Luthien leżała pośrodku
pachnącej, wysokiej kępy trawy, patrząc na stokrotki, które trzymała w
dłoniach. Słońce ogrzewało ją przyjemnie, przedzierając się przez gęste korony
drzew. Było jej cudownie, czuła ruchy swojego dziecka, te niespokojne kopnięcia
w brzuch, i uśmiechała się, odprężona.
- Jestem z tobą – mówiła, gładząc
swój zaokrąglony brzuch – Zawsze będę. Tatuś też chciałby być tu z tobą, ale
poszedł odzyskać nasz dom. Kiedyś ci o tym opowie… Usiądziesz z nim przed
kominkiem, tata weźmie cię na kolana, przytuli i opowie o swoich przodkach, o
smoku, i o tym, jak go pokonał i odebrał to, co kiedyś mu zabrano. Tata dba o
nas jak nikt inny na świecie, robi to dla nas, wiesz? Tęskni za nami. Nie
opowiadałam ci jeszcze o tym, ale twój tatuś jest najwspanialszym krasnoludem
na świecie, wielkim, dostojnym królem, który kocha wszystkich swoich poddanych
i za każdego oddałby życie, tak samo jak za nas. Jest niesamowity. Zobaczysz,
kiedy przyjdziesz na ten świat, pokochasz go od razu tak samo mocno, jak ja.
Nie da się go nie kochać… Obiecuję ci, że niedługo tatuś po nas wróci i
wszystko będzie dobrze.
Bardzo chciała wierzyć w to, co
mówiła do swego dziecka, choć jej serce przepełniał strach. Im dłużej była
daleko od Thorina, tym mocniej bała się o niego. Miała nadzieję, że Legolas i
Tauriel już uwolnili krasnoludów i hobbita z lochów Thranduila i maszerują
teraz na Samotną Górę. Czuła, że powinna z nim być, ale nie mogła w tej chwili
nic zrobić. Czekała cierpliwie, i wciąż marzyła o tej chwili, kiedy wreszcie go
spotka…
***
4 konie galopem pędziły w stronę
światła, opuszczając mroki ruin Dol Guldur. Nie zatrzymywały się jeszcze przez
długi czas, aż poczuły, że czarna moc się ich nie ima, że rozpływa się i znowu
czują świeże powietrze. Zatrzymały się dopiero po wschodniej granicy Mrocznej
Puszczy, za rozkazem Galadrieli. Królowa elfów podeszła do wierzchowca, na
którym Radagast podtrzymywał wycieńczonego Gandalfa, i wspólnymi siłami ułożyli
go na miękkiej trawie. Żył, ale był na skraju wyczerpania, osłabiony przede
wszystkim potężną, czarną magią. Radagast nachylił się nad nim i mamrotał
niezrozumiałe zaklęcia, po których Gandalf otworzył oczy.
- Witaj przyjacielu – Celeborn
chwycił jego dłoń i pomógł mu usiąść – Nawet nie wiesz, jaka to dla nas radość,
widzieć cię całego.
- Co z Sauronem? – dopytywał
nerwowo, ledwo łapiąc oddech.
- Odszedł w cień – uśmiechnął się
Elrond – Przypomniał sobie moc królowej Galadrieli. Co prawda nie mamy
pewności, czy kiedyś jeszcze nie odrodzi się… Ale na razie unicestwiliśmy go,
myślę że na długi czas.
- Los Saurona zależy od Jedynego
Pierścienia, a ten, choć nie wiadomo gdzie, nadal istnieje. Jedyną szansą na
zniszczenie zła jest zniszczenie Pierścienia w Górze Przeznaczenia – mówiła
cichym głosem Galadriela – Ale nie zajmujmy się teraz tym, ważne że jesteś z
nami. Mithrandirze, udamy się teraz do Thranduila. Stało się coś złego, i
musimy interweniować. Pomóc Thorinowi…
- Co z nim!?
- Został pojmany przez Legolasa,
syna Thranduila, i wtrącony do lochu – opowiadał Elrond – Kiedy ten zrozumiał
swój błąd, było już za późno. Nasz krasnoludzki przyjaciel nie potrafi utrzymać
języka za zębami, stąd spotkały go kilkakrotne tortury. Legolas i jego
przyjaciółka, Tauriel, przybyli do nas po pomoc, obiecaliśmy że pójdziemy do
Thranduila, lecz oni musieli wrócić tam i narażając się, uwolnić krasnoludy i
małego hobbita. Sądzę że są już w drodze, tak więc my musimy wypełnić naszą
część misji. Gandalfie, wszystko zmierza ku dobremu.
- A co z Luthien? – czarodziej
poderwał się z miejsca – Miała być u ciebie!
- Jest w Lorien pod opieką mej
wnuczki, Arweny – uspokoiła go Galadriela – Mithrandirze, Luthien jest w ciąży.
Nosi pod sercem potomka Durina…
- To… To naprawdę… Nie może być!
– Gandalf uśmiechnął się triumfalnie – Wiedziałem, co robię! Thorin o tym wie?
- Nie, i może lepiej żeby
powiedziała mu dopiero po wszystkim, osobiście…
- A jeśli nie zdąży!?
Zapanowała cisza. Wszyscy
patrzyli na siebie, zdając sobie sprawę że tak naprawdę misja Thorina może
zakończyć się niepowodzeniem, ale nie chcieli dopuszczać tego do siebie.
- Zdąży – uciął temat Celeborn –
Zadbamy o to. Gandalfie, pomożemy krasnoludom tak bardzo, jak będzie to
konieczne. A na razie zajmijmy się naszym niepokornym Thranduilem.
***
Wędrowcy dotarli po krótkim
czasie do Miasta na Jeziorze, zwanego inaczej Esgaroth. Nie mieli problemu z
wejściem, ponieważ był z nimi syn władcy Leśnego Królestwa – w innym przypadku
obecność trzynastu krasnoludów z hobbitem byłaby bardzo dziwna i raczej niezbyt
mile widziana. Legolas jednak zapewnił im spokojne przejście i zakwaterowanie w
mieście. Po całym Esgaroth od razu rozniosły się plotki o przybyciu
niespotykanych gości; szeptano, że jest wśród nich wnuk danego króla spod Góry.
Od razu przypomniano sobie o dawnych przepowiedniach.
- Słyszeliście? – mówiono –
Powrócił władca srebrnych źródeł! Przepowiednia się spełnia!
- Jaka przepowiednia? – zdziwił
się młody, ponury jegomość. Ludzie dookoła patrzyli na niego ze zdumieniem i
rozbawieniem.
- Och Bardzie, jakiś ty głupi… Podziemny król nad króle, Pan wydrążonych
skał i władca srebrnych źródeł odbierze to, co miał – wyrecytował jeden ze
staruszków, a po chwili resztę dopowiedział drugi:
- Korona błyśnie złotem, w stu harfach zabrzmi dzwon - a w górskich
grotach echo powtórzy dawny ton. W pas się pokłonią lasy, i źdźbła zielonych
traw, a złoto i diamenty popłyną rzeką wpław.
- Tak, już pamiętam – szepnął
Bard - Zaszemrzą pieśń strumienie, zaszumi
las i bór - i radość zapanuje, gdy zjawi się Król Gór. Już pamiętam… Ale
mówiono też gorsze rzeczy! Kiedy wejdą do Góry i zbudzą smoka… Miasto spłonie!
- Nie pleć bzdur! Dość mamy
twojego pesymizmu i czarnowidztwa!
- Ale to niebezpieczne…
Niebezpieczne!
Ludzie przestali go słuchać, aż w
końcu zrezygnowany, udał się do domu. Tymczasem krasnoludy wraz z hobbitem
rozgościli się w domu, który został im udostępniony. Thorin uważnie rozglądał
się dookoła siebie.
- Do Dnia Durina niewiele czasu…
Zostaniemy tu dwa dni, nabierzemy sił i ruszamy – zarządził, zdejmując płaszcz
– Legolasie, dziękuję ci. Możecie wracać do domu…
- Nie mam gdzie wracać –
uśmiechnął się ponuro elf – Ojciec zabiłby nas od razu. Chyba że… Elrond i
reszta dotarli już do niego.
- Zostaniemy z wami aż do waszego
wymarszu – dodała Tauriel – A wtedy zobaczymy, co dalej.
- Jeszcze raz wam dziękuję.
Bilbo… Bilbo co robisz przy tym oknie?
Hobbit stał przy oknie wręcz
przyklejony do szyby, i patrzył na coś z niedowierzaniem. Kręcił głową i
zacisnął zęby, jakby był zły.
- Kto? – zapytał Balin.
- Co robi tu ta smarkula!?
- Bilbo, o kim mówisz?
Hobbit z wściekłością odkleił się
od szyby i otworzył z rozmachem drzwi. Podparł się rękoma pod boki i krzyknął
donośnie:
- Esmeraldo! Esmeraldo Tuk!!!
Niska, drobna postać odwróciła
się i pisnęła z radości. Momentalnie zerwała się z miejsce i podbiegła z
ogromnym rozpędem do Bilba, rzuciła mu się na szyję tak mocno, że wpadła wraz z
nim do domu i wylądowali na podłodze.
- Bilbo, kochany mój, znalazłam
cię! – krzyczała, obcałowując policzki hobbita – Tyle czasu!
- Stop! Esmeraldo Tuk, wstań ze
mnie! Dwalinie, nie gap się tylko zdejmij ze mnie to babsko!
- Ja tam nie będę przeszkadzał
twojej… narzeczonej? – parsknął śmiechem krasnolud.
- To żadna narzeczona! – wrzasnął
Baggins – To moja rozwydrzona, smarkata kuzynka, Esmeralda Tuk! Zdejmijcie ją
ze mnie!!!
Kili z Dwalinem chwycili
Esmeraldę za ręce i podnieśli ją. Dziewczę odwdzięczyło się promiennym
uśmiechem i grzecznym dygnięciem. Bilbo wstał z podłogi, otrzepał się i ze
złością spojrzał na krewniaczkę.
- A teraz wytłumaczysz się, droga
panno, zanim ten pan użyje swojego młota bojowego, skąd się tu wzięłaś i
dlaczego nie pilnujesz mojej norki, jak obiecałaś!!!
- Bilbo, drogi kuzynie! –
Esmeralda nie dostrzegała, bądź nie chciała dostrzec złości Bagginsa – Tak się
cieszę, że cię znowu widzę!
- Esmeraldo Tuk!!!
- Dobrze dobrze, już mówię…
Tęskniłam za tobą, i pragnęłam wyruszyć za tobą w świat, przeżyć przygodę!
- Zaraz, moment!!! KTO opiekuje
się teraz moją norką!? – zatrwożył się hobbit. Esmeralda zaśmiała się cicho.
- Zainteresowana tym była stara
Lobelia Sackville-Baggins…
- Spokojnie, daj mi dokończyć!
Poprosiłam o to Rosie Brandybuck.
- Od kiedy nie ma cię w domu,
podła smarkulo?!
- Bo ja wiem… Od dwóch miesięcy.
- Jesteś… Jesteś
nieodpowiedzialna!!! Wyruszyłaś SAMA w podróż przez CAŁE Śródziemie… Jesteś
głupia, krnąbrna i nieodpowiedzialna!!!
- To samo mówiłem kiedyś o
Luthien – westchnął Thorin, zerkając na Filiego, który jak zauroczony wpatrywał
się w kuzynkę Bilba.
- Jak tu dotarłaś!? – kontynuował
wzburzony hobbit – Nie uwierzę, że dotarłaś tu na własnych stopach!
- Nie, kuzynie, jestem
sprytniejsza niż sądzisz – uśmiechnęła się pod nosem Esmeralda – Nieopodal
gospody pod Rozbrykanym Kucykiem spotkałam grupę ludzi wędrujących do Dunlandu,
zabrałam się z nimi, zabawiłam tam jakiś czas, potem pojechałam z innymi do
Rohanu, bardzo przyjemne miejsce, ale byłam tam krótko, bo ludzie z którymi
wędrowałam, spieszyli się do Gondoru. A z Gondoru wprost do Esgaroth. I tak mi
się tu spodobało, że postanowiłam zostać i zaczekać na ciebie. Nie patrz tak na
mnie, przecież wiedziałam jako jedyna osoba że zmierzasz do Samotnej Góry, więc
i Miasto na Jeziorze zapewne albo miniesz, albo do niego zawitasz. I oto
jesteś, z grupką krasnoludów i elfami, w życiu się tak dobrze nie bawiłam!
- Tak… Droga panno Tuk, jestem
Thorin Dębowa Tarcza – z nieskrywanym rozbawieniem przedstawił się przywódca –
I też muszę przyznać, że całkiem nieźle się dziś bawię.
- To pan jest królem! Wasza
wysokość, jestem oszołomiona twoją… No, w każdym razie, wszystkim jestem
oszołomiona. Jest pan najprawdziwszym królem!
- Jeszcze nie królem i… może nie
„pan”, droga panno Tuk.
- Och, nigdy nie przechodziłam na
„ty” z monarchą! Miło mi, jestem Esmeralda. A twoi przyjaciele?
- To Legolas, syn króla
Thranduila, i Tauriel, oboje z Leśnego Królestwa, nasi przyjaciele – z
uśmiechem przedstawiał wszystkich Thorin – Za tobą stoi najlepszy kucharz
Śródziemia, Bombur, i jego brat Bofur. Dalej jest Bifur, Dori, Nori i ich
młodszy brat Ori, obok nasz naczelny lekarz, Oin, i nasz skarbnik Gloin.
Dwalin, Balin, ten przyklejony do Tauriel młodzieniec to mój młodszy
siostrzeniec, Kili, a tu jest starszy, Fili.
Esmeralda obróciła się w stronę
Filiego i oniemiała. Dość wysoki jak na krasnoluda, niesamowicie przystojny
blondyn, który teraz stał jak wryty, wpatrzony w Tukównę. Teraz dopiero na
spokojnie i uważnie mógł ocenić jej wygląd: była drobna i niska, jej okrągłą,
rumianą buzię okalały złote, gęste loczki. Miała duże, niebieskie oczy i
wydatne usta. Była po prostu piękna. Zupełnie niepodobna do marudnego hobbita,
który zapewne najchętniej dałby jej porządne lanie, jako starszy kuzyn, za
nieposłuszność i bezmyślne opuszczanie wygodnego domu. Ale ta dziewczyna była
odważna, dzielna, a przy tym żywa i wesoła, zrobiła na Filim ogromne wrażenie.
Młody krasnolud podszedł do niej i ujął delikatnie jej rękę.
Młody krasnolud podszedł do niej i ujął delikatnie jej rękę.
- Fili, do usług – powiedział,
całując jej dłoń – Witamy, panno Tuk.
- Ojejku, najprawdziwszy
krasnoludzki książę…
- Ja też jestem księciem, ja też!
– krzyknął Kili, ale nikt go nie słuchał.
- Może panienka zjadłaby z nami?
Dopiero przybyliśmy, Bombur właśnie miał przyrządzać kolację… Prawda? – Fili
zwrócił się do grubego przyjaciela, który przytaknął i od razu zabrał się za
gotowanie.
- Dość tego – rozzłościł się
Bilbo – Smarkulo! Zawsze wiedziałem, że Tukowie to kłopoty, ale ty przekraczasz
wszelkie granice!
- Ośmielę się przypomnieć, że
również jesteś Tukiem – roześmiał się głośno Thorin – Bilbo, daj dziewczynie
spokój, jak chodziło o Luthien, broniłeś jej zawsze i wszędzie, a własnej
kuzynki czepiasz się jak rzep psiego ogona!
- Bo to smarkula! Bo Esmeralda to
kłopoty! – miotał się Baggins – Bo…
- Bilbo, wędrowałam tyle czasu,
żeby cię odnaleźć – dziewczynie udało się oderwać wzrok od Filiego i zwróciła
się do kuzyna – Doceń to. Zawsze pragnęłam przygód, ale nikt mnie nie rozumiał.
Myślałam, że chociaż ty…
- Ja po prostu oszaleję… Czy w
tym zimnym, podłym mieście jest choć odrobina piwa!?
- Nori, Bofur, idźcie i zadbajcie
o dobry trunek dla naszego przyjaciela – rozkazał Thorin – Kili… Kili nie
uwieszaj się na Tauriel! Kili, to wątła kobieta, a ty przecież swoje ważysz!
- Jakoś jej to nie przeszkadza!
- Bo zatykasz mi usta i nie
dajesz dojść do słowa! – roześmiała się elfka, odsuwając od siebie ukochanego.
- Pamiętaj, że pilnuję jej jak
oka w głowie – zagroził Legolas.
- Wielkie rzeczy, zmiotę cię z
tej ziemi jednym ruchem!
- Chłopcy, uspokójcie się… -
westchnęła Tauriel i rozejrzała się dookoła – A gdzie jest Esmeralda?
Nim ktokolwiek zdążył to
zauważyć, hobbitka wraz z Filim usiedli w kącie i rozmawiali o czymś zawzięcie,
wpatrzeni w siebie. Thorin spojrzał z rozrzewnieniem na siostrzeńca… Wyglądało
na to, że pisklęta wyfruwają mu z gniazda. Najpierw Kili zakochał się w elfce,
co Thorin przełknął z ogromnym trudem, a teraz Fili zauroczył się kuzynką
Bilba! Cieszył się ich szczęściem, jak każdy dobry ojciec, ale w głębi serca
czuł smutek, że jego mali chłopcy wyrośli i już nie będą przychodzić do niego z
problemami, żalami czy radościami. Przecież nie był w stanie zatrzymać ich przy
sobie przez całe życie… A teraz dotarło do niego, że właściwie tego chciał. Tak
naprawdę miał cichą nadzieję, że zasiądzie na tronie Ereboru, mając po obu
stronach swoich ukochanych synów, którzy do końca jego dni będą wiernie przy
nim trwać, i nigdy nic ich nie rozdzieli… No tak, ale przecież wszystko zaczęło
się zmieniać w momencie, kiedy do jego świata wkroczyła Luthien. To ona
pierwsza sprawiła, że zakończył się ten wspaniały etap, gdzie nic nie było w
stanie rozdzielić tej wielkiej trójcy, trzech potomków Durina… Ale równocześnie
zaczął się inny etap, równie cudowny. A to, że Kili i Fili znaleźli swoje
drugie połowy, było naturalną konsekwencją tego, że i Thorin odnalazł swoje
szczęście. Może gdyby nie Luthien, dalej byliby tylko oni, król i dwóch
książąt… Ale przecież jej pojawienie się było dla niego największym
błogosławieństwem, jakie mogło go spotkać w tym akurat momencie życia. I miał
nadzieję, że tym samym będą Tauriel i Esmeralda dla Kiliego i Filiego…
***
Thranduil z wściekłością miotał
się po swej komnacie. Teraz był pewien, że własny syn oszukał go, a on sam dał
się podejść jak małe dziecko. Jak mógł mu uwierzyć! Jemu i tej strażniczce… Był
naprawdę niesamowicie wściekły, i głośno dawał temu wyraz.
- Zdrajca! Przeklęty zdrajca,
wyhodowany na własnym łonie! – krzyczał – I ta przeklęta Tauriel, przeciwstawili
mi się, a ja takich rzeczy nie wybaczam… Zemszczę się, Legolasie!!!
- Mój panie – wetknął do środka
głowę jeden ze strażników – Masz gości…
- Nie ma mnie! Nie przyjmuję
nikogo! – wrzeszczał Thranduil – Zamknąć całe królestwo, podwoić straże, nie
wpuszczać NIKOGO!!!
- Nas wpuścisz.
Król obrócił się momentalnie i
ujrzał w drzwiach Galadrielę, a tuż za nią Celeborna i Elronda. Na samym końcu
pochodu szli Gandalf i Radagast. Thranduil nie spodziewał się tak osobliwej
delegacji, i zupełnie nie rozumiał, po co zjawili się w jego pałacu właśnie w
tej chwili…
- Pani Galadrielo – powiedział z
szacunkiem, ale i ze zdziwieniem, kłaniając się – Czemu zawdzięczam wizytę tak
szacownych gości?
- Gdzie Thorin!? – huknął groźnie
Gandalf. Thranduil spojrzał na niego z nieskrywaną złością.
- A co ciebie to obchodzi?
- Odpowiedz, kiedy pyta cię nasz
przyjaciel – upomniał go Elrond.
- A od kiedy to ty mi
rozkazujesz!?
- Zabrnąłeś za daleko, Thranduilu
– oznajmił poważnym tonem Celeborn – Siejesz zło, nie różnisz się niczym od
orków i goblinów, stajesz się podobny do Azoga Plugawego…
- A cóż to… Przybywacie do mojego
królestwa, by mnie obrażać? Ubliżać mi? Straż!!!
Nic jednak nie wskórał, bo Radagast
dwoma stuknięciami swego kostura zamknął wszystkie możliwe wejścia i, używając
magicznych mocy, pchnął elfa na ścianę i przytrzymał go przy niej chwilę, po
czym puścił, pozwalając by upadł na podłogę.
- Wzywasz straż do władcy
sąsiedniego królestwa? Stałeś się podłym, egoistycznym wyrzutkiem, Thranduilu.
Chciałeś potraktować mego męża tak, jak potraktowałeś Thorina… Jak można tak
niegodnie potraktować króla, czyimkolwiek królem by był, powinieneś okazać
szacunek! – ostro zareagowała na zachowanie Thranduila Galadriela – Nie myśl,
że możesz teraz nas zamknąć, bo czegokolwiek byś nie zrobił lub nie rozkazał
twoim strażom, nie ośmielą się uczynić niczego przeciwko dwójce potężnych
czarodziejów i nam, władcom Lorien i Rivendell. Pogódź się z tym, Thranduilu,
twoja tyrania się kończy.
- Nigdy nie pozwolę wam panoszyć
się w MOIM pałacu!!!
- A ja nie pozwolę panoszyć ci
się w Śródziemiu i niszczyć wszystkiego, co dobre! – Elrond w złości podszedł
do Thranduila i chwycił go mocno za szaty – Unieszczęśliwiłeś własnego syna, co
z ciebie za ojciec… Bo królem jesteś ŻADNYM!
Nie potrafisz rządzić, ale najbardziej boli to, że twój syn wstydzi się
i boi własnego ojca!
- Nie wspominaj o nim… Jest
zdrajcą!
- Jest uczciwym, dobrym, młodym
chłopcem, sprawiedliwym. Myślisz, że nie dostrzega niegodziwości, których się
dopuszczasz? – Galadriela odsunęła zdenerwowanego Elronda i stanęła naprzeciwko
Thranduila, patrząc na niego tak przenikliwie, że ledwo mógł znieść to
spojrzenie – Tak, wypuścił Thorina i jego przyjaciół, i zrobił to z naszego
polecenia. Bo właściwie nikt nie wie, dlaczego ich uwięziłeś… Dlaczego aż tak
nienawidzisz Thorina? Nigdy nic ci nie zrobił… Odpowiedz mi, dlaczego?
Dumny elf kulił się pod
spojrzeniem Galadrieli, czując coraz większą presję z ich strony. Zatrząsł się
ze złości i rzucił swoją koroną o podłogę.
- Ten krasnoludzki śmieć nigdy
nie powinien być królem – warknął – Tak jak jego ojciec i dziadek. Chciwi,
pazerni i egoistyczni…
- Tak samo jak ty, Thranduilu –
odparł Celeborn – Jesteś taki sam, a nawet gorszy. Kiedy Thror wyrządził ci
krzywdę? A kiedy zrobił to Thorin?
- To TY odmówiłeś im pomocy –
dodał nerwowo Gandalf – Nie kto inny, jak wielki władca Leśnego Królestwa,
który odwrócił się plecami do bezdomnych, głodujących, przegonionych z własnego
domu smoczym ogniem sojuszników! Prosił cię o pomoc w obliczu tragedii, a ty…
- Miałem narażać swoich ludzi, by
te brudne krasnoludy miały gdzie mieszkać!?
- Moi drodzy, pozwólcie
zaproponować – odezwał się milczący dotąd Radagast – Widzę, że nie ma sensu
rozmawiać z Thranduilem, więc może… Zostawmy go zamkniętego w jednym z jego
lochów z moimi królikami o ostrych ząbkach i wielkich serduszkach… A wtedy
udamy się pomóc krasnoludom.
- Nie uda wam się to! Moi ludzie
nie pozwolą zrobić mi krzywdy! Pożałujecie!
- Twoi ludzie, Thranduilu, zrobią
wszystko, co JA każę – powiedziała pewnie Galadriela – Twoje słowo przeciw
mojemu, naprawdę, nie próbowałabym na twoim miejscu…
- Czego więc chcecie!?
- Uratować cię, zanim będzie za
późno, i staniesz się plugawy niczym blady ork. Zanim stoczysz się w otchłań
zła i podłości… Zrozum, że jesteśmy tu dla twojego dobra! Nie jesteś już tym
Thranduilem, którym byłeś kiedyś – łagodniej już mówiła królowa elfów – Nie
tym, który pojawił się na tym świecie i przyjaźnił się z każdym motylem, z
każdym kwiatem, który rósł w ogrodzie jego rodziców… Nie tym samym, który
poznał Niennę na łące, w której się zakochał i którą kochał tak mocno…
Pamiętasz? Byłeś jeszcze młodym elfem, kiedy przyjechałeś do Lothlorien i
poznałeś Niennę, którą jej matka zostawiła w naszym królestwie na wychowanie.
Nie przeszkadzało ci, że nie była księżniczką, a zwykłą, prostą elfką, choć
nadzwyczaj piękną. Pokochałeś Niennę od pierwszego spojrzenia, ona ciebie
również. Pamiętasz, jak przyszedłeś prosić mnie i Celeborna o błogosławieństwo,
o to by mogła zostać twoją żoną? Byłeś tak szczęśliwy i tak dobry. Co cię
zmieniło… Miałeś wszystko. Tron po swoim ojcu, wiernych poddanych, piękną,
kochającą żonę i ślicznego synka. Co cię zmieniło, Thranduilu!?
Jasnowłosy elf patrzył na
Galadrielę z przerażeniem. Właśnie zajrzała na samo dno jego duszy, przywołała
bolesne wspomnienia. Wyciągnęła z zakamarków jego zamrożonego serca to, co
gnębiło go od długich lat…
- Nienna… - szepnął cicho,
osuwając się na podłogę – Kiedy odeszła… Zabrała ze sobą moje serce. Zabrała
je, bo oddałem je całe. Dlaczego ode mnie odeszła…
- Mój drogi, wiesz że nie zniosła
presji bycia królową, pragnęła być z tobą, uszczęśliwić cię, ale przerosło ją
to. Nie udźwignęła tego ciężaru… Sam pozwoliłeś jej odejść za Morze.
- Ale mogłem odejść z nią! –
krzyknął rozpaczliwym głosem – Zostawić królestwo Legolasowi! Przecież tak
bardzo ją kochałem… Ale byłem na nią tak zły, tak zły że nie potrafi tego
unieść, że nie potrafi być ze mną! Zaślepiła mnie władza i złość na nią, złość
że nie potrafi kochać mnie w taki sposób, jak ja ją kochałem… Pomyślałem, że
skoro ona nie może dać mi miłości, jakiej potrzebuję, zrekompensuję to sobie
nieograniczoną władzą. Dlatego pozwoliłem jej odejść za Morze i… codziennie
tego żałuję.
- Thranduilu… Dlaczego nie
przyszedłeś do mnie z tym problemem? Dlaczego nigdy nie powiedziałeś, tylko
zmieniłeś się, stałeś się jak głaz bez serca!
- Codziennie mi jej brakuje –
kontynuował – I codziennie tę pustkę wypełniam inaczej. Najlepiej się czuję,
kiedy kogoś zamknę, torturuję, kiedy mogę wyładować to w negatywny sposób…
Stałem się takim, jakim nigdy nie chciałem być! Mój syn pewnie mną pogardza… -
dodał ze strachem.
- Twój syn czeka, aż się
zrehabilitujesz – powiedział Celeborn, podchodząc do Thranduila – Jeszcze
możesz wszystko naprawić, zmazać wszystkie złe uczynki dobrymi.
- Tak… Tak, masz rację! Zrobię
jeden, ogromny dobry uczynek. Odpłynę za Morze, usunę się z tego świata, choćby
jutro… Wyjdę na spotkanie mojej ukochanej, jestem pewien, że Nienna na mnie
czeka…
- Posłuchaj, Thranduilu, mówiąc o
rehabilitacji, myślimy o prawdziwym odkupieniu twoich win wobec krasnoludów –
wyjaśnił Elrond, po czym poparł go Gandalf:
- Pomożesz Thorinowi odzyskać
jego dom. Pomożesz mu, przeprosisz go i…
- On mnie zabije! Za wszystko, co
mu zrobiłem… Ale może to i dobrze, nie zasłużyłem na nic innego…
- Nie, Thranduilu, Nienna czeka
na ciebie, nie możesz umrzeć. A
Thorin… Thorin jest mądrym krasnoludem, zrozumie I wybaczy ci. Znam go
dobrze. Proszę, weź się w garść, pokaż że jesteś honorowy! Pokaż, że jest w
tobie jeszcze cząstka dobra, którą możesz wykorzystać… Jeśli nie dla siebie,
zrób to dla Nienny!
- Tak… Tak, dla Nienny – szeptał
nerwowo elf – Tak zrobię. Pomogę Thorinowi, pomogę mu, pomogę… Ale po wszystkim
oddam Legolasowi we władanie moje królestwo i odpłynę za Morze.
Wszyscy zebrani popatrzyli na
skulonego, żałośnie wyglądającego Thranduila. W końcu się udało…
- Wiedziałem, że zmądrzejesz –
przerwał chwilę ciszy Gandalf, pomagając mu wstać – Jesteś nam teraz bardzo,
bardzo potrzebny…
- Jestem pewien, że wraz z twoją
przemianą, odmieni się ten piękny niegdyś, zielony las – westchnął Radagast –
Znowu wróci tu życie, szczególnie że przepędziliśmy zło z fortecy Dol Guldur.
Możemy przywrócić harmonię w Śródziemiu, sprawić by ten świat znowu żył w
zgodzie i pokoju… Ty jesteś jednym z najważniejszych elementów tej układanki,
Thranduilu. Ty i Thorin. Pomóż nam zmienić bieg wydarzeń…
- Tak, pomogę – powiedział elf,
prostując się i dumnie patrząc przed siebie – Choć będzie to ostatnia rzecz,
jaką zrobię na tym świecie. Pomogę.
***
Po spokojnie spędzonej nocy
Thorin obudził się dość szybko. Wszyscy jeszcze spali, a krasnolud z
rozczuleniem patrzył na Kiliego, wtulonego w Tauriel jak małe, bezbronne
dziecko. W drugim kącie Fili leżał tuż obok Esmeraldy, tylko nieśmiało
trzymając ją za rękę. Thorin uśmiechnął się; jego mali chłopcy dorośli w
błyskawicznym tempie. Postanowił wyjść na krótką przechadzkę. Dopiero świtało,
więc miasto było ciche, nikt nie wychylił jeszcze nosa na zewnątrz. Korzystając
z ciszy i napawając się wszechobecnym spokojem, Thorin udał się na drugi
kraniec miasta, skąd był najlepszy punkt widokowy na północ. Wszystko spowijała
mgła, lecz nagle rozstąpiła się, pozwalając pierwszym, leniwym promieniom
słońca przedrzeć się i otulić zmęczoną długą wędrówką i wszystkimi cierpieniami
twarz krasnoluda. Zamknął oczy i chłonął ciepło, i ten rześki, świeży zapach
powietrza, kiedy nagle coś kazało mu otworzyć powieki.
Zrobił to i ujrzał
wysoki, dumny szczyt, górujący nad wszystkim. Z niedowierzeniem zrobił kilka
kroków do przodu i dotknął dłonią swej piersi. Serce biło mu jak oszalałe, a w
oku zakręciła się nieproszona łza.
- Erebor – szepnął, nie odrywając
wzroku od góry – Mój dom…
-------
Notka: Autorem opowiadania jest Kate. Opowieść oparta jest na postaciach z filmu „Hobbit: Niezwykła podróż” i nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Do zilustrowania opowiadania użyto screenów i przyciętych screenów Kate z filmów „Hobbit: Niezwykła podróż”, „ Hobbit: Pustkowie Samuga” i „Władca Pierścieni: Drużyna Pierścienia”.
Fantastyczne!!! chociaż nadal nie mogę uwierzyć , że niedługo koniec :/ ale to jeszcze nie nastąpiło więc tak: Fili i Esmeralda ... NIGDY BYM NIE WPADŁA NA TAKI ŚWIETNY POMYSŁ .
OdpowiedzUsuńLuthien .... oj ona to już wiele przeszła a król z Mrocznej puszczy ? ... Świetnie go przedstawiłaś :D Julia
Cieszę się, Julio, że Ci się spodobało. Niestety, koniec się zbliża, nic na to nie poradzę :)
Usuńtak mniej więcej ile części jeszcze będzie ? no niestety zbliża się i to wielkimi krokami ... ciężko nam będzie się rozstać z .tym opowiadaniem. Thorina historię już poznaliśmy :) Może zaczniesz pisać takie jakby biografie bohaterów opowiadania :)
UsuńDzisiaj nie dodam rysunku bo nie ma mnie w domu...J.
Nie jestem w stanie określić, ile jeszcze będzie części, bo pisanie nie jest czynnością mechaniczną, którą można sobie dokładnie zaplanować. Czasem w niespodziewanym momencie przychodzi pomysł, który może skasować inne i nagle wszystko zakończyć. Jak na razie wszystko idzie swoim powolnym tempem :)
UsuńA co do pisania czegoś innego - to, jak już ujawniła Ania 3 tygodnie temu, będzie to opowiadanie z Johnem S. w roli głównej. Jeśli chce się coś pisać trzeba robić to w zgodzie z sobą, ze swoimi potrzebami i możliwościami. Jeśli chodzi o Śródziemie, to definitywnie zakończę swoją przygodę z nim wraz z ostatnim słowem "Serca Góry".
Moim zdaniem elfy w tej części straciły trochę swoją elfickość, że tak to ujmę. Elfy były bardzo dumne, zimne i opanowane i trochę mi nie pasuje zachowanie Thranduila, a tymbardziej Galadrieli, która w moim odczuciu straciła swą dawną magię (którą to magię zresztą doskonale oddałaś w poprzedniej części).
OdpowiedzUsuńZ kolei bardzo mi się podobało zdanie Thranduila: "Tak, pomogę. Choć będzie to ostatnia rzecz, jaką zrobię na tym świecie. Pomogę.", bo ono właśnie mi pasuje do elfa, zwłaszcza władcy Leśnego Królestwa :)
A teraz Fili - to, że po minucie znajomości rozmawia z kobietą to od razu znaczy, że się zakochał? Thorin chyba za szybko wysuwa wnioski :). Ale rozumiem, że nie ma czasu na rozwijanie romansu przez 10 kolejnych części, więc jakoś przeboleję to zawrotne tempo ;).
Ogólnie część jest ok, ale znacznie bardziej podobały mi się 2 poprzednie.
Jeannette
Fajnie, że masz inne zdanie, ale akurat mi zależało na tym, żeby Thranduil przestał być zimnym draniem, jakim był w poprzednich częściach. Chciałam, żeby elfy pokazały swoją bardziej ludzką twarz, to że też potrafią gorąco kochać i równie mocno cierpieć z tego powodu. Co do Galadrieli to też chciałam, aby w tej trudnej rozmowie z Thranduilem nie była tak magiczna i dostojna, jak dotąd, bo rozmowa na tak trudny temat, jak bolesne uczucie, z taką osobą nie byłaby zbyt łatwa. A tak Galadriela poniekąd zeszła trochę do poziomu otępionego bólem i rozczarowaniem samym sobą Thranduila.
UsuńCo do Filiego - Esmeralda jest konkretną, temperamentną babką, więc mogła chłopakowi od razu zawrócić w głowie. Ale masz rację - wątek Filiego (pomimo, że go uwielbiam), nie jest najważniejszym wątkiem, więc nie mogę rozwlekać go na Bóg wie ile. Chciałam po prostu zaakcentować to, że w jego życiu też się coś dzieje, bo to niebywale przystojny młodzieniec :)
Taak. Głupio mi to przyznać, za co będę się kajać do końca moich nędznych dni, że ten rozdział mnie jakoś nie powalił > Hejtujcie.
OdpowiedzUsuńMoim *mało znacznym* zdaniem Thranduil za szybko się zgodził, ale obrazek genialny. Zawsze mnie powala ta mina.
"Gdzie Thorin? - Huknął głośno Gandalf" Chciałabym to zobaczyć. Tak samo, jak chciałabym zobaczyć, czy dobrze napisałam, ale się zgubiłam. A miałam marudzić, że za krótki.
Co do Filiego -- nie ukrywam też się odrobinkę zawiodłam. Ale jedynym plusem jest to, że Thorin będzie musiał przebywać w towarzystwie Bilba trochę częściej :D
Oczywiście weny i powodzenia w dalszym pisaniu życzę ♥
A właśnie, strasznie mnie ciekawi, jaki wymyślisz koniec do tego opowiadania, choć mam nadzieję, że jeszcze kilka*naście* rozdziałów do niego pozostało.
Ależ nikt nie ma zamiaru nikogo hejtować, bez przesady. Dobrze, że są różnice zdań.
UsuńCo do Thranduila - kwestia jego rehabilitacji jest ważną kwestią, ale nie na tyle bym przez 10 stron opisywała, jak walczy sam ze sobą, czy się zgodzić. Ja po prostu muszę niektóre rzeczy skracać.
Koniec nie będzie zaskakujący, bo to oczywiście obrzydliwie szczęśliwy happy end, i nie przewiduję już zbyt wielu rozdziałów.
A mam jeszcze pytanie, po prostu chciałabym wiedzieć - czym konkretnie zawiodłaś się jeśli chodzi o Filiego?
Jak mam być do końca szczera, to jakoś.. Może nie zawiodłam, ale liczyłam na jakąś "piękną blondynkę, księżniczkę opuszczonego zamku", takie tam :D
UsuńPowiem "prosto z mostu" - Nie wpadłabym na pomysł, że będzie to kuzynka Bagginsa.
Więc jednak plus dla Ciebie :D
Ciekawie, czy Esmeralda (kocham to imię - kolejny plus :D) wyruszy z nimi, czy będzie próbowała odciągnąć Filiego od wyprawy, choć wydaje mi się, że nie... Skoro powiedziała, że i ona wyruszyła na wielką wyprawę...
Wiesz, że największy miałam problem z kobietą dla Filiego? Tak, planowałam różne opcje, miała być to nawet krewna Luthien, ale było to zbyt banalne, elfka nie mogła być, krasnoludka tym bardziej, a baba z temperamentem, jaką jest Esmeralda, plus do tego kuzynka Bilba, to dla mnie była wymarzona opcja. A co najważniejsze - to Esmeralda TUK, więc masz odpowiedź na pytanie czy odciągnie Filiego od wyprawy :)
UsuńWiem, że hobbitka dla krasnoludzkiego księcia to dość ryzykowne posunięcie, ale ja lubię ryzyko, lubię kontrowersje i paradoksalnie niepasujące do siebie pary, które wzbudzają emocje. Mi się podoba i tego się będę trzymać :)
Kate, jak to dobrze, że mamy stały punkt programu we środy i że nas nie zawodzisz. Tak, przyznaję, podobało mi się, bo wszystkiego jest po trochę: wzruszająca Luthien rozmawiająca z dzieckiem, zrzędliwy Bilbo ze swoją kuzynką i dostojne elfy, które opiekują się Śródziemiem.
OdpowiedzUsuńI umieściłaś przepowiednię powrotu króla i marudnego Barda.
Pomysł z Esmeraldą bardzo mi się podoba. Zastanawiałam się, czy Fili też w końcu trafi na właściwą kobietę, a tu proszę: niezależna i rezolutna panna Tuk. Dobrze, że Bilbo nie padł trupem gdy dowiedział się kto w jej zastępstwie pilnuje jego norki :)
Poczułam dziwną satysfakcję, że ktoś nareszcie "palnął" Thranduila i pomysł Radagasta na zamknięcie go w lochu z najszybszymi królikami w Śródziemiu, bardzo smakowity ... dla królików:) Każdy zasługuje na drugą szansę, Thranduli także, niech więc pomoże krasnoludom, odpłynie za Morze ... i już nie wraca.
Screeny jak zawsze świetnie dobrane, a uśmiechnięty Thorin, to jak miód na serce :)
Szkoda, że zbliżamy się do finału.
Jak to "marudnego Barda"? On jest chyba jedyną trzeźwo myślącą osobą w tym całym towarzystwie, a Ty go nazywasz marudnym? ;D
UsuńJeannette
No popatrz, ja też czułam się usatysfakcjonowana, temperując nieco Thranduila :) Ale nawet zimny drań ma jakieś ludzkie uczucia, a ja lubię happy endy, jak wiesz, i dla niego też przewidziałam takowy, czyli popłynie za Morze do swojej piękności.
UsuńKochana, wiesz, że zbliżamy się do finału, ale szykuje się coś innego... Nie mogłabym przestać teraz pisać, to byłoby niewykonalne :) Pamiętaj, że w kolejce czeka John na polu lawendy, więc coś się kończy, by zacząć sie mogło coś.
Strasznie się cieszę, że jeszcze Ci się podoba i jeszcze nie zawiodłam. Poczekam, może jeszcze czymś Ci podpadnę :)
Powiem szczerze, że już nie mogę się doczekać Johna ;)
UsuńJeannette
A jak ja się nie mogę doczekać! Ten facet to chodząca bomba, sieje spustoszenie gdziekolwiek się pojawi. Teraz jestem rozdarta między niego a Thorina, ale jak Thorin mnie opuści, jestem pewna że John zawładnie mną na 100% :)
UsuńJeanette, Bard w filmie faktycznie trzeźwo myśli, ale mnie się nie podoba. Wolę książkowego . A u Kate przemknął sobie marudząc i siejąc czarne wizje:)
UsuńKate, a Tobie to nastrój Barda się udzielił? Jakie "zawiodłam"? Powtarzam: środy mam zarezerwowane dla Ciebie i króla, oczywiście. :) A jak Thorin będzie już szczęśliwy, to będę czekać na John'a S. na polu lawendy. :)
UsuńPisanie wciąga, prawda?
Ależ oczywiście, że pisanie wciąga, Eve, ale sama wiesz dobrze, jak bardzo :)
UsuńA co do Barda - jest marudą i tyle, przychodzi do Esgaroth piekielnie seksowny i przystojny król krasnoludów z misją, a ten wybiega przed szereg, po co, pytam? :) Z góry wiadomo, że ani wyglądem, ani intelektem króla naszego nie przyćmi, to siedziałby w domu i dzieci doglądał, ale nie, musi się pokazać! Z tego, co pamiętam, to w książce też jest opisany jako dość ponury jegomość, a w filmie wg mnie to czarnowidz pierwszej klasy. Można myśleć trzeźwo, ale bez przesady, mam wrażenie że gdyby mógł, pozamykałby krasnoludy w więzieniu, żeby nie zrobiły niczego wbrew jego woli. A przecież proroctwa rzecz święta, spełnić się muszą, jakkolwiek by krwawe nie były.
Miła Kate jesteś niesamowita, w skrytości chciałam żeby charakter Thranduil'a złagodniał, żeby przybrał ludzką twarz. Lubię jak wszystko co czytam, czy oglądam ma szczęśliwe zakończenie.
OdpowiedzUsuńŚwietnie przedstawiłaś Fillego i Killego, niektórzy mogą zarzucić ,że wolą bardziej tragiczne zakończenia.
Kiedyś nie chciałam, żeby zmieniać zakończenie książki. Pod wpływem Twoich Kasieńko opowiadań, zmieniłam swoje zdanie. Dziękuję.
Jolu, ja też uwielbiam szczęśliwe zakończenia, i tego się trzymam, pisząc dla Was. Bo pisząc dla Was, piszę też dla siebie, musi mi sprawiać to przyjemność, inaczej nie miałoby to sensu. Dlatego cieszę się, że Wam się podoba, to znaczy że w większości nasze gusta się pokrywają. Ja czuję ogromną satysfakcję, pisząc tę historię, i mam nadzieję żę choć trochę Wam się to udziela.
UsuńBardzo Ci dziękuję!
Hej, jeszcze moje trzy grosze.
OdpowiedzUsuńOstatnio się nie odzywałam - co nie znaczy, że nie czytałam :))),
Najpierw Fili. Istotnie, zakochał sie w ciągu pół minut. Ale takie rzeczy się zdarzają. Nawet zwykłym zjadaczom chleba, a już we wszelkiego rodzaju literaturze - nagminnie. No cóż, na nieśmiałe "trzymanie za rękę" (tylko) pięknej Esmeraldy przymykam oko. Wuj w gorącej wodzie kąpany, brat w ukropie, a Fili niby taki ....schłodzony? Eeeeeee....
Ale i tak mniej wierzę odmienionemu Thranduilowi niż zakochanemu Filiemu. Czy on aby czegoś nie kombinuje?
Ostatni screen z Thorinem - miodzio plus Gandalf, który :"wiedział, co robi", gdy planował królewskie schadzki. I okrągła Luthien jako wisienka na torcie.
Szkoda, że koniec blisko ;(( Dzięki Kate!
Co do Filiego, pozwolę sobie przytoczyć cytat:
Usuń"- To niemożliwe żeby wytrzymał całą noc przy tobie, nie dotykając cię nawet palcem! Przecież to krasnolud w kwiecie wieku, a ród Durina musi przetrwać! Jego przodkowie byli wyjątkowo aktywni w tej kwestii – przekonywał Nori." - była to część 6, i myślę, że zdanie o aktywności przodków wyjaśnia wszystko. Durinowa krew jest niesamowicie gorąca, Fili pomimo pozorów opanowania i powagi jest naprawdę gorącym i uczuciowym chłopakiem :) I tak sobie myślę, że chciał utrzeć nosa bratu, który przecież w poprzedniej części dogryzał mu, że on i wujek mają kobiety a Fili jeszcze nie. Nasz cudny blondynek pomyślał, że skoro ten smarkacz może, to i on tym bardziej, i pokaże że na niego też "lecą laski" :) Fili to taka cicha woda, niby nic, ale jak już coś, to na całego.
A Thranduil zapewniam, że nic nie kombinuje. Nie chciałam po prostu, żeby do samego końca był podłą świnią. Każdy zasługuje na drugą szansę... oprócz Azoga.
Koniec blisko, ale jak wyżej wspomniałam - John czeka ;)
Kate, gratulacje z powodu publikacji - widzę, że nie jesteś wojującą feministką i przyjęłaś nazwisko po mężu:)
OdpowiedzUsuńCzy pisanie za każdym razem, że Kili jest the best jest nie na miejscu? Mam nadzieję, że nie, bo trudno się oprzeć pokusie uwielbiania tego faceta.
Piękny początek - wspomnienie o Luthien tworzy świetny klimat - krucha, delikatna Luthien z brzuszkiem, nosząca pod sercem Thorina-juniora a potem mrok Dol Guldur i Mrocznego Lasu.
Odjechany Kili i elfka czyli elita oraz Fili- powaga i odpowiedzialność i odjechana hobbitka - to mi się podoba - nie będą się w związkach nudzić. Powinni na podwójne randki chodzić. Ta część to taki spokój przed burzą - smokiem. Pewne sprawy zamknięte a główna sprawa (pogonienie kota smokowi) dopiero się odbędzie - coś się kończy, coś się zaczyna - trochę szkoda, że koniec ale chciałoby się ujrzeć Thorina szczęśliwego, na kolanach przed Luthien całującego jej brzuch. No co? Ja też lubię szczęśliwe zakończenia - mało to smutnych, niedobrych rzeczy dookoła? Każdy marzy o wielkiej miłości, o tym, że zobaczy tę jedyną/jedynego i poczuje, że to jest właśnie to. Nie marzycie? Nawet jak wiecie, że to tylko w filmach i książkach się zdarza? Nasza królewska trójca miała szczęście - podczas ryzykownej wyprawy, powrotu do domu zdobyli po drodze coś bardzo cennego - miłość. I tak naprawdę to się liczy. Jest coś ważniejszego?
Zosiu, nazwisko po mężu przyjęłam, a wiesz dlaczego? Bo kiedy zakładałam tam konto, był wymóg że login musi mieć co najmniej 6 liter, i samo Kate nie wystarczało. Rozglądałam się nerwowo dookoła siebie, szukając inspiracji, i w chwili rozpaczy wpisałam dane małżonka, bo NIC mądrzejszego mi nie przychodziło do głowy. Potem dwa dni głowiłam się, na co by to zmienić, bo sądziłam że brzmi głupio, ale zaniechałam :)
UsuńJa Cię bardzo proszę, żebyś za każdym razem pisała że Kili jest the best, bo naprawdę jest the best. Uwielbiam go bezgranicznie.
Cieszę się, że przypadła Ci do gustu nowa parka. Uznałam, że nikt lepiej nie będzie pasował do Filiego, niż panna Tuk. Nie widzę tego inaczej, nie widzę go w związku z poważną, dostojną księżniczką. Musi być szaleństwo!
A smok Zosiu będzie za 2 tygodnie. Za tydzień mała dawka obłędu i tęsknoty (bynajmniej nie za Luthien), przyznam się że mi osobiście w dwóch momentach próbowała się zakręcić mała łezka, tak jakoś wpłynęły na mnie zasmucająco rodzinne relacje 3 pokoleń rodu Durina. W czasie pisania kolejnej części musiałam też dokształcić się z historii Thraina, co okaże się ważne.
Zosiu, Twój komentarz mnie powalił, że użyję kolokwializmu. Pięknie to ujęłaś, że ta trójca znalazła coś wielce cennego. Wyruszyli po skarby i aby odzyskać swój dom, a dzięki Kate znaleźli prawdziwe skarby- miłość. ( tak, również jestem niepoprawną romantyczką, mimo, że niebyt często czytam/oglądam romanse czy komedie romantyczne).
UsuńPani Aniu nowe zdj. :) http://instagram.com/p/oSw4bnQlfZ/#
OdpowiedzUsuńhttp://instagram.com/p/ngEMzswlb8/#
te drugie zdj. mogłoby być plakatem :) J.
Dzięki Julio, za linka :-) Chociaż przyznam, że to samo zdjęcie znalazłam na FB
UsuńDopiero dziś przeczytałam. Niestety- nawał zajęć.
OdpowiedzUsuńNo cóż. W końcu jednak muszę spasować. Kończę z komentarzami do tego opowiadanka.
Powód jest jeden- należę do grupy raczej ortodoksyjnych tolkienistów i trudno mi zaakceptować postacie Tolkiena występujące w innej formie niż ta, którą on wykreował.
Początkowo było OK :) Naprawdę świetnie się bawiłam.
Ale teraz, uczciwie stwierdzam, że wersja "harlequinowa" to już nie dla mnie :)
Starałam się, ale widzisz Kate, co z tego wychodziło. Chcąc nie chcąc "czepiałabym się" dalej, bo to silniejsze ode mnie w tym przypadku. A przecież wszystkim nam chodzi o to, żeby była miła atmosfera na tym forum.
Pozdrawiam i powodzenia w dalszym pisaniu! :)
Droga Robin, przykro mi że się rozczarowałaś, ale jak mówiłam wcześniej - nie ukrywałam nigdy tego, co chcę przekazać w tym opowiadanku. Od pierwszej części podkreślałam, że nie chodzi mi o kopiowanie Tolkiena ani Jacksona, tylko o uszczęśliwienie rodu Durina w miłości. Czyli o moją WŁASNĄ wersję, gdzie Thorin będzie szczęśliwy po pachy, niezależnie od zamierzeń Tolkiena.
UsuńJeśli jednak zmienisz zdanie i postanowisz przeczytać resztę - a nie zostało tego wiele, bo na dzień dzisiejszy nie przewiduję więcej niż 3 części, to Twoje "czepianie się" będzie mile widziane. I jeszcze raz wytłumaczę - absolutnie NIE przeszkadza mi to, że masz inne zdanie, jedynym powodem dla którego zwróciłam uwagę na Twoje "czepialstwo" jest to, że od początku uprzedzałam co jest moim zamierzeniem w tym fanfiku, a można było odnieść wrażenie że nie do końca mnie rozumiesz. Widzę że teraz dopiero się zrozumiałyśmy, ale absolutnie nie było moim celem odsunięcie Cię od komentowania. Jeśli jednak będziesz miała za tydzień ochotę przeczytać i skomentować, to bardzo Cię zapraszam. Jak wspomniałam, nie zostało już wiele do końca.
Również Cię pozdrawiam ;)
PS. Co do "miłej atmosfery" - póki co nikogo nie skłóciłaś, więc jest dobrze :)
Umówmy się, że -'nie ma sprawy'- ok? ;)
OdpowiedzUsuńJak 3 części, to pewnie doczytam- tyle wytrwałam to wypada zostać do końca.
Oj, pod koniec to chyba będą już tylko "czułe słówka do n-tej potęgi" więc jakikolwiek komentarz lepiej sobie podaruję, Kate :) Ale jak co, to może.... ;)
3 części, pomijając tę która będzie za 2 dni. Tak myślę, bezsensem byłoby to rozwlekać. Myślę że w tę środę może kilka czułych słówek się trafi, choć nie za wiele, ale za tydzień raczej nie, bo będzie smok, potem bitwa więc chyba też o czułości trudno (chociaż podobno "wszystko się może zdarzyć"). Nic nie obiecuję, cieszę się że się rozumiemy i do środy :)
UsuńPS. Komentuj jak chcesz, nie chcę Ci zabraniać czegoś, w czym jesteś dobra - a trzeba Ci przyznać, że mimo wszystko komentujesz ciekawie i wyciągasz ciekawe wnioski :)
Nie kuś kobieto, nie kuś ;D
OdpowiedzUsuńDo środy zatem ;)