Poprzednia, trzynasta część tutaj.
Legolas wraz z Tauriel następnego
dnia po rozmowie z Thranduilem wyruszyli do Rivendell. Tam zaś trwały
przygotowania do podróży do Lothlorien. Luthien cieszyła się, że pozna
legendarną panią elfów, Galadrielę, i jej męża Celeborna. Byli oni zarazem
rodzicami żony Elronda, Celebriany. Arwena opowiadała jej o swej matce, która
podczas podróży do Lorien została napadnięta przez grupę orków w Caradhras w
Górach Mglistych, i trafiono ją zatrutą strzałą. Co prawda uratowali ją jej
synowie, Elladan i Elrohir, a Elrond uleczył, lecz nie mogła zaznać spokoju i
niedługo po tym wydarzeniu opuściła Śródziemie. Jej mąż utrzymywał z teściami
nadal bliskie i przyjazne stosunki, a poza tym cała trójka była jednymi z
najważniejszych postaci, najbardziej dostojnymi i mądrymi w całym Śródziemiu.
Luthien miała więc nadzieję, że razem wymyślą, jak pomóc Thorinowi. Pochód do
Lothlorien w końcu wyruszył, początkowo poruszali się powoli, obawiając się o
zdrowie Luthien, jednak po dwóch dniach, kiedy dziewczyna czuła się świetnie, a
dotarli już do granicy Gór Mglistych, przyspieszyli, obawiając się
niebezpieczeństw w przełęczy Caradhras, wszak Aragorn informował, że Azog
wyznaczył sporą cenę za zabicie ukochanej króla krasnoludów. Był z nimi, poza
tym wędrowali z oddziałem dobrze uzbrojonych elfów, więc Elrond był spokojny o
życie Luthien. Caradhras mimo to pokonali szybko, a gdy znaleźli się już po
drugiej stronie Gór Mglistych, rozbili obóz, by przenocować, a następnego dnia
czym prędzej udać się do lasów Lothlorien. Noc była spokojna i cicha, a z
samego rana Elronda obudził hałas. Wydawało mu się, jakby słyszał nadciągające
konie, niewiele, mogło ich być najwyżej trzy. Elficki słuch, podobnie jak i
wzrok, był bardzo precyzyjny – kiedy Elrond wstał, zauważył dwóch zbliżających
się jeźdźców. Uśmiechnął się i podszedł do nich.
- Legolasie! – krzyknął,
rozpoznając młodego księcia – I Tauriel, witajcie!
- Mój panie! – Legolas zeskoczył
z konia i czym prędzej ukłonił się Elrondowi, po czym to samo uczyniła jego
towarzyszka.
- Co was tu sprowadza?
- Zmierzaliśmy właśnie do
Rivendell, co za szczęście że ciebie spotkaliśmy…
- Udajemy się do Galadrieli i
Celeborna – wyjaśnił Elrond – A wy… Stało się coś poważnego?
- Tak, panie. Mój ojciec… Chcemy
go powstrzymać!
- Przed czym?
- Dębowa Tarcza jest w naszych
lochach – dodała Tauriel, a w tym momencie spostrzegła nasłuchującą rozmowę
Luthien – Jeśli nam nie pomożesz…
- Thorin! Thorin jest uwięziony!?
– krzyczała ukochana krasnoluda, podbiegając do trójki elfów – Mów natychmiast,
co się stało! Co dzieje się z Thorinem!?
- Spokojnie Luthien, Tauriel
wszystko nam wyjaśni. Zaczekajcie, pójdę po Aragorna i moją córkę.
Kiedy Elrond oddalił się, dwójka
młodych elfów uważnie zmierzyła dziewczynę wzrokiem.
- To ty jesteś Luthien –
powiedziała cicho Tauriel – Początkowo nie sądziłam, że Thorin mówi prawdę, ale
nie kłamał…
- Co mówił!? Co z nim zrobiłaś!?
– w oczach dziewczyny zaczęły zbierać się ogromne łzy.
- Mówił, że czeka na niego piękna
kobieta, która go kocha. Bardzo mu ciebie brakuje, nawet w najgorszych chwilach
mówił o tobie… Jeszcze kiedy mnie nienawidził, podkreślał że jest na świecie
kobieta, z którą przeżył piękne i… bardzo intymne chwile.
- Zabiję go. Opowiada takie
rzeczy po całym świecie!
- Mówił to, żeby zrobić mi na
złość. Uważał, że jestem nałożnicą ojca Legolasa, króla Thranduila, i stawiał
ciebie jako moje przeciwieństwo.
- Obraził cię!?
- Dość dotkliwie, ale… Wybacz
Luthien, ja miałam rozkaz, nie mogłam odmówić i…
- Skrzywdziłaś go!? – krzyczała
dziewczyna – Te rany na plecach, ten przeszywający ból, krew, to twoja wina!!!
- Skąd wiesz o…
- Luthien czuła jego ból i
widziała w wyobraźni jego rany – nagle pojawił się wśród nich Elrond z córką i
Aragornem – Współodczuwa największe cierpienia, jakie go spotykają. Usiądźmy i
opowiedzcie nam wszystko, co się wydarzyło…
- Weszli nam w drogę na ścieżce
przez Mroczną Puszczę – zaczął Legolas – Powoływali się na ciebie, panie, i na
Gandalfa Szarego, ale nie wierzyłem im. Byłem zaślepiony tym, co kładł mi do
głowy mój ojciec, za wszelką cenę chciałem mu udowodnić, że zasługuję na jego
szacunek i miłość. Pojmaliśmy krasnoludów i doprowadziliśmy przed jego oblicze.
Tam Thorin ostro wygarnął mu, co o nim myśli, ojciec kazał wtrącić ich do
lochów, po jakimś czasie zszedł tam, Dębowa Tarcza nie przebierał w słowach,
mówił ojcu okropne rzeczy, wtedy on rozkazał Tauriel zabrać Thorina na tortury…
- Jak mogłaś! – z wściekłością
syknęła Luthien – To najlepszy krasnolud na świecie, dobry, uczciwy,
sprawiedliwy, a ty…
- Miałam rozkaz, Luthien, wybacz
– powtórzyła Tauriel – Poza tym… Wydawało mi się, że robię dobrze. Potem
przemyślałam wiele spraw, poznałam Kiliego, rozmawiałam z nim i dotarło do
mnie, że nie mam prawa tego robić. Thranduil ponownie zszedł do lochów, Thorin
ponownie obraził go, tym razem jeszcze mocniej, dostałam rozkaz kolejnych
tortur ale odmówiłam. Mimo to król rozkazał innemu strażnikowi ukarać Thorina.
Obmyśliliśmy z Legolasem plan, żeby uprosić Thranduila o wypuszczenie
krasnoludów, oczywiście zapewniając że tropilibyśmy ich z oddziałem naszych
wojowników, ale chyba nas przejrzał. Powiedział, że przemyśli sprawę, a w tym
czasie mamy udać się do ciebie, panie, by przekazać ci przesyłkę.
W tym momencie Legolas wyjął
zwinięty rulon i podał Elrondowi, a kiedy ten otworzył go, okazało się, że jest
pusty. Ani jednego słowa…
- Przechytrzył nas, tak jak
myślałem – Legolas ze złością zacisnął pięści – Wiedział, że chcemy pomóc
krasnoludom, i wysłał nas z niczym, tylko po to, żebyśmy ich nie wypuścili!
- Dobrze, że jesteście, moi
drodzy – westchnął ciężko Elrond – Razem dotrzemy do Lorien, porozmawiamy z
Galadrielą i wymyślimy sposób, jak pomóc krasnoludom. Legolasie, Tauriel, nawet
nie wiecie jak cieszy mnie to, że przejrzeliście na oczy i zobaczyliście dobro
poz granicami waszego królestwa…
- Mój ojciec zrobił tam twierdzę,
a kiedyś to był piękny, zielony las, tętniło w nim życie…
- Nie jesteś swoim ojcem,
Legolasie – Elrond położył młodzieńcowi dłoń na ramieniu – Nie zadręczaj się
tym. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy.
- A co z Thorinem? – zapytała
Luthien – Jak się miewa Bilbo i stary Balin? Co z moimi siostrzeńcami?
- Moja przyjaciółka bardzo blisko
przyjaźni się z jednym z twoich siostrzeńców – nieco weselej odparł Legolas –
Tym bardziej nieokrzesanym, głośnym i aroganckim.
- Kili… Tauriel, naprawdę?
- Tak… Jest dla mnie ważny,
pomógł mi zrozumieć wiele spraw. Chciał, żebym uciekła z nim gdzieś daleko…
- Macie prawo do szczęścia –
powiedział łagodnie Elrond – Nie jest ważne, jakiej jesteście rasy. Słuchaj
serca, Tauriel, i bądź szczęśliwa.
- Dziękuję ci, panie… Kili
prosił, żebym przekazała, że bardzo kocha swoją ciotkę, wszyscy za tobą
tęsknią, Luthien, łącznie z Thorinem. Co do twojego pytania, Bilbo to bystry
hobbit, radzi sobie najlepiej z nich, będąc zamkniętym w lochu, nie traci
nadziei i poczucia humoru. Cała reszta jest zdrowa i żyje, Luthien, mogę cię
zapewnić, że wszystko było w porządku, kiedy odjeżdżaliśmy…
- W porządku!? Krasnolud, którego
kocham ponad życie, ojciec mojego dziecka, jest bestialsko traktowany,
zamknięty w obskurnym lochu, a ty mówisz mi że to jest w porządku… Ja na niego
czekam, nasze dziecko czeka na ojca, podczas gdy twój król bezprawnie znęca się
nad nim! – z żalem wykrzyczała Luthien. Legolas spojrzał na nią zdziwiony.
- Jakie dziecko? – zapytał.
- Luthien jest w ciąży – wyjaśnił
Elrond – Od kilku tygodni. Thorin nie wiedział o tym, kiedy się rozstawali…
Przysłał Luthien z Lindirem pod moją opiekę, bo bał się o nią.
- Tym bardziej musimy mu pomóc –
oznajmiła twardo Tauriel – Co robimy, panie?
- Spokojnie, moja droga, to nie
jest sprawa, w której decyzję można podjąć w kilka chwil… Zmierzaliśmy właśnie
do Lothlorien, do Galadrieli, aby wraz z nią naradzić się w tej sprawie i pomóc
krasnoludom odzyskać Erebor.
- Więc co teraz? – dopytywał
Legolas – Co z nami?
- Pójdziecie ze mną do Lorien.
Naradzimy się wspólnie i zastanowimy się, co robić. Aragornie, zbudź
pozostałych, posilimy się i najpóźniej za godzinę wyruszamy. Arweno, Tauriel,
zajmijcie się Luthien. Legolasie, my pójdziemy porozmawiać…
Arwena zaprowadziła Tauriel i Luthien
w słoneczne miejsce, gdzie spokojnie usiadły i mogły posilić się przed podróżą.
Początkowo milczały, lecz niedopowiedzenia i wątpliwości nie dawały Luthien
spokoju.
- Jak bardzo go skrzywdziłaś? –
zapytała cicho, nie patrząc na nikogo. Tauriel zmieszała się i zwiesiła głowę.
- Musiałam to zrobić…
- JAK BARDZO, pytam.
- Dotkliwie – przyznała elfka –
Do nieprzytomności.
- Jesteście potworami – chłodno
warknęła Luthien – Odczłowieczeni, bez litości, niesprawiedliwi, podli…
- Musiałam! Bałam się o siebie.
Teraz wiem, że zrobiłam źle! – tłumaczyła się nerwowo Tauriel – To Thranduil
sieje postrach i terror, wszyscy się go boją, ślepo wykonują nawet
najokrutniejsze rozkazy. Zresztą Thorin obraził mnie, gdybyś słyszała co mówił…
- To nie dało ci prawa do krzywdzenia
go!!! – Luthien zerwała się na równe nogi, zdenerwowana i wyprowadzona z
równowagi – Thorin jest wystarczająco skrzywdzony przez los i twojego króla,
który wystawił go w najgorszej chwili, pozostawił synów Durina w obliczu
smoczego ognia! Podła, tchórzliwa żmija, powiem mu to samo kiedy go zobaczę… A
ty? Jesteś niewiele lepsza, prawie go zabiłaś…
- Nie chciałam tego!
- Spokojnie, nie kłóćcie się –
interweniowała milcząca dotąd Arwena – Luthien, Tauriel zrozumiała swój błąd, a
Thorin żyje…
- Żyje. Jak długo? Pozostawiony z
tym… z tym plugawym śmieciem! Thranduil w każdej chwili może go zabić!
- Luthien, uspokój się! – Tauriel
chwyciła dziewczynę za ramiona – Thorin i jego bogactwo skryte w Ereborze zbyt
wiele znaczy dla Thranduila, aby tak szybko pozwolił na jego śmierć. Oczywiście
ostrzegłam Thorina, żeby pod naszą nieobecność trzymał język za zębami i nie
rozmawiał z królem, ale znasz go najlepiej, wiesz że nie da sobą pomiatać… A
niestety, jeśli rozgniewa Thranduila, on zleci tortury.
- Co za bezduszny potwór…
- Luthien, spokojnie – Tauriel
przytuliła dziewczynę i uspokajała ją – Uratujemy Thorina. Musisz mi tylko
wybaczyć. Uwierz, zmieniłam się, zmienił mnie Kili. Wrócimy po nich, obiecuję.
Ty po Thorina, ja po Kiliego.
- Kochasz go?
- To trudne pytanie… Jest
wyjątkowy, nigdy nie spotkałam nikogo takiego, jak on.
- Tauriel, czy ty kochasz
Kiliego? – ponowiła pytanie Luthien – Nie pozwolę, żeby ktoś go skrzywdził.
Jest moim siostrzeńcem, jest synem krasnoluda, którego kocham, więc i moim.
Kili jest moim jasnym promykiem, rozwesela i daje nadzieję w najczarniejszych
chwilach, jeśli okaże się, że przez ciebie jego blask przygaśnie…
- Nigdy, Luthien. Nie zrobię
tego. I chcę, żebyś wiedziała, że podziwiam cię. Kochasz ich tak mocno, kochasz
jego siostrzeńców jak swoich własnych, oddałabyś życie za każdego tego
krasnoluda, prawda?
- Uratowali moje życie, przyjęli
mnie do rodziny, jak mogłabym ich nie kochać…
- Życie was obu złączone jest od
teraz z dziedzicami Durina – powiedziała spokojnym głosem Arwena, chwytając je
obie za dłonie – Na tobie, Tauriel, leży też obowiązek pogodzenia naszych dwóch
zwaśnionych ras. Przede wszystkim musicie między sobą odnaleźć spokój i zgodę.
Nie chowajcie w sobie żalu, zapomnijcie o złych chwilach i skupcie się na tym,
by wspólnie uratować waszych ukochanych.
Tauriel i Luthien spojrzały na
siebie porozumiewawczo. Chciały za wszelką cenę walczyć o nich, choćby miało
się to dla nich skończyć źle…
***
Thorin obudził się w środku nocy
z krzykiem. Tak, odkąd Luthien odeszła, koszmary powróciły ze zdwojoną siłą.
Nie dość, że znowu dręczyły go wizje smoka, ognia i śmierci, to do tego w snach
widział Luthien, której dzieje się krzywda. Tak jak tej nocy, kiedy to Smaug
miał ją w swoich szponach, a Thorin nie mógł nic na to poradzić, bo choć
widział wszystko z niewielkiej odległości, był przetrzymywany i torturowany
przez Thranduila, miał wrażenie że smok i król elfów są sprzymierzeńcami i
specjalnie wystawiają go na największe cierpienie, czyli patrzenie na krzywdę
która dzieje się jego ukochanej. Gdy obudził się ze strasznego snu, rozejrzał
się po celi. Pustka, ciemność i cisza…
- Luthien – szepnął – Dlaczego
nie ma cię przy mnie? Gdzie jesteś? Potrzebuję cię teraz, jak jeszcze nigdy,
kocham cię moja mała dziewczynko, wróć do mnie… Usłysz mnie, Luthien, proszę…
- Thorinie… Thorinie! – zawołał
cicho Bilbo, pełznąc bezszelestnie do krat – Nie ma jej tu, przecież wiesz.
- Dlaczego, Bilbo, powiedz mi
dlaczego…
- Sam ją odesłałeś!
- Mogła mnie nie posłuchać, mogła
się postawić, doskonale wiedziała że ma nade mną tak wielką wladzę, jakiej
nigdy nie miał nikt! Dlaczego mi to zrobiła… Opuściła mnie!
- Sam ją wyrzuciłeś! – zezłościł
się hobbit – Dziewczyna płakała i błagała, by iść dalej z tobą. Byłeś
niewzruszony!
- To jej wina. Dlaczego pozwoliła
mi siebie pokochać? Dlaczego była taka piękna, taka mądra, wspaniała!? Dlaczego
mnie posłuchała… Zawsze była krnąbrna i nieposłuszna, ten raz akurat zachciało
jej się być grzeczną, przestraszoną dziewczynką!? Powinna była zostać mimo
wszystko…
- Na brodę Gandalfa, niech mnie
Thranduil zatruje swoim jadem, jeśli tobie nie pomieszało się w głowie! – Bilbo
był coraz bardziej poirytowany – Zraniłeś ją, a teraz ją obwiniasz!
- Odeszła, zostawiła mnie… Ani
przez chwilę mnie nie kochała! Kłamała cały czas!
- Ty głupi, uparty ośle! –
krzyknął w końcu hobbit, wyprowadzony z równowagi – Albo się zamkniesz, albo
rozwalę te kraty i pójdę cię własnoręcznie udusić!!! To tylko TWOJA wina,
rozumiesz!? Ale teraz to nieważne, jesteśmy zamknięci w elfickich lochach i nic
nie wskazuje na to, żeby w najbliższym czasie miało się to zmienić! Trzeba było
iść na układ z tą podłą żmiją!
- NIGDY! – ostro zaprotestował
Thorin – Nie miałbym szacunku do samego siebie, gdybym zgodził się na jego
warunki. Erebor jest mój, skarby Góry są moje, ani odrobina nie skapnie w
paskudne łapska elfów! Prędzej umrę, niż pójdę na układ z Thranduilem, wielkim
królem, który nie ma za grosz honoru!!! – wykrzyczał z ironią krasnolud, budząc
wszystkich w lochach.
- Och daj spokój, wszyscy wiemy
że sytuacja jest beznadziejna, ale nie musisz tego rozpamiętywać przez całe
dnie i noce – mruknął rozespany Bofur, co tylko rozzłościło Thorina:
- Wygodnie wam siedzieć w
ciepłych, elfickich kątach? Myślałem, że jesteśmy tu po to, by walczyć, a nie…
- Uspokój się – przerwał mu Balin
– Dopóki nie wróci Legolas z Tauriel, nie ma mowy żebyśmy stąd wyszli, musimy
czekać.
- Nie będę czekał. Zabiję tego
plugawego elfa, który hańbi swoją osobą instytucję monarchy! Uduszę go, będę
patrzył jak umiera, a potem… Potem SAM pójdę odzyskać moją Górę, moje skarby…
Moje złoto, MÓJ Arcyklejnot…
- Wujku, opamiętaj się! –
krzyknął rozżalony Fili – Co ty mówisz, o czym myślisz… Jaki dajesz nam
przykład!? Ogarnia cię choroba, nie panujesz nad sobą… Wujku, chcemy ciebie z
powrotem, naszego dobrego przywódcę, ukochanego przyjaciela i ojca, a nie
zaślepionego żądzą złota potwora! Wróć, wujku, bądź z nami w tej tragicznej
sytuacji, nie zamykaj się w skorupie tej paskudnej choroby!
Do Thorina dotarło, jakie
straszne rzeczy mówił przed momentem. Podszedł do krat i osunął się przy nich
na podłogę. Z jego oczu popłynęły wielkie łzy, których nie potrafił, ale i nie
chciał powstrzymywać. Był załamany, zrozumiał że im bliżej jest Góry, tym
bardziej pożąda skarbów i musi mocno ze sobą walczyć, aby choroba nie wygrała.
Kątem oka dostrzegł dłoń siostrzeńca, która zbliżyła się do krat jego celi.
Wysunął swoją i uścisnął ją, mocno trzymając przez długi czas.
- Już dobrze wujku, jestem obok…
Wszyscy jesteśmy, i przysięgamy, że nie pozwolimy ci upaść, nie pozwolimy na
to, by choroba triumfowała. Nie pozwolimy ci nas opuścić… Proszę tylko, nie
oddalaj się od nas.
- Obiecuję, Fili. Przepraszam was
wszystkich… Tak bardzo nie chciałbym was zawieść…
***
Tymczasem do Lothlorien dotarł
już Elrond z towarzyszami. Luthien była porażona wręcz magią która wisiała w
powietrzu, nigdy nie widziała piękniejszego miejsca, czuła błogość i spokój
zstępujący na jej udręczoną duszę. Tak bardzo pragnęła, żeby jej ukojenie
poczuł również Thorin… Kiedy Elrond prowadził ją do pałacu Galadrieli, czuła
lekkie zdenerwowanie. Słyszała o niej legendy, lecz nigdy nie ujrzała królowej
elfów. Podobno była niewyobrażalnie piękna, zresztą skoro Arwena taka była, to
i jej babcia musiała być prawdziwym zjawiskiem. Dwóch wysokich elfów otworzyło
wielkie wrota i oto wędrowcom ukazała się ogromna sala, pośrodku której stały
dwa trony; na jednym siedziała pani
Galadriela, na drugim jej mąż, Celeborn.
Elrond wszedł pierwszy, za nim Arwena z Aragornem, Tauriel z Luthien, a za nimi
Legolas. Wszyscy zatrzymali się kilka kroków przed królewską parą i skłonili
się głęboko.
- Witaj, o pani Lorien, i ty,
panie – powiedział z ogromnym szacunkiem Elrond. Galadriela uśmiechnęła się
ciepło.
- Witajcie, strudzeni wędrowcy…
Elrondzie, Arweno, Aragornie. Witaj Legolasie, synu Thranduila, i ty, Tauriel –
władczyni Lothlorien dziwnym trafem znała imię pięknej, rudowłosej elfki, co
niezmiernie ją zadziwiło – Luthien, ukochana Thorina Dębowej Tarczy, przynosisz
do nas wielkie szczęście, które leży pod twoim sercem… Przywiodłaś do nas
dziedzica Durina, którego serdecznie witamy w naszych progach. Smutek drąży
twoje serce, ale nie obawiaj się niczego. Krasnolud, którego kochasz, jest
silniejszy niż wszystkim się wydaje…
Luthien nic z tego nie rozumiała.
Galadriela spojrzała na nią raz i przejrzała na wylot, wiedziała o niej
wszystko. To takie dziwne uczucie… Bała się teraz cokolwiek pomyśleć, by
królowa elfów nie wypowiedziała tego na głos. Z oczu wypłynęły jej łzy, łzy
zwątpienia, strachu ale i poniekąd szczęścia, że nie ma się niczego obawiać, bo
Thorin jest silny i da radę. Poczuła na swoim ramieniu delikatny dotyk dłoni
Galadrieli, która uniosła jej twarz ku górze i patrzyła na nią przenikliwie.
- Wiem, czego pragniesz –
powiedziała poważnym tonem – Pragniesz być przy nim, choć wiesz że to
niemożliwe. Obwiniasz go, że cię opuścił, choć w głębi serca wiesz, że postąpił
słusznie, zrobił to dla twojego dobra. Nie można wyobrazić sobie większego
dowodu miłości… Uśmiechnij się, Luthien, masz w sobie cząstkę Thorina, on jest
z tobą cały czas…
- Czy ja… Czy ja kiedykolwiek go
zobaczę? – szepnęła dziewczyna, z niepewnością patrząc w piękne, ale
niesamowicie przenikliwe oczy Galadrieli.
- Pragniesz ujrzeć go teraz…?
Chcesz zobaczyć, gdzie jest i co robi? – zapytała królowa, a Luthien lekko
kiwnęła głową, niczego nie rozumiejąc –
Dobrze, pójdę z tobą później do mojego zwierciadła. A teraz… Proszę, usiądźmy,
wiem że nie przybyliście tu bez powodu. Elrondzie…?
Elrond, wspomagany przez Tauriel
i Legolasa, opowiedział władcom Lorien o problemie, z którym przybyli. Celeborn
i Galadriela z uwagą i zatrwożeniem słuchali opowieści o brutalności
Thranduila, choć pogłoski o jego twardej ręce jeśli chodzi o rządzenie i
przerażającym egoizmie były ostatnio coraz głośniejsze. Arwena mocno trzymała
Luthien za rękę, dla której każdorazowe słuchanie o torturowaniu Thorina było
ogromnym cierpieniem.
- Musimy go powstrzymać –
zarządził Celeborn – Przydałby nam się Gandalf.
- Mithrandir udał się do fortecy
Dol Guldur, musimy czekać na jakąś wiadomość od niego. Radagast miał wyruszć z
nim, więc mam nadzieję, że we dwóch poradzą sobie – Galadriela wpatrywała się
dziwnym wzrokiem w Legolasa – Powiedz mi, czy twój ojciec wie, jakie były wasze
zamiary w stosunku do krasnoludów?
- Tak, pani, myślę że przejrzał
nas na wylot – odparł młody elf – Moglibyśmy ich wypuścić, ale boję się, że
jego wściekłość byłaby tak wielka, że mógłby zrobić nam coś złego… Dlatego
potrzebujemy waszej rady i pomocy.
- Myślę, że dobrze byłoby,
abyście wrócili tam i wypełnili wasz plan – westchnął Celeborn, a Elrond
spojrzał na niego zdziwiony.
- A co z Thranduilem? Nie możemy
narażać ich na takie niebezpieczeństwo!
- Legolas i Tauriel wypuszczą
krasnoludów, i uciekną razem z nimi – odparła Galadriela, wiedząc doskonale
jaki plan ma jej mąż – Udacie się z nimi. Odprowadzicie ich przynajmniej do
Miasta na Jeziorze, jeśli będziecie chcieli, pójdziecie z nimi dalej, choć
wątpię by Thorin pozwolił jakiemukolwiek elfowi na udział w wejściu do Ereboru.
W każdym razie wyposażycie ich w konie…
- Chyba będzie z tym problem –
zaśmiał się cicho Legolas, na co Luthien kopnęła go w kostkę.
- Masz problem ze wzrostem moich
przyjaciół!?
- Krasnoludy, mimo tego że
niskie, wspaniale dają sobie radę na koniach, to silne istoty – uśmiechnęła się
Galadriela – A nasze, elfickie konie, są niesamowicie szybkie. Thorin z drużyną
muszą nadrobić spory kawałek czasu.
- My wraz z Elrondem wyruszymy do
Thranduila krótko po was – oznajmił Celeborn – Tam odpowiednio się nim
zajmiemy. Was już wtedy nie będzie, więc nie macie się o co martwić. Luthien,
zostaniesz z Arweną w Lorien, dobrze?
- Ale… Ale ja nie chcę! –
zaprotestowała dziewczyna – Chcę zobaczyć Thorina! Chcę być przy nim!
- Luthien, zrozum że to
niebezpieczne dla ciebie i twojego dziecka – Elrond chwycił ją za rękę –
Pomyśl, jak poczułby się Thorin, gdyby dowiedział się że naraziłaś jego potomka
na niebezpieczeństwo? Zresztą kiedy tam dotrzemy, jego już tam nie będzie.
- W takim razie chcę zobaczyć się
z Thranduilem.
- To byłoby chyba dla niego zbyt dużym
zagrożeniem – odparł z uśmiechem Celeborn – Jesteś w najbezpieczniejszym
miejscu na świecie, nie możemy cię stąd zabrać. Takie było życzenie Thorina,
masz być bezpieczna.
- Ja też mam swoje zdanie, nie
jestem jego własnością!
- Luthien, obiecuję że kiedyś
porozmawiasz z Thranduilem, ale nie teraz... Pozwól nam działać, dobrze? Wiemy,
że to dla ciebie trudne, ale pamiętaj, że teraz nie chodzi tylko o ciebie, ale
również o twoje dziecko.
Dziewczyna spojrzała na Celeborna
i milcząco przyznała mu rację. Po krótkiej rozmowie Tauriel i Legolas
niezwłocznie, mimo późnej pory, wyruszyli z powrotem do Mrocznej Puszczy.
Celeborn udał się w ustronne miejsce z Elrondem, by dokładniej omówić plan
postępowania z Thranduilem, a Galadriela udała się z Luthien do tajemniczego
miejsca pośród pięknych, wysokich drzew i krzewów. Zatrzymały się przy dużej,
płytkiej, srebrnej misie na niewielkim podwyższeniu. Tuż obok stał srebrny
dzban, który Galadriela wzięła w dłoń i podeszła do źródełka, z którego tryskała
krystalicznie czysta woda, nabrała jej do pełna i powróciła do misy. Cały czas
bacznie obserwując przejętą i drżącą Luthien, nalała do
srebrnej misy wody i
odstawiła dzban.
- Zwierciadło pokazuje rzeczy,
które były, które są, a czasem i te, które nastąpią – powiedziała łagodnie –
Jeśli bardzo tego pragniesz, zwierciadło pokaże ci Thorina, ujrzysz co robi
teraz, usłyszysz jego głos…
- Czy będę mogła do niego mówić?
– zapytała Luthien.
- Jeśli jego miłość i tęsknota są
równie silne, jak twoje, usłyszy cię. Będę obok, niczego się nie bój i…
pamiętaj, nie dotykaj wody.
- Dlaczego?
- Jeśli dotkniesz, zmącisz ją,
zwierciadło przestanie działać – spokojnie objaśniła królowa – A teraz skup
się, Luthien, to może być twoja jedyna szansa…
Galadriela usunęła się w cień,
zostawiając dziewczynę samą przy zwierciadle. Bała się tak bardzo, obawiała się
tego, co zobaczy…
***
Thorin uspokoił się nieco, ale
nie mógł zasnąć. Krążył po swej celi, myśląc o ukochanej. Był załamany, po
rozmowie z Filim był nawet gotów na ustępstwa, chciał jak najszybciej wyjść z
lochów, odzyskać Erebor i wrócić po Luthien. Podszedł do krat i zawołał
strażnika.
- Czego chcesz? – zapytał nieprzyjemnie
elf. Thorin zacisnął pięści i westchnął głośno.
- Chcę widzieć się z Thranduilem
– odparł. Strażnik spojrzał na niego zdziwiony.
- Teraz? Jest środek nocy.
- Chcę widzieć się z Thranduilem
– powtórzył z mocą, drżącym głosem Thorin. Czuł się upokorzony i pokonany, ale
w tej chwili nie widział innego wyjścia; nie mógł być egoistą, chciał jak
najszybciej wyciągnąć stąd swoich przyjaciół. To było dla niego priorytetem.
- Zobaczę, co da się zrobić…
Strażnik udał się na górę, a
Thorin, wściekły, czekał na niego. Sam nie wierzył w to, co robił, jak to
możliwe że idzie na układ ze swoim największym wrogiem… Miał jeszcze
wątpliwości, w końcu Tauriel z Legolasem obiecali pomoc po powrocie, ale nie
był tego wcale pewien, znał Thranduila bardzo dobrze i podejrzewał, że król
elfów może skutecznie przeszkodzić swemu synowi w realizacji planu uwolnienia
więźniów. Tak, musiał sam spróbować uwolnić swoich towarzyszy… Tę myśl
ostatecznie powziął, gdy strażnik powrócił do niego. Wszedł do celi, na
szczęście nie budząc żadnego z towarzyszy Thorina, skuł krasnoluda i
wyprowadził wprost do komnaty króla elfów. Ten czekał już z uśmiechem triumfu
na twarzy.
- Thorin Dębowa Tarcza ugiął się
i chce błagać o pomoc – zakpił Thranduil – Czego potrzebujesz, przyjacielu,
powiedz a postaram się pomóc!
- Nie jestem twoim przyjacielem –
warknął Thorin.
- Ależ jesteś, razem możemy
dokonać wielkich rzeczy! Widzisz, gdybyś od razu zgodził się na moje warunki,
dziś byłbyś już w Górze wraz z oddziałem moich najlepszych wojowników!
- Noga żadnego elfa nie postanie
nigdy w Ereborze!
- To dlaczego budzisz mnie w
środku nocy, mój drogi? – Thranduil uśmiechnął się obłudnie.
- Wypuść nas – Thorinowi z trudem
przeszła przez gardło ta prośba – Nic nie znaczymy dla ciebie zamknięci w
lochu.
- Chcesz powiedzieć, że na
wolności będziecie przedstawiać dla mnie jakąś wartość?
- Tak… Zapłacę ci – wydusił krasnolud.
- Ile?
- Na Durina, dostaniesz część
klejnotów i złota, co tylko będziesz chciał, tylko wypuść nas! Niedługo kończy
nam się czas, musimy dotrzeć do Samotnej Góry przed Dniem Durina!
- Thorinie, a co jeśli
powiedziałbym że chcę czegoś cenniejszego niż jakieś tam klejnoty? Coś, co ma
dla ciebie największą wartość na świecie…
- Żartujesz, prawda…? Nie myślisz
o…
- Nigdy nie żartuję, jeśli w grę
wchodzą moje interesy. To jak? – Thranduil uśmiechał się przebiegle, a Thorin
zesztywniał.
- NIGDY nie dostaniesz
Arcyklejnotu – szepnął, nie dowierzając, że elf mógł złożyć mu tak absurdalną
propozycję. Ten jednak roześmiał się w głos:
- Thorinie, mówiłem o
najcenniejszej rzeczy. Nie mam zamiaru pozbawiać cię twojego królestwa, mam
swoje, i uważam że każdy chłopiec powinien mieć swoją piaskownicę i swoje
zabawki, choć niektórymi mogą się wymieniać… To jak będzie, przyjacielu?
Wolność za… jak ona miała na imię? Luthien? Tak? – drążył Thranduil,
rozwścieczając z każdą sekundą Thorina coraz bardziej – Otrzymasz wolność
choćby jutro, ale mój syn sprowadzi do mnie tę piękność, która zawróciła ci w
głowie i przez którą tracisz zdolność logicznego myślenia. Więc jak, mamy
układ?
Krasnolud z niedowierzaniem, ale
i narastającą wściekłością w oczach patrzył na Thranduila. Co on narobił,
chciał dogadać się z tym plugawym draniem, który chce zabrać mu Luthien jak
jakąś… rzecz!? Tego już było za wiele.
- Obyś zginął w mękach i
cierpieniu! – krzyczał, rzucając się na Thranduila z pięściami – NIGDY nie
dostaniesz Luthien! Prędzej dałbym ci Arcyklejnot, ale wolę aby był w łapskach
Smauga, niż twoich!
- Puszczaj mnie! Straż!!! –
krzyczał elf, wyrywając się z silnego uścisku Thorina na swej szyi – Zabrać go
natychmiast!
Krasnolud w szale wściekłości
strącił koronę Thranduila, która z hałasem spadła na posadzkę. Chwycił go za
jasne, długie włosy i pchnął go tak mocno, że elf uderzył głową o kant swego
tronu. Wtedy do sali wbiegło czterech uzbrojonych strażników i chwyciło
wyrywającego się Thorina, piąty pomógł Thranduilowi wstać. Krasnolud zdążył
jeszcze zdeptać jego koronę, kiedy jeden z elfów zdarł z niego ubranie i szybko
związali go.
- Chcę widzieć, jak cierpi, jak
leje się z niego krew – syknął Thranduil – Wychłostać go!!!
Strażnicy bez mrugnięcia okiem
wypełnili rozkaz. Na świeże rany Thorina posypały się nowe ciosy. Ogłuszony
przez ból, omdlewający krasnolud słyszał w tym czasie głosy w swojej głowie, i
choć czuł się coraz słabszy, głosy były głośniejsze i wyraźniejsze.
- Luthien… - szepnął – Kochanie…
***
Luthien od pierwszego momentu
spojrzenia w zwierciadło widziała Thorina z Thranduilem. Tak strasznie się
bała, i przeczuwała coś złego…
- Pani Galadrielo! – zawołała –
Nie mogę być tu sama, boję się…
Władczyni Lorien podeszła do niej
i objęła ją ramieniem. Obie widziały rozmowę Thorina z Thranduilem, i niecną
propozycję elfa, widziały wściekłość w oczach krasnoluda i to, jak jego gniew
wybuchł. Patrzyły, jak strażnicy torturują Thorina, którego plecy znowu stają
się jedną, wielką raną…
- Na Durina, oni go zabiją –
szlochała Luthien – Proszę, zrób coś!!!
- Nie mamy na to wpływu – smutno
odparła Galadriela – Ale Thranduilowi nie ujdzie to na sucho…
- Thorin! On zemdlał, co za
potwory!!! Jak można być tak brutalnym i podłym!!!
- Luthien, kochana, uspokój się…
- On umrze… - płakała dziewczyna,
nie mogąc złapać tchu – On ledwo oddycha!
Z ostatnim uderzeniem ostrego
bicza na twarzy Thorina wykwitł słaby, ledwo zauważalny uśmiech.
- Luthien… – usłyszała docierające
ze zwierciadła swoje imię – Kochanie…
- Jestem tu – zapewniła,
ożywiając się – Słyszysz mnie?
- Luthien, to ty…? – usłyszała,
choć wargi Thorina zdawały się w ogóle nie poruszać.
- Zabierzcie tego krasnoludzkiego
śmiecia do lochu, niech go nie widzę – twardo powiedział Thranduil z
odpychającym uśmiechem – I nigdy już do mnie nie przyprowadzajcie, nie chcę
żadnych rozmów i układów z nim. Nie chcę jego skarbów, chcę żeby zgnił w moim
lochu.
Strażnicy chwycili Thorina za
ramiona i ciągnęli go po podłodze wprost do lochów. Byli cicho, toteż nie
zbudzili żadnego z pozostałych więźniów; byli oni zresztą zbyt zmęczeni po
niedawnym ataku złości swego przywódcy, który swoimi krzykami pobudził ich w
środku nocy. Wepchnęli Thorina do celi i wylali na niego wiadro zimnej wody, po
czym śmiejąc się cicho, odeszli. Krasnolud słaniał się, ale był przytomny, choć
plecy piekły go niemiłosiernie. Otarł mokrą twarz i usiadł pod ścianą,
opierając się o nią tylko ramieniem.
- Luthien, słyszałem cię –
szepnął – Gdzie jesteś?
Dziewczyna tymczasem widziała w
zwierciadle, jak poniewierają jej ukochanego, jak rzucają nim o podłogę i
polewają wodą. Nie mogła z siebie wydusić ani słowa, ale kiedy usłyszała jego
cichy szept, spojrzała na towarzyszącą jej Galadrielę, która uśmiechnęła się
znacząco i odeszła, zostawiając ją samą. Luthien spojrzała na zwierciadło, w
którym widziała okropnie poranione plecy Thorina i jego umęczoną twarz…
- Jestem, kochanie – powiedziała,
hamując z trudem łzy – Co oni ci zrobili…
- Luthien… Luthien!? Co się
dzieje, ja oszalałem, przecież jej tu nie ma…
- Thorinie jestem! Wiem, że mnie
nie widzisz, ale jestem…
- Jak to!? To chory wytwór mojej
wyobraźni, nie może cię tu być, Luthien…
- Posłuchaj mnie: jestem w
Lothlorien, u pani Galadrieli – tłumaczyła nerwowo dziewczyna – Ona pozwoliła
spojrzeć mi w swoje magiczne zwierciadło, które pokazuje różne rzeczy…
Powiedziała, że jeśli twoja miłość jest równie mocna, jak moja, to usłyszysz
mnie. Wiem, że mnie kochasz, inaczej nie słyszałbyś tego, co mówię…
- Luthien… Moja słodka, mała
dziewczynko – z trudem mówił cichym głosem Thorin – Dlaczego cię tu nie ma,
dlaczego mnie zostawiłaś?
- Sam tego chciałeś, mówiłeś że
to dla mojego dobra. Teraz to rozumiem, ale powinnam być przy tobie, opatrywać
twoje rany, kochanie… Tak bardzo potrzebuję cię dotknąć, poczuć…
- To ja ciebie potrzebuję –
jęknął Thorin, zwijając się z bólu – Nie wytrzymam długo bez ciebie…
- Dasz radę, jesteś silny jak
nikt inny, wiem o tym. Niedługo się spotkamy… Wiesz, widziałam się z Tauriel i
Legolasem, już po was wracają. Tylko błagam cię, ani słowa nikomu, to nie może
wyjść na jaw bo Thranduil zrobi im krzywdę i nie dadzą rady wam pomóc…
- A ja chciałem z nim…
- Wiem, kochanie, widziałam to w
zwierciadle… Naraziłeś się, broniłeś mnie, tak bardzo cię kocham! Nie wiesz
nawet, jaka jestem szczęśliwa, że mogę cię teraz ujrzeć i choć chwilę
porozmawiać…
- Luthien, to ja ciebie… -
szepnął Thorin, lecz przerwał, czując mocny ból.
- Spokojnie, dokończ – zachęcała
dziewczyna – Powiedz mi, co czujesz. Proszę…
- Luthien… Mów do mnie, chcę
słyszeć twój głos… - cichym głosem prosił krasnolud.
- Dobrze. Kocham cię mocno, myślę
o tobie w każdej chwili, w każdej sekundzie dnia. Widzę cię wszędzie, czuję cię
w sobie… - przerwała, bo nie mogła w taki sposób powiedzieć mu o dziecku, które
nosi – Mam cię w sercu. Śnię o tobie każdej nocy. I marzę o dniu, kiedy się
spotkamy.
- Pamiętaj… Kiedy zabiję smoka… -
głos Thorina był coraz bardziej cichy – Wrócę po ciebie, gdziekolwiek będziesz.
Nikt inny cię nie dotknie. Nigdy. Przysięgam, że na to nie pozwolę. I mam
nadzieję, że ty też nie pozwoliłaś, że dotrzymałaś słowa… Lindir…
- Lindir jest nieważny,
zapomniałam że istnieje, nie musisz się o nic obawiać. Kocham tylko ciebie.
- Zaczekasz na mnie?
- Jasne – w oczach Luthien
ponownie zalśniły łzy – Twoje plecy… Bolą?
- To nic w porównaniu z bólem,
jakim jest brak ciebie – Thorin uśmiechnął się lekko – Luthien, ja… Jest wiele
rzeczy, których ci nie powiedziałem…
- Powiedz teraz, słucham cię…
- Kochanie, moja mała, słodka
dziewczynko… Bądź silną kobietą – szepnął – Pamiętaj, że mocno cię…
- Thorinie, nie przerywaj, mów do
mnie… Tafla wody jest niespokojna, to chyba koniec! Powiedz mi, co czujesz!
- Luthien, nie słyszę cię już,
ale wiem że jesteś, pamiętaj że…
- Nie odchodź, jeszcze chwilkę,
rozmawiaj ze mną! – krzyczała Luthien, lecz na nic się to zdało. Woda zmąciła
się i obraz Thorina znikł – Mów do mnie, proszę…
- … że cię kocham – powiedział
krasnolud w pustkę – Kocham cię, Luthien…
Uśmiechnął się sam do siebie i
powiedział te słowa jeszcze kilka razy, nie wiedząc, że ukochana już ich nie
słyszy. Ale powtarzał jej imię jak modlitwę, do momentu kiedy ból ustał, a sen
zmorzył go tak, że nie czuł już nic. A koszmary… Tej nocy ich nie było. Czuł
przy sobie Luthien.
-------
Notka: Autorem opowiadania jest Kate. Opowieść oparta jest na postaciach z filmu „Hobbit: Niezwykła podróż” i nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Do zilustrowania opowiadania użyto screenów i przyciętych screenów Kate z filmów „Hobbit: Niezwykła podróż”, „ Hobbit: Pustkowie Samuga” i „Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia”.
-------
Informacja od Ani: Chciałabym Was poinformować, że Kate dziś nie może być z Wami, ale na wszystkie Wasze komentarze odpowie najszybszym możliwym terminie.
Aktualizacja 14/05/2014, kolejna część tutaj.
Aktualizacja 14/05/2014, kolejna część tutaj.
Ha! Jestem pierwsza ;)
OdpowiedzUsuńTakże....
Największe z jakim się spotkałam skoncentrowanie słowa "kocham" i słodkości wszelakich na 100 cm2 kartki A4. Kate, jesteś urocza ale ten dzisiejszy rozdział był ponad moje siły ;)) Zdejmij z Thorina trochę lukru za tydzień, ulituj się nade mną ;))
Uściski!
Żeby to troszkę zrównoważyć:
https://www.youtube.com/watch?v=Mt20s75gzUI
Raaany, uwielbiam tę piosenkę i tu pasuje jak ulał. Jakiś czas temu znalazłam na blogu Derweny jej filmik (świetny zresztą, Thorina nigdy za wiele!) z Królem i tą piosenką w tle:
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=y84nk36p-zs
Robin, a czy według Ciebie namiętność i miłość Thorina powinna być skoncentrowana TYLKO na mieczu i walce? A gdzie jakieś ludzkie uczucia i słabości, które posiada KAŻDY? Wiesz, ja mam swoją wizję Thorina, podobnie jak większość dziewczyn tutaj, i zapewniam Cię że to, co o nim myślimy i jak go sobie wyobrażamy, jest normalne. Zresztą, założę się że gdybyś stanęła przed Thorinem twarzą w twarz, od razu padłabyś na kolana (i to zupełnie nie po to, aby oddać mu hołd, w każdym razie nie w taki sposób jak jest to powszechnie przyjęte:)). Nie zamierzam nic z Thorina zdejmować... oprócz ewentualnie ubrań.
UsuńAlinka- tej wersji nie słyszałam- b. mi się podoba!
UsuńKate- miej dla mnie wyrozumiałość, proszę:) Mnie po prostu romanse już nie wciągają, zblazowana jestem :P No cóż- życie weryfikuje każdą WIELKĄ miłość. Czasy szaleństwa rodem z "Wichrowych Wzgórz" mam już raczej za sobą :)
Aha, powyższa piosenka/pieśń jest z filmu 'King Arthur';) Nawiązując więc do niego- oto jeden z moich ulubionych rycerzy ;)
UsuńŚwietny łucznik, wojownik i jeździec w jednym. I w dodatku gada ze zwierzętami;)
Co by nie było- Thorin też gadał- z krukiem ;)
Tylko imię przekręcili:
http://www.youtube.com/watch?v=nQ_75ojWgaM
Szkoda mi Luthien. Kate, straszysz nas, że tej opowieści nie można ciągnąć w nieskończoność. Ja już po prostu wszystko wiem. Thorin zginie *chyba* *prawdopodobnie*. No bo raczej wątpie, że wygra ze Smagiem, no chyba, że Smaug będzie czekał na nich już dawno "kaput", ale.. Boże!
OdpowiedzUsuńCo ja miałam pisać? Aha.
Thorin nie dowie się o potomku, a na dodatek, w chwili, kiedy Tauriel w podskokach będzie biegła do Kiliego, by powiedzieć, że będzie wujkiem, to jest.. No tak, żeby mu powiedzieć.. Wybaczcie mi, to tylko zmęczenie.. Ale przypadkowo będzie chciała zatrzymać się przy celi Thorina, to bęc. Nie znajdzie ich, bo w przeddzień ich przyjazdu oni zdążą czmychnąć, i znajdą Thranduila zakneblowanego, nie powiem gdzie..
Dobra, a teraz, co do rozdziału. *** Mam nadzieję, że nikogo tym powyższym nie uraziłam
Wkurzyłam się na Celeborn. Zabronił Luthien. Ja to bym się poczuła jak pionek.. Jej, jak ja w tym tygodniu dużo razy użyłam tego słowa.. W tym samym znaczeniu. Wykorzystana, zraniona, oburzona itp. Wiem, że dziecko jest najważniejsze i wiem, że pisze bez sensu, ale po prostu odebrałabym to jako:
- Siedź cicho bo masz rodzić
Thranduil to jakiś skończony... Nie mam teraz odpowiedniego słowa, żeby go nazwać. Chce zabrać Luthien dla... Własnych celów... *drgawki i chęć wymiotów*.
Podsumowując - rozdział był fajny ♥
Sacrifice, nie twórz czarnych scenariuszy - ja nie kryję się z tym, że uwielbiam happy endy:) Oczywiście równie mocno uwielbiam wszelkie mniej lub bardziej sensowne komplikacje, czyli generalnie - klimaty harlequinowe nie są mi obce.
UsuńCeleborn po prostu dba o Luthien, przecież Thorin zrobił to samo, a nawet, z perspektywy Luthien, coś gorszego. A Thranduil... będzie miał szansę na odkupienie.
Cieszę się, że się podobało.
Świetne Kate ! piszesz już kolejną część ? Fili w końcu się zakocha ? :) zdradź coś :)
OdpowiedzUsuńDZIEWCZYNY UWAGA !
Rysunki Luthien będę wrzucała w komentarzach i będą na moim Tumblrze . będę je uzupełniała i kiedy będziecie chciały będziecie mogły je obejrzeć lub wtrącić swoje uwagi . jestem otwarta na propozycje. będą zwykle dzień po ukazaniu się kolejnej części "Serca Góry " o 15 lub wcześniej :) jeśli skaner mi nie nawali :) J.
Muszę pisać kolejną część, inaczej nie wyrobiłabym się do następnej środy. A Fili się zakocha, ale to jeszcze troszkę :)
UsuńJeej, ten rozdział był ekstra :)
OdpowiedzUsuńKate, nawet dialogii mi się podobały, szczególnie Galadriela.
Ale może po kolei:
-super wstęp, pięknie napisany, tak spójnie i ładnie
-trochę, jak dla mnie, za szybko Luthien się domyśliła, że to Tauriel torturowała Thorina, ale rozumiem, że tempo akcji musi być
-wszystkie opisy, absolutnie każde słowo jest świetne
-no i Thranduil - uwielbiam tego elfa i jego postać w wykonaniu Lee, więc błagam, nie krzywdź go za bardzo (oczywiście ja jestem fanką bardziej tego tolkienowskiego, bo Twój Thranduil... no cóż, drań i tyle :))
Ogólnie super :)
Jeannette
Kate,zgadzam się we wszystkim co napisała Jeannette.Na twoje opowiadanka czekam z zaciekawieniem i z niepewnością co też możesz jeszcze nowego wymyśleć.
UsuńW twojej głowie wprost pomysły walczą ze sobą. Jesteś niesamowita.
Jeszcze raz gratuluję pióra.
Ps:
Jannette i wszystkie "zrysiowane""koleżanki pragnę poinformować, że na moim gryzoniu są już napisy po polsku do I części ""Impresjonistów".
A widziałam, widziałam, bo ostatnio odwiedzałam Twojego gryzonia, Jolu :)
UsuńDzięki :)
Tak, widać tą walkę w głowie Kate ;). Bardzo jestem ciekawa zakończenia, ale chciałabym chyba jednak śmierci Thorina. Po prostu pewnych rzeczy Tolkiena nie powinno się ruszać i śmierć Thorina jest dla mnie jedną z nich. Chociaż w kinie pewnie będę ryczeć (zakładam, że Peter mi niczego nie wywinie).
Jeannette
Thorin ma umrzeć?
UsuńA Luthien do końca życia w celibacie? Cieszyć się jedynie synem, w dodatku samotnie?
Eeeee tam ...
Ja właśnie nie chciałabym aby Thorin zginął, jego siostrzeńcy tez zresztą nie. Mam nadzieję, Kate, że Twoja wersja będzie alternatywą dla wersji Tolkiena.
Jak zwykle udany środowy wieczór :))) Tylko za mało Kiliego...
Jeanette, nie uważam aby Luthien się za szybko domyśliła, w końcu to niesamowicie mądra dziewczyna (co Thorin wielokrotnie podkreślał), a poza tym Tauriel była wyraźnie zdenerwowana i dało się po niej poznać to, czego wolałaby nie mówić - przynajmniej tak to wyglądało w mojej głowie :) A Thranduil musi być kontrowersyjną postacią, zdradzę jednak że po 1 - dostanie za swoje, a po 2 - będzie miał szansę się zrehabilitować.
UsuńI teraz odpowiem Wam wszystkim naraz co do śmierci Thorina, jest kilka komentarzy ale nie będę w każdym powtarzać tego samego - absolutnie Thorin NIE umrze, ja mówiłam już o tym kiedyś, że nie akceptuję innego zakończenia niż happy endy. Już tłumaczę dlaczego nie umrze: to opowiadanie jest MOJĄ WŁASNĄ szczęśliwą wersją przygód mojego ukochanego krasnoluda, ja pragnę go uszczęśliwić choćby tylko w moim opowiadanku, którego prawie nikt nie czyta. Peter Jackson jest w innej sytuacji, bo gdyby on zmienił zakończenie (w filmie, który oglądają dziesiątki milionów ludzi), rzeczywiście pogwałciłby książkę, ale ja od początku nie ukrywam że zmieniam wiele rzeczy bo chcę ułożyć historię Thorina po swojemu. Chcę, żeby choć u mnie żył długo i szczęśliwie, to jest moja idealna wersja jego przygód. Tolkiena uwielbiam i szanuję, ale nie czuję żebym popełniała zbrodnię przeciw Jego genialnej twórczości. Ja po prostu tworzę moją alternatywną historię, przelewam moje marzenia na klawiaturę.
Jeśli kogoś tym urażę, to proszę o wybaczenie, ale absolutnie nie pozwolę, żeby mój Thorin zginął.
Rebecco, w następnej części Kili będzie miał swoje 5 minut na małe love story :) Czytam Twoją obawę o życiu w celibacie tuż po zaznaniu rozkoszy życia codziennego z Thorinem i... ciarki mnie przeszły. Rozpacz to byłoby wtedy w przypadku Luthien mało powiedziane... Dlatego nie pozwolę, żeby ktokolwiek żył w celibacie - w końcu rozmnażać się trzeba :)
Kate, oczywiście nie popełniasz zbrodni przeciw Tolkienowi, bo tworzysz coś zupełnie swojego i szanuję jak najbardziej Twoją wizję :). Osobiście "nienawidzę" Tolkiena za uśmiercenie Thorina, no normalnie zabiłabym go za to, więc ma facet szczęście, że już nie żyje :P. Ale jednak skoro Thorin został uśmiercony, to ja się tego trzymam, chociaż chciałabym bardzo jego szczęścia (u Tolkiena, bo u Ciebie, droga Kate, takie szczęście go spotka :))
UsuńJeannette
Dzięki Kate za Twoją „wersję jego przygód” :*
UsuńCieszę się, że mimo wszystko podoba Wam się moja wersja :)
UsuńTakże uważam ,że pewnych rzeczy dotyczących postaci nie powinno się zmieniać. Thorin powinien umrzeć tak jak w książce podobnie siostrzeńcy. Natomiast można rozwinąć dalsze losy syna Thorina, przyszłego króla, który pomści śmierć ojca i odzyska ojczyznę. Kate ma bardzo dużo fantazji i zrobi z bohaterami swojego opowiadania co zechce, ale i tak jesteśmy jej wdzięczne za te środowe literackie wieczory.
OdpowiedzUsuńTo mamy dziś Śródziemie z jego magią i niezwykłymi zdolnościami władców Lothlorien. A do tego Galadrielę mówiącą w ten specyficzny sposób.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że Thorina ktoś pilnuje i dba o to by nie popadł w smoczą chorobę ( na razie?:). Coś czuję, że Thranduil nareszcie się doigra:)
Kate, dzięki za udany wieczór!
Tak, Galadriela... Elfy są mi nieco odległe poprzez ten taki trochę sztywny sposób bycia i wysławiania się, krasnoludy są w tej kwestii bardziej swojskie, niemniej jednak Galadriela jest specyficzną postacią, i Cate Blanchett zrobiła to GENIALNIE. Bardzo lubię sceny z jej udziałem, powiem wprost - na ekranie jest wtedy czysta magia :)
UsuńA Thranduil, jak zapewne wiesz, doigra się. Cóż, lubię się mścić :)
Całe szczęście, bo należy mu się jak mało komu.:)
UsuńDziewczyny, nie bądzie okrutne dla Thorina! Wszak raz już jego śmierć przeżyłyśmy, w grudniu będziemy ją przeżywać powtórnie. Moim zdaniem Król zasługuje na szczęśliwe życie w gronie familii;) Ale to opowieść Kate i zrobi z nią, co zechce:)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, trochę melodramatyczny, ale ja takie lubię. Thranduil zaczyna mnie na serio przerażać. Podoba mi się "uczłowieczenie" Legolasa, widać, że chłopak zbłądził poszukując akceptacji ojca, na szczęście w porę zmądrzał. Szkoda trochę, że Luthien nie zdecydowała się powiedzieć Thorinowi o dziecku - taka informacja mogłaby go podtrzymać na duchu, chociaż rozumiem jej motywację, tego typu wiadomości nie przekazuje się za pośrednictwem magicznego zwierciadła:D Eve ma rację, Galadrielę uchwyciłaś po mistrzowsku, też odczułam tę specyfikę w jej sposobie wyrażania się i niemal słyszałam w głowie jej kwestie wypowiadane głębokim głosem Cate Blanchett. Podobało mi się stwierdzenie Bilba o zatruciu go jadem Thranduila, bardzo trafne powiedzonko. Kurczę, po cichu liczyłam, że dzisiaj już uda się krasnoludom uciec z lochów a tu zonk i pozostaje czekać do przyszłego tygodnia. Niemniej, dzięki wielkie Kate za pozytywny przerywnik w ciężkim dla mnie czasie;)
Alinko, informacja o dziecku podtrzymałaby go na duchu, ale z jednym poważnym zagrożeniem: smocza choroba opuściłaby go na rzecz fioła na punkcie potomka, i gotów byłby zostawić wszystkich pośrodku Śródziemia i zamiast ruszać odbić swoją ojczyznę, ruszyłby odzyskać swoją rodzinę. A poza tym, nie będę ukrywać, zniszczyłoby to moją harlequinową wizję zakończenia :)
UsuńKrasnoludy uciekną za tydzień (tyle mogę zdradzić) i są coraz bliżej Ereboru, złota i... smoka. Więc emocji nie powinno zabraknąć :)
http://ereborworld.tumblr.com/image/85119557334
OdpowiedzUsuńwersja "bajkowa " potem będą inne :) J.
Skorzystałam z pomocy szablonu przy oczach i zarysie twarzy . J.
UsuńNo proszę, usta ma zdecydowanie jak Luthien :)
Usuńich córkę też ma już "projektować " :) ? J.
Usuńmam * tylko czy ma to być 1 wersja czy 2 ? bo w jednej może być do matki podobna a w drugiej do ojca ? ewentualnie 3 ale to mieszana już będzie ...J.
UsuńJulio, naprawdę - zrób jak uważasz. Ja nie mogę wtrącać się w Twoją wizję artystyczną, rysuj więc kogo i jak chcesz :)
UsuńWybaczcie,że nie na temat, ale musialam się z wami tym podzielić-Rysiek na lotnisku JFK bez kitki, pięknie wygląda.
OdpowiedzUsuńhttp://armitageagonistes.wordpress.com/2014/05/08/rajfk/
Wraca do Londynu, na próby. Zdjęcie robione 3 maja.
OdpowiedzUsuńJolu, cudne. :) Bez kitki, ale zarost jakby gęstszy :) Dzięki!
UsuńDzięki Jolu za linka:* Chociaż przyznam, że moją pierwszą reakcją gdy zobaczyłam to zdjęcie, był pewnego rodzaju smutek. Nie za utraconą kitką, bo lubię go w krótszych włosach, ale że teraz „polują na Rysia” różnego rodzaju fotografowie. A on biedak widać tu, że zmęczony po podróży ( buty rozwiązane) i w dodatku jakby zdziwiony, że mu robią zdjęcie ( i słusznie, że zdziwiony bo wypadałoby się zapytać czy można go sfotografować)…ale być może to kwestia mojego dziś nastroju…
UsuńAniu - masz rację, dla mnie robienie zdjęć z zaskoczenia jest niedopuszczalne, każdy ma prawo do prywatności, nawet osoba publiczna. Ale z drugiej strony... moje wrodzone wścibstwo podpowiada mi, że gdyby nie to, to nie mogłabym podziwiać takich zwyczajnych, niewyreżyserowanych zdjęć Rysia, i tu mam pewien problem moralny. Ale zapominam o nim, rozkoszując się tym boskim widokiem.
UsuńKitki trochę szkoda, była naprawdę przesłodka... Ale na równi uwielbiam Rysia w wersji ostrzyżonej :) A styl jego ubierania wręcz kocham, te obcisłe spodenki plus ciężkie, wysokie buty, do tego kontrastowo marynarka... Nic tylko podziwiać, i żałować że nie ma się takiego przystojnego i stylowego mężczyzny u boku :)
Dzięki Jolu za linka!
No wiesz, ja też lubię każde jego zdjęcie ( no dobra każdą jego długość włosów też ;-)), i tu faktycznie pomimo zmęczenia wygląda świetnie i jak powiadasz bardzo stylowo, tylko zastanawiam się kiedy powie „dość”, chociaż mam nadzieję, że zdjęcia w stylu paparazzi nie zmienią jego zachowania w stosunku do fanów.
UsuńNo tak, ale z drugiej strony można upubliczniać wizerunek osób publicznych. Wiem, że robienie takich zdjęć z zaskoczenia to może niekoniecznie jest miłe, ale prawda jest taka, że osoby publiczne żyją z pokazywania swej twarzy, z tego, że są obecne w mediach itd. Gdyby nie upublicznianie wizerunku takich osób, nie zarabiałyby one. Oczywiście nie każdy jest z tego zadowolony - ja na przykład nie mogę wyjść z podziwu, jak Julii Roberts udaje się ukrywać tak szczelnie swoją prywatność, do tego stopnia, że jej dzieci nawet nie wiedzą, że ona jest aktorką i to sławną!
UsuńAle niestety showbiznes tak wygląda i Ryś musi się z tym liczyć i myślę też, że zdaje sobie sprawę z tego wszystkiego, przecież głupi nie jest :)
Jeannette
Nie twierdzę, że Ryś tego nie wie i że w pewnym sensie zgadza się a plusy i minusy show biznesu, co nie zmienia faktu, że moją reakcją był pewnego rodzaju smutek a nawet myśl, że za chwilę zaczną mu pojemniki ze śmieciami przeglądać.
UsuńCo do Julii Roberts ona ma sporo ochroniarzy ;-)
No może aż tak źle nie będzie, w końcu po tym świecie chodzą osoby bardziej napadane przez paparazzich i jakoś dają radę :)
UsuńJeannette
Kochane moje, Wam to nigdy nie dogodzi:) - Na Ryśka nie polują - tylko wreszcie go rozpoznają i Rysiek zaskoczony, że ktoś myśli, że ktoś (he, he) będzie zainteresowany jego widokiem na lotnisku, buty rozwiązane ma nie pierwszy raz - chyba tak lubi. Jakie "zapytać czy można zrobić zdjęcie"? - kogo się pytają? - pstrykają i już. Cena sławy. Rysiek mi na zmęczonego nie wygląda - po prostu jest w podróży, ma fajne portki, jest zadowolony, że ściął włosy i nic go już nie myrcha i cieszy się, że za chwilę zacznie próby w teatrze. Trudno, żeby idąc przez lotnisko uśmiechał się od ucha do ucha - jak za przeproszeniem idiota. Wygląda super - smakowity aż do bólu. Proszę nie jojczeć tylko cieszyć się wiosną:) - robi się ciepło, Rysiek zacznie nosić koszulki z krótkim rękawem albo podwijać długie rękawy i będziemy mogły te cudne przedramiona podziwiać.
UsuńMam nadzieję, że tak będzie Jeannette :-)
UsuńOki Zosiu już nie jojczę :-) i czekam na te Ryśkowe podkoszulki :)
No właśnie Zosiu, też myślę, że taka cena sławy i trzeba się do tego przyzwyczaić.
UsuńJeannette
Dopiero dzisiaj udało mi się na spokojnie przeczytać fanfik - bo wczoraj tak tylko galopem.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nasza święta trójca - Thorin, Fili i Kili muszą przeżyć - a po co się pisze fanfiki? Li i jedynie po, by nasze ukochane postacie obdarować szczęściem bez granic. To, że są nieco inne niż w pierwowzorze, to normalne - bo są "nasze" - przefiltrowane przez naszą wrażliwość, nasze pragnienia i upodobania, przez pobożne życzenia co do ich losu. I naturalne są ciągoty w stronę słodzenia (albo porno, albo jedno i drugie). Thorin u Kate jest wulkanem emocji - Luthien odkręciła kurek i poszło! A jeszcze teraz, jak jej przy nim nie ma i ten wredny gad Thranduil (Czy on na pewno jest elfem? Z charakteru przypomina Smauga, inne elfy powinny go obłożyć jakąś elficką klątwą) nim poniewiera, to trudno się dziwić i spodziewać dostojeństwa i pełnej kontroli. Przecież takie szarpanie się, to u Thorina norma. Wizja Thranduila walącego platynowym łbem o kant tronu - bezcenna. Podobnież jak Luthien gotowa wydrapać oczy Tauriel - widać, macierzyństwo jej służy i temperamentu nie umniejsza a wręcz przeciwnie.
Taka emocjonalna jazda była Thorinowi potrzebna, żeby w pełni sobie uświadomił, co jest dla niego Arcyklejnotem - musiał odczuć brak Luthien, strach, że ją straci, żeby zrozumieć jak bardzo ją kocha i jak jej potrzebuje - bez tego "szkiełka" się obejdzie, bez Luthien - już nie.
Mnie to pasuje - ma być płacz, zgrzytanie zębów a potem wieczna miłość. I już!
Ach Zosiu - Twoje opinie są jak osobne opowiadanie, zawsze długie i trafne. I niezmiernie cieszę się, że podoba Ci się platyna na kancie tronu, pisanie tego zdania sprawiło mi nieopisaną radość :) A co do "wulkanu emocji", jak pięknie określiłaś Thorina - czyż nie to czai się właśnie w pięknym, głębokim spojrzeniu Króla w wykonaniu RA? Ja, oglądając Hobbita, mam zawsze wrażenie że w Thorinie kłębi się więcej emocji, uczuć i tego typu rzeczy, niż to, co może sobie pozwolić wyrazić. Ja po prostu rozwijam wszystko to, co zauważyłam w filmowym Thorinie - zarówno to, co zauważyłam dosłownie, jak i to co dostrzegłam między wierszami.
UsuńWidzę że mamy Zosiu podobne ciągotki - najpierw istny rollercoaster emocji, płacz, radość, komplikacje, ból, bezsensowne rozstania, odrobina porno i lukru, intrygi, a potem happy end. Płynę w stronę harlequina...? Dopóki nie popłynęłam zupełnie, jest dobrze :)
Drogie Zrysiowane, wybaczcie, że nie na temat, ale chciałabym zapytać, czy któraś z Was ma dostęp do forumowego tłumaczenia "Północ Południe"? Wstyd się przyznać, ale lekturę powieści mam dopiero przed sobą, chociaż serial oglądałam już kilka razy. Wszędzie szukam tej książki, obeszłam wszystkie księgarnie w mieście, przeszukałam internet, w bibliotece egzemplarze, które mają są wypożyczone... Jakby któraś z Was mogła mnie poratować byłabym bardzo wdzięczna. :)
OdpowiedzUsuńCzyli można liczyć na Twoją stylizację w stylu Margaret Hale, Lady Lukrecjo?
UsuńHaha, Aniu to fajny pomysł. Potrzebuję tylko odpowiedniego stroju i trochę więcej wolnego czasu. :)
UsuńWierzę w Twoją kreatywność Lady Lukrecjo i już nie mogę się doczekać.:)
UsuńMiła Lukrecjo, mam "Północ Południe" w PDF i dalsze losy naszej ulubionej pary.
OdpowiedzUsuńPodaj mi meil to prześlę, chyba, że wrzucę na zwierzaka.
A czy ja również mogłabym bardzo pięknie poprosić o przesłanie tego? Bo podobnie jak Lady Lukrecja szukałam wszędzie i w końcu musiałam pogodzić się z faktem, że będę zmuszona przeczytać oryginał. Także byłabym po stokroć wdzięczna za możliwość przeczytania tłumaczenia. Może faktycznie Jolu wrzuć na zwierzaka, tak chyba będzie łatwiej dla Ciebie.
UsuńJeannette
Jolu, ogromne dzięki! Oto mój e-mail: ladylucrecja@gmail.com
UsuńJuż przesłałam na zwierzaka powieść Gaskali "Północ Południe" oraz fanflik o dalszych losach naszej romantycznej pary, który mi się podoba.
OdpowiedzUsuńSą w folderze "North....Cieszę się, że mogę pomóc.
Na zwierzaku są również wszystkie odcinki "Betwen...,bez napisów i lektora.
Do pierwszego odcinka "Impresjonistów" dołączyłam polskie napisy. Do drugiej i trzeciej części będą wkrótce.
Pozdrawiam.
Bardzo, bardzo, bardzo Ci dziękuję :*
UsuńJeannette
Dzięki Jolu za umożliwianie innym zajrzenia do źródła:-)
UsuńDziewczyny kochane, od wczoraj odbywa się drugi zlot zRYSIOwanych, czyli tym razem rewizyta Zosi u mnie. Oczywiście powtórzymy się: szkoda, że Was nie ma :)
OdpowiedzUsuńTrzeci zlot to rzecz jasna Kraków :) Liczymy na obecność wszystkich, które się zapowiedziały. A niezapowiedziane serdecznie zapraszamy :)
Mam nadzieję, że świetnie się bawiłyście dziewczyny:) I że wypiliście zdrówko nie tylko za Ryśka;-)
UsuńA ja czekam z niecierpliwością co będzie dalej :) super
OdpowiedzUsuń