środa, 21 maja 2014

"Serce Góry", fanfik autorstwa Kate, część 16.

Poprzednia, piętnasta część tutaj.


Jednak zanim zaczniecie czytać, chciałabym Was poinformować, że Kate zaczęła publikować swoje opowiadanie na Wattpad. Mam nadzieję, że dzięki temu więcej osób będzie mogło cieszyć się talentem Kate. Prace Kate znajdziecie tutaj.   


Luthien leżała pośrodku pachnącej, wysokiej kępy trawy, patrząc na stokrotki, które trzymała w dłoniach. Słońce ogrzewało ją przyjemnie, przedzierając się przez gęste korony drzew. Było jej cudownie, czuła ruchy swojego dziecka, te niespokojne kopnięcia w brzuch, i uśmiechała się, odprężona.
- Jestem z tobą – mówiła, gładząc swój zaokrąglony brzuch – Zawsze będę. Tatuś też chciałby być tu z tobą, ale poszedł odzyskać nasz dom. Kiedyś ci o tym opowie… Usiądziesz z nim przed kominkiem, tata weźmie cię na kolana, przytuli i opowie o swoich przodkach, o smoku, i o tym, jak go pokonał i odebrał to, co kiedyś mu zabrano. Tata dba o nas jak nikt inny na świecie, robi to dla nas, wiesz? Tęskni za nami. Nie opowiadałam ci jeszcze o tym, ale twój tatuś jest najwspanialszym krasnoludem na świecie, wielkim, dostojnym królem, który kocha wszystkich swoich poddanych i za każdego oddałby życie, tak samo jak za nas. Jest niesamowity. Zobaczysz, kiedy przyjdziesz na ten świat, pokochasz go od razu tak samo mocno, jak ja. Nie da się go nie kochać… Obiecuję ci, że niedługo tatuś po nas wróci i wszystko będzie dobrze.
Bardzo chciała wierzyć w to, co mówiła do swego dziecka, choć jej serce przepełniał strach. Im dłużej była daleko od Thorina, tym mocniej bała się o niego. Miała nadzieję, że Legolas i Tauriel już uwolnili krasnoludów i hobbita z lochów Thranduila i maszerują teraz na Samotną Górę. Czuła, że powinna z nim być, ale nie mogła w tej chwili nic zrobić. Czekała cierpliwie, i wciąż marzyła o tej chwili, kiedy wreszcie go spotka…
***

4 konie galopem pędziły w stronę światła, opuszczając mroki ruin Dol Guldur. Nie zatrzymywały się jeszcze przez długi czas, aż poczuły, że czarna moc się ich nie ima, że rozpływa się i znowu czują świeże powietrze. Zatrzymały się dopiero po wschodniej granicy Mrocznej Puszczy, za rozkazem Galadrieli. Królowa elfów podeszła do wierzchowca, na którym Radagast podtrzymywał wycieńczonego Gandalfa, i wspólnymi siłami ułożyli go na miękkiej trawie. Żył, ale był na skraju wyczerpania, osłabiony przede wszystkim potężną, czarną magią. Radagast nachylił się nad nim i mamrotał niezrozumiałe zaklęcia, po których Gandalf otworzył oczy.
- Witaj przyjacielu – Celeborn chwycił jego dłoń i pomógł mu usiąść – Nawet nie wiesz, jaka to dla nas radość, widzieć cię całego.
- Co z Sauronem? – dopytywał nerwowo, ledwo łapiąc oddech.
- Odszedł w cień – uśmiechnął się Elrond – Przypomniał sobie moc królowej Galadrieli. Co prawda nie mamy pewności, czy kiedyś jeszcze nie odrodzi się… Ale na razie unicestwiliśmy go, myślę że na długi czas.
- Los Saurona zależy od Jedynego Pierścienia, a ten, choć nie wiadomo gdzie, nadal istnieje. Jedyną szansą na zniszczenie zła jest zniszczenie Pierścienia w Górze Przeznaczenia – mówiła cichym głosem Galadriela – Ale nie zajmujmy się teraz tym, ważne że jesteś z nami. Mithrandirze, udamy się teraz do Thranduila. Stało się coś złego, i musimy interweniować. Pomóc Thorinowi…
- Co z nim!?
- Został pojmany przez Legolasa, syna Thranduila, i wtrącony do lochu – opowiadał Elrond – Kiedy ten zrozumiał swój błąd, było już za późno. Nasz krasnoludzki przyjaciel nie potrafi utrzymać języka za zębami, stąd spotkały go kilkakrotne tortury. Legolas i jego przyjaciółka, Tauriel, przybyli do nas po pomoc, obiecaliśmy że pójdziemy do Thranduila, lecz oni musieli wrócić tam i narażając się, uwolnić krasnoludy i małego hobbita. Sądzę że są już w drodze, tak więc my musimy wypełnić naszą część misji. Gandalfie, wszystko zmierza ku dobremu.
- A co z Luthien? – czarodziej poderwał się z miejsca – Miała być u ciebie!
- Jest w Lorien pod opieką mej wnuczki, Arweny – uspokoiła go Galadriela – Mithrandirze, Luthien jest w ciąży. Nosi pod sercem potomka Durina…
- To… To naprawdę… Nie może być! – Gandalf uśmiechnął się triumfalnie – Wiedziałem, co robię! Thorin o tym wie?
- Nie, i może lepiej żeby powiedziała mu dopiero po wszystkim, osobiście…
- A jeśli nie zdąży!?
Zapanowała cisza. Wszyscy patrzyli na siebie, zdając sobie sprawę że tak naprawdę misja Thorina może zakończyć się niepowodzeniem, ale nie chcieli dopuszczać tego do siebie.
- Zdąży – uciął temat Celeborn – Zadbamy o to. Gandalfie, pomożemy krasnoludom tak bardzo, jak będzie to konieczne. A na razie zajmijmy się naszym niepokornym Thranduilem.
***
Wędrowcy dotarli po krótkim czasie do Miasta na Jeziorze, zwanego inaczej Esgaroth. Nie mieli problemu z wejściem, ponieważ był z nimi syn władcy Leśnego Królestwa – w innym przypadku obecność trzynastu krasnoludów z hobbitem byłaby bardzo dziwna i raczej niezbyt mile widziana. Legolas jednak zapewnił im spokojne przejście i zakwaterowanie w mieście. Po całym Esgaroth od razu rozniosły się plotki o przybyciu niespotykanych gości; szeptano, że jest wśród nich wnuk danego króla spod Góry. Od razu przypomniano sobie o dawnych przepowiedniach.
- Słyszeliście? – mówiono – Powrócił władca srebrnych źródeł! Przepowiednia się spełnia!
- Jaka przepowiednia? – zdziwił się młody, ponury jegomość. Ludzie dookoła patrzyli na niego ze zdumieniem i rozbawieniem.
- Och Bardzie, jakiś ty głupi… Podziemny król nad króle, Pan wydrążonych skał i władca srebrnych źródeł odbierze to, co miał – wyrecytował jeden ze staruszków, a po chwili resztę dopowiedział drugi:
- Korona błyśnie złotem, w stu harfach zabrzmi dzwon - a w górskich grotach echo powtórzy dawny ton. W pas się pokłonią lasy, i źdźbła zielonych traw, a złoto i diamenty popłyną rzeką wpław.
- Tak, już pamiętam – szepnął Bard - Zaszemrzą pieśń strumienie, zaszumi las i bór - i radość zapanuje, gdy zjawi się Król Gór. Już pamiętam… Ale mówiono też gorsze rzeczy! Kiedy wejdą do Góry i zbudzą smoka… Miasto spłonie!
- Nie pleć bzdur! Dość mamy twojego pesymizmu i czarnowidztwa!
- Ale to niebezpieczne… Niebezpieczne!
Ludzie przestali go słuchać, aż w końcu zrezygnowany, udał się do domu. Tymczasem krasnoludy wraz z hobbitem rozgościli się w domu, który został im udostępniony. Thorin uważnie rozglądał się dookoła siebie.
- Do Dnia Durina niewiele czasu… Zostaniemy tu dwa dni, nabierzemy sił i ruszamy – zarządził, zdejmując płaszcz – Legolasie, dziękuję ci. Możecie wracać do domu…
- Nie mam gdzie wracać – uśmiechnął się ponuro elf – Ojciec zabiłby nas od razu. Chyba że… Elrond i reszta dotarli już do niego.
- Zostaniemy z wami aż do waszego wymarszu – dodała Tauriel – A wtedy zobaczymy, co dalej.
- Jeszcze raz wam dziękuję. Bilbo… Bilbo co robisz przy tym oknie?
Hobbit stał przy oknie wręcz przyklejony do szyby, i patrzył na coś z niedowierzaniem. Kręcił głową i zacisnął zęby, jakby był zły.
- Co ona tu robi… - syknął.
- Kto? – zapytał Balin.
- Co robi tu ta smarkula!?
- Bilbo, o kim mówisz?
Hobbit z wściekłością odkleił się od szyby i otworzył z rozmachem drzwi. Podparł się rękoma pod boki i krzyknął donośnie:
- Esmeraldo! Esmeraldo Tuk!!!
Niska, drobna postać odwróciła się i pisnęła z radości. Momentalnie zerwała się z miejsce i podbiegła z ogromnym rozpędem do Bilba, rzuciła mu się na szyję tak mocno, że wpadła wraz z nim do domu i wylądowali na podłodze.
- Bilbo, kochany mój, znalazłam cię! – krzyczała, obcałowując policzki hobbita – Tyle czasu!
- Stop! Esmeraldo Tuk, wstań ze mnie! Dwalinie, nie gap się tylko zdejmij ze mnie to babsko!
- Ja tam nie będę przeszkadzał twojej… narzeczonej? – parsknął śmiechem krasnolud.
- To żadna narzeczona! – wrzasnął Baggins – To moja rozwydrzona, smarkata kuzynka, Esmeralda Tuk! Zdejmijcie ją ze mnie!!!
Kili z Dwalinem chwycili Esmeraldę za ręce i podnieśli ją. Dziewczę odwdzięczyło się promiennym uśmiechem i grzecznym dygnięciem. Bilbo wstał z podłogi, otrzepał się i ze złością spojrzał na krewniaczkę.
- A teraz wytłumaczysz się, droga panno, zanim ten pan użyje swojego młota bojowego, skąd się tu wzięłaś i dlaczego nie pilnujesz mojej norki, jak obiecałaś!!!
- Bilbo, drogi kuzynie! – Esmeralda nie dostrzegała, bądź nie chciała dostrzec złości Bagginsa – Tak się cieszę, że cię znowu widzę!
- Esmeraldo Tuk!!!
- Dobrze dobrze, już mówię… Tęskniłam za tobą, i pragnęłam wyruszyć za tobą w świat, przeżyć przygodę!
- Zaraz, moment!!! KTO opiekuje się teraz moją norką!? – zatrwożył się hobbit. Esmeralda zaśmiała się cicho.
- Zainteresowana tym była stara Lobelia Sackville-Baggins…
- Dajcie mi miecz! Chcę umrzeć! – krzyknął dramatycznie Bilbo.
- Spokojnie, daj mi dokończyć! Poprosiłam o to Rosie Brandybuck.
- Od kiedy nie ma cię w domu, podła smarkulo?!
- Bo ja wiem… Od dwóch miesięcy.
- Jesteś… Jesteś nieodpowiedzialna!!! Wyruszyłaś SAMA w podróż przez CAŁE Śródziemie… Jesteś głupia, krnąbrna i nieodpowiedzialna!!!
- To samo mówiłem kiedyś o Luthien – westchnął Thorin, zerkając na Filiego, który jak zauroczony wpatrywał się w kuzynkę Bilba.
- Jak tu dotarłaś!? – kontynuował wzburzony hobbit – Nie uwierzę, że dotarłaś tu na własnych stopach!
- Nie, kuzynie, jestem sprytniejsza niż sądzisz – uśmiechnęła się pod nosem Esmeralda – Nieopodal gospody pod Rozbrykanym Kucykiem spotkałam grupę ludzi wędrujących do Dunlandu, zabrałam się z nimi, zabawiłam tam jakiś czas, potem pojechałam z innymi do Rohanu, bardzo przyjemne miejsce, ale byłam tam krótko, bo ludzie z którymi wędrowałam, spieszyli się do Gondoru. A z Gondoru wprost do Esgaroth. I tak mi się tu spodobało, że postanowiłam zostać i zaczekać na ciebie. Nie patrz tak na mnie, przecież wiedziałam jako jedyna osoba że zmierzasz do Samotnej Góry, więc i Miasto na Jeziorze zapewne albo miniesz, albo do niego zawitasz. I oto jesteś, z grupką krasnoludów i elfami, w życiu się tak dobrze nie bawiłam!
- Tak… Droga panno Tuk, jestem Thorin Dębowa Tarcza – z nieskrywanym rozbawieniem przedstawił się przywódca – I też muszę przyznać, że całkiem nieźle się dziś bawię.
- To pan jest królem! Wasza wysokość, jestem oszołomiona twoją… No, w każdym razie, wszystkim jestem oszołomiona. Jest pan najprawdziwszym królem!
- Jeszcze nie królem i… może nie „pan”, droga panno Tuk.
- Och, nigdy nie przechodziłam na „ty” z monarchą! Miło mi, jestem Esmeralda. A twoi przyjaciele?
- To Legolas, syn króla Thranduila, i Tauriel, oboje z Leśnego Królestwa, nasi przyjaciele – z uśmiechem przedstawiał wszystkich Thorin – Za tobą stoi najlepszy kucharz Śródziemia, Bombur, i jego brat Bofur. Dalej jest Bifur, Dori, Nori i ich młodszy brat Ori, obok nasz naczelny lekarz, Oin, i nasz skarbnik Gloin. Dwalin, Balin, ten przyklejony do Tauriel młodzieniec to mój młodszy siostrzeniec, Kili, a tu jest starszy, Fili.
Esmeralda obróciła się w stronę Filiego i oniemiała. Dość wysoki jak na krasnoluda, niesamowicie przystojny blondyn, który teraz stał jak wryty, wpatrzony w Tukównę. Teraz dopiero na spokojnie i uważnie mógł ocenić jej wygląd: była drobna i niska, jej okrągłą, rumianą buzię okalały złote, gęste loczki. Miała duże, niebieskie oczy i wydatne usta. Była po prostu piękna. Zupełnie niepodobna do marudnego hobbita, który zapewne najchętniej dałby jej porządne lanie, jako starszy kuzyn, za nieposłuszność i bezmyślne opuszczanie wygodnego domu. Ale ta dziewczyna była odważna, dzielna, a przy tym żywa i wesoła, zrobiła na Filim ogromne wrażenie.
Młody krasnolud podszedł do niej i ujął delikatnie jej rękę.
- Fili, do usług – powiedział, całując jej dłoń – Witamy, panno Tuk.
- Ojejku, najprawdziwszy krasnoludzki książę…
- Ja też jestem księciem, ja też! – krzyknął Kili, ale nikt go nie słuchał.
- Może panienka zjadłaby z nami? Dopiero przybyliśmy, Bombur właśnie miał przyrządzać kolację… Prawda? – Fili zwrócił się do grubego przyjaciela, który przytaknął i od razu zabrał się za gotowanie.
- Dość tego – rozzłościł się Bilbo – Smarkulo! Zawsze wiedziałem, że Tukowie to kłopoty, ale ty przekraczasz wszelkie granice!
- Ośmielę się przypomnieć, że również jesteś Tukiem – roześmiał się głośno Thorin – Bilbo, daj dziewczynie spokój, jak chodziło o Luthien, broniłeś jej zawsze i wszędzie, a własnej kuzynki czepiasz się jak rzep psiego ogona!
- Bo to smarkula! Bo Esmeralda to kłopoty! – miotał się Baggins – Bo…
- Bilbo, wędrowałam tyle czasu, żeby cię odnaleźć – dziewczynie udało się oderwać wzrok od Filiego i zwróciła się do kuzyna – Doceń to. Zawsze pragnęłam przygód, ale nikt mnie nie rozumiał. Myślałam, że chociaż ty…
- Ja po prostu oszaleję… Czy w tym zimnym, podłym mieście jest choć odrobina piwa!?
- Nori, Bofur, idźcie i zadbajcie o dobry trunek dla naszego przyjaciela – rozkazał Thorin – Kili… Kili nie uwieszaj się na Tauriel! Kili, to wątła kobieta, a ty przecież swoje ważysz!
- Jakoś jej to nie przeszkadza!
- Bo zatykasz mi usta i nie dajesz dojść do słowa! – roześmiała się elfka, odsuwając od siebie ukochanego.
- Pamiętaj, że pilnuję jej jak oka w głowie – zagroził Legolas.
- Wielkie rzeczy, zmiotę cię z tej ziemi jednym ruchem!
- Chłopcy, uspokójcie się… - westchnęła Tauriel i rozejrzała się dookoła – A gdzie jest Esmeralda?
Nim ktokolwiek zdążył to zauważyć, hobbitka wraz z Filim usiedli w kącie i rozmawiali o czymś zawzięcie, wpatrzeni w siebie. Thorin spojrzał z rozrzewnieniem na siostrzeńca… Wyglądało na to, że pisklęta wyfruwają mu z gniazda. Najpierw Kili zakochał się w elfce, co Thorin przełknął z ogromnym trudem, a teraz Fili zauroczył się kuzynką Bilba! Cieszył się ich szczęściem, jak każdy dobry ojciec, ale w głębi serca czuł smutek, że jego mali chłopcy wyrośli i już nie będą przychodzić do niego z problemami, żalami czy radościami. Przecież nie był w stanie zatrzymać ich przy sobie przez całe życie… A teraz dotarło do niego, że właściwie tego chciał. Tak naprawdę miał cichą nadzieję, że zasiądzie na tronie Ereboru, mając po obu stronach swoich ukochanych synów, którzy do końca jego dni będą wiernie przy nim trwać, i nigdy nic ich nie rozdzieli… No tak, ale przecież wszystko zaczęło się zmieniać w momencie, kiedy do jego świata wkroczyła Luthien. To ona pierwsza sprawiła, że zakończył się ten wspaniały etap, gdzie nic nie było w stanie rozdzielić tej wielkiej trójcy, trzech potomków Durina… Ale równocześnie zaczął się inny etap, równie cudowny. A to, że Kili i Fili znaleźli swoje drugie połowy, było naturalną konsekwencją tego, że i Thorin odnalazł swoje szczęście. Może gdyby nie Luthien, dalej byliby tylko oni, król i dwóch książąt… Ale przecież jej pojawienie się było dla niego największym błogosławieństwem, jakie mogło go spotkać w tym akurat momencie życia. I miał nadzieję, że tym samym będą Tauriel i Esmeralda dla Kiliego i Filiego…
***
Thranduil z wściekłością miotał się po swej komnacie. Teraz był pewien, że własny syn oszukał go, a on sam dał się podejść jak małe dziecko. Jak mógł mu uwierzyć! Jemu i tej strażniczce… Był naprawdę niesamowicie wściekły, i głośno dawał temu wyraz.
- Zdrajca! Przeklęty zdrajca, wyhodowany na własnym łonie! – krzyczał – I ta przeklęta Tauriel, przeciwstawili mi się, a ja takich rzeczy nie wybaczam… Zemszczę się, Legolasie!!!
- Mój panie – wetknął do środka głowę jeden ze strażników – Masz gości…
- Nie ma mnie! Nie przyjmuję nikogo! – wrzeszczał Thranduil – Zamknąć całe królestwo, podwoić straże, nie wpuszczać NIKOGO!!!
- Nas wpuścisz.
Król obrócił się momentalnie i ujrzał w drzwiach Galadrielę, a tuż za nią Celeborna i Elronda. Na samym końcu pochodu szli Gandalf i Radagast. Thranduil nie spodziewał się tak osobliwej delegacji, i zupełnie nie rozumiał, po co zjawili się w jego pałacu właśnie w tej chwili…
- Pani Galadrielo – powiedział z szacunkiem, ale i ze zdziwieniem, kłaniając się – Czemu zawdzięczam wizytę tak szacownych gości?
- Gdzie Thorin!? – huknął groźnie Gandalf. Thranduil spojrzał na niego z nieskrywaną złością.
- A co ciebie to obchodzi?
- Odpowiedz, kiedy pyta cię nasz przyjaciel – upomniał go Elrond.
- A od kiedy to ty mi rozkazujesz!?
- Zabrnąłeś za daleko, Thranduilu – oznajmił poważnym tonem Celeborn – Siejesz zło, nie różnisz się niczym od orków i goblinów, stajesz się podobny do Azoga Plugawego…
- A cóż to… Przybywacie do mojego królestwa, by mnie obrażać? Ubliżać mi? Straż!!!
Nic jednak nie wskórał, bo Radagast dwoma stuknięciami swego kostura zamknął wszystkie możliwe wejścia i, używając magicznych mocy, pchnął elfa na ścianę i przytrzymał go przy niej chwilę, po czym puścił, pozwalając by upadł na podłogę.
- Wzywasz straż do władcy sąsiedniego królestwa? Stałeś się podłym, egoistycznym wyrzutkiem, Thranduilu. Chciałeś potraktować mego męża tak, jak potraktowałeś Thorina… Jak można tak niegodnie potraktować króla, czyimkolwiek królem by był, powinieneś okazać szacunek! – ostro zareagowała na zachowanie Thranduila Galadriela – Nie myśl, że możesz teraz nas zamknąć, bo czegokolwiek byś nie zrobił lub nie rozkazał twoim strażom, nie ośmielą się uczynić niczego przeciwko dwójce potężnych czarodziejów i nam, władcom Lorien i Rivendell. Pogódź się z tym, Thranduilu, twoja tyrania się kończy.
- Nigdy nie pozwolę wam panoszyć się w MOIM pałacu!!!
- A ja nie pozwolę panoszyć ci się w Śródziemiu i niszczyć wszystkiego, co dobre! – Elrond w złości podszedł do Thranduila i chwycił go mocno za szaty – Unieszczęśliwiłeś własnego syna, co z ciebie za ojciec… Bo królem jesteś ŻADNYM!  Nie potrafisz rządzić, ale najbardziej boli to, że twój syn wstydzi się i boi własnego ojca!
- Nie wspominaj o nim… Jest zdrajcą!
- Jest uczciwym, dobrym, młodym chłopcem, sprawiedliwym. Myślisz, że nie dostrzega niegodziwości, których się dopuszczasz? – Galadriela odsunęła zdenerwowanego Elronda i stanęła naprzeciwko Thranduila, patrząc na niego tak przenikliwie, że ledwo mógł znieść to spojrzenie – Tak, wypuścił Thorina i jego przyjaciół, i zrobił to z naszego polecenia. Bo właściwie nikt nie wie, dlaczego ich uwięziłeś… Dlaczego aż tak nienawidzisz Thorina? Nigdy nic ci nie zrobił… Odpowiedz mi, dlaczego?
Dumny elf kulił się pod spojrzeniem Galadrieli, czując coraz większą presję z ich strony. Zatrząsł się ze złości i rzucił swoją koroną o podłogę.
- Ten krasnoludzki śmieć nigdy nie powinien być królem – warknął – Tak jak jego ojciec i dziadek. Chciwi, pazerni i egoistyczni…
- Tak samo jak ty, Thranduilu – odparł Celeborn – Jesteś taki sam, a nawet gorszy. Kiedy Thror wyrządził ci krzywdę? A kiedy zrobił to Thorin?
- To TY odmówiłeś im pomocy – dodał nerwowo Gandalf – Nie kto inny, jak wielki władca Leśnego Królestwa, który odwrócił się plecami do bezdomnych, głodujących, przegonionych z własnego domu smoczym ogniem sojuszników! Prosił cię o pomoc w obliczu tragedii, a ty…
- Miałem narażać swoich ludzi, by te brudne krasnoludy miały gdzie mieszkać!?
- Moi drodzy, pozwólcie zaproponować – odezwał się milczący dotąd Radagast – Widzę, że nie ma sensu rozmawiać z Thranduilem, więc może… Zostawmy go zamkniętego w jednym z jego lochów z moimi królikami o ostrych ząbkach i wielkich serduszkach… A wtedy udamy się pomóc krasnoludom.
- Nie uda wam się to! Moi ludzie nie pozwolą zrobić mi krzywdy! Pożałujecie!
- Twoi ludzie, Thranduilu, zrobią wszystko, co JA każę – powiedziała pewnie Galadriela – Twoje słowo przeciw mojemu, naprawdę, nie próbowałabym na twoim miejscu…
- Czego więc chcecie!?
- Uratować cię, zanim będzie za późno, i staniesz się plugawy niczym blady ork. Zanim stoczysz się w otchłań zła i podłości… Zrozum, że jesteśmy tu dla twojego dobra! Nie jesteś już tym Thranduilem, którym byłeś kiedyś – łagodniej już mówiła królowa elfów – Nie tym, który pojawił się na tym świecie i przyjaźnił się z każdym motylem, z każdym kwiatem, który rósł w ogrodzie jego rodziców… Nie tym samym, który poznał Niennę na łące, w której się zakochał i którą kochał tak mocno… Pamiętasz? Byłeś jeszcze młodym elfem, kiedy przyjechałeś do Lothlorien i poznałeś Niennę, którą jej matka zostawiła w naszym królestwie na wychowanie. Nie przeszkadzało ci, że nie była księżniczką, a zwykłą, prostą elfką, choć nadzwyczaj piękną. Pokochałeś Niennę od pierwszego spojrzenia, ona ciebie również. Pamiętasz, jak przyszedłeś prosić mnie i Celeborna o błogosławieństwo, o to by mogła zostać twoją żoną? Byłeś tak szczęśliwy i tak dobry. Co cię zmieniło… Miałeś wszystko. Tron po swoim ojcu, wiernych poddanych, piękną, kochającą żonę i ślicznego synka. Co cię zmieniło, Thranduilu!?
Jasnowłosy elf patrzył na Galadrielę z przerażeniem. Właśnie zajrzała na samo dno jego duszy, przywołała bolesne wspomnienia. Wyciągnęła z zakamarków jego zamrożonego serca to, co gnębiło go od długich lat…
- Nienna… - szepnął cicho, osuwając się na podłogę – Kiedy odeszła… Zabrała ze sobą moje serce. Zabrała je, bo oddałem je całe. Dlaczego ode mnie odeszła…
- Mój drogi, wiesz że nie zniosła presji bycia królową, pragnęła być z tobą, uszczęśliwić cię, ale przerosło ją to. Nie udźwignęła tego ciężaru… Sam pozwoliłeś jej odejść za Morze.
- Ale mogłem odejść z nią! – krzyknął rozpaczliwym głosem – Zostawić królestwo Legolasowi! Przecież tak bardzo ją kochałem… Ale byłem na nią tak zły, tak zły że nie potrafi tego unieść, że nie potrafi być ze mną! Zaślepiła mnie władza i złość na nią, złość że nie potrafi kochać mnie w taki sposób, jak ja ją kochałem… Pomyślałem, że skoro ona nie może dać mi miłości, jakiej potrzebuję, zrekompensuję to sobie nieograniczoną władzą. Dlatego pozwoliłem jej odejść za Morze i… codziennie tego żałuję.
- Thranduilu… Dlaczego nie przyszedłeś do mnie z tym problemem? Dlaczego nigdy nie powiedziałeś, tylko zmieniłeś się, stałeś się jak głaz bez serca!
- Codziennie mi jej brakuje – kontynuował – I codziennie tę pustkę wypełniam inaczej. Najlepiej się czuję, kiedy kogoś zamknę, torturuję, kiedy mogę wyładować to w negatywny sposób… Stałem się takim, jakim nigdy nie chciałem być! Mój syn pewnie mną pogardza… - dodał ze strachem.
- Twój syn czeka, aż się zrehabilitujesz – powiedział Celeborn, podchodząc do Thranduila – Jeszcze możesz wszystko naprawić, zmazać wszystkie złe uczynki dobrymi.
- Tak… Tak, masz rację! Zrobię jeden, ogromny dobry uczynek. Odpłynę za Morze, usunę się z tego świata, choćby jutro… Wyjdę na spotkanie mojej ukochanej, jestem pewien, że Nienna na mnie czeka…
- Posłuchaj, Thranduilu, mówiąc o rehabilitacji, myślimy o prawdziwym odkupieniu twoich win wobec krasnoludów – wyjaśnił Elrond, po czym poparł go Gandalf:
- Pomożesz Thorinowi odzyskać jego dom. Pomożesz mu, przeprosisz go i…
- On mnie zabije! Za wszystko, co mu zrobiłem… Ale może to i dobrze, nie zasłużyłem na nic innego…
- Nie, Thranduilu, Nienna czeka na ciebie, nie możesz umrzeć. A Thorin… Thorin jest mądrym krasnoludem, zrozumie I wybaczy ci. Znam go dobrze. Proszę, weź się w garść, pokaż że jesteś honorowy! Pokaż, że jest w tobie jeszcze cząstka dobra, którą możesz wykorzystać… Jeśli nie dla siebie, zrób to dla Nienny!
- Tak… Tak, dla Nienny – szeptał nerwowo elf – Tak zrobię. Pomogę Thorinowi, pomogę mu, pomogę… Ale po wszystkim oddam Legolasowi we władanie moje królestwo i odpłynę za Morze.
Wszyscy zebrani popatrzyli na skulonego, żałośnie wyglądającego Thranduila. W końcu się udało…
- Wiedziałem, że zmądrzejesz – przerwał chwilę ciszy Gandalf, pomagając mu wstać – Jesteś nam teraz bardzo, bardzo potrzebny…
- Jestem pewien, że wraz z twoją przemianą, odmieni się ten piękny niegdyś, zielony las – westchnął Radagast – Znowu wróci tu życie, szczególnie że przepędziliśmy zło z fortecy Dol Guldur. Możemy przywrócić harmonię w Śródziemiu, sprawić by ten świat znowu żył w zgodzie i pokoju… Ty jesteś jednym z najważniejszych elementów tej układanki, Thranduilu. Ty i Thorin. Pomóż nam zmienić bieg wydarzeń…
- Tak, pomogę – powiedział elf, prostując się i dumnie patrząc przed siebie – Choć będzie to ostatnia rzecz, jaką zrobię na tym świecie. Pomogę.
***
Po spokojnie spędzonej nocy Thorin obudził się dość szybko. Wszyscy jeszcze spali, a krasnolud z rozczuleniem patrzył na Kiliego, wtulonego w Tauriel jak małe, bezbronne dziecko. W drugim kącie Fili leżał tuż obok Esmeraldy, tylko nieśmiało trzymając ją za rękę. Thorin uśmiechnął się; jego mali chłopcy dorośli w błyskawicznym tempie. Postanowił wyjść na krótką przechadzkę. Dopiero świtało, więc miasto było ciche, nikt nie wychylił jeszcze nosa na zewnątrz. Korzystając z ciszy i napawając się wszechobecnym spokojem, Thorin udał się na drugi kraniec miasta, skąd był najlepszy punkt widokowy na północ. Wszystko spowijała mgła, lecz nagle rozstąpiła się, pozwalając pierwszym, leniwym promieniom słońca przedrzeć się i otulić zmęczoną długą wędrówką i wszystkimi cierpieniami twarz krasnoluda. Zamknął oczy i chłonął ciepło, i ten rześki, świeży zapach powietrza, kiedy nagle coś kazało mu otworzyć powieki.
Zrobił to i ujrzał wysoki, dumny szczyt, górujący nad wszystkim. Z niedowierzeniem zrobił kilka kroków do przodu i dotknął dłonią swej piersi. Serce biło mu jak oszalałe, a w oku zakręciła się nieproszona łza. 

- Erebor – szepnął, nie odrywając wzroku od góry – Mój dom…







-------

Notka: Autorem opowiadania jest Kate. Opowieść oparta jest na postaciach z filmu „Hobbit: Niezwykła podróż” i nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Do zilustrowania opowiadania użyto screenów i przyciętych screenów Kate z filmów „Hobbit: Niezwykła podróż”, „ Hobbit: Pustkowie Samuga” i „Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia”.

-------

Aktualizacja 28/05/2014 kolejna część tutaj

32 komentarze:

  1. Fantastyczne!!! chociaż nadal nie mogę uwierzyć , że niedługo koniec :/ ale to jeszcze nie nastąpiło więc tak: Fili i Esmeralda ... NIGDY BYM NIE WPADŁA NA TAKI ŚWIETNY POMYSŁ .
    Luthien .... oj ona to już wiele przeszła a król z Mrocznej puszczy ? ... Świetnie go przedstawiłaś :D Julia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, Julio, że Ci się spodobało. Niestety, koniec się zbliża, nic na to nie poradzę :)

      Usuń
    2. tak mniej więcej ile części jeszcze będzie ? no niestety zbliża się i to wielkimi krokami ... ciężko nam będzie się rozstać z .tym opowiadaniem. Thorina historię już poznaliśmy :) Może zaczniesz pisać takie jakby biografie bohaterów opowiadania :)
      Dzisiaj nie dodam rysunku bo nie ma mnie w domu...J.

      Usuń
    3. Nie jestem w stanie określić, ile jeszcze będzie części, bo pisanie nie jest czynnością mechaniczną, którą można sobie dokładnie zaplanować. Czasem w niespodziewanym momencie przychodzi pomysł, który może skasować inne i nagle wszystko zakończyć. Jak na razie wszystko idzie swoim powolnym tempem :)
      A co do pisania czegoś innego - to, jak już ujawniła Ania 3 tygodnie temu, będzie to opowiadanie z Johnem S. w roli głównej. Jeśli chce się coś pisać trzeba robić to w zgodzie z sobą, ze swoimi potrzebami i możliwościami. Jeśli chodzi o Śródziemie, to definitywnie zakończę swoją przygodę z nim wraz z ostatnim słowem "Serca Góry".

      Usuń
  2. Moim zdaniem elfy w tej części straciły trochę swoją elfickość, że tak to ujmę. Elfy były bardzo dumne, zimne i opanowane i trochę mi nie pasuje zachowanie Thranduila, a tymbardziej Galadrieli, która w moim odczuciu straciła swą dawną magię (którą to magię zresztą doskonale oddałaś w poprzedniej części).
    Z kolei bardzo mi się podobało zdanie Thranduila: "Tak, pomogę. Choć będzie to ostatnia rzecz, jaką zrobię na tym świecie. Pomogę.", bo ono właśnie mi pasuje do elfa, zwłaszcza władcy Leśnego Królestwa :)
    A teraz Fili - to, że po minucie znajomości rozmawia z kobietą to od razu znaczy, że się zakochał? Thorin chyba za szybko wysuwa wnioski :). Ale rozumiem, że nie ma czasu na rozwijanie romansu przez 10 kolejnych części, więc jakoś przeboleję to zawrotne tempo ;).
    Ogólnie część jest ok, ale znacznie bardziej podobały mi się 2 poprzednie.
    Jeannette

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że masz inne zdanie, ale akurat mi zależało na tym, żeby Thranduil przestał być zimnym draniem, jakim był w poprzednich częściach. Chciałam, żeby elfy pokazały swoją bardziej ludzką twarz, to że też potrafią gorąco kochać i równie mocno cierpieć z tego powodu. Co do Galadrieli to też chciałam, aby w tej trudnej rozmowie z Thranduilem nie była tak magiczna i dostojna, jak dotąd, bo rozmowa na tak trudny temat, jak bolesne uczucie, z taką osobą nie byłaby zbyt łatwa. A tak Galadriela poniekąd zeszła trochę do poziomu otępionego bólem i rozczarowaniem samym sobą Thranduila.
      Co do Filiego - Esmeralda jest konkretną, temperamentną babką, więc mogła chłopakowi od razu zawrócić w głowie. Ale masz rację - wątek Filiego (pomimo, że go uwielbiam), nie jest najważniejszym wątkiem, więc nie mogę rozwlekać go na Bóg wie ile. Chciałam po prostu zaakcentować to, że w jego życiu też się coś dzieje, bo to niebywale przystojny młodzieniec :)

      Usuń
  3. Taak. Głupio mi to przyznać, za co będę się kajać do końca moich nędznych dni, że ten rozdział mnie jakoś nie powalił > Hejtujcie.
    Moim *mało znacznym* zdaniem Thranduil za szybko się zgodził, ale obrazek genialny. Zawsze mnie powala ta mina.
    "Gdzie Thorin? - Huknął głośno Gandalf" Chciałabym to zobaczyć. Tak samo, jak chciałabym zobaczyć, czy dobrze napisałam, ale się zgubiłam. A miałam marudzić, że za krótki.

    Co do Filiego -- nie ukrywam też się odrobinkę zawiodłam. Ale jedynym plusem jest to, że Thorin będzie musiał przebywać w towarzystwie Bilba trochę częściej :D
    Oczywiście weny i powodzenia w dalszym pisaniu życzę ♥
    A właśnie, strasznie mnie ciekawi, jaki wymyślisz koniec do tego opowiadania, choć mam nadzieję, że jeszcze kilka*naście* rozdziałów do niego pozostało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nikt nie ma zamiaru nikogo hejtować, bez przesady. Dobrze, że są różnice zdań.
      Co do Thranduila - kwestia jego rehabilitacji jest ważną kwestią, ale nie na tyle bym przez 10 stron opisywała, jak walczy sam ze sobą, czy się zgodzić. Ja po prostu muszę niektóre rzeczy skracać.
      Koniec nie będzie zaskakujący, bo to oczywiście obrzydliwie szczęśliwy happy end, i nie przewiduję już zbyt wielu rozdziałów.

      A mam jeszcze pytanie, po prostu chciałabym wiedzieć - czym konkretnie zawiodłaś się jeśli chodzi o Filiego?

      Usuń
    2. Jak mam być do końca szczera, to jakoś.. Może nie zawiodłam, ale liczyłam na jakąś "piękną blondynkę, księżniczkę opuszczonego zamku", takie tam :D
      Powiem "prosto z mostu" - Nie wpadłabym na pomysł, że będzie to kuzynka Bagginsa.
      Więc jednak plus dla Ciebie :D
      Ciekawie, czy Esmeralda (kocham to imię - kolejny plus :D) wyruszy z nimi, czy będzie próbowała odciągnąć Filiego od wyprawy, choć wydaje mi się, że nie... Skoro powiedziała, że i ona wyruszyła na wielką wyprawę...

      Usuń
    3. Wiesz, że największy miałam problem z kobietą dla Filiego? Tak, planowałam różne opcje, miała być to nawet krewna Luthien, ale było to zbyt banalne, elfka nie mogła być, krasnoludka tym bardziej, a baba z temperamentem, jaką jest Esmeralda, plus do tego kuzynka Bilba, to dla mnie była wymarzona opcja. A co najważniejsze - to Esmeralda TUK, więc masz odpowiedź na pytanie czy odciągnie Filiego od wyprawy :)
      Wiem, że hobbitka dla krasnoludzkiego księcia to dość ryzykowne posunięcie, ale ja lubię ryzyko, lubię kontrowersje i paradoksalnie niepasujące do siebie pary, które wzbudzają emocje. Mi się podoba i tego się będę trzymać :)

      Usuń
  4. Kate, jak to dobrze, że mamy stały punkt programu we środy i że nas nie zawodzisz. Tak, przyznaję, podobało mi się, bo wszystkiego jest po trochę: wzruszająca Luthien rozmawiająca z dzieckiem, zrzędliwy Bilbo ze swoją kuzynką i dostojne elfy, które opiekują się Śródziemiem.
    I umieściłaś przepowiednię powrotu króla i marudnego Barda.
    Pomysł z Esmeraldą bardzo mi się podoba. Zastanawiałam się, czy Fili też w końcu trafi na właściwą kobietę, a tu proszę: niezależna i rezolutna panna Tuk. Dobrze, że Bilbo nie padł trupem gdy dowiedział się kto w jej zastępstwie pilnuje jego norki :)
    Poczułam dziwną satysfakcję, że ktoś nareszcie "palnął" Thranduila i pomysł Radagasta na zamknięcie go w lochu z najszybszymi królikami w Śródziemiu, bardzo smakowity ... dla królików:) Każdy zasługuje na drugą szansę, Thranduli także, niech więc pomoże krasnoludom, odpłynie za Morze ... i już nie wraca.
    Screeny jak zawsze świetnie dobrane, a uśmiechnięty Thorin, to jak miód na serce :)
    Szkoda, że zbliżamy się do finału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to "marudnego Barda"? On jest chyba jedyną trzeźwo myślącą osobą w tym całym towarzystwie, a Ty go nazywasz marudnym? ;D
      Jeannette

      Usuń
    2. No popatrz, ja też czułam się usatysfakcjonowana, temperując nieco Thranduila :) Ale nawet zimny drań ma jakieś ludzkie uczucia, a ja lubię happy endy, jak wiesz, i dla niego też przewidziałam takowy, czyli popłynie za Morze do swojej piękności.
      Kochana, wiesz, że zbliżamy się do finału, ale szykuje się coś innego... Nie mogłabym przestać teraz pisać, to byłoby niewykonalne :) Pamiętaj, że w kolejce czeka John na polu lawendy, więc coś się kończy, by zacząć sie mogło coś.

      Strasznie się cieszę, że jeszcze Ci się podoba i jeszcze nie zawiodłam. Poczekam, może jeszcze czymś Ci podpadnę :)

      Usuń
    3. Powiem szczerze, że już nie mogę się doczekać Johna ;)
      Jeannette

      Usuń
    4. A jak ja się nie mogę doczekać! Ten facet to chodząca bomba, sieje spustoszenie gdziekolwiek się pojawi. Teraz jestem rozdarta między niego a Thorina, ale jak Thorin mnie opuści, jestem pewna że John zawładnie mną na 100% :)

      Usuń
    5. Jeanette, Bard w filmie faktycznie trzeźwo myśli, ale mnie się nie podoba. Wolę książkowego . A u Kate przemknął sobie marudząc i siejąc czarne wizje:)

      Usuń
    6. Kate, a Tobie to nastrój Barda się udzielił? Jakie "zawiodłam"? Powtarzam: środy mam zarezerwowane dla Ciebie i króla, oczywiście. :) A jak Thorin będzie już szczęśliwy, to będę czekać na John'a S. na polu lawendy. :)
      Pisanie wciąga, prawda?

      Usuń
    7. Ależ oczywiście, że pisanie wciąga, Eve, ale sama wiesz dobrze, jak bardzo :)

      A co do Barda - jest marudą i tyle, przychodzi do Esgaroth piekielnie seksowny i przystojny król krasnoludów z misją, a ten wybiega przed szereg, po co, pytam? :) Z góry wiadomo, że ani wyglądem, ani intelektem króla naszego nie przyćmi, to siedziałby w domu i dzieci doglądał, ale nie, musi się pokazać! Z tego, co pamiętam, to w książce też jest opisany jako dość ponury jegomość, a w filmie wg mnie to czarnowidz pierwszej klasy. Można myśleć trzeźwo, ale bez przesady, mam wrażenie że gdyby mógł, pozamykałby krasnoludy w więzieniu, żeby nie zrobiły niczego wbrew jego woli. A przecież proroctwa rzecz święta, spełnić się muszą, jakkolwiek by krwawe nie były.

      Usuń
  5. Miła Kate jesteś niesamowita, w skrytości chciałam żeby charakter Thranduil'a złagodniał, żeby przybrał ludzką twarz. Lubię jak wszystko co czytam, czy oglądam ma szczęśliwe zakończenie.
    Świetnie przedstawiłaś Fillego i Killego, niektórzy mogą zarzucić ,że wolą bardziej tragiczne zakończenia.
    Kiedyś nie chciałam, żeby zmieniać zakończenie książki. Pod wpływem Twoich Kasieńko opowiadań, zmieniłam swoje zdanie. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolu, ja też uwielbiam szczęśliwe zakończenia, i tego się trzymam, pisząc dla Was. Bo pisząc dla Was, piszę też dla siebie, musi mi sprawiać to przyjemność, inaczej nie miałoby to sensu. Dlatego cieszę się, że Wam się podoba, to znaczy że w większości nasze gusta się pokrywają. Ja czuję ogromną satysfakcję, pisząc tę historię, i mam nadzieję żę choć trochę Wam się to udziela.
      Bardzo Ci dziękuję!

      Usuń
  6. Hej, jeszcze moje trzy grosze.
    Ostatnio się nie odzywałam - co nie znaczy, że nie czytałam :))),
    Najpierw Fili. Istotnie, zakochał sie w ciągu pół minut. Ale takie rzeczy się zdarzają. Nawet zwykłym zjadaczom chleba, a już we wszelkiego rodzaju literaturze - nagminnie. No cóż, na nieśmiałe "trzymanie za rękę" (tylko) pięknej Esmeraldy przymykam oko. Wuj w gorącej wodzie kąpany, brat w ukropie, a Fili niby taki ....schłodzony? Eeeeeee....
    Ale i tak mniej wierzę odmienionemu Thranduilowi niż zakochanemu Filiemu. Czy on aby czegoś nie kombinuje?
    Ostatni screen z Thorinem - miodzio plus Gandalf, który :"wiedział, co robi", gdy planował królewskie schadzki. I okrągła Luthien jako wisienka na torcie.
    Szkoda, że koniec blisko ;(( Dzięki Kate!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Filiego, pozwolę sobie przytoczyć cytat:
      "- To niemożliwe żeby wytrzymał całą noc przy tobie, nie dotykając cię nawet palcem! Przecież to krasnolud w kwiecie wieku, a ród Durina musi przetrwać! Jego przodkowie byli wyjątkowo aktywni w tej kwestii – przekonywał Nori." - była to część 6, i myślę, że zdanie o aktywności przodków wyjaśnia wszystko. Durinowa krew jest niesamowicie gorąca, Fili pomimo pozorów opanowania i powagi jest naprawdę gorącym i uczuciowym chłopakiem :) I tak sobie myślę, że chciał utrzeć nosa bratu, który przecież w poprzedniej części dogryzał mu, że on i wujek mają kobiety a Fili jeszcze nie. Nasz cudny blondynek pomyślał, że skoro ten smarkacz może, to i on tym bardziej, i pokaże że na niego też "lecą laski" :) Fili to taka cicha woda, niby nic, ale jak już coś, to na całego.
      A Thranduil zapewniam, że nic nie kombinuje. Nie chciałam po prostu, żeby do samego końca był podłą świnią. Każdy zasługuje na drugą szansę... oprócz Azoga.
      Koniec blisko, ale jak wyżej wspomniałam - John czeka ;)

      Usuń
  7. Kate, gratulacje z powodu publikacji - widzę, że nie jesteś wojującą feministką i przyjęłaś nazwisko po mężu:)
    Czy pisanie za każdym razem, że Kili jest the best jest nie na miejscu? Mam nadzieję, że nie, bo trudno się oprzeć pokusie uwielbiania tego faceta.
    Piękny początek - wspomnienie o Luthien tworzy świetny klimat - krucha, delikatna Luthien z brzuszkiem, nosząca pod sercem Thorina-juniora a potem mrok Dol Guldur i Mrocznego Lasu.
    Odjechany Kili i elfka czyli elita oraz Fili- powaga i odpowiedzialność i odjechana hobbitka - to mi się podoba - nie będą się w związkach nudzić. Powinni na podwójne randki chodzić. Ta część to taki spokój przed burzą - smokiem. Pewne sprawy zamknięte a główna sprawa (pogonienie kota smokowi) dopiero się odbędzie - coś się kończy, coś się zaczyna - trochę szkoda, że koniec ale chciałoby się ujrzeć Thorina szczęśliwego, na kolanach przed Luthien całującego jej brzuch. No co? Ja też lubię szczęśliwe zakończenia - mało to smutnych, niedobrych rzeczy dookoła? Każdy marzy o wielkiej miłości, o tym, że zobaczy tę jedyną/jedynego i poczuje, że to jest właśnie to. Nie marzycie? Nawet jak wiecie, że to tylko w filmach i książkach się zdarza? Nasza królewska trójca miała szczęście - podczas ryzykownej wyprawy, powrotu do domu zdobyli po drodze coś bardzo cennego - miłość. I tak naprawdę to się liczy. Jest coś ważniejszego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zosiu, nazwisko po mężu przyjęłam, a wiesz dlaczego? Bo kiedy zakładałam tam konto, był wymóg że login musi mieć co najmniej 6 liter, i samo Kate nie wystarczało. Rozglądałam się nerwowo dookoła siebie, szukając inspiracji, i w chwili rozpaczy wpisałam dane małżonka, bo NIC mądrzejszego mi nie przychodziło do głowy. Potem dwa dni głowiłam się, na co by to zmienić, bo sądziłam że brzmi głupio, ale zaniechałam :)

      Ja Cię bardzo proszę, żebyś za każdym razem pisała że Kili jest the best, bo naprawdę jest the best. Uwielbiam go bezgranicznie.
      Cieszę się, że przypadła Ci do gustu nowa parka. Uznałam, że nikt lepiej nie będzie pasował do Filiego, niż panna Tuk. Nie widzę tego inaczej, nie widzę go w związku z poważną, dostojną księżniczką. Musi być szaleństwo!
      A smok Zosiu będzie za 2 tygodnie. Za tydzień mała dawka obłędu i tęsknoty (bynajmniej nie za Luthien), przyznam się że mi osobiście w dwóch momentach próbowała się zakręcić mała łezka, tak jakoś wpłynęły na mnie zasmucająco rodzinne relacje 3 pokoleń rodu Durina. W czasie pisania kolejnej części musiałam też dokształcić się z historii Thraina, co okaże się ważne.

      Usuń
    2. Zosiu, Twój komentarz mnie powalił, że użyję kolokwializmu. Pięknie to ujęłaś, że ta trójca znalazła coś wielce cennego. Wyruszyli po skarby i aby odzyskać swój dom, a dzięki Kate znaleźli prawdziwe skarby- miłość. ( tak, również jestem niepoprawną romantyczką, mimo, że niebyt często czytam/oglądam romanse czy komedie romantyczne).

      Usuń
  8. Pani Aniu nowe zdj. :) http://instagram.com/p/oSw4bnQlfZ/#
    http://instagram.com/p/ngEMzswlb8/#
    te drugie zdj. mogłoby być plakatem :) J.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Julio, za linka :-) Chociaż przyznam, że to samo zdjęcie znalazłam na FB

      Usuń
  9. Dopiero dziś przeczytałam. Niestety- nawał zajęć.
    No cóż. W końcu jednak muszę spasować. Kończę z komentarzami do tego opowiadanka.
    Powód jest jeden- należę do grupy raczej ortodoksyjnych tolkienistów i trudno mi zaakceptować postacie Tolkiena występujące w innej formie niż ta, którą on wykreował.
    Początkowo było OK :) Naprawdę świetnie się bawiłam.
    Ale teraz, uczciwie stwierdzam, że wersja "harlequinowa" to już nie dla mnie :)
    Starałam się, ale widzisz Kate, co z tego wychodziło. Chcąc nie chcąc "czepiałabym się" dalej, bo to silniejsze ode mnie w tym przypadku. A przecież wszystkim nam chodzi o to, żeby była miła atmosfera na tym forum.
    Pozdrawiam i powodzenia w dalszym pisaniu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Robin, przykro mi że się rozczarowałaś, ale jak mówiłam wcześniej - nie ukrywałam nigdy tego, co chcę przekazać w tym opowiadanku. Od pierwszej części podkreślałam, że nie chodzi mi o kopiowanie Tolkiena ani Jacksona, tylko o uszczęśliwienie rodu Durina w miłości. Czyli o moją WŁASNĄ wersję, gdzie Thorin będzie szczęśliwy po pachy, niezależnie od zamierzeń Tolkiena.
      Jeśli jednak zmienisz zdanie i postanowisz przeczytać resztę - a nie zostało tego wiele, bo na dzień dzisiejszy nie przewiduję więcej niż 3 części, to Twoje "czepianie się" będzie mile widziane. I jeszcze raz wytłumaczę - absolutnie NIE przeszkadza mi to, że masz inne zdanie, jedynym powodem dla którego zwróciłam uwagę na Twoje "czepialstwo" jest to, że od początku uprzedzałam co jest moim zamierzeniem w tym fanfiku, a można było odnieść wrażenie że nie do końca mnie rozumiesz. Widzę że teraz dopiero się zrozumiałyśmy, ale absolutnie nie było moim celem odsunięcie Cię od komentowania. Jeśli jednak będziesz miała za tydzień ochotę przeczytać i skomentować, to bardzo Cię zapraszam. Jak wspomniałam, nie zostało już wiele do końca.
      Również Cię pozdrawiam ;)

      PS. Co do "miłej atmosfery" - póki co nikogo nie skłóciłaś, więc jest dobrze :)

      Usuń
  10. Umówmy się, że -'nie ma sprawy'- ok? ;)
    Jak 3 części, to pewnie doczytam- tyle wytrwałam to wypada zostać do końca.
    Oj, pod koniec to chyba będą już tylko "czułe słówka do n-tej potęgi" więc jakikolwiek komentarz lepiej sobie podaruję, Kate :) Ale jak co, to może.... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3 części, pomijając tę która będzie za 2 dni. Tak myślę, bezsensem byłoby to rozwlekać. Myślę że w tę środę może kilka czułych słówek się trafi, choć nie za wiele, ale za tydzień raczej nie, bo będzie smok, potem bitwa więc chyba też o czułości trudno (chociaż podobno "wszystko się może zdarzyć"). Nic nie obiecuję, cieszę się że się rozumiemy i do środy :)
      PS. Komentuj jak chcesz, nie chcę Ci zabraniać czegoś, w czym jesteś dobra - a trzeba Ci przyznać, że mimo wszystko komentujesz ciekawie i wyciągasz ciekawe wnioski :)

      Usuń
  11. Nie kuś kobieto, nie kuś ;D
    Do środy zatem ;)

    OdpowiedzUsuń

Nadrzędną zasadą tego bloga jest szacunek dla pana Armitage’a, dla autorki bloga, jak również dla komentujących, którzy pozostawiają tu komentarz. Zostawiając swój komentarz zobowiązujesz się postępować zgodnie z tą zasadą. Autorka bloga zastrzega sobie prawo do usunięcia komentarza, który wg jej uznania będzie naruszał powyższe zasady.