elfka – Do nieprzytomności.
- Jesteście potworami – chłodno warknęła Luthien – Odczłowieczeni, bez litości, niesprawiedliwi, podli…
- Musiałam! Bałam się o siebie. Teraz wiem, że zrobiłam źle! – tłumaczyła się nerwowo Tauriel – To Thranduil sieje postrach i terror, wszyscy się go boją, ślepo wykonują nawet najokrutniejsze rozkazy. Zresztą Thorin obraził mnie, gdybyś słyszała co mówił…
- To nie dało ci prawa do krzywdzenia go!!! – Luthien zerwała się na równe nogi, zdenerwowana i wyprowadzona z równowagi – Thorin jest wystarczająco skrzywdzony przez los i twojego króla, który wystawił go w najgorszej chwili, pozostawił synów Durina w obliczu smoczego ognia! Podła, tchórzliwa żmija, powiem mu to samo kiedy go zobaczę… A ty? Jesteś niewiele lepsza, prawie go zabiłaś…
- Nie chciałam tego!
- Spokojnie, nie kłóćcie się – interweniowała milcząca dotąd Arwena – Luthien, Tauriel zrozumiała swój błąd, a Thorin żyje…
- Żyje. Jak długo? Pozostawiony z tym… z tym plugawym śmieciem! Thranduil w każdej chwili może go zabić!
- Luthien, uspokój się! – Tauriel chwyciła dziewczynę za ramiona – Thorin i jego bogactwo skryte w Ereborze zbyt wiele znaczy dla Thranduila, aby tak szybko pozwolił na jego śmierć. Oczywiście ostrzegłam Thorina, żeby pod naszą nieobecność trzymał język za zębami i nie rozmawiał z królem, ale znasz go najlepiej, wiesz że nie da sobą pomiatać… A niestety, jeśli rozgniewa Thranduila, on zleci tortury.
- Co za bezduszny potwór…
- Luthien, spokojnie – Tauriel przytuliła dziewczynę i uspokajała ją – Uratujemy Thorina. Musisz mi tylko wybaczyć. Uwierz, zmieniłam się, zmienił mnie Kili. Wrócimy po nich, obiecuję. Ty po Thorina, ja po Kiliego.
- Kochasz go?
- To trudne pytanie… Jest wyjątkowy, nigdy nie spotkałam nikogo takiego, jak on.
- Tauriel, czy ty kochasz Kiliego? – ponowiła pytanie Luthien – Nie pozwolę, żeby ktoś go skrzywdził. Jest moim siostrzeńcem, jest synem krasnoluda, którego kocham, więc i moim. Kili jest moim jasnym promykiem, rozwesela i daje nadzieję w najczarniejszych chwilach, jeśli okaże się, że przez ciebie jego blask przygaśnie…
- Nigdy, Luthien. Nie zrobię tego. I chcę, żebyś wiedziała, że podziwiam cię. Kochasz ich tak mocno, kochasz jego siostrzeńców jak swoich własnych, oddałabyś życie za każdego tego krasnoluda, prawda?
- Uratowali moje życie, przyjęli mnie do rodziny, jak mogłabym ich nie kochać…
- Życie was obu złączone jest od teraz z dziedzicami Durina – powiedziała spokojnym głosem Arwena, chwytając je obie za dłonie – Na tobie, Tauriel, leży też obowiązek pogodzenia naszych dwóch zwaśnionych ras. Przede wszystkim musicie między sobą odnaleźć spokój i zgodę. Nie chowajcie w sobie żalu, zapomnijcie o złych chwilach i skupcie się na tym, by wspólnie uratować waszych ukochanych.
Tauriel i Luthien spojrzały na siebie porozumiewawczo. Chciały za wszelką cenę walczyć o nich, choćby miało się to dla nich skończyć źle…
***
Thorin obudził się w środku nocy z krzykiem. Tak, odkąd Luthien odeszła, koszmary powróciły ze zdwojoną siłą. Nie dość, że znowu dręczyły go wizje smoka, ognia i śmierci, to do tego w snach widział Luthien, której dzieje się krzywda. Tak jak tej nocy, kiedy to Smaug miał ją w swoich szponach, a Thorin nie mógł nic na to poradzić, bo choć widział wszystko z niewielkiej odległości, był przetrzymywany i torturowany przez Thranduila, miał wrażenie że smok i król elfów są sprzymierzeńcami i specjalnie wystawiają go na największe cierpienie, czyli patrzenie na krzywdę która dzieje się jego ukochanej. Gdy obudził się ze strasznego snu, rozejrzał się po celi. Pustka, ciemność i cisza…
- Luthien – szepnął – Dlaczego nie ma cię przy mnie? Gdzie jesteś? Potrzebuję cię teraz, jak jeszcze nigdy, kocham cię moja mała dziewczynko, wróć do mnie… Usłysz mnie, Luthien, proszę…
- Thorinie… Thorinie! – zawołał cicho Bilbo, pełznąc bezszelestnie do krat – Nie ma jej tu, przecież wiesz.
- Dlaczego, Bilbo, powiedz mi dlaczego…
- Sam ją odesłałeś!
- Mogła mnie nie posłuchać, mogła się postawić, doskonale wiedziała że ma nade mną tak wielką wladzę, jakiej nigdy nie miał nikt! Dlaczego mi to zrobiła… Opuściła mnie!
- Sam ją wyrzuciłeś! – zezłościł się hobbit – Dziewczyna płakała i błagała, by iść dalej z tobą. Byłeś niewzruszony!
- To jej wina. Dlaczego pozwoliła mi siebie pokochać? Dlaczego była taka piękna, taka mądra, wspaniała!? Dlaczego mnie posłuchała… Zawsze była krnąbrna i nieposłuszna, ten raz akurat zachciało jej się być grzeczną, przestraszoną dziewczynką!? Powinna była zostać mimo wszystko…
- Na brodę Gandalfa, niech mnie Thranduil zatruje swoim jadem, jeśli tobie nie pomieszało się w głowie! – Bilbo był coraz bardziej poirytowany – Zraniłeś ją, a teraz ją obwiniasz!
- Odeszła, zostawiła mnie… Ani przez chwilę mnie nie kochała! Kłamała cały czas!
- Ty głupi, uparty ośle! – krzyknął w końcu hobbit, wyprowadzony z równowagi – Albo się zamkniesz, albo rozwalę te kraty i pójdę cię własnoręcznie udusić!!! To tylko TWOJA wina, rozumiesz!? Ale teraz to nieważne, jesteśmy zamknięci w elfickich lochach i nic nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie miało się to zmienić! Trzeba było iść na układ z tą podłą żmiją!
- NIGDY! – ostro zaprotestował Thorin – Nie miałbym szacunku do samego siebie, gdybym zgodził się na jego warunki. Erebor jest mój, skarby Góry są moje, ani odrobina nie skapnie w paskudne łapska elfów! Prędzej umrę, niż pójdę na układ z Thranduilem, wielkim królem, który nie ma za grosz honoru!!! – wykrzyczał z ironią krasnolud, budząc wszystkich w lochach.
- Och daj spokój, wszyscy wiemy że sytuacja jest beznadziejna, ale nie musisz tego rozpamiętywać przez całe dnie i noce – mruknął rozespany Bofur, co tylko rozzłościło Thorina:
- Wygodnie wam siedzieć w ciepłych, elfickich kątach? Myślałem, że jesteśmy tu po to, by walczyć, a nie…
- Uspokój się – przerwał mu Balin – Dopóki nie wróci Legolas z Tauriel, nie ma mowy żebyśmy stąd wyszli, musimy czekać.
- Nie będę czekał. Zabiję tego plugawego elfa, który hańbi swoją osobą instytucję monarchy! Uduszę go, będę patrzył jak umiera, a potem… Potem SAM pójdę odzyskać moją Górę, moje skarby… Moje złoto, MÓJ Arcyklejnot…
- Wujku, opamiętaj się! – krzyknął rozżalony Fili – Co ty mówisz, o czym myślisz… Jaki dajesz nam przykład!? Ogarnia cię choroba, nie panujesz nad sobą… Wujku, chcemy ciebie z powrotem, naszego dobrego przywódcę, ukochanego przyjaciela i ojca, a nie zaślepionego żądzą złota potwora! Wróć, wujku, bądź z nami w tej tragicznej sytuacji, nie zamykaj się w skorupie tej paskudnej choroby!
Do Thorina dotarło, jakie straszne rzeczy mówił przed momentem. Podszedł do krat i osunął się przy nich na podłogę. Z jego oczu popłynęły wielkie łzy, których nie potrafił, ale i nie chciał powstrzymywać. Był załamany, zrozumiał że im bliżej jest Góry, tym bardziej pożąda skarbów i musi mocno ze sobą walczyć, aby choroba nie wygrała. Kątem oka dostrzegł dłoń siostrzeńca, która zbliżyła się do krat jego celi. Wysunął swoją i uścisnął ją, mocno trzymając przez długi czas.
- Już dobrze wujku, jestem obok… Wszyscy jesteśmy, i przysięgamy, że nie pozwolimy ci upaść, nie pozwolimy na to, by choroba triumfowała. Nie pozwolimy ci nas opuścić… Proszę tylko, nie oddalaj się od nas.
- Obiecuję, Fili. Przepraszam was wszystkich… Tak bardzo nie chciałbym was zawieść…
***
Tymczasem do Lothlorien dotarł już Elrond z towarzyszami. Luthien była porażona wręcz magią która wisiała w powietrzu, nigdy nie widziała piękniejszego miejsca, czuła błogość i spokój zstępujący na jej udręczoną duszę. Tak bardzo pragnęła, żeby jej ukojenie poczuł również Thorin… Kiedy Elrond prowadził ją do pałacu Galadrieli, czuła lekkie zdenerwowanie. Słyszała o niej legendy, lecz nigdy nie ujrzała królowej elfów. Podobno była niewyobrażalnie piękna, zresztą skoro Arwena taka była, to i jej babcia musiała być prawdziwym zjawiskiem. Dwóch wysokich elfów otworzyło wielkie wrota i oto wędrowcom ukazała się ogromna sala, pośrodku której stały dwa trony; na jednym siedziała pani
Galadriela, na drugim jej mąż, Celeborn. Elrond wszedł pierwszy, za nim Arwena z Aragornem, Tauriel z Luthien, a za nimi Legolas. Wszyscy zatrzymali się kilka kroków przed królewską parą i skłonili się głęboko.
- Witaj, o pani Lorien, i ty, panie – powiedział z ogromnym szacunkiem Elrond. Galadriela uśmiechnęła się ciepło.
- Witajcie, strudzeni wędrowcy… Elrondzie, Arweno, Aragornie. Witaj Legolasie, synu Thranduila, i ty, Tauriel – władczyni Lothlorien dziwnym trafem znała imię pięknej, rudowłosej elfki, co niezmiernie ją zadziwiło – Luthien, ukochana Thorina Dębowej Tarczy, przynosisz do nas wielkie szczęście, które leży pod twoim sercem… Przywiodłaś do nas dziedzica Durina, którego serdecznie witamy w naszych progach. Smutek drąży twoje serce, ale nie obawiaj się niczego. Krasnolud, którego kochasz, jest silniejszy niż wszystkim się wydaje…
Luthien nic z tego nie rozumiała. Galadriela spojrzała na nią raz i przejrzała na wylot, wiedziała o niej wszystko. To takie dziwne uczucie… Bała się teraz cokolwiek pomyśleć, by królowa elfów nie wypowiedziała tego na głos. Z oczu wypłynęły jej łzy, łzy zwątpienia, strachu ale i poniekąd szczęścia, że nie ma się niczego obawiać, bo Thorin jest silny i da radę. Poczuła na swoim ramieniu delikatny dotyk dłoni Galadrieli, która uniosła jej twarz ku górze i patrzyła na nią przenikliwie.
- Wiem, czego pragniesz – powiedziała poważnym tonem – Pragniesz być przy nim, choć wiesz że to niemożliwe. Obwiniasz go, że cię opuścił, choć w głębi serca wiesz, że postąpił słusznie, zrobił to dla twojego dobra. Nie można wyobrazić sobie większego dowodu miłości… Uśmiechnij się, Luthien, masz w sobie cząstkę Thorina, on jest z tobą cały czas…
- Czy ja… Czy ja kiedykolwiek go zobaczę? – szepnęła dziewczyna, z niepewnością patrząc w piękne, ale niesamowicie przenikliwe oczy Galadrieli.
- Pragniesz ujrzeć go teraz…? Chcesz zobaczyć, gdzie jest i co robi? – zapytała królowa, a Luthien lekko kiwnęła głową, niczego nie rozumiejąc  – Dobrze, pójdę z tobą później do mojego zwierciadła. A teraz… Proszę, usiądźmy, wiem że nie przybyliście tu bez powodu. Elrondzie…?
Elrond, wspomagany przez Tauriel i Legolasa, opowiedział władcom Lorien o problemie, z którym przybyli. Celeborn i Galadriela z uwagą i zatrwożeniem słuchali opowieści o brutalności Thranduila, choć pogłoski o jego twardej ręce jeśli chodzi o rządzenie i przerażającym egoizmie były ostatnio coraz głośniejsze. Arwena mocno trzymała Luthien za rękę, dla której każdorazowe słuchanie o torturowaniu Thorina było ogromnym cierpieniem.
- Musimy go powstrzymać – zarządził Celeborn – Przydałby nam się Gandalf.
- Mithrandir udał się do fortecy Dol Guldur, musimy czekać na jakąś wiadomość od niego. Radagast miał wyruszć z nim, więc mam nadzieję, że we dwóch poradzą sobie – Galadriela wpatrywała się dziwnym wzrokiem w Legolasa – Powiedz mi, czy twój ojciec wie, jakie były wasze zamiary w stosunku do krasnoludów?
- Tak, pani, myślę że przejrzał nas na wylot – odparł młody elf – Moglibyśmy ich wypuścić, ale boję się, że jego wściekłość byłaby tak wielka, że mógłby zrobić nam coś złego… Dlatego potrzebujemy waszej rady i pomocy.
- Myślę, że dobrze byłoby, abyście wrócili tam i wypełnili wasz plan – westchnął Celeborn, a Elrond spojrzał na niego zdziwiony.
- A co z Thranduilem? Nie możemy narażać ich na takie niebezpieczeństwo!
- Legolas i Tauriel wypuszczą krasnoludów, i uciekną razem z nimi – odparła Galadriela, wiedząc doskonale jaki plan ma jej mąż – Udacie się z nimi. Odprowadzicie ich przynajmniej do Miasta na Jeziorze, jeśli będziecie chcieli, pójdziecie z nimi dalej, choć wątpię by Thorin pozwolił jakiemukolwiek elfowi na udział w wejściu do Ereboru. W każdym razie wyposażycie ich w konie…
- Chyba będzie z tym problem – zaśmiał się cicho Legolas, na co Luthien kopnęła go w kostkę.
- Masz problem ze wzrostem moich przyjaciół!?
- Krasnoludy, mimo tego że niskie, wspaniale dają sobie radę na koniach, to silne istoty – uśmiechnęła się Galadriela – A nasze, elfickie konie, są niesamowicie szybkie. Thorin z drużyną muszą nadrobić spory kawałek czasu.
- My wraz z Elrondem wyruszymy do Thranduila krótko po was – oznajmił Celeborn – Tam odpowiednio się nim zajmiemy. Was już wtedy nie będzie, więc nie macie się o co martwić. Luthien, zostaniesz z Arweną w Lorien, dobrze?
- Ale… Ale ja nie chcę! – zaprotestowała dziewczyna – Chcę zobaczyć Thorina! Chcę być przy nim!
- Luthien, zrozum że to niebezpieczne dla ciebie i twojego dziecka – Elrond chwycił ją za rękę – Pomyśl, jak poczułby się Thorin, gdyby dowiedział się że naraziłaś jego potomka na niebezpieczeństwo? Zresztą kiedy tam dotrzemy, jego już tam nie będzie.
- W takim razie chcę zobaczyć się z Thranduilem.
- To byłoby chyba dla niego zbyt dużym zagrożeniem – odparł z uśmiechem Celeborn – Jesteś w najbezpieczniejszym miejscu na świecie, nie możemy cię stąd zabrać. Takie było życzenie Thorina, masz być bezpieczna.
- Ja też mam swoje zdanie, nie jestem jego własnością!
- Luthien, obiecuję że kiedyś porozmawiasz z Thranduilem, ale nie teraz... Pozwól nam działać, dobrze? Wiemy, że to dla ciebie trudne, ale pamiętaj, że teraz nie chodzi tylko o ciebie, ale również o twoje dziecko.
Dziewczyna spojrzała na Celeborna i milcząco przyznała mu rację. Po krótkiej rozmowie Tauriel i Legolas niezwłocznie, mimo późnej pory, wyruszyli z powrotem do Mrocznej Puszczy. Celeborn udał się w ustronne miejsce z Elrondem, by dokładniej omówić plan postępowania z Thranduilem, a Galadriela udała się z Luthien do tajemniczego miejsca pośród pięknych, wysokich drzew i krzewów. Zatrzymały się przy dużej, płytkiej, srebrnej misie na niewielkim podwyższeniu. Tuż obok stał srebrny dzban, który Galadriela wzięła w dłoń i podeszła do źródełka, z którego tryskała krystalicznie czysta woda, nabrała jej do pełna i powróciła do misy. Cały czas bacznie obserwując przejętą i drżącą Luthien, nalała do
srebrnej misy wody i odstawiła dzban.
- Zwierciadło pokazuje rzeczy, które były, które są, a czasem i te, które nastąpią – powiedziała łagodnie – Jeśli bardzo tego pragniesz, zwierciadło pokaże ci Thorina, ujrzysz co robi teraz, usłyszysz jego głos…
- Czy będę mogła do niego mówić? – zapytała Luthien.
- Jeśli jego miłość i tęsknota są równie silne, jak twoje, usłyszy cię. Będę obok, niczego się nie bój i… pamiętaj, nie dotykaj wody.
- Dlaczego?
- Jeśli dotkniesz, zmącisz ją, zwierciadło przestanie działać – spokojnie objaśniła królowa – A teraz skup się, Luthien, to może być twoja jedyna szansa…
Galadriela usunęła się w cień, zostawiając dziewczynę samą przy zwierciadle. Bała się tak bardzo, obawiała się tego, co zobaczy…
***
Thorin uspokoił się nieco, ale nie mógł zasnąć. Krążył po swej celi, myśląc o ukochanej. Był załamany, po rozmowie z Filim był nawet gotów na ustępstwa, chciał jak najszybciej wyjść z lochów, odzyskać Erebor i wrócić po Luthien. Podszedł do krat i zawołał strażnika.
- Czego chcesz? – zapytał nieprzyjemnie elf. Thorin zacisnął pięści i westchnął głośno.
- Chcę widzieć się z Thranduilem – odparł. Strażnik spojrzał na niego zdziwiony.
- Teraz? Jest środek nocy.
- Chcę widzieć się z Thranduilem – powtórzył z mocą, drżącym głosem Thorin. Czuł się upokorzony i pokonany, ale w tej chwili nie widział innego wyjścia; nie mógł być egoistą, chciał jak najszybciej wyciągnąć stąd swoich przyjaciół. To było  dla niego priorytetem.
- Zobaczę, co da się zrobić…
Strażnik udał się na górę, a Thorin, wściekły, czekał na niego. Sam nie wierzył w to, co robił, jak to możliwe że idzie na układ ze swoim największym wrogiem… Miał jeszcze wątpliwości, w końcu Tauriel z Legolasem obiecali pomoc po powrocie, ale nie był tego wcale pewien, znał Thranduila bardzo dobrze i podejrzewał, że król elfów może skutecznie przeszkodzić swemu synowi w realizacji planu uwolnienia więźniów. Tak, musiał sam spróbować uwolnić swoich towarzyszy… Tę myśl ostatecznie powziął, gdy strażnik powrócił do niego. Wszedł do celi, na szczęście nie budząc żadnego z towarzyszy Thorina, skuł krasnoluda i wyprowadził wprost do komnaty króla elfów. Ten czekał już z uśmiechem triumfu na twarzy.
- Thorin Dębowa Tarcza ugiął się i chce błagać o pomoc – zakpił Thranduil – Czego potrzebujesz, przyjacielu, powiedz a postaram się pomóc!
- Nie jestem twoim przyjacielem – warknął Thorin.
- Ależ jesteś, razem możemy dokonać wielkich rzeczy! Widzisz, gdybyś od razu zgodził się na moje warunki, dziś byłbyś już w Górze wraz z oddziałem moich najlepszych wojowników!
- Noga żadnego elfa nie postanie nigdy w Ereborze!
- To dlaczego budzisz mnie w środku nocy, mój drogi? – Thranduil uśmiechnął się obłudnie.
- Wypuść nas – Thorinowi z trudem przeszła przez gardło ta prośba – Nic nie znaczymy dla ciebie zamknięci w lochu.
- Chcesz powiedzieć, że na wolności będziecie przedstawiać dla mnie jakąś wartość?
- Tak… Zapłacę ci – wydusił krasnolud.
- Ile?
- Na Durina, dostaniesz część klejnotów i złota, co tylko będziesz chciał, tylko wypuść nas! Niedługo kończy nam się czas, musimy dotrzeć do Samotnej Góry przed Dniem Durina!
- Thorinie, a co jeśli powiedziałbym że chcę czegoś cenniejszego niż jakieś tam klejnoty? Coś, co ma dla ciebie największą wartość na świecie…
- Żartujesz, prawda…? Nie myślisz o…
- Nigdy nie żartuję, jeśli w grę wchodzą moje interesy. To jak? – Thranduil uśmiechał się przebiegle, a Thorin zesztywniał.
- NIGDY nie dostaniesz Arcyklejnotu – szepnął, nie dowierzając, że elf mógł złożyć mu tak absurdalną propozycję. Ten jednak roześmiał się w głos:
- Thorinie, mówiłem o najcenniejszej rzeczy. Nie mam zamiaru pozbawiać cię twojego królestwa, mam swoje, i uważam że każdy chłopiec powinien mieć swoją piaskownicę i swoje zabawki, choć niektórymi mogą się wymieniać… To jak będzie, przyjacielu? Wolność za… jak ona miała na imię? Luthien? Tak? – drążył Thranduil, rozwścieczając z każdą sekundą Thorina coraz bardziej – Otrzymasz wolność choćby jutro, ale mój syn sprowadzi do mnie tę piękność, która zawróciła ci w głowie i przez którą tracisz zdolność logicznego myślenia. Więc jak, mamy układ?
Krasnolud z niedowierzaniem, ale i narastającą wściekłością w oczach patrzył na Thranduila. Co on narobił, chciał dogadać się z tym plugawym draniem, który chce zabrać mu Luthien jak jakąś… rzecz!? Tego już było za wiele.
- Obyś zginął w mękach i cierpieniu! – krzyczał, rzucając się na Thranduila z pięściami – NIGDY nie dostaniesz Luthien! Prędzej dałbym ci Arcyklejnot, ale wolę aby był w łapskach Smauga, niż twoich!
- Puszczaj mnie! Straż!!! – krzyczał elf, wyrywając się z silnego uścisku Thorina na swej szyi – Zabrać go natychmiast!
Krasnolud w szale wściekłości strącił koronę Thranduila, która z hałasem spadła na posadzkę. Chwycił go za jasne, długie włosy i pchnął go tak mocno, że elf uderzył głową o kant swego tronu. Wtedy do sali wbiegło czterech uzbrojonych strażników i chwyciło wyrywającego się Thorina, piąty pomógł Thranduilowi wstać. Krasnolud zdążył jeszcze zdeptać jego koronę, kiedy jeden z elfów zdarł z niego ubranie i szybko związali go.
- Chcę widzieć, jak cierpi, jak leje się z niego krew – syknął Thranduil – Wychłostać go!!!
Strażnicy bez mrugnięcia okiem wypełnili rozkaz. Na świeże rany Thorina posypały się nowe ciosy. Ogłuszony przez ból, omdlewający krasnolud słyszał w tym czasie głosy w swojej głowie, i choć czuł się coraz słabszy, głosy były głośniejsze i wyraźniejsze.
- Luthien… - szepnął – Kochanie…
***
Luthien od pierwszego momentu spojrzenia w zwierciadło widziała Thorina z Thranduilem. Tak strasznie się bała, i przeczuwała coś złego…
- Pani Galadrielo! – zawołała – Nie mogę być tu sama, boję się…
Władczyni Lorien podeszła do niej i objęła ją ramieniem. Obie widziały rozmowę Thorina z Thranduilem, i niecną propozycję elfa, widziały wściekłość w oczach krasnoluda i to, jak jego gniew wybuchł. Patrzyły, jak strażnicy torturują Thorina, którego plecy znowu stają się jedną, wielką raną…
- Na Durina, oni go zabiją – szlochała Luthien – Proszę, zrób coś!!!
- Nie mamy na to wpływu – smutno odparła Galadriela – Ale Thranduilowi nie ujdzie to na sucho…
- Thorin! On zemdlał, co za potwory!!! Jak można być tak brutalnym i podłym!!!
- Luthien, kochana, uspokój się…
- On umrze… - płakała dziewczyna, nie mogąc złapać tchu – On ledwo oddycha!
Z ostatnim uderzeniem ostrego bicza na twarzy Thorina wykwitł słaby, ledwo zauważalny uśmiech.
- Luthien… – usłyszała docierające ze zwierciadła swoje imię – Kochanie…
- Jestem tu – zapewniła, ożywiając się – Słyszysz mnie?
- Luthien, to ty…? – usłyszała, choć wargi Thorina zdawały się w ogóle nie poruszać.
- Zabierzcie tego krasnoludzkiego śmiecia do lochu, niech go nie widzę – twardo powiedział Thranduil z odpychającym uśmiechem – I nigdy już do mnie nie przyprowadzajcie, nie chcę żadnych rozmów i układów z nim. Nie chcę jego skarbów, chcę żeby zgnił w moim lochu.
Strażnicy chwycili Thorina za ramiona i ciągnęli go po podłodze wprost do lochów. Byli cicho, toteż nie zbudzili żadnego z pozostałych więźniów; byli oni zresztą zbyt zmęczeni po niedawnym ataku złości swego przywódcy, który swoimi krzykami pobudził ich w środku nocy. Wepchnęli Thorina do celi i wylali na niego wiadro zimnej wody, po czym śmiejąc się cicho, odeszli. Krasnolud słaniał się, ale był przytomny, choć plecy piekły go niemiłosiernie. Otarł mokrą twarz i usiadł pod ścianą, opierając się o nią tylko ramieniem.
- Luthien, słyszałem cię – szepnął – Gdzie jesteś?
Dziewczyna tymczasem widziała w zwierciadle, jak poniewierają jej ukochanego, jak rzucają nim o podłogę i polewają wodą. Nie mogła z siebie wydusić ani słowa, ale kiedy usłyszała jego cichy szept, spojrzała na towarzyszącą jej Galadrielę, która uśmiechnęła się znacząco i odeszła, zostawiając ją samą. Luthien spojrzała na zwierciadło, w którym widziała okropnie poranione plecy Thorina i jego umęczoną twarz…
- Jestem, kochanie – powiedziała, hamując z trudem łzy – Co oni ci zrobili…
- Luthien… Luthien!? Co się dzieje, ja oszalałem, przecież jej tu nie ma…
- Thorinie jestem! Wiem, że mnie nie widzisz, ale jestem…
- Jak to!? To chory wytwór mojej wyobraźni, nie może cię tu być, Luthien…
- Posłuchaj mnie: jestem w Lothlorien, u pani Galadrieli – tłumaczyła nerwowo dziewczyna – Ona pozwoliła spojrzeć mi w swoje magiczne zwierciadło, które pokazuje różne rzeczy… Powiedziała, że jeśli twoja miłość jest równie mocna, jak moja, to usłyszysz mnie. Wiem, że mnie kochasz, inaczej nie słyszałbyś tego, co mówię…
- Luthien… Moja słodka, mała dziewczynko – z trudem mówił cichym głosem Thorin – Dlaczego cię tu nie ma, dlaczego mnie zostawiłaś?
- Sam tego chciałeś, mówiłeś że to dla mojego dobra. Teraz to rozumiem, ale powinnam być przy tobie, opatrywać twoje rany, kochanie… Tak bardzo potrzebuję cię dotknąć, poczuć…
- To ja ciebie potrzebuję – jęknął Thorin, zwijając się z bólu – Nie wytrzymam długo bez ciebie…
- Dasz radę, jesteś silny jak nikt inny, wiem o tym. Niedługo się spotkamy… Wiesz, widziałam się z Tauriel i Legolasem, już po was wracają. Tylko błagam cię, ani słowa nikomu, to nie może wyjść na jaw bo Thranduil zrobi im krzywdę i nie dadzą rady wam pomóc…
- A ja chciałem z nim…
- Wiem, kochanie, widziałam to w zwierciadle… Naraziłeś się, broniłeś mnie, tak bardzo cię kocham! Nie wiesz nawet, jaka jestem szczęśliwa, że mogę cię teraz ujrzeć i choć chwilę porozmawiać…
- Luthien, to ja ciebie… - szepnął Thorin, lecz przerwał, czując mocny ból.
- Spokojnie, dokończ – zachęcała dziewczyna – Powiedz mi, co czujesz. Proszę…
- Luthien… Mów do mnie, chcę słyszeć twój głos… - cichym głosem prosił krasnolud.
- Dobrze. Kocham cię mocno, myślę o tobie w każdej chwili, w każdej sekundzie dnia. Widzę cię wszędzie, czuję cię w sobie… - przerwała, bo nie mogła w taki sposób powiedzieć mu o dziecku, które nosi – Mam cię w sercu. Śnię o tobie każdej nocy. I marzę o dniu, kiedy się spotkamy.
- Pamiętaj… Kiedy zabiję smoka… - głos Thorina był coraz bardziej cichy – Wrócę po ciebie, gdziekolwiek będziesz. Nikt inny cię nie dotknie. Nigdy. Przysięgam, że na to nie pozwolę. I mam nadzieję, że ty też nie pozwoliłaś, że dotrzymałaś słowa… Lindir…
- Lindir jest nieważny, zapomniałam że istnieje, nie musisz się o nic obawiać. Kocham tylko ciebie.
- Zaczekasz na mnie?
- Jasne – w oczach Luthien ponownie zalśniły łzy – Twoje plecy… Bolą?
- To nic w porównaniu z bólem, jakim jest brak ciebie – Thorin uśmiechnął się lekko – Luthien, ja… Jest wiele rzeczy, których ci nie powiedziałem…
- Powiedz teraz, słucham cię…
- Kochanie, moja mała, słodka dziewczynko… Bądź silną kobietą – szepnął – Pamiętaj, że mocno cię…
- Thorinie, nie przerywaj, mów do mnie… Tafla wody jest niespokojna, to chyba koniec! Powiedz mi, co czujesz!
- Luthien, nie słyszę cię już, ale wiem że jesteś, pamiętaj że…
- Nie odchodź, jeszcze chwilkę, rozmawiaj ze mną! – krzyczała Luthien, lecz na nic się to zdało. Woda zmąciła się i obraz Thorina znikł – Mów do mnie, proszę…
- … że cię kocham – powiedział krasnolud w pustkę – Kocham cię, Luthien…

Uśmiechnął się sam do siebie i powiedział te słowa jeszcze kilka razy, nie wiedząc, że ukochana już ich nie słyszy. Ale powtarzał jej imię jak modlitwę, do momentu kiedy ból ustał, a sen zmorzył go tak, że nie czuł już nic. A koszmary… Tej nocy ich nie było. Czuł przy sobie Luthien.






-------
Notka: Autorem opowiadania jest Kate. Opowieść oparta jest na postaciach z filmu „Hobbit: Niezwykła podróż” i nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Do zilustrowania opowiadania użyto screenów i przyciętych screenów Kate z filmów „Hobbit: Niezwykła podróż”, „ Hobbit: Pustkowie Samuga” i „Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia”.
-------


Informacja od Ani: Chciałabym Was poinformować, że Kate dziś nie może być z Wami, ale na wszystkie Wasze komentarze odpowie najszybszym możliwym terminie. 

Aktualizacja 14/05/2014, kolejna część tutaj

56 komentarzy:

  1. Ha! Jestem pierwsza ;)
    Także....
    Największe z jakim się spotkałam skoncentrowanie słowa "kocham" i słodkości wszelakich na 100 cm2 kartki A4. Kate, jesteś urocza ale ten dzisiejszy rozdział był ponad moje siły ;)) Zdejmij z Thorina trochę lukru za tydzień, ulituj się nade mną ;))
    Uściski!

    Żeby to troszkę zrównoważyć:

    https://www.youtube.com/watch?v=Mt20s75gzUI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raaany, uwielbiam tę piosenkę i tu pasuje jak ulał. Jakiś czas temu znalazłam na blogu Derweny jej filmik (świetny zresztą, Thorina nigdy za wiele!) z Królem i tą piosenką w tle:

      https://www.youtube.com/watch?v=y84nk36p-zs

      Usuń
    2. Robin, a czy według Ciebie namiętność i miłość Thorina powinna być skoncentrowana TYLKO na mieczu i walce? A gdzie jakieś ludzkie uczucia i słabości, które posiada KAŻDY? Wiesz, ja mam swoją wizję Thorina, podobnie jak większość dziewczyn tutaj, i zapewniam Cię że to, co o nim myślimy i jak go sobie wyobrażamy, jest normalne. Zresztą, założę się że gdybyś stanęła przed Thorinem twarzą w twarz, od razu padłabyś na kolana (i to zupełnie nie po to, aby oddać mu hołd, w każdym razie nie w taki sposób jak jest to powszechnie przyjęte:)). Nie zamierzam nic z Thorina zdejmować... oprócz ewentualnie ubrań.

      Usuń
    3. Alinka- tej wersji nie słyszałam- b. mi się podoba!

      Kate- miej dla mnie wyrozumiałość, proszę:) Mnie po prostu romanse już nie wciągają, zblazowana jestem :P No cóż- życie weryfikuje każdą WIELKĄ miłość. Czasy szaleństwa rodem z "Wichrowych Wzgórz" mam już raczej za sobą :)

      Usuń
    4. Aha, powyższa piosenka/pieśń jest z filmu 'King Arthur';) Nawiązując więc do niego- oto jeden z moich ulubionych rycerzy ;)
      Świetny łucznik, wojownik i jeździec w jednym. I w dodatku gada ze zwierzętami;)
      Co by nie było- Thorin też gadał- z krukiem ;)
      Tylko imię przekręcili:
      http://www.youtube.com/watch?v=nQ_75ojWgaM

      Usuń
  2. Szkoda mi Luthien. Kate, straszysz nas, że tej opowieści nie można ciągnąć w nieskończoność. Ja już po prostu wszystko wiem. Thorin zginie *chyba* *prawdopodobnie*. No bo raczej wątpie, że wygra ze Smagiem, no chyba, że Smaug będzie czekał na nich już dawno "kaput", ale.. Boże!
    Co ja miałam pisać? Aha.
    Thorin nie dowie się o potomku, a na dodatek, w chwili, kiedy Tauriel w podskokach będzie biegła do Kiliego, by powiedzieć, że będzie wujkiem, to jest.. No tak, żeby mu powiedzieć.. Wybaczcie mi, to tylko zmęczenie.. Ale przypadkowo będzie chciała zatrzymać się przy celi Thorina, to bęc. Nie znajdzie ich, bo w przeddzień ich przyjazdu oni zdążą czmychnąć, i znajdą Thranduila zakneblowanego, nie powiem gdzie..

    Dobra, a teraz, co do rozdziału. *** Mam nadzieję, że nikogo tym powyższym nie uraziłam
    Wkurzyłam się na Celeborn. Zabronił Luthien. Ja to bym się poczuła jak pionek.. Jej, jak ja w tym tygodniu dużo razy użyłam tego słowa.. W tym samym znaczeniu. Wykorzystana, zraniona, oburzona itp. Wiem, że dziecko jest najważniejsze i wiem, że pisze bez sensu, ale po prostu odebrałabym to jako:
    - Siedź cicho bo masz rodzić

    Thranduil to jakiś skończony... Nie mam teraz odpowiedniego słowa, żeby go nazwać. Chce zabrać Luthien dla... Własnych celów... *drgawki i chęć wymiotów*.
    Podsumowując - rozdział był fajny ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sacrifice, nie twórz czarnych scenariuszy - ja nie kryję się z tym, że uwielbiam happy endy:) Oczywiście równie mocno uwielbiam wszelkie mniej lub bardziej sensowne komplikacje, czyli generalnie - klimaty harlequinowe nie są mi obce.
      Celeborn po prostu dba o Luthien, przecież Thorin zrobił to samo, a nawet, z perspektywy Luthien, coś gorszego. A Thranduil... będzie miał szansę na odkupienie.
      Cieszę się, że się podobało.

      Usuń
  3. Świetne Kate ! piszesz już kolejną część ? Fili w końcu się zakocha ? :) zdradź coś :)
    DZIEWCZYNY UWAGA !
    Rysunki Luthien będę wrzucała w komentarzach i będą na moim Tumblrze . będę je uzupełniała i kiedy będziecie chciały będziecie mogły je obejrzeć lub wtrącić swoje uwagi . jestem otwarta na propozycje. będą zwykle dzień po ukazaniu się kolejnej części "Serca Góry " o 15 lub wcześniej :) jeśli skaner mi nie nawali :) J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę pisać kolejną część, inaczej nie wyrobiłabym się do następnej środy. A Fili się zakocha, ale to jeszcze troszkę :)

      Usuń
  4. Jeej, ten rozdział był ekstra :)
    Kate, nawet dialogii mi się podobały, szczególnie Galadriela.
    Ale może po kolei:
    -super wstęp, pięknie napisany, tak spójnie i ładnie
    -trochę, jak dla mnie, za szybko Luthien się domyśliła, że to Tauriel torturowała Thorina, ale rozumiem, że tempo akcji musi być
    -wszystkie opisy, absolutnie każde słowo jest świetne
    -no i Thranduil - uwielbiam tego elfa i jego postać w wykonaniu Lee, więc błagam, nie krzywdź go za bardzo (oczywiście ja jestem fanką bardziej tego tolkienowskiego, bo Twój Thranduil... no cóż, drań i tyle :))
    Ogólnie super :)
    Jeannette

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kate,zgadzam się we wszystkim co napisała Jeannette.Na twoje opowiadanka czekam z zaciekawieniem i z niepewnością co też możesz jeszcze nowego wymyśleć.
      W twojej głowie wprost pomysły walczą ze sobą. Jesteś niesamowita.
      Jeszcze raz gratuluję pióra.
      Ps:
      Jannette i wszystkie "zrysiowane""koleżanki pragnę poinformować, że na moim gryzoniu są już napisy po polsku do I części ""Impresjonistów".

      Usuń
    2. A widziałam, widziałam, bo ostatnio odwiedzałam Twojego gryzonia, Jolu :)
      Dzięki :)
      Tak, widać tą walkę w głowie Kate ;). Bardzo jestem ciekawa zakończenia, ale chciałabym chyba jednak śmierci Thorina. Po prostu pewnych rzeczy Tolkiena nie powinno się ruszać i śmierć Thorina jest dla mnie jedną z nich. Chociaż w kinie pewnie będę ryczeć (zakładam, że Peter mi niczego nie wywinie).
      Jeannette

      Usuń
    3. Thorin ma umrzeć?
      A Luthien do końca życia w celibacie? Cieszyć się jedynie synem, w dodatku samotnie?
      Eeeee tam ...
      Ja właśnie nie chciałabym aby Thorin zginął, jego siostrzeńcy tez zresztą nie. Mam nadzieję, Kate, że Twoja wersja będzie alternatywą dla wersji Tolkiena.
      Jak zwykle udany środowy wieczór :))) Tylko za mało Kiliego...

      Usuń
    4. Jeanette, nie uważam aby Luthien się za szybko domyśliła, w końcu to niesamowicie mądra dziewczyna (co Thorin wielokrotnie podkreślał), a poza tym Tauriel była wyraźnie zdenerwowana i dało się po niej poznać to, czego wolałaby nie mówić - przynajmniej tak to wyglądało w mojej głowie :) A Thranduil musi być kontrowersyjną postacią, zdradzę jednak że po 1 - dostanie za swoje, a po 2 - będzie miał szansę się zrehabilitować.

      I teraz odpowiem Wam wszystkim naraz co do śmierci Thorina, jest kilka komentarzy ale nie będę w każdym powtarzać tego samego - absolutnie Thorin NIE umrze, ja mówiłam już o tym kiedyś, że nie akceptuję innego zakończenia niż happy endy. Już tłumaczę dlaczego nie umrze: to opowiadanie jest MOJĄ WŁASNĄ szczęśliwą wersją przygód mojego ukochanego krasnoluda, ja pragnę go uszczęśliwić choćby tylko w moim opowiadanku, którego prawie nikt nie czyta. Peter Jackson jest w innej sytuacji, bo gdyby on zmienił zakończenie (w filmie, który oglądają dziesiątki milionów ludzi), rzeczywiście pogwałciłby książkę, ale ja od początku nie ukrywam że zmieniam wiele rzeczy bo chcę ułożyć historię Thorina po swojemu. Chcę, żeby choć u mnie żył długo i szczęśliwie, to jest moja idealna wersja jego przygód. Tolkiena uwielbiam i szanuję, ale nie czuję żebym popełniała zbrodnię przeciw Jego genialnej twórczości. Ja po prostu tworzę moją alternatywną historię, przelewam moje marzenia na klawiaturę.
      Jeśli kogoś tym urażę, to proszę o wybaczenie, ale absolutnie nie pozwolę, żeby mój Thorin zginął.

      Rebecco, w następnej części Kili będzie miał swoje 5 minut na małe love story :) Czytam Twoją obawę o życiu w celibacie tuż po zaznaniu rozkoszy życia codziennego z Thorinem i... ciarki mnie przeszły. Rozpacz to byłoby wtedy w przypadku Luthien mało powiedziane... Dlatego nie pozwolę, żeby ktokolwiek żył w celibacie - w końcu rozmnażać się trzeba :)

      Usuń
    5. Kate, oczywiście nie popełniasz zbrodni przeciw Tolkienowi, bo tworzysz coś zupełnie swojego i szanuję jak najbardziej Twoją wizję :). Osobiście "nienawidzę" Tolkiena za uśmiercenie Thorina, no normalnie zabiłabym go za to, więc ma facet szczęście, że już nie żyje :P. Ale jednak skoro Thorin został uśmiercony, to ja się tego trzymam, chociaż chciałabym bardzo jego szczęścia (u Tolkiena, bo u Ciebie, droga Kate, takie szczęście go spotka :))
      Jeannette

      Usuń
    6. Dzięki Kate za Twoją „wersję jego przygód” :*

      Usuń
    7. Cieszę się, że mimo wszystko podoba Wam się moja wersja :)

      Usuń
  5. Także uważam ,że pewnych rzeczy dotyczących postaci nie powinno się zmieniać. Thorin powinien umrzeć tak jak w książce podobnie siostrzeńcy. Natomiast można rozwinąć dalsze losy syna Thorina, przyszłego króla, który pomści śmierć ojca i odzyska ojczyznę. Kate ma bardzo dużo fantazji i zrobi z bohaterami swojego opowiadania co zechce, ale i tak jesteśmy jej wdzięczne za te środowe literackie wieczory.

    OdpowiedzUsuń
  6. To mamy dziś Śródziemie z jego magią i niezwykłymi zdolnościami władców Lothlorien. A do tego Galadrielę mówiącą w ten specyficzny sposób.
    Całe szczęście, że Thorina ktoś pilnuje i dba o to by nie popadł w smoczą chorobę ( na razie?:). Coś czuję, że Thranduil nareszcie się doigra:)
    Kate, dzięki za udany wieczór!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Galadriela... Elfy są mi nieco odległe poprzez ten taki trochę sztywny sposób bycia i wysławiania się, krasnoludy są w tej kwestii bardziej swojskie, niemniej jednak Galadriela jest specyficzną postacią, i Cate Blanchett zrobiła to GENIALNIE. Bardzo lubię sceny z jej udziałem, powiem wprost - na ekranie jest wtedy czysta magia :)
      A Thranduil, jak zapewne wiesz, doigra się. Cóż, lubię się mścić :)

      Usuń
    2. Całe szczęście, bo należy mu się jak mało komu.:)

      Usuń
  7. Dziewczyny, nie bądzie okrutne dla Thorina! Wszak raz już jego śmierć przeżyłyśmy, w grudniu będziemy ją przeżywać powtórnie. Moim zdaniem Król zasługuje na szczęśliwe życie w gronie familii;) Ale to opowieść Kate i zrobi z nią, co zechce:)

    Świetny rozdział, trochę melodramatyczny, ale ja takie lubię. Thranduil zaczyna mnie na serio przerażać. Podoba mi się "uczłowieczenie" Legolasa, widać, że chłopak zbłądził poszukując akceptacji ojca, na szczęście w porę zmądrzał. Szkoda trochę, że Luthien nie zdecydowała się powiedzieć Thorinowi o dziecku - taka informacja mogłaby go podtrzymać na duchu, chociaż rozumiem jej motywację, tego typu wiadomości nie przekazuje się za pośrednictwem magicznego zwierciadła:D Eve ma rację, Galadrielę uchwyciłaś po mistrzowsku, też odczułam tę specyfikę w jej sposobie wyrażania się i niemal słyszałam w głowie jej kwestie wypowiadane głębokim głosem Cate Blanchett. Podobało mi się stwierdzenie Bilba o zatruciu go jadem Thranduila, bardzo trafne powiedzonko. Kurczę, po cichu liczyłam, że dzisiaj już uda się krasnoludom uciec z lochów a tu zonk i pozostaje czekać do przyszłego tygodnia. Niemniej, dzięki wielkie Kate za pozytywny przerywnik w ciężkim dla mnie czasie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alinko, informacja o dziecku podtrzymałaby go na duchu, ale z jednym poważnym zagrożeniem: smocza choroba opuściłaby go na rzecz fioła na punkcie potomka, i gotów byłby zostawić wszystkich pośrodku Śródziemia i zamiast ruszać odbić swoją ojczyznę, ruszyłby odzyskać swoją rodzinę. A poza tym, nie będę ukrywać, zniszczyłoby to moją harlequinową wizję zakończenia :)

      Krasnoludy uciekną za tydzień (tyle mogę zdradzić) i są coraz bliżej Ereboru, złota i... smoka. Więc emocji nie powinno zabraknąć :)

      Usuń
  8. http://ereborworld.tumblr.com/image/85119557334
    wersja "bajkowa " potem będą inne :) J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skorzystałam z pomocy szablonu przy oczach i zarysie twarzy . J.

      Usuń
    2. No proszę, usta ma zdecydowanie jak Luthien :)

      Usuń
    3. ich córkę też ma już "projektować " :) ? J.

      Usuń
    4. mam * tylko czy ma to być 1 wersja czy 2 ? bo w jednej może być do matki podobna a w drugiej do ojca ? ewentualnie 3 ale to mieszana już będzie ...J.

      Usuń
    5. Julio, naprawdę - zrób jak uważasz. Ja nie mogę wtrącać się w Twoją wizję artystyczną, rysuj więc kogo i jak chcesz :)

      Usuń
  9. Wybaczcie,że nie na temat, ale musialam się z wami tym podzielić-Rysiek na lotnisku JFK bez kitki, pięknie wygląda.
    http://armitageagonistes.wordpress.com/2014/05/08/rajfk/

    OdpowiedzUsuń
  10. Wraca do Londynu, na próby. Zdjęcie robione 3 maja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, cudne. :) Bez kitki, ale zarost jakby gęstszy :) Dzięki!

      Usuń
    2. Dzięki Jolu za linka:* Chociaż przyznam, że moją pierwszą reakcją gdy zobaczyłam to zdjęcie, był pewnego rodzaju smutek. Nie za utraconą kitką, bo lubię go w krótszych włosach, ale że teraz „polują na Rysia” różnego rodzaju fotografowie. A on biedak widać tu, że zmęczony po podróży ( buty rozwiązane) i w dodatku jakby zdziwiony, że mu robią zdjęcie ( i słusznie, że zdziwiony bo wypadałoby się zapytać czy można go sfotografować)…ale być może to kwestia mojego dziś nastroju…

      Usuń
    3. Aniu - masz rację, dla mnie robienie zdjęć z zaskoczenia jest niedopuszczalne, każdy ma prawo do prywatności, nawet osoba publiczna. Ale z drugiej strony... moje wrodzone wścibstwo podpowiada mi, że gdyby nie to, to nie mogłabym podziwiać takich zwyczajnych, niewyreżyserowanych zdjęć Rysia, i tu mam pewien problem moralny. Ale zapominam o nim, rozkoszując się tym boskim widokiem.
      Kitki trochę szkoda, była naprawdę przesłodka... Ale na równi uwielbiam Rysia w wersji ostrzyżonej :) A styl jego ubierania wręcz kocham, te obcisłe spodenki plus ciężkie, wysokie buty, do tego kontrastowo marynarka... Nic tylko podziwiać, i żałować że nie ma się takiego przystojnego i stylowego mężczyzny u boku :)
      Dzięki Jolu za linka!

      Usuń
    4. No wiesz, ja też lubię każde jego zdjęcie ( no dobra każdą jego długość włosów też ;-)), i tu faktycznie pomimo zmęczenia wygląda świetnie i jak powiadasz bardzo stylowo, tylko zastanawiam się kiedy powie „dość”, chociaż mam nadzieję, że zdjęcia w stylu paparazzi nie zmienią jego zachowania w stosunku do fanów.

      Usuń
    5. No tak, ale z drugiej strony można upubliczniać wizerunek osób publicznych. Wiem, że robienie takich zdjęć z zaskoczenia to może niekoniecznie jest miłe, ale prawda jest taka, że osoby publiczne żyją z pokazywania swej twarzy, z tego, że są obecne w mediach itd. Gdyby nie upublicznianie wizerunku takich osób, nie zarabiałyby one. Oczywiście nie każdy jest z tego zadowolony - ja na przykład nie mogę wyjść z podziwu, jak Julii Roberts udaje się ukrywać tak szczelnie swoją prywatność, do tego stopnia, że jej dzieci nawet nie wiedzą, że ona jest aktorką i to sławną!
      Ale niestety showbiznes tak wygląda i Ryś musi się z tym liczyć i myślę też, że zdaje sobie sprawę z tego wszystkiego, przecież głupi nie jest :)
      Jeannette

      Usuń
    6. Nie twierdzę, że Ryś tego nie wie i że w pewnym sensie zgadza się a plusy i minusy show biznesu, co nie zmienia faktu, że moją reakcją był pewnego rodzaju smutek a nawet myśl, że za chwilę zaczną mu pojemniki ze śmieciami przeglądać.
      Co do Julii Roberts ona ma sporo ochroniarzy ;-)

      Usuń
    7. No może aż tak źle nie będzie, w końcu po tym świecie chodzą osoby bardziej napadane przez paparazzich i jakoś dają radę :)
      Jeannette

      Usuń
    8. Kochane moje, Wam to nigdy nie dogodzi:) - Na Ryśka nie polują - tylko wreszcie go rozpoznają i Rysiek zaskoczony, że ktoś myśli, że ktoś (he, he) będzie zainteresowany jego widokiem na lotnisku, buty rozwiązane ma nie pierwszy raz - chyba tak lubi. Jakie "zapytać czy można zrobić zdjęcie"? - kogo się pytają? - pstrykają i już. Cena sławy. Rysiek mi na zmęczonego nie wygląda - po prostu jest w podróży, ma fajne portki, jest zadowolony, że ściął włosy i nic go już nie myrcha i cieszy się, że za chwilę zacznie próby w teatrze. Trudno, żeby idąc przez lotnisko uśmiechał się od ucha do ucha - jak za przeproszeniem idiota. Wygląda super - smakowity aż do bólu. Proszę nie jojczeć tylko cieszyć się wiosną:) - robi się ciepło, Rysiek zacznie nosić koszulki z krótkim rękawem albo podwijać długie rękawy i będziemy mogły te cudne przedramiona podziwiać.

      Usuń
    9. Mam nadzieję, że tak będzie Jeannette :-)

      Oki Zosiu już nie jojczę :-) i czekam na te Ryśkowe podkoszulki :)

      Usuń
    10. No właśnie Zosiu, też myślę, że taka cena sławy i trzeba się do tego przyzwyczaić.
      Jeannette

      Usuń
  11. Dopiero dzisiaj udało mi się na spokojnie przeczytać fanfik - bo wczoraj tak tylko galopem.
    Oczywiście, że nasza święta trójca - Thorin, Fili i Kili muszą przeżyć - a po co się pisze fanfiki? Li i jedynie po, by nasze ukochane postacie obdarować szczęściem bez granic. To, że są nieco inne niż w pierwowzorze, to normalne - bo są "nasze" - przefiltrowane przez naszą wrażliwość, nasze pragnienia i upodobania, przez pobożne życzenia co do ich losu. I naturalne są ciągoty w stronę słodzenia (albo porno, albo jedno i drugie). Thorin u Kate jest wulkanem emocji - Luthien odkręciła kurek i poszło! A jeszcze teraz, jak jej przy nim nie ma i ten wredny gad Thranduil (Czy on na pewno jest elfem? Z charakteru przypomina Smauga, inne elfy powinny go obłożyć jakąś elficką klątwą) nim poniewiera, to trudno się dziwić i spodziewać dostojeństwa i pełnej kontroli. Przecież takie szarpanie się, to u Thorina norma. Wizja Thranduila walącego platynowym łbem o kant tronu - bezcenna. Podobnież jak Luthien gotowa wydrapać oczy Tauriel - widać, macierzyństwo jej służy i temperamentu nie umniejsza a wręcz przeciwnie.
    Taka emocjonalna jazda była Thorinowi potrzebna, żeby w pełni sobie uświadomił, co jest dla niego Arcyklejnotem - musiał odczuć brak Luthien, strach, że ją straci, żeby zrozumieć jak bardzo ją kocha i jak jej potrzebuje - bez tego "szkiełka" się obejdzie, bez Luthien - już nie.
    Mnie to pasuje - ma być płacz, zgrzytanie zębów a potem wieczna miłość. I już!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach Zosiu - Twoje opinie są jak osobne opowiadanie, zawsze długie i trafne. I niezmiernie cieszę się, że podoba Ci się platyna na kancie tronu, pisanie tego zdania sprawiło mi nieopisaną radość :) A co do "wulkanu emocji", jak pięknie określiłaś Thorina - czyż nie to czai się właśnie w pięknym, głębokim spojrzeniu Króla w wykonaniu RA? Ja, oglądając Hobbita, mam zawsze wrażenie że w Thorinie kłębi się więcej emocji, uczuć i tego typu rzeczy, niż to, co może sobie pozwolić wyrazić. Ja po prostu rozwijam wszystko to, co zauważyłam w filmowym Thorinie - zarówno to, co zauważyłam dosłownie, jak i to co dostrzegłam między wierszami.
      Widzę że mamy Zosiu podobne ciągotki - najpierw istny rollercoaster emocji, płacz, radość, komplikacje, ból, bezsensowne rozstania, odrobina porno i lukru, intrygi, a potem happy end. Płynę w stronę harlequina...? Dopóki nie popłynęłam zupełnie, jest dobrze :)

      Usuń
  12. Drogie Zrysiowane, wybaczcie, że nie na temat, ale chciałabym zapytać, czy któraś z Was ma dostęp do forumowego tłumaczenia "Północ Południe"? Wstyd się przyznać, ale lekturę powieści mam dopiero przed sobą, chociaż serial oglądałam już kilka razy. Wszędzie szukam tej książki, obeszłam wszystkie księgarnie w mieście, przeszukałam internet, w bibliotece egzemplarze, które mają są wypożyczone... Jakby któraś z Was mogła mnie poratować byłabym bardzo wdzięczna. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli można liczyć na Twoją stylizację w stylu Margaret Hale, Lady Lukrecjo?

      Usuń
    2. Haha, Aniu to fajny pomysł. Potrzebuję tylko odpowiedniego stroju i trochę więcej wolnego czasu. :)

      Usuń
    3. Wierzę w Twoją kreatywność Lady Lukrecjo i już nie mogę się doczekać.:)

      Usuń
  13. Miła Lukrecjo, mam "Północ Południe" w PDF i dalsze losy naszej ulubionej pary.
    Podaj mi meil to prześlę, chyba, że wrzucę na zwierzaka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy ja również mogłabym bardzo pięknie poprosić o przesłanie tego? Bo podobnie jak Lady Lukrecja szukałam wszędzie i w końcu musiałam pogodzić się z faktem, że będę zmuszona przeczytać oryginał. Także byłabym po stokroć wdzięczna za możliwość przeczytania tłumaczenia. Może faktycznie Jolu wrzuć na zwierzaka, tak chyba będzie łatwiej dla Ciebie.
      Jeannette

      Usuń
    2. Jolu, ogromne dzięki! Oto mój e-mail: ladylucrecja@gmail.com

      Usuń
  14. Już przesłałam na zwierzaka powieść Gaskali "Północ Południe" oraz fanflik o dalszych losach naszej romantycznej pary, który mi się podoba.
    Są w folderze "North....Cieszę się, że mogę pomóc.
    Na zwierzaku są również wszystkie odcinki "Betwen...,bez napisów i lektora.
    Do pierwszego odcinka "Impresjonistów" dołączyłam polskie napisy. Do drugiej i trzeciej części będą wkrótce.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo, bardzo, bardzo Ci dziękuję :*
      Jeannette

      Usuń
    2. Dzięki Jolu za umożliwianie innym zajrzenia do źródła:-)

      Usuń
  15. Dziewczyny kochane, od wczoraj odbywa się drugi zlot zRYSIOwanych, czyli tym razem rewizyta Zosi u mnie. Oczywiście powtórzymy się: szkoda, że Was nie ma :)
    Trzeci zlot to rzecz jasna Kraków :) Liczymy na obecność wszystkich, które się zapowiedziały. A niezapowiedziane serdecznie zapraszamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że świetnie się bawiłyście dziewczyny:) I że wypiliście zdrówko nie tylko za Ryśka;-)

      Usuń
  16. A ja czekam z niecierpliwością co będzie dalej :) super

    OdpowiedzUsuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.