Luthien zrobiła krok w tył, gdy
zwierciadło pociemniało i uspokoiło się. Nadal nie dowierzała, że mogła go
ujrzeć, że patrzyła w oczy Thorina, że słyszała go! I te rany, paskudne rany na
ciele, które chciała opatrzyć, wycałować, ukoić jego ból… Do oczu napłynęły jej
łzy i wszystkie emocje, które w sobie trzymała, wybuchnęła. Osunęła się na
ziemię i płakała, długo i głośno. Galadriela dopiero po kilku minutach podeszła
do niej, usiadła obok i objęła ją ramieniem.
- Jest silny – powiedziała
kojącym, cichym głosem – Przetrwa wszystko, jeśli tylko będzie to robił z myślą
o tobie.
- Ale dlaczego on, dlaczego…
Niczym na to nie zasłużył!
- Widzisz, Luthien, taki jest
świat. Jeśli ktoś jest dobry, mądry, kochają go inni, to ma też wielu wrogów,
którzy za wszelką cenę spróbują go stłamsić, zniszczyć… Ale Thorin na to nie
pozwoli, to była dla niego próba, chwila słabości, podczas której chciał ulec
żądaniom Thranduila, lecz kiedy okazało się że jemu chodzi o ciebie, Thorin
wygrał z samym sobą. Widziałaś, że walczył o ciebie, jesteś dla niego
ważniejsza niż Arcyklejnot, zrozum to!
- Nie, to niemożliwe… - szepnęła
Luthien – Thorin wiele razy podkreślał, że nie ma nic ważniejszego niż
Arcyklejnot, cały czas dawał mi do zrozumienia, że nigdy nie będę pierwsza…
- Robił to, by nie ulec słabości.
By nie pozwolić, żeby cokolwiek mogło zagrodzić mu drogę do odzyskania
ojczyzny. Tak naprawdę odkąd cię poznał, bogactwa Ereboru stopniowo traciły dla
niego wartość. Teraz uświadomił sobie, że to nie Arcyklejnot jest sercem Góry…
- Ale… Jeśli nie Arcyklejnot, to
co!?
- Ty, moja droga… Serce Góry od
zawsze było sercem Thorina, ale ty zmieniłaś jego priorytety. Teraz ty jesteś
jego sercem, choć ten uparty krasnolud nigdy nie przyzna się do tego głośno.
Jesteś najważniejszą osobą w jego życiu, i uwierz mi, że cokolwiek będzie
musiał przejść, zrobi to właśnie dla ciebie.
- Nie mogę w to uwierzyć… Thorin
mnie kocha…?
Galadriela z tajemniczym
uśmiechem kiwnęła głową. Luthien ponownie popłakała się, a pani Lorien
podniosła ją i zaprowadziła do komnaty, gdzie dziewczyna prawie natychmiast
zasnęła.
***
Thorin obudził się po długim
śnie, wypoczęty i spokojny. Gdy otworzył oczy, pierwszym co ujrzał był
zaciekawiony wzrok hobbita, wbity w niego z celi naprzeciwko. Z bólem podniósł
się z podłogi i podpełz bez sił do swoich krat.
- Coś mnie ominęło? – zapytał
Bilbo, lustrując dokładnie Thorina – Kiedy zasypiałem, byłeś piękny, młody i
zakochany. Teraz wyglądasz jak swój własny pradziadek w chwili śmierci. Co
robiłeś w nocy?
- Próbowałem rozmawiać z
Thranduilem – z oporem wyznał krasnolud.
- Co… Ty!? To niemożliwe!
- Prawie zabiłem tego obślizgłego
gada… Wiesz, czego chciał? Chciał Luthien! Chciał Luthien w zamian za wolność!
MOJĄ Luthien!!!
- Żartujesz, tak? – Bilbo nie
wierzył w to, co słyszał, i był przekonany że Thorin miał zły sen albo
pomieszało mu się w głowie.
- Nigdy nie żartuję, jeśli o nią
chodzi – warknął krasnolud – Chciałem nas stąd wyciągnąć i byłem gotów na
ustępstwa, chciałem zapłacić temu… ścierwu. Ale on powiedział, że nie chce
klejnotów, że chce Luthien, że kiedy mu ją oddam, wypuści nas… Bilbo, nie
uwierzysz co poczułem. Rzuciłem się na niego i chciałem go udusić, ale
strażnicy mnie odciągnęli, a wtedy on… kazał mnie wychłostać. Ledwie żyłem po
ich zabawie… Ale wtedy stało się coś dziwnego.
- Co? Bo nie mogę sobie wyobrazić
nic dziwniejszego niż to, że chciałeś pertraktować z tą żmiją!
- Bilbo, ona do mnie przemówiła…
Przysięgam, że rozmawiałem z Luthien – przekonywał przyjaciela Thorin – Mówiła
do mnie, nie widziałem jej ale słyszałem…
- Pewnie byłeś wyczerpany po
torturach i wydawało ci się – Bilbo powątpiewał w to, co opowiadał mu krasnolud
– Takie rzeczy się nie zdarzają!
- Mówiła że jest w Lothlorien u
królowej elfów, że mają tam jakieś zwierciadło, dzięki któremu mnie widzi… Przysięgam,
że mówię prawdę! Wydawało mi się, że przez moment widzę panią Lorien, uwierz mi
że nie wymyśliłem tego!
- Tak, Thorinie, wierzę – dla
własnego spokoju rzucił Baggins, ani trochę nie wierząc jednak w opowieść
krasnoluda.
- Wiesz, była taka piękna, ale
płakała… Nie mogłem tego znieść. To było straszne. Choć czułem, że chce mi coś
powiedzieć, było coś co próbowała dać mi do zrozumienia ale nie wiem nawet, jak
to się stało, że…
- Jesteś zmęczony, odpocznij –
powiedział Bilbo – Wyśpij się, niedługo wrócą Tauriel z Legolasem i ruszymy do
Samotnej Góry.
- Myślisz, że tam dotrzemy? – z
nadzieją patrzył przed siebie Thorin.
- Tak… Obiecuję ci, że tego
dokonamy. Ale odpocznij, potrzebujemy zdrowego na ciele i umyśle przywódcy, a
nie cienia krasnoluda.
Thorin uśmiechnął się z
wdzięcznością do hobbita i ułożył głowę na zwiniętych ubraniach. Mimo, że czuł
się wypoczęty, oczy od razu zamknęły mu się i ponownie zasnął. Bilbo z obawą
spoglądał na poranionego przyjaciela; czy to możliwe, że fizyczny ból był tak
silny, że odebrał mu rozum? Czy Thorin oszalał? Bał się o niego bardzo,
szczególnie w obliczu wiadomego wszystkim faktu, że mężczyźni z rodu Thorina
mieli skłonność do obłędu…
***
Celeborn, Galadriela i Elrond
zgromadzili się w jednej z komnat, pozostawiając śpiącą Luthien pod opieką
Arweny. Niepokoił ich brak wiadomości od Gandalfa i przeczuwali, że grozi mu
ogromne niebezpieczeństwo. Mimo faktu, że wyruszył do Dol Guldur wraz z
Radagastem,
obawiali się że nawet dwóch potężnych czarodziejów może sobie nie
poradzić z niesamowicie silną czarną mocą, która skryła się w ruinach fortecy.
Kiedy zaczęli rozmawiać, do pomieszczenia wpadł z krzykiem i rozwianym włosem
Radagast.
- Wróg! Nieprzyjaciel powrócił! –
mówił nerwowo – Gandalf w niebezpieczeństwie!
Elrond wstał natychmiast i
podprowadził czarodzieja do okrągłego stołu, przy którym siedzieli.
- Spokojnie, przyjacielu,
opowiedz dokładnie co się dzieje.
- Kazał mi wracać, powiadomić
panią Lorien że czyha tam coś złego, niebezpieczeństwo, czarna siła, że to może
być pułapka! Kiedy byłem na granicy Lothlorien, dogonił mnie motyl i przekazał
wiadomość od Gandalfa.
- Jak brzmiała ta wiadomość? –
dopytywała Galadriela. Radagast spojrzał na zebranych przerażonym wzrokiem i
szepnął złowieszczo:
- Sauron…
Po twarzach wszystkich przeszedł
cień. Więc największy wróg, najgorsze zło wrócilo do Śródziemia… Zbyt dobrze
pamiętali ostatnie spotkanie z Sauronem, by teraz być spokojnymi. Myśl ta
napawała ich serca strachem, lecz ani myśleli zostawić przyjaciela w potrzebie.
- Ruszamy tam jutro z rana –
zarządził Celeborn – Radagaście, jeśli chcesz, pójdziesz z nami. Arwena
zostanie z Luthien tu, w naszym pałacu. Cokolwiek by się nie stało, czarna siła
nie ma tu dostępu. Uratujemy Gandalfa i unieszkodliwimy Saurona.
- Skąd pewność, że nam się uda? –
powątpiewała Galadriela.
- Nie mamy pewności – odparł jej
mąż – Ale nie mamy też prawa opuścić Mithrandira. Elrondzie?
- Tak, masz absolutną rację.
Odbijemy Gandalfa i wtedy dopiero udamy się do Thranduila. Chyba że ty,
Galadrielo, zechciałabyś udać się do niego sama…
- Nie ma mowy. Nie zostawię was w
tej sytuacji – zapewniła – Sauron musi sobie przypomnieć, kim jest królowa
Lothlorien…
Cała czwórka spojrzała na siebie
znacząco. Wojna nadchodziła wielkimi, głośnymi krokami. Nie myśleli jednak, że
umknie im tak ważna sprawa, jak powrót samego Saurona… Jak to możliwe, że dotąd
żadne z nich tego nie zauważyło?
***
Po kilku dniach podróży Legolas i
Tauriel dotarli z powrotem do pałacu w Mrocznej Puszczy. Bardzo obawiali się
konfrontacji z królem, a przede wszystkim tego, co dzieje się z krasnoludami.
Tauriel drżała z niepokoju o Kiliego, ale także o Thorina, bardzo nie chciała
aby okazało się że zdenerwował Thranduila do tego stopnia, że znowu był
torturowany. Podczas gdy Legolas udał się do ojca zrelacjonować wyprawę i spróbować
wywrzeć na nim wrażenie, jakby był nastawiony przeciw krasnoludom, Tauriel
pobiegła do lochów. Było późno, więc więźniowie spali. Elfka uklękła przy
kratach Kiliego i patrzyła w jego uśmiechniętą, spokojną twarz. Poczuła
nieznajome dotąd ciepło w sercu i dziwną, niewytłumaczalną radość. Chciała
wsunąć dłoń przez kraty i dotknąć go, lecz był za daleko. Popatrzyła na niego
przez chwilę i wstała cicho, by nikogo nie zbudzić. Otworzyła celę Thorina i
weszła do środka. Jeszcze spał, ale usiadła przy nim i dotknęła jego ramienia.
Nie miał na sobie koszuli, więc mogła dojrzeć jego plecy. Rany mogły mieć kilka
dni, co znaczyło, że krasnolud miał bliskie spotkanie z Thranduilem… Lekko
potrząsnęła ramieniem Thorina, aż ten obudził się.
- Tauriel! – krzyknął, a ona
uciszyła go gestem – Tauriel, wróciłaś… Dlaczego tak długo?
- Lepiej ty powiedz mi, co
zrobiłeś że Thranduil prawie cię zabił – elfka delikatnie dotknęła palcem jego
pleców, a krasnolud skrzywił się.
- Chciałem się z nim dogadać, ale
on…
- Co zrobiłeś!?
- Chciałem pójść z nim na układ,
ale on chciał mojej Luthien. Chciał Luthien w zamian za naszą wolność. Chyba
domyślasz się, co o tym sądzę i co mogłem mu powiedzieć…
- Przecież obiecaliśmy, że
wrócimy! – rzuciła z pretensją Tauriel – Miałeś czekać!
- Wiem… Ale nic mi nie jest. A ty
wróciłaś, więc wyciągniesz nas stąd! Wyciągniesz, prawda…?
- Oczywiście. Nie od razu, daj
nam jeszcze dzień albo dwa, musimy sprawić żeby Thranduil nie miał absolutnie
żadnych podejrzeń. A wtedy uciekniemy stąd razem. Ja i Legolas pójdziemy z
wami, damy wam konie, pomożemy wam dotrzeć tak daleko, jak sobie zażyczysz.
Jeśli będziesz chciał, dojdziemy razem do Samotnej Góry…
- Nie! – zaprotestował ostro
Thorin – To znaczy… Zrozum Tauriel, pomagasz nam, jestem ci wdzięczny, ale
nadal jesteś elfem. Nie bardzo wyobrażam sobie moment wejścia do Ereboru z tobą
i… synem Thranduila u boku. Wybacz.
- Rozumiem cię – elfka
uśmiechnęła się ciepło, poklepując krasnoluda po ramieniu – To wasz dom, wasz
moment i nie śmiałabym w nim uczestniczyć.
- Poczekaj… Jeszcze jedno. Jeśli
Kili… - Thorin zawiesił głos i spuścił oczy – Jeśli Kili będzie chciał mieć cię
przy sobie w tej chwili, nie stanę mu na drodze.
- Co ty… Co ty mówisz!?
- Skończmy tę rozmowę, Tauriel. I
tak powiedziałem więcej, niż bym chciał…
- Nigdy nie pozwolę, żeby Kili
wpadł na tak głupi pomysł – zapewniła elfka – Nie martw się.
- Jeśli będzie miał taki kaprys,
zaciągnie cię tam siłą, i nie będę miał nic do powiedzenia. Ja też
wprowadziłbym tam ze sobą Luthien…
- Luthien to zupełnie inna
historia. Wiesz, ona jest niesamowita – westchnęła Tauriel – Kocha cię tak
mocno, że o mało mnie nie zabiła za tę naszą niewinną zabawę na początku…
- Bardzo niewinną – na twarzy
krasnoluda wykwitł ironiczny uśmieszek – Szkoda, że moja wojownicza księżniczka
się na tobie nie zemściła… Powiedz, co u niej?
- Jest w dobrych rękach. Tęskni
za tobą tak bardzo, że do tej pory nie wiedziałam, że tak w ogóle można. Pani
Galadriela miała zabrać ją do magicznego zwierciadła tuż po naszym wyjeździe z
Lorien, Luthien tak bardzo chciała cię zobaczyć…
- Więc to zdarzyło się naprawdę –
Thorin rozpromienił się – Tak, słyszałem ją, rozmawialiśmy… Nie wiesz nawet,
jak mi jej brakuje…
- Domyślam się. Cóż, muszę już
cię opuścić, pozwól że pójdę przywitać się z Kilim.
- Jasne. Tauriel, zapamiętaj
jedną rzecz… Jeśli mój ukochany syn będzie cierpiał z twojego powodu choć przez
chwilę, zabiję cię. Nie ma dla mnie ważniejszej rzeczy na świecie oprócz
Luthien, Kiliego i Filiego. Traktuję ich dwoje jak moje własne dzieci, jestem
gotów dla nich zabić… i za nich zginąć.
Tauriel uśmiechnęła się nieswojo,
słysząc słowo „syn”. Doskonale wiedziała, że Luthien jest w ciąży, ale nie
miała prawa powiedzieć tego Thorinowi… Skoro nie wspomniał o tym ani słowem,
widocznie Luthien nic mu nie powiedziała. Więc i ona nie może się w tej sprawie
odezwać. Z drugiej strony jednak bardzo nie chciała mieć przed nim tajemnic, i
wyobraziła sobie jego wściekłość, gdyby za kilka miesięcy dowiedział się, że
wszyscy dookoła wiedzieli o ciąży Luthien i zatajali to przed nim. Ale przecież
to nie jej sprawa, nie mogła w zastępstwie za matkę oznajmić ojcu, że zostaną
rodzicami. Zmieszana, czym prędzej wstała i bez słowa poszła do celi Kiliego.
Poruszał się niespokojnie przez sen, a w końcu powoli otworzył oczy. Pierwsze,
co ujrzał, to nachylona nad nim piękna twarz elfki. Wyciągnął dłon i dotknął
jej policzka.
- Tauriel… Tęskniłem…
- Ja za tobą też, mój mały –
odparła – Jak się masz?
- Teraz dobrze – Kili podniósł
się z zimnej posadzki i chwycił ręce ukochanej – Kiedy stąd uciekniemy?
- Niedługo… Jutro, może pojutrze.
- Byle jak najszybciej – szepnął
krasnolud, nachylając się ku jej twarzy – Jesteś tak piękna… Piękniejsza niż
miliony gwiazd na niebie…
- Kili…
- Nie wiem, co na to mój wujek,
moja mama, ale… Tak cię kocham, Tauriel…
Krasnolud przyciągnął ją bardzo
blisko siebie i zbliżył do niej swe usta. Przez chwilę wpatrywali się w siebie
niepewnie, jakby z obawą, że robią coś złego. Czuli się, jakby łamali jakiś
zakaz, jakby przekraczali granicę, której przekroczyć nie można. Szczególnie,
że dwie cele dalej siedział Thorin, a gdzieś ponad nimi był Thranduil. Ale
uczucie, które ich tak nagle połączyło, było silniejsze niż wszystko inne. Kili
delikatnie pocałował rozchylone usta Tauriel, z każdą sekundą zwiększając moc
swego pocałunku. Kiedy w końcu elfka objęła go za szyję, krasnolud chwycił ją
mocno w talii i przycisnął do siebie. Pierwszy raz była tak blisko
jakiegokolwiek mężczyzny, zawsze była tylko dowódcą straży i nigdy nie myślała
nawet, że mogłaby z kimś być, kochać kogoś… A teraz, za sprawą Kiliego,
wszystko zaczynało się zmieniać. Jej życie zaczynało się zmieniać. Sprawiła to
miłość do krasnoluda i jego cudowny pocałunek… Gdy oderwali się od siebie,
patrzyła na niego przestraszona.
- Nic się nie bój – szepnął Kili
– Wszystko będzie dobrze. Już niedługo tylko ty i ja…
Tauriel zerwała się i czym
prędzej wyszła, zakluczając kraty. Szybko wybiegła z lochów, po drodze
napotykając Legolasa. Wyglądał na przygnębionego. W pierwszej chwili elfka
pomyślała, że Thranduil domyślił się wszystkiego i chce ich ukarać.
Przestraszona, odciągnęła przyjaciela w ustronne miejsce.
- Co się stało? – zapytała –
Powiedz prawdę. Już po nas?
- Nie – uspokoił ją Legolas –
Choć mam wrażenie, że nadal jest podejrzliwy. Wysłuchał mnie i wydaje się, że
jest przekonany co do naszych czystych zamiarów, ale tak jak mówię, nie zmażemy
od razu pierwszego wrażenia. Będzie patrzył nam na ręce, dlatego musimy działać
ostrożnie.
- Co teraz?
- Tauriel, zaczekamy do jutra.
Jutro późnym wieczorem ojciec urządza ucztę. Ty oficjalnie będziesz pilnować
więźniów, co sprawi że odciągniemy od lochów strażników i wyślemy ich na ucztę,
a tak naprawdę wymkniesz się z pałacu, weźmiesz 7 koni, więcej nie można bo
będzie to zbyt podejrzane, jeśli ktoś to odkryje, i udasz się z nimi nad
wodospad. Zaczekasz tam na nas.
- Na was? – zdziwiła się Tauriel
– A wy… co zrobicie?
- To proste. Wypuszczę
krasnoludów i zejdę z nimi do piwnic. Tam nie będzie nikogo, bo też wszyscy
pójdą na ucztę. Wtedy każę im wejść do beczek i spuszczę zapadnią do rzeki.
Popłyną do ciebie, pomożesz im wydostać się z beczek, a wtedy wsiądziecie na
konie i udacie się w stronę Esgaroth.
- A co z tobą, Legolasie?
- Ja wezmę konia i was dogonię.
- Dobrze, ale jest w twoim planie
luka. Co, kiedy Thranduil zorientuje się, że nie ma krasnoludów i nie ma nas?
Wyśle w pościgu za nami całe swoje wojsko!
- Masz rację, tego nie
przewidziałem… W takim razie pójdę do ojca i powiem, że krasnoludom udało się
uciec, i że jadę z tobą w pościg. Powinien dać się nabrać… Przekonam go,
Tauriel!
- Miejmy nadzieję, że tak będzie…
Wierzę, że nam się uda. Rozmawiałam z Thorinem, twój ojciec chciał wymiany.
Wolność za Luthien. Nie muszę ci chyba mówić, jak Thorin zareagował, i co w
odpowiedzi na to zrobił Thranduil…
- Tauriel… Nie wiedziałem, że mój
ojciec jest tak podły – szepnął z żalem w głosie elf – Nie poznaję go… Jak
mógł… Nienawidzę go!
- Legolasie, nie zrobił ci nic
złego…
- Czyni zło wszystkim dookoła! –
krzyknął – A ja jestem częścią tego świata, który mój własny ojciec ma za nic!
Sieje nienawiść wszędzie i…
- Spokojnie, już dobrze – Tauriel
objęła przyjaciela ramieniem – Zmienimy to wszystko, w miejsce jego podłości
zaczniemy czynić dobro. Zaczniemy od krasnoludów. Możemy zmienić świat,
wierzysz w to, prawda?
- Wierzę… I dziękuję ci, że
jesteś.
***
Elrond, Celeborn, Galadriela i
Radagast dotarli już do ruin Dol Guldur. Mrok spowijał wszystko dookoła,
forteca wyglądała jakby była opuszczona, jakby od lat nie było tam żywego
ducha. Powoli kroczyli do przodu i czuli w powietrzu potężną, czarną magię.
- Tu pułapka – mruczał pod nosem
Radagast – Pułapka, niebezpieczna, groźna pułapka…
- Gdzie ostatnio widziałeś
Gandalfa? – zapytał Elrond.
- O tu, przy tej kępie martwych
krzewów. Dalej wszedł sam.
- Rozjaśnijmy nieco atmosferę –
szepnęła Galadriela, wymawiając po tym ciche, elfickie zaklęcia. W dłoni
dzierżyła niewielki, kryształowy przedmiot, z którego zaczęło płynąć jasne
światło.
- Wchodzimy – zarządził Celeborn
– Raz na zawsze rozprawmy się z Cieniem…
Pewnym krokiem ruszyli w stronę
wejścia fortecy. Im bliżej byli, tym większa moc w dziwny sposób odpychała ich
w tył, jednak Radagast poradził sobie z tym problemem, zdejmując ciężkie
zaklęcie. Ich oczom ukazał się wielki, przeraźliwie czarny cień, w środku
którego płonęła początkowo niewielka, ognista łuna, która z każdym krokiem
stawała się większa. Wiedzieli już ponad wszelką wątpliwość, z kim przyszło im
się zmierzyć. Stali naprzeciwko samego Saurona…
***
W umówionym czasie Legolas i
Tauriel zaczęli wprowadzać w życie swój plan. Ryzyko było dość duże, ale
zabrnęli za daleko, żeby się wycofać, zresztą bardzo zależało im na pomocy
krasnoludom. Tauriel zwolniła ze służby strażników, którzy z radością udali się
na królewską ucztę. Wtedy elfka poinstruowała więźniów, że mają być cicho i
czekać na Legolasa. Kiedy upewniła się, że sala, na której odbywa się uczta,
jest zapełniona, i wszyscy bawią się w najlepsze, udała się do królewskich
stajni. Niezauważona, zabrała ze sobą 7 koni i czym prędzej popędziła z nimi w
stronę wodospadu. Legolas w tym czasie pilnował, aby nikt im nie przeszkodził,
a jeśli zobaczył jakiegoś elfa wędrującego po pałacu, natychmiast wysyłał go na
królewską ucztę. Tym sposobem oczyścił okolice lochów i piwnice, i mógł już
rozpocząć realizować swoją część planu. Podszedł do celi Thorina i otworzył ją.
Krasnolud zerwał się z podłogi, patrząc na niego podejrzliwie.
- Co robisz? – zapytał.
- Wychodzicie stąd – odparł
Legolas – Bądźcie cicho, zaprowadzę was w bezpieczne miejsce, skąd będziecie
mogli wyjść.
- Jaką mam pewność, że mogę ci
ufać?
- Zaufałeś Tauriel? Musisz ufać i
mnie. Nie martw się, zadbaliśmy o wszystko, dziś odbywa się uczta u mojego ojca
więc pałac jest pusty, wszyscy skupili się w sali na najwyższym piętrze.
- Cóż… Jestem w szoku, dziękuję
że nam pomagasz – wyznał Thorin – Ale… Nie boisz się?
- Nie – Legolas był pewny siebie
i tego, co robi – Nie boję się. To, co robię, jest słuszne, mam poparcie króla
Celeborna, królowej Galadrieli i pana Elronda, nie boję się mojego ojca, jeśli
o to pytasz. Pomogą nam, będą tu niedługo po naszej ucieczce. Zresztą, to nie
czas na dyskusje, wychodzisz czy zostajesz tu na wieczność!?
Thorin bez słowa opuścił celę, a
Legolas w mgnieniu oka uwolnił resztę jego towarzyszy.
- Gdzie moja kobieta? – nerwowo
rozglądał się Kili – Nie chciałem ciebie, chciałem Tauriel!
- Zamknij się, albo cię
zaknebluję – syknął Legolas – Rób co mówię, albo jako jedyny zostaniesz tu,
zamknięty na klucz!
- Nie bądź taki pewny siebie, Tauriel
mnie kocha!
- Jak widzisz, Tauriel tu nie ma,
więc ode mnie zależy twoje życie.
- Róbcie, co mówi! – rozkazał
Thorin – Bez dyskusji!
Elf spojrzał na Kiliego z
wyższością i wyprowadził krasnoludów z lochów. Powoli, stąpając możliwie jak
najciszej, zawędrowali do piwnic. Tam stanęli w kręgu i wszyscy patrzyli na
swojeo wybawcę.
- Wejdziecie do beczek –
zarządził Legolas.
- Że co!? – krzyknął oburzony
Bombur – Po moim trupie!
- Chętnie ci w tym pomogę!
- Nie dam się wsadzić do beczki!
– upierał się rudobrody krasnolud – To uwłaczające!
- Jeśli w ogóle znajdziemy beczkę
w twoim rozmiarze… - mruknął Bofur.
- Jak ja będę tam oddychać? –
Dori zaczął nerwowo krążyć i oglądać beczki.
- To kpina! Wyprowadź nas stąd,
albo skręcę ci kark! – krzyczał Dwalin.
Legolas spojrzał niecierpliwie na
Thorina.
- Zrób coś z nimi, albo w tej
chwili pójdę po mojego ojca!
- Cisza! – rozbrzmiał głos
przywódcy – Wszyscy do beczek, zrozumiano!?
- Chyba żartujesz! – Bibo tupnął
nogą – Jak mnie wsadzisz siłą, to…
Nie zdążył dokończyć zdania, bo
Thorin chwycił go za kamizelkę i wrzucił do beczki, sam wślizgując się do
kolejnej. W ślad za nim podążyli jego siostrzeńcy i cała reszta głośno
narzekających krasnoludów. Nieskutecznie uciszani przez Legolasa, w końcu
zostali spuszczeni zapadnią wprost do zimnej rzeki o rwącym nurcie. Elf
tymczasem pobiegł na salę, gdzie odbywała się uczta. Podszedł do swego ojca i
nachylił się nad nim.
- Ojcze, więźniowie zbiegli –
szepnął mu do ucha – Nie wiem, jak to się stało…
- Jesteś nieudolny! Jak mogło do
tego dojść! – krzyknął król, jednak syn uspokoił go.
- Ciszej, nie przerywaj uczty…
Tauriel pilnowała ich, ale przed chwilą znalazłem ją nieprzytomną przed celą
Dębowej Tarczy. Twierdzi że została uderzona w tył głowy i straciła
przytomność, a wtedy zapewne udało mu się zabrać klucze i uwolnić się. Gdybym
był przy niej…
- Gdzie mogą być?
- Wszędzie, ojcze. Ale nie martw
się, Tauriel już ruszyła w pościg, jadę za nią, nie pozwolimy żeby nam uciekli…
- Weźcie ze sobą kilku
wojowników…
- Nie ma potrzeby! – zdenerwował
się Legolas – Damy radę, zaufaj nam. Dorwiemy krasnoludy i przyprowadzimy do
ciebie, przysięgam…
Thranduil patrzył na syna nieco
podejrzliwie, ale w końcu machnął ręką z obojętnością.
- Niech tak będzie – westchnął
ciężko – Wracajcie czym prędzej…
Legolas skłonił się i pobiegł
wprost do stajni, gdzie dosiadł konia i popędził w kierunku wodospadu. Tam już
dotarły krasnoludy, którym Tauriel pomagała wydostać się na brzeg. Mimo
głośnych narzekań, byli wdzięczni za uratowanie. Z pomocą elfów dosiedli
wysokich koni po dwóch: Kili dosiadł się do Tauriel, Legolas wziął do siebie Bilba,
Dwalin jechał z Balinem, Ori z Dorim, Nori z Bifurem, Bofur z Bomburem, Gloin z
Oinem, a Thorin z Filim. Niezwłocznie ruszyli w stronę Esgaroth.
- Wujku… Jak się czujesz? –
zapytał troskliwie Fili.
- Lepiej, już prawie nie boli.
- Cieszę się, ale… Wiesz, o co
pytam. Jak czujesz się wewnątrz, w środku… w sercu, wujku.
- Nie jest łatwo, synu… Wiesz,
jak jest dla mnie ważna. Brakuje mi jej z każdym dniem coraz bardziej…
- Pytałeś Tauriel, co u niej?
- Tak, wszystko dobrze… Elrond
otoczył ją opieką – westchnął Thorin – Ale nie ma mnie przy niej, więc nie ma
pewności czy jest bezpieczna…
- Tak mi przykro, że musisz się z
tym zmagać. Wiem, że jest ci wystarczająco trudno z całą sytuacją, ale odkąd
nie ma Luthien…
- Radzę sobie. Dziękuję ci za
troskę.
- Wujku, mam obowiązek troszczyć
się o ciebie i opiekować się tobą. Jestem twoim siostrzeńcem…
- Pewnego dnia będziesz królem –
oznajmił poważnie Thorin – Cieszę się, że tak dojrzałym i odpowiedzialnym
królem, bardziej niż ja.
- Wujku, ale…
- Tak, Fili, nadajesz się do tego
jak nikt. Ja zawiodłem zbyt wiele razy… I jeszcze pewnie zawiodę. To ty
powinieneś zasiąść na tronie Durina.
- Wujku, nie będę tego słuchał! –
zaprotestował Fili – Skończ tak mówić! Ty jesteś naszym królem, nie rozumiem
dlaczego tak nagle straciłeś pewność siebie… Zawsze byłeś dumny, świadomy swego
pochodzenia i możliwości, silny, a ostatnio strasznie przygasłeś… Nie takiego
ciebie znamy! Nie do takiego przywódcy jesteśmy przyzwyczajeni! Ja i Kili całe
życie patrzyliśmy na ciebie jak na święty obraz, byliśmy i nadal jesteśmy tobą
zafascynowani i bezgranicznie oddani, chcemy żebyś znowu pozbierał się i
pokazał wszystkim, kim jest władca Ereboru, król spod Góry, największy spośród
potomków Durina! Weź się w garść, wujku, i pokaż im wszystkim!
Thorin z rozczuleniem spojrzał w
niebo. Tacy siostrzeńcy to skarb, jaki niezwykle trudno znaleźć w tym świecie,
i choćby dla nich powinien być taki, jakim był kiedyś. Dumnym, dostojnym królem
i nieustraszonym, silnym wojownikiem. Aby nadal mieli skąd czerpać wzorzec, by
mogli przygotować się do roli monarchy, która na nich w przyszłości czeka.
- Dziękuję, Fili – powiedział
głębokim, poruszonym głosem – Przysięgam, że wrócę. Taki, jakim byłem. Zrobię
to dla ciebie, mój synu…
Zamilkli, bo nie potrzebowali
więcej słów. Znów poczuli między sobą tę niezwykłą więź, nie tylko rodzinną, tę
niesamowitą relację ojca z synem, ale też i dwóch dojrzałych, świadomych
mężczyzn, wojowników o ojczyznę, o wolność, o swe dziedzictwo. Thorin zdawał
sobie sprawę, że bez Filiego nie zdziałałby wiele, że to on jest teraz jego
podporą i prawą ręką. Owszem, kochał Kiliego równie mocno, ale ten zdawał się
być pochłonięty zupełnie innymi sprawami…
- Mmm… Pachniesz konwaliami –
wymruczał młody krasnolud, wtykając nos we włosy Tauriel i zaciągając się
mocno. Elfka uśmiechnęła się pod nosem.
- Nie widziałam konwalii od pół
roku – powiedziała rozbawionym głosem.
- To mogą być też fiołki. Albo…
tak, to zapach świeżego bzu. Macie bez w tej… W tej podłej wiosce?
- Podła wioska!?
- A jak nazwać miejsce, w którym
nas więziono? Piekło? Też może być. Tak czy inaczej, w przeciwieństwie do
Thranduila, pięknie pachniesz.
- Skąd wiesz, jak pachnie
Thranduil? – roześmiała się Tauriel.
- Podejrzewam że siarką, albo…
wiesz, byłem kiedyś w miejscu, gdzie hodowano świnie. Tak wyobrażam sobie
zapach twojego króla. Patrząc na niego, wyobrażałem sobie wielką, tłustą,
nadmuchaną świnię. I tak myślałem sobie, jak wyglądałby nadziany na rożen i…
- Kili! – krzyknęła elfka –
Przerażasz mnie!
- A co gdybym powiedział, że…
- Może lepiej nic już nie mów.
- Tauriel! Żądam zmiany
przewoźnika!
- Nie masz wyboru, słodki
maluchu.
- Wujku, zabierz mnie od niej! –
pisnął przeraźliwie Kili.
- Trzeba było uważniej wybierać
towarzyszkę życia – odparł uśmiechnięty Thorin – Kochaj i cierp, mój mały.
- Święte słowa – poparła go
Tauriel – Wasza wysokość, upomnij swego siostrzeńca. Właśnie nazwał Thranduila
nadmuchaną, tłustą świnią, a to słowa niegodne następcy tronu.
- Ależ nie po to uczyłem go całe
życie szczerości, żeby go teraz ograniczać!
- Nie ma tu nikogo normalnego? –
elfka załamała ręce – Fili, może ty…
- Ja nazwałbym go… przerośniętą,
zmutowaną krzyżówką goblina z orkiem – Fili uśmiechnął się uroczo do ukochanej
swego brata – I ta jego śmieszna korona… Zdaje się, czy zrobił ją z
zeschniętych badyli?
- Wiesz, synu, niektórzy
mężczyźni muszą powiększać swoje ego poprzez takie dodatki, i przedłużać swoją…
Eee, dobrze, nie powiedziałem tego – Thorin ledwie stłumił w sobie śmiech – My
nie musimy niczego udowadniać, ale taki biedny, elficki król… Tauriel,
właściwie dlaczego Thranduil nie ma żony? Bądź co bądź, z kimś musiał tego
Legolasa stworzyć.
- Jego żona odeszła za Morze tuż
po narodzinach Legolasa – opowiadała elfka – To temat tabu. Ale po kątach
szepcze się, że już drugiego dnia po zawarciu małżeństwa miała dość…
- Wszystko jasne. Biedna kobieta
nie wytrzymała, a on bez niej… Może gdyby miał kogoś…
- Wujku, kto by chciał go
dotknąć? – wtrącił Kili – Nie jest tobą ani mną, więc nie miej złudzeń. ŻADNA
szanująca się kobieta nawet na niego nie spojrzy.
- Jesteście okrutni!
- Nie bardziej niż ty, Tauriel –
odparował Thorin – Moje plecy nadal cię pamiętają.
- Myślałam, że to zamknięty
temat…
- Wujku daj jej spokój, przecież
przeprosiła – bronił ukochanej Kili – Luthien wycałuje ci te twoje plecy jak
tylko ją odbijemy, i szybko się zagoi.
- Uważaj, co mówisz! – upomniał
go starszy brat – Nie zapominaj się!
- A ty co, zazdrosny? Mały
blondynku? Oj, zapomniałem że mój braciszek nie ma kobiety, musimy to uszanować
i nie wspominać o MIŁOŚCI przy nim…
- Kili… Zamknij się! – przywołał
do porządku siostrzeńca Thorin – Może i nie ma kobiety, ale więcej rozumu niż
ty, i dziwię się Tauriel że dokonala takiego wyboru!
- Też się sobie dziwię – elfka
posłała Filiemu uwodzicielskie spojrzenie, a potem wybuchnęła śmiechem.
- Ha ha, zabawne… Dobijcie mnie
jeszcze! Dobijcie! A to i tak JA mam najpiękniejszą kobietę w Śródziemiu!
- O ile się nie mylę, JESZCZE jej
nie miałeś – złośliwie wytknął Thorin – I ostrożnie używaj słowa
„najpiękniejsza”, dobrze?
- Chciałem… Chciałem powiedzieć…
Oprócz Luthien, oczywiście – bąknął speszony Kili.
- Co powiedziałeś!? – krzyknęła
Tauriel.
- Na Durina… Co mam mówić, żeby
wam obojgu dogodzić! – młody krasnolud rozzłościł się z bezsilności – Fili,
pomóż bratu!
- Ja? Przecież ja nie mam
kobiety, nie mogę wypowiadać się na temat miłości oraz piękna Tauriel i
Luthien! Co ja się tam znam…
- Zdrajca!
- Smarkacz!
- Dobrze, chłopcy, wystarczy tych
żartów – uspokoił siostrzeńców Thorin – Kili, od lat powtarzam ci, abyś nauczył
się ogłady i opanowania. A Fili znajdzie swoją miłość, zasługuje na najlepszą
kobietę w Śródziemiu.
- Wujku, przecież nie odbiję ci
Luthien… Ani temu dzieciakowi Tauriel. A lepszych nie ma.
- Znajdziesz, synu, albo i ona
cię znajdzie, jak Luthien mnie... A wtedy zobaczysz, że życie jest naprawdę
przepiękne.
Na twarzy Thorina wykwitł błogi
uśmiech. Tak, chwile z Luthien były bez wątpienia najpiękniejszymi w jego
życiu. Tak bardzo pragnął jeszcze kiedyś zaznać jej ciepła i miłości… Miał
ogromną nadzieję, że kiedyś to nastąpi.
-------
Notka: Autorem opowiadania jest Kate. Opowieść oparta jest na postaciach z filmu „Hobbit: Niezwykła podróż” i nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Do zilustrowania opowiadania użyto screenów i przyciętych screenów Kate z filmów „Hobbit: Niezwykła podróż” i „ Hobbit: Pustkowie Samuga”.
Świetna część ! Kili ma coraz lepsze teksty :) piszesz już kolejną część ? Julia
OdpowiedzUsuńDroga Julio, ja na okrągło piszę dalej, to nie jest tak że stworzenie kilkunastu stron zajmuje mi tylko jeden wieczór, codziennie powstaje coś, jednego dnia może powstać 7 stron, a drugiego tylko 3 linijki. Dlatego nigdy właściwie nie przestaję pisać, nie robię przerw (czasem jedno, dwudniowe dla komfortu psychicznego), bo to mijałoby się z celem. Pisząc opowiadania, trzeba pisać je na okrągło, tak jak wena pozwala, bo nagle może jej zabraknąć i wtedy jak bym wyglądała przed czytelnikami, gdyby nie było kolejnej części tylko dlatego że przerwałam pisanie, a potem zbrakło natchnienia?
UsuńAle cieszę się, że Ci się podoba :)
Przepraszam jeśli uraziłam ... :) bardzo mi sie podoba ale ciągle jestem ciekawa Filiego i Wiadomości od Luthien do Thorina :)J.
UsuńNie, nie uraziłaś, odpowiadam tylko na pytanie :) Co do Filiego to koncepcja całkowicie mi się zmieniła i nawet imię jego wybranki musiałam zmienić od wcześniej założonego. Ale na pewno będzie ciekawie.
UsuńLiczę na to ;) Oj naprawdę ? Już nie mogę się doczekać :) nie możesz już jutro dać kolejnej części ? XD a Luthien ? kiedy się wygada Thorinowi ?powiedz chociaż do jakiej rasy będzie należała wybranka Filiego <3 :) J.
UsuńNie mogę nic powiedzieć, bo gdybym to wszystko zdradziła, nie byłoby sensu dalej pisać, bo wszyscy wszystko by wiedzieli.
Usuńkurde czuję się tak jakbym czekała już na kolejny sezon Gry o Tron :) wiem , że będzie ale nie mogę się już doczekać ... chciałabym wszystko na hura XD jak to mówią .Julia
UsuńA ja nie chcę wiedzieć, co będzie dalej. To świetna zabawa zastanawiać się, co Kate nam szykuje na kolejny tydzień i czy nasze wyobrażenia są takie same. :)
UsuńProblem "Gry o tron" można na szczęście jeszcze łatwo rozwiązać, bo twórcy filmu nie wyszli poza napisane już książki:)
Masz rację ale np. Ja dopiero teraz zaczynam czytać książki do Gry o Tron :) a co do opowiadań to masz w 100% rację :)
UsuńKate dzisiaj na polskim musieliśmy opisać opowiadanie , które czytam w domu więc nie mogłam się powstrzymać i wybacz ale opisałam twoje dzieło i wyszło ok :)
NOWY RYSUNEK (2) dostałam inspiracji na lekcji j.polskiego :) (Przepraszam , że jest narysowana na kartce w kratkę ale nie miałam innej pod ręką )J.
http://ereborworld.tumblr.com/image/85816698779
Cieszę się, że wybrałaś moje opowiadanie, nikt nigdy nie omawiał mnie jeszcze na lekcjach języka polskiego... Az mi głupio :) Mam nadzieję, że nie przysporzyłam Ci złej oceny i nauczyciel(ka) nie pytała się, co za brednie czytasz :)
Usuńbyła trochę zdziwiona bo nie sądziła , że ktoś może wymyślać własną wersję Hobbita . dostałam 5- więc jest ok XD musiałam fragment przeczytać więc wybrałam ten kiedy Thorin spotyka Luthien :) Wszystko dzięki tobie :) XD pisz dalej bo nie tylko mnie się podoba :p J.
UsuńNo proszę, Legoś jest jednak odrobinę zazdrosny o Tauriel, dlatego tak ostro reaguje na Kiliego przy uwalnianiu z lochów. Dzięki, Kate jak zwykle za tekst.
OdpowiedzUsuńLonka
Czy zazdrosny... Może raczej jako nadzwyczaj spokojny elf, jest poirytowany hałaśliwym, zbyt pewnym siebie krasnoludem :)
UsuńI znowu: JEEJ!
OdpowiedzUsuńKolejna zachwycająca rzecz na umilenie sobie wieczoru.
Do Luthien może w końcu dotarło, że Thorin ją kocha. W końcu!
Galadriela ze swoim wyjątkowym sposobem przemawiania, lubię to. Jakieś takie "literackie" podejście do życia.
Genialne zdjęcie Radagasta. Ciągle mi się przypomina, jak powinien się zakończyć film:
https://www.youtube.com/watch?v=4pE-0NDR_70
Rozmowa Kiliego, Filiego, Thorina i Tauriel = KOCHAM
Nie mogę się doczekać, aż Fili się zakocha.
Do Jeanette: [J. ?] Nie zaglądaj :D
http://robin-hood-historia-verdica.blogspot.com
Cieszę się, że Ci się spodobało :)
UsuńFili zakocha się za tydzień, i będzie to dość... zaskakująca miłość, do bardzo zaskakującej kobiety.
O rajciu, jestem zdziwiona że o mnie pamiętałaś, dziękuję ślicznie :). Oczywiście nie posłuchałam i zajrzałam ;)
UsuńPs. Trudne imię, prawda? :P
Kate, uwielbiam zaskakujące miłości :). I w ogóle bardzo fajna część, po raz kolejny. I tak się składa, że jest ktoś, kto chciałby Thranduila. Ja bym chciała, już ja bym go poskromiła ;)
Jeannette
Och, to muszę złamać Ci serce, Jeannette... Za tydzień Thranduil też będzie miał swoje 5 minut, i na jaw wyjdzie tajemnica jego młodości - wyjaśni się, jak powstał Legolas :) NIC więcej nie zdradzę, paplam na prawo i lewo, bo mam długi jęzor, ale koniec :)
UsuńGenialne :) już mam zajęcie na wieczór :) J.(Julia)
UsuńI tak się kończy czytanie spoilerów: przestawianie zegarka tydzień do przodu, uderzanie głową o ścianę, ślinotok, chęć wkradnięcia się do komputerka Kate i zerknięcie, czy ona nie ma tam czego zapisane, i wiele innych rzeczy związanych ze świadomością, że prawdopodobnie najbardziej oczekiwany rozdział pojawi się dopiero za tydzień :<
UsuńPs. Do Jeannette - Przepraszam, zapomniałam napisać, żebyś nie nastawiała się na zbyt wiele, bo nie umiem pisać xD
Kate! Bardzo się cieszę, że Luthien w końcu upewniła się, że Thorin ją kocha.Teraz będzie jej łatwiej. I oby Thorin był "piękny, młody i zakochany" kiedy się w końcu spotkają :)
OdpowiedzUsuńRadagasta uwielbiam, a Twój jest świetny. Jakoś zupełnie umknęło mi, że przecież Śródziemie czeka jeszcze starcie z Sauronem, bo tak pochłonęły mnie losy krasnoludów.
Cieszę się, że Twój Bombur mówi, w przeciwieństwie do filmowego. A Thorin pakujący Bilba do beczki ... bezcenne:)
Końcowa scena - chylę czoła!
Teraz się zastanawiam, po raz nie wiem już który - czy Bombur w filmie naprawdę nie wypowiedział ANI jednego słowa? Toż to barbarzyństwo na tak wspaniałej postaci!
UsuńA Radagasta również uwielbiam, więc i za tydzień się pojawi. To ciekawa, ale i bardzo mało wykorzystana w filmie postać. Choć w książce go nie było ;) A z Sauronem sobie nasz dzielny czarodziej poradzi... Będzie miał w obstawie trójkę dostojnych elfów i Gandalfa, i wszystko będzie dobrze :)
Bombur NIE mówi w filmie. Cudnie galopuje do domu Beorna, używa brzuszyska w celach bitewnych ( podobnie jak naczyń:)) i robi beczkę-ninja, co jest jakąś rekompensatą. :)
UsuńJuż zacieram łapki na większą dawkę Radagasta.
Hej, Kate ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, że po tak długim czasie mam już sentyment niekończący się dla twojego fanfiku, więc mam nadzieję, nie urazi cię, jeśli trochę pozrzędzę (jak zwykle zresztą)? ;)
1. „- Nie mogę w to uwierzyć… Thorin mnie kocha…?”- no się obudziła nasza księżniczka. A swoją drogą podziwiam ją, że się aż tak angażowała. Sypiać z facetem bez zobowiązań i w dodatku nie mając pewności, że kocha, to jak iść na Caradhras bez... Boromira! ;)
2. Kili i Tauriel- to słodkie, ale jak można kochać kogoś, z kim gadało się zaledwie parę godzin? A może nawet tylko minut??
3. Po co Thranduilowi Luthien?? Co on by robił z tą „Calineczką??” Chyba tylko tak gadał, żeby dopiec Thorinowi...?
4. Thranduil tak łatwo dał się podpuścić?? Przecież chyba jasne, że elfy sztuk 2 nie złapałaby 13 wojowniczych krasnoldów! (mniejsza o Bilba;))
Answer me, babe! ;)
http://24.media.tumblr.com/2cb77137e9f9dd31f34ac50d760a98ba/tumblr_n4yohf4N831qfdneyo4_400.gif
1. Robin, przeżyłaś kiedyś taką wielką, skomplikowaną miłość pełną wątpliwości? Że jednego dnia jesteś pewna, drugiego już nie tak bardzo, a trzeciego facet rani cię tak że zabiłabyś go i tracisz wszelkie złudzenia, żeby w końcu dziesiątego dnia obudzić się jak księżniczka i stwierdzić, jak powyżej przytoczyłaś?
Usuń2. O to pytaj Jacksona.
3. Robiłby dokładnie to, co Thorin z nią robi. Tylko bardziej w stylu hardcore.
4. Thranduil był na uczcie. Na ucztach pije się alkohol.
Tyle ode mnie:)
Robin, Twoja konsekwencja jest imponująca :)
UsuńFajnie jest przeczytać odmienną opinię, ale pamiętaj, że mówimy tu o Thorinie. Przy nim nic nie może być na pół gwizdka, bez iskier, targających emocji i trzęsienia ziemi, dlatego rozumiem Luthien. A Thranduil ... no cóż... to blondynka, co wiele tłumaczy :)
Eve ma rację, mowa jest tu o Thorinie, który walczy ze swoimi demonami i który nie biegał po łące w okrzykiem na ustach „Luthien kocham cię!”, więc skoro tak przenikliwa istota jak Galadriela mówi, że Thorin kocha Luthien, to nie dziwię się dziewczynie, że ta nie do końca może w to uwierzyć, tym bardziej, że kiedy był z nią podkreślał, że Arcyklejnot jest dla niego najważniejszy. A poza tym, i to jest najważniejsze, to jest opowieść Kate, która ma prawo do swojego spojrzenia na te postacie w końcu to jest fanfik oparty na postaciach Tolkiena. Więc proszę Robin, wyhamuj swoje „zrzędzenie” jak to nazywasz.
UsuńOj tam, niech sobie Robin zrzędzi. Ja lubię czytać jej komentarze i są już teraz dla mnie integralną częścią środowego wieczoru: opowiadanie Kate i zrzędzenie Robin :). Kate pisze to, co jej się podoba, bo to jej opowiadanie i jej wizja, a Robin prezentuje swoją wizję i dla mnie to jest ok.
UsuńA co do wątku romansu pomiędzy Kilim a Tauriel, to moim zdaniem to najgorszy pomysł Jacksona na jaki w ogóle kiedykolwiek wpadł. Jest beznadziejnie ukazany, niczym z taniego romansidła i kompletnie do niczego nie pasuje. Na razie staram się ograniczać w opiniach, bo historia nie jest jeszcze zakończona, ale i tak nie było to dobre posunięcie. Podoba mi się postać Tauriel i rozumiem motywy wprowadzenia postaci kobiecej do filmu, ale wolałabym ujrzeć niepokorną elfkę, która pragnie zwyciężyć zło i widzi coś więcej niż czubek własnego nosa, i podąża za krasnoludami w imię wyższych wartości, chęci ratowania świata, a nie dlatego, że jej się krasnolud spodobał.
Jeannette
No jasne, że będę zrzędzić (jeśli natrafię na moment wymagający mojego zrzędzenia ;)) Jak już wiele razy podkreślałam- moje wypowiedzi to nie jest krytyka. I chciałam, żeby było to odbierane w kategorii żartu i zabawnej ironii.
UsuńKate- jeśli jednak powiesz, że traktujesz to opowiadanie śmiertelnie poważnie
i każde słowo na "nie" cię rani, to się naprawdę "zamknę".
Również ty Aniu- jeśli powiesz, że na Twoim blogu nie wolno wypowiadać się na żaden temat w inny sposób niż w samych superlatywach, to wezmę to sobie do serca.
Pytanie tylko czy uczciwe jest pisanie czegoś innego niż się myśli :P Bo, że to nie ma sensu, to pewne.
Co do Tauriel, Janette, mam te same odczucia. Czy jeśli w filmie pojawia się kobieta, to zaraz musi uwikłać się w jakiś romans??? To chore.
Robin, moja droga - oczywiście, że nie rani mnie każde słowo na "nie", wbrew pozorom trudno mnie zranić, czasem czuję się jakbym była odarta z uczuć. Chodzi nam o coś innego, bo za każdym razem wysuwasz te same argumenty, czepiasz się (bez urazy, ale czepiasz się i dobrze o tym wiesz:)), że to Thorin jest nie taki, jaki Ci się podoba, a to Luthien jest nie taka, i za każdym razem mówisz to samo, a my już o tym dobrze wiemy, że masz takie zdanie :) Ja mam wrażenie, że co tydzień muszę Ci odpisywać na Twoje zarzuty to samo, bo dotyczą one co tydzień tego samego. Robin, oczywiście udzielaj się, bo dla mnie jako autorki miło wiedzieć że mimo wszystko ktoś to czyta, ale mam osobiście wrażenie, że czytasz, ale Cię to męczy, że nie podoba Ci się większość rzeczy, ale nadal mimo to czytasz, nie wiem dlaczego. Nie obraź się, ale po prostu tak można odczytać Twoje niektóre wypowiedzi, a ja bardzo nie chciałabym, żeby czytanie tych bzdur było dla Ciebie torturą :) Ale zapewniam Cię, cieszę się że tu jesteś, mimo że zrzędzisz i się czepiasz.
UsuńTo co, "widzimy" się jutro? :)
Ej, no bez przesady. Po pierwsze to nie żadne zarzuty, a po drugie "czepiam się" tylko aktualnie napisanych fragmentów. A w jaki sposób mam je komentować, skoro mam inne zdanie?? Dla mnie taka forma odpowiedzi jest zabawna, ale skoro dla Ciebie i innych nie, no to z tym skończę. Trzeba było tak od razu. I fakt. Na początku to Twoje opowiadanko było b. fajne, wciągające, nieprzewidywalne, ale teraz rzeczywiście męczy mnie trochę ta historia. Same romanse. Za dużo słów o miłości. Ckliwe. I wszystko zmierza do oczywistego końca- "i żyli długo i szczęśliwie". Nie lubię takich historii. Gdzie się podziały te wszystkie błyskotliwe wątki poboczne dotyczące innych krasnoludów? A Bilbo ogranicza się już tylko do gadek w stylu "Chcesz o tym pogadać?". Ale czytam, czytam, z sympatii, z przyzwyczajenia, z nadzieją, że będzie znów jak w początkowych rozdziałach.
UsuńAle Robin, ja nigdy nie ukrywałam co jest celem tego opowiadania. Od pierwszego rozdziału podkreślałam, że chodzi tu o ckliwy harlequin, bez ukrytych mądrości czy wzniosłych momentów bitewnych. Od początku mówiłam, że chcę żeby Thorin żył, i żeby żył obrzydliwie wręcz szczęśliwy. Wszystko inne masz albo w książce Tolkiena, albo w filmie Jacksona. Ja robię zupełnie INNĄ historię, i podkreślam to właściwie co tydzień. Przepraszam, że Cię rozczarowałam, ale widocznie nie do końca czytasz to, co w komentarzach i odpowiedziach bardzo jasno daję do zrozumienia. Można odnieść wrażenie (nie tylko ja takowe mam), że Tobie z zasady przeszkadza kobieta u boku Thorina, a mnie od początku tylko o to chodzi i chciałam, żeby była dokładnie taka jaka jest. Robin, jaki byłby sens, gdybym kopiowała to, co stworzył genialnie Tolkien? Żaden. Ja od początku podkreślam, że chcę pokazać tę nieznaną, obcą twarz Thorina (dokładnie, ckliwą, romantyczną, uczuciową i słabą) i na tym się skupiam. Ja po prostu NIE NADAJĘ SIĘ do pisania innych rzeczy niż podłe romansidła, i nie ukrywam tego.
UsuńJeszcze raz przepraszam, że Cię rozczarowałam, ale oczywiście jeśli masz ochotę - czytaj i czepiaj się dalej. Jeśli uraziło Cię to, co napisałam, to również przepraszam, i powtórzę - jak dla mnie możesz nadal komentować w sposób, jaki to robisz, absolutnie mnie to nie dotyka i nie obraża w żaden sposób, ale po prostu chcę, żebyś wiedziała, że niewiele się zmieni w moim sposobie pisania i treści.
Robin, przepraszam, że dopiero teraz odpisuję, ale RL mocno mnie ostatnio absorbuje, a chciałabym abyś wiedziała, że absolutnie nie zabraniam nikomu umieszczać tu swojego zdania. Zawsze uważałam i wciąż uważam, że ciekawie jest móc poznać spojrzenie na pewne sprawy inne od własnego.
UsuńTylko, że w tym przypadku Kate od samego początku mówiła jakie są jej intencje kiedy zaczęła tworzyć i dzielić się swoim fanfikiem.
Thorin tak się nastawia na Filiego jako następcę, że nie zauważa, że to w Kilim Durinowa krew krąży jak szalona - naprawdę trzeba mieć solidne ego, żeby nie przejmować się określeniem "mój mały" z ust kobiety, za którą się szaleje (na dodatek wyższej) - szczególnie, że wiadomo jak faceci są na tym punkcie przewrażliwieni (myślą, że im wielkość w jakość przejdzie).
OdpowiedzUsuńRobin:
Ad.1. Sypiać z facetem bez zobowiązań - czysta przyjemność (tak na marginesie), a Luthien zobowiązana się czuła przez swoją miłość i okazywała ją Thorinowi jak to tylko było możliwe. Jak każda zakochana kobieta chciała wierzyć, że jej miłość mu pomoże i że ją pokocha. Lubimy się łudzić, czasem się udaje.
Ad.2. Można! Zakochałam się w Ryśku już w trakcie oglądania 1-go odcinka Strike Back.
Uważam, że u Kate ich związek nie razi, a charakter Kiliego czyni to soczystym i smakowitym - u PJ scena,gdy Tauriel leczy Kiliego woła o pomstę do nieba - sztuczność i bezsens do potęgi n.
Ad.3. Thranduil mi pachnie pejczami, zniewoleniem i dyscyplinowaniem - musi być tak jak on chce - a fakt, że miałby to, czego Thorin pragnie bardziej od Arcyklejnotu sprawiałby, że chodziłby w stanie ekstazy nawet bez korzystania z wdzięków Luthien.
Ad.4. Thranduil po pierwsze pił, po drugie wyobrażał sobie co zrobi z Luthien na oczach Thorina i mózg mu się zlansował od tych planowanych rozkoszy i procentów.
Podoba mi się bardzo - postacie są żywe i współczesne w bardzo starym, nieistniejącym (?) świecie.
Zosiu - właśnie to szaleństwo Kiliego przeraża wujka, zresztą sam Kili chyba z 2-3 części temu powiedział, że nie chce być królem bo zna siebie i wie, że w kilka dni rozwaliłby całe królestwo na proch. Nie ma to jak samokrytycyzm :)
UsuńI zgadzam się z Twoimi punktowymi wyjaśnieniami, Zosiu, co do każdego słowa. A szczególnie punkt 3 - dokładnie o tym myślałam.
I cieszę się, że związek Kili/Tauriel w moim wydaniu Ci się podoba. Nie chciałam, żeby był za bardzo napompowany, sztuczny, bo byłby nie do strawienia. Zresztą, i tu jeszcze słowo na temat o którym wspomniała Robin - w relacji Kili/Tauriel nie ma wielkich wyznań i Bóg wie czego. Jasne, jeszcze w lochu Kili powiedział jej, że ją kocha, ale to tylko tyle - pamiętajmy, że była to sytuacja dość jeszcze dramatyczna, atmosfera była jaka była, ale przecież potem, kiedy jechali na koniach, wszystko odbywa się już w atmosferze żartu, przekomarzanek i radości - więc jeśli nie akceptujesz słowa "miłość", Robin, uznajmy że jest to po prostu zauroczenie przystojnego faceta piękną kobietą, z wzajemnością. A że są młodzi, nowocześni i wyzwoleni, to niechże robią co im się podoba! A poza tym - miłości od pierwszego wejrzenia (niekoniecznie rozmowy) się zdarzają, tak jak mówi Zosia.
1. Kate- tak. Przeżyłam. Dosłownie- "przeżyłam" ;) I już więcej takiej przeżyć nie chcę, bo taka "miłość"- to nie żadna miłość, tylko jedna wielka ściema :P Nadaje się jedynie na scenariusz dla filmowych romansów. I w dodatku nie najlepszy ;)
UsuńZosiu- każdy ma prawo do własnego zdania ;)
2. Kate- przecież to Twój fanfik ;)
Zosiu- no jasne- zakochać się można. Ale kochać- nie można ;)
3. Wydaje mi się, że Thranduil z wersji Kate gardziłby śmiertelniczką. Za wysokie progi itd... I wolałby raczej (sorry za dosadność) przelecieć Smauga niż ją :D
4. A co z jego wrodzoną przebiegłością? Poza tym sądzę, że miał mocną głowę, po tu latach picia... zaprawiony był! ;D
Robin, pozwól, że Cię zacytuję: Kate- przecież to Twój fanfik ;)
UsuńI to właściwie wystarcza za cały komentarz. :)
Robin, przykro mi że masz może złe doświadczenia, ale uwierz - są ludzie, którzy przeżyli taką właśnie miłość i są szczęśliwi. Znam nawet osobiście. To tylko Twoje zdanie, że jest to ściema i bzdura na scenariusz dla kiepskich romansów.
UsuńA co do punktu 2 - odesłałam do Jacksona, ponieważ to ON pierwszy zajął się tym nieprawdopodobnym dla Ciebie związkiem, ja tylko go nieco... podrasowałam. I nie uważam, że zrobiłam źle i jest to niewiarygodne.
A punkt 3 - Thranduil w mojej wersji jest bardziej ludzki, niż może się wydawać.
Cieszę się, że masz swoje zdanie i nie podążasz za głosem tłumu, ale może tłum czasem też ma rację? I nie warto uznawać swojego zdania i doświadczeń jako jedynych i nieomylnych?
Sure. Fine. Whatever.
OdpowiedzUsuń;)
Dzięki za radę, ale jednak pozostanę poza tłumem.
Cudnie się czytało :) aż się chce więcej i więcej..a tu znów trzeba czekać tydzień na kolejną część.. cały czas zastanawiam się jaki będzie BIG END.. osobiście nie lubię tzw. happy endów, wolę jak historia kończy się niedopowiedziana albo jakąś tragedyjką, ale tu aż chcę przeczytać, że żyli długo i szczęśliwie:) tyle, że chyba byłoby to zbyt proste :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobało :) A ja akurat lubię happy endy, nie kryję się z tym i nie pozwolę, aby Thorin skończył inaczej.
Usuń"żyli długo i szczęśliwie i mieli dużo dzieci.."
OdpowiedzUsuńtak masz rację Kate, po tym wszystkim coś się Thorinowi od życia należy..:-)
Jak zwykle świetna część :D Nie mogę się doczekać jak Thorin spotka się z Luthien :P Mam nadzieję, że będzie się działo. Kate jesteś niesamowita :) Jeśli mogę zapytać ile Ty masz lat?? Wiem, że kobiety nie powinno się pytać o wiek, ale chciałabym wiedzieć ;D
OdpowiedzUsuńA czy to ma jakieś znaczenie? Czy odbiór mojego opowiadania będzie inny, jeśli okaże się ile cyferek mam na karku? :)
UsuńNie, nie ma znaczenia, ale wiesz kobieca ciekawość ;D Wiesz niektóre osoby mimo swoich nastu lat są bardziej dojrzałe od nie jednego "dorosłego" ;)
OdpowiedzUsuńNastu to ja już nie mam, ale i do Ryśka mi trochę brakuje, podobno jestem dojrzała ale czasem czuję się jak mała dziewczynka - ale to każda kobieta chyba tak ma :)
UsuńZdradzisz w końcu, ile to wiosen masz już za sobą?? ;P Czyżbyś miała już te dwadzieścia lat? Czasami dobrze jest się poczuć jak mała dziewczynka, niekiedy tak trzeba ;)
UsuńSzczerze, uważam że nie jest to miejsce na tak osobiste wyznania mimo wszystko ;) Nie mam problemu z moim wiekiem, ani z tym, kim jestem, ale pewne rzeczy lepiej zostawić dla siebie. Nie jest zresztą ważne to, ile mamy, ale na ile się czujemy, prawda? :)
UsuńOk już Cię nie będę męczyć ;) Całkowicie się z Tobą zgadzam. Mam nadzieję, że nie uraziłam Cię tymi pytaniami? :)
UsuńNie jest łatwo mnie urazić, naprawdę :) A jeśli są jakieś inne pytania, niż te o treść fanfiku, zapraszam do napisania na maila, jest na moim profilu.
UsuńNaprawdę mi się podoba piszesz przepięknie życzę weny :D
OdpowiedzUsuń